Bad Boys Vs Fantastyczna Czwórka

No więc witamy na dzikim zachodzie. Mimo, że jest dzień skwar dziś nie doskwiera, gdyż niebo pokryły burzowe chmury. Będzie padać? Być może, lecz póki ci z nieba nie spadła jeszcze ani kropla. Miejscem dzisiejszego okazała się stara opuszczona mieścina. Podłoże jak na miejsce w którym toczy się walka oczywiście musiało być piaszczysto ziemne. Główna droga ma szerokość 5 metrów, a między budynkami od 2 do 1,5m.

MG

W opuszczonej mieścinie Dravbery wieża zegarowa wybiła dwunastą. Ta, to doskonała godzina na pojedynek zwłaszcza, że to dziki zachód. Główną ulicą natomiast kroczyła ku sobie grupa ludzi. Z jednej strony oddział szeryfa Takary znany jako Fantastyczna Czwórka, a z drugiej Bad Boys zespół najgorszych rzezimieszków dzikiego zachodu, czyli Goomoonryong i Asthor.

Zaczynajcie jak chcecie

Mapka - https://2img.net/r/ihimg/a/img29/1686/rn9.png

Delikatny wiaterek targał włosy Gumisia kiedy ten, z błyskiem w oku stał na dzikim zachodzie, paląc ćmika u boku jedynego godnego miana jego "konkurenta" do niewieścich serc. Wypuścił obłoczek dymu i powoli, w zasadzie niespiesznie ruszył się do przodu.-Kurwa, Asthor. Mamy przewagę liczebną.-Rzucił niby od niechcenia ale na tyle głośno by go usłyszeli. Cel był prosty, wkurwić przeciwnika.-Może ich by tak... otoczyć?-Drwił sobie dalej, ze stojących naprzeciw ludzi, cały czas niespiesznie, lecz nie wolno, pokonując dzielący ich dystans. W międzyczasie wykonał dwie akcje, odpalił łuski smoka żaru, bo jak mawiali najstarsi indianie deffa nigdy dość, oraz wręczył(przed odpaleniem ofc.) Asthorowi dwa woreczki. Z prowiantem? Kto wie. Oczywiście cały czas palił peta, bo niby dlaczego nie? No i obserwował przeciwników.-Dzieci i kobiet nie bijemy, więc możecie już sobie iść-Rzucił do czwórki randomów, odganiając ich ręką, jak natrętne stwory. Oczywiście dał im chwilę na rozważenie tej propozycji, ale zapewne mają jaja i będą stać. W sumie Gumiś lubił odważnych ludzi więc im nawet za klaska jak nie odejdą. Chodź... to upierdliwe, bo będzie musiał walczyć. Dobra, jak się zbliży na 20m do przeciwników, to zaczyna się sieczka.

Ograniczających się chwilowo do pokonania dystansu dziesięciu metrów. Było to takie preludium do koncertu jaki miał zamiar zagrać na kościach swoich przeciwników. Ale nie był sam, miał partnera a to ważna sprawa. Kiedy pokonał te 10m a przeciwnicy nadal byli zbici w kupkę to używa ognistej pułapki tworząc jedną z nich(zostają 2) między cała czwóreczką i bez chwili wahania detonuje. Co jednak jeżeli się rozbiegli? Na cel obiera sobie Takarę oraz Daxa. Asthorowi w sumie zostawiając pozostałą dwójkę. Jak wygląda atak? Podchodzi do Takary i uderza ją z prawej pięści w twarz, oczywiście przy ciosie zgina rękę i odchyla ciało do tyłu by nadać pierdolnięciu mocy. Jeśli zobaczy Shielda, nie zawaha się walnąć młotem hefajstosa a biorąc pod uwagę dystans między nim a przeciwniczką, takowy wall nie będzie zbyt gruby, na dodatek mierna odległość da dodatkowy czas Gumie bo przeciwnik będzie przez chwilę odrętwiały dlatego natychmiast bo rozbiciu shielda Takary Gumiś postępuje kroczek do przodu i uginając prawą nogę w kolanie zgina ją, by wykonać kopnięcie z boku na prawy staw kolanowy dziewczyny. Oczywiście na tym nie koniec bo gdy opuści swą stopę na nogę dziewczyny na tym nie poprzestaje i opiera cały swój ciężar ciała na tej nodze, by złamać ją dziewczynie. Kiedy ów sztuczka zadziała, Gumiś odwraca się w jej stronę i bierze zamach lewą grabą by uderzyć dziewczynę w płat potyliczny. A następnie prawą pięścią, przypieprzyć dziewczynie hakiem od dołu w twarz.

