HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Dach szpitala




 

Share
 

 Dach szpitala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Serge




Liczba postów : 81
Dołączył/a : 29/06/2013
Skąd : Cybertron

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Dach szpitala   Dach szpitala EmptySro Wrz 25 2013, 22:19


Dach szpitala wygląda jak każdy inny dach. Dość sporo tutaj miejsca, na górę prowadza schody. Wejściem są duże, stalowe drzwi, które prawie nigdy nie są otwierane. Niestety brak tutaj windy. Cały ogrodzony jest kratami. Jest tam parę stolików, by pacjenci mogli przy nich usiąść.


---

Serge siedział przy jednej z ławek, nie wyglądał na poszkodowanego, ale tez nie był jakoś specjalnie w humorze. Ostatnia misja go zdołowała, przyłożył rękę do czoła, podpierając się. Pod nosem było słychać jedynie ciągle powtarzane -"Jestem beznadziejny...jestem beznadziejny..."- załamany był tym, ze zawalił, ale widać, ze przejął się tym, aż nad to. Bedze musiał coś z tym zrobić bo inaczej dupa blada. Jeśli nie zmieni czegoś w swoim życiu to jeszcze się stoczy... i co wtedy..? Dobrze, ze siostra nie widzi... Wstał od stolika i wrócił po swoje rzeczy, po czym się ubrał i wyszedł z szpitala bez żadnego słowa.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1325-robo-robo https://ftpm.forumpolish.com/t1162-serge https://ftpm.forumpolish.com/t1388-warsztat-naprawy-mechow
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptySro Lis 06 2013, 08:01

Czerń... Pustka. Zupełnie, jak synonimy Kurosia, który w takiej próżni właśnie się znajdował, nie wiedząc, w którą stronę bliżej do "wyjścia". Jasną? A może ciemną, niewidoczna zupełnie jak on. Znów zawiódł i to po całej linii. Nie dość, że nie był w stanie tego zakończyć to jeszcze nie pamiętał zupełnie niczego! Był słaby. Za słaby dla swojej partnerki, za słaby dla wszystkich dookoła. Nie dał rady. A teraz...

Powoli otworzył powieki, spoglądając na rozjarzone światła z białym sufitem w tle, tylko by przymrużyć oczy i przesłonić ich zieleń łapką. Powoli. Niemrawo i dość boleśnie. Całe ciało chyba nagle postanowiło dać o sobie znać, a Kuro. Był sam. Może to i nawet lepiej, bo przecież pokazać się w takim stanie komukolwiek?! Wstyd. A zwłaszcza jej. Widziała go już? Pamiętała? Co się właściwie stało potem? Te pytania nurtowały na tyle móżdżek kociego amigo, że nie bacząc na jakieś różniste kabelki, czy rozrywanie wnet z bólu i cierpienia ciała, postanowił udać się w kierunku pomieszczenia, gdzie była ona. Gdzie była...?

Takara. Ale... Jedyne do czego doszło w tym spotkaniu, to ukradkowo rzucone spojrzenie podczas przytrzymywania się obramowania drzwi, jakby zaraz miał się osunąć na ziemi. Dla większości ból był zły, niesprawiedliwy, ale teraz dla kota... Odznaczał jego nastrój, pokazywał, że nadal żyje i... żyć będzie. Chyba. - Nyah... - westchnął tylko ciut przeciągle w wejściu, spuszczając wzrok i widząc stan brązowowłosej. Nie powinien. Nie mógł do niej podejść. To wszystko jego wina. Wtedy w Krug, gdy nie był przy niej, aby ją obronić i teraz w Koh, gdy zawiódł po całości, ba! Wymiękł! Takiego kota chciała jego znajoma? Taki to z niego marny Exceed, co tylko sprowadza nieszczęścia?! Skoro tyle nieszczęść dookoła niego to - może jednak powinien być sam... Wtedy przynajmniej nikt nie ucierpi. Nikt - poza nim.

