HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Klasztor Zori - Page 9




 

Share
 

 Klasztor Zori

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 15  Next
AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyWto Lis 20 2012, 13:46

First topic message reminder :

MG

Porywisty i zimny wiatr targał gołymi już i słabymi drzewkami na wszystkie strony. Nieliczne stojące jeszcze jebane tybetańskie drzewka iglaste, kołysały się w takt muzyki, którą grał wiatr razem z drewnianymi okiennicami klasztoru. W każdym oknie paliło się światło, była to bowiem pora modłów i przy samotnym blasku świecy, mnisi odbywali medytacji. W jednym z okien klasztoru, jednak świeczka się nie paliła. I tylko naprawdę bystry obserwator mógł dostrzec na tle ciemnej szyby, oświetlanej jedynie blaskiem księżyca, pomarszczoną twarz mężczyzny. Wpatrywał się on w księżyc, stojący teraz w pełni i widocznie nad czymś rozmyślał. Przejechał dłonią po swojej łysej głowie i spuścił wzrok na dól, patrząc na wewnętrzny dziedziniec klasztoru, wzdychając powoli. To jego potomkowie stworzyli to miejsce, przed trzema stuleciami. Było idealne, na szczycie wielkiego, trudno dostępnego płaskowyżu. Z prawej i lewej strony, a także na tyłach klasztoru, znajdowała się jedynie pustka, bowiem tu stroma skarpa kończyła się. Gdyby ktoś próbował zaś wejść tamtędy do klasztoru, musiałby pokonać 250m oblodzony odcinek, prawie całkowicie płaskiej ściany. Nieliczne kamienie mogły służyć za podpórkę dla ręki czy nogi, ale nigdzie nie było miejsca na to by usiąść. A lód pokrywający ścianę płaskowyżu, tylko utrudniał wspinaczkę, czyniąc klasztor niezdobytym z właściwie trzech stron świata. Jedynie zachód, przednia strona klasztoru, była dostępna dla ludzi. Mimo to i ta droga była rzadko używana. Niebezpieczna i zawiła wiodła przez las i stromą ścieżką wzdłuż bocznej ściany, sąsiedniej góry. Dróżka prowadziła do małej wioski u podnóża góry. Jedynego kontaktu między światem zewnętrznym a mnichami. Tak więc klasztor który tu zbudowano, był prawdziwą twierdzą. Na dodatek owa ścieżka była tak wąska, że mieściła ino dwóch mnichów naraz. Sam klasztor, otoczony był murem kamiennym wysokości 3m, brama zaś całkowicie drewniana, otwarta była tylko między 06:00 a 18:00. Kto znalazł się na terenie klasztoru po tej godzinie, do rana wyjść nie mógł i na odwrót. Jeśli mnichowie nie wrócili przed 18:00 to noc, spędzali na dworze. Główny budynek znajdował się na malutkim wzniesieniu, był to jedno piętrowy budynek, o planie kwadratu, zajmujący 3/4 powierzchni klasztoru, leżący w samym jego centrum. A w centrum głównego budynku, znajdowała się 17m wieża. Dookoła głównego budynku były poustawiane budynki takie jak kapliczka, stajnia, kuchnia, stołówka czy malutki szpitalik. Budynków było znacznie więcej i rozsiane były oczywiście po całym terenie klasztoru. Na to wszystko dumnie patrzyła postać z okna, w wieży. Dumnie a zarazem z dozą zmartwienia i nostalgii. Według proroctwa już dziś mają potoczyć się losy klasztoru. Starzec nie wiedział nic więcej, tylko tyle że zdarzy się coś wyjątkowego. Czy to będzie zbawienie? A może przekleństwo? Przeżegnał się i pomodlił do buddy o łaskawość, po czym udał na spoczynek, po raz ostatni obrzucając czujnym wzrokiem, dzieło swych przodków.

Na temat misji dostaliście nie wiele informacji. Ot udać się do wioski na dalekiej północy. Do karczmy pod płetwą Narwala. To też nie mając zresztą większego wyboru, uczyniliście. Karczma nie była zbyt gustowna, ba wydawała się nieco... niechlujna. Ale co się dziwić, na tak dalekiej północy goście inni niż mnichowie z pobliskiego klasztoru, byli dość dziwnym i niecodziennym widokiem, a karczma nie była przystosowana do takich rzeczy. Karczmarz modlił się tylko w duchu, byście nie zabawili tu długo. Bowiem skromne zaopatrzenie jego piwnicy, może bardzo szybko stopnieć z szóstką nowych wędrowców. Siedzieliście więc w karczmie, przysłuchując się miarowemu dźwiękowi, jaki wydawała z siebie polerowana przez karczmarza szklanka i czekaliście. Nie trwało to długo, po około godzinie od przybycia ostatniego z was, pojawiła się siódma osoba, dość mizernej postury starzec, odziany w czarnego koloru togę, jakby zimno panujące na zewnątrz, nic dla niego nie znaczyło. Posiadał tylko jedno oko, drugi oczodół ział pustką a staruszek wcale tego nie ukrywał, ba pokazywał to jak gdyby chełpiąc się odniesioną niegdyś raną. Obrzucił on waszą szóstkę, notabene jedynych ludzi w karczmie, nie licząc samego karczmarza, po czym zajął miejsce przy największym stoliku, opierając laskę obok krzesła. Nawet karczmarz na chwilę przestał polerować szklankę, przypatrując się jegomościowi, który wyjął zza pazuchy fajkę i zapalił, używając zapewne magii, gdyż nie zauważyliście by wyciągnął cokolwiek co by mu ów fajkę zapalić pozwoliło. Karczmarz widząc to przeżegnał się szybko i wrócił do polerowania szklanki, jak widać magia w tych stronach nie była widokiem codziennym. Staruszek zaś zaciągnął się dymem z fajki i powoli, bez pośpiechu wypuścił dym z ust.
-Usiądźcie dzieci... nie mam wiele czasu więc streszczajmy się.- Powiedział spokojnie i oparł ramiona na stole, patrząc na was wszystkich uważnie-Każdy z was zapoznał się z tematem misji, inaczej by was tu nie było. Mam to gdzieś czy będziecie współpracować, konkurować czy co tam jeszcze wymyślicie. Ja chce informacji, wy pieniędzy. Prosty interes, lecz jeśli macie jakiekolwiek pytania, to tylko po to tutaj jestem. Jeśli będę mógł...- Tu na chwilę zawiesił, patrząc na każdego z was po kolei, przy czym na dłużej wzrok zawiesił na Makbecie-I oczywiście chciał, to wam odpowiedzi udzielę. Klasztor znajduje się na płaskowyżu leżącym 400m za górą Lup leżącą oczywiście obok wioski. Możecie pójść szlakiem, albo zrobić co tam chcecie, jak mówiłem nie obchodzi mnie to.- Powiedział co miał powiedzieć i skończył milknąc na chwilę, by znów zaciągnąć się dymem z fajki-Więc, macie jakieś pytania?- Spytał już spokojnie, patrząc teraz tylko na Nanayę.


