Liczba postów : 10
Dołączył/a : 23/06/2013
| Temat: Kuronabe Pią Cze 28 2013, 19:04 | |
| Imię: KuronabePseudonim: Są sytuacje, gdy ktoś wyzywa ją od dziwaków i chorych na umyśle... ale tego raczej się nie zalicza do pseudonimów, prawda?Nazwisko: van Carnage. Jeszcze nikomu nie zdradziła swojego nazwiska.Płeć: KobietaWaga: 50 kilogramówWzrost: 175 centymetrówWiek: 24 lataGildia: SamotnikMiejsce umieszczenia znaku gildii: nie dotyczyKlasa Maga: 0Wygląd: Kuronabe to postać dość dziwna. Wysoka na metr siedemdziesiąt pięć centymetrów, przy wadze około pięćdziesięciu kilogramów, posiada aż nazbyt chude ciało. Jest to wynik trybu życia, który prowadzi, podobnie jak niezdrowo blady odcień cery. Włosy, długie do pasa i przyozdobione gdzieniegdzie cienkimi warkoczykami oraz wplecionymi koralikami w różnych kształtach, mają barwę siwą, niespotykaną u osób w tak młodym wieku. Odziedziczyła tą, a także kilka innych cech, po swoim ojcu, do którego od zawsze była przywiązana, jako że był jej jedynym rodzicem. Gdy spojrzeć na twarz, pierwszym co rzuca się w oczy jest fakt, że niemalże do czubka nosa jest ona zakryta przez przydługą grzywkę. Następnie zauważamy cienką bliznę, biegnącą po skosie od prawego policzka aż do lewego oka. Kobieta ma tęczówki o odcieniu stalowej szarości, w cieniu zdające się być barwy błękitnawej, źrenice zniekształcone z owalnych do kształtu pionowej elipsy. W pewnym sensie podobne są one do kocich, chociaż nigdy nikt w jej rodzinie nie potrafił zmieniać się w to zwierzę. To po prostu dziwny wybryk natury, wada genetyczna dzięki której wcale nie widzi lepiej po zmroku. Na powieki nakłada odrobinę czarnego cienia, co czyni jej oczy wyraźniejszymi. Usta są wąskie, nie podkreślane w żaden sposób szminkami ani błyszczykami, całość twarzy z kształtu trójkątna. Dłonie ma zadbane i smukłe, o długich, cienkich palcach zakończonych mierzącymi średnio około dwóch centymetrów paznokciami, pomalowanymi czarnym lakierem. Spiłowane na podobieństwo zwierzęcych pazurów i równie ostre jak one. Posiada jeszcze kilka innych blizn, paskudne pamiątki po pożarze. Znajdują się one na plecach, klatce piersiowej, nogach i szyi. Najrozleglejszą jest ta ciągnąca się od lewej łopatki do bioder, przecinająca się z inną, poziomą na linii kości krzyżowej. Przejdźmy do ubioru. Pomimo niezwykle szczupłej, kobiecej sylwetki, Kuronabe maskuje się pod wieloma względami ze swymi wdziękami. Nosi się po męsku – koszule, kamizelki, płaszcze oraz dodatki dobiera tak by przez przypadek nie zdradzić swej płci. Piersi maskuje bandażem owiniętym dookoła klatki piersiowej a budowę ciała wieloma warstwami ubrań. Najczęściej spotkać ją można ubraną w sięgający kostek płaszcz w stylu militarnym, kamizelkę, marynarkę, spodnie rurki, wojskowe, ciężkie buty oraz wiekowy cylinder na głowie. Wszystko to w kolorze czarnym, pomijając poszarzałą koszulę rozpiętą pod szyją. W tym miejscu warto również wspomnieć o jednej, ważnej rzeczy. Kuronabe wyuczyła się mówienia w sposób bezosobowy. Co to znaczy? Że kiedy podejdzie do kogoś to po barwie i wysokości głosu rozmówca nie jest w stanie określić jej płci. Na dodatek bardzo lubi mówić o tym co robi i kim jest w trzeciej osobie. Bawi ją reakcja osób przy pierwszym spotkaniu oraz uważa, że jest to coś, co pozwala jej przełamać rutynę codzienności.Charakter: O Kuronabe tylko kilka rzeczy wiadomych jest na pewno. To osoba bardzo inteligentna, posiadająca sporą wiedzę w wielu dziedzinach nauki, głównie chodzi tu o anatomię ludzkiego ciała. W niczym nie przypomina osób w jej wieku i ciężko zaszufladkować ją do jakiejkolwiek kategorii. Charakter ma zależny od nastroju, który z kolei jest określany przez to, czy aktualnie jest zainteresowana sytuacją. Mierząc się z czymś intrygującym obdarza wszystkich szerokim uśmiechem, pozwala sobie na wtrącanie się do rozmowy, czasem nawet