Z tymi i wieloma synonimicznymi myślami, w barwie zupełnie jak jego sierść, Czarnulek ruszył powoli, kroczek po kroczku, po niekończącej się ścieżce ze schodków, a każdy następny był wyższy i wyższy! A może to on... był słabszy? Tracił siły? Ostatecznie jednak dotarł na dach dość zmęczony, padnięty! Po co? Tu go nie będą szukać, tutaj go zostawią, a może raczej tu powinien zostać?! Odizolowany, zamknięty, za kratami z płotu, oddzielającego szczytowy punkt budynku od zewnętrznego świata. Właśnie do owego ogrodzenia podszedł powoli kotowaty, aby przysiąść przy nim z niemym, głuchym pojęknięciem bólu. Zdecydowanie - był słaby. Nie znaczył nic. Zupełnie nic...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Kerupī


Kerupī


Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptySro Lis 06 2013, 22:52

Szpital. Miejsce, w którym jest pełno ludzi. A ludzie są źli. Nie zwracają uwagi na istotki plączące się im pod nogami, do jakich z cała pewnością należał kot Kerupi, Odtrącają je. Przeważnie. Tak robi większość z nich. A może nowy "nabytek" Fairy tail miał po prostu wielkiego pecha i na takie osoby właśnie trafiał. Tak... W jego przypadku to całkiem możliwe. Przecież jest nieszczęściem we własnej (kociej) osobie, jak zwykł sam siebie określać. Chociaż to nieszczęście, czy pech jak kot woli to chyba aż ta bardzo jak mu się wydaje go nie prześladuje. No ale jeden samotny kotek widzi to inaczej. Wszystko to co złego go spotyka odczuwa jakby było to spotęgowane. I wtedy zwykle spuszcza tylko łepek i kuli się w sobie, żeby zająć jak najmniej miejsca. Żeby nie zwracać na siebie uwagi.

Więc po co przyszedł w miejsce, w którym jest pełno ludzi? Przecież już przyzwyczaił się do tego, że nikt nie zwraca na niego uwagi. A jeśli nawet to tylko na chwilę. Tak jak właśnie w tym miejscu - myślał przechadzając się po korytarz, w którym poznał Dax'a i Aki'ego. Niedługo jednak oboje go opuścili i znów był sam. Tak samo jak teraz. Czarny kotek szedł sobie korytarzem szpitala i żaden z przechodzących ludzi nawet na niego nie spojrzał. - Aż kicio poczuł się jakby był niewidzialny. - Bolesna myśl. Na tyle bolesna, że naprawdę Kerupiego zabolała. Taki ujmujący, jakby trochę znajomy ból.
- hmm? - dało się usłyszeć westchnięcie głębokiego męskiego barytonu. - Zdawało mi się, że w coś kopnąłem... - jednak nie widząc kota zwiniętego w kłębek pod ścianą, mężczyzna w białym fartuchu uznał że mu się zdawało i ruszył dalej. Znów to samo. - miauknął do siebie mag FT. Znów nikt go nie zauważył nawet po tym kiedy go kopnął. Nieszczęście we własnej osobie - znów określił samego siebie. Ruszył dalej utykając trochę na lewą tylną łapkę... Ale dało radę iść.

I tak jakoś dotarł na dach. Sam nie bardzo wiedział po co tu przyszedł. Żeby pobyć samemu? Było wiele innych miejsc, znacznie bliżej. Więc może jednak liczył na to, że ktoś go zaczepi po drodze. Będzie miał okazję z kimś porozmawiać. Chociaż wymienić kilka zdań. Bo po tym jak Aki go zostawił chyba do nikogo ust nie otworzył. Sam włóczył się bez celu. Jak zawsze z resztą. Więc... Czyżby miał już tego dość i przyszedł skończyć ze sobą rzucając się z dachu? Już nie raz takie myśli kołatały się po jego łebku. Może i tym razem właśnie o tym myślał podchodząc do krawędzi. Kładąc się nad nią i spuszczając łepek w dół. Wpatrywał się smutno w ludziki chodzące tam hen na dole. Był tak pochłonięty... w sumie trudno powiedzieć czym. Rozpaczaniem nad tym, że nikt go nie zauważa? Być może. No więc tak był tym zajęty ze sam nie zauważył innego przybitego kota, który akurat tu sobie siedział. O ironio...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1176-skrytka-kerupiego#17292 https://ftpm.forumpolish.com/t1144-kerupi
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyCzw Lis 07 2013, 13:56

