I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jest to posterunek policji magicznej strzegącej porządku miasta we wschodniej części Magnolii. Znajduje się on w dosyć ważnym miejscu na rynku tej strefy miasta czyli miejscu gdzie ceny za parcele są dosyć wysokie. Budynek jest plombą architektoniczną w zabytkowej zabudowie obwodowej rynku. Jest on wykonany ze szkła z pomocą magów ognia, ziemi i stali. Ogólnie więc na konstrukcje również wydano całkiem sporo pieniędzy. W nocy dzięki lacrymom oświetlającym budynek wręcz "świeci" nocą. Kondygnacje oddzielone są działami lacrymowymi, które nadają budynkowi poza ozdobną również funkcję obronną. Wejście do niego prowadzi od strony planu i zaczyna się od rozmowy ze stróżem, który przepuszcza i prowadzi w konkretne miejsca osoby. Na pierwszym piętrze poza recepcją i szatnią znajduje się poczekalnia dla oczekujących oraz pokoje przyjęć przez funkcjonariuszy. Piętro wyżej znajduje się gabinety funkcjonariuszy. Tutaj pisane są raporty i jedzone pączki. Głównie to drugie. Na najwyższym piętrze jest pokój szefa tego miejsca . Wstęp do niego maja tylko zapowiedziani goście i najbliżsi współpracownicy. W budynku znajduje się również piwnica z manekinami i tarczami do ćwiczeń. Wyposażenie wnętrze jest drewniane głównie z jasnych mebli. --- Asthor przyszedł na posterunek policji tak jak nakazano mu to w bazie głównej. Jako transport wybrał zwykły pociąg. W nim właśnie ubrał swój mundur policyjny w czarno - fioletowo znaki... w sumie wyglądał dosyć zwyczajnie... Kiedy więc zobaczył siedzącą naprzeciw niego staruszkę w pociągu poprosił ją grzecznie o niewielką przeróbkę jego munduru. Mianowicie miała do niego doszyć kilka elementów. Obszyła mu kołnierz munduru jakimś jakimś czarnym futerkiem, podobnie jak rękawy. W sumie nie wyglądało to najgorzej prawie jak jakaś kurteczkę. Poszedł wiec do toalety, która była lepsza niż w PKP i ubrał spodnie oraz marynarkę munduru z obszyciami. Oczywiście nie zapinał jej na guziki więc był teraz w czarnych spodniach, ciemnofioletowej marynarce z czarnym obszyciem przy kołnierzu i końcówki rękawów, która była rozpięta i pokazywała czarny t-shirt, który miał na sobie. z jakimiś tam białymi bohomazami. Co prawda mundur powinien być zapięty i nie obszyty, ale może się nie obrażą. Tak właśnie wszedł na wschodni posterunek do recepcji i przedstawił się czekającej tam osobie. -Witam! - powiedział - Jestem z czarnofioletowego oddziału policji magicznej i przydzielono mnie tutaj. Do kogo mogę się zgłosić po wprowadzanie?
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wschodni Posterunek Nie Paź 28 2012, 14:45
MG
Gdy przybyłeś, na posterunku już wrzało jak w ulu, mudnurowi biegali w tę i we w tę a stosy papierów latały wszędzie dookoła. Mogłeś jasno stwierdzić jedno, okazały budynek nie oznacza wykwalifikowanej kadry. Minęło dobre piętnaście minut dy w końcu sobie o tobie przypomnieli, całkiem ładna dziewczyna z wydatnym biustem, niska, w czarnych krótkich włosach, pociągnęła cię za rękę, ot bez choćby słowa zaczęła cię gdzieś ciągnąć a krzepę miała. Zatrzymanie się utrudniała ci też dekoncentracja wywołana owym obfitym biustem który nie tylko nie mieścił się w ciasnej szarej koszuli, ale też fakt że owa koszula miała ze dwa guzki za miało, eksponując biały stanik i jego zawartość, z tej pozycji w jakiej się znalazłeś. Kilka minut później zostałeś wrzucony za drzwi i pozostawiony samemu sobie. Znalazłeś się w wielkim, szarym pokoju, wielkości całego piętra. Był to pokój szefa o dziwo, skąpo umeblowany, Na samym środku znajdowało się gigantyczne akwarium, mogące spokojnie pomieścić trzech dorosłych ludzi, pływało w nim pełno małych złotych rybek i jedna większa, błękitna o nieco tępym wyrazie twarzy. Prócz tego w pokoju było mahoniowe biurko i niesamowicie dużo niebieskich latających wstęg, a właściwie czegoś co za wstęgi z początku wziąłeś. Dopiero gdy jedna