HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Tehari




 

Share
 

 Tehari

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Tehari


Tehari


Liczba postów : 37
Dołączył/a : 03/12/2013

Tehari Empty
PisanieTemat: Tehari   Tehari EmptyPon Mar 24 2014, 18:10

Imię i Nazwisko
Mężczyzna spojrzał na dziewczynę, która siedziała na metalowym krześle. Ubrana była w typowy, więzienny strój, czyli krótko mówiąc: Stylowe, czarno-białe pasiaki. Westchnął ciężko. To było już trzecie przesłuchanie, a ta nadal nie chciała się choćby słowem odezwać. Wszedł do pokoju z kubkiem kawy, który położył na stole. Spojrzał na podejrzaną, a potem na niewypełnioną jeszcze kartotekę. Wziął głęboki wdech i zapytał:
- Jak się nazywasz?
Cisza.
- Jak się nazywasz?- Powtórzył pytanie.
Jak na razie anonimowa dziewczyna nie miała zamiaru nic mówić. Okej. Może jak ją przymuszą, to się przyzna. Podszedł do niej i chwycił mocno w rękę jej twarz. Musiało choć trochę ją zaboleć.
- Gadaj, albo stanie się coś tej dziewczynce… która z tobą była.
Dziewczyna spojrzała z przerażeniem na policjanta. Obiecali jej, że mała będzie bezpieczna! Wzięła głęboki wdech i przygryzła wargę.
- No więc?- Pośpieszył ją.
- Tehari… Tehari Miwasaka.

Pseudonim
Mężczyzna uśmiechnął się triumfalnie. Wiedział, że ten mały szantaż zadziała. Wpisał w odpowiedniej rubryczce jej dane. Następny był pseudonim. Z tego co słyszał to jakiś posiadała. Teraz tylko się dowiedzieć jaki.
- Masz zapewne jakiś pseudonim- Dziewczyna przytaknęła głową.- Jaki?
Tehari spojrzała na policjanta. Była w rozterce. Z jednej strony jej kryptonim był ścisłą tajemnicą, a z drugiej małej groziło niebezpieczeństwo, jeżeli im tego nie zdradzi. Spojrzała na swoje skute kajdankami dłonie. Jakby nie to, że przez nie, nie mogła używać magii, to już dawno jego znajomi zbieraliby go w kawałkach z podłogi.
- Rose- szepnęła.
- Mhm… grzeczna dziewczynka.- Uśmiechnął się, wypełniając kolejną rubryczkę.

Płeć
Mężczyzna spojrzał na siedzącą naprzeciwko niego przedstawicielkę płci pięknej. Tak, zdecydowanie była kobietą. Bez zawahania zapisał to w kartotece.

Waga
- Wstawaj. Tam masz wagę. Nie próbuj żadnych sztuczek, bo inaczej pożałujesz.- Zagroził.
Tehari wykonywała jego polecenia. Robiła to dla małej. Przecież nie mogła jej narazić na niebezpieczeństwo prawda? Weszła na wagę, która pokazała, że dziewczyna waży 58 kilogramów. Zostało to oczywiście odnotowane.

Wzrost
- Doskonale. Teraz zmierzymy wzrost. Tam jest miarka, oprzyj się o ścianę, stój prosto…- wykonała każde jego polecenie- bardzo dobrze.- Pochwalił ją mężczyzna.- 165 centymetrów- powiedział do siebie.- Siadaj.  

Wiek
- Wiem, że o wiek kobiet się nie pyta, ale niestety muszę, wybacz.- Zaśmiał się ze swojego „żartu”.- Podaj dokładną datę urodzenia.
- Mam 22 lata, urodziłam się 29-tego lutego X779 roku.
- Nie dałbym ci tyle lat, młodo wyglądasz- mruknął jedynie w jej stronę.
Nie odpowiedziała.  

Gildia
- Jesteś w jakiejś nielegalnej gildii. W jakiej?- zapytał.
- Od X790 roku jestem pod opieką Fairy Tail.
- Łżesz!- krzyknął mężczyzna.
Tehari przygryzła wargę. Nie miała zamiaru mówić. To była tajemnica, nie mogła się przyznać do bycia w Szczurach, prawda? Z drugiej strony… Mała. Co jak jej zrobią krzywdę? Nigdy by sobie tego nie wybaczyła! Nie. Obiecała Mu, że pod żadną groźbą nie zdradzi swojej przynależności.
- Jestem niezrzeszonym magiem, nie należę do żadnej gildii.- W sumie nie skłamała. Szczury to nie gildia.
Miejsce umieszczenia znaku gildii
- Nie wierzę ci- odrzekł mężczyzna.
Tehari spojrzała na niego i westchnęła ciężko. Miała nadzieję, że ominie ją pewna krępująca sytuacja, ale nie miała wyjścia. Westchnęła ciężko i powiedziała:
- Nie mam znaku. Możesz mnie nawet rozebrać, jak ci tak na tym zależy.- Prychnęła.
Cóż zrobił nasz pan policjant? A to co powiedziała dziewczyna, a raczej kobieta. Kazał jej wstać i zdjął z niej jej pasiak. Stała przed nim w samej bieliźnie. Zaczął dokładnie obserwować jej ciało z każdej strony. W sumie… mogła mieć znak w jakimś nietypowym miejscu. Na pośladku, albo… no. Nie. Nie będzie jej rozbierał jeszcze bardziej. Westchnął ciężko, pomógł jej się ubrać z powrotem. Napisał, że nie należy do żadnej gildii, a z tym wiązało się to, że nie posiadała również znaku.

Klasa Maga
- Jakiej rangi magiem jesteś?- zapytał, pewnie to jakaś wielka tajemnica nie była.
- Zero- odpowiedziała.
Rubryczka została oczywiście wypełniona.

Wygląd

Sporządzanie portretu pamięciowego sprawcy.
- Dzień dobry, pani Mario. Proszę, niech pani usiądzie. Nazywam się Angelina. Pani zadaniem będzie pomóc mi sporządzić portret osoby, którą pani widziała dwa tygodnie temu.
- Dam z siebie wszystko- przytaknęła kobieta. Miała czarne włosy, w których było widać pojedyncze siwe pasma. Była niska.- Na samym początku powiem, że była to kobieta o średnim wzroście, ale wyższa ode mnie znacznie. Wydaje mi się, że miała nieco ponad sto sześćdziesiąt centymetrów, tak. Coś koło tego. Szczupła, może nawet miała niedowagę, ale pewna nie jestem, różnie z tymi ludźmi bywa. Jednakże jej sylwetka, jej ciało, było bardzo kobiece. Widziałam jej piersi, miseczka B na sto procent. Jestem brafitterką*, znam się na tym. Wąska talia i szerokie biodra. W oczy mi się rzuciła jej jasna karnacja. Większość dziewcząt o tej porze zazwyczaj jest opalona, a ta była blada niczym nieboszczyk, tak nawiasem mówiąc. Ta dziewczyna, czy też kobieta, miała długie, brązowe włosy spięte w wysokiego kucyka.- Po jej plecach przeszedł dreszcz.- Nie jestem pewna co do koloru oczu. Mam bardzo dobry wzrok, byłam stosunkowo blisko tego całego zamieszania, ale ręki uciąć sobie nie dam… wydaje mi się, że miały barwę czekoladową, ale nie mogę tego na sto procent potwierdzić.- Westchnęła ciężko.
- Proszę opisać jej twarz.
- Ach, no tak. Portret pamięciowy, już, już. Ładna dziewczyna, a tak mi się wydaje chociaż. Miała delikatne rysy twarzy, bardzo dziewczęce, jak u małej dziołszki. Taką niewinną buzię miała, że aż trudno uwierzyć, że zdolna do przestępstwa była! Szkoda, szkoda.- Westchnęła ciężko kobieta.- I była pomalowana. Usta na czerwono, taki krwisty czerwień to był, co mi się w oczy rzuciło. Tak. Fajne te usteczka miała, fajne. Takie duże… tak. Nos… nos też miała oczywiście. Taki mały, drobniutki.
Kobieta słuchała uważnie zeznań pani Marii i rysowała portret pamięciowy. Gdy skończyła, pokazała wynik swojej pracy.
- Hm… bardzo podobna… ale ona miała grzywkę. Na czoło jej opadła.- Kobieta poprawiła rysunek i znów go podała zeznającej.- O! Tak, toć to ona!
- Bardzo dziękuję pani za pomoc, do widzenia.
- Do wiedzenia pani!
* Kobieta zajmująca się zawodowo dobieraniem biustonosza.

Charakter
//Jakby się komuś całego nie chciało czytać, to charakter zaznaczony jest na brązowo//
Mężczyzna spojrzał na dziewczynę, a potem na portret rysunkowy, który został sporządzony przez świadka. Tak. To zdecydowanie była ona. Teraz pozostaje tylko kwestia charakteru. Nie miał zielonego pojęcia, jak ją opisać. Nie znał jej tak naprawdę, a nie udało się dotrzeć do kogoś, kto był w bliskich stosunkach z nią. Niby mieli tą małą, ale była tak przestraszona, że tylko płakać potrafiła... Mężczyzna westchnął ciężko.
- Kontynuując…- odchrząknął mężczyzna.- Opisz siebie, jaka jesteś?
Tehari uniosła jedną brew do góry. Jaja sobie ten facet robił czy co? Po cholerę było im wiedzieć, jaka jest z charakteru? Westchnęła ciężko i spojrzała w sufit. W sumie nie wiedziała, co powiedzieć. Nie znała siebie. Nie wiedziała jakich słów użyć, by oddać „swoją pełnię”, czy jak to tam inaczej nazwać.
- Nie mnie pytajcie…- wzruszyła jedynie ramionami.- Najlepiej opisze mnie mój przyjaciel. Daj kartkę, to ci nawet adres zapiszę.
Funkcjonariusz przytaknął jedynie głową i dał jej jakiś świstek i kawałek kartki. Przyda się ktoś, kto znał tą dziewczynę. Dla niego była istną zagadką…
- Okej… dziś to by było na tyle- powiedział.- Reszta jutro.