Siedział. Nye. Musiał się ruszyć! Te parę kroków w stronę krat, bo przecież tępy rozum Kuro nie pozwoli mu zrozumieć, że powinien sobie odpuścić, przestać i po prostu się nie ruszać - nie... tak. Przynajmniej nie marnowałby powietrza, a pozostałaby kwestia miejsca, które usilnie kocie ciało kradło innym organizmom. Bezczelne! Jak tak można? Spoglądał tylko z góry poprzez oczka siatki na zaspy. Mniejsze, większe... Te bardziej stabilne i te, które rozsypałyby się przy pierwszym podmuchu byle jakiego wiatru. Czemu on tak nie mógł? Dlaczego?! Nie mu dane było ocenić, czy stwierdzić ten fakt, zresztą... Co się dziwić?! Był na to za głupi, nye? - Nyah... do kitu... - mruknął tylko cicho pod nosem, a mimowolne krople spłynęły po jego pyszczku, rozbijając się o podłoże krawędzi budynku. Jedna... Dwie... Powoli i pojedynczo, niczym niekończąca się męka, czy ból, który czuł. Teraz? Nye. Raczej te wszystkie skumulowane odczucia zebrane w ciągu ostatnich miesięcy, jak nie nawet pół roku! A może wieczności? W tym stanie... każda sekunda była wiecznością. Była, albo i - jest?

Pewnie dalej by się tak wpatrywał w białą pustkę te jakieś sześć, czy siedem pięter niżej, gdyby nie przeklęte uszy. Dlaczego słyszał?! Tyle słyszał, tyle wiedział, a... Na jaką mu to cholerę?! Spojrzał tylko kątem oka, dostrzegając, jak inny kotowaty wędruje sobie po dachu, zatrzymując się gdzieś w miejscu bliżej nieokreślonym przy siatce. Też sam...? Może. Czarnego to raczej aż tak nie obchodziło. Zresztą, kogo by obeszło, skoro miał własne problemy, własne kłopoty, a i tak! Co on mógł?! NIC. Kompletnie nic... Zero takie jak on. - Nyah - aż mimowolnie westchnął, przecierając powieki, a raczej oczy, aby stłumić zdradzieckie oznaki smutku i bezsilności - jeśli bezsilność może ukryć osoba, która wyglądała na zmumifikowaną. Ba! Na domiar złego - chociaż w głębi kurosiowej kociej namiastki duszyczki - pogoda postanowiła wrócić do swego pokręconego jak na maj rytmu i wznowić opady śniegu, ale... Może to i lepiej? Przynajmniej choroba się go doczepi, nie? Chociaż ta by go nie opuściła - do końca...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Kerupī


Kerupī


Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptySob Lis 09 2013, 16:33

Owww~ - poderwał się zaskoczony kiedy zdał sobie sprawę z czyjejś obecności. Srebrzyste oczka po chwili trafiły na tego kogoś i okazało się, że ta istota podobnie jak sam Kerupi była kotem. I to dokładnie takim jak Keru. Znaczy gadającym... Chyba mówiono o nich exceedy? Jakoś tak, nie ważne. Ale widać było, że nieznajomy kociak nie był w najlepszym nastroju. Jakaś depresja go dopadła czy coś. Kto jak kto, ale Keru rozumiał go doskonale. W sumie to był trochę zmartwiony poczynaniami nieznajomego. W taki zimny dzień tak sobie wyszedł. Nie zależało mu na zdrowiu czy jak?
Przydreptał do niego stając kawałek od niego. Chciał go zagadnąć, ale ślady łez na pyszczku tego drugiego go trochę speszyły. Może sprawa jest poważna, może Kuro nie chciał o tym mówić, a próbujący go zagadać kot będzie tylko denerwował? Tak by się najpewniej stało, więc Keru tylko przycupnął sobie dalej wpatrując się w dół. Podciągnął swój płaszczyk wyżej jak gdyby chciał się w nim przed drugim kotem schować.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1176-skrytka-kerupiego#17292 https://ftpm.forumpolish.com/t1144-kerupi
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptySob Lis 09 2013, 20:04

Śnieg. Seria kolejnych - teoretycznie - różnorodnych płatków białego puchu, opadającego na ziemię, przykrywającego świat, tak - jakby miał utonąć w jego bieli i nigdy więcej nie wynurzyć się na światło dzienne. Chłód. Zimno, czy mróz. Wszystko to w tej chwili było - przyjemne? Koiło i dawało jakiś taki wewnętrzny spokój, pokazując kociakowi, że nadal czuje. Nadal żył. Jeszcze... Tak długo, aż nie zniknie porwany przez białe fale zamrożonej wody. Tak długo, jak nie przestanie czuć dziwnych bodźców. Tak długo, aż... kolejne płatki opadną na podłoże, bądź kocie ciało, jednak w tym drugim przypadku - kończyły swój żywot po paru sekundach. Jeszcze kończyły, jeszcze je zabijał. Zupełnie jak... Zupełnie jak tamtych ludzi. Co oni mu zrobili? Właściwie jemu - nic. Może cierpiał, może bolało go całe wnętrze i nie ma tu na myśli narządów, ale nawet go wtedy nie dotknęli, zostawili przy życiu, a on... Dla Takary. Czy to usprawiedliwienie starczyło? Naprawdę był aż tak słaby, by nawet jak był sam, musieć zasłaniać się wyobrażeniem swojej wspólniczki?!