Ostatnio zmieniony przez Don Vito Ferliczkoni dnia Wto Lis 20 2012, 17:29, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647

AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyNie Sty 20 2013, 13:59

MG

Nanaś i Finn byli świadkami czegoś, czego chyba do końca oglądać nie chcieli. Mimo wszystko Finn miał jeszcze masę pytań, czym różnił się od Nanayi która jedyne czego chciała to jak najszybciej uciec, dlatego właśnie pociągnęła chłopaka za sobą. W pewnym momencie ich dłonie jednak się rozdzieliły a wpłynęły na to dwie rzeczy, po pierwsze cios z pięści w twarz jaki zaliczyła Nanaya od mnicha po swojej lewej, posłał ją na ziemię. A nie pociągnęła za sobą Finna bo jego szyja znalazła się w stalowym uścisku dłoni Arena. Ten jednak wpierw z chłodnym spokojem zwrócił się do Nanayi.
-To że ja pozwoliłem wam odejść. Nie oznacza że moi słudzy myślą podobnie. A przecież nie zabronię im się z wami pobawić... zasłużyli na to. Jednakże to ścierwo... zasłużyło na karę.- To mówiąc uśmiechnął się potwornie i wolną rękę siłą wepchnął do ust Finna i używając swoich szponów wyrwał chłopakowi język, rzucając krztuszącym się chłopakiem na ziemię.
-Tylko gówno nie wie kiedy trzeba milczeć. A gówno nie potrzebuje języka.- To powiedziawszy wrzucił je sobie do ust i przeżuwając połknął.
-Radzę przypalić ranę...- Dorzucił z uśmiechem, na co reszta mnichów zareagowała śmiechem. Na razie się do was nie zbliżali, bawiąc się z wami jak ze zwierzyną. Sam Aren usiadł z powrotem na swej trumnie. Wszak obiecał że pozwoli wam odejść...[Nanaś swojego pytania nie zadałaś]

Sethor postanowił pobawić się we wrzeszczącego idiotę, nawet nie wiedząc jak pomógł tym losowi, który sam nie znał jeszcze możliwości jego miecza, teraz jednak je poznał. Bowiem gdy tylko Seth wykrzyczał swoje słowa, pochodnie w korytarzu zamigotały i przygasły, za to miecz Sethora zaczął jarzyć się delikatnym blaskiem, a wzdłuż ostrza pojawił się symbol "20 %". Cokolwiek to znaczyło widać ze twój miecz absorbował światło, co jednak jeśli cyfra skoczy do 100%? Wróg widząc że twój miecz zaczął delikatnie się świecić, zmarszczył jedynie brwi, wyrażając tym samym pogardę dla twojej "Śmiertelnej" techniki.

Stan postaci:
Finny: 78%MM, prawa dłoń przebita na wylot, nie masz języka i krztusisz się własną krwią
Sethor: 94%MM
Nanaya: Płytkie rozcięcie na prawym ramieniu, szczypie ale właściwie nic poza tym. Boli cię szczęka
Makbet: Bolące jak diabli nadgarstki i przedramiona. Złamana 8 i 9 para żeber z lewej strony.

//Czas na odpis: 22.01 godzina 14:00

Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyNie Sty 20 2013, 17:35

Co... Co się stało? Nagle wylądowała a ziemi, nie wiedząc, co się stało. Bolała ją szczęka. Leżała. Uch. który to zrobił? I gdzie był... Odwróciła się powoli w kierunku głosu. Lub przynajmniej tak jej się wydawało, że to ten kierunek. Trochę szumiało jej w uszach. Finny... Patrzyła jak zaczarowana w ten makabryczny obrazek. Już dawno wiedziała, ze Finny za dużo mówił... A teraz... A teraz już pewnie nigdy nic nie powie... Przełknęła ślinę, słuchając tego wszystkiego. No tak, powiedział, że będą żyć, ale w cale nie oznaczało to sam dotrzyma słowa. Przeklęty. A do tego wszystkiego blondyn potrzebował szybkiej pomocy, bo udusi się lub wykrwawi. I to jeszcze słudzy Arena potrzebowali nagrody? Dobre sobie! Powoli jej strach przełamywał gniew. Teraz, gdy pozostawało żyć lub też nie nie trzeba było namyślać się dłużej.
- Widzę, że nie tylko twoi słudzy lubią się bawić - prychnęła, podnosząc się z ziemi do kucania, przytrzymując ciężar ciała na dłoniach przed sobą, a kolana mając podkurczone, blisko ciała, sama będąc lekko pochylona do przodu w stronę Finna, i uważnie obserwując ruchy mnichów. Pięciu z lewej, pięciu z prawej. Któryś z lewej strony przywalił jej w twarz. Nieładnie. Kobiet nie bije się po twarzy. Ale jak widać mnisi mieli w poważaniu to, jak i wiele innych rzeczy. Jedna kobieta przeciwko dziesięciu mężczyznom, no kto to widział! Ale nie czas użalać się nad sobą i sytuacją, w której się znaleźli. Musiała wyciągnąć stąd Finna, zatamować krwawienie i opuścić klasztor jak najszybciej. Obserwując mnichów była gotowa zareagować na ich każdy ruch w jej stronę lub w stronę Finna. Gdyby ruszyli na nią, przeskakuje do przodu, dwa metry do Finna, przesuwając się bardziej na środek korytarza, gdyby jednak zamierzali do chłopaka... i tak skacze do przodu, przesuwając się bardziej na środek korytarza. Wszak nie zostawi go tutaj samego. Problemem mogłoby być, gdyby zamierzali złapać ją od tyłu, a z tego już nie da się tak łatwo wybronić. Pozostaje gryźć i kopać. Jednak gdyby mnisi nie wykonali żadnego ruchu w ich kierunku, Nanaś doskakuje do Finna i przewraca go na brzuch, by oboje byli bardziej na środku korytarza. Nie mógł się teraz udusić własną krwią. A ona musiała mieć czas. Jak na ironię uważała, że lepiej by było, gdyby wszyscy się na nich rzucili. Wtedy nie miałaby takich dylematów, czy na pewno wszystko pójdzie po jej myśli.
- Hej, trzymaj się... - rzuciła cicho do niego. - Musisz wejść mi na plecy i trzymać się mocno - powiedziała, zakładając jego prawą rękę na swoje prawe ramie, lewe na lewą i podciągając go do góry, by znalazł się swoim ciałem na jej plecach. - Nie używaj swojego klucza... - dodała, wstając. Był sposób, żeby udało im się wyjść z krypty, ale musiała zrobić to w odpowiednim momencie. Nie była pewna, jak mocno Finny był w stanie mocno się jej trzymać, więc gdyby czuła, że jednak nie daje rady, zaplata ręce i podtrzymuje tyłek Finna (tworzy kołyskę - nogi Finna są pomiędzy jej bokami a rękami, zaś ciężar ciała chłopaka spoczywa na jej plecach). Może uda jej się wywołać zaklęcie dzięki spleceniu rąk... Przygryzła wargę. Podniosła się powoli z ziemi, rozkładając ciężar ciała Finna tak, żeby móc poruszać się swobodnie.
- Wszyscy przeżyjecie, tak? - wycedziła do Arena, ale nie poświęcała mu więcej czasu. Musieli iść, jak najszybciej. Wybiegła z krypty, wymijając wszelkie możliwe przeszkody, które pojawią się na jej drodze, biegnąc środkiem korytarza do podwójnych drzwi, a później w prawo. Oznaczało to wszelkich mnichów kończyny jak i inne ataki. Z Finnym mogło być to trudne. Zwłaszcza, gdyby ktoś stanął na jej drodze lub złapał za nogę.
Kiedy Nanaś wykorzystuje zaklęcie Sunlight
Priorytetem Nanayi jest dotarcie do Finna przy jednoczesnym znalezieniu się jak najbliżej środka korytarza, by ogłuszyć jak najwięcej mnichów, po zabezpieczeniu jego osoby, jeśli jest taka możliwość, rzuca zaklęcie. Gdyby jednak nie udało jej się znaleźć bliżej środka, czy to poprzez doskok lub przesuniecie się, czaruje w miejscu, w którym się znajduje, trzymając Finna jak najbliżej siebie, by gdzieś przez przypadek nie odleciał (chyba, że bezpiecznie znajduje się na plecach dziewczyny, to innego wyjścia nie ma).
Gdyby okazało się jednak, że nie może wziąć Fina na plecy z jakiś powodów - sama jest złapana bez możliwości uwolnienia, Finn jest oblegany lub tez mnisi postanowili zadziałać nieco wcześniej, by uniemożliwić ratowanie chłopaka, Nanaya używa Sunlight wcześniej, bez względu na swoją pozycję i przeprowadza akcję ratowania blondyna w opisany sposób... Chyba, że nie może. Gdyby jednak mnisi nie robili nic podejrzanego przez cały czas, dali jej podnieść Finna i umieścić na swoich barkach, a ruszyli dopiero, kiedy wstaje lub będzie zbliżać się do wyjścia, wtedy rzuca zaklęcie, nie przestając posuwać się do przodu, z największą prędkością, jaką mogła.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyNie Sty 20 2013, 19:03