Istnieje opcja jednak że postawi grubszego shielda nim Gumiś do niej dojdzie. To w takim wypadku następują dwie rzeczy. First, Gumiś odpala ognistą pułapkę(zostaje 1) za plecami dziewczyny. Jej wybuch powinien mieć dodatkowy power, bo z przodu ogień niema się gdzie rozszerzać przez co Takara cała pokryje się ogniem. Zaraz po po tym oczywiście Gumiś pewnie dotarł do Shielda w którego używa swoim pierdolnięciem. Poziom zaklęcia taki sam, well, nie ważne jak gruby shield, jego pieprznięcie powinno go rozwalić, wszak był to typowy shield breaker który niszczy każdego shielda. A dalej... dalej tak, jak w opcji wyżej.

Zakładamy więc że Takara padła lub też jest w ciul ranna, kolejną ofiarą losu na celowniku Gumisia jest w sumie Dax. Tu następuje lekki trucht i wjazd z prawego papcia na klatę, a następnie, op opuszczeniu prawej nogi, dalej korzystając z pędu ciała, cios z prawej graby w górną część czaszki a następnie poprawienie lewą pięścią w prawą skroń, przy tym ciosie oczywiście dochodzi ruch tułowiem by nadać pięści dodatkowego pędu a co za tym idzie siły i mocy pierdolnięcia.

Dobra dobra, a co jeżeli przeciwnicy postanowią wkurzać Gumę i nim ten z Asthorem do nich się do człapie, walną im shielda na drodze? Wyminie go idąc za Asthorem, to oczywiste. Co jeżeli natomiast Dax postanowi użyć swojej zamiecie w jakimkolwiek momencie ich podróży? Wtedy Gumiś używa ognistej pułapki(Pierwsza, albo trzecia zależy od momentu). Gdyby nie miał już ognistych pułapek, używa zaklęcia na nowo. Ewentualny problem może też stanowić softening, niestety Gumiś zamierza natychmiastowo wyparowywać wodę z ziemi, dzięki temperaturze swojego ciała a co za tym idzie zamieniać błocko wokół siebie w zwykłą ziemię. Problemem było by też ewentualne pozbawienie zmysłu wzroku, czy też, zasłonięcie przeciwników Nebbią. Wtedy nie tylko będą opierać się na słuchu i węchu Gumisia, ale też ten, automatycznie odpali trzy ogniste pułapki w przeciwników, w miejsce gdzie stali przed ograniczeniem widoczności, jedno między nich, dwie przed nimi, wszystkie natychmiast zdetonuje. Gdyby zaś Takara rzucała granatem błyskowym to zostawiał to już Asthorowi.

Gdyby chcieli uciekać nim Gumiś do nich podejdzie, używa trzech ognistych pułapek stawiając jedną za nimi i dwie po bokach a także zaczyna nacierać na nich sprintem. Jeśli potknie się o shielda pod nogami to wstaje i naciera dalej. Byle tylko zbliżyć się i robić wszystko jak wyżej.

Znowu przyszło mu walczyć z tym jebanym koreańcem, tym jednak razem po drugiej stronie globu na dzikim zachodzie. A kto stał im na drodze? Czwórka obrońców prawa. Dwie dziewczyny i dwójka dzieci. Asthor spojrzał na swojego towarzysza. Już teraz wiedział, że w razie czego zajmie się Takarą. Co za skur****, jak zwykle co lepsze bierze dla siebie Pomyślał mag przygryzając wargę. Trudno rozmiar ma co najwyżej B, jak dorwą jakąś laskę z miseczką D to ten jebany koreaniec będzie mógł mu naskoczyć i tak będzie jego. Na jakże piękną przemowę towarzysza dodał tylko kilka słów od siebie.
– Tylko niech kobiety najpierw rzucą na ziemię staniki. Jeżeli chcą uciec.
W sumie jakby rzuciły część tej bielizny i oddaliły się unikając walkę, ewentualnie zaproponowały wspólną noc bez kolegów byłby w stanie darować sobie tą walkę. Stały z przodu co tylko potwierdzało to, że to dziewczyny, a nie faceci ukryci za nimi nosiły tutaj spodnie. Nie ma to jak ostre dziewczyny na dzikim zachodzie. Tak mag błyskawic chciał usłyszeć słowa typu „Ci dwaj za nami mają za krótkie lufy dla nas, za to chcielibyśmy dotknąć waszych i trochę się nimi zabawić”. Oczywiście nikt z zebranych nie posiadał żadnej broni palnej więc aluzję do luf można samemu sobie dopisać. Tak to byłby najlepszy scenariusz.

