Kuźnia Magikowalska

Niewielki budynek usytuowany blisko zachodniej bramy miasta. Na dole znajduje się sklep, wyżej lokum mieszkalne, a pod budynkiem ciągnie się magikowalska pracownia należąca do Rarolfa Doomkriega. Budynek wykonany jest po części z kamienia - głównie dół i ściany sklepu oraz drewna: ściany piętra, które dodatkowo wystaje nieco nad wejście do sklepu. Drzwi do mieszkania znajdują się z boku domu jak i na zapleczu, gdzie znaleźć można również zejście do pracowni schowane za grubą, pomarańczową kotarą.

MG
Wschód słońca oznaczał od pewnego czasu dla Darkswortha tylko jedno: praca praca. Korzenie kowalskie w pewien sposób sprawiały, że przeznaczenie przywiodło go do tejże kuźni położonej w czasie ponad 600 lat od jego narodzin, ale czy w świecie magii można było to uznać jako przypadek niezwykły? Może niecodzienny, ale jak najbardziej realny.
Promienie słońca nie zdążyły nawet dotrzeć do okna Fema znajdującego się na piętrze, kiedy ze snu wyrwało go kilka głośnych uderzeń w drewniane drzwi.
- W kuchni masz śniadanie. Zjedz, ogarnij się i napal w piecu. Za pół godziny zaczynamy. - nieco zachrypiały głos, dobrze już szermierzowi zresztą znany, należał do Rarolfa - starszego magikowala po 50, ale wyższego od Fema i całkiem dobrze się trzymającego: pomimo dość szczupłej sylwetki nie brak mu było krzepy, zaś na głowie posiadał sztywne, szare włosy do ramion do pary z siwą, przykrótką i zaniedbaną brodą. Teraz zaś Fem mógł usłyszeć, jak oddala się i schodzi na dół przy akompaniamencie skrzypiących schodów.

Jako syn kowala, Fem był przyzwyczajony do rygoru jaki panował w kuźni. Jego ojciec również bardzo często pracowało od wczesnych godzin. Odgłos uderzeń młota o rozgrzaną stal towarzyszył mu od najmłodszych lat. Ale nigdy nie pracował z magikowalem. Praca ta, chociaż wydawała się być bardzo podobna, w rzeczywistości taka nie była. Darksworth odzwyczaił się też od wczesnego wstawania. Podczas swoich podróży jako mag, budził się kiedy chciał, chodził spać kiedy chciał... Jedynie kiedy trenował z Genrou, miał narzucony jakiś plan dnia. Ale teraz musiał przyzwyczaić się do nowego życia. Nowego ciała. Nowej magii. Westchnął, ziewną i wstał z łóżka. Czekał go kolejny dzień w nowym, nieznany mu jeszcze świecie. Ubrał się, po czym poszedł do łazienki aby załatwić poranne potrzeby. Rozczesał swoje zbyt długie włosy, obmył twarz, umył zęby i zszedł na śniadanie. Plusem tego, że zmieniła mu się aparycje fizyczna, było to, że jadł o wiele mniej niż swoje dawne ja... No i przede wszystkim - to ciało nie było jeszcze uzależnione od papierosów. Fajnie również było eksperymentować z potrawami - wiele z nich różniło się znacząco od tych, które kojarzył, po za tym kokon zmienił mu również kubki smakowe - to co kiedyś jadł z wielkim smakiem, teraz niekoniecznie mu smakowało. Szybko zjadł to, co przygotował mu Doomkrieg i poszedł do kuźni, aby napalić w piecu. Był bardzo podekscytowany czekającym go dniem. Jaki przedmiot będą dzisiaj tworzyć? Płonący miecz? Topór który za jednym zamachem przecina pień drzewa? Oh, znowu poczuł się jak 17 letni chłopak, który pomagał ojcu w kuźni. Chciał się też nauczyć rzeczy, gdyż w przyszłości może uda mu się odnowić magiczne właściwości mieczy Darksworthów.

Wild NPC

Fem powoli rozgrzewał piec w kuźni, nie słysząc absolutnie osoby która usiadła na ławie za nim, przy ścianie kuźni.-Mmm, widzę że skończyłeś, dobrze. Nie chciałem ci przeszkadzać-Na ławie siedział staruszek w luźnym podkoszulku z palmami, w krótkich spodenkach, klapkach, kapeluszu i okularach. Był niski i chuderlawy, obok leżała zwykła dębowa laska. Miał krótko przystrzyżoną brodę i wąs.-Mm, ogień do ciebie pasuje. To twój aspekt?-Sięgnął pod koszulę, spod której wyciągnął czarną kopertę. Femowi rzucił się w oczy czerwony symbol na niej. Mężczyzna wyciągnął kopertę w kierunku chłopaka.-Do ciebie-No i czekał, aż Fem sięgnie po list.

