Imię: Rasid
Pseudonim: Mani
Nazwisko: Badawi
Płeć: Mężczyzna
Waga: 83
Wzrost: 198cm.
Wiek: 20
Gildia: Grimoire Heart
Miejsce umieszczenia znaku gildii: Centralna część torsu; Czarny
Klasa Maga: 0
Wygląd:
Lata treningu spowodowały, że umięśnieniu ciała Rasida nie można raczej nic zarzucić, aczkolwiek nie jest to co jakieś wybitne dzieło Boga. Ot zwykły facet z przeciętnie umięśnionym ciałem wyrobionym w czasie różnorakich ćwiczeń. Ostatnio też zaczął się nosić w czarnym kimono, które jest przewiązane sznurem w kolorze purpury. Owe kimono jest zawsze noszone w taki sposób, by odsłaniać większa część torsu właściciela ukazując przy tym czarny znak Grimoire Heart. Gildii do której ostatnio dołączył. Na to kimono jest zarzucone białe Haori z wyszytymi złotymi wzorami symbolizującymi stanowisko Derwisza jakie kiedyś pełnił w przeszłości, a teraz nosi w ramach pokuty jaką sobie zadał, by pamiętać kim był i skąd pochodził. Co do jego twarzy to włosy ma białe, chociaż raczej bliżej im do pewnego ocienia szarości, ale broń boże nie siwe! Włosy także ma zawsze ścięte w charakterystyczny dla siebie sposób. Po bokach bardzo krótko, a na czubku głowy już są dłuższe im bliżej im do czoła, gdzie tworzą swoistą grzywkę, która sięga opadając do lewej brwi. Zaraz pod linią tego kosmyka można po przyjrzeniu się mu uważniej dojrzeć jego ciemnobrązowe oczy. Na stopach zaś odkąd znajduje się w Fiore nosi tzw. Glany, czyli dość wysokie buty w odcieniu czarnym na grubej podeszwie. Nieodłącznym elementem jego stroju jest też miecz półtoraręczny przytroczony do jego pasa.
Charakter:
Charakter Rasida po ostatnich wydarzeniach w jego życiu trochę się zmienił. Osoba, która była cnotliwa i za wszelką cenę unikała jakichkolwiek pokus stała się zupełnie odmienna oprócz kilku cech. To co pozostało bez zmian to nieustanna pewność siebie, która można usłyszeć w praktycznie każdym wypowiedzianym przez niego zdaniu. Pozostała mu także jego pobożność, a ta z kolei przerodziła się w pewnego rodzaju fanatyzm, ponieważ bardzo często można go wciągnąć w awanturę właśnie poprzez obelgi nie te wymierzone w jego osobę, bowiem te przez nauki w swojej ojczyźnie nauczył się ignorować, lecz w imię Boga w którego wierzy. Jest także osobą dość szczerą i bezpośrednią. Zazwyczaj jak już coś mówi to jest to dokładne odzwierciedlenie tego co myśli/ Co jednak nie znaczy, że jeśli wyczuje okazję do jakiegoś zysku to nie skłamie. Badawi nie należy tez do osób, które wstydzą się tego co zrobiły, czy nie chcą przyjąć na siebie konsekwencji swojego czynu. W przypadku, gdy wda się w jakąś bójkę, czy walkę to wierzy, że wynik owego starcia zależy od Boskiej sprawiedliwości.
Historia:
Historia Rasida rozpoczyna się wśród wiecznie zmieniających położenie piaskach pustyni. To właśnie tam w Królestwie Abasenu, a dokładniej w jego stolicy Dhamsaawacie przyszedł na świat. Zdarzenie to nie było owiane żadną tajemnicą, czy szczególnymi zjawiskami takimi jak nagłe bicie dzwonów kościelnych. Ot po prostu zwykłe przyjście na świat kolejnego obywatela dumnego państwa na które nikt nie zwrócił uwagi poza najbliższą rodziną. Jego rodzice byli bardzo pobożnymi osobami, więc potraktowali to zajście jako swoisty znak od Boga, że przy nich czuwa.
Wczesne lata swego dzieciństwa przeżył bardzo spokojnie. Nie spotykały go w życiu jako takie kłopoty. Gdy już trochę podrósł ojciec młodego Badawiego, który sam pochodził z nomadycznych plemion pustyni i zajmujący się sztuką uzdrawiania chciał uchylić przed swym synem rąbek tajemnicy owiewającej jego profesję. Szybko jednak się zorientował, że to czym się zajmował nie pasjonuje jego potomka. Młodziutki Rasid za każdym razem, gdy widział Derwiszów z Zakonu Boga Wszechmogącego to sprawiał wrażenie jakby nieobecnego. Ci wojownicy walczący w imię Stwórcy zabierali całą uwagę chłopca. Taki obrót sprawy bardzo zaniepokoił jego rodziców. Wiedzieli oni, że ci którzy wstępowali na nauki do tego Zakonu prędzej, czy później zrywali wszelki kontakt z rodziną. Taki rozwój wypadków byłby ogromnym ciosem dla nich, dlatego postanowili, że ograniczą mu oni możliwości zobaczenia tych osobników.
