I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wydawało by się że wyroby ze sklepu z bronią we Fiore są najlepsze. I są! Ale bronie. Tymczasem w Dessertio znajduje się najlepszy płatnerz na świecie, tworzący najdoskonalsze zbroje i tarcze. Nie ma sobie równych, nawet Abdul ściąga od niego jego magiczne wyroby. Stacjonuje on w niskim budynku z piaskowca, na krańcach dzielnicy rzemieślniczej. Jego wyroby są niestety strasznie drogie.
Co się stało Willciowi? Tego zbytnio nie wiedział, acz stety, a może i też nie, chłopaczek ocknął się w mieście, a raczej odzyskał w nim dopiero pełnie świadomości, jak został już sam, a tam... Tam wypadało się rozejrzeć. Poznać okolicę. Poszukać informacji o koczownikach! Właśnie! Dlatego też niezbyt wiele myśląc nastolatek przekroczył progi bliżej nieokreślonego budynku, ostrożnie poruszając się we wnętrzu sklepu ze zbrojami, aby niczego nie uszkodzić, niczego nie wywrócić... Tak! - Przepraszam... - zaczął tylko cicho przy ladzie, za którą (?)stał sprzedawca. - Em... Słyszał pan może o... - kontynuował w podobnej tonacji, nie wiedząc, czy w sumie właściwej osoby się pyta. - ...o świętej wodzie, albo o-o koczownikach? - rzucił tylko dość spięty, czekając na potencjalne reakcje, czy może opcjonalne informacje, albo - co najbardziej prawdopodobne - negatywną reakcje na pojawienie się bachora, co wciska nos w nieswoje sprawy?
O tak, za ladą stał sprzedawca. Ubrany w białą szatę i czerwoną czapeczkę z frendzelkiem, arab o krótkich czarnych włosach, piwnych oczach i wielkim nosie. Wzrostem był mniej więcej jak sam Will, nie wyglądał na płatnerza, więc może tylko sprzedawał jego wyroby. Słysząc pytanie Willa, arab uśmiechnął się, ukazując złoty ząb i zacierając chytrze rączki.-Może Hassan wie, a może nie... pamięć już nie ta...-Powiedział, chociaż wyglądał na może dwadzieścia parę lat.
I rozmówca Willcia coś wiedział! Albo nie wiedział. Eh... To się nazywa "szczęście" w "nieszczęściu", prawda? Niby trafiasz do celu, niby odnajdujesz powoli kolejną poszlakę, a ostatecznie co ci to wszystko daje? Niewiedze i amnezje rozmówcy? - Et-to... - zaczął tylko niepewnie pod nosem, zastanawiając się, co pomagało na zaniki pamięci, acz wiele do głowy chłopaczkowi niestety nie przychodziło. Niby to i owo uczył się o człowieku, czy funkcjonowaniu jego ciała, ale żeby orientować się perfekcyjnie w medycynie? No cóż... Problem ten chyba w krwi zbytnio nie leżał, niestety... - Może się pan czegoś napije? - rzucił, wahając się lekko przy słowie pan, bo do wysokich rozmówca nie należał, ale kto tam wie obcokrajowców. Chociaż... to on takim chyba był, więc nie zagłębiajmy się w to! - Albo może jakaś... przekąska? - dopowiedział po chwili ciszy, czekając zapewne na reakcje, a i w przypadku podwójnej odmowy, będąc gotowym, aby spytać się jeszcze człowieczka: - A t-takie problemy z pamięcią... to od dawna? - ważna sprawa, bo jak chwilowe to jeszcze nie tak źle, a jak dłuższe... poważna sprawa! Nie?
Hassan spojrzał na Willa, kiedy ten do niego mówił i zamrugał kilka razy, zupełnie jakby go ktoś właśnie spoliczkował.-Słuchaj mały. Wyskakuj z hajsu to pogadamy.-Powiedział tak prosto, że już prościej się nie dało i wrócił do przerwanego zajęcia jakim był brak zajęcia. Czyli właściwie dalej stał i wpatrywał się w Willa, czekając na jakąś reakcję mieszkańca Fiore. Może a nóż widelec faktycznie sypnie groszem? A może sobie pójdzie... kto wie, kto wie. Ale Hassan, drogi nie było, oj nie.