I całą epicką ucieczkę szlag trafił. A byliby już tak daleko, ale nie... Okrutny los! Świat najwyraźniej miał coś za złe blondaskowi i postanowił zabawić się jego kosztem. Chociaż... Czy przeciwnikiem był świat? Raczej chodziło tutaj o hrabie, który włożył sobie od tak rękę do ust nastolatka tylko po to, aby... Aby wyrwać mu język?!
- Aaaagh... - jedynym co wydobyło się z niego był niewyraźny, głośny krzyk, wnet jęk bólu. Dość zniekształcony, bo zniekształcony, ale co się dziwić, jak małego ludzika spotyka takie coś. Na dodatek został upuszczony na ziemię! Choć to może i lepiej... Przynajmniej został pozostawiony sam sobie. Sam z własnym cierpieniem, otoczony zgrają mnichów. Odczuwając wewnętrzne katusze aż skulił się, po czym wykaszlał nazbieraną ilość krwi w jamie ustnej. Co to to nie! Nie może pozwolić sobie na to, żeby się od tak udławił. To mogłoby sprawić jeszcze większą przyjemność wampirowi. Poza tym... Nie może się akurat teraz poddać! Zaszli już tak daleko... Nie może teraz odpuścić. Nie może teraz... Zginąć? Momentalnie jakby sparaliżował, gdy dotarło do niego wysokie prawdopodobieństwo zakończenia żywota. Co jak co, ale raczej był na to za młody! Poza tym... Kto normalny chciałby odejść z tego świata na śnieżnym zadupiu otoczony mnichami?!
Więc... Co miał zrobić blondynek, który uświadamia sobie właśnie to, jak nędzna jest jego sytuacja? No cóż... Mimo, iż zdawał sobie sprawę, że każda chwila w jego położeniu może być ostatnią, a może właśnie dlatego, że uświadomił sobie ten fakt... W każdym bądź razie nie pozwalając na to by usta przepełniały mu się krwią zaczął czołgać się, pełznąć, czy jakkolwiek nazwiemy tę desperacką próbę ucieczki chłopaczka konającego z bólu. Wiedział, że jego ciało pewnie by miało kłopoty z kolejnymi obrażeniami, jednak musiał wytrzymać... Wytrwać do końca i stąd uciec... Może i ta ewakuacja wyglądała komicznie dla osób trzecich, jednak na wolał jakoś nie narażać się na dodatkowe problemy związane z zmianą pozycji. Tak mógł przynajmniej w miarę łatwo likwidować nadmiar krwi w ustach. Dokąd zmierzał? W sumie przed siebie w kierunku drzwi... A może raczej w kierunku jego towarzyszki? Nie powinna była się tak narażać... Teraz nie dość, że on może zginąć to jeszcze ona... I to wszystko przez niego... Wszystko było jego winą... Czy zasługiwał w sumie jeszcze na to by żyć?
- Na...n... - spróbował wypowiedzieć imię dziewczyny, gdy ta zbliżyła się do niego by mu pomóc. Może i okazał się tylko, jak to hrabia ujął, gównem, ale... Na pewno tak nie było z dziewczyną, która za wszelką cenę chciała mu pomóc. Na pewno tak nie było z całą resztą ich grupy. Skoro inne osoby są w stanie się poświęcić dla niego, on powinien mieć chociaż na tyle siły by nie utrudniać im tego. Nawet jakby sam tego powodu nie miał, to zawsze dało się go znaleźć! Czy to chęć docenienia wysiłku innych? A może nawet po prostu zwykła chęć obudzenia się rano w swoim ciepłym i wygodnym łóżku? Nawet nie zdążył zrealizować swojego pragnienia... Chciałby się stać silniejszy, a teraz właściwie nawet miał powód! Może niezbyt szlachetny, ale zawsze! Zemści się na Arenie! Nie pozwoli by taki parszywy człowiek stąpał sobie swobodnie po ziemi... On go przebudził i to na siebie weźmie obowiązek wsadzenia go do grobu! Nawet jeśli musiałby to zrobić własnymi rękoma! Jednak teraz... Teraz ważniejsza była ucieczka! Przeżycie!
Poczuł jak jest brany na plecy przez Nanaye. To nawet i lepiej. Sam by nie dał rady... Wiedział, że zaraz osłabnie i nie będzie miał sił by się dalej ruszyć. Na szczęście dziewczyna chciała mu pomóc. Tak więc... W miarę swoich możliwości chwycił się jej tak jak kazała, kurczowo zaciskając dłonie by trzymać się jej jak najmocniej. Musiał przeżyć, aby wypełnić zadanie jakie sobie powierzył! Nie mógł teraz wymięknąć! Musiał zrobić to, co dziewczyna mu nakazała! Trzymać się najmocniej jak potrafi, a nawet ciut mocniej i jeszcze trochę! Oczywiście nie na tyle by ją przydusić czy coś... Co to to nie! Nie katowałby swojej sojuszniczki, a i tak na to by raczej sił nie miał... Więc po prostu trzymając się jej na tyle mocno by nie spaść i by nie utrudniać jej zadania, które obrała. Co zrobił potem? Przytaknął głową na jej słowa na znak tego, iż zrozumiał. Nie był w stanie więcej zrobić, a zdawał sobie sprawę, że długo zapewne tak nie pociągnie. Jedyne co mógł zrobić dla towarzyszki, to starać się nie ubrudzić jej krwią ani nic z tych rzeczy. Musiał żyć... Jak nie dla siebie, to chociaż by pomścić tego staruszka, Bahre... On... Poświęcił się dla nich, a Aren... Szkoda aż słów by mówić o tym, co czuł teraz nastolatek. Po części może i były to złość, wściekłość, a może nawet i furia, jednak teraz by się nie zdały na nic. Przeradzał je w coś innego póki co... W determinację, wolę życia, przetrwania!