Ale niestety zwykle nie jest tak różowo i żeby się nabzykać, trzeba najpierw popracować. W tym wypadku trzeba było wygrać pojedynek na dzikim zachodzie. Czy właśnie wybiło południe? W sumie kogo to obchodzi. Jak przystało na epickie wejście Asthor kroczył koło Goomonryonga jak przystało na Bad boyi z dzikiego zachodu. Przy okazji przyjął woreczki z jedzeniem chłopaka. Studentowi z pewnością się przydadzą.  Idąc dalej założył swoje kastety. Jak kogoś zabije najwyżej zabawi się w Lavetha i będzie gwałcił zwłoki póki ciepłe. Gumiś może jeszcze je rozgrzeje, kto go tam wie. To miasto nie uchroni się przed zaliczeniem wszystkich kobiet i wypiciem wszystkich zapasów alkoholu jakie do tej pory gromadzono. Nawet jeżeli owa czwórka im na to nie pozwoli.  W sumie to Asth już wiedział, że wygrają dla niego było to pewne. Problemem było to, że prawdopodobnie nie wiedzieli o tym jeszcze przeciwnicy i trzeba było ich o tym uświadomić. Będąc w odległości 20 metrów od przeciwników, o ile wcześniej na drodze nie pojawił się jakiś dziwaczny shield, albo inne naturalne utrudnienie, które miałoby uniemożliwić szybkie poruszanie się to oczywiście mag błyskawic nie jest na tyle dużym idiotą by wejść w takiego shielda. Jeżeli jednak nic takiego nie stanie na drodze magów następuje szybkie przemieszczenie z prędkością błyskawicy. Odległość przemieszczenia to 11metrów [połączenie PWM i zaklęcia rangi D]. Przy okazji uważa na podłoże, aby nie było „Asthor, Ku*** bęc”. Stojąc tak blisko wyjmuje zawartość woreczka, który wcześniej otrzymał i używa całej zawartości. W jaki sposób? Ano wystawia rączkę z tetsubishi i wszystkie ciska z mocą swojego większego odpychania elektrycznego w stronę przeciwników [przyciąganie elektrostatyczne [C]]. W co celuje? W grupkę ludzi przed nim bez jakiegoś konkretnego celu, byli dość blisko siebie. Nawet jeżeli 40 tetsubishi nie trafi celu to kilka na pewno znacząco osłabi przeciwnika. Może jeszcze powpadają na siebie. Szybkość wyrzuconych tetsubishi z mocą zaklęcia na pewno nie była kiepska to właśnie dlatego zajmował się nimi Asthor. A może któreś będzie miało tyle szczęścia i przebije jakieś płuco lub inny ważny narząd. W końcu z taką szybkością to i pistolet wymięka.

Co jeżeli Takara przed nimi pojawił się Shield. Ano, albo Gumiś go rozwali, on jest od destrukcji w tym zespole, albo po prostu go obejdą. Oczywiście Asthor z IQ wyższym o 1 punkt od Gumisia prowadzi. Wtedy nie ma miejsca przyśpieszenie, ani rzut tetsubishi, bo … nie ma on po prostu sensu. Obchodzą więc budynki najkrótszą bezpieczną drogą, aby dostać się do obrońców prawa. Jeżeli shielda nie było, a Gumiś w końcu doszedł do dużo szybszego Asthora  wtedy atakują razem.

Jeżeli przyjdzie mu zmierzyć się z Arturią i Pheamem przez ich rozdzielenie lub inną kolej rzeczy. Podbiega jak najszybciej do tej Arturii, która jest z przodu [jakby to się zmieniło to po prostu podbiega najpierw do bliższej osoby] i używa PWM mini naładowanie, aby jego ciosy były szybsze. W sumie jego uderzenia już teraz z umiejętnością joker wolne nie były, ale dodatkowo z tą umieją stawały się niemalże błyskawiczne. Pierwsze uderzenie po podbiegnięciu idzie prawym prostym w lewą stronę klatki piersiowej. Na końcach kastetów są małe kolce więc może przekłują płuco, albo serce. To byłoby bardzo dobre rozwiązanie eliminujące jedną z przeciwniczek. Najwyżej skończą jak Laveth trudno. Na wszelki wypadek kolejne uderzenie idzie chwilę po tym lewym sierpowym w prawą skroń. Czy będzie w stanie zablokować tak szybkie uderzenia? Czy jej refleks i szybkość obronią ją przed śmiercią? O tym już MG zadecyduje. Co jeżeli dziewczyna spróbuje go oślepić? Niestety nie ma takiego węchu jak smoki więc zmuszony jest atakować na oślep. Może i tak trafi, kto go tam wie. Przy okazji może też jej towarzysze oślepną, who knows? W końcu działa ono na wszystkich. Jeżeli natomiast zacznie tworzyć tarcze ochronne to mag błyskawic najzwyczajniej w świecie stara się uderzyć z nieosłoniętej strony. Jak tylko zorientuje się, że owa tarcza się pojawiła.

