Noclegownia

Falco był nieco zdziwiony, myślał że niewyspane ludki najzwyczajniej w świecie go oleją, a tu o jaka niespodzianka! Dobrze, że zareagował tylko dziadzia, bo jakby naskoczyło na niego więcej wkurzonych kolesi, to musiałby ich stłuc, a biedaki są już dostatecznie poszkodowani brakiem snu. Fal postanowił wykorzystać zainteresowanie, skoro już je wzbudził.
-Thomas Widroop- rzucił w eter po raz xsty imię i nazwisko osobnika którego szukał.
-Rudy doktor który całkiem niedawno się wprowadził. Jeśli dowiem się gdzie go znajdę to nie będę wam więcej przeszkadzał.-- Jak na razie, tak przynajmniej Falcon pomyślał sobie w duchu i oczekiwał odpowiedzi, bo co innego mu pozostało?

Z chodzi więc dwuosobowa ekipa w dół i nagle okazało się że zimno. Ellej to olał bo mu to nie przeszkadzało. W pewnej chwili kiedy zeszli na sam dół usłyszał jakieś niepokojące dźwięki. Ktoś coś jadł i najprawdopodobniej nie były to pierogi z serem, oraz śmietaną z dodatkiem cebulki podsmażonej na masełku co się chłopakowi nie spodobało. Właśnie miał ochotę na taki zestawik. - No to lecimy. W razie czego po prostu rozwal. - Szepnął po czym ruszył do przodu trzymając swoje mieczyki przed sobą w razie konieczności bloków czy innych zasłon. W końcu wyskoczył zza winkla z okrzykiem - Stój bo strzelam! - Przygotowując się do użycia Forge Gates(B) na twarzy tamtego gdyby okazał się jakimś niebezpiecznym jegomościem. Jak tamten zaczął uciekać czy coś to go Ellej goni, a jak nie to podchodzi i zaczyna się pytać. - Ktoś ty i co tu robisz? - Pozostaje opcja walki, która polega na wystrzeliwaniu swojej włóczni z Froge Gates, oraz robieniu wściekłych uników we wszystkie możliwe strony w razie potrzeby.

Ellej patrząc na cały ten syf nie wiedział się czy się śmiać czy płakać. Jakieś resztki różnych książek, oraz innego pożywienia walały się po ziemi, a przy okazji waliły niemiłosiernie co pewnie robił również szczurocoś i jego kolacja. Pomijając to że Ellej miał nadzieję na jakąś epicką walkę z zmutowanym krabo-pająkiem czy innym wiedźminem to był w sumie trochę zadowolony. Odnalazł źródło informacji, które prawdopodobnie były dość interesujące. Szybko ogarnął cale pomieszczenie wzrokiem sprawdzając czy nie ma tu czasami jakiegoś drugiego wyjścia czy czegoś w tym stylu. - Po nogach jak coś - Szepnął do Asmodeusza po czym powiedział głośniej do dziwaka. - Nie będę strzelał jak będziesz grzeczny i odpowiesz mi na kilka pytań. - Wtem mgiełka znikła, a ona sam wykonał ruch, który mógł oznaczać to że chce schować miecze za pas, aby zmylić kolegę po czym błyskawicznie wystrzelił do przodu(Sprinter lvl.1; Szermierz lvl. 1) zatrzymując się przed tamtym przystawiając mu miecz do gardła. Jakby próbował ucieczki to Dance of the Three Blades(C) i mieczyki gonią kolegę tępymi stronami podcinając mu nogi żeby się wywrócił. - To tak na wszelki wypadek. Coś Ci nie ufam. - Mówi stojąc nad dziwnym gościem. - Pytanie pierwsze. Co ty tu robisz? Jak pracujesz? Pytanie drugie. Ty możesz spać? Pytanie trzecie. Co wiesz o bezsenności panującej w tym mieście? I na koniec... Czemu jesz ten ser? Wygląda jakby zaraz miał dostać odnóży... Dodatkowo gadaj wszystko o tym miejscu co mogło by nas zainteresować. - Po chwili stwierdził że jednak był zbyt chamski i cofa ostrze chyba że tamten jest niegrzeczny. - Jesteśmy magami, którzy dotarli tu dzisiaj. Mamy rozwiązać sprawę bezsenności, a ty nam w tym pomożesz. - Zastanawiał się czy postąpił słusznie tworząc taki wypad na tego biedaka. Jednak ostrożności nigdy za wiele i szybko przestał się przejmować.

