I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Dach szpitala wygląda jak każdy inny dach. Dość sporo tutaj miejsca, na górę prowadza schody. Wejściem są duże, stalowe drzwi, które prawie nigdy nie są otwierane. Niestety brak tutaj windy. Cały ogrodzony jest kratami. Jest tam parę stolików, by pacjenci mogli przy nich usiąść.
---
Serge siedział przy jednej z ławek, nie wyglądał na poszkodowanego, ale tez nie był jakoś specjalnie w humorze. Ostatnia misja go zdołowała, przyłożył rękę do czoła, podpierając się. Pod nosem było słychać jedynie ciągle powtarzane -"Jestem beznadziejny...jestem beznadziejny..."- załamany był tym, ze zawalił, ale widać, ze przejął się tym, aż nad to. Bedze musiał coś z tym zrobić bo inaczej dupa blada. Jeśli nie zmieni czegoś w swoim życiu to jeszcze się stoczy... i co wtedy..? Dobrze, ze siostra nie widzi... Wstał od stolika i wrócił po swoje rzeczy, po czym się ubrał i wyszedł z szpitala bez żadnego słowa.
Autor
Wiadomość
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Dach szpitala Wto Sty 07 2014, 17:56
Czarny kocur wyczuł obecność osoby, która zniknęła już jakiś czas temu. Osoby za sprawą której wstąpił do gildii Fairy tail. Czemu to zrobił? Po co mu to było? Sam właściwie nie wiedział. Może po to, aby się do kogoś zbliżyć i nie być już zawsze sam? Może... Tyle, że nawet po tym jak dołączył do niej nic się nie zmieniło. Znak gildii na jego czarnym jak węgiel futrze nie zmieniła zupełnie nic. Ciekawe dlaczego, czyżby robił coś źle? Zapewne. W końcu to on, zawsze robi coś źle, coś nie tak. Mógł się tego spodziewać, niepotrzebnie liczył na coś więcej. Wiedział, że nie powinien, ale jakoś nie potrafił z tego zrezygnować. Pomyślał, że właśnie może ten ciemnowłosy chłopak powie mu co robi nie tak, podpowie co powinien zrobić. Właśnie dlatego zjawił się na dachu szpitala. Który to już raz? Zastanawiał się wychodząc na ośnieżony dach. Od razu zauważył Akiego, który wyglądał na zamyślonego, pogrążonego we własnych myślach. Keru nie chciał mu przeszkadzać. Więc podszedł tylko bliżej zastanawiając się dlaczego ten chłopak zabrał go wtedy ze szpitala i załatwił wszystko, żeby kot dołączył do gildii. Może kiedyś nawet Keru go o to zapyta. Póki co tylko przycupnął sobie i patrzył na DS'a przekrzywiając łepek.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dach szpitala Nie Sty 12 2014, 12:17
- Gdzie... ? - powtórzył drugi raz, acz teraz już nieco ciszej... do siebie. Musiał w końcu je odnaleźć. Uratować. Bez tego... Bez niego ono... Nie. Dowie się, co się stało i uratuje Red Heart, acz najpierw - coś usłyszał? Możliwe. Ciche kroki pomiędzy delikatnymi podmuchami wiatru, aż momentalnie obrócił się w kierunku potencjalnego intruza, aby ujrzeć: - K-Kerupi? - odparł z początku ciut poddenerwowany, że ktoś zakłóca mu ciszę, ale też zdziwiony, iż spotkał akurat tutaj tego kotowatego, a może dlatego, że ujrzał właśnie jego, ale... - Oni ci n-nic... TO ci nic nie zrobiło? - zreflektował się z pytaniem odnośnie jakichkolwiek szkód, które TO mogło wyrządzić Exceedowi. Stado idiotów pewnie było na tyle bezmózgie, że taki scenariusz nie wydawał się głupi, a "ludzie", jak to zwykli się zwać, zachowywali się gorzej niż zwierzęta. Gorzej... Zwykłe małpy, neandertalczycy... Pasożyty, żerujące na tym, co ich otacza. - C-coś się... stało? - powiedział tylko ciszej, acz w dalszym ciągu nie drgnął, jakby zastanawiając się, czy kotowaty się go nie będzie... bał? W końcu trochę się zmienił od ostatniego spotkania, prawda?
