I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Chata starego czarownika Gordona Wto Kwi 07 2015, 18:18
First topic message reminder :
MG
Czarownik Gordon pozostawił namiary na siebie i chyba nie musiał długo czekać. Wielu było zainteresowanych samą księgą i Kirino, gdy podchodziła do chaty czarownika, mogła się zorientować, że nie na miejscu nie była sama. W kolejce do chaty czekało jeszcze trzech innych magów (tak przynajmniej mogło się wydawać), bo gorąco rozprawiali o tym, czym jest owa księga i co zrobią, gdy już trafi w ich ręce lub oddadzą ją Gordonowi. Nagroda musiała być wysoka, inaczej nikt nie chciałby oddać staremu legendarnego woluminu. Drzwi do chaty otworzyły się i wyszła zeń buchająca zielonymi płomieniami czarodziejka, najpewniej zła na to, że to nie ona dostała misyjny przydział. Do chaty, nawet nie czekając na "NASTĘPNY!" wszedł wysoki, niebieskowłosy mag w bogato zdobionej kamizelce narzuconej na nagie ciało i purpurowych szarawarach. Był na boso. Życie mu miłe? Pozostali przyglądali się Kirino z uwagą. Jeden był niskim rudzielcem o radosnym spojrzeniu, ubranym w najdziwniejsze kolory, zaś drugi wysokim brunetem ze związanymi w niewielki kucyk włosami i krnąbrnym uśmiechem na ustach, nosił długi, biały płaszcz ze srebrnymi wyszyciami. - A ty? Też przyszłaś szukać księgi~? - zapytał radośnie rudzielec. Miał głos dziecka, na pewno przedmutacyjny. Drugi mag się nie odzywał, jedynie obserwował z nieschodzącym szelmowskim uśmiechem.
INFO: Jeśli zmieniasz ubiór na misję, to daj znać. Napisz też, co Kiri ma konkretnie przy sobie (możesz dodać coś do ekwipunku, jeśli chcesz). Termin: jak napiszesz (;
Autor
Wiadomość
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Chata starego czarownika Gordona Nie Lis 01 2015, 03:08
Dwie rzeczy przekrzykiwały się właśnie w jej umyśle, dwie uwagi walczyły o jej atencję, a ona sama nie mogła zdecydować się, która z tychże była w tym momencie ważniejsza i której powinna była poświęcić więcej uwagi. Być może posiadały kompletnie tę samą wagę i być może nie powinna była w ogóle trudzić się próbą rozróżnienia ich w ten sposób. Może po prostu tak musiało być, że akurat teraz chciała naraz powiedzieć mu o dwóch rzeczach, których nie rozumiała, co do jednej z nich domagała się dodatkowych wyjaśnień, co do drugiej natomiast kompletnie nie mogła się z nim zgodzić. I być może dlatego, gdy on przecierał jej twarz, w jej oczach zabłyszczało coś w rodzaju płomyka i przybrały one bardziej żywy wyraz. Zupełnie jakby to samo jej spojrzenie domagało się od Dziewiątego zauważenia, tak jakby przez samo spojrzenie Ayame chciała wyrazić swoje wątpliwości w sprawach, które obwieszczał jej Dziewiąty. W końcu jednak jedna sprawa wzięła górę nad drugą, jak to zwykle w życiu bywa nie dało się bowiem opowiedzieć o dwóch kwestiach naraz, a dziewczyna musiała zdecydować się na to, od czego zamierzała zacząć.