żartuje. Jest zadowolona, gdy życie stawia przed nią wyzwania i problemy, nad którymi musi pomyśleć. Łatwo ją znudzić, wówczas staje się mrukliwa, w skrajnych przypadkach agresywna. Nie ma przyjaciół i właściwie nigdy nie zabiegała o żadnych. Ludzka natura ją fascynuje, prawie tak jakby ona sama należała do innego gatunku. Żeby kogoś polubiła, musi jej zaimponować. Do nienawiści droga jest znacznie prostsza, choć raczej nikt nie chciałby mieć w Kuronabe wroga. W oczach opinii publicznej uchodzi za świra, osobę psychiczną i strasznego dziwaka. Plotek nie dementuje ani nie okazuje, że większość jej zachowań to tak naprawdę świetnie przygotowana mistyfikacja, mająca na celu połączenie prostych skojarzeń i stereotypów by przedstawić się światu jako konkretna, wykreowana postać, daleka jednak od prawdziwego stylu bycia szarowłosej. Prawdom, w które wierzy jest oddana bezgranicznie, podobnie jak osobom które szanuje. Najczęściej jednak jeśli chodzi o ludzi, nie odczytują oni zawiłych przesłań do prostego przekazu i traktują Kuronabe jako coś dziwnego, zło konieczne do którego przychodzi się kiedy czegoś potrzeba oraz prześladowcę i wariata. Nie przeszkadza jej to zbytnio, pogodziła się ze swym losem dawno temu, kiedy wybrała, że właśnie tak będzie żyć. Przywiązuje się łatwo, lubi towarzystwo ludzi bo w głębi duszy, tak jak każdy z nas, boi się samotnej śmierci. Gdy pracuje woli jednak ciszę i spokój, koncentruje się wówczas w pełni na zadaniu i biada nieszczęśnikowi, który by jej przeszkodził. Bardzo długo chowa urazy i jest mściwa, ale tylko wtedy kiedy w grę wchodzi coś poważnego. Nie wydłubuje oczu za jakieś głupoty, ale jest pamiętliwa i potrafi cierpliwie czekać na okazję do zemsty. Jeśli dochodzi do walki, na początku droczy się z przeciwnikiem, sprawdza jego zdolności i bacznie obserwuje. Dochodząc do wniosku, że jest to godny rywal, rozpoczyna walkę na serio. Prędzej umrze niż da się pokonać byle komu. Jest dumna, jak każda kobieta, i to chyba jedyna cecha charakterystyczna jaka pozostała w jej zachowaniu a będąca symbolem jej płci. Wyznaje zasadę, że ‘wszystko co ma, to jej rozum i poczucie własnej wartości, bo tego nikt nigdy nie może ci zabrać’. Łagodnieje w stosunku do kotów i psów. Bardzo lubi zwierzęta i troszczy się o nie. Wówczas staje się niemal zupełnie inną osobą, dziewczyną sprzed tragedii - dziwaczną, ale niezwykle miłą.Historia: W ciepły, słoneczny dzień, po ulicach przechadzało się wiele osób. Rodziny z dziećmi, zakochane pary, ludzie spieszący się gdzieś bez celu oraz tacy, którzy na wszystko mieli czas. Różnorodni, barwni, pełni historii i przeżyć które warto, bądź nie należało, poznawać. Spośród nich wszystkich najbardziej rozpoznawalne było dziwadło, oparte o mury jakiegoś przypadkowego domu. Całe ubrane w czerń, z kapeluszem na głowie. Zdawało się nie odczuwać temperatury panującej dookoła i szerokim uśmiechem oznajmiać, że być może nie ma równo pod sufitem. Persona wpatrywała się w nieliczne chmury, bardzo cieniutkie obłoczki płynące po niebie od czasu do czasu. Lecz nie odpłynęła w krainę własnego umysłu, rozmyślań i marzeń. Słyszała doskonale co się działo dookoła, jak małe dzieci pytały rodziców co to za pan. Za każdym razem kiedy brano ją za mężczyznę czuła przemożną chęć wybuchnięcia śmiechem. PAN. Och, jak dobre musiała nosić przebranie skoro właściwie nikt się nie domyślał. A może po prostu nie chcieli tego robić. Nieważne, bo to żadna sztuka nabrać kilka osób, dopiero kiedy całe społeczeństwo wierzy w to, co zechcesz…. Rzadko zbierało jej się na wspominki, a właściwie to nigdy. Ten dzień był chyba specjalny, może coś rozpylono w powietrzu albo ciśnienie spadło do wyjątkowo niskiego poziomu, kto wie. Zupełnie niespodziewanie dla Kuronabe, tak jak płynnie przechodzi się z wieczornego leżenia do snu, tak teraz ona zanurzyła się w odmęty swej przeszłości.