~*~

Mężczyzna zapukał do drzwi. Pod tym adresem miał mieszkać przyjaciel tej całej Tehari, która była podejrzana o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Westchnął ciężko. No cóż, zawsze mogła go okłamać, ale nic nie stało na przeszkodzie, by sprawdzić podaną przez kobietę informację.
Drzwi otworzyły się, a przed policjantem stanął wysoki chłopak w samych bokserkach. Na twarzy miał dwudniowy zarost. W prawej ręce trzymał puszkę z piwem. Funkcjonariusz odchrząknął i powiedział:
- Dzień dobry panu. Nazywam się X i przyszedłem do pana w sprawie Tehari Miwasaka. Jestem z policji.
- Boże… co ta dziewczyna znowu narobiła?- Westchnął ciężko chłopak.- Proszę wejść.
W mieszkaniu było czuć dym papierosowy pomieszany z zapachem etanolu. Mężczyzna się czuł, jakby wylądował w jakiejś melinie. Przejechał dłonią po twarzy i usiadł na kanapie, która się zapadała. Pewnie była stara jak świat…
Chłopak usiadł naprzeciwko niego. Zapalił papierosa i spojrzał na funkcjonariusza, mówiąc:
- No ten.. hym… co chce pan wiedzieć na temat Tehari? I jeżeli można wiedzieć, to czego od niej chce policja?
- Jest podejrzana o pobicie ze skutkiem śmiertelnym, czyli, krótko mówiąc, o morderstwo.- Znów odchrząknął.- Powiedziała, że będzie pan w stanie opisać ją… znaczy jej charakter. Potrzebny jest do raportu…
Chłopak nic nie powiedział, tylko przymrużył oczy. Dopiero po chwili się odezwał:
- Dobra… jaka jest?- Westchnął ciężko.- Trudno powiedzieć. Z jednej strony opiekuńcza, bardzo życzliwa i sumienna, o co by się ją nie poprosiło to po prostu to zrobi. Można z nią porozmawiać dosłownie o wszystkim, jest bardzo inteligentną dziewczyną i łatwo wpaść w jej sidła, że tak to ujmę. Nieraz nabierałem się na coś, a ta czerpała wielką przyjemność z tego, że mnie wrobiła.  Za przyjaciół jest w stanie życie oddać, są dla niej tak ważni. Zastępują jej rodzinę, więc się nie dziwie. Bardzo ceni osoby, które szanują swoich rodziców. Nie przepada za tymi, którzy lekceważą ich zdanie i po prostu mają ich gdzieś.- Westchnął ciężko.- Z drugiej strony… potrafi być przerażającą kobietą. Parę razy mi się oberwało za to, że skomentowałem jej wygląd, bo ona dopatrzyła się tam jakiegoś podtekstu czy czegoś, ach te baby.- Chłopak podrapał się bo głowie.- Czasem, gdy widziałem ją w akcji… to aż bałem się podchodzić. Jak się dziewczyna wczuje, to strach jej przerywać. Wystarczy dać jej odpowiedni powód, a jest w stanie bez zawahania… zrobić komuś krzywdę.- W sumie chciał powiedzieć „zabić”, ale pewnie pogorszyłby jej sytuację.- Tehari to dziewczyna, kobieta, uparta i zaciekła. Zawsze broniła i bronić będzie swoich racji, gdy wie że są one słuszne. Potrafi, wbrew pozorom, przyznać się do błędu, mimo że to uwłaczać może jej MĘSKIEJ dumie.  
- Męskiej?- Zdziwił się policjant.
- Owszem, męskiej. Jeżeli chodzi o dumę, jest tak wielka jak u faceta, jak i nie większa. Tylko że ona, w przeciwieństwie do mnie, jest w stanie powiedzieć: „Słuchaj, stary, miałeś rację”. I ją za tą podziwiam. Jest osobą godną zaufania. Nie zdradzi czyichś sekretów, nawet jakby ją torturowano. Prędzej by umarła, niżeli miałaby powiedzieć coś, co komuś mogło zaszkodzić.  Potrafi poświęcić własne szczęście na rzecz cudzego.- Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał w sufit.- Ma wiele wad. Bywa hałaśliwa, denerwująca, nieraz człowieka potrafi z równowagi wyprowadzić. Czasami mam wielką ochotę jej przywalić za głupoty, które plecie, ale… jest kimś, kogo po prostu nie da się nie lubić. Trzeba ją po prostu poznać. Na początku znajomości bywa nieufna i raczej podchodzi do wszystkiego z dużym dystansem… ale z czasem się zmienia. Zmienia się w Tehari, którą wszyscy kochamy.
- Rozumiem- odparł funkcjonariusz.- Dziękuję za informacje.
Policjant oczywiście wszystko sobie na brudno zanotował. Jak wróci do domu, to napisze to na czysto.
- Cieszę się, że mogłem pomóc.- Uśmiechnął się chłopak.- Do widzenia.
- Do widzenia.
Gdy mężczyzna wyszedł, chłopak zaśmiał się głośno. Ach ta Tehari. Była sprytna. Złapała ją policja, wpadła w niezłe tarapaty, ale jak zwykle potrafiła z nich wybrnąć. Mądra dziewczyna.

- Nie ma to jak policjant, informujący Szczura o tym, że jego towarzyszka jest aresztowana.- Wstał z kanapy.- No cóż. Mogłem się tego po niej spodziewać… a teraz, pora na akcję ratunkową!

Historia
Policjant spojrzał na Tehari, która najwyraźniej była już tym wszystkim zmęczona. W sumie nie dziwił się jej, już drugi dzień uzupełniali kartotekę, a jak na razie zero konkretów. Miał ochotę przepytać ją o parę rzeczy, ale zrobi to juto, bo dziś mu się nie chciało. Kawa się skończyła, a bez niej ani rusz. Westchnął ciężko i kazał ją wyprowadzić.

~*~

Leżałam spokojnie na swojej pryczy. Była tak niewygodna, że nawet nie byłam w stanie zasnąć. Westchnęłam ciężko. Miałam nadzieję, że się pośpieszą. Jutro zapewne będą mnie wypytywać o tą całą akcję, dlatego też wolałam by się zjawili z samego rana. Byłam już zmęczona tym wszystkim. Chciałam wrócić do domu, położyć się w ciepłym łóżku i mieć wszystko i wszystkich gdzieś chociaż na jeden dzień. Ale musiałam jeszcze trochę wytrzymać. Zamknęłam oczy.
- Może jednak się zdrzemnę?- powiedziałam sama do siebie. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.

~*~

Ustawiliśmy się wszyscy w rządku. Ojczym, jak przed każdą wyprawą, przeliczał czy wszyscy są. Co się dziwić… ósemka dzieci na głowie to nie są żarty, wolał się upewnić, czy wszyscy są. Akira był byłym wojskowym, przez co trochę nas „tresował”, ale lubiłam go. Dzięki niemu nauczyłam się wielu przydatnych rzeczy. Między innymi jak przetrwać w lesie całkiem sama.
- Kolejno odlicz!- krzyknął ojczym.
Każdy z nas zaczął odliczać. Ja stałam na samym końcu, bo byłam najstarsza z całego rodzeństwa i moim zadaniem było pilnowanie dzieciarni, by się nie rozchodziły po bokach podczas marszu. Te bachory często miewały różne pomysły i wolałam mieć się na baczności. W razie czego w plecaku miałam linę. Jakby się nie słuchali to zwiążę każdego ze sobą, a koniec będę trzymać ja i będę prowadziła ich jak pieska na smyczy. Już parę razy tak z nimi zrobiłam i od tamtego czasu już nie próbują żadnych głupich wybryków, ale cholera ich wie, dlatego na wszelki wypadek wzięłam tą linę.
Ruszyliśmy. Szliśmy szybko, Akira nadawał bardzo żwawe tempo, przez co dzieciaki trochę narzekały, ale to była norma. Pierwsze pięć minut drogi to były same jęki i niezadowolenia, ponieważ one biedne nie nadążają. Potem dostosowują się do ojczyma i wszystko jest okej, ale jak na razie musieliśmy przebrnąć przez ich humorki.
Celem naszej dzisiejszej wyprawy były góry, oddalone od naszego rodzimego miasta o jakieś dziesięć kilometrów. Pogoda zapowiadała się wręcz idealna na biwakowanie. Słonko grzało, ale nie było upalnie. W górach pewnie będzie trochę zimniej, ale miałam ze sobą cieplejszą kurtkę, nieprzepuszczającą wiatru, więc spokojnie powinnam wytrzymać, nawet jakby zerwała się nagle ulewa. Nie wiedziałam co z dzieciarnią, bo Akira kazał mi nie pomagać im w pakowaniu się. Znając ich, to plecaki w połowie mieli słodyczami zapełnione, ale to nie był mój problem.
Po półtoragodzinnej wędrówce doszliśmy na miejsce. Po drodze zrobiliśmy dwa przystanki, bo dzieciaki narzekały, że chce im się pić, że muszą się załatwić i tym podobne rzeczy. Miejscem naszego biwakowania była polanka, którą z ojczymem znaleźliśmy podczas obeznania terenu.
Zdjęłam plecak z pleców i położyłam go na ziemie. Otworzyłam największą z kieszeni i wyciągnęłam z niej namiot oraz śpiwór. Dzieciaki spojrzały na mnie przerażone. Oho… nie wzięli najważniejszych rzeczy na biwak. Westchnęłam ciężko. Co oni by beze mnie zrobili? Jak zwykle miałam ze sobą zapasowe namioty, jednakże śpiworów już nie. Trudno, będą musieli sobie posłanie z trawy zrobić. Ich problem.
Zajęłam się rozkładaniem mojego namiotu. Potem poszłam pomóc robić Akirze tymczasowy płot, który miał nas chronić przed zwierzyną. Wzięliśmy z domu kilka metrów siatki, która wystarczyła do ogrodzenia naszego obozowiska. Po skończonej robocie mieliśmy rozpalać ognisko, ale moje kochane rodzeństwo nadal męczyło się z namiotami. Przeciągnęłam ręką po twarzy, załamana.
- Nie pomagaj im- powiedział Akira.- Muszą sobie sami poradzić. Chodź, zrobimy sobie coś do jedzenia.
Spojrzałam przelotnie na moje rodzeństwo, które nie wiedziało jak uporać się z wielce skomplikowanym mechanizmem. Prychnęłam cicho i poszłam z ojczymem. Muszą się życia nauczyć, ot co!
- Za miesiąc będą trzy lata…
- Wiem- powiedziałam.- Nawet nie wiem, kiedy to mi minęło.
- Czasem mam wrażenie, że twoja matka nadal jest tu z nami. Zawsze z nami biwakowała, mimo że okropnie bała się pająków, a o nie bardzo łatwo.- Zaśmiał się.- Czasem brakuje mi jej narzekań, że mięso niedopieczone, że niewygodnie się spało… ale i tak zawsze jej się podobało.
Patrzałam na Akirę, jedząc przy tym pieczony na ognisku karczek. Nie musiałam nawet mu odpowiadać. Uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu. Mimo że nie był moim ojcem (zostawił mnie i mamę kiedy miałam pięć lat) to szanowałam go i uważałam go za swojego tatę. Zawsze taktował mnie jak córkę i miałam z nim bardzo dobre relacje, a po śmierci mamy staliśmy się jeszcze bardziej sobie bliżsi.
- KOOOOOOOOOOOOONIEC!- Rozległ się nagle krzyk dzieciaków.- Skończyliśmy rozstawiać namioty! Tehari! Chodź, zobacz!
- A co mi po waszych namiotach? Chodźcie jeść, bo zaraz wam wystygnie!
Moje nieco przygłupie, a zarazem kochane, rodzeństwo zbiegło się i usiadło na pieńkach wokół ogniska. Każdy wziął swoją porcję i zaczął jeść. Byli naprawdę głodni, bo po pięciu minutach na papierowych talerzykach nie było śladu po pieczonym karczku. Zaśmiałam się.
- Pojedli?- zapytał Akira.
- Tak!
- Popili?
- Tak!
- No to teraz wio spać!
- Coooo?!- krzyknęli niezadowoleni jednym chórem.
- Oj tato- powiedział Haru, mój młodszy brat.- Przecież jest jeszcze wcześniej! Poopowiadaj nam jakieś straszne historie!
- Tak, tak!- krzyknęła Rika.- Opowiedz nam coś!
- No dobrze… jak tak nalegacie- odchrząknął- wszystko się zaczęło dawno temu, kiedy byłem małym chłopcem, a na świecie nie było jeszcze waszej ukochanej siostry Tehari…

