HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Dziedziniec - Page 8




 

Share
 

 Dziedziniec

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptySob Sty 24 2015, 12:12

First topic message reminder :

Sporej wielkości dziedziniec, stanowiący zarazem swoiste centrum Calthi. Przy nim bowiem znajduje się swoisty ratusz osady, a także ścieżki prowadząca i do kopalń, i do pól uprawnych. Wyłożony w miarę ściętymi kamieniami, pełni też rolę jednego z targów. Z reguły znajduje się tu dość wiele osób, organizowane są jakieś przemowy czy też imprezy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

MG:

To właśnie w tym miejscu mieli spotkać się magowie. Lekko odizolowana, acz dobrze rozbudowana osada zaczęła ostatnimi czasy mieć problemy. Zaginięcia ludzi, a także najprawdopodobniej oszalały mag w jednym z domków. Mieszkańcy się bali, dlatego też dali ogłoszenie, licząc, że jak najszybciej uda się rozwiązać ich kłopot. Z reguły pełen ludzi plac niemalże opustoszały. Kilka straganików i kilku kupujących, a do tego jeden mężczyzna w średnim wieku, chodzący w kółko z zwiniętym w rulon papierem w dłoni.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyCzw Lip 16 2015, 15:49

MG:

No i zaczęła się walka. Węże owszem, rzuciły się na Ejjiego, który jednak był w stanie skutecznie obronić się przed dwoma odcinając im łby, a trzech uniknąć. Mimo wszystko, trzy zdążyły go złapać i unieruchomić, gdy rozbłysnęło jasne światło, które oślepiło dwójkę obecnych tu poza policjantką osób. Ejji, poczuł wówczas, jak delikatnie odzyskuje siłę by się sprzeciwiać, co wraz z jego wolą i naturalną predyspozycją pozwoliło mu poluźnić chwyt na ostrzu. I wtedy stało się coś jeszcze. Potężny impuls umysłowy, który praktycznie pozwolił mu się oswobodzić, ale do szermierza doszła jeszcze jedna informacja... a mianowicie obecność Eugeniusa w momencie tamtego, mentalnego impulsu. Nagle do uszu całej trójki dobiegło... powolne klaskanie.
-Brawo... - rzucił leniwie, przedłużając każde słowo chuderlawy mężczyzna, wchodząc powoli do pomieszczenia. -Ech, przez was muszę to wszystko naprawiać... - dodał po chwili rozglądając się po pomieszczeniu, po czym wykonał jeden gest dłonią, jakby od niechcenia machnął. Kilka ran na ciałach porwanych się otworzyła, a krew, która zaczęła się z nich sączyć, poszybowała w kierunku kręgów i symboli, które zostały choć częściowo przetarte, perfekcyjnie je uzupełniając. -Agh ez toght. Nime zek gan pur. Puon hak. Eghakatoba! - powoli mówił, a coś uniemożliwiało trójce magów wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Symbole zaczęły się świecić, a pośrodku pomieszczenia zaczął kreować się jakiś portal, z którego dobiegała dwojaka woń. Zarówno kwiatów, łąki i lasu, ale także i ognia z zgnilizną. Jakby tego było mało, w momencie gdy zaczął przemawiać w tym dziwnym języku Arturia się przeraziła. Wyczuła bowiem od niego demoniczny byt znacznie przekraczający jej wyobrażenia, gdy spojrzała na mieszkania Eugeniusa po raz pierwszy.

Info od MG:
Ejji: 80 MM | oślepiony i posiadasz spętane nogi i lewą rękę
Arturia: 63 MM | | Oślepiające światło 1/3
Liang: 80 MM | oślepiony | Yamata no Orochi 6/8


Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Czw Lip 16 2015, 21:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyCzw Lip 16 2015, 20:58

Ehh… Jest źle, ale mogło być gorzej. Niech to wszystko szlag… Że też akurat mnie to wszystko spotyka. Czemu się tak dzieje?! Dosyć… Nie jest to chwila, żeby się nad sobą użalać… Nie teraz… Wytrzymać jeszcze trochę. Dam sobie radę. Wymyślę coś.  Może i odzyskałem nad sobą kontrolę, ale co z tego? Gdybym tylko coś widział, byłoby dużo lepiej i udałoby się jeszcze zrobić coś sensownego. Cholera… Chociaż sam nie chciałem tego wszystkiego widzieć, ale teraz by się przydało. Zwłaszcza, że ten skurwiel zszedł tutaj. Co on tam pieprzy? Mniejsza z tym… Jest kolejna okazja, żeby spróbować go zabić. Tym razem nie mam zamiaru zmarnować tej szansy. Za pierwszym razem byłem zbyt pochopny, ale teraz załatwi się to w inny sposób. Gdyby tylko wszystko było takie łatwe… Musze się uspokoić… Może nie powinienem brać tego wszystkiego na siebie, ale obiecałem sobie, że zabiję tego typka… Raz wyznaczona ofiara musi zginąć z właściwej ręki. Żeby tylko się udało… Żeby tylko się nie wahać… Żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń… Muszę również zdać się na zaufanie towarzyszy i przy tym działać szybko... Gdybym tylko mógł dać im jakiś znak, że nie jestem kontrolowany i że wiem co robię. Jednak to musi dobrze wyglądać. Jak jedna rzecz źle pójdzie, no to cały plan w pizdu… Szybko mrugając i przecierając oczy staram się jakoś przywrócić sobie wzrok. Wystarczyłoby, żeby tylko wiedzieć kto gdzie stoi... Wpierw próbuję przeciąć jakoś węża krępującego moją rękę, a następnie kucam, aby wyjąć sztylety z butów i jednocześnie rozciąć pozostałe węże, co obwiązują moje nogi, a następnie specjalnie potykam się o własne nogi, żeby cofnąć się parę kroków, aby znaleźć się za Liangiem i Arturią.
-Ehhh… Nie udało się… A było tak blisko… Cholercia… - mówię w taki sposób, żeby sprawiać wrażenie jak najbardziej wiarygodnego. Aktywuję Bezpieczny Tryb [PWM] na sztyletach. Następnie jak najszybciej podchodzę do Lianga, aby wbić mu jeden z nich w plecy. – Nie żyjesz… - mówię uśmiechając się, dając jednocześnie znać Liangowi i wszystkim dookoła, w jakim powinien znaleźć się stanie chłopak. Mam nadzieję, że reszty się domyśli. Potem odwracam się w stronę, gdzie powinien stać cherlak, kierując się głównie słuchem, bo na wzrok chyba nie mam za bardzo co liczyć, a węch… cholera coś tu nieźle daje…  
-Mogłeś powiedzieć, że masz tutaj coś takiego… Strasznie mnie ekscytują takie rzeczy! – mówię kierując się w jego stronę. Wciąż jest moją ofiarą… Wciąż jest mi coś winien… a konkretnie to swoje życie, które zdecydowanie trwa już za długo. A to wszystko, to taka szybka lekcja jak poprawnie zabijać. Udzielona tuż przed śmiercią. Będzie miał co wspominać w innym świecie. Zabijając go naprawię dwa błędy… Pierwszy, gdy nie udało się poprzednim razem, a drugim jest jego bezsensowna egzystencja. Dezaktywuję Bezpieczny Tryb i upuszczam sztylety. Prawą dłonią jeszcze raz przecieram oczy. Muszę się skupić i upewnić się, że na pewno wszystko się uda… Delikatnie pochylam głowę, uśmiechając się, a potem przesuwam dłoń na lewe oko, żeby nadgarstkiem zasłaniać usta. Wtedy łapię w zęby wystającą z rękawa rękojeść ostrza. Aktywuję na nim Kuchiku-kan mōdo [A]. Podchodzę do cherlaka najbliżej jak się da, mogąc nawet na niego wpaść, nic nie widząc. I pieprzyć wszystko… Ściągam rękę w dół i ruchem głowy, od prawej do lewej, zarzucam włosami… a tym samym oddzielam szyję cherlaczka od tułowia. On i tak już nie żyje… Tylko jego ciało jeszcze funkcjonuje ostatnimi chwilami… Reszta mnie nie obchodzi… Mój trup, moja sprawa… Niech się dzieje to co ma się dziać, chociaż wolałbym wyjść stąd żywy…
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptySob Lip 18 2015, 00:14

