HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Pergola w parku




 

Share
 

 Pergola w parku

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Pergola w parku   Pergola w parku EmptySob Lip 13 2013, 19:18

Spoiler:

Ludzie przechadzający się klimatycznymi i ciepłymi ścieżkami w parku miejskim często zapominają o tym urokliwym miejscu z bardzo prostego powodu - zasłonięty jest on szeregiem wysokich drzew, które znacząco utrudniają dojrzenie pergoli niewprawnemu oku, zwłaszcza gdy rzeczone oko zajęte jest kontemplowaniem innych parkowych widoków. Do pergoli można dostać się stosunkowo łatwo, zwyczajnie obchodząc rzeczone drzewka poprzez zboczenie z parkowej ścieżki i wejście za nie. Zazwyczaj jest tu pusto, choć czasami zdarza się usłyszeć stąd jakieś pojedyncze, przyciszone głosy lub wesołe okrzyki radości, gdy ktoś ma okazję odkryć na nowo to miejsce. Sama pergola nie jest specjalnie dużym obiektem, jest to raczej niewielka konstrukcja architektoniczna porośnięta gęsto bluszczem, która rozciąga się na długości 40m, a szerokości 20m. Ot, malutki frykas dla oczu.

Treningi, zamieszanie, szpitale, duchy, radości i smutki, mnóstwo ludzi, wiele słów, tysięcy dialogów, dużo emocji. To wszystko zawsze wywoływało w człowieku pewnego rodzaju wycieńczenie, zwłaszcza jeśli poszczególne elementy wymienionego zbioru nakładały się na siebie i potęgowały wrażenie bycia dominującym odczuciem jakie człowiek miał okazję w danym momencie doświadczać. W takich sytuacjach ludzie zwykli poszukiwać dla siebie azylu - potrzebowali drogi ucieczki od całego zgiełku, potrzebowali chwili wytchnienia dla siebie, chwili tylko dla siebie, tak by zregenerować siły i przygotować się do kolejnych wyzwań stawianych przez życie. Niezależnie od tego kim się było - bezwzględnym tyranem, zmęczonym życiem mordercą, czy biedną, naznaczoną fatum kwiaciarką, każdy potrzebował odpoczynku, każdy łaknął w pewnym momencie... nudy. Spokoju.

Nie inaczej było z zielonowłosym kwiatem, osobą, która w ostatnich czasach wyraźnie testowana była przez wszystkich i wszystko wokół siebie. Była duszą towarzystwa, lubiła się wygłupiać, wyzłośliwiać i przechwalać. Lubiła też jednak, gdy panowała nad sytuacją, nad wszystkim co działo się wokół niej, a ostatnie dni wyraźnie dawały jej do zrozumienia, że taką właśnie kontrolę utraciła i nie zapowiadało się na jej odzyskanie. Lusi nie było w pobliżu, a Kiri potrzebowała ukojenia, natychmiastowego spokoju, ciszy i chłodu. Chłód, jakkolwiek brzmi to paradoksalnie w kontekście jej serca, miał przynieść jej radość i natchnienie do dalszego działania, a dziewczyna wiedziała, że przecież tyle jeszcze przed nią. Magnolia, ataki, śmierć ludzi, to wszystko nie było końcem, było początkiem. Wciąż miała trochę czasu przed tym do czego tak bardzo się przygotowała. Miała chwilę, godzinę, może kilka, by odpocząć. Dlatego przyszła właśnie tu, spokojnie odetchnąć i zebrać myśli. Podeszła pod jedną z kolumn, a następnie oparła się o nią plecami, następnie powolutku pozwalając by jej ciało zsunęło się wzdłuż niej, aż do siadu, z nogami wyciągniętymi daleko przed siebie. Tu było cicho. Tak cicho, że aż prosiło się o to by ciszę zakłócić. Śmieszne prawda? Szukać ciszy, a potem samemu ją psuć? Cóż, rozmawialiśmy o pogromczyni duchów z sali 666. Spodziewać się można było niej wszystkiego.

Również tego, że zaczęła nucić pod nosem piosenkę. Był to tylko rytm, melodia, proste słowa, a właściwie ich brak. Uspokajało ją to jednak i dlatego nie przestawała, nucąc delikatnie sobie pod nosem, z zamkniętymi oczętami, oddychając głęboko co chwilę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptySob Lip 13 2013, 19:42

Papieros, włócznia, dobra pogoda - czego chcieć więcej? Makbet z pewnością niczego więcej dziś nie oczekiwał, szczególnie, że krew ostatnio lała się strumieniami jakoś mniej, bitek w barach też było jakoś mniej... Czyżby wszyscy zaczęli żyć zgodnie z przykazaniem love & peace? Nie odpowiadało mu to, ale cóż poradzić, gdy wszystkie speluny od niego pouciekały? Nawet dostać po mordzie nie było gdzie. Szedł więc pergolą, nie zastanawiając się szczególnie nad tym, że mógłby tu kogoś spotkać i że to spotkanie mogło być bardzo nieoczekiwane i przede wszystkim dość znaczące. Nagle nad jego głową zaczaiły się demony z przeszłości i postanowiły go chwilkę ponękać. Tak, zostało jeszcze tylko kilka kroków, a rzucą się na niego i wprowadzą jego umysł w stan letargu, z którego zapewne wyrwie go jedynie mocne uderzenie.