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Dach szpitala Nie Sty 12 2014, 19:47
Keru nie chciał przeszkadzać Akiemu, nie chciał zwracać na siebie jego uwagi. Jak zwykle z jego starań i chęci nic nie wyszło. Chyba naprawdę nie nadawał się do niczego, nawet siedząc cicho nie potrafił zachować się tak, aby nie zaburzyć spokoju czarnowłosego. Ten odwrócił się w jego kierunku co sprawiło, że kotowaty spuścił głowę przybity. Znów źle, znów nie tak. Nic nie potrafisz zrobić dobrze. - myślał wpatrując się w śnieg pod stopami swoimi srebrzystymi ślepiami. Głównie dlatego nie zauważył zmian w Akim, jeszcze... Za to jego pytanie kapke kota zdziwiło. Bo o co mogło mu chodzić? O jakich onich? A jakie to? Biedny kicio naprawdę nie wiedział o co tak właściwie został zapytany. Chociaż z czystym sumieniem mógł odpowiedzieć. - Co? - zapytał, ale zaraz podniósł łepek i dodał. - Nie, nikt mi nic nie zrobił... - dopiero wtedy zauważył, że Aki jest... Inny. Nie wiedział jak powinien się zachować, nie wiedział czy coś się stało chłopakowi, nie wiedział nic. Dlatego też spuścił głowę. Nic więcej nie potrafił zrobić. - Nie, nic. Tylko... wyczułem twoją obecność... - odpowiedział i... chciał wyraźnie coś jeszcze dodać, powstrzymał się jednak nie wiedząc czy powinien. Bo przecież może Aki się zezłościć. Albo może nie chce widzieć kota i czeka tylko, aż go zostawi. - oczywiście tylko takie myśli chodziły Keru po głowie. Nie potrafił spojrzeć na to z innej strony. Mimo wszystko zdobył się na odwagę. - A... A z tobą? Co się stało? - zapytał. Nie odważył się jednak podnieść głowy przekonany, że zobaczy rozzłoszczonego maga, który będzie chciał go przegnać za wtykanie nosa w nieswoje sprawy. Tak, lepiej będzie jeśli głowa będzie zwrócona ku ziemi...
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dach szpitala Wto Sty 14 2014, 11:37
Rozmowa Akiego z kotowatymi trwała w najlepsze, acz zbyt wiele słów raczej nie padało. Przynajmniej nie ze strony ciemnowłosego chłopaka, który spoglądał tylko w kierunku Exceeda, uważnie obserwując jego reakcje, czy zmiany... w nim? Nie. Jedynym, który się zmienił był Aki. Taka była prawda i zielonooki nie mógł temu w żaden sposób zaprzeczyć, nie? - N--na pewno? - rzucił tylko po wypowiedziach Kerupiego, nie chcąc mu przerywać, a w tonie wypowiedzi zachowując swego rodzaju... niepewność? Wahanie? Powinien go tak wypytywać o wszystko? Chyba nie, prawda? - To miłe... - zaczął tylko cicho, zastanawiając się względem miłego wydźwięku "wyczucia" innej osoby. Aż mogłoby się zrobić cieplej na sercu, jednak - czy na pewno? - ..chyba. - dopowiedział ciut ciszej, podchodząc w kierunku czarnego kota, aby następne wziąć go na ręce. Zaniedbał go? Pewnie tak, zostawiając go tutaj, jednak mimo wszystko... Lepiej, że nie widział tamtego... Nie widział, co Aki zrobił... Co zrobił? Sam dokładnie nie wiedział, a wszystko... wszystko było jakby zamazane, jakby przez mgłę. Zieloną mgłę. A może taka była w tamtym dziwnym miejscu? - Ze mną? - podpytał się, aby ostatecznie spojrzeć nieco w bok, zastanawiając się, co odpowiedzieć. Jak zareagować na to pytanie? Bo przecież... - Raczej nic takiego... wszystko się zmieniło, a zarazem... jest takie samo. ONI nadal kłamią. - mruknął tylko pod nosem, woląc raczej uniknąć dokładnego i rozwiązłego opisu ostatniej misji, zmagań. Serca. - Będę musiał coś znaleźć - powiedział tylko, zastanawiając się, czy musi poszukać Red. Nie. Jak tego zrobić?! Że musi, już wiedział, czuł, ale... Co z nim się stało? Gdzie teraz było? Mógł się dowiedzieć, ale... Zostawi znów Exceeda samego na pastwę losu? - J-jeśli chcesz... możesz mi pomóc. Pierw poszukamy GO. - dodał tylko podobnym, nieco niepewnym i zmartwionym tonem, spoglądając na czarnego kota, a może raczej próbując spojrzeć w srebrne tęczówki?