Przez bardzo długi czas skutecznie udawało im się łączyć ich prace jako uzdrowiciele w mieście, a także uniemożliwianie synowi ujrzenie Derwiszów. Wszystko zawdzięczali temu, że przeprowadzili się do biedniejszej dzielnicy miasta, gdzie nie widywano zbyt często zbrojnych-mnichów. Ich sielanka jednak nie trwała zbyt długo, ponieważ już po kilku miesiącach w środku nocy do ich domu zapukał ranny najwyraźniej świeżo upieczony członek Zakonu. Prawo nakazywało, że bez względu na stopień sługom Bożym trzeba udzielać koniecznej pomocy, więc jego rodzice bez wahania wpuścili go do środka i pomogli doczłapać się do stołu na którym miał się położyć. Rana, którą zaobserwowali u ich nowego pacjenta z początku wydała im się jak najbardziej normalna. Jednakże, gdy zaczęli mu podawać różne specyfiki to zamiast się poprawiać zaczął się pogarszać. Z rany zaczął się sączyć dziwny fioletowy płyn, a także wydzielać zapach zgnilizny. Nim zapiał pierwszy kur musieli z przykrością stwierdzić, że chłopak zmarł. Dokładnie chwile po tym stwierdzeniu do domu wpadło czterech gwardzistów. Ustawili się oni w parach naprzeciw siebie po obu stronach drzwi i po chwili dostojnym krokiem do środka weszła kolejna osoba. Był to oficer Derwiszów. Jego stanowisko można było poznać po bogato zdobionym płaszczu. Nie trzeba było długo czekać po tym jak oficer omiótł pomieszczenie szybkim wzrokiem i już padł rozkaz, by pojmać obu uzdrowicieli, a także pozbycia się ciała. Dla żołnierzy nie było wątpliwości, ze to rodzice Rasida odpowiadali za śmierć ich martwego brata. Już wszyscy mieli wychodzić, gdy na piętrze rozległ się dźwięk jakby coś spadło. Jeden z podwładnych oficera na znak dowódcy do razu poszedł sprawdzić co się stało. Po wejściu na schody ujrzał ośmioletniego chłopak i chwytając go brutalnie za rękę poprowadził do reszty oddziału, który czekał przed domem. Chłopiec zaś nawet nie wiedział co się działo. Ciągle powtarzał coś o jakiejś zjawie, które przez cały zabieg unosiła się nad ciałem martwego Derwisza. Uznano, że zaprowadzi się go do Loży Boga i to tam Świętobliwi szejkowie wyciągną z niego prawdę, oraz to co się stało własnymi metodami. Jednego gwardzistę z Rasidem puszczono przodem, a reszta oddziału pozwoliła się Miri, oraz Adulli Badawim podziwiać jak ich dom płonie. Teraz do nich dotarło, że zostali oskarżeni o największy grzech w obliczu Boga. Zostali oskarżeni o praktykowanie zakazanych doktryn magii…
Po przesłuchaniu Szejkowie doszli do jednego wniosku. Fakt, iż chłopiec dojrzał jakieś mroczne widmo nad ofiarą zakazanej przez kościół magii może oznaczać, że jest on jednym z niewielu osób, które posiadają Dar Anioła. Zdolność, która umożliwiała zgłębianie tajemnic już dawno nie praktykowanej, oraz praktycznie zapomnianymi w tych stronach możliwościami - magią. Nie było to pewne, ale postanowili umożliwić mu zmycie hańby z nazwiska i pozwolili mu terminować jako uczeń w świątyni Boga Jedynego z perspektywą zasilenia, kiedyś szeregów zbrojnej ręki kościoła – Derwiszów. Tego samego dnia dali mu czarne szaty z białym obramowaniem. Czerń symbolizowała skazę znajdująca się w jego wnętrzu - ciemność, a biel światłość Bożą.