Co jeśli jednak coś postanowi pokrzyżować plany?
Czołga się dalej w kierunku wyjścia, a raczej kieruje w stronę dziewczyny nadal. Ich szanse na ucieczkę są większe chyba we dwoje dla niego. Co jeśli to go złapią? No w sumie to stara się nie zostać złapanym, przynajmniej nie na długo, przez mnichów. Oczywiście wejdą tutaj wszystkie możliwe kombinacje. Kopanie, szarpanie się, plucie w nich. Co tam jeszcze? Ogółem robi wszystko by się wyswobodzić i aby znaleźć jak najdalej od nich. Nie ma mowy, że podda się w takim miejscu. Poza tym to już nie chodzi tylko o jego życie...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyNie Sty 20 2013, 20:51

-Ta katana podoba mi się coraz bardziej z każdą sekundą- pomyślał z podziwem Sethor, dokładnie obserwując zmiany, zachodzące na powierzchni ostrza jego nowego przedmiotu. Katana wysyłała lekką poświatę, jakby emitowała światło, które sama pochłonęła.
-20%, huh? Jeszcze cztery razy tyle i będzie stuprocentowa naładowanie- mruknął pod nosem mag, zauważając, że pochodnie na korytarzu jakby przygasły. To musiało być to. Jego nowa broń wchłaniała moc światła, a z tego co Sethor wyczytał w notatce o tej dziwnej pijawce, bała się ona srebra, jak i światła. Oprócz tego też tej dziwnej roślinki, ale jej Seth nie miał na stanie.
-Pocisk Świętego Słońca! Słoneczne Cięcie! Deszcz Fotonów! Cięcie Słonecznej Poświaty!- chłopak wykrzykiwał różne nazwy, robiąc ruchy kataną, odpowiadające domniemanemu działaniu miecza. Jednak czy 20% naładowanie wystarczyłoby na wykonanie jakiegokolwiek ataku? To dopiero 1/5 całości… Czy da się naładować broń do np. 340%? Czy 100% było ostateczną barierą naładowania? Seth chciał to sprawdzić. Z tego co pamiętał Nanaya umiała tworzyć takie świetlne kulki, ciekawe czy i je dałoby się pochłonąć tym mieczem? Tu jednak nie było towarzyszki Nanayi, więc chłopak mógł jedynie liczyć na pochodnie, trochę przygasły jednak na pewno jest jakiś sposób by je wzmocnić.
-Bingo! Lustra stworzone z mojego lodu powinny rozjaśnić ten korytarz, odbijając światło z pochodni- pstryknąwszy palcami, Seth powrócił jednak wzrokiem ku mnichowi z warkoczykiem. Wyglądał jakby nie miał zamiaru, albo bał się zaatakować pierwszy. Mag Lamia Scale jednak nie wiedział, jaką moc posiadał Pan Warkoczyk, więc nie zamierzał rozpocząć tej walki jakimś dzikim ruszeniem z kataną nad głową. Ta kula u jego nogi… Ciekawe czy to miało być dla niego utrudnienie, czy to była jego broń? Pierwszy wariant raczej odpadał, chociaż może była to jego kara dziesiątki lat temu, a teraz tak wyćwiczył mięśnie nóg, że mógł nią swobodnie manipulować? A może to był jego przedmiot, dzięki któremu potrafił czarować? Dziwny mnich.
-Jeśli chcesz zginąć, śmiało atakuj- zachęcił przeciwnika Seth, trzymając swoją katanę oburącz, ostrzem do przodu. Jeśli Warkoczyk podbiegnie i zaatakuje kulą w nogi Setha, ten podskoczy, wykonując cięcie pionowe i celując w głowę mnicha. Jeśli w okolice bioder, chłopak ruszy po okręgu w tym samym kierunku, co kula, próbując wbić miecz w trzustkę rywala. Jeśli w górne partie ciała, mag schyli się i po przeleceniu nad nim kuli, spróbuje wykonać cięcie ukośne z lewej dolnej strony. W przypadku, gdy mnich podbiegnie i będzie chciał uderzyć pięścią, barkiem w Sethora, ten postara się ustawić swą katanę na drodze mnicha, by go w jakikolwiek sposób uszkodzić, pociąć.
Jeżeli mnich nie zaatakuje Sethora, nie ruszy się w żaden podejrzany sposób:
Sethor tworzy przed sobą Lodową Podłogę o maksymalnych wymiarach i tu, jeśli Warkoczyk straci równowagę, chłopak użyje Lodowej Ewolucji by zdrowo uszkodzić cielsko mnicha. Jeśli natomiast utrzyma stabilną pozycję i nie będzie chciał zaatakować, Seth użyje PWM i utworzy tyle luster na ścianach, ile się da a następnie krzyknie
-W imię Słońca mówię, zgiń!-
licząc, że lustra i podłoga z lodu rozjaśnią korytarze, odbijając światełka z pochodni (lepszy rydz niż nic).
Jeśli natomiast mnich postanowi zaatakować Sethora mimo utworzonej pod nim Lodowej Podłogi, chłopak spróbuje aktywować zaklęcie Lodowej Zbroi, by wzmocnić swą defensywę.

//Warunki, warunki everywhere, ale nie wiem co ten ziomal zrobi :P
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyNie Sty 20 2013, 21:15