Z tym, co miało miejsce właśnie teraz w domu Eugeniusa, nie miałem nigdy do czynienia. Podczas, gdy miałem okazję spotkać naprawdę wiele niebezpiecznych Yokai, tak nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji. Demony z prawdziwego zdarzenia były czymś, co przekraczało moje możliwości kontroli.
Nie bardzo wiedząc, co w tej chwili zrobić, odwróciłem się w stronę Eugeniusa, który chyba już nie do końca nim był... Tym razem wiem to na pewno. Oddał się całkowicie pod władanie czarnej mocy.
Wszystko wskazywało na to, że Tizzar'owi udało się uwolnić od kontroli, gdyż wypuścił swój miecz, a jego ruchy stały się wolniejsze, jakby się opierał. I nie było to wcale związane z tym, że jest unieruchomiony moimi wężami.
Na tą chwilę postanowiłem poluzować trochę więzy, ale nie wypuszczać go całkowicie. Tak na wszelki wypadek dobrze mieć szansę na szybkie unieszkodliwienie go.

Chłopakowi udało się uwolnić od węży... Wszystko wskazywało na to, że jest już całkowicie sobą, bo gdyby nim nie był, to z pewnością rzuciłby się na nas z przysłowiowymi "łapami"...
Ten zaś wycofał się jak najdalej od Czarnego Maga, który dopiero co mącił mu w głowie. Zrozumiały szok.
Kiedy odezwała się moja natura "obrońcy" zasłoniłem chłopaka przed wzrokiem kontrolowanego Eugeniusa. Już się do niego nie dobierze.
Odwróciłem się do Tizzara, chcąc spytać, czy wszystko już w porządku, jednak zdążyłem ujrzeć tylko lśniący na zielono sztylet. Zaraz później zostałem ugodzony w plecy... Jednak... nie czułem bólu. Nie czułem, żeby cokolwiek wbiło mi się w tułów. Zupełnie, jakby tego całego zajścia nie było. Zrozumiałem, że Tizzar zrobił coś, by sfingować pchnięcie. Nie rozumiałem jak, nie rozumiałem dlaczego, jednak postanowiłem kontynuować przedstawienie chłopaka.
Upadając, odwróciłem głowę do Arturii, by dać jej znać, że nic mi nie jest, słabym głosem dodając jeszcze -Dlaczego?- by starać się być bardziej wiarygodnym... Nie byłem jednak pewien, czy to całe aktorstwo wystarczy...
Gdyby jednak cała akcja się nie powiodła, wysyłam w stronę Eugeniusa Onikumę, używając tego zaklęcia w aspekcie przywołania.
Niedźwiedź ma powalić Maga i unieruchomić go.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Arturia


Arturia


Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyNie Lip 19 2015, 12:42

Gdy Eugenius zaczął upuszczać krew pojmanym, R2 z miejsca "odpaliła" Kojące Światło [zakl. C], by oszczędzić cierpienia, póki nie wymyśli (lub wymyślą we dwójkę/trójkę) co dalej. Woń lasu i wiosny nie zagościła długo w jej umyśle, gdyż swąd pożaru i zgnilizny zajął jej uwagę. Zastawiła więc najdokładniej jak się da mroczny portal Ethernalową Tarczą Światła [zakl. B], gdy wtem stało się coś strasznego...
- LIANG! - krzyknęła rozpaczliwie Arturia. Jednak już po chwili Neluihend [PWM] poinformowało ją, że chłopakowi nic nie jest. Tizzar miał plan. Ale... Jeśli jest on związany z zabiciem Eugeniusa? Nie, ona nie może do tego dopuścić. Eugenius trafił do Klatki Światła [zakl. B]. Czarów to nie zatrzyma ale przynajmniej nie będzie materialnej krzywdy na kimkolwiek...


/perdon za jakość :/ ...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1080-konto-arturii https://ftpm.forumpolish.com/t422-arturia https://ftpm.forumpolish.com/t1519-wszystko-co-pod-sloncem-i-gwiazdami
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyNie Lip 19 2015, 12:55

MG:

Chuderlak, który nie był Eugeniusem (żeby nie było), nawet się nie przejął czymkolwiek, co robili magowie. Dalej coś tam gadał, podczas gdy Arturia bawiła się w ogólnodostępne centrum wsparcia naziemnego, czy też w tym wypadku podziemnego. Dopiero potem, gdy się zorientowała ze wszystkim postawiła Tarczę tuż przed portalem, na co tajemniczy, mizernie wyglądający mężczyzna ledwie podniósł jedną brew do góry, a po chwili znalazł się także i w klatce, choć nadal nie wyglądał na takiego, który by się tym przejął. Po chwili z portalu... praktycznie wylała się mroczna energia, odczuwalna dla każdego w tym pomieszczeniu, która rozbiła się o tarczę Arturii, jednakże jej ilość sprawiała, że po chwili już zwyczajnie omijała tarczę i kierowała się do mężczyzny także i poprzez pręty klatki. Jakby tego było mało, na obu zaklęciach czarodziejki pojawiły się pęknięcia od naporu tejże energii. Całe to zajście uniemożliwiło także i Ejjiemu zaatakowanie mężczyzny. Najpierw klatka, teraz praktycznie fala ciemności, która zablokowała jakąkolwiek wizję na jego cel.