- Nigdy się z tobą nie zgodzę, wiesz? Nigdy. Na tym świecie jest tak wiele dziwnych i niezrozumiałych rzeczy, że nigdy nie można powiedzieć "nigdy". Czym jest niemożliwe? Niemożliwe jest tylko tymczasową niemożnością znalezienia odpowiedzi na nurtujące pytania. Nie mów, że coś jest niemożliwe. - chciała go przekonać różowowłosa będąc jednocześnie świadomą tego, że nie jest w tym momencie najlepszą osobą pod tym kątem. Jak mogła go przekonać do swojego zdania, gdy rzeczy, w które sama wierzyła okazywały się jedna po drugiej nieprawidłowe, błędne lub po prostu nieprawdziwe? W to co Dziewiąty mówił Ayame nie chciała jednak ani trochę wierzyć. Nie podobało się jej stawianie kropki na końcu tego zdania i kończenie dyskusji tego typu stwierdzeniem. "Tego się nie da". Próbował? Pewnie próbował. A może nie spróbował? Nawet jeśli jednak on próbował i zawiódł to nie znaczyło to, że kolejna próba też tak się zakończy. A jeśli on nie mógł, to może ktoś inny mógł dla niego. Tak samo jak ona sama nie mogła często zrozumieć wielu spraw i dopiero wpływ innych ludzi nastawiał ją na to, w jaki sposób winna była myśleć. Nawet jeśli czasem ten wpływ był destrukcyjny lub zły to jednak pokazywał, że na tym świecie nie ma absolutów i rzeczy, których nie dało się zmienić. I w tej kwestii nie chciała dać za wygraną.
Gdy jednak wyraziła tę kwestię słowami momentalnie naszedł ją strach spowodowany kwestią numer dwa. Mogła komuś podarować życie? Mogła kogoś uratować od śmierci? Pierwszy raz poczuła się tak zdjęta strachem jak w tym momencie, a jednocześnie przecież świadoma była tego, że nie powinna się była tak czuć, bo to co zostało jej dane było niesamowitą nagrodą i miało niesamowitą wartość. Ba, gdyby ktoś zechciał tę zdolność jej wykupić to pewnie Ayame zarobiłaby niesamowitą fortunę, tymczasem jednak ona czuła się sparaliżowana tym czego się dowiedziała. No bo... jak miała zdecydować? Kiedy miała podjąć taką decyzję? W stosunku do kogo? Kiedy? Gdzie? Jak? Czemu? I czy? Mogła uratować jedną osobę spośród milionów ludzkich istnień? Czym miała się kierować? Miała wybrać osobę, którą lubiła? Miała zachować tę zdolność na kogoś wybitnego? Miała jakieś kryteria czy ich nie posiadała? Jej wzrok teraz wyrażał autentyczne przerażenie, przerażenie z powodu daru, który uzyskała. "Nie jestem w stanie dokonać takiego wyboru!" krzyczał jej wzrok, lecz Ayame przełknęła tylko nerwowo ślinę, a następnie tym samym przerażonym spojrzeniem zerknęła ponownie na Dziewiątego. - ...rozumiem. - odpowiedziała mu. Może to był dla niej test? "Rozumiem" było powiedziane mocno na wyrost o czym świadczyła wyliczanka pytań sprzed chwili. Chciała jednak spróbować samej dojść do jakiegokolwiek wniosku. Chciała sama zrozumieć kilka kwestii. Chciała zrozumieć... dlaczego w ogóle to jej przydzielono taką moc? To chyba najbardziej zaprzątało jej uwagę. Kto wpadł na ten pomysł? Kto pomyślał, że akurat ona ma posiadać taką moc? Ze wszystkich osób na świecie? Akurat ona? Już sam wybór osoby, którą mogła "wskrzesić" ją przerażał, ale według słów Dziewiątego to nie było wszystko, bowiem człowiek taki miał przejść przez inne trudne doświadczenia nim stałoby się co miało stać. A Ayame mogła decydować i była autentycznie w tym momencie przerażona. - ...spróbuję zrobić tak by było dobrze. - powiedziała nieco trzęsącym się głosem, po którym próżno było słyszeć faktycznej pewności siebie. Ale kto czułby takową w tej sytuacji?