Po zabawach z Arturią przyjdzie czas na zabawę z Pheamem. Tego stara się potraktować identycznie. Również do niego doskakuje uważając na wszelkie pułapki, które mogłyby się pojawić na ziemi lub w powietrzu. Ciosy idą te same jak w przypadku Arturii, tylko dla odmiany w odwrotnej kolejności, aby nie przewidział uderzeń. Tutaj również używa swojego PWM po raz drugi. Co się stanie jeżeli Pheam stworzy klony i mag błyskawic nie będzie mógł namierzyć prawdziwego? Ano wszystkie stara się uderzyć. Albo trafi, albo chociaż znikną. Tym jednak razem nie używa na żadnym PWM. Jeżeli niemożnością jest zaatakować wszystkich Pheamów atakuje tego najbliżej siebie. Jeżeli użyje zasłony dymnej stara się trafić mniej więcej w swój cel bazując na poprzednim położeniu. Ewentualnie stara się znaleźć w dymie swój cel. W sumie dym zaszkodzi również jego towarzyszom. Co jeżeli spróbuje teleportować się? Ano atak dokańcza tylko najpierw podbiega do przeciwnika.

Oczywiście wszystkie ciosy zadawane są ostrą stroną kastetów, tak aby umieszczone tam kolce szybko zakończyły walkę. Mag błyskawic zdawał sobie sprawę z przewagi przeciwników i wiedział, że nie wytrzymają długotrwałej walki i muszę szybko to skończyć.

W swym zacnym, beżowym kapeluszu idealnie wpasowującym się w klimaty Dzikiego Zachodu, stała i obserwowała przeciwników stojących na przeciwnym końcu miasteczka. Dwa na cztery. Nie, Takara nie jest liczona ani za dwa, ani za cztery. Tak, ma team! Zaraz w pobliżu był Fem, Dax i Arturia. Tak, nie mylicie się - dziewczęta stały z przodu.

Ogólnie mówi się, że zwyczaj puszczania kobiet przodem wywodzi się już z czasów prehistorycznych. Oznaka kultury etc. Inna sprawa że nie miało to na celu okazania szacunku, a sprawdzenia, czy czasem w jaskini nie ma niedźwiedzia. Takara nie kmini, dlaczego stoi z przodu, skoro nie ma ani jaskini, ani niedźwiedzia. Mimo nikłego zrozumienia takiego a nie innego rozstawienia, była nawet zadowolona. Nikt jej nie stoi przynajmniej na drodze, żeby dorwać dwóch kretynów przed nią. Że otoczyć? Że ich? Pojebało...? Takara skwitowała to jedynie uśmiechem. Pewni siebie przeciwnicy, bardzo dobrze. O wiele lepiej odczują, jak im spuści wpierdol.
- A ja nie mam w zwyczaju bić transwestytów, szczególnie tych, którzy się boją kobiet. Ale dobra, rozumiem... Wszystko rozumiem. Jeżeli tak bardzo się boicie o gęby to możecie wiać. - w sumie nie wiedziała, czy ją nazwali dzieckiem, czy kobietą, ale i tak im się należy. Jak nie za obrazę jej to reszty timu, ot co!

Nie poszli? Oj, jaka szkoda... Idą w ich stronę?  Faaajnie. Takasia też idzie! Nieprawdopodobne, nie? Ale ważne jest JAK idzie. Pierwszy metr stara się przeskoczyć. Może nie bez powodu są tak pewni siebie? A no kto ich wie. Dalej idzie jeszcze 3m i staje. Łącznie pokonane 4m. Do 5m nie dobija, okrągłe liczby i wielokrotności piątki są jakieś takie pechowe. Po tym dystansie - czeka.

Nie, wait. STAŁABY. Ale też nie, DOSZŁABY lepiej pasuje. bo w momencie, kiedy ta sobie grzecznie idzie, jakiś kretyn coś zaczął wyciągać i raczej Ptasie Mleczko to nie było. Nie dość, że śmignął tym z szybkością Afrykańczyka gonionego przez białych kolonizatorów, to jeszcze wyciągnął jakiś woreczek. A co, jak wybuchnie? A no kiedy ten szykuje się do rzucenia nim, to Takara się zatrzymuje   (chyba że zdążyła dojść do wyznaczonego punktu) i Aścika zamyka w Shieldzie o promieniu 1m i grubości ścian 2,5m. Ha! I nie rzuci kurczę... A jak rzucił to powinny wbić się w ścianę. A przynajmniej tak powinna się zmieścić z ciskaniem zaklęcia.