z nich cię dotknęła zrozumiałeś że to energia magiczna, czysta energia uformowana w niebieskie wstęgi. Wiecznie podtrzymywane zaklęcie albo moc jakiegoś przedmiotu? Nie wiedziałeś. Za to gdy wstęga cię dotknęła na krótką chwilę zmieniła kolor na różowy. -Podejdź tu, Asthor- Powiedział głos zza biurka, okrążyłeś akwarium i podszedłeś do krzesła stojącego przed biurkiem, wtedy też postać odwróciła się do ciebie, wcześniej bowiem oglądała obraz na ścianie za biurkiem. Obraz przedstawiający wielką pomarańczę na czarnym stole. Człowiek którego miałeś przed oczami z początku wydał ci się znajomy, dopiero po chwili uświadomiłeś sobie że to tamten człowiek z czapeczką, którego spotkałeś na plaży. Przy boku dumnie bujał mu się Kord. -Dawno się nie widzieliśmy, usiądź proszę. Napijesz się czegoś?- Zapytał spokojnie siadając na przeciw ciebie.-No i gdzie moje maniery. Oficer Jeremy Hederbat. Twój nowy przełożony- Rzucił spokojnie wyciągając do ciebie dłoń.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Wschodni Posterunek Nie Paź 28 2012, 18:26
Asthorowi już na pierwszy rzut oka spodobał się posterunek. I nie mówię tylko o cyckach wbrew pozorom, choć one akurat były chyba najważniejszym elementem wystroju tego wnętrza. Chaos, harmider i zero podporządkowania to było coś co spodobało się nawemu funkcjonariuszowi. Kiedy wszedł do olbrzymiego pokoju szefa tego posterunku poznał znajomego z plaży. W sumie ucieszył się z tego faktu. Może będzie przymykał oko na podrywanie recepcjonistki i wspólne zabawy w jakiejś celi czy też składziku. Na polecenie przełożonego oczywiście usiadł. Zwykle nie słuchał takich poleceń, ale to akurat było osyć wygodne. - Mnie zwą ogólnie Asthor swego prawdziwego imienia już nie używam. - przedstawił się również . - Miło mi ponownie Cię poznać. Całkiem ciekawe miejsce pracy. Tamta sekretarka na dole ma chłopaka? Tak rozmowa od razu skierowała się na ciekawsze tematy niż obowiązki, wymagania, godziny pracy itp. Ale cóż... Asthor, to Asthor.
Odpowiedź Asthora, nie zaskoczyła ani nie zdenerwowała jego przełożonego. Widać został on uprzedzony, lub spodziewał się niestosownego zachowania chłopaka. Tak czy siak najwidoczniej mu to nie przeszkadzało ale co się w sumie dziwić skoro przyszło mu dowodzić jednostką która bardziej przypominała Zoo niż zorganizowaną grupę policjantów. -O ile wiem to nie ma, no i oczywiście nie jest sekretarką. To że cię tu przyprowadziła znaczy że na dole znów mają problemy z ogarnięciem, cóż. Mniejsza.- Powiedział otwierając szufladę i patrząc chwilę na zawartość. Po chwili wsadził tam rękę i wyjął przedmioty które ci wręczył. Wpierw przed tobą pojawiły się typowe policyjne kajdanki a zaraz po tym, odznaka. Prezentowała się zaiste okazale i była dowodem twojej przynależności do policji. -Świetnie że do nas dołączyłeś. Szczerze mówiąc nie posiadamy wielu dobrych policjantów. Każdy kto potrafi walczyć jest u nas na wagę złota. Powiedz mi jeszcze, potrzebujesz kilku dni odpoczynku czy jesteś gotów iść na misję?
Tak wiec Asthor dostał prawdziwe kajdanki. Tak on już wiedział do czego je użyje i na pewno nie do tego o czym myślał jego przełożony. Odznaka też się przyda, gdy trzeba będzie rewizji osobistej dokonać na jakiejś kobiecie z obfitym biustem. Przecież kto wie co mogłaby schować w tak dużym staniku, nie to, że chce to robić, ale dla dobra społeczeństwa. - Hmm w sumie wydaje się, że będę tutaj nieco dłużej więc może najpierw ogarnąłbym jakąś kwaterę, jeżeli nie masz nic przeciwko. Wrócę za dwa dni? Co ty na to - zaproponował - Oczywiście będę wtedy gotowy do dłuższej służby bez zbędnego odpoczynku. A i dzięki za to Jeżeli jego przełożony nie miał nic przeciwko to zniknął, aby ponownie wrócić za dwa dni. W sumie nie płacili mu od zadań tylko od przepracowanych dni. A o urlopie bezpłatnym nikt nie wspominał. Ale zamierzał jeszcze wrócić. Będąc w policji mógł łatwiej wykonać swój cel.