Życie jest piękne... Przypomniało mu się, gdy uciekał z ciastkami z kuchni. Biegł przez długi korytarz, starając się nic nie upuścić, ale już po chwili na drodze stawał mu Duncan.
- Czego chcesz? - pytał mały złodziejaszek.
- Masz ciastka. Wszystko powiem Brunhildzie.
Za każdym razem wzbierała w nim wtedy złość. Przed oczami stanął mu obraz zdychającego kuzynka. Cóż to była za wspaniała okoliczność! Cóż za zrządzenie losu! Zesłanie jakiegoś znaku, czegoś, co by pokazywało wszystko, jego drogę, jego przeszłość, wyrażało jego zemstę.
- Zdychaj, świnio... - Nie wiedział, czy to zdanie ukazało się jedynie w jego głowie, czy też wypowiedział je na głos. Pulsujący ból w klatce sprawił, że z lekkim otępieniem obserwował to, co miał wokół siebie. Gruzy. Wyleciał. Kiedy... Co... Jak to się stało? Odruchowo dotknął potylicy, by sprawdzić czy tam nic mu nie jest, zrobił to jednak z niejaką trudnością. Bał się, że ręce mogą być w o wiele gorszym stanie niż mogło mu się wydawać. W prawej ręce wciąż ściskał to, co zostało jeszcze z jego włóczni.
Przeżyć.
Wzdrygnął się, słysząc to słowo.
Przeżyć.
Czyżby upadały kształtowane w nim przez Hekate mity? O nie. Jeśli coś takiego miało się pojawiać w jego głowie, nie dopuści do tego. Zaśmiał się nerwowo, ale gdy tylko poczuł ból w klatce, powstrzymał się. Wiedział, że ze wstaniem może być problem. Odgarnął to, co miał wokół siebie, by przynajmniej postarać się podnieść. Najpierw oparcie, szukanie oparcia. Ręce wymacały podłogę, szukając czegoś, co pomoże mu na szybsze powstanie. Brudne. Jego dłonie były brudne, ale nie mógł o tym teraz myśleć. Nie teraz. Jego oczom ukazała się jakaś delikatna poświata. Czyżby... czyżby broń? Kto... Kto tu jest?! Z trudem wstał, lewą rękę ułożył na piekielnie bolących żebrach, prawą przygotował do ataku. Te nadgarstki... syknął wściekle. To chyba był najgorszy moment, ale nie zwątpienie. Podszedł bliżej światła i jego oczom ukazała się postać jakoś dziwnie mu znana. Chciał zapytać, co tamten tu robi, co się tu w ogóle stało, ale widząc mnicha, znów ogarnęła go wściekłość nie z tej ziemi. Starając się miarować oddechy tak, by ból w klatce nie był tak silny, starał się obserwować ruchy zarówno swojego sprzymierzeńca jak i warkoczyka.
- Troszkę się spóźniłeś - mruknął do maga lodu, pociągając nosem. - Możesz iść, poradzę sobie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyPon Sty 21 2013, 16:13

MG

Finny i Nanaya: Z początku Aren i reszta po prostu olali poczynania Nanayi i Finna, byli raczej zaintrygowani tym co teraz zrobicie. Nie mieli powodu by wam przeszkadzać. Wszak byliście tylko płotkami. Gdy jednak z Finnem na plecach, Nanaya zmierzała do wyjścia, te zagrodzili jej mnisi. Nie zastanawiając się więc wiele, użyła swojego power zaklęcia a efekt był piorunujący! Cała dziesiątka zawyła z bólu i rozbiegła się byle z dala od dziewczyny. Niektórym nawet stopiło skórę, wszyscy co do jednego cierpieli a Aren wył, tyle że ze śmiechu, bo strasznie go ta sytuacja bawiła, tym bardziej że Finn nie zamknął oczu i też zakwilił z bólu. Chwilowo stracił wzrok... a może nie chwilowo? Kto wie... nie mniej jednak udało wam się w popłochu uciec z tamtego korytarza i znaleźliście się w nowym z drogą zarówno w prawo jak i w lewo. Z lewej przyszła Nanaya a z prawej Finn, więc w którą stronę iść? A tak wyczerpany Finn właśnie stracił przytomność. Plus plusem ze głowa zwisała mu na barku Nanayi wiec krew ściekała jej po ręce i piersi, a nie chłopakowi do gardła.

Sethor i Makbet: Reagując na zaczepkę Sethora mnich raźnym krokiem ruszył w jego stronę, widząc że ten zamachuje się lewą dłonią, sam pchnął mieczem. Niestety spotkała go niespodzianka, kiedy mnich przechwycił ostrze łapiąc je w dłoń i pozwolił rozciąć ją sobie po to by miecz przepchnąć bokiem a samemu prawą pięść rozsmarować na twarzy chłopaka, który po tym uderzeniu odczuł coś na wzór pęknięcia a zaraz potem usta zalała mu krew. Tak, tak, mnich złamał chłopakowi nos. Mało tego, w głowie Sethora w tej chwili huczało jak by włożył głowę w dzwon i ktoś zaczął weń napierdzielać. Tak więc chwilowo był lekko otumaniony. Na szczęście uwagę mnicha odciągnął Makbet który teraz wygłosił swoją Cool mowę, której stety albo niestety Seth nie usłyszał. Zaś sam Mekbet wszystko widział chyba w 9d bo obraz mu się nakładał i wirował jak na karuzeli. W sumie chłopaczyna ledwo stał na nogach, sponiewierany przez mnicha

Stan postaci:
Finny: 78%MM, prawa dłoń przebita na wylot, nie masz języka i krztusisz się własną krwią, straciłeś przytomność, chwilowa(albo i nie) ślepota
Sethor: 94%MM, złamany nos i huczy ci w głowie
Nanaya: 84%MM Płytkie rozcięcie na prawym ramieniu, szczypie ale właściwie nic poza tym. Boli cię szczęka
Makbet: Bolące jak diabli nadgarstki i przedramiona. Złamana 8 i 9 para żeber z lewej strony. Duże zawroty głowy

Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyWto Sty 22 2013, 12:37

-Co za zasrany idiota, dać się trafić byle samemu trafić?- pomyślał Seth, wstając z pochyloną głową. W głowie mu szumiało, lekko się zataczał, a z nosa buchała mu krew. Ten mnich jest chory, tak silny i bezkompromisowy... A jego pięść spadła na nochal Sethora niczym pocisk z Panzerfausta na nieopancerzoną tankietkę.
-Tu nie zadziała żadna taktyka na powolne wykończenie, on mnie po prostu zabije- pomyślał mag, dotykając swojego nosa. Syknął z bólu. Jeszcze nikt mu tak nigdy nie przywalił. Ale co jest z tym mieczem? Czy mnisi nie byli uczuleni na srebro? Przecież rozciął mu dłoń? A może to nie bya katana ze srebra?
-Psia kość- zaklął szpetnie pod nosem Sethor. Tam gdzieś z tyłu stał Makbet. Zaraz zaraz, stał? Chłopak uśmiechnął się przez cieknącą krew z nosa. Wypluł od razu zbierającą się posokę. Ciepła, niedobra w smaku. Co więc powinien zrobić Sethor? Nie znał nawet magii Makbeta, a zresztą, ten nie wyglądał na towarzysza walki, raczej na przeszkodę, zakładnika. Gdyby Pan Warkoczyk odmachnął się kulą w jego kierunku, mógł go zabić, ale co zrobić. Chciał wstać, to niech wstaje.
-Lodowy Deszcz- krzyknął Seth, pokazując dłońmi w kierunku mnicha. Jak tylko pierwsze bryłki gradu zlecą w okolice Warkoczyka, Seth łączy to w combo, aktywując zaklęcie Lodowej Ewolucji. Istniała też możliwośc, że mnich rzuci się na Setha od razu po tym, jak usłyszy krzyk Setha. Wtedy ten nie przywoła Lodowej Ewolucji, tylko stworzy na sobie Lodową Zbroję i postara się uniknąć natarcia mnicha, czy to odskakując w tył, czy przechodząc pod łapą mnicha. Jeśli jego natarcie będzie miało na celu wejście w zwarcie z Sethem, ten pozwala mu na to i po zetknięciu ich ciał, aktywuje Lodową Ewolucję. Dzwony w głowie chłopaka bardzo mu przeszkadzały w myśleniu nad kolejnym ruchem, tworzył więc tak banalne posunięcia, które pewnie zaraz doprowadzą do utraty przytomności, albo funkcji życiowych.
-Nic dziwnego, że Makbet przegrał z tym kolesiem, jego taktyką była chyba czysta chęć mordu lub zadania jakichś obrażeń. Chory człowiek, a raczej wampiromnich- pomyślał raz jeszcze Seth. Tylko to mu zostało...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyWto Sty 22 2013, 22:24