Z biegiem czasu dostawał coraz to nowe szaty w każdej kolejnej coraz większa część jego szat była w kolorze bieli. Co oznaczało jak długi staż w świątyni odbył. W końcu w dniu, gdy kończył się drugi rok jego pokuty został ponownie wezwany do Loży Boga. Tam oświadczono mu, że jest już gotów, by przybrać biało-złoty płaszcz w którym nosić się mogły tylko osoby, które zostaną dopuszczone do godności pełnoprawnego Derwisza. Po tym wydarzeniu jego życie uległo całkowitej zmianie. Zaczął on bowiem czytać księgi niedostępne dla przeciętnego obywatela Dhamsaawatu. Musiał także zapamiętywać niektóre cytaty z ksiąg zwanych powszechnie jako „Niebiańskie Rozdziały”. Do jego zajęć także doszła nauka walki bronią białą. Surowa dwu letnia pokuta w świątyni uczyniła z niego człowieka pokornego, więc to wszystko wykonywał bez większego mruknięcia pod nosem. Szkolenie dla każdego trwało długo. Cztery lata ćwiczeń nie można nazwać inaczej, ale dla niego był to dwa razy dłuższy czas. Jak już jego zdolności zadowoliły trenerów został wpuszczony do części Wielkiej Biblioteki z której nikt od dawna nie korzystał, bowiem z ksiąg, które znajdowały się tam miał się uczyć magii. Mimo tego, że to był teraz jego priorytet to nie mógł też zaniedbywać swoich obowiązków, oraz treningu zarówna ciała jak i ducha.
Kolejne cztery lata mu zleciały. Szejkowie byli zadowoleni z jego postępów, więc ostatecznie wynieśli go do godności Derwisza. Było to równoznaczne z odpuszczeniem wszelkich grzechów jakie dotąd popełnił, a także zmyciem hańby z jaką żył przez ponad połowę swojego życia. To wydarzenie też wywołało małą sensację wśród osób zainteresowanych jego osobą, bowiem był najmłodszą osobą dopuszczoną na zbrojną służbę w imieniu Boga. Miał on tylko osiemnaście lat. Przy mianowaniu otrzymał swój pierwszy ekwipunek, którym to była lekka skórzana zbroja w kolorze piasków pustyni ze złotymi zdobieniami oraz płaszcza w tym samym kolorze, ale bez zdobień. Gwarantowało to, że jeśli ktoś się dokładnie przypatrzy to pozna jaką profesją się zajmuję osoba wyposażona w to, ale bierny obserwator już raczej nie. Później też dostał już porządnie wyważony półtorak, a nie jakiś tam badziew treningowy, którym dotąd się posługiwał.
Po mianowaniu nie działo się zbyt dużo w mieście. Dhamsaawat nie był miastem w którym przestępstwa były na porządku dziennym. Mieszkańcy raczej się bali wykonywać takie rzeczy, ponieważ powszechnie było wiadome, że kościół potępia takie wybryki, więc pierwszy rok służby minął mu bez większych ekscytacji. Do roboty wkradła się rutyna. Zycie Derwisza nie było tak ekscytujące jak to sobie wyobrażał jeszcze kilkanaście lat wcześniej. Jednak podczas jednego z patroli po biedniejszej dzielnicy tam gdzie się wychowywał przez pierwsze lata życia zobaczył zgliszcza jakiegoś budynku. Nie był świadomy tego, ze są to nieposprzątane pozostałości po jego własnym domu. Dopiero jak podszedł i dotknął fragmentu muru, który zapewne kiedyś był ścianą tego domostwa wszystkie jego wspomnienia, które zostały przez niego zapomniane oraz zatarte metodami znanymi tylko osobom, które je praktykują powróciły ze zdwojoną siłą. Czuł się zupełnie jakby ktoś przystawił mu do oczu ekran na którym w przyspieszonym tempie przewija się jego dzieciństwo. Na samym końcu zamiast napisów końcowych jak w prawdziwym filmie poczuł potężna uderzenie w tył głowy.
Obudził się dopiero na drugi dzień gdzieś w jakimś zaułku. Jednak nie był już tą samą osobą co wcześniej. Dowiedział się, bowiem że to wszystko co mu wmawiano przez całe jego życie było kłamstwem. Przypomniał sobie, że jego rodzice chcieli pomóc świeżo upieczonemu wtedy członkowi Zakonu i nie praktykowali żądnej czarnej magii, a skoro Szejkowie oszukali go w takiej sprawie to skąd miałby mieć pewność, że nie oszukali go w każdej innej. Postanowił opuścić jak najszybciej to miasto zmieniając przy tym swój wygląd. Zmienił fryzurę, a także nie nosił już tak jak kiedyś lekkiej skurzanej zbroi. Zaczął nosić czarne kimono przewiązane w pasie, a na to narzucone białe Haori. Jedyną rzeczą jakiej nie porzucił był miecz półtoraręczny.