po słowach Dona z/t
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Wschodni Posterunek Sob Lip 13 2013, 18:48
MG:
To właśnie w to miejsce trafił Pheam po drace w szpitalu. Umieszczony w odosobnieniu na jedną, smutną noc, niepewny swojego losu, tego co z nim się stanie oczekiwał najgorszego. Co ciekawe... nikt jednak do niego nie przychodził. Mężczyzna spędził cały ten czas w izolacji, być może oczekując, że ktokolwiek przyjdzie z nim porozmawiać, wypytać co takiego stało się w szpitalu, dlaczego się to stało i tak dalej, nic takiego jednak nie nastąpiło. Wyglądało na to, że albo został on zapomniany, albo policja miała większe zmartwienia na głowie. Albo...
- To śmieszne... Dlaczego niby mamy go ot tak wypuścić? - - Wiesz jak to jest... Bohater gazet, obrońca Magnolii, blablabla... - - No i co z tego? Gość jak każdy inny, łamie prawo, powinien siedzieć, a nie... - - Och, zamknij się. Dobrze wiesz, że nie wszystko idzie zawsze zgodnie z podręcznikiem! - - Tak, ale wciąż... - - Dobra, morda. Wypuść go... -
Pheam obejrzał się w stronę drzwi, zza których dobiegła go wcześniej dziwna rozmowa. Te właśnie teraz otwarły się przed nim z cichym zgrzytem, a następnie zobaczył dwie postaci - grubego i chudego policjanta, o tyle zabawnych, że poza różnicami w wadze wyglądali tak samo - ten sam 3-dniowy zarost, te same czarne, króciutkie włosy, ten sam znudzony wzrok. Wyglądali niemal jak rodzeństwo.
- Wychodzisz. Bierz swoje rzeczy i znikaj stąd - powiedział ten, który wcześniej wyraźnie był niezadowolony z obrotu spraw. Drugi policjant podał Pheamowi jego wyposażenie i wszystkie zarekwirowane przez policję przedmioty, tak że był on ponownie w pełni uposażony. - Pamiętaj, jeszcze jeden taki wybryk i nie skończy się tak lekko - dodał drugi z nich, a następnie odstąpił od drzwi pozwalając Pheamowi odejść z tego miejsca.
Bolała go głowa. Przeraźliwy ucisk w okolicach skroni nie dawał mu ani spać, ani myśleć. Otworzył lewe oko, potem prawe i wlepił wzrok w pustą przestrzeń. Nie wiedział gdzie był, ale jedno było wiadome na pewno - było tutaj cholernie ciemno. Zmarszczył brwi i przetarł twarz dłonią. Bolały go plecy. Bolała go ręką. Bolało go gardło. Bolało go... właściwie czuł się tak zmarnowany, jak gdyby ktoś zjadł go, przeżuł i wypluł. Powoli opuścił nogi na podłogę i usiadł na krańcu łóżka. Gdzie do cholery był? Spróbował się rozejrzeć, ale jego oczy nie przywykły jeszcze do ciemności, więc tak czy siak, nic nie zobaczył. Chciał zapalić, ale zdał sobie sprawę, że ma na sobie szpitalne ubrania. Jedynie spodnie należały do niego. Nigdzie nie miał fajek, ani nawet zapalniczki. Przeklną głośno, a jego szorstki głos odbił się od pobliskich ścian. Gdziekolwiek był, pomieszczenie było puste. Wstał, ale zaraz tego pożałował, bo zakręciło mu się w głowie i prawie upadł. Złapał się pobliskiej ściany i przyłożył do niej czoło. Była chłodna i stanowiła ukojenie dla niego zbolałej głowy. Westchnął cicho i zdał sobie sprawę z tego, że od dłuższego czasu nic nie jadł, ani nic nie pił. Miał gulę w gardle, z trudem przełykał ślinę. Co się do cholery stało? Jeszcze nie dawno był w szpitalu. O tym pamiętał. Dostał w twarz, wyszedł z sali... Ale co się działo potem? Pokręcił głową i odsunął się od ściany. Powoli zaczął spacerować po pomieszczeniu, próbując sobie coś przypomnieć. Miał jednak lukę w pamięci. A to mogło oznaczać jedno. Znowu wpadł w szał. I to dość poważny, jeśli stracił nawet resztki świadomości. Normalnie przynajmniej - co nie było zbyt miłym uczuciem - wszystko pamiętał, a teraz... Kolejna dziura w pamięci. Któraś z kolei od kilkunastu dni...-pomyślał i usiadł na łóżku. Chyba już domyślał się, gdzie się znajdował. Zwinęła go policja... Czyli musiał zrobić coś naprawdę poważnego. Tylko do jasnej cholery co? Przystanął i spojrzał na drzwi, zza których dobiegała go jakaś rozmowa. Bohater gazet? On? Chyba musieli go z kimś pomylić. Co prawda od dawna walczył z inkwizycją i nazbierał sporo informacji o nich, ale... nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszał. Nie wiedział co o tym myśleć. Zobaczył jakiś policjantów, którzy oddali mu jego ekwipunek. Przyjął go, przeprosił owych osobników, przebrał się i wyszedł.
