AU 4

First topic message reminder :

Kolejni tak? Witaj. Jestem narratorem tego świata, a ty jesteś kopią osoby, która cię tu zesłała. Zaskakujące nie prawdaż? Jesteś tylko imitacją osoby, która cię tu zesłała. Pewnie byś chciał wiedzieć czemu, prawda? Cóż, to teraz nie istotne. Ważne jest to, że tutaj jesteś. Za niedługo obudzisz się wraz z trzema innymi osobami. Każdy z nich został tu zesłany tak samo jak ty. Waszym zadaniem będzie odkrycie wyjścia z podziemi, w których się znajdziecie i jeżeli tego chcecie, to polecam wam zaprzyjaźnić się z mieszkańcami. Wspierajcie się nawzajem, a wówczas nie powinno być dla was tak ciężko. Powodzenia i pamiętajcie, że magia działa tutaj na swój własny sposób.

Kiedy tylko przestaliście słyszeć głos który rozbrzmiewał w waszych umysłach, obudziliście się. Od razu poczuliście żar, który bił w tym miejscu. Znajdowaliście się w ogromnym pomieszczeniu, prawdopodobnie w pieczarze. Swój ogrom zawdzięczał wysokości, strop pomieszczenia znajdował się tak wysoko, że nie dało się dostrzec jej wzrokiem. Wokół was znajdowała się niewielka rzeka lawy, która bulgotała niezbyt zachęcająco. Przebudziliście się na wielkich grzybach, które przypominały wam nieco pieczarki. Były połamane i popękane, i wyglądały jak by ktoś na nie upadł. Niewykluczone, że byliście to wy. Mogliście dostrzec, że niedaleko znajdował się korytarz, którego ściany pokryte były zaschniętą magmą. Wyglądał na zdatny do przejścia. Tak jakby ktoś go wręcz przetopił w skale. Dostrzegliście też, że korytarz skręca potem w lewo skąd dochodziło pomarańczowo-czerwone światło, to samo co od lawy w waszym pomieszczeniu. Mimo jej obecności, żar był znośny choć dość męczący.
Nie wiedzieliście czemu tu jesteście.
Nie wiedzieliście co to za miejsce.
Rozumieliście Cechy które posiadacie.
Wasza nowa przygoda właśnie się zaczęła.


Stan Postaci:
Abri - Lvl 1
Nanaya - Lvl 1
Welt - Lvl 1
Arisu - Lvl 1

PS: W przypadku kiedy ktoś chce się rozpisać w poście, proszę by na końcu napisał mi "streszczenie' swojego posta. Ułatwi mi to odpisywanie.

pieczarka pieczarce nie równa. Ari właściwie obserwowała to co się działo i dopiero po chwili podeszła do Nanayi i Abri obserwowała to co się działo dookoła, a może wypatrzy coś więcej niż parę grzybów, magmę i biegającego małego wulkana.
-On gada i w dodatku jeszcze leczy, co on chodzący medyk? - mruknęła pod nosem sama do siebie, ona też ma spelle leczące, ale nie takie drobne rany są one raczej poważne i głębokie. No nic pozostaje jej stać i obserwować to co się dzieje dookoła niej.