- Beznadzieja. - mruknął tylko pod nosem, nawet nie dodając żadnej końcówki. Nic. Jakby to się już nie liczyło. Nawet zaczął szarpać ogrodzenie pazurami, tak, jakby chciał je rozciąć, przeciąć i wydostać się - uciec. Jak najdalej. Przynajmniej by nikomu nie wadził. Nie stał na drodze! Przestał być chodzącym nieszczęściem na dwóch, a może raczej czterech łapach! Może taka Beznadzieja jak on powinna narodzić się jako zwykły kot? Na co mu bycie Przewyższającym, skoro nikogo nigdy nie przewyższy... Zawsze będzie z tyłu. Niczym pod-rasa... Więc... Gdzie tu Exceed? - Bezsens, nyah... - mimowolnie westchnienie, jak i spojrzenie w kierunku kroków. Słyszał je, ale miał to gdzieś. Wszystko już miał gdzieś, a najbardziej... Najbardziej siebie, bo... Kim niby był? Co znaczył? Po co znalazł się tutaj? Na jaką cholerę mu to wszystko, skoro nawet nie mógł wykonać prostego zadania?! Nie. Nie roli kota, czy człowieka. Nie umiał być - przyjacielem?

- Nye... umiem... - dwa krótkie, ciche i przepełnione żalem słowa, które padły zupełnie jak kociak na ziemię. Zemdlał? Położył się? Umarł? To chyba teraz się nie liczyło. Leżał, a jego serce dalej pracowało. Dalej czuł, dalej widział, dalej słyszał. Jeszcze... wiódł te cholerne pasmo mąk i porażek, jak i totalnej bezsilności, a ciało... Ciało go bolało. Może zamiast forsować się w tych bandażach na samą górę, powinien odpocząć, a może... Może tak i lepiej? Tu przynajmniej go nikt nie będzie szukał. Zostanie sam... tak.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Kerupī


Kerupī


Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyPon Lis 11 2013, 02:01

Kerupi spoglądał smutno na drugiego kotowatego. Zdecydowanie nie było z nim najlepiej. Wciąż tylko mruczał coś do siebie wyglądając przy tym na tak przybitego, że to się Keru nie mieściło w głowie. Właśnie, Kerupiemu~! A to już naprawdę nie byle co. Nowy nabytek FT chyba pierwszy raz w życiu mógł powiedzieć z czystym sumieniem, że ma przed sobą istotę bardziej przybitą niż on sam. A najgorsze było to, że nic nie mógł dla niego zrobić. Nic, zupełnie. Jedynie sam zaczynał przejmować powolutku jego nastrój. Znaczy Oczywiście kerupi cały czas był przygnębiony, przybity. jednak z każdą chwilą jego smutek pogłębiał się. Nawiedzały go przykre wspomnienia. Przypominało mu się chociażby to co spotkało go w tym szpitalu, kilka pięter niżej.
Spuścił łepek, nie mógł dłużej patrzeć na cierpienie kociego towarzysza, a w swojej bezużyteczności nie mógł mu też w żaden sposób pomóc. Popatrzył jeszcze raz smutno na kota, po czym odwrócił się i po własnych śladach pokonał drogę od barierek do drzwi. Zniknął w ciemnym korytarzu.

[z/t]

//Sorki, wiem że beznadzieja i w ogóle, ale przynajmniej jest i już tu sierściucha nie ma. //
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1176-skrytka-kerupiego#17292 https://ftpm.forumpolish.com/t1144-kerupi
Kot od Kostek