Cholera. Miał nadzieję, że przynajmniej się... utrzyma na nogach. No, mnich go nie zaskoczył i jednym uderzeniem wrąbał jego towarzysza w ścianę. To było do przewidzenia. Nawet o rozglądanie było trudno, bo czuł, że gdy tylko obróci głowę, świat zawiruje mu przed oczami tak bardzo, że upadnie. Powolnym, chwiejnym krokiem zbliżył się do najbliższej ściany, by móc się o nią oprzeć. Jeśli upadnie, an pewno będzie po nim, jeśli wystoi - ma jeszcze szanse. Nie, nie będzie po nim, chyba że ten mąż nie zrodzon z kobiety... Co szkodzi zapytać?
- Miałeś matkę, mnichu? - rzucił nieco osłabionym głosem, choć wciąż na tyle silnym, by wiadomość dotarła do jego przeciwnika.
Po chwili z nieba runął lodowy deszcz, jakaś magia, której Makbet i tak nie rozumiał. Magia... fe. Cóż, ten Sethor, czy jak mu tam, jeszcze się trzymał, ale... magia. Splunął mimowolnie na ziemię.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptySro Sty 23 2013, 23:54

Chwalmy idiotyzm i zbytnią pewność siebie! Przekonanie o byciu wyżej w hierarchii pozwoliło jej na bezbłędne wykonanie swojego planu przy minimalizacji własnych obrażeń... Czego nie można było powiedzieć o młodym Jerome, który potrzebował jak najszybszej pomocy. Przeraziła się nie na żarty, gdy jego głowa bezwładnie opadła na jej ramię. Choć kiedy sam krzyknął też narobiła jej stracha. Nie dało się powiedzieć, że podobało jej się to wszystko, ale teraz musiała znaleźć jakieś w miarę bezpieczne miejsce, w którym mogłaby jakoś zatamować krwawienie. Jedynym miejscem, jakie przyszło jej do głowy było niewielkie 'archiwum'. Ponadto był tam stolik, który może wytrzyma ciężar niepozornego chłopaka. Trzeba było trzymać kciuki, by to się udało. Nie namyślając się dłużej pobiegła w lewo, mocno trzymając nieprzytomnego Finna. Trzymaj się, Finny, trzymaj... Myślała gorączkowo, wchodząc do 'archiwum' i układając chłopaka lewym bokiem na stoliczku, ostrożnie. Chodziło o to, by mógł oddychać, a krew z jego ust wypływała swobodnie.
- Dobra, co teraz... - powiedziała przez zaciśnięte gardło. A tak, wypalić ranę! Tylko... tylko czym... Potrzebowała ognia. Jeżeli w pomieszczeniu nie było pochodni, wybiega na korytarz i bierze jedną do pomieszczenia archiwum po czym zamyka za sobą drzwi. Marna to nadzieja, ale... Wypalić ranę... Spojrzała na biednego blondyna i jęknęła w duchu. Miała tylko strzały. Więc musiała zrobić to strzałami. Miała tylko nadzieję, że się uda. Gdyby były jakieś podstawki lub uchwyty na pochodnie, Nanaś wkłada tam swoją jedną i wyciąga jedną strzałę, łamie ją na pół, po czym ostrożnie umieszcza jej grot w ogniu, trzymając za ułamany fragment promienia. Nic innego nie mogła zrobić. Mimo że Aren się z tego śmiał, było to jedyne, co mogła zrobić. Tak więc zabrała się za nagrzewanie metalu, błagając w duchu o to, by starczyło jej czasu. Nie przejmowała się ewentualnymi drzazgami czy poparzeniami, nawet gdyby upuściła grot, podnosi go ponownie i wygrzewa dalej, uważając jednak, by nie podpalić drewna. Miała nadzieję, że nie podpali drewnianego promienia. Gdyby jednak tak się zdarzyło - przeklina na wszystko, co możliwe, po czym gasi ogień na fragmencie strzały. Gdy żelazo będzie już czerwone to zabiera się do wypalania rany i tamowania krwawienia, gdyby jednak nie, to łamie kolejną strzałę i powtarza proces. Choć, nie mogła tak w nieskończoność, gdyby i za trzecim razem się nie udało, zabiera się z tym co ma i przystępuje do prowizorycznej operacji.
Trzymając w prawej ręce fragment strzały, z dala od jakichkolwiek ubrań, przewraca chłopaka na plecy, nawet nie patrząc na jego stan. Do cholery, była tylko dziewczyną, nie lekarzem! Stanęła tuż obok głowy Finna, z jego prawej strony i odchyliła jego głowę do tyłu, by lepiej widzieć, co ma zrobić. Zaświeciła sobie swoim światełkiem, by rozjaśnić pole widzenia. A nie było na co patrzeć. Nie, to też źle powiedziane... W każdym razie nie mogła się długo namyślać. Wzięła głęboki oddech i zabrała się do roboty. Musiała jak najszybciej zatamować krwawienie. Rozwarła dłonią usta blondyna jak najmocniej lewą dłonią, po czym operując prawą ręką wkłada mu do ust rozgrzany grot sztrzały, starając się nie poranić go za bardzo, a jegnocześnie zamknąć ranę i naczynia krwionośne uszkodzone atakiem. Grot strzały wkłada na pałsk (tak jakby ktoś połykał nóż), by jak największą powierzchnią strzay pokryć ranę. Miała nadzieję, że się uda za pierwszym razem i nie bedzie musiała go bardziej męczyć. Gdyby rozgrzane ostrze z jednej strony wystygło, wyciąga je i przewraca na drugą stronę, by zamknąć wszystkie naczynia krwionośne i rana nie krwawiła. Oczywiście nie przedłuża tego niepotrzebnie. Smród palonego ciała był wystarczajaco ochydny, by i ją zniechęcić. Byle jak najszybciej i jak najwięcej...
Gdyby przestał oddychać... Szybko kończy wypalanie rany, po czym wyjmuje grot strzały, odrzuca go i przerzuca Finna na podłogę, by przywrócić mu oddech. Czyli... sztuczne oddychanie. Nie była pewna, jak to się robi, ale tak jak z wypaleniem rany, spróbować musiała. Wzięła głęboki oddech, zatkała mu nos i połączyła ich usta, by wtłoczyć powietrze do jego płuc. Następnie uniosła się, splotła dłonie na wysokości mostka chłopaka, zablokowała łokcie i całym ciężarem ciała zaczęła uciskać jego klatkę piersiową. Pięć, dziesieć, dwadzieścia razy, po czym znowu zaczęła wtłaczać powietrze w jego płuca. Najważniejsze, żeby oddychał...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyCzw Sty 24 2013, 00:52