~*~

Wygrzebałam się z łóżka i spojrzałam za okno. Było południe. Cholera… trochę sobie pospałam, ale co się dziwić. Byłam tak zmęczona, że najchętniej to bym resztę dnia spędziła w ciepłym łóżeczku. Ale nie mogłam. Akira prosił mnie o pomoc w posprzątaniu domu. Dzieciaki wysłaliśmy do ciotki, by od nich trochę odpocząć, ale i tak… w domu panował jeden wielki chaos. Mama pewnie się w grobie przewracała. Była straszną pedantką, gdyby zobaczyła ten chlew to by się załamała.
- Okej, pora wziąć się do roboty- powiedziałam sama do siebie.
Wraz z ojczymem powoli zaczęliśmy sprzątać. Jakoś wolno nam to szło, ale co się dziwić… Ani mi, ani jemu nie chciało się nic robić. Oboje byliśmy padnięci po tygodniowym biwaku w górach i męczenia się z dzieciarnią. Gdy wróciliśmy do domu, moje kochane rodzeństwo było tak spragnione cywilizacji i normalnego jedzenia, że zrobiły imprezę, zaprosiły swoich kolegów i koleżanki i zostawili po sobie jeden wielki burdel, który musieliśmy sprzątać ja z Akirą. Gdybyśmy kazali im to zrobić, to dom zostałby zrównany z powierzchnią ziemi.
Gdy skończyliśmy uśmiechnęliśmy się z Akirą do siebie i przybiliśmy po piątce. Zawsze tak robiliśmy, kiedy wykonaliśmy porządną robotę.
- Teraz pora na nagrodę.- Uśmiechnął się mężczyzna.- Co powiesz na lody truskawkowe?
- To my mamy takie coś w domu? I dzieciarnia jeszcze tego nie pochłonęła!?
- Mam tajne skrytki.- Akira puścił do mnie oczko.
Zaczęliśmy się śmiać.

~*~

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam za okno, było jeszcze ciemno. Ziewnęłam i zwlekłam się z łóżka, zastanawiając się kto to mógł być o tak późnej porze. Wstałam z łóżka i doczłapałam się do drzwi. Spojrzałam przez judasza, ale było zbyt ciemno, bym mogła cokolwiek zobaczyć. Nie powinnam otwierać nieznajomym drzwi, dlatego poszłam szybko do pokoju ojczyma i powiedziałam:
- Tato… ktoś puka do drzwi…
Akira otworzył oczy i przez chwilę nie chciał mi wierzyć, jednakże po kilku sekundach wziął się w garść i stał już na równych nogach. Założył kapcie, nigdy nie chodził boso po domu, i poszedł wraz ze mną, by otworzyć drzwi nieznajomym. Naszym oczom ukazali się dwaj mężczyźni, wyglądający dość podejrzanie. Ojczym jednak zachował zimną krew i powiedział jakby nigdy nic:
- Dobry wieczór. Co panów do nas sprowadza o tej porze?
- Akira Miwasaka?- zapytał jeden z nich.
- Tak, to ja. O co chodzi?
- Jest pan aresztowany.
Spojrzałam ze zdziwieniem na ojczyma, nie wiedząc co powiedzieć? Kim byli ci goście? Akira jednak wydawał się być spokojny i jakby nigdy nic uśmiechnął się szeroko. O co tu do cholery chodziło?! Chciałam wyjaśnień, jakichkolwiek, ale bałam  się odezwać. Dlatego przysłuchiwałam się rozmowie, stojąc za plecami mojego opiekuna.
- Panowie, to musi być jakaś pomyłka. Za co chcecie mnie aresztować?
- Jest pan podejrzany o morderstwo- odpowiedział jakby nigdy nic jeden z „tajniaków”.
- Jakie morderstwo?! Tata nikogo nie zabił! On cały czas był ze mną i moim rodzeństwem!- krzyknęłam. Ojczym spędzał z naszą ósemką każdą wolną chwilę, kiedy nie pracował. Oczywiście nigdy nie zostawiał nas bez opieki, gdy go nie było, pani Irma zawsze do nas przychodziła i się nami opiekowała.- Nie możecie go aresztować!
- Owszem, możemy. Był widziany na miejscu przestępstwa- odrzekł sucho jeden z mężczyzn.
Akira spojrzał na „tajniaków”, a potem na mnie. Westchnął ciężko i odwrócił się w moją stronę. Kucnął, tak byśmy byli na jednym poziomie i uśmiechnął się szeroko, jak to miał w zwyczaju robić. Położył mi rękę na głowie i powiedział:
- Słuchaj, Tehari. Musisz być silna.
Spojrzałam na mężczyznę ze łzami w oczach. Co ja miałam zrobić? Miałam dopiero jedenaście  lat, byłam dzieckiem! Może i dojrzałym jak na swój wiek, ale to nie zmieniało faktu, że nadal byłam dzieckiem. No i zabierali mi jedyną bliską mi osobę. Mama nie żyła, a teraz zabierali mi… ojca. Zacisnęłam piąstki i przytaknęłam głową. Musiałam być silna.
Akira nagle się nachylił i szepnął mi do ucha, żebym zwiewała. Domyślałam się, dlaczego to zrobił. Nie oddali by mnie pani Irmie, trafiłabym do jakiegoś zakładu dla nieletnich sierot czy coś w tym stylu. Kiedy ten był skuwany w kajdanki, ja szybko wybiegłam z domu, przeciskając się przez szczeliny. Byłam drobną dziewczynką, więc nie miałam z tym problemu.
Jeden z tajniaków zaczął mnie nawet gonić. Jak wiadomo, był ode mnie o dużo, dużo szybszy. Ja byłam dzieckiem, a był zdrowym i silnym mężczyzną. Jednakże musiałam wykorzystać swój spryt i niewielkie ciało, by się gdzieś skryć, gdzie nie byłby w stanie mnie złapać. Zanim jednak udało mi się cokolwiek w tym kierunku zrobić, to wbiegłam w jakiś ślepy zaułek, a tajniak mnie dogonił. Byłam w potrzasku. Zaczął podchodzić do mnie coraz to bliżej i bliżej… a ja nic z tym zrobić nie mogłam.
- Zostaw mnie, zostaw, ZOSTAW!- krzyczałam na cały głos z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy.
Zamknęłam oczy. No to koniec. Złapie mnie, weźmie do sierocińca… a ja nie chciałam! Miałam siódemkę rodzeństwa na głowie, musiałam się nimi opiekować! Byłam za te bachory odpowiedzialna…
Nagle usłyszałam hałas.
Otworzyłam oczy i to, co zobaczyłam, całkowicie mną wstrząsnęło. Przede mną stał jakiś chłopak, niewiele starszy może ode mnie, a jego pięści były pokryte ogniem. Zdziwiłam się i otworzyłam szeroko oczy. Czym on był? „Tajniak” leżał nieprzytomny na ziemi… ale żył.
- Nie bój się- powiedział jedynie chłopak i… wziął mnie na ręce i szybko pobiegł przed siebie.
Gdy byliśmy w bezpiecznym miejscu odstawił mnie na ziemię i spojrzał pytająco. Nie powiedziałam mu jednak nic, nie znałam go przecież. Obcym się nie ufa. Miałam w sumie gdzieś to, że uratował mnie. Nie miałam zamiaru mu niczego mówić.
- Ech…- Westchnął ciężko.- Jestem Haru, mag Fairy Tail. A ty jak się nazywasz?
- T-Tehari...- odpowiedziałam nieco przestraszona.- Jesteś magiem? Umiesz używać magii?
- Ta.- Uśmiechnął się szeroko.- Co Cię tutaj, Tehari-chan sprowadza?
- Um…
Miałam wątpliwości, czy powinnam cokolwiek mu mówić, ale co mi szkodziło? Wzięłam głęboki wdech i wygadałam się. No cóż, trudno. Jak wykorzysta to przeciwko mnie, to będę się przejmować tym później. Teraz to nie było ważne.
- Okej… chodź, zaprowadzę cię gdzieś!- Uśmiechnął się szeroko Haru.