Odkąd pamiętała, miała tylko ojca. Ten zaś całe dnie spędzał albo w laboratorium, albo w swej pracy. Był grabarzem, jedynym w mieście więc dochód był przyzwoity. Klienci często opowiadali historie o nim i zazwyczaj okazywali się zaskakująco mili jak na okoliczności, w których musieli przyjść do zakładu. Był piekielnie inteligentny, ale w zwykłych rozmowach z ludźmi nie afiszował się ze swym darem, zachowując go do wykorzystania podczas pracy. Gości w domu przyjmował rzadko, prawie wcale a jeśli już, to byli klienci przychodzący po godzinach. Podobno kiedyś chciał zostać lekarzem, ale z powodu skandalu o którym bano się mówić nawet w gronie zaufanych przyjaciół, musiał zadowolić się pracą w innym zawodzie obejmującym jego wykształcenie. Do dnia dzisiejszego pamięta słowa pewnej kobiety twierdzącej, że ‘jak na rodzinę, z której się wywodzi, zachowuje się całkiem normalnie i dobrze sobie radzi’. Lata później Kuronabe przeprowadziła małe śledztwo. Wykazało ono, iż rodzina od strony ojca w każdym pokoleniu miała co najmniej jednego szaleńca, zazwyczaj mężczyznę. Mówiono jej, że z twarzy przypomina matkę, ale długie, szare włosy czyniły z nią miniaturkę grabarza. Najwyraźniej odziedziczyła po nim coś więcej… Ojciec był dość tajemniczą postacią, w okresie wczesno dziecięcym praktycznie nie zależało mu na budowaniu kontaktów z córką, która snuła się z kąta w kąt i bawiła tym, co znalazła. Gdy podrosła, większość czasu spędzała w domowej bibliotece. Był to ogromny pokój, o jakim marzy każdy mól książkowy : wypełniony wysokimi aż do sufitu półkami, z tymi śmiesznymi jeżdżącymi drabinkami żeby łatwiej było sięgnąć po upatrzoną pozycję oraz biurkiem, przy którym stał niezwykle miękki fotel, obity skórą. Księgozbiór był imponujący, nawet pomimo faktu, że większość pozycji stanowiły te o charakterze podręczników do szkół medycznych. Biologia, chemia, anatomia, trochę historii i atlasów. Dla niej nie stanowiło to żadnego problemu, właśnie je lubiła najbardziej. Ojciec odwiedzał czasem to miejsce ale niezbyt często, przeczytał już bowiem to, co go interesowało tuż po zakupie. Dopiero potem woluminy odkładał bezpiecznie na półkę, by wiedzieć gdzie ich szukać. Któregoś dnia zdziwiony znalazł córkę nad otworzonym podręcznikiem z czasów jego studiów. Z ołówkiem w jednej ręce i czystym zeszytem na kolanach próbowała odwzorować budowę czaszki. Nie oczekiwał wiele po bazgrołach pięciolatki, niemniej trochę zdenerwował się na dzieciaka, który robi bałagan w idealnie zaprojektowanej bibliotece tylko dlatego, bo potrzebuje kolorowanki. Oczy zapłonęły mu z dumy i radości, gdy rzuciwszy okiem na pracę dziewczynki przez jej ramię dostrzegł idealną kalkę tego, co znajdowało się na stronnicy książki. A Kuronabe cały czas coś domalowywała, więc był pewien, że to nie jest coś dokonanego metodą przyłożenia czystej kartki do obrazka i odrysowania. Nie mogła wiedzieć, co w tamtej chwili sobie pomyślał i w zasadzie do tej pory nie potrafi sobie tego wyobrazić. Był wielką zagadką dla społeczeństwa. Ale tamtego dnia zbliżyli się do siebie, ojciec rozmawiał z nią jak równy z równym i dostrzegał, że mała przeczytała książki dzięki którym rozumiała, co do niej mówił. Jeśli czegoś nie wiedziała, zaraz podawał jej dokładny tytuł i radził, czego szukać. Miał w domu genialne dziecko, więc o nie dbał. Przekazywał całą wiedzę jaką posiadał, robił z nią doświadczenia, przeprowadzał sekcje, zapoznawał ze sztuką medyczną. Pierwszym ciałem w jego zakładzie zajęła się mając czternaście lat. Nie miała nic przeciwko a właściwie czerpała satysfakcję z przebywania w jednym pokoju z ojcem. Jeśli nie czuła niskiej temperatury panującej w laboratorium położonym niedaleko chłodni, dzień był stracony. Mężczyzna chyba chciał zapewnić sobie godnego następcę, kogoś kto mógłby i z własnej woli kontynuowałby jego dzieło po śmierci…
