HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Morze Mgieł - Page 2




 

Share
 

 Morze Mgieł

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Morze Mgieł - Page 2 Empty
PisanieTemat: Morze Mgieł   Morze Mgieł - Page 2 EmptyNie Cze 25 2017, 17:41

First topic message reminder :

Nazwa wzięła się stąd, że Morze to prawie cały czas otacza gruba warsta mgieł, która uniemożliwia nawigację. Marynarze unikają tego miejsca, ponieważ łatwo jest się tu zgubić, lub wpaść na mieliznę czy wystające z wody skały. Podobno jest również nawiedzane przez różne widmowe statki, krążą też plotki o morskich potworach, które czyhają na podróżnych. Nie wiadomo, co jest prawdą a co nie, mało kto zapuszcza się na te tereny, jednak na terenie morza mgieł znajduje się duża ilość niezbadanych wysp.

MG:

Tunel ciągnął się w nieskończoność. Galopując przez niego całkowicie straciliście poczucie czasu. Spędziliście tam godzinę, czy też kilkanaście? A może cały dzień? W końcu dotarliście do jego końca. Wylądowaliście w małym porcie na brzegu jakiegoś morza. Ves wymieniła konia na świeżego, waszego zaś kazała wam zostawić. W porcie czekał na was Aemon, który najwidoczniej wyruszył przed wami. Zaprowadził was na sporej wielkości statek, na którym znajdowała się tylko jedna osoba. Starzec, który ubrany był w starą, szarą już koszulę, oraz podarte marynarskie portki w kratę. Butów nie nosił, zaś prawe oko miał zasłonięte opaską. Kiwnął wam głowa na przywitanie. Co było dziwne... Ves wjechała na pokład na koniu. W końcu jednak musiała wsiąść i w chwili kiedy jej noga dotknęła pokładu, od razu poczuła się gorzej. Zzieleniała na twarzy, zgarbiła się i zmarszczyła czoło. Aemon pomógł jej udać się do kajuty. Wam przyznano własna, tuż obok tej świętego maga. Co dziwne, do obsługi tego statku wystarczał sam dziadek - maszt sam się wciągnął, nie wiadomo kto podniósł kotwicę. Potem przekonaliście się nawet, że sam się kierował. Odpłynęliście.

Na statku czas mijał naprawdę wolno, głównie dlatego, że nie mieliście nic do roboty. Ves nie pojawiła się ani razu, od kiedy wypłynęliście. Cały czas siedziała w swojej kajucie. Aemon siedział na górze i obserwował morze, czasem siadał z dziadkiem i grał w karty. Od Karuny i Jo nikt nic nie chciał. Mogli nacieszyć się spokojem... Bowiem, chociaż statek płyną z dużą szybkością, prawie w ogóle nim nie rzucało. Chciaż w koło jedyne co było widać to mgła, wiatr nie smagał was aż tak dotkliwie i nie było wam jakoś szczególnie zimno. Czyżby ten statek był magiczny? Nastała noc i wszyscy poszli spać.

Ale tej nocy Jo nie mógł zmrużyć oka. Nie wiedział dlaczego, ale czuł dziwny niepokój związany z tą podróżą. Może dlatego, że bał się o Karune? Obawiał się zdrady ze strony Aemona? W każdym razie czuł ciężar na sercu, który nie dawał mu spaść. Leżał i wsłuchiwał się w szum morza, kiedy nagle usłyszał głośny huk. Coś uderzyło w burtę okrętu. Szarpnęło i Jo zdał sobie sprawę z tego, że się zatrzymali. Na środku morza. Nie wiadomo dlaczego. Karuna otworzyła jedno oko, nie bardzo wiedząc co ją obudziło.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth

AutorWiadomość
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Morze Mgieł - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Morze Mgieł   Morze Mgieł - Page 2 EmptyNie Sie 13 2017, 17:49

MG:

Jo(jo):