Zostawiając kwestię szildów nie szildów. Gumis idzie dalej w jej stronę? Kay, niech idzie. Tylko teraz problem.
Napatoczyła się po drodze na pułapkę Astha? Oh, how cruel! Ale dobra, coś się wykmini. A no jak Gumisiowi zechce się atakować w nią z góry, to zwiewa Diverem w dół kopiąc dziurę. Niech bije powietrze, powietrze to później nie zaboli ani nie zostanie z niego coś przypominającego rozjechanego jeża opalającego się kilka chwil temu na asfalcie. Najwyżej wpadnie w dziurę.
A co jak jednak dzisiaj Takasi dopisuje takie szczęście, że mogłaby spokojnie isć grać w lotto i wygrać jakąś ładną sumkę? Ba, nie wpadła w nic i może spokojnie się ruszać? A no sprawa bardzo prosta. Widząc nadciągającą w jej stronę pięść automatycznie przechyla głowę w prawo, jednocześnie stawiając prawą nogę w bok. prawa Gumisia to lewa Takary, więc raczej powinna uniknąć. Do tego kiedy już prawa noga wyląduje z boku, przenosi na nią cały ciężar ciała i odwraca się na wcześniej wspomnianej nodze bokiem do Gumisia, przez co już powinna kompletnie zleźć z drogi smoczego zabójcy. Ofc odchylenie głowy oraz cała akcja z odwracaniem się bokiem (po czym na dobrą sprawę powinna się znaleźć może jakieś pół metra - metr po prawo [jego lewo] od Gumy) wykonuje na tyle szybko, jak się da, by jednocześnie nie oberwać. Kiedy już owa akcja zostanie wykonana pomyślnie, lewą ręką chwyta rękę Gumisia za nadgarstek i stara się śmignąć za niego susem wykręcając przy tym jego rękę tak, by mogła mu założyć dźwignię po znalezieniu się za jego plecami, blokując ją lewą rękę.  Trzyma mocno, co by się nie wyrwał.

Jezeli będzie taka możliwość i Takara będzie miała pewność, że zdąży, niż Guma do niej dobiegnie - wyciąga granat. Nie błyskowy, a hukowy! Suprise~! Odbezpiecza i rzuca w kierunku Gumisia, co by zdezorientować i w razie ataku na jej skromną osobę był rozkojarzony. Wszak przed rozkojarzonym lepiej się bronić, nie?

//Kiedy przeczytałam o scenerii pierwszą myślą jako tła muzycznego było: The Four Good, the Bad and the Ugly jednak tak sobie myślę, że For a Few PDs More też nie najgorzej pasuje ;] ...


Oddział szeryfa Takary posiadał jednego dziwnego członka: Niedźwiedzicę Sokole Oko (zwaną przez białe twarze "Arturia"), ostatnią Mohikankę, pełniącą funkcje zwiadowcze. Ubrana w lniane, długie, brązowe spodnie i lnianą, zieloną koszulę na długi rękaw, w pasie związaną krajką w kolorze spodni. "Średnio" indiańskie, ale cóż. Na nogach mokasyny, natomiast na głowie - przepaska z umieszczonym trochę nad lewym uchem białym sowim piórkiem. Włosy związała w dwa warkocze, spływające z boków głowy na ramiona z przodu. Nie miała na sobie żadnego metalu.

Jako, że na miejsce przybyła jeszcze przed pojawieniem się przeciwników - czyli ściganych listem gończym za liczne kradzieże koni, morderstwa, podpalenia i gwałty (w różnej kolejności): Han "Zła Koza" Chun-woo i Kagashimi "Szkaradny" Kagami - miała okazję poobserwować przetaczane wiatrem to tu, to tam krzaki solanek, swym turlaniem pogłębiające wszechobecny nastrój beznadziei i kompletnego zapomnienia.
- Hocah-hey... - westchnęła pod nosem. Może to i był dobry dzień na śmierć, jednak wolałaby, by znalazł sobie kogoś innego do obdarowania swym dobrodziejstwem. Np. takich dwóch potworów. Kraina Wiecznych Łowów nie ucieknie a i Wielki Manitou mógłby jeszcze nie szukać materiałów na "niebiański" wigwam dla dziewczęcia. No ale co ma być, to będzie...
Cały czas męczyło ją przeczucie, że o czymś zapomniała. Przypomniała sobie w momencie pojawienia się targetów łowców nagród. Kilkoma długimi susami rzuciła się w stronę stajni nim ci ruszyli z miejsca. I teraz...