~*~

Fairy Tail. Gildia magów. Fajne miejsce, tylko szkoda, że nie byłam czarodziejką. Nie potrafiłam wyciągnąć królika z kapelusza, czy sprawić by zniknął as kier. Byłam po prostu człowiekiem. Zwykłym w świecie dzieckiem, a i tak zostałam przyjęta w szeregi FT.
- Gdzie chciałabyś mieć znak gildii?- zapytał ówczesny Mistrz. Wtedy był nim jeszcze Gildarts Clive.
- Um…- zamyśliłam się- na dłoni.
Mężczyzna uśmiechnął się i kazał wyciągnąć mi rękę. Zrobiłam to. Mistrz odbił na mojej dłoni stempelkiem znak Fairy Tail. Był koloru bladoczerwonego.
- Dziękuję…
- Proszę. Tylko obiecaj mi jedną rzecz: będziesz szukała w sobie magii.
- Um… dobrze.- Przytaknęłam głową.
Prawdę mówiąc wydawało mi się to absurdalne. Jak szukać w sobie tak rzadkiego daru jakim jest magia? Wydawało mi się, że ją się ma albo nie i już od razu wie się o jej istnieniu. Mimo tego dużo myślałam nad tym, jak spełnić obietnicę, którą złożyłam Mistrzowi. Nie chciałam go zwieść, a niedotrzymanie danego słowa było zawodem w pewnym sensie, w moim mniemaniu, dlatego chciałam tego uniknąć. Robiłam dosłownie wszystko. Wypowiadałam jakieś niestworzone zaklęcia, podpatrywałam innych… na marne. Miałam w sobie tyle magii co widelec albo kawałek patyka, a może nawet i mniej. Jednakże nie poddawałam się. Obietnica to obietnica, prawda?
Podczas pierwszych miesięcy pobytu w Fairy Tail zastanawiało mnie, co się dzieje z Akirą. Nie dawał znaku życia. Do ciotki, u której było moje rodzeństwo, wysłałam list wyjaśniając całą sytuację. Ta chciała po mnie przyjechać, ale się nie zgodziłam. Wierzyłam jeszcze wtedy w niewinność mojego ojczyma…

~*~

Spoglądałam na swoją bluzkę, którą rozdarłam na ostatnim treningu. W sumie pękła tylko na szwie, więc zszycie jej nie będzie jakimś specjalnym problemem, gdybym miała nici. Igła była, nitki brak. A tak bardzo lubiłam tą koszulkę. Fajnie by było, gdyby nagle w czarodziejski się pojawiły, tylko szkoda, że jestem magicznym beztalenciem, co ma w sobie tyle magii co plastikowy widelec…
- Ech…- westchnęłam jedynie ciężko i przejechałam ręką po twarzy.
Wstałam z krzesła i podeszłam do szafki, z nadzieją że może uda mi się znaleźć jakąś nić. Pomodliłam się w duchu, żeby jakaś tam była, najlepiej czarna, ale inną też bym nie pogardziła, i otworzyłam szafkę. Otworzyłam szeroko oczy i uśmiechnęłam się szeroko. Czarniusieńka niczym noc nitka, która była idealna do zszycia mojej bluzki! Jakim cudem jej wcześniej nie zauważyłam to nie wiem, ale bardzo się cieszyłam, że się znalazła. Zadowolona chwyciłam za szpulkę i wróciłam na swoje miejsce i wzięłam się za zszywanie koszulki.


~*~

Spojrzałam na mistrza, który był zadowolony z faktu, że jednak nie okazałam się magicznym beztalenciem.  Jak na razie moje umiejętności ograniczały się do tworzenia nitki i nieznacznej jej kontroli, ale to optymistycznie nastawiało mnie do treningu. Uśmiechnęłam się jedynie, przyjmując słowa pochwały.  Miałam wtedy dwanaście lat.
Pewnego razu w gildii pojawiła się ONA, a tak dokładnie Alezja Gergovia. Była ode mnie o dobre cztery lata starsza i jak wiadomo bardziej doświadczona życiowo i tym podobne rzeczy. W sumie nie wiedziałam, jak zachować się w stosunku do niej. Była jedną z wielu, która pojawiła się w gildii w ostatnim czasie. Nie bardzo z tymi „nowymi” byłam w dobrych relacjach, to znaczy nie rozmawiałam z nimi zbyt dużo. W ogóle… mimo że należałam do Fairy Tail, starałam się jednak trzymać z dala od gildii. Wewnętrznie czułam, że tam po prostu nie pasowałam. W Alezji było jednak coś, co sprawiało, że miałam ochotę do niej zagadać, co nawet uczyniłam.
- Cześć- przywitałam się.- Jestem Tehari.
Dziewczyna odwróciła się, jakby chciała się upewnić, że na pewno do niej mówię. Po chwili uśmiechnęła się do mnie słabo, ale życzliwie.
- Witaj, Tehari. Jestem Alezja...
Mózg podpowiadał mi, że powinnam burknąć coś w stylu „miło cię poznać”, ale wydawało mi się to strasznie oklepane. Za to przyszedł mi do głowy całkowicie inny, nieco bardziej oryginalny pomysł.
- Witaj w Fairy Tail.- Uśmiechnęłam się życzliwie.- Mam nadzieję, że się szybko zaklimatyzujesz. - O ironio! Powiedziała to osoba, która nie czuła się potrzebna w gildii…
Na twarzy nowej znajomej pojawiło się zaskoczenie. Nie miałam zielonego pojęcia, czym było ono wywołane. Potem odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się nieco szerzej. Poszłam w ślady Alezji i zrobiłam to samo.
- Dziękuję... – dziewczyna ukłoniła się, po chwili jednak się wyprostowała. - Mam nadzieję.  Mam straszny problem z aklimatyzacją... -  Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Wyglądała jakby miała w sobie jakiś wielki podziw czy coś w ten deseń.- Mam nadzieję, że sprawdzę się w Waszym stadzie...
Słysząc jej słowa mimowolnie się zaśmiałam. Nie było to wyśmiewanie się z dziewczyny, nie myślcie sobie! Po prostu rozbawiła mnie tym „stadem”. Jednakże po chwili się ogarnęłam, spojrzałam na Alezję, która wydała się być nieco zmieszana moim zachowaniem. Wzięłam głęboki wdech i odchrząknęłam. Potem położyłam  dłoń na ramieniu i powiedziałam:
- W NASZYM stadzie- poprawiłam ją.
- W naszym…-  Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie w moją stronę.
- Jesteś wróżką tak samo jak ja, Erza czy ktokolwiek inny. Nosisz nasz znak, więc należysz do rodziny.- Nie dowierzałam własnym słowom.  Ja ani trochę nie czułam się zżyta z gildią, a członków Fairy Tail nie uważałam za kogoś tak ważnego jak rodzina. Czułam się trochę jak hipokrytka, ale co tam…- Witaj w domu,  Alezjo.