Jo musiał przedrzeć się przez fale umarłych, aby dotrzeć do Karuny. Ale... nagle wszystkie umarlaki się wycofały. A przynajmniej większość tych, która znajdowała się przed nim. Jo zobaczył, że również przeciwnicy Aemona zaczęli się wycofywać. Cóż się działo? Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Rozległ się donośny wrzask i na środku pokłady wylądował... człowiek. Nie miał na sobie zbroi, świecił goła klatą, spodnie miał skórzanę. Jego głowa była łysa, jednak twarz ukryta w gęstej rudej brodzie. W ręku trzymał dwa topory. Ryknął głośno i rzucił jednym toporem w kierunku Jo, sam zaś rzucił się do przodu, biegnąc z jego stronę z zamiarem cięcia toporem od dołu, w brzuch. Aemon gdzieś zniknął.

Karuna:

Dziewczyna miała swoje własne problemy, jednak nie poddawała się i ciągnęła Ves do ładowni. Udało im się tam dotrzeć i na chwile skryli się od szalejące na dworze pogody. W ładowni było dziwnie cicho... Powoli dotarłyście do miejsca, gdzie w drewnianej klatce znajdował się koń... problem w tym, że nie żył. Koń leżał w kałuży krwi, zaś przy nim siedziała jakaś kobieca postać, wcinając jego wnętrzności. Miała krótkie rude włosy, ubrana w skórzany kaftan, zaś przy jej pasie wisiały dwa sztylety. Nie odwracała wzroku od konia. Ves krzyknęła coś niewyraźnie zwracając uwagę kobiety na nich. Oho, chyba miały problem.
-Witam.-powiedziała kobieta, wstając i mrużąc oczy.-Zechcecie się może poddać?-zapytała z lekkim uśmiechem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Karuna


Karuna


Liczba postów : 134
Dołączył/a : 06/02/2017

Morze Mgieł - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Morze Mgieł   Morze Mgieł - Page 2 EmptyPon Sie 14 2017, 18:30

Powoli do celu. Ładownia była już tuż tuż, a to tylko sprawiało, ze Karuna bardziej przebierała nóżkami, z nowymi siłami i jeszcze większym uporem. Byle tylko wsadzić Vanessę na konia. Wtedy z pewnością wszystko będzie w porządku. Ostatnie metry przedzierania się przez ścianę deszczu w końcu poskutkowały dotarciem do celu. Odetchnęła nieco czując się już bezpiecznie. No bo przecież Vanessa zaraz będzie zdolna do walki, a że jest obok, to będzie jak najbardziej mieć kogoś to schowania się za. Przystanęła na moment przy wejściu łapiąc oddech. Nogi zaczęła mieć jak z waty, tak jakby cała ta adrenalina sprzed chwili zaczęła powoli opadać. Ale nie, jeszcze nie teraz. Złapała bardziej wygodniej kobietę idąc z nią głębiej pomieszczenia. Miała złe przeczucia. Co prawda była już prawie blisko wykonania swojego zadania, może nawet blisko tego kluczowego momentu, który przeważyłby szalę zwycięstwa na ich stronę... Ale no nie pasowało. Coś było nie tak. Może tylko jej się wydawało? Co by nie było wokół było tyle nieumarłych piratów, że samo to było bardzo nie w porządku i co najmniej nienormalne. Z tą nadzieją zbliżyła się bliżej klatki, gdzie powinien znajdować się wierzchowiec świętego maga. Z tą też chwilą nadzieja gdzieś uciekła, a Karuna stała przez moment zdezorientowana. Miał być koń. Ale żywy koń. Nie taki w trakcie sekcji zwłok. I zdecydowanie nie miało być innych ludzi. Powoli jej umysł zaczął składać wszystko w jedną całość, co tylko poskutkowało nagłym cofnięciem się dziewczyny i próbą nie zwrócenia zawartości żołądka światu zewnętrznemu. Zdecydowanie nie spodziewała się zastań całej kałuży krwi, kompletnie sponiewieranych zwłok zwierzęcia i jakiejś kobiety wesoło grzebiącej w jego trzewiach.