Zbyt miłe słowa nie padły w jego kierunku, ale w sumie niczego innego zbytnio się raczej nie spodziewał. Zresztą sprawy najwyraźniej znów schodziły na... pieniądze. Czemu tak? Czemu nie inaczej? Dlaczego Willcio za dużo ich nie miał? Ciekawe pytania, ale właściwie nie o tym... - Ale... Wie pan, jak je znaleźć? Gdzie oni są? Koczownicy... Woda... Potrzebuję ich. - rzuciłby tylko chłopaczek, będąc gotowym wyciągnąć tę swoją szaleńczą kwotę, gdyby został utwierdzony w tym przekonaniu! Jego całe oszczędności, które zostały i... wyłożyć powoli swój 1.000 , a przynajmniej tyle ile Hassan uznałby, że starczy, chociaż... To sprzedawca, więc pewnie weźmie wszystko, prawda? Acz by wykładał na raty... tak po 100?
Hassan stał i czekał, bo dzieciak chyba w końcu zrozumiał na czym polega biznes. Ale był w tym strasznie słaby i pewnie Hassan mógłby ograbić go z całości, ale nie było by w tym nawet zabawy. Widząc więc trzeci już banknot 100 klejnotowy, zgarnął pieniądze z lady.-No... coś mi świta. Święta woda jest legendarną wodą, której tajemnice zna tylko pewne koczownicze plemię z pustyni.-Zaczął, chowając pieniążki do kieszeni.-Niestety to plemię ciężko znaleźć, pozostaje ci jedynie błąkać się po pustyni i modlić do bogów o to by ich znaleźć. A poznasz ich na pewno, są czarni niczym noc, a towarzyszy im brzęk kości.-Odpowiedział co wiedział.
Eh... Stracił 300 klejnotów, ale przynajmniej zyskał. Coś, nawet jeśli niewiele, to jednak COŚ! Jakieś informacje, ale... przetrwa sam na pustyni? Czy dałby radę? Niby musiał, powinien naprawić to, co zepsuł swoją obecnością, ale przecież... - A miałby pan wielbłąda na wynajem? - rzucił dość niepewnie, nie wiedząc, czy osoba odpowie na to pytanie i czy wynajmie go za zaledwie 700 pozostałych klejnotów. - Oddam... jakoś. Na pewno! - determinacja poprzez naiwną wiarę w to, że mógł dać radę? Bardzo możliwe w przypadku Williama, acz... jakby nie uzyskał potwierdzenia, czy zgody na pożyczenie tragarza i środka lokomocji na pustyni, wtedy zada pewnie pytanie: - A można skądś go wziąć?
Hassan zastanawiał się przez chwilę... niby to był sklep płatnerski no ale... w sumie to zawsze więcej pieniędzy, a więcej pieniędzy to więcej alkoholu a więcej alkoholu równało się większej ilości uciech cielesnych! Cóż za wspaniała matematyka!-A ile da za wielbłąda?-Zmarszczył chytrze brwi i uśmiechnął się pod nosem. Oh tak, teraz ubić interes kolejny i wynająć chłopakowi wierzchowca, cóż za wspaniały pomysł!