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Dach szpitala Pią Sty 17 2014, 11:57
Kot wyczuł wahanie, niepewność w ciemnowłosym chłopcu. Jak to miał w zwyczaju wszystko co złe, co nie tak wiązał ze swoją osobą i uznał, że on jest powodem takiego zachowania Akiego. Może nie powinien tutaj przychodzić? Teraz faktycznie wydawało mu się, że chłopak chciał być sam. Jak zwykle zauważał wszystko po czasie. - Oni? - zapytał nie mając pojęcia o kogo może chodzić. Widocznie był zbyt głupi, żeby zrozumieć coś tak prostego i oczywistego. Z każdą chwilą czuł się coraz gorzej, coraz mniej pewnie. - Ja? Pomóc? - rozszerzył ślepka autentycznie zdziwiony. Akiemu musiało pomieszać się w głowie skoro mówił o pomocy exceeda. Przynajmniej tego exceeda. Przecież on niczego nie potrafił, a wszystko za co się brał kończyło się klęską. Tak to przynajmniej sam kocur widział. Poza tym był przekonany, że przynosi pecha osobą w pobliżu. Ten pech w końcu go prześladuje i truje życie innym, wokół niego. - Ja... Nie chce przeszkadzać... - bąknął cicho spuszczając łepek.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dach szpitala Sob Sty 18 2014, 08:50
Czy Aki się wahał? Czy tak można było określić jego postawę? Pewnie tak, ale czemu tu się dziwić? Nie wina ciemnowłosego, iż nie był pewny, czy dobrze robi. Nie wiedział, jak zachować się względem kotowatego, ani tym bardziej, czy może ufać wszystkim dookoła. Tym wszystkim fałszywym pchłom. Ale skoro jednak Exceed mówił, że nic mu się nie stało - zielonookiemu pozostało uznać tę wersje i - odpuścić? W końcu i tak nic innego nie umiał, prawda? - Tak... oni. - westchnął tylko cicho, z stojącej pozycji przechodząc do kucania i odstawiając Kerupiego nieco przed sobą, aby dorzucić potem tylko dość cichym tonem, jakby nie chciał by ktoś usłyszał: - ...wszyscy dookoła. Fałszywi. Nie można im ufać. - po czym wyciągnął lewą rękę przed siebie, aby pogłaskać czarnego kota po głowie. Miał w końcu prawo tego nie rozumieć. Jeszcze. W końcu się dowie. Wszyscy się dowiedzą, jaka jest prawda, a przynajmniej przejrzą na własne oczy, że ciemnowłosy mimo wszystko ma racje. Chociaż ten jeden raz. Co zaś z pomocą? Przez krótki ułamek sekundy u Akiego zagościł nieznaczny uśmiech, który nieco później został zastąpiony względną obojętnością, bytującą tam w większej mierze. Z jednej strony działania Keru mogły wskazywać na niezrozumienie dość prostego pytania, jednak reakcja była - urocza? Przynajmniej dość miła, a zarazem nieco - zasmucająca? - Nie będziesz przeszkadzał... n-nie bardziej niż j-ja. - rzucił tylko cicho swoim typowym, niepewnym tonem, spuszczając wzrok w kierunku ziemi. To pewnie on by zawiódł kotowatego i może to lepiej, że ten nie chciałby z nim iść? Starczy, jak zawali wszystko tylko dla siebie. Tak jak... Red. - Po prostu... N-nikt nie powinien... być sam. - dodał tylko potem, pozostając w danym usytuowaniu w dalszym ciągu i czekając?