Info od MG:
Ejji: 80 MM | mroczki przed oczami, ale da się widzieć
Arturia: 13 MM | | Oślepiające światło 2/3, Ethernalowa Tarcza Światła 1/4, Klatka Światła 1/3
Liang: 80 MM | mroczki przed oczami, ale da się widzieć | Yamata no Orochi 6/8
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyNie Lip 19 2015, 15:34

I w pizdu… Nie dałem rady… Plan co prawda był chyba dobry, ale sprawiedliwy wymiar sprawiedliwości musiał się wtrącić… Nah! Prawie by się udało! Czemu życie musi być dla mnie takie trudne? Czemu nic mi nie wychodzi? Czemu wszystko robię źle?! Co ja tu w ogóle robię?! Czuję, że to się źle skończy, jeśli nie wymyślę czegoś na szybko, a nawet jeśli… to i tak pewnie się nie uda!
Poza tym mój trup wciąż żyje! Może by tak zaczekać, aż wchłonie całą energię? Może wtedy łatwiej będzie go zabić? Tak… na pewno będzie łatwiej go zabić…
Dostać się teraz do niego nie da rady… Cholera… Cholera! Cholera!!! Spieprzyłem całą robotę… Nie kto inny, a właśnie ja... Jestem słaby… bezużyteczny… niepotrzebny… Co by się tutaj działo gdyby mnie tu nie było? Czy nie byłoby wtedy dużo lepiej? Pewnie jedno z nich zostałoby na górze… Nie dałoby tak łatwo odebrać sobie swojego ciała… Może nawet pokonaliby tego chuderlaka… gdzie ja nie byłem w stanie tego zrobić… Nie mogę zaprzeczyć, ale jedynie tutaj przeszkadzałem… Nie zrobiłem nic pożytecznego… Taki właśnie jestem… Nie osiągnę nic w życiu… Nawet do swojego imienia nie jestem w stanie się przyznać… Jestem nikim i nic nie znaczę… Nic… Niech to szlag!

Uspokój się!

Nie mogę teraz płakać! Ale to wszystko mnie przerasta… Nie dam sobie z tym wszystkim rady… To bez sensu… Cholera, nie teraz! Nie pomogę tym, a jedynie zaszkodzę! Przecież i tak już nie mam jak pomóc! Ale to nie znaczy, że mam wpadać w rozpacz… Biorę głębszy wdech, uspokajam oddech, przecieram rękawem mokre oczy, zaciskam zęby. Mam nadzieję, że nie patrzą teraz na mnie… Jakie to jednak ma znaczenie? Nie ma czasu, żeby się tym teraz przejmować… A może jakieś ma… Nie powinienem się załamywać… To jeszcze nie koniec tego wszystkiego… Trup, zaś będzie trupem, mimo, że jeszcze trochę żyje… Tak długo jak trzymam się na nogach, tak długo mogę walczyć… A jeszcze stoję…  Sytuacja co prawda beznadziejna, a do cherlaka nie ma żadnego dostępu. Czy mogę mu jakoś przeszkodzić? Czy mogę tu cokolwiek zrobić? Patrzę jak mroczna energia wbija się w świetlaną klatkę. Jak w ogromnych ilościach wylatuje z portalu… O kurwa… Albo jestem skończonym, bezmyślnym idiotą, albo będę niedługo martwy, albo właśnie przez moją głowę przeszła najgłupsza myśl w moim życiu. Serce zaczyna mi być mocniej… Czy życie tej dwójki jest warte ryzyka? Czy próba zatrzymania tego wszystkiego, może mieć jakieś powodzenie? Kolejny głupi pomysł bez żadnego poparcia czymkolwiek… Jedynie pieprzone domysły, które dotychczas nie prowadziły do niczego... ehhh... i tak zrobię to po swojemu!

Powoli cofam się o kilka kroków, żeby nie zwracać na siebie zbytnio uwagi... Czyjejkolwiek uwagi. Liang i Arturia powinni być teraz skupieni na cherlaku, zaś sam cherlak, chyba ma swój własny obiekt skupienia… Upewniwszy się, że nie będą mi przeszkadzać, ani ja im, spoglądam w stronę portalu. To nie jest łatwe do cholery! Jednak biorąc pod uwagę to, że nic prawie nie zrobiłem, że jedynie przeszkadzałem, a nawet zaatakowałem własnych towarzyszy, to muszę za to jakoś odpłacić. Zresztą nic lepszego teraz nie wymyślę. Lewą ręką sięgam po Furrashu, która powinna być wciąż na swoim miejscu i zaczynam zbliżać się do portalu.
-Przynajmniej ty nas nie zawiedź… - mówię całując rękojeść mieczyka. Bez przesady… nie jest jeszcze ze mną, aż tak źle, żeby samemu tam wchodzić… Chyba… Mimo wszstko, ciężko mi poświęcać do tego jeden z moich ulubionych mieczy. Podchodzę do portalu najbliżej jak się da… Cholera! Co ja robię?! Skup się! Nigdy czegoś takiego nie robiłem! Dziwne by było gdybym robił… Może to się skończyć tylko na dwa sposoby… Uda się… albo nie… Nic wielkiego… To proste jak budowa cepa, prawda? I zaraz będzie po wszystkim… Może być gorzej w takiej sytuacji? Nawet jeśli… niezbyt mnie to obchodzi… Będę miał swojego trupa, czy komuś się to podoba, czy nie.
Aktywując Tryb Walki [PWM], przekazuję część magicznej mocy Furrashu. Ciemna energia musi mieć gdzieś się kierować, więc zamiast lecieć do tego bęcwała, powinna wybrać krótszą drogę do mieczyka, zwłaszcza gdy ten znajdzie się z nią w bezpośrednim kontakcie… Tak więc…
-Przejmuj to, maleńka… - mówię wbijając Furrashu w sam środek portalu, skąd wydobywa się mroczna energia… Może nie rozerwie mnie od razu na strzępy… Może uda się coś z tym zrobić, a jeśli nie… W sumie co mi zależy?

Czy gdyby żyli, byliby teraz ze mnie dumni? Gdyby żyli nie byłoby mnie tutaj… Próbuję przypomnieć sobie ich wygląd, ale byłem wtedy za młody. Za mały, żeby ich pamiętać… W jakim byłbym wtedy miejscu? Brałbym nauki gry na pianinie u słynnych mistrzów? Może jednak nauczyliby mnie magii i trafiłbym do jakiejś legalnej gildii. Zamiast zabijać, dbałbym o ludzi… Złu bym zapobiegał, a nie udawałbym, że je zwalczam… Zresztą… pieprzyć to teraz!