"Wracać do siebie". To zabrzmiało dopiero dziwnie w kontekście wszystkiego co się teraz zdarzyło. Wracać do siebie. Nagle to zdanie brzmiało najbardziej absurdalnie z wszystkich, które tego dnia padły w jej obecności. Tak po prostu wrócić do siebie. - Kiedy się zobaczymy następnym razem? - zapytała jednak Ayame, która wiedziała, że to nie jest ostatnie spotkanie z Dziewiątym. A przynajmniej była o tym bardzo mocno przeświadczona. Choćby po to, by odsunąć ten cholerny kamień z drogi Dziewiątego. Nawet jeśli miałaby to zrobić kompletnie sama.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Chata starego czarownika Gordona Nie Lis 01 2015, 23:31
MG
Słysząc jej słowa, poklepał ją po włosach i zdobył się na anemiczny uśmiech. - Są rzeczy, o których nie śniło się filozofom... Czy coś podobnego. Czy właśnie założył maskę? Może nie chciał jej martwić? Kto wie? Zwyczajnie starał się odejść od tego tematu i zajął się innymi sprawami. Zapewne myśl o takiej odpowiedzialności, jaką zrzucała na niąmoc, musiała ją przerażać. - Dowiesz się, jak ją wykorzystać prędzej, niż mogłabyś sądzić - dodał w ramach pocieszenia. Czy podziałało? Któż mógł to wiedzieć? Może raczej przeraziło? Te pytania mogła zadać sobie już tylko Kirino. Dziewiąty podszedł do Jacoba i usiadł na jego łóżku. Łowczy obudził się, przekręcając na drugi bok, żeby widzieć wszystkich. - Coś... coś się stało? - spytał zaspanym głosem. Rogacz zaprzeczył i rzucił jeszcze jedno spojrzenie Kirino. - Zawsze jestem z tobą - odpowiedział jej. - W twoich snach. Pojawię się, gdy tylko będziesz mnie potrzebowała, ale teraz... Teraz musicie się obudzić!
Ayame otworzyła oczy i mogła zauważyć, że znalazła się w szpitalu. W sali znajdowała się kompletnie sama. Opatrzono jej rany, troszkę bandaży by się nawet na niej znalazło. Znała ten szpital. Już kiedyś leżała na tej sali razem z... wiadomo kim. Kiedy pojawiła się pielęgniarka i zauważyła, że dziewczyna się wybudziła, powiedziała jej, że może kierować już swoje kroki do domu, bo nic jej nie grozi. Chyba, że chce tu zostać dłużej. Wybór był jej. Czyżby ostatnio nikt nie musiał trafiać do szpitala, że ostało jej się jeszcze to miejsce? Któż to wiedział? Poczuła lekkie pieczenie na lewym ramieniu. Znak wciąż tam był, co oznaczało, że to wszystko nie było tylko snem. W takim razie jaka część nie była nim na pewno?
THE END | Możesz napisać kończącego posta, jeśli chcesz. | Fanty: + moc ożywienia jednego człowieka, w razie chęci użycia, proszę o zgłoszenie + 70 PD
Przyjęła słowa pielęgniarki lekko kiwając na nie głową, by dać jej znać, że rozumie, a następnie spokojnie zsunęła się z łóżka i zaczęła pakować swoje rzeczy, a ktokolwiek to spojrzałby w tamtym momencie na nią łatwo dojrzałby, że dziewczyna była myślami zdecydowanie gdzie indziej. Nie wiedziała czy Dziewiąty faktycznie wierzył w to co sam powiedział, ale to nie miało żadnego znaczenia. Ona w to wierzyła, a to wystarczyło za nich obydwoje. Jedyne co musiała teraz zrobić to kiedyś po prostu udowodnić mu, że miała rację. Najlepiej byłoby, gdyby zrobiła to przy okazji zmuszając go do przyznania się do błędu, więc przekornie miała nawet nadzieję, że teraz jej nie wierzył. Będzie musiał później swoje słowa odwołać i będzie mu głupio. Tak musiało być.
Spojrzała jeszcze raz na swój znak, a następne zabrała się z miejsca, w którym się znajdowała. Gdzie teraz pokierują ją nogi, tego dokładnie nie wiedziała, ale zastanawiała się co Dziewiąty miał na myśli w kwestii wykorzystania danej jej mocy. Tutaj się z nim zgadzała. To wszystko było bardzo trudne i nie wiedziała jak możliwie mogłaby być w stanie podjąć sensowną decyzję w tej materii. Rozejrzała się jeszcze przed wyjściem po pokoju, poszukując wzrokiem Jacoba, ale tu go nie było. Ciekawie gdzie teraz się znajdował. Tak samo jak ciekawe gdzie był Dziewiąty. O tej dwójce właśnie myśląc Ayame opuściła teren szpitala.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.