Witam? Czy ona właśnie się z nimi przywitała? Ona do nich mówi? Że ona? Świetnie. Fenomenalnie. Czyli to oni mieli teraz iść pod nóż? Bo wylądowali w złym miejscu, w złym czasie?
Dzień dobry. Wszyscy umrzemy.
Przemknęło jej szybko przez myśl bardzo mało optymistycznie. Zapewne powinna rzucić też czymś w stylu "dzień dobry", ale dzień zdecydowanie dobry nie był. I nawet nie specjalnie czuła, żeby była w stanie cokolwiek z siebie wyrzucić. Co ona miała niby zrobić? Która opcja dawała im jakąkolwiek szansę przeżycia? Póki co widziała tabliczki z napisami "Bardzo długa i bolesna śmierć" oraz "Krótka i bardziej humanitarna". Chociaż równie dobrze oba wybory mogły oznaczać tę samą. Może spróbować uciekać? Z Vanessą byłoby to ciężkie, ale jakby ją tak zostawić i ratować siebie to może... Ale gdzie by miała uciekać? Była na przeklętym statku! Odpłynie wpław? - 203... - rzuciła nagle bez większego namysłu. Miała... Nie, nie plan, ale miała pomysł, który w najlepszym wypadku kupi im czas, a w najgorszym... No, w najgorszym nie. - Przyciąganie ziemskie wynosi około 10N. Zakładając, że statek jako tako waży około 10 ton, daje nam to równo 1 00000 kilogramów. Biorąc jednak pod uwagę wypór wody równy niecałym 10 kg oraz objętość wypieranej cieczy równej w przybliżeniu jakoś 1/12 całego okrętu po wymnożeniu dają wynik, który po podzieleniu przez współrzędne zwrotnika Koziorożca daje równe 203 minuty, które należą nam się na spokojne podjęcie decyzji o kapitulacji. Oczywiście, gdybyśmy zaczęli podejmować jakieś agresywne działania ten czas uległby naturalnie skróceniu... Wiem, co mówię. Też jestem piratem. Byłym. Ale z doświadczeniem. - no, bo w sumie jest, tutaj nawet nie specjalnie musiała kłamać. A co do reszty obliczeń... Prawdopodobnie były bez sensu, ale nie sądziła, że ta to teraz będzie liczyć. Ale może. I może tez zajmie jej chwilę ogarnięcie, co ona bredzi. Nie mniej jak zawsze stara się brzmieć profesjonalnie i wiarygodnie. Prawie trzy godziny. Czas, podczas którego na pewno coś wymyśli. Gorzej, jak nie. I właśnie dlatego "może" miała plan awaryjny. Pierwsze co - rozgląda się za drugim koniem. Może ten na którym przyjechali był też na statku? Gorzej, jak nie. Ale w sumie tylko Vess wjechała nim tak po prostu na statek. W każdym razie szybko postara się użyć Telepathy byleby skontaktować się z Jo. Statek statkiem - oni tutaj mogą umrzeć.
W ładowni jest jakaś kobieta robiąca sekcję zwłok zwierzakowi Vess i zdaje się, że ja, ona i Staruszek jesteśmy następni w kolejce. I przyda się koń.
Tak, to chyba wszystko. Może jeszcze powinna dodać, żeby się pośpieszył, bo jak nie to zastanie ich w wersji składanej? Ale nie, to Jo, on na pewno nie będzie się ociągać. Obserwuje w międzyczasie uważnie kobietę. Rzuci się na nich (albo na Karunę) to nie stoi jak kretyn, tylko stara się odskoczyć. Jak nie z Vess to bez, chociaż ją też powinna chronić. Co jak co ale będzie jej potrzebna do uratowania Josepha. Jakby jednak bardziej przeszkadzała jak pomagała, to w tak krytycznym wypadku po prostu zrzuci ją rudowłosej pod nogi. Broń mocno niekonwencjonalna, taki rzut Świętym Magiem...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3845-karuna#75408 https://ftpm.forumpolish.com/t3809-karuna https://ftpm.forumpolish.com/t3811-karuna#74464
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Morze Mgieł - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Morze Mgieł   Morze Mgieł - Page 2 EmptyPon Sie 14 2017, 18:48