Pewnie gdyby w tej chwili stwierdził, że należy zawrócić, bo dość już tych spacerów, demony zrezygnowałyby z męczenia go, ale on uparcie dążył do niespodziewanego spotkania. Kiedy wynurzył się zza jednej z kolumn i uniósł wzrok, stwierdził, że albo ma bardzo popsuty wzrok, albo że po prostu los wrzucił mu do głowy kolejne wizje. Odruchowo otarł ręce i podszedł bliżej. Zjawa widocznie nie znikała, więc... więc zwyczajnie musiałą być prawdziwa. Te same zielone włosy, ta... ta figura. Wszak nic się nie zmieniło od tego czasu, tak? Nic...? NIC?! Papieros wypadł z jego ust i rozbił się o kamienną płytę, turlając się jeszcze w bliżej nieokreśloną stronę. Chwi-Chwila. Chwila, chwila, proszę o czas. To nie może być ona! Nie-nie-nie! To się nie dzieje! Przecież zostawił ją... i tyle. Zostawił. To się miało szybko i bezboleśnie zakończyć. Chciał zapomnieć, żeby potem nie mieć żadnych problemów. I żeby ona ich nie miała. Demony postanowiły zareagować, chwytając go za ramiona i nie pozwalając mu na żaden ruch. Jakby mógł teraz przynajmniej uciec albo udać, że nic się nie stało! NIE.

Był mężczyzną. Trzeba umieć mierzyć się z takimi przeciwnościami losu jak porzucone kobiety. Stanie twarzą w twarz i... i co? I co wtedy zrobi? Cholera, trzeba się było zastanawiać nad tym wcześniej, a nie teraz, gdy ma ją przed sobą. Cholera... cholera... CHOLERA!
- Cholera - rzucił cicho, a jego głos był tak przytłumiony, jak sam rozmówca nie wierzył w to, co właśnie mówi.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptySob Lip 13 2013, 20:37

Melodię dziewczyna zasłyszała jakiś czas temu, gdzieś w Magnolii, pośród licznych mieszkań, placów i budynków, nigdy jednak niestety nie dane było jej poznać człowieka, który tę melodię ułożył, który z prostego la la la uczynił tak piękną i wzruszającą melodię. Kiri nie znała się na muzyce zbyt bardzo, nie była koneserką, nie miała swoich ulubionych zespołów, ot, lubiła czasem posłuchać czegoś nastrojowego i... ciekawego. Ta melodia w jakiś dziwny, magiczny wręcz sposób ujęła ją za serce, spowodowała, że zabiegana, zmachana, ciągle mająca coś na głowie dziewoszka przystanęła na chwilę i pozwoliła sobie po prostu wsłuchać się w to co słyszała. Czas mijał, a ona wciąż, jak zahipnotyzowana, słuchała tego rytmu, kilku instrumentów, pląsania po nich i tego prostego, acz tak sugestywnego wokalu. Melodia po pewnym czasie się urwała, a zasłuchana dziewczyna, chcąc usłyszeć ją jeszcze raz ruszyła w poszukiwania wykonawców... lecz niestety ich nie znalazła. Pozostała tylko pamięć o niej, pamięć o rytmie i fakt, że momentami automatycznie wręcz nuciła ją sobie pod nosem. Tak jak teraz. Nawet jednak teraz, podobnie jak wtedy gdy słyszała ją pierwszy raz, melodia musiała w końcu się urwać, a czar musiał prysnąć. Tak w końcu było zawsze.

Lecz jakie były szanse, jakie procentowe nadzieje na to, że mogło stać się coś tak nieprawdopodobnego jak to co się miało stać za chwilę? Czy były one większe niż ćwierć procenta? Jak wiele dziwnych, niezrozumiałych praw kosmosu musiało zostać złamanych by stało się to co się stać miało? Ktokolwiek mógłby wyliczyć to prawdopodobieństwo... Cóż, na pewno byłby dobrym statystykiem i matematykiem, być może nieco nieczułym na romantyczno-dramatyczne alegorie. Tak czy siak, coś w wszechświecie drgnęło.

Zielona wróżka usłyszała głos, tak znajomy, nostalgiczny, przywracający wspomnienia. Jej głos uwiązł w jej gardle, a ona sama zacisnęła mocniej powieki, jakby bojąc się, że jeśli je otworzy, to nie tylko uszy, ale też oczy zaakceptować będą musiały tą przedziwną i nienaturalną sytuację, a tego nie chciała. Pheam był tym, który otrzymał dawkę jej emocji i energii zarezerwowaną na tę chwilę - teraz zielonowłosa nie wiedziała nawet co jej serce lub dusza są w stanie odczuwać. Bała się otworzyć oczu, tak bardzo się bała, jednak i to w końcu musiało się stać.

A wtedy ujrzała jego. I tym razem nie był to ktoś wyglądający jak on, ale był to naprawdę on. Te same włosy, te same oczy, ta sama mimika twarzy, te same kości i policzki. Nie zareagowała tak dramatycznie jak w przypadku Pheama, co to, to nie. Po prostu nie wiedziała co miała zrobić. Spoglądała na sylwetkę mężczyzny, który dwa lata zostawił ją jak lalkę, którą się znudził i nie wiedziała co powiedzieć, choć pytań w jej umyśle przybywało z każdą chwilą. Nie potrafiła nawet podnieść się z miejsca, stanąć na równych nogach, poczynić jakiegokolwiek kroku. Mogła tylko patrzeć i... i nie rozumieć.