Jeżeli z mieczem nie zadziała, a mroczna energia dalej będzie lecieć w stronę cherlaka… Heh… Czy właśnie próbuję zostać bohaterem, próbując poświęcić się dlaczego? Dla jakichś wieśniaków? Dla wymiaru sprawiedliwości? Żeby pozbyć się jakiegoś kmiecia? Że niby mogę uratować świat? Jakiekolwiek poczucie odpowiedzialności z mojej strony? Haha! Daj se spokój… Jestem beznadziejny… i chyba dlatego się nie będę przy tym wahał… Najpierw lewa ręka… Jeżeli jej nie rozerwie, dołożę nogę… Potem drugą… Aż wejdę cały w portal… Że ja do cholery nie dam rady?! Przejmuję to gówno! Jeśli mnie nie rozszarpie, mam głęboko gdzieś jak to się skończy! Wszystko jednak będzie dobrze… musi być… W końcu w tym gnijącym mięsie czuć również zapach wiosny… kwiatów… piękna…
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Arturia


Arturia


Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptySro Lip 22 2015, 12:37

Nic nie działało! Jak to możliwe?! Nic a nic! Starała się by jej umysłem nie zawładnęła panika, a było to trudne. Bardzo. Może nawet trudniejsze przez to, że widziała i doświadczała więcej niż towarzysze. Tarcza nie dała rady. Klatka też zdaje się nie przeszkadzać chudej postaci w ogóle...
Arturia za to widziała, że Tizzar kombinuje coś, co w jej mniemaniu było bardzo złym pomysłem. Ale przy obecnym stanie magii wpadła tylko na jedno, co może zrobić. I jeśli to nic nie da, a Tizzar zginie lub da się pochłonąć Ciemności, R2 chyba nigdy sobie tego nie wybaczy...
- Jesteś aresztowany! - krzyknęła w stronę chudzielca - Zmieć Ciemność, Deszcz Światła! - próbując Deszczem Światła [zakl. C] wykonać ostatni magiczny atak na przeciwniku. W Duchu modliła się do Sukue, by pomysł Tizzara okazał się dobry i nie wyrządzający chłopakowi krzywdy. Jedyne co mogła, to odwołała tarczę przy portalu. I tak już nie działała jak powinna...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1080-konto-arturii https://ftpm.forumpolish.com/t422-arturia https://ftpm.forumpolish.com/t1519-wszystko-co-pod-sloncem-i-gwiazdami
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyCzw Lip 23 2015, 12:48

Można powiedzieć, że wszyscy byliśmy po pas unorani w Ciemności. Wszystko jak zaczęło się psuć, to było już tylko gorzej.
Pomysł Tizzara nie wypalił. To po ptakach...
Jedyne co mogłem zrovbić, to... w zasadzie to ja już nic nie mogłem zrobić. Nie ma ani jednego zaklęcia, które w jakikolwiek sposób zadziałałoby w obecnej sytuacji... Mogę się tylko modlić do bogini Amaterasu, by pozwoliła nam wyjść cało z tego szajsu.
W razie jakiegokolwiek ataku w moją stronę, używam Enrary, aspektu przyswojenia, by zmienić kończynę, bądź głowę w dym, przez który przeszedłby ewentualny atak. Gdyby coś zaś atakowało Tizzara, bądź Arturię, używam aspektu przywołania - Onikuma, by niedźwiedziem zasłonić towarzyszy broni. Nigdy nie używałem moich "przyjaciół" w ten sposób, ale myślę, że zrozumieją w jakiej sytuacji się znajduję... Jakoś im to wynagrodzę...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyPią Lip 24 2015, 13:00

MG:

Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Gdy Arturia używała deszczu światła, Tizzar podszedł do portalu i wbił weń miecz. Zacznijmy jednak od pań, wszak mają pierwszeństwo. Sześć słonecznych wiązek wbiło się niczym masło w mroczną masę energii docierając do celu, jednak... nic to nie zrobiło. Przynajmniej policjantka i Liang nie byli w stanie nic dostrzec. Co zaś u Ejjiego? Ten... zaczął coś widzieć w portalu. Odległe, ogromne drzewo, pod którym skryte było miasto... jednak wszystko spowijał ogień, wszelaka roślinność zdawała się być obumarła, choć czuć jeszcze było dawną chwałę tajemniczego miejsca, na które spoglądał. Na swój sposób był tym zszokowany. Ale wtedy też... usłyszał śmiech. Głośny śmiech, a ilość mrocznej energii zaczęła maleć, ostatecznie całkowicie niknąć i zostawiając sam portal i tajemniczego chudzielca zamkniętego w klatce.
-Hahaha. Nareszcie. - rzekł wyraźnie uradowany, po czym spojrzał na trójkę obecnych tu magów -Zapamiętajcie ten dzień. Dzień końca, dzień, gdy ponownie moi bracia i siostry odzyskają władzę. - to powiedziawszy zaczął się do nich zbliżać, gestem palców nakazując kratom klatki... nagiąć się, by go wypuściła. Jednak zanim zdążył zrobić chociażby krok poza nią... Potężnie zbudowana łapa wyszła z portalu i niezwykle szybko złapała go za gardło -L-luc... z-zostaw... - powiedział wyraźnie zszokowany tym wszystkim. A Arturia w momencie wystawania tej łapy doznała kolejnego szoku. Cały mrok, który i tak ją przytłaczał... zdawał się zrosnąć dwukrotnie. Mężczyzna, który jeszcze chwilę temu był tutaj dominujący, teraz był duszony przez łapę, której pojawienie się zniszczyło i Tarczę, i Klatkę Światła. Nie trwało to jednak długo. Na umięśnionej kończynie pojawiły się ciemne symbole, takie same jak u Eugeniusa, po czym puściły mężczyznę, który zaczął kaszleć. -Ta brama jest za słaba. Jesteś w stanie przeprowadzić tylko jedną ze swoich kończyn. Cierpliwości bracie. - rzekł do niego, chytrze się uśmiechając, po czym zaklaskał i brama zaczęła się zamykać. Z otchłani portalu dobiegł potężny ryk, ale łapa, już pozbawiona znaków się wycofała, nie chcąc chyba pozostać w tym świecie bez reszty tułowia. Portal zamykał się powoli, acz sukcesywnie. Ejji tymczasem, dostrzegł w oddali jakieś bestie. Prymitywne, jednak mające w sobie coś... przerażającego. Poruszały się chaotycznie, acz chyba dostrzegły portal, bo zaczęły się zbliżać. -Na czym to my stanęliśmy? - zapytał mężczyzna po chwili, jak się już wyprostował i poprawił swój strój.