Pieczarka - Nanaś 0:1.
Podążyła wzrokiem za pieczareczką, która swobodnie poleciała w powietrze i z równą lekkością wpadła do rzeki lawy. Nawet jej nie było szkoda. Tymczasem Abri została ranna, ale wulkanik już już lgnął do pomocy. Tylko, że ta pomoc mogła białowłosą bardzo dużo kosztować i wyrządzić więcej szkody, jak pożytku. Spojrzała jeszcze raz na pocieszną istotę, po czym przyklękła przy Abri i rozgrzanym do czerwoności tworze, delikatnie się uśmiechając. Miała nadzieję, ze dziewczyna osłoni się przed nadchodzącą magmą.
- Spokojnie. Abri nic nie jest, prawda? - zaczęła spokojnie, po czym przyłożyła dłoń do zranionego miejsca, korzystając z Heala, by szybciutko pozbyć się problemu. Tak niewielka rana nie potrzebowała wiele czasu, by się zasklepić, o ile pieczarka nie miała innych, niefajnych właściwości. Cofnęła swoją rękę po chwili, uśmiechając się do białowłosej, po czym spojrzała na wulkanik. - Poczekaj ze swoim ciepełkiem na lepszą okazję, dobrze? - zaproponowała, patrząc na stworzenie (?) z lekkim zaciekawieniem. Później jednak wyprostowała się, lekko oddychając. Było tu zdecydowanie za ciepło, a Welt już osiągnął stadium "umieram, nie tykaj". Delikatnie go pogłaskała.
- Wiem, miał być lodowiec... Ale to nie moja wina, że tu jesteśmy - dodała cierpliwie, po czym rozejrzała się. Musieli stąd wyjść. Ruszyła wiec ostrożnie w stronę żółtego prześwitu, zastanawiając się, czy to kolejna krwiożercza pieczarka, czy może coś innego. Uważała jednak, gdyby coś zamierzało się na nią rzucić, gotowa uniknąć w każdej chwili. Jednocześnie zadała wulkanikowi pytanie:
- Wiesz, co to za drzwi?

Nie miał nawet siły, aby zareagować na to jawne naruszenie przestrzeni osobistej. Westchnął jedynie cierpiętniczo, przymykając powieki. Otaczała go najwyraźniej banda ograniczonych umysłowo osób. Zwłaszcza, jeśli zważyć na fakt, że pomogli komuś, kto aktualnie chciał ich spalić żywcem. No pewnie. Najlepiej otworzyć czerwony krzyż dziwnego wymiaru, który tylko ich katuje swoimi warunkami.
- Nie rozumiesz, że lepiej im nie pomagać? Po prostu mnie stąd zabierz i tyle... - mruknął na sam koniec resztkami sił, przyjmując agonalną pozę w stylu, jeśli spróbujesz jakoś dziwnie manewrować po otoczeniu to jeszcze spadnę, a tego wolisz uniknąć. Naprawdę. Bardzo. Bo w takiej sytuacji resztkami sił zacząłby wbijać kocie szpony w ubrania i może tak trochę ciało dziewczyny, byle nie musieć za bardzo iść samemu.

Kula lawy już miała upaść na Abri, jednakże w ostatnim momencie odsunęła się od niej i upadła na podłogę, lekko ją rozpuszczając w tym miejscu. Nie wyglądała na taką, która posiada właściwości lecznicze, raczej była typową magmą. Jednakże czemu tak nagle zmieniła swój kierunek?
Wulkanik patrzył się na wszystkich obecnych z lekkim zakłopotaniem, lecz niewinny uśmiech na jego buźce nadal się utrzymywał. Lawa delikatnie bulgotała z jego komina.
- Ciepełko... niedobre? Schować Ciepełko? Vulkin chcieć dać Ciepełko! Ale da potem. Potem. - Powiedział do nich cieńkim głosem, okrążając ich dookoła jakby chciał się przytulić do nich. Czuć od niego było mocny żar, co nie było dziwne biorąc pod uwagę, że miał w sobie lawę. I gdyby nie ciągłe opady znikomego w tych warunkach śniegu, który mimo wszystko dawał niewielkie ochłodzenie, to byłoby teraz ciężko oddychać.
Nanaś w tym czasie uleczyła Abri i postanowiła sprawdzić żółty kształt za grzybem, jednakże ten szybko schował się pod ziemię. Miała jednak wrażenie, że był to... kwiat? Albo coś co przypominało kwiatka, zupełnie jak tamta przebrzydła pieczarka.
Kiedy zaś spytała się Vulkina(bo najwyraźniej tak miał na imię) o drzwi, on uśmiechnął się szeroko i zaczął kołysać się na boki.
- Trzeba powiedzieć: NOGI. - Odpowiedział, po czym zaczął nucić pod nosem rytmiczną pioseneczkę bujając się przy tym na boki i wylewając trochę lawy z komina przy przechylaniu się, więc trzeba było być ostrożnym.