Po długiej włóczędze od miasto do miasta, od oazy do oazy udało mu się w końcu dotrzeć na granice z Królestwem Fiore, którą bez chwili zwątpienia przekroczył. Jego włóczęga trwała jeszcze w samym królestwie. Imał się praktycznie każdej pracy. Najczęściej jednak była to praca w postaci najemnika. W końcu jednak jego droga skrzyżowała się z Gildią Magów Grimoire Heart. Zachęcony możliwościami jakie mu ona oferowała postanowił do niej dołączyć.
Umiejętności: - Wytrzymałość lv.1
- Szermierz lv. 1
- Zmysł Walki lv. 1
Ekwipunek: - Miecz półtoraręczny
- 3500
Rodzaj Magii: Magia gazów – Jest to jeden z licznych odłamów Magii Powietrza. Ten jednak nie skupia się na leczeniu, czy zmianie właściwości otaczającego użytkownika powietrza. Ta magia ma za zadanie wytworzenie z czystej energii magicznej materii w gazowym stanie skupienia. „Produkty” owej magii nie są żadnymi znanymi gazami. Jest to po prostu energia magiczna użytkownika, która przyjmuje różne właściwości zgodnie z wolą użytkownika . Pozwala też w mniejszym stopniu wpływać na siebie. W większości przypadków twory są niewidoczne dla każdego oprócz użytkownika.
PWM:
Rozpoznanie – Dzięki wiedzy, która musiał posiąść, by zgłębiać tajniki tej magii użytkownik może za pomocą zmysłu smaku, lub powonienia rozpoznać, czy ktoś nie autoryzowany do tego bawił się składem powietrza w jego pobliżu.
Wiedza – Użytkownik zna, oraz potrafi rozpoznać wszystkie/większość poznanych dotąd gazów, a także posiada wiedze na jej temat.
Gaz cucący – Użytkownik tejże magii potrafi wytworzyć gaz, który po dostaniu się do dróg oddechowych powoduje po czasie 1 posta ocucenie nieprzytomnej postaci. Działa to na zasadzie soli trzeźwiących. Wymagana bardzo bliska odległość od postaci na którą chcemy wpłynąć, bowiem gaz powstaje w odległości kilku cm przed naszą dłonią.
Substytut – Po przyłożeniu ręki do twarzy w sposób, by zakryć usta oraz nos użytkownik może wytworzyć małą ilość magicznego substytutu tlenu co pozwala mu na lekki wdech, który pozwoli mu wytrzymać dodatkowe 30-60 sekund bez życiodajnego gazu (konkretny czas zależy od MG). Można użyć raz na post. Próba użycia tego parę razy z rzędu, może być szkodliwe przez dwutlenek węgla.
Ranga B:
Całun śmierci – Silne zaklęcie polegające na wytworzeniu przez użytkownika gęstego dymu o silnie żrących właściwościach. Przy zetknięciu się z czymkolwiek rozpoczyna szybki proces roztwarzania, czyli zjawiska polegającego na przechodzeniu ciała stałego w ciało płynne. Drobinki energii magicznej po zakończeniu tego zaklęcia osiadają na przeciwniku/przedmiocie. Owe drobinki już raczej nie ranią, czy nie rozpuszczają, lecz powodują denerwujące uczucie pieczeni, ale to i tak pikuś w porównaniu z tym co miało miejsce przed chwilą, prawda? Sam obłok jest wypuszczany z ust (nie szkodzi użytkownikowi). Zaklęcie jest ukierunkowywane ściśle w jedną stronę i ma postać obłoku o średnicy 20cm. Zasięg zaklęcia to jakiś 1m. Obrażenia stosowne do rangi.
Ranga C:
Lotność – Mag koncentrując się może spowodować, że zmieni swój stan skupienia na lotny. Sama zmiana stanu skupienia trwa niecałą sekundę powodując tym samym, że ten zmienia się w gaz (nie czyniąc przy tym sobie szkody ofc.) i może zmaterializować się ponownie w dowolnym miejscu w odległości 10m. Może być użyte raz na 3 posty.