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Dach szpitala Czw Sty 23 2014, 20:00
Keru dał się spokojnie pogłaskać po czarnym łebku. Nie przeszkadzało mu to, przeciwnie. To było nawet przyjemne uczucie, uczucie którego dawno nie doświadczył. Bo zwykle wszyscy trzymają się od niego z daleka. Ale Keru nie miał tego im za złe. Przecież powszechnie wiadomo, że czarne koty takie jak on przynoszą wielkiego pecha. Tak, Keru z czystym sumieniem mógł potwierdzić ten mit. Pech wciąż go prześladował, nic mu się nigdy nie udawało, nie spotykało go nic dobrego. Jak tylko sięgał pamięcią wszystko się powtarzało. Widocznie taki już jego los... Spojrzał w pewnym momencie na człowiekoluda przekrzywiając łepetynę. Przeszkadzać bardziej? - Nie nie, to niemożliwe. - odpowiedział poruszając łapką przed głową Akiego. - Mną się nie przejmuj... - zwrócił się do ciemnowłosego. - Zdążyłem się już przyzwyczaić. - dodał uśmiechając się smutno. Nie chciał dłużej zatrzymywać Akiego. Wystarczyło, ze się z nim zobaczył.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Dach szpitala Pią Sty 24 2014, 15:19
- Widzisz... - rzucił tylko cicho Aki na potwierdzające słowa kotowatego. W końcu nie było to możliwe, aby ktoś bardziej wadził niż sam ciemnowłosy, ot co! W każdym bądź razie potem... milczał. Jakby zastanawiał się nad czymś. Jakby o czymś myślał, spoglądając przed siebie i spoczywając w ciągłym bezruchu. Coś mu nie pasowało, ale... nie wiedział co. Znów nie wiedział, ale zapytać się nie wypadało, dlatego też spoglądał się tylko w kierunku czarnego kota, jakby chciał dojść do tego, co było nie tak. Co było złe. Niewłaściwe. Co wymagało poprawy? - Nie - powiedział tylko cicho pod nosem, patrząc jakby - pusto? przed siebie. Zupełnie jakby teraz nawet nie patrzył na Kerupiego, a gdzieś dalej. Po prostu - gdzieś. - Nie zostawię... ciebie samego. - rzucił tylko po dłuższej chwili ciszy, aby ostatecznie wziąć Exceeda na ręce i... ruszyć przed siebie? Najwyraźniej, uprzednio rzucając coś szeptem o wyruszeniu... na północ? Najwyraźniej tak...
z/tx2?
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Dach szpitala Czw Cze 12 2014, 18:11
Szpital... a więc to tutaj... nawet nie pamięta kiedy tutaj był. Brak włosów, do tego blizna... nie ciekawie jak dla niego. Rozpalił papierosa patrząc w niebo. Jest ciepło, trochę go to przynajmniej ucieszyło. Nie wiedział, co ma teraz zrobić z sobą. No cóż... odejście z gildii ciężka sprawa. Nie ma pieniędzy by spłacić, pożyczki nie weźmie, a do tego ten zakaz... Mógł jednak tego nie robić. Był optymistą, skończył jako kryminalista. Nie uśmiechnął się nie nic... Wstał i otrzepał się, po czym skierował się do wyjścia... ciężkie pewnie będzie życie samotnika. Jednak co on zrobi z Pyzą..? Raczej nie powie cześć Pyza, nie jestem już w gildii.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.