[JEŚLI W STAJNI SĄ KONIE: "nasze", "wasze", sąsiada, whatever byle ŻYWE...]
Spróbowała najszybciej jak się da wślizgnąć się do jej środka przez drzwi, wrota, okno, poluzowaną deskę w ścianie, albo inną nadającą się do tego drogę, by wypuścić zwierzęta. Ryzyko, że przypadkiem spłoną było bardzo duże. Nie zdawała sobie też sprawy, że zwierzaki mogą wykryć kompletnie niechcący i na pewno wbrew własnej woli potencjalne pułapki. Ekhm. Bywa...

[Jeśli koni nie było lub zostały właśnie wypuszczone...]
Szuka po pomieszczeniu długiego zwoju liny i/lub koca, nawet takiego przeżartego przez pleśń i mole (stajenny tu gdzieś musiał spać, nawet jak nie teraz to dawniej). Jeśli znalazła linę, to patrzy, czy ta ma standardowo już zaplątaną pętlę do lassa. Jeśli pętli nie ma, Niedźwiedzica tworzy ją na prętce. Jeśli znalazła jeden lub oba przedmioty, wybiega ze stajni, jednak nie wraca na swoje miejsce w grupie. W środku uwijała się najprędzej jak się da, więc może jej wyjście miało miejsce chwilę przed końcem spaceru rzezimieszków w stronę stróżów prawa...
Jeśli znalazła lasso, zaczyna je rozpędzać nad głową, by zarzucić pętlę na Asthora w momencie, gdy będzie wyciągał zawartość woreczka i trzymał w łapce. Jak tylko lasso spadnie na cel, Archie od razu gwałtownie pociąga liną, by prawami szubienicznej fizyki ścisnąć ramiona Astha do tłowia, przez co rzut nindzia-gadżetami okazał się nieskuteczny.
Jeśli nie było lassa a był koc, to rzuca nim tak, by ten w locie wyłapał przynajmniej część rzuconych obiektów.
Jeśli nie zdążyła na odpowiedni moment i musi zmierzyć się z Asthem (a z jakichś powodów Takara nie zdążyła zamknąć go w kopule) a ma linę i lub koc:
- lina: próbuje nią oplątać ręce przeciwnika (a najlepiej jego całego, jednak grunt to ograniczyć możliwości ruchowe uzbrojonych rąk)...
- koc: zarzuca koc na Astha, ściska razem luźne fragmenty tkaniny i podkasza nogi przeciwnika, by upadł na ziemię (jednak nie jakoś brutalnie; powiedzmy, że to kontrolowany przez nią upadek)
- oba: zarzuca koc i związuje naokoło liną.
- kompletny brak któregokolwiek z nich: próbuje "zbijać" i/lub blokować ciosy Asthora, by wyczekać momentu odpowiedniego dla pewnego bardzo szybkiego ruchu obronnego, jakkolwiek tu ukazanego w zwolnionym tempie: krzyżuje nadgarstki rąk, by podbić nimi w górę rękę przeciwnika w danej chwili atakującą. Następnie prawy nadgarstek okręca tak, by dłonią tej samej ręki chwycić Astha za przedramię lub nadgarstek. Następnie wykręca Asthowi tę rękę przyciskając do jego pleców. Ruch ten też prowadzi do automatycznego obrócenia się przeciwnika przy jednoczesnym ugięciu przez niego pleców i kolan. Mocniejszy nacisk sprowadza przeciwnika na ziemię, bez uszczerbku dla niego (o ile się nie wyrywa)...
Jeśli jednak tak cudowny moment nie następuje, Archie wykonuje ruch wyglądający jak kopnięcie, jednak nie jest tak inwazyjny dla przeciwnika. Jest to odepchnięcie nogą, wycelowane w korpus przestępcy. Woli mieć go nawet te 2-3-4 metry od siebie niż tuż obok...
Widok kastetów dodatkowo stymuluje naturalne procesy organizmu odpowiedzialne za przetrwanie w ekstremalnej sytuacji: siła, refleks, zwinność, etc...


Niech się dzieje wola Manitou. Pa-duł-pa-duł-pa-duł-pa-duł-pa...