- ...dlaczego? - było jedynym słowem, które opuściło jej usta, jedynym, na które było ją stać. Dlaczego? Dlaczego tu był? Czy może dlaczego ją zostawił? Czy może dlaczego ją teraz męczył? A może pytała o to dlaczego tak bardzo jej nienawidził? Ona sama nie wiedziała o co pytała. Jej ręka nieco panicznie zacisnęła się na parasolce, tak mocno, że ta, gdyby tylko mogła, pewnie jęknęłaby z bólu. Sama Kirino z resztą wyraźnie zbladła, a sam świat jakby stracił nieco kolorów. Dziewczyna patrzyła na mężczyznę wzrokiem przepełnionym wyrzutem, przepełnionym... bólem. Nie była nawet zła. Nie miała na to siły. Tamten człowiek w szpitalu już ją pod tym kątem sprawdził, przetestował, wyniszczył wręcz. Teraz... Teraz była zagubiona.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptySob Lip 13 2013, 21:38

No i cóż. Zdarzyło się. Ona usłyszała i musieli teraz na siebie patrzeć. Tę bitwę przegrał Makbet, odwracając wzrok i szukając nerwowo papierosów. O-ho! Wypadły mu? Dlaczego nie mógł ich znaleźć?! To było tak bardzo wkurzające, że w końcu się poddał i stal tak, nie mogąc spojrzeć zielonowłosej w oczy. Kiedy spytała, poczuł się jeszcze gorzej. Jak miał jej to wytłumaczyć? To na pewno nie będzie łatwa rozmowa.
- A czy spojrzałąbyś mi w oczy po tym, jak zostałem zmuszony do wykonania zlecenia? - mruknął bez większego przekonania, wciąż uciekając wzrokiem. Ta sytuacja była nie do zniesienia. Brak możliwości zachowania się stosownie do sytuacji był wręcz przytłaczający.
- No nie patrz tak na mnie! - powiedział już nieco głośniej i z nico większym wyrzutem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyNie Lip 14 2013, 00:01

Heh... Nie mógł jej teraz nawet popatrzeć przez chwilę w oczy? Tak bardzo raził go jej widok, stanowił dla niego taką udrękę? Widocznie mężczyzna, kiedyś tak bardzo jej bliski, teraz stanowił jedynie puste wspomnienie. Musiała być w jego oczach nie lada kłopotem, problemem, paskudztwem, skoro tak szybko jego wzrok powędrował gdzie indziej, ale dziewczyny to nie dziwiło. Koniec końców gdyby było inaczej nigdy by jej nie zostawił, nigdy nie podjąłby się wykonania tego co obiecał, zamieniłby swoje dotychczasowe życie na nowe, inne, lepsze. Tak się jednak nie stało, wszystko rozegrało się kompletnie inaczej, a teraz po dwóch latach tkwili dokładnie w tym miejscu, w atmosferze tak gęstej, że gdyby ktoś przechodził obok nich zapewne czułby się niemal jakby przedzierał się przez zwały utwardzonego śniegu.

- ...zmuszony? - zapytała dziewczyna, tym razem już podnosząc się z miejsca i robiąc jeden, jedyny krok w jego kierunku. Czyżby Makbet chciał jej teraz wmówić, że to wszystko co się stało wtedy było... to wszystko nie było jego winą? Że to inni zmusili go do tego, żeby porzucił ją, zabił tamtego człowieka i zostawił wszystko, o tak, z dnia na dzień, nie przejmując się nigdy więcej nią, nawet przez chwilę? Zielonowłosa, mimo wyrzutów chłopaka nie spuszczała jednak z niego wzroku. Nie była taka jak on. Mimo tego, iż jej serce domagało się krwi jego serca, jej dusza wiedziała, że to wszystko nie miało sensu, a skończyłoby się tylko kolejną głupią śmiercią. Zaczęło się od jednej, skończyłoby na drugiej - brzmiało logicznie, ale Kirino nigdy by takiego sposobu nie zaakceptowała. - Czy spojrzałabym? A czy teraz patrzę? Dlaczego to TY nie chcesz na mnie spojrzeć? Popatrz na mnie, hej, popatrz na osobę, którą zostawiłeś bez wytłumaczenia, bez wyjaśnienia, samą, popatrz... - powiedziała dziewczyna głosem podobnym do tego, którym wcześniej nuciła melancholijną melodię, głosem efemerycznym i zwiewnym, który w każdej chwili mógł się ulotnić i rozpłynąć w innych dźwiękach, w jakie obfitował park. On jej czynił wyrzuty, ale to ona patrzyła na niego i uporczywie szukała tego prostego kontaktu wzrokowego, tak ważnego dla niej. Była zabawnie spokojna, choć sama nie wiedziała czy to tylko cisza przed burzą, czy zwyczajnie nie ma w sobie siły, by poradzić sobie z własnymi emocjami.