Gdy tylko trupy zaczynały uciekać, pomyślał że dzięki jego manewrowi, zwyczajnie zapewnili sobie zwycięstwo. Nic bardziej mylnego. Na statku pojawiła się osoba która zdecydowanie budziła respekt wśród pirackiej braci. Osobistość która zagrażała Karunie, a więc niewątpliwe jeden z głównych celów do wyeliminowania. Pierwszą rzeczą jaką zrobi Jo widząc rękę przygotowującą się do wykonania rzutu, było lekkie ugięcie nóg. A gdy osoba ta już będzie miała wypuszczać topór, Jo korzystając ze swojej zwinności odskoczy, w prawo lub lewo, zależnie która ze stron będzie wolna. Próbował wylądować w miarę bezpiecznie po przeturlaniu, od raz podnosząc się do kucek i rzucając Tomahawkiem w nacierającego olbrzyma, lecz korzystając z niskiej pozycji, celował w nogi. Atak drugim toporem również spróbuje uniknąć, z kucek nawet nie wstając a wykorzystując śliski pokład oraz własną zwinność, do wykonania ładnego turla, znów szybkiego przejścia w kucki, cięcia chepeszem w odsłoniętą część ciała olbrzyma i znów odturlanie się oraz powstanie już na równe nogi. Co za upierdliwa sytuacja

Jednak ta upierdliwa sytuacja przerodzić się mogła w koszmarną, jeśli tylko w jego głowie odezwał się głos Karuny. Tak, jak cały czas był skupiony, tak słysząc że jest w niebezpieczeństwie mógł na krótki moment się rozkojarzyć. Na krótki moment zwyczajnie poczuć grozę ściskającą go za serce. Co gorsza, nie mógł ruszać od razu. Jeśli bowiem ruszy, ściągnie też na głowę Karunie olbrzyma. Musiał pokonać topornika, nim ruszy z pomocą swej pani. Stworzenie konia nie było problemem. Pytanie jednak czy koń w tych warunkach posłucha rozkazów? Co było mądrzejsze? Z jego ograniczonymi zasobami mocy magicznej, musiał bardzo szybko podjąć konkretną decyzję co do działania. Użyć zaklęcia by wysłać konia? Wtedy jeśli ten gdzieś zginie, nie będzie już drugiego. Jeśli jednak poczeka, może skończyć się tak, że będzie za późno. A szlag by to wszystko. Koń musiał zaczekać. Musiał poczekać aż zaszlachtuje tą łysą świnię.-No chodź.-Powiedział z czystą nienawiścią do przeciwnika. Jak śmiał, czyhać na życie Karuny!?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Morze Mgieł - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Morze Mgieł   Morze Mgieł - Page 2 EmptyWto Wrz 19 2017, 16:12

MG:

Gdzieś po za czasem i przestrzenią, istniała pewna instytucja, która zajmowała się tym, aby rzeczy się działy. Utrzymywała ciągłość zdarzeń, pilnowała ciągu przyczynowo skutkowego, zajmowała się zagubionym losem, starała się aby historia często się powtarzała*... W skrócie pilnowała, aby czas nie stał w miejscu, oraz aby żaden człowiek nie został zawieszony w bąblu niczego-ciekawego. Firma ta, nosząca nazwę Ragnarok, zatrudniała miliardy istnień, które zajmowały się drobniejszymi, czy też trudniejszymi zleceniami. Dzisiejszego dnia, z firmy zwalniał się pewien Pszemek. Był to mało ważny człowiek zespołu, który zajmował się działem "FTPM". Przydzielono go tutaj, ponieważ nie było dla niego miejsca w Gospodzie. Ale to było mało ważne. Pszemek posprzątał już swój gabinet, schował swoje albumy muzyczne do pudełka, uporządkował puszki po piwie i energetykach, oraz pozamiatał kurz z biurka. Pozostało mu tylko... no tak. Nagle rozległo się pukanie do drzwi gabinetu. Pszemek spodziewał się tego, kto to mógł być.
-Proszę.-powiedział zmęczonym głosem i położył karton, który akurat trzymał w ręku na ziemię. Drzwi otworzyły się i jego oczom ukazał się krasnolud. Chociaż wszystkie krasnoludy wyglądały strasznie podobnie, tego od razu rozpoznał. Był to szef ich działu, zwany wszystkim pod pseudonimem "Tygrysek". Pszemek westchnął, wiedząc czego się spodziewać.
-Nie wyjdziesz stąd, póki nie zakończysz swoich rzeczy. Nikt nie będzie za Ciebie kończył twoich zdarzeń. Znaczy... ja mogę, ale nie wszystkie. Zakończ to, noobie.-powiedział, patrząc na niego zza swoich krzywych okularów. Pszemek kiwnął tylko głową. Tygrysek zmierzwił brodę i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Drukarz został sam... wyjął z kieszeni energetyka, otworzył go, wypił jednym haustem, po czym wyjął z biurka swoją maszynę do pisania i postawił ją na bladzie. Ah, nie ma to jak stara, dobra maszyna do pisania.-pomyślał. Oczywiście, firma szła z duchem czasu i dysponowała o wiele nowocześniejszym sprzętem, ale Pszemek postawił na klasykę. Oczywiście, inni pytali "na ch*j Ci maszyna do pisania?", ale Drukarz machał tylko ręką. Poszukał kabla od terminalu Ragnaroka, podłączył go do maszyny i wyszukał swoje aktualne zdarzenia. No tak.
-Morze mgieł.-mruknął, po czym zaczął pisać.

Historia Karuny i Jo miała potoczyć się inaczej. Zupełnie inaczej. Mieli dokonać razem czegoś heroicznego, mieli uratować świat przed Dzikim Gonem. Mieli walczyć z wampirami i różnymi potworami. I tak by pewnie było, gdyby nie rezygnacja Drukarza. Wszystko co działo się potem, nie miało znaczenia. Wszystko co działo się wcześniej, pokryło się mgłą, przez co Karuna i Jo nie za bardzo mogli sobie przypomnieć co robili przez ostatnie kilka dni. Wylądowali w tej samej wiosce z której ruszyli, obok nich siedziała Vanessa i drapała się po głowie. Również nie pamiętała, skąd się tu wzięła. Karuna znalazła przy sobie pustą księgę, na której złotymi runami napisane było "Brama Gladsheim". Pulsowała w niej magia, ale czy będzie miała z niej pożytek? Natomiast na palcu Jo pojawił się pierścień. Był złoty, z zielonym oczkiem, w którym tkwił klejnot. Podświadomie Jo wiedział, że był to ten sam kamień, który wcześniej zagrażał jego życiu. Był bezpieczny. Ale jakie były właściwości tego pierścienia? Nie wiedział. Oboje wiedzieli jednak, że byli wolni.

Drukarz zamknął ten rozdział, po czym zabrał się za następne.

Nagrody:
Karuna - 5 PD + Brama Gladheim
Jo - 5 PD + Pierścień Hexavoxa

*to właśnie tam wymyślono przysłowie "Historia lubi się powtarzać". Zdanie te rzucane było przez drukarzy, którzy nie mieli już pomysłu na zdarzenia, więc ściągali z tego co już było.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Sponsored content





Morze Mgieł - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Morze Mgieł   Morze Mgieł - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Morze Mgieł
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Śnieżna dolina mgieł, fabryka słodyczy i trakt do Shirotsume.
» Morze w okolicach Hargeon
» Morze między Fiore, a Ministrelem
» Gduńsk - morze, wojna i wycieczka edukacyjna w tle

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Morza i oceany
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.