Info od MG:
Ejji: 80 MM | mroczki przed oczami, ale da się widzieć
Arturia: 3 MM | | Oślepiające światło 3/3, Ethernalowa Tarcza Światła 2/4, Klatka Światła 2/3
Liang: 80 MM | mroczki przed oczami, ale da się widzieć | Yamata no Orochi 6/8
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyNie Lip 26 2015, 02:36

No nieźle… Niecodzienny widok, to prawda… Tylko o co kurwa w tym wszystkim chodzi?! Nic już z tego wszystkiego nie rozumiem… Czym do cholery jest ten portal? Kim jest ten typek? Co się tutaj dzieje? Po co to wszystko? I co najważniejsze… Co z tym wszystkim zrobić?  
Najpierw się uspokoić… Zapanować nad emocjami… Nie zrobić teraz niczego głupiego… Ważne jest, aby przeżyć. Tym powinienem teraz się kierować, aby wyjść z tego wszystkiego cało. Natychmiast odskakuję od portalu. Stanie przy nim nie jest teraz chyba najlepszym pomysłem. Udało się jednak coś zauważyć w tym wszystkim. Lecz zamiast odpowiedzi jest jeszcze więcej pytań. A wyjścia z całej sytuacji też raczej tam nie ma… Swoje spostrzeżenia na temat tego co zobaczyłem, zachowam póki co dla siebie. Nie jest to najlepszy moment na rozmowę o łatwopalności konkretnych gatunków drzew i terenów miejskich… Może później będzie szansa, by się czegoś więcej, od kogoś dowiedzieć…
Zaś cherlak znów znalazł się w zasięgu. Zabicie go wydaje się teraz takie proste. Wystarczy jedynie podejść na odpowiednią odległość i jednym ruchem, szybkim cięciem, zakończyć jego nędzną egzystencję… Niestety, sprawiedliwy wymiar sprawiedliwości oraz przykładny przykład w pełni legalnej gildii, chyba cenią sobie jego życie bardziej niż własne, a co gorsze… Cenią je chyba bardziej niż moje… Nie mam pojęcia jak mają zamiar zaciągnąć go pod sąd. Zanim podejmę jakiekolwiek działania, muszę się upewnić, że nie będą mi w niczym przeszkadzać… A może to ja przeszkadzam im, próbując go zabić? Mniejsza już z tym… Czas na użalanie minął chwilę temu. Teraz trzeba wziąć to wszystko na poważnie i w końcu zrobić coś sensownego!
Taa… Jednak jest beznadziejnie… No i jeszcze, tych tutaj brakowało! Głupie potworki…
Ehh... Weź tu znajdź taki sposób, żeby wszystkim pasowało i jeszcze wyjdź z tego całym i zdrowym… W sumie to zależy mi tutaj tylko na moim trupie. Reszta nie jest tak bardzo istotna… Chociaż nieciekawie się zrobi, jeżeli cała piwnica zaroi się od tych dziwnych potworków. Do tego czasu należałoby trupa uczynić trupem. Potem ewentualnie zająć się potworkami, które chyba są bardzo chętne, żeby dołączyć do całej tutejszej zabawy. Patrzę na Lianga i ręką wskazuję portal, potem kręcę delikatnie głową. Może domyśli się, żeby na niego uważać. A raczej nie tyle co na portal, co na potworki, które wkrótce z niego wybiegną. Wracając zaś do trupa…
-Jesteś aresztowany… - odpowiadam obojętnie, słowami Arturii na pytanie cherlaka, jakbym robił za jego adwokata. To chyba dobry sposób, żeby wzbudzić w nim ogromną radość, śmiech… i nieuwagę. Jeszcze raz trzeba spróbować… Wystarczyłaby tylko jedna, dobra okazja… Chwila nieuwagi, a potem sięgnąć mieczem jego ciała… Tylko jak do tego doprowadzić?  

Czy to ma w ogóle jakikolwiek sens? Co jeśli znowu przejmie nade mną kontrolę? Na Lianga i Arturię nie mam chyba co liczyć… Jednak są do dyspozycji jeszcze potworki… Za sojuszników raczej uznać ich nie można, ale gdyby tak tylko odwróciły uwagę moich towarzyszy, a ja miałbym swojego trupa tylko dla siebie… Tylko co potem? Jak mogę pozbyć się tego pieprzonego cherlaka? Wydaje się być taki pewny swego… Za bardzo… Najgorsze jest jednak to, że nie mam sposobu, by się do niego zbliżyć… Znów przejmie nade mną kontrolę, albo po prostu zmiecie mnie jednym machnięciem ręki… Chociaż nie… On do takich nie należy. Będzie mu zależało, byśmy umierali jak najdłużej. Musi mieć chorą satysfakcję z naszego cierpienia. Jest zbyt pewny siebie i lekceważy nas… Może jednak sobie na to pozwolić… Wciąż pozostaje dużo silniejszy od naszej trójki? Gdybyśmy chociaż działali razem… Szlag by to!

Wdech… Wydech… Wdech… Zawsze wszystko musiałem robić samemu… Nikt mi w niczym nigdy nie pomagał, ale też nigdy nikt nie przeszkadzał… Tak samo ja nikomu nie przeszkadzałem… Po prostu robiłem swoje, nie zważając na nic i na nikogo… Natomiast żal i smutek znikał wraz z upływającym czasem… Czemu teraz ma nie być inaczej? To tylko kolejny trup. Trochę inny niż pozostałe, ale trup i tak jest trupem… Czyli ma być martwy. Ten przypadek po prostu wykazuje się nieco większą chęcią do życia oraz nietypową dla zwykłych, tradycyjnych trupów mocą. Jednak to wciąż nic wielkiego… Tak jak człowiek jest człowiekiem i krwawi, tak samo trup jest trupem i leży martwy… Tylko czy to coś w ogóle da się zranić? Czy krew tego trupa jest czerwona? Czy w tym czymś płynie jakakolwiek krew?
Mocniej zaciskam dłoń na rękojeści. Tym mieczem zakończę jego życie… Może nie być czasu, aby sięgnąć po inne ostrze… Aktywuję na nim Kuchiku-kan mōdo [A].  Za którymś razem na pewno uda się do niego dojść i go trafić… Chociaż raz… Czy wymagam od siebie tak wiele? Jego śmierć powinna to wszystko zakończyć, a przynajmniej dać jakąś możliwość wyjścia z tego miejsca. Im mniejsza będzie jego uwaga i ostrożność, tym większą mam szansę, żeby się go pozbyć… Jak trudno byłoby wyprowadzić go z równowagi?