- Dwa lata... - wyszeptała jeszcze dziewczyna, zanim zamilkła w oczekiwaniu na jego odpowiedź.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyNie Lip 14 2013, 14:04

Odpowiedź mogła wydawać się na wskroś głupia, ale była w pewien sposób sensowna.
- Bo patrzysz... - mruknął i wrócił do szukania papierosów. Jak nie znajdzie ich teraz, to chyba wpadnie w dziki szał. Na szczęście, paczka w końcu się odnalazła, a on mógł w spokoju zapalić. O tak, nikotyna go odprężała, zdecydowanie. Teraz przynajmniej mógł spróbować na nią spojrzeć. Odetchnął głęboko i zrobił to. Stalowe oczy w końcu mogły zmierzyć pannice nie bez strachu.
- Nie zmieniłaś się. - Czy to był komplement, czy może po prostu jakieś dziwne stwierdzenie? Sam nie potrafił tego ocenić. Nie teraz, kiedy czuł, że w środku dzieje się WSZYSTKO. Możliwe, że był nawet czerwony. Kiedy poczuł gorąc na policzkach, po prostu zasłonił większosć twarzy ręką.
- Zostawiłem list. Chyba wyjaśniłem to, co miałem wyjaśnić, tak? Miałem zlecenie, gdybym się z niego wycofał, mogły mnie czekać dość nieprzyjemne konsekwencje. Zresztą nie tylko mnie... - rzucił ukradkowe spojrzenie na dziewczynę. - Minęły dwa lata. I ja... nie sądziłem, że jeszcze cię kiedyś zobaczę.
Ostatnie słowa brzmiały raczej dość smutno i ponuro, nie było w nich śladu wyrzutu, chyba że tego do siebie. Przełknął ślinę. Atmosfera chyba gęstniała.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyNie Lip 14 2013, 16:47

Dziewczyna skrzywiła się dość wyraźnie widząc jak mężczyzna sięgnął po papierosa. Dalej palił? Pamiętała, że już wtedy nie była przychylna jego uzależnieniu od nikotyny, ale nigdy nie była w stanie całkowicie go od papierosów oddzielić. Przywiązanie do papierosów musiało być silniejsze niż sobie wyobrażała, ale co ona mogła o tym wiedzieć? Nigdy nawet sama nie próbowała palić bo wydawało się jej to zbyt obrzydliwe, a nawet ohydne. Co było dość smutne jednak to fakt, że nałóg potrafił przetrwać znajomość z Makiem, a ona poszła w kąt nader szybko i lekko, ot tak. Uśmiechnęłaby się gorzko gdyby miała na to siłę i odwagę, teraz jednak wystarczyć jej musiały tylko niewesołe myśli, z każdą chwilę wwiercające się w jej czaszkę z coraz większą agresją i siłą, a tylko dodatkowa warstwa zmęczenia powstrzymywała je przed dokonaniem bezpośredniej dewastacji na jej rozszalałym umyśle.

- Dziwisz mi się? - odpowiedziała, mając na myśli patrzenie. Nie mógł chyba dziwić się temu, że zamiast spoglądać na okoliczne piękno przyrody przyglądała się akurat jemu, mężczyźnie, który pewien czas temu był tym, którego mogłaby nazwać kimś bardzo bliskim... bardzo delikatnie to ujmując. Gdy zobaczyła papieros w jego ustach od razu chciała też odpowiedzieć mu "ty też się nie zmieniłeś", ale zrezygnowała. Czy miała w ogóle prawo tak mówić? Przecież tak naprawdę, co okazało się w końcu i wyszło na jaw, w ogóle go nie znała i nie wiedziała kim jest. Nawet ten list, najgorszy, najokropniejszy list, który znalazła przy sobie tamtego poranka nie był w stanie niczego jej wytłumaczyć. List nie mógł odpowiedzieć na jej pytania. Nieważne jak wiele razy zadałaby mu kolejne , on wciąż milczałby jak zaklęty.

- List...? Ty... Ty naprawdę myślisz, że ten list to było... że on wszystko... że... - o ile istnieje coś takiego jak smutne oburzenie, to właśnie tego świadkiem mógł być Makbet. List, ten jeden, cholerny list, który znalazła, który niby miał tak ładnie wszystko tłumaczyć i zamykać, kończyć rozdział związany z nią, on niby miał dać jej odpowiedzi na wszystkie pytania? Postąpiła kolejny krok w kierunku czarnowłosego, nie więcej jednak, nie mniej. Nie wiedziała nawet dlaczego zmierza w jego kierunku, ot, jej ciało poruszało się samo wiedzione jakimś impulsem spoza rozumu - Zostawiłeś list i myślałeś... Naprawdę myślałeś, że to tak, o, było, a teraz koniec? Że... że po prostu to zrozumiem i dam sobie spokój?! Bo wyjaśniłeś?!- podniosła delikatnie głos dziewczyna, nie do krzyku, ale na tyle by Makbet mógł zrozumieć, że wcale nie była tak spokojna, jak jej wygląd zewnętrzny. Jej twarz pozostawała względnie naturalna, nieporuszona, poza oczami, które już wcześniej dały o sobie znać i męczyły mężczyznę.