Siwowłosa odetchnęła niemal bezgłośnie i wyprostowała szyję. Na dłuższą metę takie gapienie się do góry bolało. Prawą dłonią zaczęła rozmasowywać sobie kręgi, a w międzyczasie przed nią przystanął jakiś starszy mężczyzna, obrzucając ją pogardliwym spojrzeniem. Jak jakiegoś bezdomnego albo żebraka. Kuronabe uśmiechnęła się tylko szerzej, a spod grzywki błysnęło złowieszczo stalowe ślepie. Facet żachnął się, obrócił na pięcie i odszedł jeszcze szybciej niż się pojawił. To nigdy nie przestanie być zabawne. Wpatrując się w przechodniów niewidzącym spojrzeniem usiłowała sobie przypomnieć, gdzie tak właściwie skończyła swój mały powrót do przeszłości.
…Ach tak! Wielkie Dzieło jej ojca. Coś, co trzymał w ukryciu przed oczami wszystkich. Rzecz, która definiowała jego rodzaj szaleństwa, z dala przed doskonale odgrywanym pokazem dla klientów. Podczas gdy wszyscy myśleli, że przełamał niejako klątwę swego rodu. Kiedy ukończyła osiemnaście lat, pokazał jej To. Ludzkie ciała, poćwiartowane, zamknięte w słojach z formaliną. Same kobiety o podobnym typie urody. Nie zabijał ich, każda była bezdomna lub rodzina się nie zgłaszała po ich śmierci. Trauma jaką przeżył po stracie swej ukochanej stała się punktem zwrotnym w jego idealnym życiorysie. Pamięta jak dziś, gdy jej o tym opowiadał, wcześniej rodzinny obłęd pozostawał ukryty. Właściwie wtedy również ona była jeszcze całkiem, można by rzec, normalna. Jednak otrzymane wychowanie nie pozwalało Kuronabe sądzić, że kolekcjonowanie zwłok to coś złego. Było to jedno z licznych dziwactw i po prostu je zaakceptowała. Tej samej nocy ktoś podłożył ogień pod zakład pogrzebowy. Obudziła się, gdy płomienie szalały już w najlepsze. Wystraszona, zbiegła po schodach do pracowni ojca, tuż obok chłodni. Nie mogła mu już pomóc, zastała jego zwęglone szczątki przygniecione drewnianą belką spod sufitu. Czasu było mało na rozpacz, na ucieczkę jeszcze mniej. Choć bardzo zżyta z jedynym rodzicem jakiego kiedykolwiek znała, w instynktownym odruchu rozpoczęła bieg w stronę wyjścia, byle przeżyć, Budynek lada moment mógł runąć, ze stropu sypały się płonące kawałki ścian i desek. To właśnie one pozostawiły blizny na ciele stalowookiej. Nienawidziła ognia a potykając się co chwila i uskakując przed wszechogarniającymi ją płomieniami uczucie to potęgowało się, na równi z rozpaczą i myślami, że być może nie uda jej się uciec. Psychicznie była u kresu sił, aż w końcu pękła upadając jeszcze raz na kolana. Ostatnia prosta do drzwi, wyważonych od środka przez gorące powietrze, a ona patrzyła się tępo przed siebie na czerń nocy, przerażona, nie mogąc zrobić ani kroku, obolała i krwawiąca. Niespodziewanie, żar i płomienie przestały przeszkadzać, rany i poparzenia otoczył przyjemny chłód, ten sam który tak dobrze znała z chłodni. Powoli wstała, uśmiechnęła się szeroko i z szaleństwem w oczach ruszyła przed siebie a jej ruchy były przepełnione pewnością siebie jak nigdy wcześniej. Wyszła przed dom i padła nieprzytomna.