-Ehhh… - wypuszczam powietrze wzdychając. Wymyślenie jakiegoś szybkiego planu działania nie jest łatwe. Ale właśnie o to w tym wszystkim chodzi. By zyskać odpowiednią ilość czasu… Aż pierwsze poczwary wyjdą z portalu i odwrócą uwagę Lianga i Arturii. Zaś trup należy tylko wyłącznie do mnie, a jego los jest w moich rękach. To nie jest dzień miłosierdzia… Dzień końca? Coś na pewno się dzisiaj skończy. Tylko co? Wszystko zależy od tych, którzy te dni czynią lepszymi, lub gorszymi. Do których należę ja? Nie wiem… Może nawet nie chcę wiedzieć… Chcę, żeby było już po wszystkim…
Jego moc jest znacznie większa niż moja, już tego doświadczyłem…  Nie chcę tego odczuć po raz drugi. Tylko jak się przed tym obronić? Może się uda, może nie… Biorę głębszy wdech… Muszę się skupić… Powoli uwalniam magiczną moc, by aktywować Anchimajikkumōdo [ B ], jednak skupiam się, żeby energia nie przepłynęła przez miecz. Ściskam prawą ręką nadgarstek, żeby zmniejszyć dopływ magicznej mocy do ręki, a tym samym do miecza... Nigdy tego nie próbowałem. Okoliczności tego nigdy nie wymagały… Ale teraz potrzebuję tego… Żeby zabić i nie zostać zabitym… Utrata takiej ilości mocy w tak krótkim czasie może być męcząca, ale wytrzymam… Trup ma być trupem… A ja po prostu chcę stąd wyjść żywy…
-Jesteś z siebie dumny? – pytam w międzyczasie, szykując zaklęcia. Nie mogę powstrzymać uśmiechu rysującego się na mojej twarzy. – Może i odwaliłeś kawał solidnej roboty… Ale… I tak myślę, że ja zrobiłbym to lepiej. Może dlatego, że jestem lepszy od ciebie? – mówię ostrożnie zbliżając się do cherlaka. Słowa wypowiadam powoli i spokojnie, aby jak najbardziej drażniły uszy chudzielca. Może jak się zdenerwuje, jego sadystyczne skłonności wzrosną do tego stopnia, że będzie bardziej nierozważny i tym samym odsłoni się. Tym samym da okazję, żeby zadać mu ostateczny cios...

Albo tylko mnie zignoruje…

Nie idę prosto na niego. Staram się go okrążyć, ale nie spuszczam z niego oczu. Raz prawie udało mu się mnie przebić mroczną energią. Drugi raz to mu się nie uda, ale muszę być tylko ostrożny. Oleje mnie, albo znów przejmie kontrolę nad moim ciałem… I tego najbardziej się obawiam. Niby ta sama sztuczka nie działa dwa razy, ale kto wie… Nie znam mocy jaką on się posługuje. Nie mam pojęcia co zrobić, żeby moje ciało nie było mu posłuszne.  Tak jakby to kurwa mogło być ode mnie zależne!
-Ehhh! – wzdycham z lekkim poirytowaniem. Jest jednak tylko jeden sposób by sprawdzić czy się uda, czy nie. Atak na niego skończy się albo jego śmiercią, albo kolejną moją porażką… Jak to jednak mówią, do trzech razy sztuka…

Jeszcze jeden wdech. Każda sekunda dłuży się jak minuta… Trup jest prawie na wyciągnięcie ręki, a jednak to wciąż tak daleko. Jak bardzo słaby muszę być w porównaniu z nim? Jak wiele brakuje mi, żeby się z nim mierzyć? Zaledwie kilka metrów i jedno cięcie… Taka jest granica między jego życiem, a śmiercią. Problem, żeby pozwolić mu tę granicę przekroczyć… Jeszcze mocniej zaciskam dłoń na rękojeści, aż czuję jak zaczyna powoli drętwieć… Muszę być w pełni skupiony. Podejść jak najbliżej się da i potem załatwić problem raz, a dobrze i na zawsze… Prawą ręką puszczam nadgarstek. Krew znów dopływa do dłoni… Lewą nogę zostawiam lekko z tyłu… Miecz unoszę na wysokość klatki piersiowej. Wszystko wydaje się być takie powolne i żmudne… To tylko kilka sekund. Zaraz będzie po wszystkim…

Czy skończę za nim, przed nim, obok niego… nie ma to większego znaczenia. Byleby tylko znalazł się w zasięgu… Prawą ręką sięgam do kieszeni po bombę dymną. Potworki może zdążyły już dobiegnąć do portalu… nie dbam o to… Kto inny powinien się nimi zająć. Ufam, że sprawiedliwy wymiar sprawiedliwości sobie z nimi poradzi… Nikt zaś nie powinien mi teraz przeszkadzać. Mimo wszystko, na wszelki wypadek rzucam dymną bombę za siebie, lekkim ruchem nadgarstka. Bez żadnych wielkich zamachów, byleby tylko zasłoniła mnie i mojego trupa. Żeby nie zmarnować najlepszej okazji na wykończenie go… Mogą mnie później ciągać po sądach, ale nie obchodzi mnie to. Tutaj kończę życie swojego trupa. W tym momencie… W prosty sposób…
Od razu startuję prawą nogą. Trup przecież też człowiek, swoje jaja posiada, prawda? I właśnie w stronę tego parszywego miejsca kieruję swój but. Z wcześniejszym zamachem. Żeby aż huknęło! Żeby aż podeszły mu pod gardło! Żeby aż zapiszczał przy tym jak mała dziewczynka! Nie żałuję sobie siły przy tym kopnięciu… Niech boli! Niech cierpi! Może i ma moc by panować nad światem, ale niektórych miejsc nie da się tak po prostu zmienić. A nawet jeżeli nic przy tym nie poczuje, to przynajmniej zostanie mi ta wspaniała satysfakcja z kopnięcia go między nogi.
-Hehh… - wzdycham trzeci raz. Krótko. Dając tylko cichy, delikatny dźwięk. Czas to ładnie podsumować... Najpierw cięcie od dołu, w górę, mające na celu oddzielenie jego ręki od reszty ciała. Gdy miecz będzie na górze, wtedy opuszczę go, przebijając się przez czaszkę, mózg, kręgosłup, szyję, klatkę piersiową, serce i wtedy szarpnę miecz do siebie. Resztę zwłok odepchnę lekkim, frontalnym kopnięciem, wystarczającym, żeby zwłoki dźwięcznie opadły na ziemię…
Powinno być po wszystkim, ale coś może się nie udać. Gdyby udało mu się znów przejąć kontrolę nad moim ciałem… No to cóż… Nie mam za wiele do powiedzenia… Przynajmniej próbowałem…