[z.t]
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Wschodni Posterunek Sob Lip 20 2013, 14:56
Pustą drogą (a może nie pustą) szła sobie tajemnicza osóbka o długich srebrno-białych włosach. Usypana kamieniami droga chrzęściła pod ciężarem jego kolejnych kroków. Patrząc od tyłu ciężko było odgadnąć tożsamość tej osoby. Równie dobrze mógł być to facet jak i dziewczyna. Ale wątpliwości się rozwiewały kiedy widziało się jego twarz. Wystarczyło jedno spojrzenie. Mocne, wyraziste męskie rysy nie pozostawiały cienia wątpliwości. Ubrany był w ciemną koszulę. Czarną dokładniej, która mocno kontrastowała z jego jasnymi włosami. Pod szyją poluźniony krawat, a sama koszula miała rozpięte kilka guzików pod szyją. Na to ciemna marynarka, oczywiście również nie zapięta. Spodnie podobne, ściągnięte paskiem. Ogólnie dość elegancko ubrany, chociaż nie było ku temu specjalnej okazji. Ot po prostu miał kaprys, żeby ubrać się tak a nie inaczej. Ale teraz żałował. Wolałby mieć coś luźniejszego. Ale co zrobić, nie zmieni ubioru od tak pstrykając palcami... Ze złością kopnął jakiś kamień, który potoczył się wzdłuż drogi. Podążając wzrokiem w ślad za nim, aż w pewnym momencie podniósł go na pewien budynek. Od razu na myśl mu przyszło, że to pewnie siedziba służb mundurowych. Chociaż czy na pewno? W sumie nie znał się na tym. Z resztą kogo to obchodzi. Wzruszył ramionami i znów zaczął patrzeć przed siebie. Jeszce trochę poluźnił krawat, nie zatrzymując się nawet, bo i nie miał po co. Po tym wsadził łapki w kieszenie spodni i szedł dalej. [z tematu, prawdopodobnie. Chyba, że zdarzy się coś ciekawego/podejrzanego/ktoś go zaczepi/ albo jeszcze inny czort. Zobaczymy...]
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Wschodni Posterunek Sob Gru 28 2013, 17:52
Kolejne dni mijały w bliżej nieokreślonej i dość chaotycznej atmosferze, gdy Finncio robił ostatecznie za posterunkowy łącznik, przekazując informacje z punktu A do punktu B. Wschód - zachód, czy tam zachód - wschód. Kto by to spamiętał, jeśli kilka takich kursów wychodziło jednego dnia! Męczarnia, nie? - Szkoda, że nie da się być w kilku miejscach na raz, nie? - mruknął do siebie, a może raczej do kotki, z którą zamieszkiwał w zupełnie nowym miejscu. Ot zwykła rozmowa z taką istotką, a co poza tym... Poza tym właściwie dni mijały normalnie, a nawet przyzwanie Gemini nie ułatwiło pracy chłopaczkowi, bo jak tu o tym mówić skoro i tak, żeby poinformować drugą osobę, musiał pierw do niej dotrzeć! Niestety!
Ile tak minęło? Tego Finniaszek nie wiedział, jednak jeden fakt był pewny. Było to dość uciążliwe, zwłaszcza zważając na to, iż wymagało od niego skakania niczym renifer przez zaspy śniegu, które leżały to tu, to tam w Magnolii, a chyba każdy wiedział, co chłopaczek sądził o owym upierdliwym białym puchu. Nie żeby go nienawidził, czy coś, a po prostu nie przepadał za nim! Nie! Mróz, chłód i w ogóle... Brrr! Zwłaszcza chyba od wyprawy do Zori. Tak. Tam zdecydowanie było za dużo śniegu, a jeszcze do tego zamieci!