Fem ze spokojem przyglądał się przeciwnikom. Byli tylko we dwóch. Wydawało mu się to dziwne. Spojrzał po swoich towarzyszach. Dax, Takara... I jakaś blondynka, której nie kojarzył. Nie mniej, walczyła po ich stronie. Palił papierosa. To go uspokajał, zresztą - była walka i nie wiedział, kiedy dym mu się przyda. Znowu patrzył na przeciwników. Żadnego z nich nie znał. Nigdy ich wcześniej nie widział. Więc nie wiedział, czego może się po nich spodziewać... Ich wygląd również nie zdradzał tego, jaką magią mogą się posługiwać. Wlepił wzrok w jednego, a potem w drugiej, nie ruszając się z miejsca. Dostrzegł coś jarzącego się w ustach jednego z przeciwników... Co to mogło być? Zmarszczył brwi, wyjął z ust papierosa i strzepnął popiół na ziemie... Co to mogło być? Oh! Przecież to... papieros. Tak. Ledwo bo ledwo, ale widział także dym. Uśmiechnął się pod nosem. I nie wiele myśląc, użył czaru Nebbia- aby stworzyć zasłonę dymną w koło przeciwnika. Jeśli tylko to zrobił, nie czeka aż Ci coś zrobią, tylko po prostu - biegnie w prawo, aby schować się za jednym z budynków. Miał nadzieję, że jego towarzyszę również zrobią coś podobnego. Walka w budynkach mogła być o wiele efektywniejsza. Szczególnie dla niego, gdyż dym w zamkniętym pomieszczeniu dłużej się utrzymywał. Jeśli natomiast nic takiego nie zrobią, łapie Arturie za rękę i ciągnie za sobą. Biegnie w prawo, tak aby znaleźć się za ścianą stajni, która powinna być równoległa do drogi, if you know what i mean. Jeśli tylko tam się znajdzie, czeka na dalszy rozwój akcji. Jeśli zobaczy przeciwnika, szybkim ruchem wyciąga Kumokiri z pochwy. Jeśli przeciwnik naciera, stara się unikać jego ataków, lub też blokować je płazem miecza, jeśli tylko będzie się dało to zrobić. Jeśli sytuacja będzie dramatyczna, używa Teletransporto, aby oddalić się na trzy metry od przeciwnika.

Cóż, jest też opcja, że przeciwnik będzie bardzo cwany i to przewidzi, wtedy dostosowuje się do sytuacji. Próbuje robić uniki, blokować uderzenia, a w razie bardzo krytycznej sytuacji... używa teletransporto, aby oddalić się od przeciwnika.

// Taki tam słaby post walki O:

Jak widać walka na dzikim zachodzie jak w prawdziwym westernie. Wszyscy jakoś tak ubrani(no prawie) to i daniu ubrany w czarny kapelusz i płaszcz tego samego koloru, a na nogach kowbojki z ostrogami. Przypominał raczej jednego z tych bardziej złych niż dobrych, ale jakaś czarna owca(lub Kozioł jak on) musi się znaleźć w każdej grupie. Przyszło im walczyć z dwoma baranami, chyba najprościej ich tak określić. Wygląda na to, że trzeba będzie ich tam skopać, czy coś. No to niech sobie oni lecą Co robi Daxiu? A no ma w dupie czy tamci biegną, czy też nie, on po prostu kieruje się do środka zajazdu! Tak, zajazdu nikt nie powiedział, że nie może wejść do środka, gdy tamci będą się bawić w napiepszanie się, a on sobie poszpera tam i może znajdzie coś ciekawego, co mu się przyda później. Kto wie! Może będzie tam jakaś epicka broń, lub stary rewolwer, by strzelić im po headshotcie, albo sobie samemu, gdyby wzięło go na jakieś samobójstwo tutaj. W sumie to i tak ma się bronić, więc po co iść z nimi na czołowe skoro może poczekać chwilę i wybrać odpowiedni moment do ataku? No właśnie w tym jest rzecz.
Oczywiście może się nie udać tam dość przez jakieś gówna wylatujące z ziemi, lub też wybuchające pułapki, ale, co to dla niego? W końcu jest magiem z FT, dla niego takie pierdoły to zupełnie nic! Chociaż jakby się zastanowić to może jednak coś mu się stanie. Gdyby przeciwnik był zbyt blisko jego to używa zamieci, by zniknąć w niej jak istny murzyn na pasach! Niech żyje magia! Potem gdzie? A no do zajazdu dalej spierdalać…