- Dwa lata... Masz rację - nagle głos dziewczyny ponownie wrócił do swojego naturalnego poziomu - Dwa lata... Zgadniesz co robiłam przez ten czas? - zapytała spokojnie, na chwilę zdejmując wzrok z twarzy mężczyzny a spoglądając na jego szyję, ot tak, bez głębszego powodu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyNie Lip 14 2013, 21:46

Zerknął na jej dłoń. Znak gildii. Więc to tak... Jego ręka wcale nie wyglądała lepiej z wytatuowaną czaszką. Wypuścił dym z ust i odważył ię ponownie na nią spojrzeć. Tym razem także na jego twarzy malował się względny spokój. Coś w rodzaju nostalgii, melancholii. Czu się, jakby jego zderzenie z przeszłością stało się właśnie przed chwilą, a teraz jest tylko zbieranie pogubionych części i wychodzenie z kleszczy samochodu. Nic się już nie poradzi - oboje zostali nieco poobijani przez los, a user podejrzewał, że Kirino nawet bardziej. Tak się właśnie stało. Mężczyzna postąpił niepewnie do tyłu.
- Nigdy nie mogłem tak sądzić - westchnął. Ten strach ciągle jeszcze w nim buszował, choć mimo tego Makbet był spokojniejszy.
- Zapewne wstąpiłaś do gildii... Nie będę zgadywał, wiesz, że nie jestem w tym dobry - stwierdził, wzruszając ramionami. - Jeśli chcesz o coś pytać, pytaj... Nie obiecuję, że udzielę jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi, ale masz do tego prawo.
Automatycznie otarł ręce. Nagle zaczęły mu bardzo przeszkadzać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyNie Lip 14 2013, 22:38

On zrobił krok do tyłu, ona kolejne dwa do przodu. W następnym momencie on pewnie zrobi dwa do tyłu, a ona trzy do przodu, wciąż będąc ten jeden bliżej niego, tak bowiem musiała wyglądać ta cała sytuacja dla niewprawnego oka przypadkowego przechodnia. Całe szczęście, że to miejsce na ogół jednak bywało puste i o interferencje, przynajmniej zbyt duże, nie było się co bać. Przynajmniej w tym momencie. Kirino, wciąż w wbitym wzrokiem w jego szyję, nie przestawała się jej przyglądać. Czy to jakiś diabeł, demon z innego świata podpowiadał jej jak przyjemnie wygląda ona w tym momencie i jak miło byłoby zapleść swoje własne dłonie wokół niej, a potem mocno ścisnąć, obserwując spokojnie jego oczy w tym momencie? Te same oczy, które wcześniej bały się na nią spojrzeć? Nie! Ayame nie mogła tak myśleć, to kompletnie nie było w jej stylu. Mogła go nienawidzić, mogła wciąż odczuwać setki przysypanych kurzem przez czas emocji, ale na pewno nie chciała... go zabić. To była ostatnia rzecz, której by chciała, rzecz, na którą nigdy by się nie zdecydowała. Tego była pewna, choć nie była to rzecz, z której należało być jakoś specjalnie dumną.

W końcu oderwała wzrok od tej nieszczęsnej podpory głowy i przeniosła go z powrotem na twarz chłopaka. Ale dlaczego w ogóle on się cofał? Bał się jej? Niby dlaczego? Co ona mogła mu zrobić? Rzucić kwiatkiem w twarz? Już raz udowodnił jej jak bardzo bezsilna i naiwna była, pewnie potrafiłby to zrobić i kolejny. - ...nie o to pytałam - wypowiedziała cicho, kompletnie inaczej niż wcześniej, gdy prawie krzyczała. Teraz w jej głosie nie było słychać tamtej siły, tamtego zdenerwowania, a bardziej kojarzył się on z smutną... akceptacją porażki. - Kompletnie nie o to... Co byś zrobił, gdyby ktoś ważny dla ciebie nagle zniknął, rozpłynął się, ot tak, bez śladu? Stwierdziłbyś "cóż, tak to już jest" czy może... szukałbyś tej osoby? Głupie pytanie, przecież znam odpowiedź p-prawda? - dziewczyna mówiąc to zakryła dłonią swoje oczy, a chłopak mógł dojrzeć jak bardzo jej ręka drży w tym momencie. Drżenie było jednak niczym, a ona przede wszystkim nie miała zamiaru pokazać mu swoich łez. Nie, nie jemu.

- O tak, zapytam... Czy choćby przez chwilę... Wtedy... Czułeś coś do mnie? Ile było prawdy w tamtych dniach? Ile? Czy Mak, którego znałam to... ktoś inny? Kim ty jesteś? - wyrzuciła z siebie szereg pytań, choć wciąż zakrywała dłonią oczy. Tym razem to ona nie chciała na niego patrzeć. Z każdą kolejną chwilą przypominała sobie wydarzenia z jej życia, z ich życia, a każda kolejna myśl wręcz ją paliła. Ile w tych wszystkich uczuciach, które przeżyła w tamtym czasie było prawdą? Ile fałszem?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyNie Lip 14 2013, 23:25