MG

Sethor i Makbet: Makbet zdawał się skutecznie rozpraszać mnicha bowiem ten skupiony widocznie na słowach chłopaka zupełnie zapomniał o Sethorze, a ten nie był głupi, od razu wykorzystał nadarzającą się sytuację, przyzywając swoją magię. Użył lodowego deszczu a zaraz po tym gdy bryłki opadły na mnicha Lodowej ewolucji. Niestety dotyczyła ona wielu bryłek lodu dlatego nie zadziałała tak płynnie jakby tego sam lodowy chłopak chciał. Na szczęście on miał fuksa, i żaden lodowy kolec nawet go nie tknął. Gorzej z mnichem który ramiona i twarz miał poranione i powoli boczące krwią. Z tych gorszych informacji.. chyba nie wiele go to ruszyło no i obecnie zignorował Makbeta... Teraz ty wkurwiałeś go bardziej

Nanaya: Panna Byakushitsune, ledwo bo ledwo, dotargała nieprzytomnego Finna do archiwum i tam go kładąc, rozpoczęła operację. Szybko złamała strzałę i zaczęła nagrzewać o pobliską pochodnie. Gdy tylko strzała zrobiła się czerwona, zaczęła wypalać ranę chłopaka. Ten skrzywił twarz z bólu i wierzgnął kilka razy nogą ale wydawał się głęboko pogrążony bo nie odzyskał przytomności. Mało tego chwile po wypaleniu rany, Finn stracił oddech. Zdesperowana Nanaś przystąpiła do reanimacji co też udało jej się perfekcyjnie. No może z małymi omsknięciami i chwilę jej to zajęło ale dech wrócił do Finna. Gorzej że słaby i urywany na dodatek chłopak nie odzyskał nadal przytomności...

Stan postaci:
Finny: 78%MM, prawa dłoń przebita na wylot, nie masz języka, chwilowa(albo i nie) ślepota. Utraciłeś przytomność do końca misji, tak więc jeśli ktoś w magiczny sposób nie przywróci ci zmysłów to raczej wypadasz z misji.
Sethor: 70%MM, złamany nos i huczy ci w głowie
Nanaya: 84%MM Płytkie rozcięcie na prawym ramieniu, szczypie ale właściwie nic poza tym. Boli cię szczęka, powoli opuszczają cię siły
Makbet: Bolące jak diabli nadgarstki i przedramiona. Złamana 8 i 9 para żeber z lewej strony. Duże zawroty głowy, u kresu sił.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyCzw Sty 24 2013, 21:43

Żył. Przeżył. Chyba. Tak jej się zdawało... Opadła na na podłogę, bez sił, opierając tors i głowę o ścianę, oddychając ciężko. Boże. Nigdy więcej takich akcji. Nigdy. Więcej. Nie jest lekarzem czy nawet kimś, kto zna się na tych wszystkich dziwnych rzeczach, które powinno się robić, by kogoś uratować. Uch. Wyobraziła sobie całą drogę powrotną i zakręciło jej się w głowie. Nie była pewna, czy to z powodu wyczerpania, czy od samej wizji, ale już wiedziała, że mogą nie dać rady... Westchnęła ciężko, zamykając oczy. Musi chwilkę odpocząć. Żeby chociaż uspokoić oddech inie wyglądać jak zwłoki, gdy tylko się podniesie.
- Nigdy więcej tego nie rób... - jęknęła do nieprzytomnego Finna, po czym podniosła się i przeciągnęła. Koniec tego odpoczywania. Musiała się jakoś pozbierać i znaleźć w tych nieskomplikowanych podziemiach Sethora, którego jak widziała, tak zniknął... No nic. Westchnęła raz jeszcze i pochodziła po pomieszczeniu, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia ciężkości. Zbyt dużo się wydarzył i nie dziwiła się, że zmęczenie ostatecznie ją dopadło, ale musiała wytrzymać. Poklepała kilka razy swoje policzki i jeszcze raz sprawdziła, czy Finny oddycha. Teraz pozostawał taki problem, że Finn był nieprzytomny i musiała sobie jakoś z tym poradzić. W pierwszej kolejności przysunęła sobie krzesło bliżej chłopaka, następnie chwytając go pod pachy podniosła go i usadziła na czterech drewnianych nogach. Dobrze. Następnie spróbowała go złapać tak, jak niosła nie go ostatnio, najpierw zakładając sobie jego ręce na ramiona, przyklękając przed krzesełkiem i pochylając się do przodu, próbując przerzucić jego ciało na swoje plecy, mając swoje dłonie pod jego tyłkiem. Jeżeli nie wyszło to... przerzuca jego ciało przez ramie jak worek ziemniaków. Trudno. Po czym wychodzi z archiwum i kieruje się w stronę schowka na jedzenie, mija go, mija wyjście i wchodzi do korytarza, w którym jeszcze nie była. Przy okazji patrzy w górę wyjścia, by zobaczyć, czy jeszcze jest jasno, czy już może nie... Chyba, że coś stanie jej na drodze. A miała nadzieję, że tak się nie stanie, bo nie była pewna, czy zaklęcia zadziałają.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyCzw Sty 24 2013, 22:17

No, to było do przewidzenia, jednak widok mnicha broczącego krwią dziwnym trafem wprawiła go w nieco lepszy humor niż przed chwilą. On z kobiety zrodzon. Z pewnością. Krwawił, ale... Uch, przydałoby się w końcu jakoś to załatwić. Warkoczyk postanowił zwrócić uwagę na jego kumpla, który chyba zresztą też nie czuł się teraz najlepiej. Makbet spojrzał w jego stronę, by spróbować jakoś nie porozumieć, jakkolwiek... Ale co miałby mu powiedzieć? Żeby się wykąpał w basenie? Aktualnie nic lepszego nie przychodziło mu do głowy, tym bardziej, że ból w klatce narastał. Żmija miał problem, by w końcu oddalić swoje myśli od połamanych żeber. Oddech też sugerował nie tyle problem z płucami, co samo zmęczenie, dotkliwe zmęczenie. Starał się ustać. Jeśli ustoi, przeżyje, wszystko będzie dobrze, przetrwa! Las się nie ruszył. Musi... przeżyć...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyCzw Sty 24 2013, 23:17