Kot od Kostek


Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyPon Lis 11 2013, 10:35

Nie było go. Ani tam, ani na korytarzach. Błądziła po budynku szpitala, rozglądając się za swym kotem. Właściwie stwierdzenie, że spokojnie sobie szła byłoby zupełnie błędne. Latała w tą i z powrotem, by potem już tylko poruszać się w zwolnionym tempie, ciągnąc za sobą zmęczoną, prawą nogę. Chyba jeszcze zupełnie jej nie odpoczęła po ostatnim. Trudno... I tak bardziej niepokojąca była jedna rzecz, jaka się ujawniła dopiero wtedy, kiedy niemota się poślizgnęła i wpadła na jakiś wózek. Lewa ręka musiała wznieść bunt. Inaczej nie można było wytłumaczyć, dlaczego nie mogła podnieść zbyt wysoko ręki. Nie wiedziała, dlaczego. Dopiero po chwili przed oczyma przeleciała jej obraz kosy wbitej w ramię. Szlag by ją... skwitowała krótko wiedząc, że to jej sprawka. Była zła. Nie wiedziała tylko czy na Rin, czy na własną głupotę. Tak czy siak musiała jej coś rozciąć, a ona będzie musiała dać sobie z tym jakoś radę. Ostatecznie nie mając zielonego pojęcia, gdzie go szukać, usiadła na jednej z ławek. Dobra, to jest kot. Przeszukałam każdy kąt łącznie z kuchnią. Wyparował czy jak....? Właściwie został tylko dach. Inna sprawa czy tam będzie. Sama perspektywa wdrapywania się tak wysoko jej się nie podobała. Nie wiedziała, jak się wczołga na górę, jednak nie zapowiadało się na to, żeby podjechać tam windą. Nie mogła jednak zostawić tego miejsca bez sprawdzenia. Ruszyła powoli schodami w pewnym momencie mijając jakiegoś kota. Nie był to jednak Kuro. Rozpoznałaby go wszędzie, a to nie był on. Nie mniej skoro wracał stamtąd jeden futrzak, może być i ten jej. Nie było to wykluczone. Pchnęła drzwi prowadzące na dach, na wstępie obrywając chłodem. Wychodząc z ciepłego szpitala na mróz człowiek ma automatycznie wrażenie, że mu zaraz mózg zamarznie.

Znalazła go. Parząc jednak na jego stan miała wrażenie, jakby ktoś jej właśnie przywalił terenówką w nerki. Nie chciała podchodzić. Nie wiedziała, z jaką reakcją się spotka, ale jednak było coś, co kopnęło ją do ruszenia w stronę krat bez zwracania uwagi na to, że jest mróz, śnieg, a Kuro może żywić do niej nienawiść. Za to, że pozwoliła by się to wszystko stało. Za wszystko... Zdjęła szlafrok, by po złapaniu go za skórę przy karku i uniesieniu powoli w górę, owinąć go w niego. Może miał futro, ale Taśka w życiu nie wybaczyłaby sobie, jakby po tym wszystkim jeszcze pozwoliła mu zmarznąć, nawet jeśli sama miałaby walczyć z chłodem. Było zimno. Siedzenie na dworze, kiedy temperatura jest dość bliska 0, za mądrym pomysłem by nie było. Tego postanowiła przenieść się z nim za drzwi na dach, gdzie było o wiele cieplej. Otworzywszy je i przekroczeniu progu, szybko je zamknęła co by całe ciepło nie uleciało, a następnie usiadła pod ścianą przytulając do siebie mocno swojego długo nie widzianego towarzysza z trudem powstrzymując się przed robieniem za żywą fontannę Jedyne co ją powstrzymywało to to, że mieszkańcy Magnolii mogą nie życzyć sobie rzeki przepływającej przez szpital.
Powrót do góry Go down
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyPon Lis 11 2013, 14:03

Leżał. Tak. Przyjemna, twarda faktura, która była z każdą sekundą pokrywana kolejnymi płatkami śniegu. Chłód. Zjawisko, które powoli ogarniało ciało kotowatego, który akurat teraz - w tej chwili - z boleścią i cierpieniem, obrócił się na plecy, po to aby móc w nie spojrzeć. Piękne, malownicze i białe. Nie to co on... Chmury oraz opadający z nich delikatny, kojący puch, który sprawiał, że kociak czuł się jakoś tak - lżej? Nawet przestawało mu przeszkadzać powoli zimno otoczenia, czy chłodne podmuchy wiatru! Mięśnie jakby się rozluźniały, a kociak... usypiał? Aż przymknął powieki, odcinając dostępność łez do świata zewnętrznego, a zarazem pozwalając sobie na wspomnienia... Wspomnienia tych ulotnych, zdradzieckich chwil. Chwil cierpienia... gdy nikt go nie pamiętał. Nikt go nie chciał. Nikt nie potrzebował.