Kwas – Poprzez wypuszczenie wokół siebie swojej magicznej energii powstaje coś w stylu mgły. Takowa mgła posiada żrące właściwości podobne do tego z „Całunu śmierci” z tą różnicą, że trwa o wiele dłużej (przez co jest słabsze w działaniu, ponieważ wymaga czasu), oraz jest czarem, który obejmuje swoim zasięgiem całe 5m wokół rzucającego zaklęcie. Oczywiście, żeby nie było sytuacji typu, że po użyciu tego zaklęcia moja postać po chwili zostanie bez ciuchów/ekwipunku to pomiędzy mną/przedmiotem do mnie należącym, a mgłą jest 1cm przerwy, więc moja postać może się w tym poruszać bez większych zmartwień. (Podczas poruszania się moje ciało posiada coś w stylu pola siłowego, które odpycha mgłę ode mnie) Całe zaklęcie trwa 4 posty po których muszę odczekać 1 post, by móc użyć go ponownie.
Działanie (na obiekty ożywione):
1 post (post w którym postać się zetknęła z obłokiem gazu) – lekkie podrażnienia skóry oraz pieczenie w miejscach z którymi gaz miał styczność/pieczenie całego układu oddechowego; lekkie problemy z oddychaniem.
2 post – Mocno podrażnienia skóry, uczucie jakby ktoś nas przypalał w miejscu styczności gazu, a także przemożna chęć podrapania się w tym miejscu/problemy z układem oddechowym są już na tyle poważne, żeby co pewien czas gubić oddech co przyczynia się do wzmożonego wysiłku fizycznego.
3 post- Na całym ciele zaczynają się pojawiać bolesne ślady jak po poparzeniu, które przy dotyku sprawiają cholerny ból; trudności z poruszaniem/płuca przeciwnika zaczynają przypominać te astmatyka.
Najgorszą dla przeciwnika opcją jest przebywanie w obrębie tego zaklęcia z jakąkolwiek raną, czy by była płytka, czy też głęboka. Podczas takiego czegoś taka osoba przeżywa niewyobrażalny ból, ponieważ przed żrącymi właściwościami mgły nie chroni go już żadna "osłona" w tym miejscu. Taka rana także będzie się później o wiele gorzej goić.
Oczywiście jeśli przeciwnik wyjdzie z obszaru działania, a później wejdzie ponownie to weryfikacje obrażeń rozpoczynamy tam gdzie wcześniej skończyliśmy.
Działanie na obiekty nieożywione:
Tutaj wszystko odbywa się już szybciej, bowiem już po pierwszym poście można po przyjrzeniu się zobaczyć malutkie uszczerbki w "kondycji" przedmiotów (małe dziury w ciuchach, w małym stopniu zniszczenie broni itp.), w drugim już uszkodzenia są trochę większe (dziury się powiększają, pojawia się ich więcej, a także zniszczenia innych broni są już na "średnim poziomie". Zaś po 3 postach przebywania w obszarze zaklęcia ekwipunek można uznać za dość poważnie uszkodzony i wymagający naprawy. Wielkość oraz ilość zniszczeń zależna od surowców z których jest stworzony przedmiot (zwykłą tkanine poważnie zniszczy, drewno przeżre w kilku miejscach, metalu prawie nie ruszy etc.).
Paraliż – Użytkownik Magii Gazów wytwarza ze swojego ciała paraliżujący gaz, który szybko paraliżuje przeciwnika na czas jednego postu. Porażeniu ulega każdy mięsień, oprócz tych odpowiedzialnych za funkcje życiowe, czyli ciągle oddycha, a także serce nadal bije. Gaz wchłania się poprzez dostanie się do dróg oddechowych. Podczas pierwszego wdechu wywołuje u przeciwnika drętwienie, a przy następnych już paraliż. Trzeba więc w nim przetrzymać, żeby uzyskać zamierzony efekt. Sam gaz ma zapach wanilli. Działa jeden post. Zasięg: 1,5m wokół mnie.
Rangi D:
Płonący gaz – W wybranym przez siebie miejscu w odległości 5m od użytkownika powstaje łatwopalny gaz, który w ciągu 1 postu zwiększa swoją objętość do półtora metra sześciennego po czym reaguje z tlenem (pod warunkiem, że jest do niego dostęp/jest go w otoczeniu sporo) tworząc średnich rozmiarów kłąb ognia. Zaklęcie bardzo łatwo ominąć, bo nie jest specjalnie duże, ale może służyć jako szybko zastawiona pułapka, lub w celu zniszczenia jakiś informacji/dowodów. Obrażenia stosowne do rangi.
Halucynogen – Zaklęcie tworzące w miejscu wybranym przez użytkownika gaz, który po wchłonięciu się do organizmu przeciwnika (wchłania się przez skórę oraz drogami oddechowymi) powoduje, że tego nawiedzają przez okres dwóch postów różnorakie halucynacje. Same halucynacje chociaż mogące skutecznie zmylić nie są same w sobie zbyt mocne. Obrazy które są spowodowane tym zaklęciem określa mg.