Cisza? Moment zastanowienia... I ta narastająca niepewność, jaka odpowiedź padnie z ust rozmówcy. Tego wszystkiego zapewne mógł doświadczyć teraz nastolatek, który z wyczekiwaniem spoglądał w kierunku szefa sklepu tylko po to, aby niezbyt pewnie wyciągnąć potem przed siebie owe 700 klejnotów, które jeszcze mu zostały i rzucić cicho i z lekkim zawahaniem w głosie: - T-to chyba wszystko, co mam... ale... - urwał cicho, spoglądając ciut w dół, jakby nie chcąc patrzeć teraz na rozmówcę, a przynajmniej nie twarzą w twarz, spodziewając się kompletnego fiaska z transakcji. Nie mógł na tym etapie zawieść, nie? - ...muszę znaleźć tych ludzi, tę wodę, a bez tego to może być niemożliwe! - dodał w podobnej tonacji, co uprzednie słowa, aby potem mimowolnie zacisnąć powieki i rzucić nieco głośniej: - Proszę! - desperacja? Możliwe, że tak, ale musiał naprawić swoje błędy! Nie mógł pozwolić, by przez niego ciągle coś się waliło... ciągle...
Hassan oblizał wargi patrząc w pieniądze w dłoniach Willa, a potem szybko przerzucił wzrok na chłopaka walcząc z pokusą wzięcia pieniędzy.-Za takie pieniądze wielbłąda to nie, ale inny środek transportu by się znalazł.-Powiedział kupiec, wychwalając swój towar.-KOZA. Wspaniała koza o tak, śliczna, silna, kozia, koza. Może być-Mówił, wychwalając towar i zbliżając się coraz bardziej do Willa. Oj, chciał zarobić te pieniądze.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Sklep Płatnerski Sob Sty 04 2014, 13:01
Dylematy... Koza za wielbłąda? Nie! Raczej zamiast niego, ale... Czy opłacało się ubić taki "interes"? Czy to nie będzie wydatek pieniędzy w błoto? Czy to pomoże mu odnaleźć plemię koczowników, a zaraz potem odszukać Świętą Wodę? Da radę to osiągnąć z... kozą? - M-można ją... zobaczyć? - wydusił z siebie niezbyt pewnie, bo jednak w książkach na rysunkach, czy różnych opowiadaniach po pustyni podróżowało się na wielbłądzie, a nie na kozie, a może... Może jednak ona wystarczy? W każdym bądź razie zostawało czekać i może liczyć na to, iż jednak to dość wytrzymałe żyjątko, nie? W końcu jak wydać resztę pieniędzy to na coś użytecznego, prawda?
Słysząc pytanie a właściwie prośbę chłopaka, Hassan szybko zlustrował go wzrokiem, oceniając w dość prosty sposób. Więc... to raczej nie był znawca zwierząt. Wzruszył więc ramionami i nakazał chłopakowi pójść za nim. Wyszli ze sklepu i przemknęli na jego tyły, gdzie na piasku, przy sianku, siedziała koza. Może 70cm w kłębie, dość beczułkowata, leniwie machała ogonkiem. Widząc Willa i Hassana, łypnęła okiem i niczym królowa świata... zabeczała.
Nie wiedząc zbytnio, co się dzieje, bo nikt mu nie raczył powiedzieć, chłopaczek udał się za sprzedawcą, by ujrzeć... kozę. Zaskakujące? Możliwe, jeśli widziało się wcześniej taką przeważnie w książkach, a nie na żywo, toteż nie ma co się dziwić, iż chłopaczek spróbował podejść i dotknąć owego zwierzaka. A przynajmniej spróbować, ot co! - Em... a co z... z jedzeniem dla niej? B-byłoby wliczone? - dopytał się chłopaczek, o w sumie chyba ostatni - teoretycznie - szczegół, wracając spojrzeniem do sprzedawcy.
Koza wykazała się niemałą dozą zrozumienia i cierpliwości, dając się pogłaskać, a nawet okazała Willowi nieco sympatii, liżąc go po dłoni. Chłopak odwrócił się w kierunku Hassana by zadać swoje pytanie, na co Hassan odpowiedział uśmiechem.-Panie, to Koza je, wszystko zeżre, co mam panu dać? Kilo gazet?-Wskazał ze śmiechem palcem na kozę, a gdy Will się odwrócił, zauważył że zaczepił się koszulą o kozę... a nie, to koza z uporem maniaka, wpierdzielała jego wierzchnie odzienie, zadowolona z siebie. Bo to głodne bydle było.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.