Hotaru go zostawiła, większość uważała go za słabego i - właściwie mieli racje. Nic nie potrafił, ale... Dlaczego tutaj nie pasował? Dlaczego? Bo był inny? Dlaczego nie mógł być jak oni? Chociaż nie... To by nic nie zmieniło. Dalej byłby sam wśród tych tłumów. Sam. Gorszy. Więc... Może lepiej by było, jakby się nie urodził? Gdyby się nie wykluł z jajka, a te pękło, bądź skończyło jako omlet... Ktoś by coś stracił? On miałby spokój, a inni by o nim zapomnieli - NIE! - nie poznaliby nawet tak marnego czegoś, czym był Kuro. Niczym...

Pewnie jakoś by zareagował, coś zrobił, ruszył się, odszedł, czy zapomniał o tym wszystkim, gdyby nie wpływ tych wszystkich czynników. Ból, zmęczenie, chłód, czy też przytłaczająca aura smutku, rozpaczy, albo i żałości. Wszystko to skumulowało się w tym, iż Kuro - jeśli dalej mógł się nazywać imieniem nadanym przez kogoś - chcąc, nie chcąc nawet nie zauważył zbliżającej się osoby. Nie usłyszał. Nastała ciemność? Cisza? Pustka? Możliwe... Chociaż śmiercią to raczej nie było. Tej przeczyły takie zjawiska jak zwolnione tętno, czy sporadyczny i słaby oddech. Powolna i delikatna rotacja ciepłego powietrza, tak kontrastującego z temperaturą kota. Zwykłego futrzaka, nędznej czarnej kulki, która mimowolnie bez własnej woli, czy interwencji po prostu zbliżyła się do źródła ciepła, aby się ogrzać. Chwycić się niczym tonący brzytwy ostatniego promyka... nadziei? Tego nikłego źródła gorąca w tłumie mrozu i obojętności świata, który najwyraźniej wolał sobie z niego szydzić. Wolał... A może tak uważał Kuroś?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Kot od Kostek


Kot od Kostek


Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyPon Lis 11 2013, 14:28

To... to nie wyglądało dobrze. Żaden kot w bandażach nie wygląda w porządku, a tym bardziej jest źle, jeżeli nie wykazuje jakiś większych oznak świadomości.  Że też muszę być takim debilem... Do czego ja doprowadziłam... Była to jedyna myśl, jaka zajmowała jej myśli. Jeżeli inne jej niepowodzenia były pasmem porażek, to tego nazwać nie można. Prawie rok. Tyle minęło od momentu, kiedy go straciła, a teraz nawet nie wie czy może sądzić, że go odzyskała. Poczucie winy przygniatało ją z siłą fortepianu zrzuconego z wieżowca. Przytuliła go mocniej do siebie, zaś pojedyncza łza ruszyła na spotkanie z grawitacją. - Kuro... - wyszeptała pod nosem imię swego przyjaciela, wolną ręką drapiąc go za uchem. - Wiem, że spisałeś się na medal, ale to nie czas na spanie... - próbowała go jakkolwiek wybudzić. Oczywistym było, że rzucenie nim o ścianę mogłoby być efektywniejsze, jednak dla Taśki zbyt brutalne. Tak, to można budzić ludzi, nie jej kota. - Przecież wiszę ci wizytę w barze mięsnym, zapomniałeś? - miała szczerą nadzieję, że na wieść o żarciu natychmiast zareaguje, jednocześnie spławiając za pomocą karabinu maszynowego myśl, że serio mógłby się już nie obudzić. Że Kuro by się nie obudził? Jej kot? Jej własny Exceed miałby ulec zimnie? Wiedziała, że musiał mieć ciężko, ale nie wątpiła, że dał sobie radę. Bo przecież jest, znalazła go. Pojęcia tylko nie miała, czy ma do czynienia z tym samym Kuro. W końcu ludzie się zmieniają, koty w sumie też...
Powrót do góry Go down
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyPon Lis 11 2013, 17:10

Pływał? Spał? Latał? Któraś z odpowiedzi pewnie była prawdziwa, jeśli nie wszystkie w metaforycznym ujęciu. Przemijał kolejne oceany wspomnień, których nagromadziło się jednak dość sporo, jak na zaledwie pięć lat egzystencji! Poza tym unosił się, mimo że nie pamiętał, aby chociaż pomyślał o korzystaniu Aery. Czuł. Dotyk... Dziwne poczucie ciepła, powoli przeradzające się w gorąc po jakże szybkiej interwencji i nagłym znalezieniu się w cieple... Nie. Żarze, upale, który zdawał się powoli pochłaniać kocie ciało. Ile wcześniej spędził w chłodzie? Czyżby chodziło o jakąś równą wymianę termiczną? A może po prostu... Kichnął? Czy koty umieją, czy nie - najwyraźniej Exceed potrafił i tyle. Coś mogło to znaczyć? Możliwe, ale...