Stan Postaci:
Abri - Lvl 1, [Eq]Pieczona Pieczarka, Pączek ze zrobionym z lukru symbolem "plus"(+)
Nanaya - Lvl 1, [Eq]Pączek ze zrobionym z lukru symbolem "plus"(+)
Welt - Lvl 1, [Eq]Pączek ze zrobionym z lukru symbolem "plus"(+)
Arisu - Lvl 1, [Eq]Pączek ze zrobionym z lukru symbolem "plus"(+)

Wyglądało na to, że kryzys natury wulkanicznej został zażegnany. Dzięki bogom, chociaż z chęcią znalazłby się teraz w lodówce. Zaraz obok szynki i sałatki śledziowej wraz z jakąś schłodzoną butelką Panty. Najlepiej malinowej. Jakoś tak go naszło na jedzenie, a to bywało problematyczne, zwłaszcza, że nie wiedział w sumie gdzie są. Głos niezadowolonego pomruku zdawał się dobiec zarówno z jego gardła, co z żołądka kotowatego, który to sam upominał się o posiłek. Dlatego też Welt, poświęcając swoje pokłady nikłej energii, szturchnął jedynie Byaku w polik lub ramię, aby jedynie dodać proste i marudne: - ...jestem głodny.
Dziewczyna w tym momencie powinna wiedzieć jedno. Że na samym marudzeniu raczej się to skończy, ale to oznaczało gorsze problemy. W końcu w tym upale nawet sięgnięcie po cokolwiek mogłoby wywołać zbyt duży wysiłek jak na drobne, czarne ciałko.

- Dz-dziękuje... - zająknie się kiedy Nanaya ją uleczyła. Nie bardzo wiedziała jak powinna się teraz zachować, ale szczęśliwie się okazało, że Vulkin nie został w żaden sposób urażony jej zachowaniem czy słowami. Uff...
Abri przez dłuższą chwilę przyglądać się będzie miejscu w którym kula magmy upadła na ziemię i pokazała czym na prawdę była. W końcu jednak ugryzie się w policzek, aby się opamiętać i uśmiechnie do małego wulkanika
- Wybacz, ale nie jesteśmy tacy jak ty... Kim w ogóle jesteś? To twój dom? - zapyta uprzejmie rozglądając się po pomieszczeniu. Póki co w ogóle nie pomyśli o drzwiach ani o tym, co i komu trzeba powiedzieć. Ani nawet w jakim celu - póki co chciała poznać swojego niedoszłego wybawcę (lub może mordercę?) i to było dla niej większym priorytetem. A drzwi? Kto by się w tej chwili przejmował drzwiami, skoro było tutaj czuć tak cudowny i relaksujący zapach ziół?
A nawiązanie kontaktu z Vulkinem było i tak zdecydowanie lepszym pomysłem niż obserwacja...

Odwróciła się w kierunku drzwi, podeszła do nich spoglądając na nie. Szukała jakby jakiegoś napisu czy czegoś, ale jeżeli tego nie znalazła odsunęła się podglądając na chodzący kociołek z magmą.
-Nogi? Co to w ogóle za hasło? - rzekła do kociołka spoglądając na niego, brzmiało jak tanie i łatwe hasło do odgadnięcia. Takie kalambury tylko w inny sposób. Wyjęła z kieszeni upieczoną pieczarkę i zaczęła powoli ją jeść czując, że zgłodniała. Nie miała za wiele pytań, chciała ruszyć dalej i zobaczyć co będzie po drugiej stronie drzwi.
-Wiesz co jest po drugiej stronie?