~*~

Nadeszły trudne czasy dla Fairy Tail. Śmierć mistrza zasmuciła wszystkich, nawet mnie. Stałam w milczeniu na jego pogrzebie, jednakże nie uroniłam ani jednej łzy w przeciwieństwie do innych. Nie miałam po co płakać. Życia Gildartsowi by nie zwróciły. Wtedy urodziła się we mnie myśl, żeby odejść z Fairy Tail. Tylko on mnie jeszcze w gildii trzymał, nikt więcej. Mimo że wszystkich lubiłam, to nie widziałam sensu w byciu wróżką.
Nowa mistrzyni nie przypadła mi do gustu. Była ode mnie zaledwie cztery lata starsza, podczas gdy Gildarts co najmniej dziesięć jak i nie więcej. Starałam się ją szanować, ale wychodziło mi to raczej średnio. Cały czas się z nią kłóciłam, wytykałam każdy błąd i ciągle powtarzałam, że nie nadaje się do bycia mistrzynią. Pewnie przesadzałam, ale byłam piętnastoletnią dziewczyną, która przeżywała okres buntu, a w środku ciągle rozpaczała po stracie ojca, który zniknął bez śladu, rodzeństwa oraz Gildartsa, jedynej bliskiej osoby w całym Fairy Tail.
Pewnego razu włóczyłam się po obrzeżach Magnolii, chcąc całkowicie odpocząć od świata. Siedziałam na mostku i myślałam o tym, jak bardzo chciałabym spotkać swoje rodzeństwo. W pewnym momencie przestałam pisać listy do ciotki i nie wiedziałam, co się teraz działo z moimi braćmi oraz siostrami, których nadal bardzo mocno kochałam.
Chwyciłam w rękę jakiś kamień i rzuciłam nim przed siebie. Usłyszałam jedynie ciche „plusk”, kiedy wpadał do wody. Westchnęłam ciężko i wyciągnęłam przed siebie dłoń, na której był znak Fairy Tail. Wszyscy w gildii byli dumni z tego, że byli wróżkami. Zawsze, gdy komuś się przedstawiali, to podawali swoje imię oraz tradycyjną formułkę „mag Fairy Tail”. Ja tak nie robiłam. Byłam po prostu Tehari, zwykłą dziewczyną, która jakimś cudem opanowała magię i znalazła się całkiem przypadkowo w gildii.
- Co tu robisz?- Usłyszałam nagle czyjś głos.
Odwróciłam się. Moim oczom ukazał się jakiś mężczyzna. Wyglądał na starszego ode mnie, nigdy wcześniej go na oczy nie widziałam. Spoglądał na mnie i delikatnie się uśmiechał, ale nie wyglądał na miłego. Może przez to, że wielka szrama przechodziła przez jego lewe oko.
- Egzystuję- powiedziałam w jego stronę.- A pan?
- Szukam utalentowanych ludzi.
- No to źle trafił pan.- Wzruszyłam ramionami.- Jestem beztalenciem.
Nieznajomy uniósł jedną brew, a potem znów się uśmiechnął, teraz jednak wydawał mi się być bardziej przyjazny, ale i tak mu jakoś specjalnie nie ufałam.
- Nie wydaję mi się. Jakbyś była beztalenciem, to byś nie była w gildii magów, prawda?
- Zbieg okoliczności i tyle. Nie powinnam tam być- powiedziałam automatycznie i zakryłam znak Fairy Tail.- Czego pan ode mnie chce?
- Mam dla ciebie propozycję, młoda damo.
Prychnęłam jedynie. Może to było niegrzeczne zachowanie z mojej strony, ale jakoś średnio się tym przejęłam. Nie miałam najmniejszej ochoty słuchać tego, co ten podejrzany facet miał mi do zaproponowania. Już miałam sobie pójść, kiedy poczułam żelazny uchwyt na moim nadgarstku. To nieznajomy mnie za niego chwycił. Westchnęłam ciężko. Zrozumiałam, że musiałam wysłuchać tego, co miał mi do powiedzenia, inaczej nie dałby mi spokoju.
- Niech będzie, mów.
- Nie wydajesz się być szczęśliwą osobą. Nie wydajesz się być kimś, kto zaklimatyzował się w swojej gildii. Dlaczego teraz nie spędzasz czasu z przyjaciółmi? Nie powinnaś być przypadkiem na jakiejś misji?- Uśmiechnął się.- Czyżbyś się czuła jak ktoś zupełnie zbędny? A może po prostu… nie chcesz ludziom wchodzić w drogę? Swoje przeżyłaś… ojciec, rodzeństwo… śmierć jedynej bliskiej osoby z gildii, w której już nic cię nie trzyma, nieprawdaż, Tehari?
Spojrzałam wielce zdziwiona na mężczyznę. Skąd on to wszystko wiedział? Czyżby skubany potrafił czytać w ludzkich umysłach?! Cholera go wie, ale nie spodobało mi się to, że wszedł mi do głowy i wszystko z niej wyciągnął.  Jednakże nie wydawał się być osobą, która w jakiś sposób chce wykorzystać tą wiedzę przeciwko mnie. I co najważniejsze… w swoich słowach miał bardzo dużo racji. Nic mnie nie trzymało w Fairy Tail… ta gildia nic dla mnie nie znaczyła.
- Chciałabyś się poczuć doceniona, co?- Zaśmiał się pod nosem, a potem nachylił się do mojego ucha i wyszeptał.- Rzuć FT. Zostaw ich. Stań się kimś lepszym… masz pół roku. Pół roku na przeanalizowanie moich słów i zdecydowanie się. Za sześć miesięcy spotkamy się właśnie tutaj. W tym miejscu, gdy słońce będzie się chylić ku horyzontowi… a tymczasem, żegnaj.
Nagle mężczyzna rozpłynął się w powietrzu, jakby był tylko wytworem mojej wyobraźni.


~*~

Spojrzałam na mistrzynię poważnym wzrokiem. Jak zwykle między nami panowała dość napięta atmosfera. Wiedziałam jednak, że muszę porozmawiać z kobietą. Nie chciałam odchodzić bez słowa wyjaśnienia, byłoby to nie fair wobec całej gildii. Spędziłam w Fairy Tail parę lat, wypadałoby jednak powiedzieć, co skłoniło mnie do podjęcia decyzji o odejściu.
- Mistrzyni- zaczęłam. Było to coś nowego z mojej strony, zawsze do blondynki zwracałam się po imieniu.- Jestem w FT parę ładnych lat. Pamiętam czasy, kiedy to Gildarts zarządzał gildią. Pamiętam czasy Erzy, Natsu i reszty ferajny. Jednakże… - wzięłam głęboki wdech- nic mnie tu nie trzyma. To nie jest kwestia tego, że za tobą nie przepadam, mimo że tak jest. Po prostu, po śmierci Gildartsa przestałam mieć powody, by tu zostać. Dlatego chciałabym odejść.
- Ja cię zatrzymywać nie będę, jednakże wiedz, że Fairy Tail w każdej chwili przyjmie cię z powrotem, Tehari.
- Wiem, dziękuję za to.
Spojrzałam na swoją dłoń, na której to znajdował się znak gildii. Uśmiechnęłam się smutno i  przytaknęłam głową, dając znak mistrzyni, że byłam gotowa. Takano pstryknęła palcami, a znak zniknął, nie zostawiając po sobie ani śladu.

~*~

Czekałam na tego tajemniczego mężczyznę, którego spotkałam pół roku temu. Byłam gotowa. Sama nie wiedziałam jeszcze na coś, ale byłam pewna jednego, że dobrze robię, że podjęłam odpowiednią decyzję i nic nie może mnie już zatrzymać. Wiedziałam dobrze, że już nie wróci to, co było. Że już nigdy nie stanę w progu Fairy Tail jako członkini tej gildii. Miałam rozpocząć nowe życie, zamykając za sobą to wszystko, co się wcześniej wydarzyło. Musiałam zapomnieć o ojczymie, o rodzeństwie. O znajomych z gildii. Wszystko, to co się wydarzyło dotychczas nie miało już dla mnie znaczenia. Dużo myślałam nad tym wszystkim i stwierdziłam, że tak będzie po prostu najlepiej dla mnie samej. Musiałam zadbać o to, żeby być szczęśliwą.
- Proszę, proszę!- Usłyszałam znajomy głos.- Jednak się zdecydowałaś odejść od Fairy Tail… mądra dziewczynka.- Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie (chyba) do mnie.- Gotowa, by pójść ze mną?
- Owszem. Ale wcześniej chciałabym wiedzieć, dokąd mnie zaprowadzisz.
- Zatem usiądź. Jest to dość długa historia.

~*~

To miała być prosta akcja. Mój chrzest bojowy, by pokazać, że nadaję się do bycia Szczurem. Byłam pewna swoich umiejętności. Może nawet aż za bardzo.
Czekałam spokojnie na znak, który miał mnie poinformować o rozpoczęciu akcji. Najdziwniejsze było to, że już dawno minęła wyznaczona godzina, to ja nadal nie widziałam TEGO CZEGOŚ. Westchnęłam ciężko i klapnęłam na ziemi. Nogi mnie bolały od kucania za beczkami.  Szef powiedział, że muszę być dobrze ukryta,  więc starałam się wtopić w otoczenie, czy jak to tam nazwać.
Po chwili zobaczyłam TO, a mianowicie znak. Jakiś mężczyzna na płaszczu miał… pazur.
Po cichu wyszłam za beczek i zaczęłam iść wraz z tłumem ludzi. Obserwowałam obiekt, czekając na dalsze wskazówki. W organizacji była jakaś osoba, która posługiwała się telepatią, więc w ten sposób informacje miałaby być mi przekazywane.
Idź za nim. Nie możesz stracić go z oczu!
Wzięłam głęboki wdech i szłam za nieznanym mi mężczyzną. Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie szłam, ale wiedziałam jedno… nie mogłam zawalić sprawy. Po raz pierwszy od dawien dawna mi na czymś zależało.
Siedź mu na ogonie!- usłyszałam głos w swojej głowie. Wzięłam głęboki wdech. Okej, musiałam być pewnie gotowa na wszystko. Fajnie jednak byłoby się dowiedzieć, o co chodzi w moim zadaniu. Jak na razie wszystkiego się dowiadywałam na bieżąco, a to mi się średnio podobało. Wolałabym mieć chociaż zarys zadania, a tak musiałam zaufać „górze” i robić to, co kazali, bo co innego mi pozostało…?
Nagle usłyszałam krzyk.
Odwróciłam się w tamtym kierunku… zobaczyłam jakąś dziewczynkę, która została napadnięta przez dwójkę niewiele starszych od niej chłopców. Spojrzałam na mężczyznę, którego miałam śledzić, a potem po raz kolejny na małą nieznajomą. Obudziło się we mnie coś, co czułam ostatni raz podczas wspólnego wypadu pod namioty z ojczymem i moim rodzeństwem. Chciałam chronić tą kruszynkę…
Zerwałam się na równe nogi, ignorując fakt, że właśnie się zdradziłam i pobiegłam na ratunek małej. Gdy chłopcy zauważyli, że ktoś biegnie w ich kierunku, puścili dziewczynkę, którą szarpali wcześniej i po prostu uciekli.
- Nic ci nie jest?-  zapytałam .
- Um.. wszystko gra, chyba…- Dziewczyna spojrzała na mnie. Miała duże, czekoladowe oczy. Niemalże identyczne jak moja najmłodsza siostra. Dzisiaj miałaby może z trzynaście lat, jeżeli mnie pamięć nie myli, może troszkę więcej.
Mała nieznajoma spoglądała na mnie i milczała. Przymrużyła te śliczne ślepia, widocznie się nad czymś zastanawiała.
- T-tehari?- Usłyszałam nagle swoje imię.
- S-skąd znasz moje imię?- zapytałam zdziwiona. Nie znałam tej dziewczynki.
- To ja, Arui.