Niespodziewane bodźce nie dawały spokoju kociakowi. Zmiany w otoczeniu, miękkość, dotyk, a także temperatura, która znikąd wzrosła, niezrozumiane słowa, których teraz nie potrafił rozszyfrować. To niepokoiło Kurosia, który uchylił ospale i powoli nieco zamglone spojrzenie, tylko po to, aby chwilę później powoli przesłonić zielone tęczówki, jakby był zmęczony - nie miał sił. - ...mu. - mruknął tylko niewyraźnie, mimowolnie lgnąc bardziej w kierunku ciepła, bardziej ogrzanego elementu, a i suchego - nie to co niedawno obśnieżony kot. Instynkt przetrwania, a może raczej jego brak? W tej chwili pewnie dałoby się go pozbyć, sprawić by zniknął i tyle, a on... jak głupie zwierze, nieświadomie lgnął do tego, co mogło mu pomóc, a raczej... Kto mógłby mu pomóc? - ...do domu... - dorzucił nieco wyraźniej, acz dało się odczuć, iż wymagało to raczej nakładu jakiś sił, a nie było rzuceniem obojętnym słówek, które miałyby zostać i tak zignorowane. Wczepił się tylko bardziej w osóbkę, acz nie było to pewne, silne uczepienie, a raczej... symboliczne? Jakby w geście prośby. Tylko... Czy on ciągle miał dom?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Kot od Kostek


Kot od Kostek


Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyPon Lis 11 2013, 18:42

ŻYŁ! Nie zamarzł na śmierć, całe szczęście. Ale jednak coś było nie tak. Zmęczony? Śpiący? Kto wie. Nie mniej potrzebował opieki, to było pewne. Opieki potrzebował też wcześniej, co też jest niepodważalnym faktem. Dało się wyczuć ruch małego ciałka, a nawet wychwycić coś, co można by  nazwać głosem. Takara uśmiechnęła się ciepło do kulki. Było w porządku, znowu razem. Team Takara&Kuro miał zostać reaktywowany...? Póki co nic nie zapowiadało odwrócenia się kota od dziewoi. - Już dobrze, Kuro, odpocznij, wszystko jest w porządku...- powiedziała cicho do Kuro, głaszcząc go po łebku. - Odpoczniemy i wracamy do domu. Wszystko wróci do normy... - w ostatnie słowa jednak sama do końca nie wierzyła. Nic nie będzie tak, jak wcześniej. Każdy nauczył się czegoś nowego, przeżył smutne i szczęśliwe chwile. Nabył jakiś cech charakteru, których wcześniej nie miał i przeżył coś, co na zawsze pozostanie w pamięci. Nie będzie tak samo. Ale będzie dobrze. Musi być dobrze. Wszyscy będą szczęśliwi, wrócą do starych zająć. Przygoda z Inkwizycją dobiegła końca. - Idziemy zobaczyć, jak ma się reszta ekipy? - zapytała, licząc na krótką odpowiedź. W sumie chciała zerknąć, jak się mają inni, ale pojęcia nie miała, czy Kuro by zniósł podróż do sali i ewentualnie dał radę tam odpocząć.
Powrót do góry Go down
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyPon Lis 11 2013, 22:26