Melancholia rozszerzyła się już na cały umysł. Jakoś zgasł, kompletnie. Papieros dopalał się powoli, a Makbet nawet go nie ruszał, wbijając nieprzytomne spojrzenie w czubek głowy dziewczyny. Chyba płakała... Miał zazwyczaj problem z rozpoznawaniem takich uczuć. Bał się ich w pewien sposób, bo nie wiedział, jak im zaradzić. Westchnął ciężko i jego ręka całkowicie niespodziewanie znalazła się na chwilę na ramieniu Kiri. Nawet nie odskoczyła (w sensie ręka), tak jak pewnie powinna.
- Raczej nie zachowuję się wbrew sobie. Gdybym niczego wtedy nie czuł, nie... nie bylibyśmy... tym, kim byliśmy w tamtym czasie. Myślisz, że zostawiłbym jakąkolwiek wiadomość? Wolałem, żebyś wtedy zapomniała o kimś takim jak ja, tym bardziej, że tym, co robiłem, narażałem cię na... na niebezpieczeństwo. ByłaśJesteś! Jesteś Kwiatem, więc... więc nie mogłem, zwyczajnie nie mogłem na to pozwolić. Jakiego mnie znałaś? Jakiego chciałaś mne znać i widzieć? Skąd mam wiedzieć, kim właściwie jestem...? - Oczy stały się bardziej smutne niż obojętne. Sam już nic nie wiedział. Nic.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyPon Lip 15 2013, 02:10

Ręka Makbeta położona na ramieniu dziewczyny rozwiała jej wszystkie nadzieje, które starały się wmówić, że to wszystko był tylko głupi sen, mara, koszmar, majaki, że to wszystko nie działo się naprawdę. Teraz jednak ciężko było polemizować z ciężarem, który odczuwała na własnym ciele, z ciepłem emanującym z dłoni mężczyzny. Zdziwiona dziewczyna w końcu odsłoniła delikatnie zaczerwienione oczy, a następnie chwyciła dłoń mężczyzny w swoją własną, tylko jedna chwilę, chwilkę wystarczającą by opuścić jego dłoń w powietrze, tak by już nie istniał bezpośredni kontakt między nim, a nią. - Nie, nie dotykaj mnie... - wyszeptała z trudem pojedyncze słowa, które nawet jej sprawiały ból. Jak to się wszystko potoczyło, dlaczego akurat tak? Dlaczego ten człowiek, tak dziwny, czasem irytująco cichy, innym razem tak miły, dlaczego to właśnie on obchodził ją do tego stopnia, że nawet teraz, kiedy minęły dwa lata, kiedy powinna być na niego wściekła wciąż to ona pozostawała tą słabszą, niewinną, nic nie potrafiącą małą dziewczynką, tak samo zagubioną, niepewną tego co robić, co zrobić ze sobą, jak tamtego dnia, gdy dowiedziała się o śmierci tego ogrodnika. Tyle, że wtedy miała kogoś kto pomógł jej z tamtymi uczuciami, a teraz ten sam ktoś był ich powodem...

Twierdził, że ich związek był prawdziwy, że naprawdę coś do niej czuł. Dziewczyna potrząsnęła nerwowo głową. - Nie, nie, to nieprawda - mógł usłyszeć Mak wypowiadane z jej ust zaprzeczenie. Faktycznie, w jej słowniku opuszczenie kogoś nie równało się raczej miłości i oddaniu. Gdyby świat w ten sposób interpretował prawdziwą miłość, ten musiałby jawić się wszystkim w bardzo smutnych, szarych barwach. A ona tak go nie widziała i nie chciała się godzić na tę wizję. - Dlaczego w ogóle go zabiłeś...? - zapytała, choć przecież znała odpowiedź. Treść tamtego listu miała wręcz wykutą w pamięci, potrafiłaby cytować poszczególne akapity tuż po wybudzeniu, w środku nocy. - Dlaczego nie spróbowałeś przyjść z tym do mnie, porozmawiać, poradzić się...? - odezwała się znów, tym razem nieco agresywniej, mocniej, dobitniej. Dlaczego mężczyzna nie widział wtedy więcej możliwości poza tymi najprostszymi, najbardziej tchórzowskimi?

- Ja bym cię nie opuściła, nie uciekła, nie zostawiła kogoś tak ważnego... Nawet... Nawet jeśli... Dlaczego musiałeś być tak... tak głupi...  - głos uwiązł jej w gardle na myśl o osobie, którą miała chronić, a którą... zabił... jej... ukochany. Po prostu nie potrafiła wypowiedzieć jego imienia, do dziś odczuwając traumę z tamtej nocy. A przynajmniej na to wychodziło. Być może takich rzeczy nie można było zapomnieć, wybaczyć? Powoli zaczął narastać w niej gniew, co odbijało się w liczbie bardziej emocjonalnych komentarzy i nerwowym zaciskaniu piąstek na swojej parasolce. - Umiałam zadbać o siebie już wtedy, przecież wiedziałeś o tym! Kto niby ci groził, no?! - krzyknęła już, donośnie, prosto w twarz mężczyźnie, nie przejmując się, że wcale prawdy nie mówiła. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej własnej słabości w tamtych dniach. Gdyby nie Makbet... Prawdopodobnie nie byłoby całego zamieszania, ale też nie podniosłaby się z klęczek tak szybko. Teraz jednak jej brwi zbiegły się w wyrazie zdenerwowania, przydając jej bardzo surrealistycznej aury, wraz z czerwonymi obwódkami wokół nich i tą jedną, niewielką łzą, wciąż znajdującą się na jej policzku.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyPon Lip 15 2013, 23:19