 
~*~

Spoglądałam na swoją młodszą siostrą ze zdziwieniem. Nie miałam zielonego pojęcia, co ona tutaj robiła. Już jakiś czas temu wybyłam z Magnolii. Przestałam nawet listy do ciotki pisać. Słuchałam jednak uważnie tego, co Arui miała mi do powiedzenia.
- Szukałam cię. Kiedyś pisałaś cioci, że jesteś w Fairy Tail. Byłam nawet tam, ale pani Takano powiedziała mi, że odeszłaś… dlaczego?
- Długa historia, mała.- Uśmiechnęłam się smutno w jej stronę. Nie chciałam jej mówić, że wkroczyłam na „ciemną” ścieżkę.- Wiesz, że będziesz musiała wrócić do domu? Nie możesz zostać ze mną.
- Po co do domu?- zapytała zdziwiona.- Przecież w nim nie ma ani ciebie, ani Akiry…
- Arui, nie udawaj głupiej.- Westchnęłam ciężko.
- Przepraszam…- Na chwilkę zapanowała cisza, którą jednak dziewczyna przerwała.- Tehari…?
- Słucham?
- Co się stało z tatą?
Spojrzałam na swoją siostrę. To samo chciałabym wiedzieć… nie miałam zielonego pojęcia, czemu tamci mężczyźni go wtedy zabrali i co najważniejsze… dlaczego to zrobili. Jednakże byłam pewna jednego: już nigdy ojczyma nie spotkam i się z tym pogodziłam. Tak samo jak ze skazaniem na samotność…. życie.
- Nie wiem. Nie dostałam od niego żadnej wiadomości.- Pogłaskałam siostrę po głowie.- A teraz pora iść spać.
- O-okej.

 
~*~

To miało być zadanie jak każde inne. Miałam zlikwidować pewną… uciążliwą osobę. Znałam wygląd tego kogoś i wiedziała, gdzie ma się pojawić. Byłam pewna sukcesu. Może aż za bardzo.
Chciałam iść bez mojej siostry, która jednak się uparła, żeby ze mną pójść. Ostatnio spędzałyśmy ze sobą dużo czasu. Arui opowiadała mi, co się działo w ciągu tych kilku lat. Tyle się zmieniło… moja siostrzyczka, mimo że już wyrosła z dziecięcego wieku, w moich oczach nadal była małą dziewczynką. Bałam się o nią, nie chciałam, by cokolwiek się jej stało. Ariu jednak nalegała, chciała ze mną iść… uległam  jej namowom.
Szłam spokojnym krokiem, starając się nie rzucać w oczy. Słońce świeciło mocno, było mi gorąco. Moja siostra szła obok mnie i obserwowała otoczenie. Ja nie musiałam. Wiedziałam, że mój cel się zraz pojawi za trzy, dwa… jeden…
Zobaczyłam go. Wysoki mężczyzna około trzydziestki, który miał na sobie czarny płaszcz. Przymrużyłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Musiałam się pozbyć go jak najszybciej, jednakże nie należało to do zadań łatwych. Był dzień, ludzie od czasu do czasu przechodzili koło mnie.
Gdy byliśmy w trójkę, ja, Arui i mój cel, wyciągnęłam przed siebie rękę w celu użycia zaklęcia, które oczywiście się powiodło. Mężczyzna został opleciony przez nici. Na lewą rękę założyłam szybko kastet, a prawą przyciągnęłam swój cel do siebie. Zrobiłam zamach i uderzyłam mężczyznę w  tył głowy, idealnie w potylicę…
Nagle usłyszałam krzyk siostry.
- Tehari!
Odwróciłam się gwałtownie. Jakaś kobieta, o dość męskiej posturze, trzymała Arui w żelaznym uścisku. Zacisnęłam zęby.
- Puść ją!- krzyknęłam.
Ku mojemu zdziwieniu kobieta mnie posłuchała… cisnęła moją siostrą o ziemię, która wywaliła się. Spojrzałam na nią przerażona. Arui podniosła się jednak i zerknęła na mnie ze strachem w oczach. Nie zastanawiałam się ani chwili.
Uderzyłam ją, a chociaż mi się tak wydawało… rozpłynęła się w powietrzu.
- C-co to było?- zapytałam  sama siebie.- Arui, jesteś cała?
- T-tak…-  powiedziała dziewczyna.
- Chodźmy stąd…

~*~

Usłyszałam pukanie do drzwi. Zwlekłam się z łóżka i poszłam otworzyć.
Nagle poczułam paraliżujący ból, który powalił mnie na kolana. Nie byłam w stanie się ruszyć. Patrzyłam na trzech mężczyzn, ubranych w mundury, którzy wkroczyli do mojego mieszkania.
- A-ARUI- krzyknęłam na cały głos.
W mojej głowie pojawiało się wiele pytań. Kim byli ci ludzie, co robili w moim domu… i czego chcieli? Po chwili jednak wszystko zaczęło się układać w jedną, logiczną całość. Przecież ta kobieta, którą wczoraj spotkałam… była świadkiem całego zdarzenia, prawda? Mogła zeznać, że mnie widziała, dokładnie opisać. Ale to nadal nie wyjaśniało tego, skąd znali mój adres. Musiał mnie ktoś śledzić…
- Zostawcie Arui… poddam się, ale małą zostawcie!- krzyknęłam po raz kolejny, ale na nic. Widziałam jak wielki, barczysty mężczyzna, wynosi moją siostrę na rękach. Była niczym szmaciana laleczka…- Co… jej zrobiliście?!
- Spokojnie. Po prostu zadbaliśmy o to, żeby nie musiała tego wszystkiego oglądać. Obudzi się za jakieś dwanaście godzin.
Poczułam jak ktoś mną szarpie, próbując postawić mnie na nogi, które były jednak jak z waty.
- Idziemy.- Usłyszałam krótki rozkaz. Nie byłam jednak w stanie nawet zrobić kroku. Dlatego dwójka mężczyzn chwyciła mnie za ręce i zaczęła ciągnąć. Nie miałam siły by stawiać opór.

~*~

Mężczyźni rzucili mną o ziemię i zamknęli drzwi celi. Nadal nie potrafiłam ruszać rękoma i nogami, dlatego leżałam bezwładna na zimnych kamieniach. Dopiero po kilku godzinach zaczęłam odzyskiwać czucie w kończynach, które i tak było… jednakże byłam w stanie doczołgać się do pryczy i na nią wejść. Była niewygodna, ale zawsze lepsza od kocich łbów, od których bolało mnie całe ciało.
Długo jednak nie dane było mi leżeć, gdy ktoś wparował do mojej celi i wytargał mnie z niej siłą. Wyszłabym sama, nie musiał być taki brutalny. Moje ręce zostały zapięte w kajdanki, które uniemożliwiały mi użycie magii. Cudownie. Byłam bezbronna niczym dziecko…
… Niczym Arui.
Moja młodsza siostra pojawiała się w mojej głowie co chwile. Zastanawiałam się co z nią, czy ci ludzie zrobili jej krzywdę.
Zostałam wprowadzona do jakiegoś pokoju, który nie wyglądał zbyt przytulnie. Na środku był jeden, drewniany stół, a na każdym jego krańcu stało masywne krzesło.  
- Siadaj.
Zrobiłam posłusznie to, o co mnie proszono, a raczej to, co mi rozkazano. Po chwili do środka wszedł jakiś mężczyzna, który wyglądał jak ofiar a losu. Wysoki, chudy jak patyk, w okularach i ze złamanym nosem. Dodatkowo był rudy. Nie polubiłam gościa.
- Dzień dobry pani-powiedział uprzejmie. Prychnęłam.- Nazywam się X i prowadzę śledztwo w sprawie morderstwa. Czy wie pani o tym, że jest pani podejrzana?
- Ta… proszę mi powiedzieć, czy z moją siostrą wszystko dobrze?- Spojrzałam na mężczyznę. Nie miałam zamiaru nic mu mówić, ale chciałam mieć pewność, że z Arui wszystko dobrze.
- Z tą dziewczynką… ach tak, jest bezpieczna i będzie, masz moje słowo.
- Tyle dobrze- powiedziałam.
- Dobrze… jak się nazywasz?
Nie miałam zamiaru odpowiadać na te pytania. Wiedziałam dobrze,  jak to się skończy. Byłam pewna, że zapytają o gildię, przecież jestem magiem, dlatego wiedziałam jedno… ani słowa na temat siebie, swoje historii. Po prostu musiałam milczeć niczym grób.
- Jak się nazywasz?- powtórzył pytanie. Znów nie usłyszał odpowiedzi.
Cisza. Siedzieliśmy w zupełnej ciszy przez bite trzy godziny. Tyłek mnie bolał, takie niewygodne były te krzesła, ale się nie wygadałam, mimo tego, że parę razy dostałam od policjanta po twarzy. Nie chciałam, by cokolwiek wyszło na jaw.
- Nie mam już siły… pogadamy jutro. Mam nadzieję, że będziesz bardziej rozmowna.
Moją jedyną reakcją było splunięcie na podłogę. Do pokoju wszedł ochroniarz, czy kim on tam był, i zaprowadził mnie z powrotem do mojej celi…


Ostatnio zmieniony przez Tehari dnia Pią Mar 28 2014, 16:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2007-konto-tehari#34282 https://ftpm.forumpolish.com/t1991-tehari https://ftpm.forumpolish.com/t2006-tehcia#34280
Tehari


Tehari


Liczba postów : 37
Dołączył/a : 03/12/2013

Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari EmptyPon Mar 24 2014, 18:11