Ellej przesadził i szybko to zauważył. Szczuropan okazał się od niego o wiele szybszy i poleciał gdzieś w tunele, a Ellej był do szybkiego zaprzestania oddychania(Wytrzymałość lvl. 1 chyba się tu przyda.) z uwagi na rozchodzący się po pomieszczeniu gaz, który szybko sprawił że oczy chłopaka zaczęły się zamykać. - Gnojek. - Pomyślał i rzucił się dalej w pogoń za tamtym zaciskając zęby byle tylko nie zacząć kaszleć. Miał nadzieje że nie nawdychał się zbyt dużo tego gazu i dość szybko opuści obszar, w którym działa. Biegnie więc dopuki dopóty jego płuca nie znajdą się na granicy wytrzymałości i wtedy bierze wdech. Podczas swojej gonitwy uważa na wszystkie możliwe przeszkody, oraz usiłuje odszukać i złapać uciekiniera. Ciągle ma w rękach swoje ostrza i w każdej chwili jest gotowy na blok.

Działania Falcona o dziwo przyniosły skutek, ale nigdy nie jest tak kolorowo jak powinno być, tak tez było tym razem. Osoba, która powinna uchodzić za lekarza, wyglądała jak zaśliniony minion jakiegoś niezbyt rozgarniętego maga. Falco miał nadzieję, że to tylko wina niewyspania, nadzieją matką głupich.
-Chciałbym z tobą chwilę porozmawiać...-rzekł próbując patrzeć w oczy doktorka i sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Jednym sprawnym ruchem wyjął swojego małego.... glocka i starał się przyłożyć go do głowy rozmówcy, o tak dla dodania dramaturgi.
-Dwa dobre powody dla których nie powinienem ci odstrzelić łba...-rzekł a na jego twarzy pojawił sie zawadiacki uśmieszek.
-Pamiętaj że nie lubię rudych-dodał informacyjnie, o niech Thomas wie że powody musza być dobre o!.

Ellej stał i słuchał tylko kapania. Chwilę wcześniej stała się spora ilość bliżej niesklasyfikowanych rzeczy, które były upierdliwe i dziwne. Jakieś mrowienia i coś pełzającego po nodze. Dobrze że to wszystko ustało dość szybko. Niestety problemem była ciemność, która otulała wszystko. - Kurwa... - Mruknął pod nosem. Złapał się więc jakiejś ściany i kierując się nią szukał czegoś co by pomogło mu w czymkolwiek. Jeżeli w ciągu 15 min nie spotka niczego co by mu się przydało to traci cierpliwość i mruczy po nosem. - Najwyżej umrę... - Po czym używa Froge Gates(B) i strzela swoją włócznią kuro w sufit licząc na to że zrobi sobie wyjście, albo chociaż trochę światła do środka wpuści.

Falco uśmiechnął się z politowaniem do rudzielca, och co za akt odwagi z jego strony.
-Ratujesz? Coś mi się nie wydaję, bo efektów brak.-skwitował Hawk i postanowił już nie męczyć doktorka, przynajmniej jak na razie, więc odstawił broń od czoła Thomasa. Swoją uwagę skupił jednak na dziadydze, ale co mogło zadziwić schował swoją broń, zawał serca potencjalnego informatora mu niepotrzebny.
-Dziewczynka, która zasypia, ale jednak nie?-zapytał bardziej sam siebie, niż kogokolwiek, jakby zastanawiał się czy ta informacja w ogóle mu się przyda.
-Od kogo słyszałeś taką plotkę? I dlaczego dowiaduję się tego od jakiegoś dziadzi, a nie zleceniodawcy? Zapewne nie wiesz o jaką dziewoję może chodzić- widać było, że Fal był nieco zniesmaczony całą sytuacją, a może doszedł go gówniany zapach rudzielca? Któż to tam wie, jednak coś trzeba było zrobić.
-Nie odstrzeliłem ci łba, a ty podałeś mi tylko jeden powód dla którego miałbym tego nie robić.-Fal znowu zwrócił sie do rudej buły, ziewając przy okazji.
-Jesteś mi dłużny, a więc gratuluję... Zostałeś moim asystentem, doprowadź się do porządku, bo śmierdzi od ciebie jakąś grubszą sprawą. Jak pewnie zauważyłeś nie jestem dobry w kontaktach międzyludzkich, a ty wzbudzasz litość wśród mieszkańców, znaczy że się przydasz... Jakieś obiekcje?-- Fal wyciągnął papierosa i zapalił, oj brakowało mu tego od jakiegoś czasu, dyp przyjemnie drapał go w płucach, no ale coś tu śmierdziało.

- Haka bieda - Mruknął Ellej ruszając gdzieś przed siebie i szukając czegokolwiek co mogło by rozwiązać jego obecny problem. Po prostu idzie przywołując sobie najpierw Kuro, a potem chowając mieczyki i posługuje się swoją włócznią jak ślepi tą śmieszną laską do stukania chodnika. Ma nadzieje że zaraz stanie się coś co mogło my spowodować nagłe wydostanie się z tego miejsca, albo ewentualnie inne wydarzenie np. eksplozja, która przyśpieszy całą akcję i ograniczy ilość krążenia po podziemiach bez celu, a tak dokładniej to szukając szczura.

// Sr za opóźnienie i słaby post, ale kompletny brak motywacji u mnie nastał i jest biednie :(