Może jednak to się skończyć tym, że mój atak się nie uda, a i on nie spróbuje mnie kontrolować, a zamiast tego najnormalniej będzie ze mną walczyć, na znany tylko sobie sposób… Jednak załatwienie trupa może być ważniejsze niż, noga lub ręka… Skupiam się jedynie, by nie zranił mnie w tors, albo w głowę… Martwy za wiele nie zdziałam, lecz gdybym nie był w stanie uniknąć, lub zablokować jego ataku, czymkolwiek by go wykonywał, wtedy przyjmę to na prawą rękę. Jeśli byłaby taka potrzeba, rzucam mu jeszcze bombę dymną pod nogi, a potem atakuję tam, gdzie powinien stać.  Nogi zaś cały czas mają posuwać się w jego stronę, żeby jak najbardziej się do niego zbliżyć… Trochę naokoło, co by tak zwiększyć szansę na ewentualny unik… Żeby potem zakończyć jego parszywy żywot. Właśnie w tej piwnicy. Nie potrzebuję żadnych jego wytłumaczeń. Wszystko uda się wyjaśnić, nawet bez niego. W przypadku, gdy dotarcie do trupa byłoby utrudnione, daruję sobie kopniaka w krocze i rozprawiam się z nim odcinając mu wpierw rękę, tą którą będzie łatwiej, tą której bliżej będzie do ostrza. Potem przykucam i cięciem od prawej do lewej rozcinam mu kolana, żeby trudniej mu było ustać. Następnie zaś pozostaje skierować ostrze w górę, ciąć przez udo, brzuch, aż po samą twarz. Na koniec cofam rękę i wyprowadzam pchnięcie w jego pierś…
Potem kolejne…
i kolejne…
i kolejne…
Dopóki nie poczuję, że jestem cały w jego wnętrznościach… Kiedy już nie będzie się ruszał… Kiedy miną jego drgawki pośmiertne… Wtedy trzeba będzie zająć się potworkami… Ale czy nie lepiej byłoby zacząć uciekać przed sprawiedliwym wymiarem sprawiedliwości? Nie… Nie mogę ich tak tu zostawić samych sobie. Przy okazji pomyśli się nad jakimiś wytłumaczeniami, ewentualnie nad planem bezpiecznej ucieczki… Odwracając się z powrotem w stronę portalu, rzucam mieczykiem w pierwszego lepszego potworka. I zaczynam cofać w stronę wyjścia. Gdyby było się jeszcze trzeba przed czymś bronić, wtedy sięgam po maczetę przy udzie. I jak jakiś potworek podbiegnie, to sieknie się go przez głowę, jeżeli starczy na to wszystko czasu… Mam nadzieję, że uczynienie trupa trupem, nie będzie trwało jakoś długo…
Cholera… ile ja tu wszędzie porozrzucałem broni… Gdy już się tu nieco posprząta, wypadałoby te wszystkie mieczyki zebrać z powrotem…
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Arturia


Arturia


Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyPią Lip 31 2015, 01:22

Nie! Nic nie działa! wszystko zniknęło! Jak mam ochronić tych ludzi?! Nie, nie poddam się. Spojrzała na Tizzara i to co robi. Wyższa konieczność. Wiedziała to. Tylko, że panna Arturia spaprała, bo jej magia nie zdziałała zbyt wiele. Może ewentualnie kupiła trochę czasu. To ona powinna pozbawić życia chudego jegomościa. Mogła niby teraz spróbować go zaatakować i... i co?... Skręcić mu kark? A może wyrwać serce? Heh, była za słabo uzbrojona. Za słabo przygotowana. A marzyła o komandosach! Ha, też coś! Bez broni, bez many... "ładnie" się urządziła... Postanowiła nie wchodzić Tizzarowi w paradę. Skupiła się na portalu. Jeśli coś spróbowałoby znów przeleść, R2 postanowiła blokować kończyny maszkar (Sztuki Walki lvl1). W skrajnym przypadku jakby potwór miał i tak przeleźć, Archie chwyci go i robiąc dźwignię przez bark ciśnie go z powrotem w portal. Niech wraca skąd przylazł...
Coraz mniej jej się podobało to, co "wionęło" od chudzielca i od strony portalu...

/Perdon za jakość ;v; ...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1080-konto-arturii https://ftpm.forumpolish.com/t422-arturia https://ftpm.forumpolish.com/t1519-wszystko-co-pod-sloncem-i-gwiazdami
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptySob Sie 01 2015, 12:43

Żadna z intryg knutych przez Tizzara nie poskutkowała. Przejście jest zablokowane, wszędzie wiszą ciała porwanych, podłogę pokrywa czarna energia, a chodzenie w niej przypominało brodzenie po kolana w bagnie.
Nic nie wskazywało na to, że moglibyśmy wyjść stąd cało. Jedyne co nam pozostało, to bronić się i atakować... aż do śmierci.
Uklęknąłem, przygotowując się do złożenia ostatniej modlitwy. Nie do bogów, nie do jakiegoś niematerialnego bytu, ale do jednych z nielicznych, na których mogłem zawsze liczyć. Nie była to modlitwa błagalna, nie prosiłem o ratunek. Wojownicy tak nie robią. Modliłem się do Yatagarasu, Enrary, do Onikumy i Yamata no Orochi, a nawet do Akateko. Dziękowałem im za wszystko, co razem przeszliśmy.
-Czeka nas ostatnia bitwa moi przyjaciele- wyszeptałem jako ostatnie słowa.
Nie było we mnie strachu. Już dawno się go wyzbyłem. Teraz byłem tylko ja i Guan Dao.
Na polecenie Tizzara, kiwnąłem głową. Spojrzałem na Arturię -do dzieła-
Dwóch przeciwko całej armii demonopodobnych stworzeń. Niezbyt sprawiedliwie. Używam aspektu przywołania, zaklęcia Onikuma. Teraz jest idealnie. Chociaż obawiam się, że trzech to już tłok, a demony nie mają cienia szans... Ale składy od początku były nierówne.
Nie pozostawało nic, jak bronić portalu. Chudzielca zostawiam Tizzarowi. Chłopak zrobi to co musi.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyPon Sie 03 2015, 19:56

MG:

Wszyscy przygotowywali się do bitwy, jednak portal zamykał się znacznie szybciej, niż się wszyscy spodziewali. Nic z niego nie wyszło i pozostał sam chudzielec. Było to już w chwilę po tym, jak Liang się pomodlił, a Ejji wygłosił swoją przemowę. On zaczął... się śmiać.
-Hahahahahahah! Ty? - rzekł wyraźnie rozbawiony, a jego głos echem roznosił się po pomieszczeniu -Nędzny człowieczek nie mający bladego pojęcia co się dzieje? - po czym wskazał go ręką, a mężczyzna przyłożył sobie do gardła ostrze, na którym Ejji wcześniej aktywował swoje zaklęcie -Właśnie jesteś świadkiem początku końca. Liczę, że przyjemnie będzie się oglądało, jak twój świat upada. To zobaczenia potem. - stwierdził wyraźnie rozbawiony i zaczął... opuszczać pomieszczenie, na samym końcu obracając głowę i mówiąc -Klęczcie. - i całe trio musiało upaść na kolana, gdy mężczyzna odchodził. Nie wiedzieli ile tak trwali, ale chyba niedługo, bo po chwili to uczucie minęło, a do pomieszczenia wszedł Eugenius.
-Wszystko w porządku? Żyjecie? - mówił wyraźnie poddenerwowany i wystraszony staruszek.

Info od MG:
Ejji: 27 MM | | Kuchiku-kan mōdo 1/2, Anchimajikkumōdo 1/3
Arturia: 3 MM | |
Liang: 80 MM | | Yamata no Orochi 6/8
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptyPon Sie 03 2015, 22:45

C-co?! To wszystko? To wszystko co ma do powiedzenia?! I to tyle? Że niby już koniec? I tak po prostu sobie poszedł? Świetnie… No i co niby teraz? W sumie to chyba nic… Zaginieni się znaleźli. Eugenius żyje. Całość ma szczęśliwe zakończenie... Czym tu niby się przejmować? Wszystko w porządku, jakby nigdy nic się tu nie stało! Kogo, by to w ogóle obchodziło? Przecież zrobiliśmy to co trzeba…
A jednak trup przeżył… Wyszedł z tego cało, zostawiając nas samych sobie… Lecz chyba spodziewa się kolejnego spotkania… Tak samo jak ja… Tyle, że wtedy będę już silniejszy… Do następnego razu muszę wziąć się za siebie… Cała ta misja pokazała tylko, jak bardzo słaby jestem… Ale nie będę… Już nigdy nic tak nie zawalę! Nigdy więcej! Ostatni raz byłem tak bezużyteczny! Więc… do następnego skurwielu… Świat może się zawalić, ale wciąż pozostajesz moim trupem… Nie waż się do tego czasu umierać… A potem znów się spotkamy… Nikt nam wtedy nie będzie przeszkadzać…

Póki co trzeba się jednak zająć tym co jest. Gdy Eugenius do nas schodzi, wstaję i jakby nigdy nic otrzepuję się z kurzu. Szybko rozglądam się po pomieszczeniu, a potem zbieram z ziemi leżące mieczyki… Staruszek wygląda na zdrowego, a czarna materia chyba z niego zniknęła… Ciekawe, czy przez cały ten czas tylko siedział sobie na krzesełku?
-A nie widać? – mówię do niego w międzyczasie. Na mojej twarzy pojawia się niewinny uśmiech.  – Jest dobrze… Nic się nie stało. Zupełnie nie ma się czym przejmować… Lepiej powiedz, czy u ciebie wszystko działa. Ej, Liang! Pomożesz mi ze zdejmowaniem tych ludzi? Ehh… Brudną robotę zawsze muszą wykonywać magowie…
W ten właśnie oto sposób, wszystko znów przybiera radosny obrót... Jutro mieszkańcy szczęśliwie obudzą się w swoich łóżeczkach, jak każdego dnia, a ja będę już daleko stąd… Chociaż wcześniej dobrze byłoby odwiedzić jeszcze staruszka, sąsiada Eugeniusa. Miał nauczyć mnie grać w shougi... Ciekawe jak bardzo się ucieszy, na wieść, że Eugenius żyje i nic mu nie jest. Nikomu tak naprawdę nic nie jest, poza paroma ranami, ale te z pewnością z czasem się zagoją… Wszystko wróci do normy. Po co komukolwiek rozpowiadać o tym co się stało? To, czego się dowiedziałem, zachowam wyłącznie dla siebie i sam zrobię z tym co zechcę… Nie ma potrzeby bawić się w sprawiedliwy wymiar sprawiedliwości i w słuszne postępowanie… Nie wiem co Arturia i Liang, o tym myślą, ale to już ich sprawa…

Nie mam nic więcej do powiedzenia. Nie ja tu jestem od gadania… Tłumaczyć też się nie będę… Nie mam z czego. Wszystko co robiłem, było dla ich dobra, więc nie powinni się przyczepić… Prawie wszystko… Byleby tylko nie mówili nic o tym, dlaczego ich zaatakowałem… Powinniśmy o tym zapomnieć… I ja… I oni… I wszyscy…  Przecieram jedynie oczy, wciąż utrzymując wymuszony, nieszczery uśmiech.

Wszystko przecież jest w porządku…
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Arturia


Arturia


Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012

Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 EmptySro Sie 05 2015, 22:18

Bezradnie patrzyła, jak jej ciało wykonuje ruchy bez udziału jej woli. I nie podobało jej się to. Jak tylko siła przymusu zniknęła, Arturia potraktowała wszystkich Fae [PWM], szczególnie Genia. Jako, że Liang został poproszony o pomoc w zdjęciu porwanych spod sufitu, R2 wybiegła na górę. Liczyła, że jeszcze dopadnie chudzielca. Nie miała mocy ani broni, i w zasadzie nie wiadomo, co nią kierowało. Jeśli go nie znalazła, wróciła i pomogła chłopakom zdejmować poszkodowanych. Komu było trzeba, udzieliła pomocy czy to przez opatrzenie, czy pomoc psychologiczną. Pilnowała też, by Geniuś nigdzie nie zdezerterował. W wolnej chwili zwróciła się do niego:
- A teraz proszę mi dokładnie powiedzieć, co się przed chwilą stało, kiedy się zaczęło, dlaczego i jaki jest cel zbiega. Proszę udzielić wszystkich informacji na temat tej sprawy, jakie pan posiada.


/Perdon za nijakość :/ ...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1080-konto-arturii https://ftpm.forumpolish.com/t422-arturia https://ftpm.forumpolish.com/t1519-wszystko-co-pod-sloncem-i-gwiazdami
Sponsored content





Dziedziniec - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Dziedziniec   Dziedziniec - Page 8 Empty

Powrót do góry Go down
 
Dziedziniec
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 11Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next
 Similar topics
-
» Dziedziniec przed Pizzerią Lama

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Zachodnie Fiore :: Caltha
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.