Darksworth zajmował się swoimi sprawami, kiedy nagle usłyszał za sobą głos nieznajomego. Odwrócił się powoli i przyjrzał mu się. Nie czuł przed nim strachu, bo gdyby ten chciałby zrobić mu krzywdę, zrobiłby to już dawno. Pheam w ogóle nie wyczuł jego obecności w kuźni, ani nawet nie usłyszał kiedy wchodzi. A może siedział tam, gdy chłopak się tu pojawił? Dokładnie mu się przypatrzył. Nie wyglądał jak ktoś, kogo mógł znać, ale kokon odmienił wiele osób nie do poznania. Milczał. Czekał. Gdy ten zapytał go aspekt, lekko kiwną głową. Czego od niego chciał? Mężczyzna sięgnął pod koszulę, zaś Fem odruchowo chciał złapać za rękojeść miecza... którego tam nie było. Od razu jednak się rozluźnił, kiedy ten wyciągnął w jego kierunku kopertę. Zmarszczył brwi. List? Od kogo? Nikt nie wiedział, kim jest i gdzie się znaduje... Ale ten nowy świat magii wiele razy już go zaskoczył. Sięgnął po list i od razu go otworzył, gdyż ciekawy był co się w nim znajduję.

Wild NPC

Chwilę po złapaniu listu, ten spłonął, rozpadając się. Na dłoni Fema pojawił się czerwony symbol przedstawiający oko-Symbol ten jest twoją przepustką. Przepustką do testu o miejsce w "Rankingu". Możesz podjąć się testu teraz, lub znaleźć innego sędziego w przyszłości.-Wyjaśnił mężczyzna, od początku widać wiedząc, czym ów list był. Fem już trochę poza kokonem był, wiedział więc zapewne mniej-więcej czym ranking był. I wyglądało na to że siła nim zarządzająca, świetnie zdawała sobie sprawę z siły Fema mimo że ten utrzymywał dotychczas raczej niski profil.-Więc?-Zapytał staruszek, wstając i biorąc laskę. Jeśli Fem odmówi podjęcia testu teraz, był gotów się oddalić.

Fem przyjrzał się symbolowi na ręku, zaraz potem przeniósł wzrok na starca. Co to miało być? Na szczęście ten pośpieszył z wyjaśnieniem. A więc Ranking. Czyżby ktoś, lub coś wiedziało kim jest, chociaż ukrywał się pod innym imieniem? Nie zbyt mu się to podobało... Chociaż z drugiej strony, w duszy cieszył się na taki obrót spraw. Sprawdzi siebie i to, jak bardzo jest silny. Wiedział, że w nowym świecie jest sporo osób, które przewyższają siła świętych magów. Chciał przekonać się, jak wysoko w rankingu uda mu się wylądować. O ile w ogóle.
-Ile ten test zajmie? Będę musiał wrócić niedługo do pracy.-zapytał, po czym wpadł na pewien pomysł. Za pomocą Acero di Fumare stworzył swojego klona, który miał przekazać kowalowi informację i pomóc mu w jego miejsce, przynajmniej do jego powrotu.
-Ruszajmy. Chcę przystąpić do testu teraz.-powiedział. Cieszył się, że będzie mógł się sprawdzić. Jednak gdzieś tam z tyłu głowy pozostawała świadomość tego, że dawno nie walczył i nie włada już tak biegle mieczem jak dawny Pheam.

MG

Gdy klon już ruszył, starzec wyszedł na zewnątrz. Znaleźli się na skrzyżowaniu dwóch niemałych ulic Kornu. Otaczały ich wysokie budynki mieszkalne, w większości na parterach znajdowały się jakieś punkty usługowe. Kwiaciarnie, sklepy, etc. Przy oknach na wyższych piętrach budynków porozciągano liny, na których mieszkańcy wywieszali pranie, sprawiając że idąc ulicą, mogły wisieć komuś nad głową czyjeś majtasy.-Mmm, tu będzie dobrze.-Stwierdził. Na niebie pojawił się taki symbol jak na dłoni Fema, kolejne pojawiły się na ziemi i w każdym z wyjść z ulicy, tworząc pewnego rodzaju "Klatkę" mającą jakieś 20x20x20 metrów. Na dodatek Fem zauważył że ludzie złapani w tę klatkę nie mogą z niej teraz wyjść, przywykli oni jednak do tego najwidoczniej, bo większość wróciła do robienia tego co robiła wcześniej, a ci którzy tylko przechodzili, teraz zaczęli się gapić. Generalnie było tu spokojnie koło 50 osób.-Gdzieś tutaj ukryłem taki sam znak jak na twojej ręce. Tej samej wielkości. Znajdź go. W międzyczasie będę ci przeszkadzał i cię atakował. Tobie jednak nie wolno atakować mnie. Limit czasowy... cóż, póki się nie znudzę-No cóż, więc grali w "ciepło", "Zimno" bez faktycznych wskazówek.