Tak więc każdy kolejny dzień upływał na transportowaniu akt między komisariatami, a zarazem na zdobywaniu ciepłej czekolady w termosik, czy innych przyjemnie grzejących posiłków i napojów! Zapewne trwałoby to wieczność, ale... - Gemini... - powtarzał sobie, co jakiś czas chłopaczek, jakby próbował znaleźć sposób na to, aby Duszki mogły się teleportować, albo... Przyzwać kolejne klucze? W sumie nasuwała się prosta zależność, nie? Jeśli Gemini są jego Duchem to mogą mu pomóc, prawda? A jak kopiują na przykład Meliora, to zarazem jego moce, więc... Kopia Finnka pozwoliłaby na... Więcej kluczy? Tylko czy to mogło rozwiązać problem zielonookiego? Czy blondasek w ten sposób mógł odnaleźć odpowiedź na ten problem? Możliwe...
W każdym razie chłopaczek wiedział, że musi w jakiś sposób osiągnąć coś, czego do tej pory nie umiał, a dokładniej... Dowiedzieć się, jak przyzywać dwa duchy na raz! Właśnie... Czy chodziło o ilość mocy? A może o jakość? Albo też... kształt lub kolor?! - Nee... Chyba. - mówił do siebie, zastanawiając się nad sednem sprawy. Głównym problemem, dlaczego nie mógł przyzywać tyle kluczy, ile tylko by chciał? DLACZEGO?!
Tej odpowiedzi, jak i wielu innych, nikt nie chciał udzielić Finnciowi! Nawet wikiencyklopedia w wersji książkowej! Nic! Żadnych informacji... Zero danych w aktach, zero w komiksach, czy też zero w tym wielkim, opasłym tomiszczu zwanym encyklopedią, co też doporowadziło nas do... teraz?
Sytuacji, w której to właśnie blond policjant siedział naprzeciwko czegoś, co ostatecznie było dokładną kopią jego persony, wytworzoną przez Duszka, a co za tym idzie?! Potrafiło wszystko to, co Finnek! Pomijając fakt, że wiedziały również tyle samo, a nawet więcej, bo Gemini, bądź, co bądź jednak posiadały dwie głowy, acz w jednym ciele! Shsh, że Finnek jakby też, ale o Janku wiele nie wie, ot co! Jakie miały zadanie duszki? Przyzwać jakiś kluczyk... Dowolnego innego Duszka z jego ferajny, których ostatnimi czasy się trochę nazbierało! I nawet dobrze, że tak było... Acz... Przyzwanie to jeden problem, a drugi... Czas. Gemini mogły wytrzymać w formie Finniaszka zaledwie pięć minut, o czym chłopaczek po takim doświadczeniu z owym opiekunem wiedział dość dobrze! Dlatego też... Trening polegał na czymś innym... Innym, a dokładniej...
Korzystając z przelanej do kluczyka - dla ułatwienia przyjmijmy że Gołębicy - Finniaszek chciał sprawdzić, na czym dokładniej polega jakby tajemnica tego, iż zostaje przyzwany kluczyk, a zarazem powoli wypierając energię magiczną Gemini, zastąpić ją swoją w odpowiedniej proporcji, dalej utrzymując jednakowy poziom mocy w pierwszym przedmiocie... Pierwszym Duszku i to dość silnym - bo rangi A! Ile tak wytrzymał? Pewnie niewiele, ale nikły efekt było widać! Przez - może i zaledwie parę sekund - ale jednak, dało się zauważyć dwa Duszki na raz! Sukces?
No nie zupełnie... Dodatkowo chłopaczek zmęczył się dość owym zabiegiem, a co za tym idzie? Musiał odpocząć, zjeść, napić się czegoś i... wrócić do szaleńczego treningu? Kolejne minuty, godziny, a nawet może dni poświęcone na doskonalenie tej umiejętności wraz z przerwami na sen, czy inny odpoczynek! Wszystko to po to, aby stopniowo zwiększać możliwość kontroli... "Udrożniać" magicznie swoje kluczyki i nauczyć się kontroli przepływu ich mocy, czy też stopniowego jej wygaszania, żeby Duszki znikały. Cały ten trening, aby w końcu po dłuższym upływie czasu, bolącej głowie nie raz z powodu myślenia, a nawet i kilku obrażeniom na tle układu magicznego, czy też potknięć i urazów fizycznych. Finniaszek w końcu dostatecznie długo i dopuszczalnie dobrze potrafił kontrolować moc... Moc na tyle, aby móc przyzywać dwa kluczyki! Aby w pewnym stopniu... być w dwóch miejscach na raz? A może raczej... Przyzwać dwóch pomocników na raz!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.