- Jestem Vulkin! Mam domek tam gdzie ciepło, a tu jest ciepło! I ładnie pachnie!
A drzwi idą do Meta! - Odpowiedział obecnym wulkanik po czym wrócił do nucenia swojej melodii wesoło się kołysząc. Abri obserwowała stworzenie uważnie, a on czując jej spojrzenie zaczął się patrzeć na nią wesołymi oczkami, uśmiechając się coraz szerzej?
- Przytulas?! - Zapytał się Abri bulgocząc lawą w swoim kominie podekscytowany. Wyglądał na naprawdę niewinną istotkę i też się tak zachowywał. Jednakże perspektywa przytulania tak gorącego stworzenia nie wydawała się w obecnej sytuacji najprzyjemniejsza.
W między czasie Arisu podeszła do wrót, próbując zjeść pieczarkę, jednakże szybko zorientowała się, że żadnej nie posiada, dlatego jej nie zjadła.
Stalowe Drzwi jednak zaświeciły się w miejscu elektronicznego "zamka" gdy znalazła się bliżej, a dioda w kamerce u góry zapaliła się. Po chwili też wydobył się metaliczny i mechaniczny głos, który rzekł:
- HASŁO
Welt w między czasie sobie wegetował, żyjąc chyba tylko dzięki szybko rozpuszczającym się opadzie śniegu dzięki dzwonkom. Zapach ziół ciągle drażnił w przyjemny sposób jego nos oraz nos Abruszki, a zapach pieczonej pieczarki szczególnie kusił kotowatego. Może by tak nakarmiła go, biednego kotka?

Stan Postaci:
Abri - Lvl 1, [Eq]Pieczona Pieczarka, Pączek ze zrobionym z lukru symbolem "plus"(+)
Nanaya - Lvl 1, [Eq]Pączek ze zrobionym z lukru symbolem "plus"(+)
Welt - Lvl 1, [Eq]Pączek ze zrobionym z lukru symbolem "plus"(+)
Arisu - Lvl 1, [Eq]Pączek ze zrobionym z lukru symbolem "plus"(+)

Abri również uśmiechała się do stworzenia. Walke z drzwiami postanowiła pozostawić reszcie - ona miała ważniejsze sprawy do załatwienia.
- Co to jest Meta? - zapyta na jego wskazówkę kompletnie jej nie rozumiejąc - czy było to jakieś stworzenie, czy może miejsce? Może Vulkin jej odpowie czym jest wspomniane Meta i zanim ruszą dalej będą mogli się przynajmniej przygotować na to co ich czeka.
No i była jeszcze ważniejsza kwestia. Na propozycję dotyczącą przytulasa, Abri pokręci smutno głową. Wiedziała już przecież, że bliższy kontakt z Vulkinem może być dla niej niebezpieczny. W końcu był stworzeniem żyjącym w takim klimacie i w ogóle.
Chyba że...
Abri zamruga szybko kilka razy myśląc intensywnie nad pomysłem który właśnie wpadł jej do głowy. Był sposób, aby mogła zbliżyć się do stworzenia i nie uczynić sobie tym krzywdy. Mogła przecież spróbować się w niego zmienić, ale czy da radę?
Na moment zamknie oczy jakby chcąc pozbierać swoje rozpędzone myśli. Zapach ziół cały czas ją rozpraszał...
- Chcesz iść z nami? - zapyta wesoło małego wulkanika. Cały czas się poruszała, więc jej dzwonki cały czas powinny tworzyć w jej pobliżu niewielki deszczyk
- Jeśli się nudzisz, to chyba możesz pójść z nami - doda z zachęcającym uśmiechem. Uważała, że nie był to głupi pomysł. Gdyby Vulkin zdecydował się iść z nimi, to może przynajmniej wyprowadziłby ich do wyjścia? Dobrze byłoby mieć przewodnika...

Abri rozmawiała sobie z Vulkinem, a następnie świat wokół zamarł. Nie dla postaci, oni nie byli w stanie tego odczuć. Jednakże wy, gracze zdawaliście sobie z tego sprawę bardzo dobrze.
Historia tego co się tu stało oraz co się jeszcze stanie wciąż trwa, jednakże ciąg dalszy poznamy kiedy już gracze zaczną wykazywać większą chęć odpisu swoimi postaciami. Póki co jednak...