Posłusznie nawet zabrał rękę. Chyba rzeczywiście nie powinien jej dotykać, sam czuł się z tym bardzo nieswojo. Kiedy zapytałą o poradzenie się...
- Są rzeczy tajne i mniej tajne, zresztą... to jeszcze nie był ten czas - Znów zasłonił twarz dłonią. To wtedy rzeczywiście jeszcze nie był ten czas. Nie wiedział, że tak jej na nim zależy (w sensie - na ogrodniku), więc sądził, że może się go pozbyć. Ba, jemu jeszcze wtedy aż tak mocno nie zależało, dopóki nie skiepścił sprawy. Dopóki nie zobaczył jej, gdy potrzebowała pomocy. Wtedy można powiedzieć, że tłuściutki Amor trafił go strzałą prosto w pierś i niespecjalnie się przejmując, odleciał w siną dal, zostawiając burdel.
- Grozili mi ci, dla któych miałem wykonać zadanie. Nie mógłbym cię narażać na nic z ich strony! NE ZROZUMIESZ! - Ostatnie słowa wykrzyczał, czując, że w jego głowie robi się jeszcze większy mętlik. Jak ona mogła tego nie rozumieć?! Przecież robił to DLA NIEJ!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyPon Lip 15 2013, 23:48

Faktycznie, dziewczyna się zapominała. Łatwo było jej przeinaczyć fakty, zwłaszcza gdy w grę wchodziły tak silne emocje. Jeszcze przed chwilą rękę by dała sobie odciąć, że znała go dużo dłużej nim otrzymała swoje zadanie, ale przecież byłoby to nieprawdą. Musiała uporządkować swoje myśli i przypomnieć sobie jak to dokładnie było. A było tak, że faktycznie Mak nie był dla niej nikim specjalnym, nikim ważnym w tamtym momencie. Ot, był zwyczajnym facetem jakich wielu, na którego może i zwróciła uwagę nieco większą niż na innych, ale na pewno nie aż taką by od razu mówić o czymś niesamowitym z jej strony. Jednak to on był tym, który był na miejscu, gdy potrzebowała pomocy i to on jej ją zapewnił, niezależnie od tego iż on sam był powodem jej problemów. Wciąż jednak chciała, nawet jeśli miałoby to jej wtedy złamać serce, by przyszedł do niej i o wszystkim powiedział, by zapytał, poprosił o pomoc, by błagał o wybaczenie. Może mówiła tak teraz? Może gdyby powiedział jej o tym wszystkim sam, osobiście, wtedy zamiast odwołując się do listu, może wtedy zirytowana odepchnęłaby go od siebie i wszystko faktycznie by się skończyło? Może to właśnie tamten sposób był tym, który Makbet powinien był wybrać, by wszystko definitywnie zakończyć? Nie zostałyby żadne niedopowiedzenia, świat naprawdę skończyłby się dla nich obojga. Ale nie, on musiał być tak niepotrzebnie skomplikowany, on musiał zmusić ją do tego, by wyrzucenie go z pamięci było najtrudniejszych wyzwaniem jej życia. Zwłaszcza, że tamten list... wciąż istniał, pomięty, poszargany, poklejony taśmą klejącą leżał gdzieś głęboko w jej tobołach, po dwóch latach może i zapomniany, ale nigdy nie wyrzucony.

- NIE! - krzyknęła w odpowiedzi na jego krzyk, a cała atmosfera spokojnej choć bolesnej wymiany zdań prysnęła jak bańka mydlana, która już wcześniej zaczynała powoli znikać. - NIE ZROZUMIEM! Nie rozumiem jak można zostawić kogoś z takiego powodu! Nie rozumiem! Jak miałam dalej normalnie żyć?! Jak miałam żyć bez osoby, która była tak ważna?! - dziewczyna wreszcie przełamała barierę lęku, dziwnego strachu, który powstrzymywał jej gniew od jakiegoś czasu i uderzyła swoją piąstką w klatkę piersiową Makbeta, niby agresywnie, niby ze złością, ale wciąż bez odpowiedniej siły by cokolwiek mu zrobić. - Grozili ci?! To wszystko?! Tylko tyle było trzeba, żebyś zostawił mnie i poszedł sobie w cholerę?! Bo mogli mi coś zrobić?! A jak zniknąłeś to już nic mi nie mogli zrobić? Jak wykonałeś zlecenie to przestałam być kartą przetargową, znikłam?! - druga pięść też wylądowała na jego piersi, a dziewczyna opuściła głowę nisko, nie mogąc posłużyć się dłońmi by zasłonić swojej twarzy. - Razem... Razem moglibyśmy dać im radę! Razem... - krzyknęła i spojrzała na niego zalanymi łzami oczyma, uświadamiając sobie, że już nie potrafi utrzymać własnych emocji na wodzy, a następnie odepchnęła go od siebie, nie chcąc by patrzył na nią w takim stanie. - ...ty też tego nie zrozumiesz, prawda? Wszystko czego chciałam to mieć kogoś obok siebie. Kogoś kto mnie rozumie, kto mnie wspiera, kogoś kogo ja mogłabym wesprzeć, dla kogo byłabym kimś więcej niż tylko tą głupią dziewczyną z kwiatami co lubi się popisywać... Chciałam za dużo? Hahaha...- śmiech ten wcale nie brzmiał przyjemnie - Pewnie tak, zdecydowanie za dużo... - powiedziała bardziej do siebie niż do Maka tym razem. Nie miała pojęcia dokąd prowadzi ich ta rozmowa i jak ona się skończy. Nie widzieli się dwa lata, a poza jej jednym pytaniem, które de facto było pytaniem retorycznym, nikt jeszcze nie zadał nawet tak prostego pytania jak "co u ciebie", "co robiłeś przez ten czas". Zupełnie tak jakby czas stanął w miejscu i cofnął się do tamtych wydarzeń, jakby te dwa lata nie istniały.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyWto Lip 16 2013, 19:37