Co to było? Jak się to zwało? Troska? Współczucie? Czy może też zrozumienie? Pewnie w normalnych warunkach, normalnej sytuacji - Kuroś zastanowiłby się nad tym, pomyślał i - wróć! Kto tutaj był normalny? Może i zwykły, pospolity, co jednak nie znaczyło, iż byłby kimś normalnym, chyba niestety... Przez to nigdy nie stanie się taki, jakim by go chciano, prawda? Nie przewyższy innych, ba!, nawet im nie dorówna, więc... Słysząc znajome tony, acz nie do końca w aktualnym stanie je rozumiejąc, kociak po prostu zaczął znów przysypiać, jednak wewnątrz... W samym środku klatki piersiowej, a raczej w kocim sercu pojawiło się pewne ziarenko zwątpienia, niepewności i... wstydu? Przecież nie powinien, nie mógł pozwolić, by to znów Takara za niego wszystko robiła, aby on... znów się na nic nie przydał? Ale... Nie miał sił. Nic nie mógł. Kolejny raz jego rola ograniczała się do sennej, nieprzytomnej bezczynności i zdania się na innych. Polegania na nich! Jak zawsze! Zawsze... - Ny... - urwał owe westchnienie, a może odpowiedź, tłumiąc owy odgłos, jakby nie chciał, ażeby ten wydobył się na zewnątrz. Jakby miał o czymś zaważyć, czy coś zmienić, jakoś wpłynąć... Nye. Lepiej by po prostu ziewnął, ziewnął i zasnął, a przynajmniej spróbował. Tak. Póki ciągle było ciepło. Póki mógł z niego korzystać...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Kot od Kostek


Kot od Kostek


Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptyWto Lis 12 2013, 15:07

Głupia! Przecież widzisz, że jest wykończony a ty jeszcze pytania zadajesz... Daj mu odpocząć, niech się wyśpi. To chyba jedyne co teraz możesz dla niego zrobić... Właściwie niewiele, ale ona w końcu zawsze niewiele może. Jeszcze nigdy nie było tak, żeby to ona grała gdzieś pierwsze skrzypce, wyprowadzała innych z opresji i sama dawała sobie radę. Ani trochę nie była to miła świadomość, a skoro coś jest niemiłe, trzeba się tego pozbyć. Nie zapomnieć, bo już nie chce zapominać, ale zniszczyć. Sprawić, że będzie nieaktualne. A nieaktualne może być tylko wtedy, kiedy w końcu zacznie jej wychodzić. Nie wie, kiedy nastąpi ten przełom, ale osobiście uważała, że dla takowego mogłaby i harować jak wół, byleby w końcu nastąpił. Żeby serio nie czuła się jako co najwyżej mięso armatnie. Nie mniej prymarnym celem było teraz wprowadzenie Kuro do bardziej ogarniętego pomieszczenia, niż drzwi przed wejściem na dach. Wstała powoli z Kuro na rękach opatulonym w epicki szlafroczek w owce, po czym ostrożnie zaczęła zmierzać na dół mając nadzieję, że po drodze bez większych problemów zaśnie. Jak zaśnie, to się obudzi wypoczęty, a jak się obudzi wypoczęty, to szybciej wróci do zdrowia. Tak bardzo logiczne...

z/t x2...?
Powrót do góry Go down
Shou


Shou


Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012

Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala EmptySob Gru 28 2013, 23:51

Spokój... Cisza... Powietrze... Gdzie to wszystko znaleźć w tym powalony zgiełku? Piski... Jazgot. To wszystko tylko doprowadzało do istnego wkurwienia się ciemnowłosego, a zbytnio do niego nie pasowało. Miał jakoś tak mimowolnie uderzyć głową w ścianę. Przywalić na tyle mocno, by w końcu wszyscy dookoła się zamknęli... ucichli. - Kretyni... - rzucił dość cicho pod nosem, przekraczając progi dachu, by w końcu zaczerpnąć świeżego powietrza w połączeniu z mroźnym podmuchem. To było coś innego, wspaniałego. Wolność, nawet za kratami, które oddzielały go od potencjalnego lotu... upadku. - Red... - mruknął mniej wyraźnie, pozwalając opaść materiałowi koca na lekko zaśnieżony dach, a następnie kierując się przed siebie, bliżej centrum, bliżej otwartej przestrzeni! Właśnie! Przestrzeń! Po co to wszystko? By oddychać, odetchnąć, odpocząć od tego wszystkiego. Dźwięków... Tutaj przynajmniej nie musiał nic. Nie musiał pilnować temperatury, nie musiał... Nic nie musiał! Mógł tylko słuchać serca, myśląc, gdzie znajdywało się teraz te ważniejsze. Wielkie. Wspaniałe. Musiał je uratować... Musiał je odzyskać, tylko... - Gdzie?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4679-smoczy-skarbiec https://ftpm.forumpolish.com/t4656-shou https://ftpm.forumpolish.com/t4678-smocze-dodatki https://ftpm.forumpolish.com/t326-aki#4622
Sponsored content





Dach szpitala Empty
PisanieTemat: Re: Dach szpitala   Dach szpitala Empty

Powrót do góry Go down
 
Dach szpitala
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Dach starego spa

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Magnolia :: Szpital
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.