MG

Niesławny zabijaka Guma nie zlękniony ilością stróżów prawa pewnym krokiem skierował się w stronę przeciwników. Miał nawet swój plan i pułapki w obwodzie. W tym spacerze towarzyszył mu jego partner, Asthor znany z odwiedzania burdeli częściej niż wszyscy faceci na świecie razem wzięci. Cóż niestety plany obojga zostały nieco popsute, gdyż Ci broniący się nie zamierzali czekać. Takara na dzień dobry odsunęła się od pozostałych, Arturia ruszyła w stronę stajni, a Dax zajazdu lecz więcej dane nie było im widzieć, gdyż po przejściu 5 metrów faja pana ognika zaczęła się dymić tak bardzo, że zasłoniła widok tej dwójce. Guma jednak nie zamierzał być grzeczny z tego powodu i postanowił zaatakować nawet na oślep. Tak więc jedna ognista kula pojawiła się między Takarą, a pozostałymi, druga przed panią szeryf, a trzecia przed Arturią. Następnie wszystkie "bombki" zostały zdetonowane. Co natomiast z Asthorem? Cóż nie miał planu na zadymienie, więc najpierw musiał opuścić strefę zanieczyszczenia powietrza. Teraz jednak wróćmy do broniących się. No więc byli w sferze zagrożonej ognistą eksplozją, a najgorzej miała Takara, która jedną kulę miała za sobą a drugą przed. Co gorsza nie miała w głowie żadnej obrony na taki ruch. dlatego jedyne co jej pozostało, to rzucić się w lewo. Mimo to bliższa eksplozja dość szybko dodarła do do niej odciskając swe piętno na jej prawej ręce, te drugie też sięgnęło, ale dziewczyna szybko wyskoczyła z tego. Nona Przeżyła, ale jej włosy... W sumie to co miała na głowie ciężko było nazwać włosami. Arturia miało nieco lepiej. Czemu? No więc zamiast przodem była bokiem do jednej z ognistych kul i właśnie ją mijała, a drugą ktoś od jej strony częściowo zasłonił. Tak czy siak trochę się jej oberwało po lewej stronie ciała. Mimo to zdołała dobiec tam gdzie chciała. W międzyczasie Pheam podążający podobnym szlakiem co domniemana Indianka (Arturia) oberwał nieco eksplozją położoną w centrum ich grupy. Jednakże posiadanie płaszczu wyszło mu na dobrze, gdyż przez to też się zniszczył, ale za to poparzeń dorobiły się tylko tynie części dłoni. Tak czy siak szybko udał się w swoją uliczkę. W międzyczasie Dax zdecydował gdzie się pójdzie nim jednak to zrobił sam również miał okazję zmierzyć się z ognistym wybuchem. Cóż miał płaszcz co było plusem, ale chyba mu się nie śpieszyło, więc więc miał większe zetknięcie z ogniem niż poprzednik. Co także skończyło się lekkim przypaleniem. No ale dotarł tam gdzie chciał. W między czasie Asthor dał radę wyjść z dymu, lecz nie miał okazji dostrzec swoich celów, więc tylko podszedł kawałek. dostrzec. Guma natomiast, który szedł za nim o krok z tyłu dostrzegł Takarę. Dziewczyna nie zamknęła eletro faceta, gdyż ten nie widząc celu odpuścił sobie. Mężczyzna miał już pomysł co zrobi ze stróżem prawa. Tak czy siak ognik ruszył czołowo szykując prawego sierpowego. Niby dziewczę miało plan, lecz bez odpowiednich umiejętności wykonanie tego na czas było znacznie utrudnione. Ostatecznie zakończyło się na tym że pięść częściowo uderzyła Takarę w tylnią część głowy. Przez to straciła trochę równowagę i nie do końca wykonała swój plan, a przez to dostała kopa w bok kolana. Takara się jednak nie wywróciła więc nasz zabijak nie miał jak stanąć na jej stanąć na nodze. W między czasie Arturia znalazła od groma liny i zrobiła se z niej lasso. Gdy wyszła nie było widać by planował jakieś sztuczki, więc postanowiła zablokować jego ręce. Niestety złapała tylko lewą w odcinku za łokciem. Cóż to niby nic takiego zwłaszcza że przeciwnik się zbliżał. próbując zmajstrować coś liną zasłoniła się prawym ramieniem co trochę ją zabolało, a następnie wyrżnęła się ciągnąć Asta za sobą. Obecnie ona leży na plecach, a zboczeniec na ramieniu zwrócony w jej stronę. W między czasie Dax zwiedzał sobie zajazd.


Takara - oparzenia pierwszego stopnia na prawej ręce sięgające poza prawy łokieć. Naturalnie mocno to piecze i trochę boli. Przypalone ciuchy i podrażnienie skóry niemal na całym ciele. Ból tyłu głowy i mocniejszy prawego kolana.

Arturia - Poparzenia pierwszego stopnia lewej ręki prawie do ramienia. Podrażnienia skóry lewej części ciała. Rana na prawym ramieniu utrudnia poruszanie.

Pheam - Poparzenia pierwszego stopnie na tylnich częściach dłoni, przypalone ciuchy.

Dax - Poparzenia pierwszego stopnia na prawej dłoni, częściowe po zewnętrznej części dłoni, podrażnienie skóry karku i szyi.

Guma - Podrażnienie nosa, - 90%
Ast - Nic

Atak - Fantastyczna czwórka

Walka została zupełnie olana, a nawet się nie rozpoczęła porządnie...

Ast i Guma po 1 PD