Dla niego niewątpliwie czas stał w miejscu. Racja, był tchórzem. Bał się jej reakcji, a przecież wiedział, przynajmniej przeczuwał, że dziewczyna mu tego nie wybaczy.
- Nie dalibyśmy... - Tym razem odpowiedź była godna Makbeta, krótka, mrukliwa i bez polotu. Czuł sie coraz bardziej nekofmortowo, tym bardziej, że dziewczyna postanowiła chyba troszkę go pobić. Tak drobne piąstki. Te uderzenia bolały stokroć bardziej niż cokolwiek, czego doświadczył dotychczas. Słowa rozrywały duszę, a te drobne piąstki - ciało.
- MUSIAŁEM. Wystarczy?! NIE MOGŁEM WRÓCIĆ! - Coraz bardzije tracił nad sobą panowanie. On w ogóle nie był opanowany, ale w głębi duszy bał się, że niechcący zrobi jej krzywdę. Kobiety nie potrafiły sie bronić, nie potrafiły walczyć, wiedział to. Widział je wszystkie, takie chude, tak bardzo bezbronne, delikatne, nie mogące sobie z niczym poradzić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku EmptyWto Lip 16 2013, 20:36

- Ty w nas naprawdę nie wierzyłeś... - powiedziała dziwnie spokojnie dziewczyna, zwłaszcza w porównaniu do jej wcześniejszego zachowania. W teorii powinna była zezłościć się na niego jeszcze bardziej za te proste, banalne odpowiedzi, w których nie czuła żadnego zaangażowania, ale niestety... trochę za bardzo go znała. Wiedziała, że już taki był, nawet jeśli myślał o miliardzie rzeczy to mówił tylko półsłówkami, omijając całe hektary zdań, które powinien wypowiedzieć na głos, a nie tylko chomikować w sobie, gdzieś głęboko, w czymś, co może mógłby nazwać sercem. Nie wierzyła mu, nie wierzyła, gdy mówił, że musiał, nawet jeśli widać po nim było, że nie sprawia mu przyjemności powtarzanie tego w kółko, nawet jeśli zauważyła wszystkie jego nerwowe tiki i reakcje, wciąż nie wierzyła i nie chciała uwierzyć, bojąc się wszystkich możliwych następstw, które pojawiłyby się, gdyby faktycznie mu zawierzyła.

Och, faktycznie, i ona, i on powoli tracili panowanie nad sobą. Jak mogłoby być inaczej? Uwięzieni byli w sytuacji niemalże bez wyjścia, dwa zgubione lata były dla nich mylącym drogowskazem, całkowicie przeinaczającym ścieżki ich wspólnego życia. Mogła mu czynić dalej wyrzuty, mogła dalej się wściekać i atakować go, a on zapewne dalej by odpowiadał, że nie miał innego wyjścia, że nic innego nie dało się zrobić, że postąpił tak dla niej. Dziewczyna postąpiła o chwiejny krok w bok, ledwo utrzymując się na nogach, zmęczona jak nigdy dotąd. Nie, nie inkwizycja była dla niej problemem, nie ból w szpitalu, problemem był on i jego sposób myślenia, który przecież nie zakładał jednej prostej rzeczy. - Nie mogłeś wrócić... Nie mogłeś? JA NIE MOGŁAM BEZ CIEBIE ŻYĆ! Na co mi życie, które spędzić miałam na wiecznym szukaniu ciebie? No na co?! Wolałabym umrzeć, był nawet czas, że tego chciałam z resztą, ale nie! - dziewczyna znów zaśmiała się delikatnie, na chwilę przyjmując na twarz swoją klasyczną zawadiacką minę, tyle, że jej uśmiech był o krok od rozbicia się na kawałki, jej oczy całkiem czerwone, włosy w nieładzie, brwi drgające z nadmiaru emocji, policzki całe mokre. - Nawet tego mi nie dano! - powiedziała patrząc na niego i opierając się na swojej parasolce, którą chwila wcześniej odczepiła od boku. Potrzebowała jakiegoś oparcia, dosłownego fizycznego oparcia, bo inaczej mogła upaść na ziemię. - Nie dalibyśmy rady...? Sama dałabym radę za naszą dwójkę... s...am... a... - rzuciła na koniec i w końcu rozpłakała się na dobre, nie ustrzegłszy się nawet delikatnego jęku. Nawet teraz musiała dokończyć swoje zdanie. Tak to już była, ona mówiła więcej niż on. Tak to już było.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sponsored content





Pergola w parku Empty
PisanieTemat: Re: Pergola w parku   Pergola w parku Empty

Powrót do góry Go down
 
Pergola w parku
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Magnolia
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.