Kuronabe odepchnęła się od kamiennej ściany, o którą do tej pory się opierała i pozwoliła sobie podążać za przechodniami, w nieokreślonym celu. Tym razem nikt już nie wytykał jej palcami ani nie śmiał obdarzyć złym spojrzeniem, ludzie sami schodzili jej z drogi. Bo siwowłosa nie uśmiechała się, była poważna jak rzadko kiedy. Nie lubiła wspominać i właśnie przypomniała sobie dlaczego. Umiejętności: - Zapasy magiczne (lvl. 1) - Geniusz magiczny (lvl. 1) - Szermierz (lvl. 1)Ekwipunek: - Katana. - Sztylet (służący za skalpel). - Buteleczka spirytusu do odkażania (100ml). - Zestaw nici i igieł chirurgicznych. - Zapalniczka. - 3840 klejnotów.Rodzaj Magii: Magia LoduPasywne Właściwości Magii: 1. Ciepło-zimno: Dla Kuronabe nie istnieją takie pojęcia jak 'za gorąco' albo 'za zimno'. Potrafi obniżyć temperaturę otoczenia wokół siebie gdy jest za wysoka, kiedy odczuwa chłód absorbuje ciepło z otoczenia by się ogrzać. 2. Zimny drań: Obniża temperaturę własnego ciała by wprowadzić się w stan podobny do hibernacji kiedy wyczuwa zagrożenie. Zachowuje przy tym pełną świadomość by wiedzieć, kiedy niebezpieczeństwo mija i przerwać technikę. Zwalnia akcja serca, oddech staje się płytki a tętno jest niemal niewyczuwalne. Innym zastosowaniem jest dzięki tej technice regeneracja swojej siły i poważniejszych ran poprzez zapadnięcie w sen trwający x czasu (wartość zależna od ustaleń MG). 3. Lód z niczego: Potrafi nie tylko przez dotyk zamieniać płyny w lód, ale również parę wodną z powietrza, kondensując ją do określonego kształtu. Technika działa w obie strony, to jest jeśli może coś zamrozić, potrafi ten proces odwrócić. Ograniczeniem jest wilgotność powietrza. Działa przez przedmioty, tj. trzymając szklankę w dłoni może sprawić, że woda w niej zamarza. 4. Łyżwiarka: W przeciwieństwie do innych Kuronabe nie ślizga się na powierzchniach pokrytych lodem, chodzi po nich z taką samą stabilnością jak po ziemi. 5. Lodowy dotyk: użytkownik jest w stanie znacznie schłodzić dotkniętą powierzchnię (podłoże / przedmiot) o promieniu max. 4m od kończyny tak, iż nie straszne mu związane z tego tytułu temperatury, dotknięcie żywego organizmu powoduje lekkie odmrożenie, zdrętwienie i ból związany z obniżeniem temperatury, user może bez problemu dotknąć rozżarzony pręt, czy chociażby chodzić po rozgrzanych węglach (jeśli użyje pasywki przez stopy). Jeżeli skieruje się umiejętność w jednym kierunku, powstaje strumień o długości najwyżej 6m i szerokości 1m. 6. Tamowanie ran: mag może za pomocą swej magii schłodzić urazy i kontuzje tak, że będzie on w stanie dalej nieskrępowanie walczyć, tłumiąc ból 7. Gradobicie: gracz jest w stanie obniżyć temperaturę deszczu / śniegu który akurat pada w pobliżu sprawiając, że zamienia się on w niewielkie, twarde, lodowe pociski 8. Szadź: mag jest w stanie pokryć powierzchnię którą dotyka cienką warstewką lodu na obszarze o promieniu trzech metrówZaklęcia: Zew mroźnego ducha (Ranga A): Kuronabe stwarza dookoła siebie tysiące igieł stworzonych z lodu. Mogą one przybierać dowolne kształty, na przykład tarczy, włóczni itp. Za ich pomocą można również atakować, posyłając je w stronę przeciwnika aby wbiły się w jego ciało. Sterowane myślą. Po skruszeniu lub stopieniu igły powracają lecz w liczbie równej około 60% tych, które uległy zniszczeniu, za każdym razem jest ich coraz mniej. W kontakcie z ludzką skórą powodują drobne odmrożenia ale tylko wtedy, kiedy igły wbiją się w ciało. Wielkością zbliżone są do tych, używanych w domu do szycia, choć są o wiele grubsze i twardsze, około pięć milimetrów. Z łatwością przebijają lekkie pancerze.
Ostatnio zmieniony przez Kuronabe dnia Pią Lip 05 2013, 16:19, w całości zmieniany 7 razy |
|