~*~

Obudził mnie dźwięk otwieranego zamka drzwi celi, w której spałam. Czyżby się zaczął trzeci dzień przesłuchań? Westchnęłam ciężko i wstałam z pryczy. Nie musieli mną już nawet szarpać. Będę musiała przyznać się do winy, ale zrobię wszystko, by Arui była bezpieczna. Moja mała siostrzyczka… byłam  nieodpowiedzialna, biorąc ją ze sobą i teraz musiałam to wszystko jakoś odkręcić. Wiedziałam jednak, że mi się uda.  Miałam nadzieję, że pomoc się szybko zjawi. Ten głupi funkcjonariusz chwycił haczyk.
Weszłam do środka i usiadłam na krześle. Pan X już na mnie czekał. W ręku trzymał kubek z kawą, a na blacie leżały jakieś papiery. Pewnie moje akta czy coś w ten deseń. Teraz będę musiała zacząć zeznawać, co się stało tamtego dnia. Wiedziałam, że muszę jak najbardziej opóźniać, by ten nie dowiedział się zbyt wiele.
- Opowiedz, co się wtedy działo.
- No… Arui nie wiedziała o tym, że prowadzę pewną… działalność pożyczkową na dość wysoki procent. Mężczyzna, a mianowicie ofiara, był winny mi kupę forsy… nie działały prośby ani groźby słowne. Postanowiłam postraszyć go w inny sposób. Nie chciałam brać ze sobą siostry, dlatego kazałam zostać jej w domu. Ta jednak poszła za mną…
Nagle usłyszałam hałas, tuż przy drzwiach pokoju przesłuchań, które nagle się otworzyły. Ujrzałam ludzi… a mianowicie Szczury, które przyszły mi z odwetem. Uśmiechnęłam się szeroko. Inspektor nawet nie zdał sobie sprawy z tego, co się stało, po prostu nie zdążył, bo jeden ze Szczurów wbił mu sztylet w szyję. Jeden z moich kolegów podszedł do martwego już policjanta i wyjął z jego kieszeni klucze, którymi potem  uwolnił mnie od kajdanek.
- Dzięki.- Uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co… zmywamy się!
- Nie! Tu gdzieś jest Arui… moja siostra…!
Chłopak spojrzał na mnie i westchnął ciężko. Jednym ruchem ręki oddelegował wszystkich, a mnie chwycił za nadgarstek i gdzieś zaczął ciągnąć.
- Spalcie jej akta!- krzyknął jedynie.
- Dziewczyno… coś ty narobiła?
- Długa historia… musimy ją znaleźć. Dzięki za pomoc jeszcze raz,
- Tyle dobrze, że masz głowę na karku i wiedziałaś, jak nas poinformować.- Westchnął ciężko.- Jak ona wygląda?
- Mniejsza wersja mnie.
Chłopak przytaknął głową. Ruszyliśmy do przodu biegiem, szukając mojej siostry. Gdzieniegdzie mijaliśmy martwe ciała strażników, których już mniej więcej kojarzyłam. Mijałam ich parę razy dziennie, więc nie trudno było o to, by zapamiętać ich paskudne mordy.
Sprawdzaliśmy pokój po pokoju… nigdzie jej nie było. Spanikowana zaczęłam się zastanawiać,  co zrobili mojej siostrze. Obiecali, że będzie bezpieczna, czyżby złamali obietnicę?
Nagle usłyszałam jej głos.
Dobiegłam do drzwi, które były jednak zamknięte. Zaczęłam rzucać wulgaryzmami niczym szewc, byłam strasznie zdenerwowana.
-Arui, to ja!
- Tehari! Pomóż…
- Odsuń się…
W dłoni chłopaka pojawił się nagle pistolet. Wystrzelił dwa pociski, prosto w stronę zamka. Zadziało. Wbiegłam do pokoju i zobaczyłam moją siostrzyczkę, całą zapłakaną ze strachu. Pewnie słyszała cały ten hałas, zamieszanie… musiała się bać. Przytuliłam ją do siebie i zaczęłam szeptać czułe słówka, że już wszystko dobrze, że nie musi się już bać…
- Tehari… czas się zmywać.
- Jasne, chodź, Arui.

~*~

Pakowałam swoje rzeczy z mieszkania. Po całym tym zamieszaniu nie mogłam tutaj zostać. Jeszcze by mnie odnaleźli. Mimo że moje akta zostały spalone, to po całej mieścinie chodziły plotki na temat jakiejś zorganizowanej grupy przestępczej, która napadła na posterunek policji. Dbając o bezpieczeństwo własne, mojej siostry oraz organizacji podjęłam decyzję o wyprowadzce. Musiałam porozmawiać z Arui jednak na temat naszego rozstania. Nie chciałam jej więcej narażać. Wiedziałam, że ponowna rozłąka łatwa nie będzie. Jednakże nie potrafiłam znaleźć lepszego dla nas wyjścia.
- Arui, kochana, chodź tutaj…
- Słucham, Tehari…?
- Widzisz… wyprowadzam się. Po tym wszystkim nie mogę tutaj zostać, to zbyt niebezpieczne. I zanim cokolwiek powiesz to mnie wysłuchaj. Nie chcę, byś szła ze mną. A nawet ci tego zabraniam. Nie mogę pozwolić na to, byś znów była w niebezpieczeństwie, rozumiesz?- Spojrzałam na Arui. W jej oczach kryły się łzy.- Wrócisz do ciotki. Powiesz jej, że mnie spotkałaś i jestem cała i zdrowa. Może kiedyś was odwiedzę, nie wiem. Będę wysyłać listy. Jak się gdzieś na stale osiedle, to wyśle wam adres, okej?
- A-ale ja nie chcę…
- Mała… - Uśmiechnęłam się smutno.- Zrozum. Życie, które prowadzę, nie jest dla ciebie odpowiednie. Musisz się z tym pogodzić.
- Tehari…- szepnęła.- Kocham cię.
- Je ciebie też. Kocham was wszystkich, mimo że dawno nie widziałam reszty rodzeństwa. Przekaż im to, dobrze?
- D-dobrze.
Płakałam. Płakałam wraz z Arui. Nie chciałam się rozstawać z nią, ale wiedziałam, że to jest dobre wyjście. Nie mogłam postąpić lepiej. To było najlepsze, co mogłam zrobić dla niej. U ciotki będzie bezpieczna.

~*~

Odprowadziłam siostrę na pociąg. Widziałam, jak ze smutkiem na twarzy do niego wchodzi. Widziałam jej łzy w oczach. Ale widziałam również to, że starała się być silna. Byłam z niej dumna. W przeciągu tych kilku tygodni, jakie razem spędziłyśmy, bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Zaczęłam w mojej siostrzyczce dostrzegać kobietę… silną kobietę. Kto wie? Może odnajdzie w sobie kiedyś talent magiczny i dołączy do jakiejś gildii? Miałam jednak nadzieję, że zostanie jednak w domu, u ciotki, a potem z niego wyfrunie wraz z mężem i gromadką dzieci. Nie chciałam dla niej takiego losu. Bycie magiem nie jest łatwą sprawą.
Gdy pociąg odjechał westchnęłam ciężko. Na mnie już była pora.  Odeszłam z dworca ze łzami w oczach.

~*~
    Droga Arui!
    Nawet nie wiesz, jak bardzo tęsknię. Ile to już lat minęło od naszego spotkania? Ze cztery? Nie wiem sama. Czas tak szybko płynie. Nadal się włóczę po świecie, jak bezpański pies, dlatego też nie mogę przesłać wam adresu. Obiecuję jednak, że gdy się gdzieś zadomowię, to go wam dam. U mnie wszystko dobrze. Jestem cała i zdrowa. No i nadal nie wpakowałam się w żadne kłopoty, więc nie musisz się o mnie martwić. Jakoś sobie radzę. Bywało gorzej…Muszę już kończyć. Napiszę za parę tygodni ponownie.Kocham was,
    Tehari

Przeczytałam list. Było w nim tyle kłamstw… już od dawna miałam stałe miejsce zamieszkania.  Podczas tych kilku lat już parę razy lądowałam w szpitalu z połamanymi rękoma i nogami. A ostatnio niemal nie zostałam złapana przez policję. Jednakże nie chciałam, by wiedziała. Nie miałam zamiaru jej niepotrzebnie martwić.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i odeszłam od biurka. Zbliżała się noc, a na jutro była zaplanowana akcja, dlatego musiałam się wyspać. Ziewnęłam i położyłam się do łóżka,  zasypiając w głęboki i spokojny sen…

Umiejętności
• Łamaczka kości lvl. 1
• Wytrzymałość lvl. 1
• Walka wręcz lvl. 1

Ekwipunek
• Pazur- podstawowe wyposażenie każdego Szczura. Coś a'la znak organizacji, którym Tehari oznacza swoje ofiary.
Kastety, a dokładnie dwa, po jednym na rękę. Różnią się od zwyczajnych kastetów tym, że są przedłużone o dziesięciocentymetrowe ostrza.
• Zrobiony z wytrzymałej skóry pokrowiec na kastety.
• Pięć bandaży, nie wiadomo kiedy się przydadzą.
• Jeden sztylet, taki najzwyklejszy w świecie.
• Pokrowiec na sztylet

Rodzaj Magii
Magia nici- Dość zwyczajna w świecie magia, która pozwala Tehari wytwarzać, kontrolować i tworzyć różne cudeńka z nici, co by to nie było. Jednakże trzeba wspomnieć, że zazwyczaj wytworzone przez dziewczynę nici się różnią od tych zwykłych, zakupionych w sklepie. Zazwyczaj jest to wytrzymałość bądź inne właściwości, które Tehari może swoim tworom nadawać. Raczej wykorzystuje się ją do ofensywy, ale defensywne zaklęcia również się pojawiają.