Darksworthowi nie trzeba było więcej nic mówić, po prostu poszedł za starcem. Był bardzo ciekaw jaką formę będzie miał test... Walka? Jakieś zadanie? Na jakiej zasadzie określali numer w rankingu oraz tytuły? Chociaż żył w tym świecie bardzo krótko, słyszał o samym rankingu i bardzo go to wszystko zaciekawiło. Tym bardziej, że pojawiło się tam nazwisko, którego dawno nie słyszał. Ragna Kezuma. Był bardzo ciekaw, czy to ta sama osoba, która wsadziła go do psychiatryka. Bardzo go to zastanawiało. Podążał za sędzia i zastanawiał się, gdzie on go prowadzi, gdyż zamiast wynieść się z tym testem w mało odludne miejsce, on kierował się w stronę najbardziej zaludnionych miejsc Kornu.  W końcu starzec zatrzymał się o użył jakiegoś dziwnego zaklęcia, aby stworzyć klatkę, na której terytorium miał odbyćsię test. Rozejrzał się. Sporo ludzi, jakieś sznurki z bielizną i budynki. Strzec wyjaśnił mu zasady, Fem przytakną mu tylko głową, na znak że zrozumiał. Czyli... bawili się w szukanie. Problem polegał na tym, że Darksworth nie dysponował żadnym zaklęciem, które mogłoby mu w tym przypadku pomóc... Ale od czego miał magię? Wiedział, że mana działa teraz na trochę innych zasadach. Bardziej swobodnie.  
Od razu po tym, jak Starzec wyjaśnił zasady testu, Darksworth odskoczył od niego, aby zwiększyć dystans w razie ataku, po czym użył Armerie, aby przywołać z podręcznego wymiaru Onikiri. Trzymając miecz w jednym ręku, sięgnął po swoją nowa moc i wyciągnął ze swojego cienia trzech żołnierzy. Mieli oni za zadanie otoczyć go na planie trójkąta, tak aby każdy z nich bronił go z innego kierunku przed ewentualnym atakami Sędziego. Sam Darksworth postanowił użyć jeszcze jednego zaklęcia ze swojego arsenału -  Centesimo. Od razu jak moneta pojawiła mu się w dłoni, jeśli nie będzie mu w tym przeszkadzały ataki Sędziego, podrzuca monetę, łapię i sprawdza wynik. Nie zależnie od tego, co wypadnie, przystępuje do kolejnej czynności - rzucania Spontanicznego zaklęcia.
Zamknął oczy, pozostawiając obronę swoim Żołnierzom. Jeśli któryś z nich da mu znać o fakcie, że jest atakowany i oni nie dadzą rady go dłużej bronić, zaniecha rzucanie zaklęcia.
Darksworth potrzebował teraz czegoś, co pokaże mu to, czego szukał. Dlatego skupił się na tym, aby stworzyć nad swoją głowa 40 centymetrowy miecz obusieczny, bez rękojeści, wykonany z jego obu aspektów - ciemności oraz ognia. Z pierwszego aspektu stworzył sam miecz, wyobraził się jak cień gromadzi się nad jego głową, po czym formuje się na kształt miecza. Ma on 40 centymetrów długości, ostrze jest tępe,  obusieczne. Rękojeść jest prosta, po prostu czarny wałek, bez jelca. Następnie otacza go równomiernie ognistą aurą, po czym łączy ją z samym "ciemnym" mieczem, którego powierzchnia powinna zacząć płonąć, lekkim czarno-pomarańczowym płomieniem. Dopiero potem za pomocą magii narzuca mu właściwości - miecz miał wskazywać sztychem położenie tego, czego Darksworth akurat w danym momencie szukał. A teraz szukał znaku, który ukrył przed nim Sędzia.
Jeśli zaklęcie zadziała, Darksworth podąży w kierunku w którym pokaże mu sztych, rozkazując Żołnierzom, aby go osłaniali.
Jeśli nie zadziała, będzie musiał rozesłać żołnierzy w różnych kierunkach, sam podążając w innym kierunku i uważnie się rozglądając. Liczył też, że rzut monetą mu w tym pomoże.

Spoiler:

MG

Przygotowania Darkswortha, były skrupulatne i błyskawiczne. Korzystanie z mocy opanowane. Miecz w dłoni, cienie rozstawione. Jedyne co było przeciwko Femowi, to szczęście, co zrozumiał gdy moneta upadła orłem ku górze. No cóż, 50% szans, czyż nie? Spontaniczne zaklęcie które rzucał Fem było... zaskakująco proste i skuteczne w swojej budowie. Faktycznie uformował się nad nim miecz - pobierając niestety całkiem sporo mocy ze zbiornika Fema, co ten poczuł - a następnie skierował się.. w dół! Pech chciał, że zranił przy tym własnego twórcę, rozcinając prawy bark chłopaka i parząc go. Na dodatek krawędzie miecza drgały niebezpiecznie, dając do zrozumienia Femowi, że jego twór do najstabilniejszych nie należy... sam Staruszek nawet się nie ruszył, obserwując chłopaka z zainteresowaniem.

Pheam: Prawy bark lekko rozcięty, mocno piecze z powodu ognia. 100 Many. 3 cienie wyjęte. Stworzone ostrze wskazujące cel Fema.