-Hehe...- sapnął Seth, wciąż odczuwając poprzednie uderzenie Warkoczyka- a jednak da się Ciebie zranić...- tu zaczął dyszeć niczym parowóz. Ale tylko na chwilę, po trzech głęboki wdechach i wydechach wyprostował się i spojrzał z ukosa na mnicha.
-Makbecie, nie popisałeś się, dopiero teraz zaczął krwawić- rzucił do ledwo stojącego na nogach chłopaka. Teraz Seth musiał przygotować kolejny atak, który zrani mnicha o wiele bardziej, niż poprzedni. Tylko co? Spojrzał na swoją nową katanę, póki co, zwykła katana, tylko z fajnym gadżetem do pochłaniania światła. Rozcięcie na dłoni Warkoczyka nie spowodowało niczego cool, po prostu leciutka, nic nieznacząca rana.
-Dobra, teraz na serio, co zrobić?- pytał sam siebie w myślach mag Lamia Scale. Musiał w pełni wykorzystać potencjał swojej magii i zaklęć, jakie opanował. Pan Warkoczyk w tym momencie zignorował Makbeta. Nawet już nie udawał, że interesuje go wynędzniały, i zapewne połamany, chłopak. Teraz, gdy nos Setha zmienił trochę swój kształt, chłopak wiedział, jaką siłą dysponuje mnich i do czego jest zdolny.
-Raz kozie śmierć- stwierdził Sethor, lekko kręcąc głową.
-WZMOCNIENIE KATANY, LODOWA ZBROJA- krzyknął, wciąż obserwując mnicha. Musiał też zapewnić sobie defensywę, w końcu w tym się specjalizował. Natomiast jeśli teraz go przetnie, może mu coś seryjnie wyrządzić. Pasywne własności cięcia jego wzmocnionej katany zapewniają ból i cierpienie, choć to zależy od miejsca cięcia. Ku własnemu zdziwieniu, Seth nie ruszył na Warkoczyka na przysłowiową pałę, poruszał się powoli, lecz gdy tylko zbliży się na ~dwie długości katany, Seth rusza z największą możliwą prędkością i wykonuje oburęczne cięcie ukośne, zaczynając z prawego dolnego rogu.
-Nie mogę dać się pokonać, co jeśli teraz Nanaya i Finny oczekują mojej pomocy? Muszę się szybko rozprawić z tym dryblasem i iść dalej- pomyślał jeszcze przed swym natarciem. Jeśli w jakikolwiek sposób Sethowi uda się przeciąć mnicha, lub jeśli Warkoczyk wejdzie w klincz, chłopak znowu wykorzystuje Lodową Ewolucję. Cóż zrobić, Seth nie lubił walczyć, a teraz musiał. I jeszcze miał tak mało miejsca...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyPią Sty 25 2013, 19:12

MG

Nanaya: Dziewczyna po krótkim odpoczynku, postanowiła wziąć Finna na swoje barki. Tak więc jak postanowiła tak zrobiła. Biorąc na siebie chłopaka ruszyła. Jednak dziewczyna chyba przeliczyła swoje siły. Daleko nie zaszła bo gdzieś w połowie drogi przewróciła się, a nieprzytomny chłopak wyleciał jej z rąk i z plaskiem uderzył o ziemię. Oj chyba będą siniaki a Nanaya też już czuła zmęczenie w mięśniach. Będą zakwasy!

Sethor: Trzy wdechy i wydechy? Oj tak dobrze nie ma, naprawdę sądziłeś że przeciwnik da ci na to czas? Niestety przeliczyłeś się i gdzieś przy drugim wdechu poczułeś silne uderzenie w brzuch, aż ci oczy zaszły łzami a nogi się pod tobą ugięły. Uchuhu walka chyba nie szła po myśli lodowego maga.

Stan postaci:
Finny: 78%MM, prawa dłoń przebita na wylot, nie masz języka, chwilowa(albo i nie) ślepota. Utraciłeś przytomność do końca misji, tak więc jeśli ktoś w magiczny sposób nie przywróci ci zmysłów to raczej wypadasz z misji.
Sethor: 70%MM, złamany nos i huczy ci w głowie, silny ból brzucha
Nanaya: 84%MM Płytkie rozcięcie na prawym ramieniu, szczypie ale właściwie nic poza tym. Boli cię szczęka, jesteś zmęczona
Makbet: Bolące jak diabli nadgarstki i przedramiona. Złamana 8 i 9 para żeber z lewej strony. Duże zawroty głowy, u kresu sił.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 EmptyCzw Sty 31 2013, 00:11

Sethor chciał sobie spokojnie pooddychać a tu co? Bach z pięści w brzuch. Magowi Lamia Scale zabrakło na chwilę tchu, a jeszcze mu się w głowie kręciło po wcześniejszym ciosie. Warkoczyk był silny, skubaniec, jednak i Seth nie należał do totalnych mięczaków. O nie, co to to nie. Jeśli był już na misji, musiał ją skończyć w dobrym stylu. Szybkim ruchem rękawa Seth przetarł swoje patrzałki, już obmyślając atak. Tym razem już wiedział, że w tej walce nie będzie mieć ani sekundy luzu, Makbet ledwo zipał, więc to był pierwszy póki co i już epicki pojedynek jeden na jednego Sethora Fiberosa, maga Lodowego Tworzenia, reprezentującego barwy legalnej gildii Lamia Scale. Taak, to brzmiało dumnie...
-Dobra, jedna pierdyliardowa sekundy na obmyślenie ataku- pomyślał spokojnie Seth, aktywując zaklęcie Lodowej Zbroi. Jeśli Warkoczyk ruszy z podobnym atakiem, chłopak postara się wykonać unik i przybliżyć się do Warkoczyka, wykonując pchnięcie swoją kataną w okolice trzustki mnicha. Obronę już miał, a jako że najlepsza obroną jest atak, teraz szarża. Sam Seth nie wyznawał tej myśli, dla niego liczyła się żelazna defensywa, odporność na ciosy i kontrowanie oponenta, oo tak.
-Czymże jest atak? Dla mnie to zmuszenie przeciwnika do obrony, a co za tym idzie poddanie mu okazji do skontrowania- pomyślał wręcz refleksyjnie Seth, aktywując kolejne swe zaklęcie, Lodowej Katany. To było jego ulubione zaklęcie ofensywne, ponieważ wymagało zwarcia. Walki bronią białą, jedynie z dodatkowym efektem po każdej ranie, a mianowicie uderzenia kataną Setha zostawiały kawałki lodu, które mogły ulec Lodowej Ewolucji, rozpychając i rozszarpując ranę jeszcze bardziej. Cóż, nie był lekki los maga, walka musiała trwać nadal.
-Chwila, moment- pomyślał chłopak. W jego głowie błysnął pewien genialny jak na niego pomysł. Gdy szpiegowali zawartość stołówki, Nanaya wytworzyła świetlne kule, tak samo zresztą, gdy podróżowali z karczmy do klasztoru. A jeśli świetlne... to nowa katana Setha będzie w stanie je pochłonąć i naładować swą wspaniałą broń o kolejne procenty. I to się nazywa plan! Tylko gdzie jest Nanaya... I ten, no, Finny, on też w sumie gdzieś polazł i do teraz słuch o nim zaginął.
-Dobra, jesteś godnym przeciwnikiem, jednak wypadałoby kończyć zabawę- rzucił do Warkoczyka Seth, szarżując z mieczem uniesionym nad głową. Jeśli mnich będzie chciał przerwać szarżę jakimś kopnięciem, czy uderzeniem kulą, czy pięścią, chłopak opuszcza miecz, by zablokować jego uderzenie, lecz jeśli nie, Seth wykonuje pionowe cięcie i przy trafieniu od razu podwaja efekt używając Lodowej Ewolucji. Jeśli natomiast mnich wykona jakikolwiek inny, dziwny ruch, Sethor po prostu postara się wejść w klincz, by wtedy użyć swego ulubionego zaklęcia Lodowej Ewolucji, które również działa na zewnętrzną część Lodowej Zbroi. Taki sprytny lisek był z tego maga...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Sponsored content





Klasztor Zori - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 
Klasztor Zori
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 15Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 15  Next
 Similar topics
-
» Klasztor Ixe

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: 
Tereny północne
 :: Północne Pustkowia
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.