Pasywne Właściwości Magii
Tråd- Proste PWM, a jakże pomocne! Tehari za pomocą tego zaklęcia, jest w stanie wytworzyć sobie szpulkę zwykłej w świecie nici, która nie ma żadnych magicznych zdolności czy coś w tym stylu. Jest taka sama jak ta, którą można spotkać w sklepie krawieckim. Tehari może sobie wyczarować nitkę o dowolnym kolorze.
Poff!- Tehari przesyła impuls magiczny, który zdziała tyle, że pod jego wpływem pęka jedna nitka, wybrana przez dziewczynę. Przerywa się w tym miejscu, co chce by się przerwała.
Kontroll- Pod kontrolą dziewczyny są wszystkie wytworzone przez nią nici oraz w nieznacznym stopniu te niemagicznego pochodzenia. Warto zaznaczyć, że spodni za pomocą tego PWM komuś nie rozpruje...No i dodatkowo może kontrolować tylko normalne nici, żadnych żyłek itp.
Gång- Tehari jest w stanie chodzić po wytworzonych przez siebie niciach, niezależnie od ich grubości i miejsca, gdzie się znajdują, ale praw grawitacji dziewczyna nie łamie.
Skräddaren- Dzięki tej PWM Miwasaka jest w stanie zszyć dowolny materiał nićmi, które muszą się znaleźć w jej dłoni. Wystarczy jedno pstryknięcie palcami i po robocie.
Katten vaggar- Kocia kołyska? A phi, co to dla niej takiego! Tehari opanowała w tej dziedzinie mistrzostwo!
Zaklęcia
|Rangi D|
Länk- zaklęcie pozwalające Tehari na łączenie obiektów nićmi o długości maksymalnie 30 metrów, które są w stanie wytrzymać nacisk do 100 kilogramów.
Tryck- Po dotknięciu jakiejś osoby powstaje niewidzialna nić, którą widzi tylko Tehari. Dzięki temu PWM dziewczyna jest w stanie znaleźć daną osobę. Działa do końca misji albo miesiąc fabularny.
|Rangi C|
En svärm- Tehari wystrzeliwuje z ręki chmarę nici, która leci po linii prostej przez maksymalnie 10 metrów. Ich zadaniem jest złapać pierwszą rzecz, jaką napotka na drodze. Nicie są połączone z dłonią Miwasaki, co pozwala jej na skracanie dystansu pomiędzy nią a przeciwnikiem. Wszelakie szarpanie się, czy przyciągnięcie przez dziewczynę sprawia, że nitki się zaciskają i zaczynają ciąć. Zaklęcie trwa przez 3 posty, ale dziewczyna może zakończyć je wcześniej. Jedno wystrzelenie równe jest jednemu zaklęciu.
|Rangi A|
Dockan på filamenten- Dzięki temu zaklęciu Tehari jest w stanie połączyć kończyny swojego wroga z palcami prawej ręki z bardzo wytrzymałymi nićmi (zaklęcia do rangi B włącznie), a i przy pomocy noży/mieczy/itp nie jest łatwo je przeciąć. W w ten sposób Tehari robi z przeciwnika laleczkę, a jegomość, będący pod działaniem zaklęcia, nie może kontrolować swojego ciała. Miwasaka za to może poruszać daną osobą tak, jak sobie zachce. Nici są bardzo cienkie i ledwo widoczne dla ludzkiego oka. Żeby przejąć kontrolę nad czyimś ciałem trzeba jednak w jakiś sposób daną osobę "złapać". Można to zrobić na dwa sposoby: albo wystrzelić nici w stronę przeciwnika albo dotknąć jego nóg, głowy i rąk. Jak nici zostaną wystrzelone i tafią w przeciwnika to nie potrzeba "poprawek" tzn. Tehari od razu przejmuje kontrolę nad całym ciałem. Jeżeli jednak dziewczyna użyje zaklęcia i będzie próbowała przejąć kontrolę nad ciałem za pomocą dotyku to ma 2 posty czasu by obmacać ofiarę po rękach, nogach i głowie. Po minięciu tego okresu czasu nie może już nic zmienić i kontroluje tyle ile udało się jej przejąć. Tehari nad swoją ofiarą ma kontrolę 2 posty (nie wlicza się w to posty, w których Miwasaka próbuje przejąć kontrolę nad czyimś ciałem). Dodatkowo Tehari ma kontrolę również nad magią uchwyconej osoby. Jednakże jej ofiara nie może się sama okaleczyć.

//KP wstawiona w 2 postach, bo w jednym nie chciało się wysłać//


Ostatnio zmieniony przez Tehari dnia Sro Mar 26 2014, 19:49, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2007-konto-tehari#34282 https://ftpm.forumpolish.com/t1991-tehari https://ftpm.forumpolish.com/t2006-tehcia#34280
Asthor


Asthor


Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice

Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari EmptySro Mar 26 2014, 08:28

Kastety 2*750=1500
Pokrowiec na kastety: 200
bandaże: 5*15 = 75

PWM
Kontroll - okej, ale możesz kontrolować tylko normalne nici. Coś jak żyłka czy sznurek nie dasz rady kontrolować.
Gang - okej, ale nie łamiesz praw grawitacji.
Katten Veggen - wybacz, ale nie mam pojęcia co to kocia kołyska -> opisz, daj link lub coś :3
Tryck - nie. Takie coś co najmniej na D/C

Zaklęcia
Ev swarm - raz wystrzeliwujesz nici i koniec.
Dockan - po pierwsze musisz ... no jakoś to połączyć. Wystrzelić te nici i trafić, albo dotknąć przeciwnika. Powiedzmy, że pzy złapaniu głowy, nóg i rąk przejmujesz pełną kontrolę. Na złapanie wszystkich masz 2 posty. Przeciwnik nie może sobie sam zrobić krzywdy w tym czasie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2718p15-znowu-ten-asth#48053
Tehari


Tehari


Liczba postów : 37
Dołączył/a : 03/12/2013

Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari EmptySro Mar 26 2014, 13:52

Poprawione
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2007-konto-tehari#34282 https://ftpm.forumpolish.com/t1991-tehari https://ftpm.forumpolish.com/t2006-tehcia#34280
Asthor


Asthor


Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice

Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari EmptyCzw Mar 27 2014, 23:10

Kastety 2*750=1500
Pokrowiec na kastety: 200
bandaże: podobno są bezpłatne u Dona.
sztylet: 200
pokrowiec: 150
Razem: 2050.

AKCEPT techniczny, czekaj na ten drugi : 3
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2718p15-znowu-ten-asth#48053
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari EmptyPią Mar 28 2014, 16:36

Cytat :
Rozpisywanie się
Uszczupliłam - głównie chodzi mi, że dalej nie ogarniam po co opisywać zdaniami pierwsze pola jak imię, nazwisko itp. Może dla niektórych to ładnie, ale mnie się wydaje to zwykłym laniem wody. Nie chodzi o tą kp - ogólnie mówię bo sporo osób tak robi (niepotrzebnie *zwraca się do tych co tak robią*).
Wybacz, że w Twojej kp musiałam to napisać :< Jak Cię to pocieszy to w innych też tak będę robić ^^

Cytat :
że przez nie nie mogła
Dziwnie wygląda to dwa razy nie. Oh, wiem, że tak ma być bo ma sens itp. ale przecinek między tymi 'nie' wyglądałby ładnie.

Cytat :
Wiedziałam jej piersi
Widziałam.

Cytat :
//Jakby się komuś całego nie chciało czytać, to charakter zaznaczony jest na brązowo//
Miło z Twej strony, ale ja i tak muszę czytać wszystko~

Cytat :
I w ją za tą podziwiam.
Nie po pl to zdanie - przez to 'w' jak mniemam.

Cytat :
znając ich, to plecaki to w połowie
Powtórzenie 'to'.

Cytat :
Dzieciaki spojrzały na mnie przerażona
Przerażone.

Cytat :
Otworzyłam szeroko oczy i uśmiechnęłam się szeroko.
Powtórzenie.

Cytat :
Śmierć mistrza zasmucił wszystkich
Zasmuciła.

Cytat :
Nowa mistrzyni nie przypadła mi do gustu. Była ode mnie zaledwie cztery lata starsza, podczas gdy Gildarts co najmniej dziesięć jak i nie więcej. Starałam się ją szanować, ale wychodziło mi to raczej średnio. Cały czas się z nią kłóciłam, wytykałam każdy błąd i ciągle powtarzałam, że nie nadaje się do bycia mistrzynią.
Uuuuuu.

Cytat :
Spojrzałam mistrzynię poważnym wzrokiem.
Dziwne zdanie...nie pl...Może przez to, że zjadło się 'na' po 'spojrzałam'.

Cytat :
zawsze się do blondynki zwracałam się
Powtórzenie 'się'.

Cytat :
Siedź mu nadogonie!
Wybieram Cię Nadogonie!

Cytat :
wypadu nad namioty
POD namioty.

Cytat :
Spojrzałam na swoją siostrę. To samo chciałabym wiedzieć… nie miałam zielonego pojęcia, czemu tamci mężczyźni go wtedy zabrali i co najważniejsze… dlaczego to zrobili. Jednakże była pewna jednego: już nigdy ojczyma nie spotka i się z tym pogodziła. Tak samo jak ze skazaniem na samotność…. życie.
Em...cały czas piszesz w pierwszej osobie, więc czemu to jest w trzeciej?

Cytat :
ludzie od czasu do czasu przechodzili przez koło mnie.
'Przez' jest tutaj całkowicie zbędne.

Cytat :
Dlatego ktoś dwójka mężczyzn chwyciła mnie za ręce
Te 'ktoś' tez nie wiem czemu tutaj się zaplątało.

Cytat :
jednak nadzieję, że zostanie jednak
Powtórzenie.



Znalazłam więcej błędów, ale już nie wypisywałam - głównie to słówka nie wiadomo skąd, albo zjedzone literki.
Dałabym akcept, ale zawsze jak ktoś ma zmieniony czas albo osobę to każę poprawić. U Ciebie jest to osoba, którą zaznaczyłam na czerwono - popraw. Chyba, że to tak miało być z jakiegoś powodu?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Tehari


Tehari


Liczba postów : 37
Dołączył/a : 03/12/2013

Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari EmptyPią Mar 28 2014, 16:52

Poprawione.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2007-konto-tehari#34282 https://ftpm.forumpolish.com/t1991-tehari https://ftpm.forumpolish.com/t2006-tehcia#34280
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari EmptyPią Mar 28 2014, 16:54

Akcept.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Sponsored content





Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari Empty

Powrót do góry Go down
 
Tehari
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Tehari
» Tehari
» Konto Tehari

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Martwe/Porzucone
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.