HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Cpt. Fate




 

Share
 

 Cpt. Fate

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Fate


Fate


Liczba postów : 4
Dołączył/a : 26/01/2014

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptyWto Mar 25 2014, 14:47

Imię: Fate
Płeć: Mężczyzna
Waga: 71kg
Wzrost: 183cm
Wiek: 21
Gildia: Samotnik
Klasa Maga: 0

Wygląd:

Rodem z dzikich plaż odległych krain północnych, dwudziestolatek zachował, pomimo częstych mrozów Fiore, ciemniejszą karnację i stosunkowo nieprzystosowany jak na te strony skąpy i letni strój. Jako, iż często dumnie odkrywa większą część swojego ciała, dba o nienaganne umięśnienie, które stara się zachować codziennie ćwicząc na siłowni. Opalenizna świetnie mieszą się z troszkę zbrązowiałą cerą. Brązowe oczy w połączeniu z wiecznym uśmiechem na twarzy, tworzą razem radosną mieszankę, świetnie lustrując usposobienie chłopaka. Co do samej postury – ze względu na dość małą wagę, nie bije od niego jakąś tajemniczą i charyzmatyczną siłą, aczkolwiek wraz z ponadprzeciętnym wzrostem wyróżnia się spośród tłumu i z pewnością wrogowie dwa razy pomyślą, nim rzucą się na tego "przystojniacha", jak zwykły mówić na niego kobiety lekkich obyczajów z rodzinnych stron. Oprócz samej sylwetki wyróżniają go też średniej długości gęste czarne włosy, przykryte hawajskim kapeluszem z oplecionymi wokół pięknymi koralami. Nosi wykonany z podobnego materiału naszyjnik zabarwiony na pomarańczowo, identycznie jak kapelusz. Białe, lekko zaostrzone zęby odbijają promienie słońca, za każdym razem, gdy ma ochotę się uśmiechnąć – częste jedzenie surowych bądź niedopieczonych ryb wzmocniły je do tego stopnia, że przy bezpośrednim starciu z czyjąś pięścią, nie powypadają lub skruszą jeden za drugim. Dodatkowo do czapki jest doczepiony sznureczek z emblematem przedstawiającym trupią czaszkę.
Ubiór, jak wcześniej wspomniałem, nie składa się z wielu elementów. Czarne bermudy sięgające kawałek za kolana, owinięte w pasie przez skórzany pas, do którego można przyczepić kilka przydatnych zabawek. Porusza się praktycznie zawsze w sandałach, które raczej należą do kategorii nietradycyjnych japonek. Stawia w ten sposób na swobodę. Czasem nosi przewieszoną przez lewę ramię torbę, gdzie chowa większość mniej lub więcej zbędnych przedmiotów.
Muszę też wspomnieć o licznych tatuażach, których nazbierał w trakcie podróży morskich. Na całej szerokości pleców widnieje ogromny smok, a jego ogień z paszczy sięga aż po koniec szyi. Lewę ramię pokrywa długa seria chińsko-podobnych znaków, natomiast prawe pogrążone jest w postaci czarnego kruka. Przy kostce lewej nogi można ujrzeć wijącą się wokół jaszczurkę, a zaraz przy prawym udzie po wewnętrznej stronie swą moc prezentuje otchłań płomieni, zwykle po części przykryta przez spodenki. Ostatnim cielesnym ozdobieniem jest mały delfin przy piersi.


Charakter:

Temperamentny człowiek o skłonności do radości i codziennej zabawy. Jeden z typowych osobników królestw południowych, lubujących się w beztroskim trybie życia. Imprezy do rana, dużo adrenaliny i nieziemskich kobiet, wraz z niemałą dawką alkoholu to zdecydowanie styl dwudziestolatka, który bez tego zwyczajnie by nie przeżył. Podobnie jest z żądzą przygód i pojedynków, połączoną z chęcią zdobywania wiedzy i nowych umiejętności. Zawsze zabawny i dowcipny, świetnie dogaduje się z innymi, będąc często duszą okolicznego towarzystwa. Chce być w centrum uwagi, nie zawsze mu to wychodzi, niektórym takie zachowanie bywa frustrujące, innym zabawne. Rzadko gości na jego twarzy smutek, jeśli ma się przejmować jakimiś problemami, to tylko tymi związanymi z brakiem jakiegokolwiek zajęcia. Monotonia i nuda to najgorsi wrogowie, a sytuacja wymuszająca przesiadywanie w domu to istna udręka. Ba! Jakiego domu? Chłopak tyle podróżuje i szuka nowych wrażeń, że nigdzie nie zagnieździł się na dłużej. Poza małą kawalerką w największym mieście magów Magnolii, nie posiada żadnych nieruchomości czy chociażby miejsca odpoczynku. Sypia więc w przydrożnych tawernach lub noclegowniach, gdzie ma szansę dobrze się napić i poznać nowych ludzi. A tych napływają setki, takie już ma swoje credo. Kieruje się też kilkoma zasadami, które stabilizują ogólną egzystencję. Choć sam stosuje się jedynie do własnych reguł, to wiążą się one z honorowym podejściem do spraw, uczciwością i odwagą. Stara się pomagać potrzebującym, a przyjaciół traktuje jak rodzinę i tak też się wobec nich zachowuje – nie odmówi praktycznie żadnej przysługi, aczkolwiek czasem przez swoje ogromne lenistwo, poszuka jakiegoś rozwiązania, by wymigać się od obowiązku. Przecież lepiej pójść do pubu, prawda?
Młodzieńcowi do szczęścia brakuje tylko wysokiej blondynki u boku, zimnego napoju oraz ciepłej plaży w kurorcie wodnym. Chociaż... nic nie może równać się z pięknością i błogością dalekiego morza! Te lata spędzone na statku, z dala o wszelkiego lądu, stworzyły z dwudziestolatka prawdziwego wilka morskiego. Podczas swej pięcioletniej pracy na łajbie nabył wiele przydatnych zdolności. Poza niezbędnikiem każdego żeglarza nauczył się w miarę dobrze się bić i przeglądnął kilkanaście map różnych królestw, w tym oczywiście Fiore. Jak to "urodzony na łodzi" świetnie pływa oraz łowi, co także zalicza się do jego pasji. Pomimo ogromu zjedzonych ryb, dalej za nimi przepada, a pieczony dorsz to jedna z najlepszych dostępnych kolacji. Pierwsze miejsce, gdzie udałby się z dziewczyną to na pewno plaża z zachodzącym słońcem. W końcu każdy ma duszę romantyka...

Historia:

Wrak statku powinien zostawiać za sobą setki dóbr. Jeśli trafi się łupieżcy galera kupiecka, to może liczyć na naprawdę świetny łup. W tym jednak przypadku nie mógł oczekiwać zbyt wiele – zwykła fregata podróżnicza nie mogła zawierać w sobie kosztowności. Jednakże mężczyzna umoczony po pachy w wodzie, wyskrobał z dna szkatułkę, w której znajdowała się mała książeczka z podpisem " Cpt. Fate". Naturalnie z ciekawości zaczął czytać treść, poznając tym samym historię jednego z wybitniejszych żeglarzy świata.

X799 XXVII Czerwiec

Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Ojciec przestrzegał mnie przed tymi imbecylami. Wielki oficer się znalazł. Załoga kompletnie go się nie słucha. Panujący od kilkunastu dni rozgardiasz musiał wreszcie doprowadzić do czegoś takiego. Wypłynęliśmy na nieznane wody, kilka godzin po przekroczeniu granicy wpadliśmy w prawdziwe piekło. Wichury, huragany, wiry wodne, co tylko najgorsze, innymi słowy, prawdziwie piekielny sztorm. I w takiej sytuacji ten cholerny kapitanek nie wie co zrobić! Schował się w swojej kajucie, zakluczył się i czekał na zbawienie. Teraz ster przejął majtek, też kolejny nieudacznik. Takie to są właśnie wyprawy z szabrownikami. Niby pełno przygód, ale jak przyjdzie co do czego, to chowają się po kątach jak szczury. Istne szaleństwo...

Przypadkowo wylosowana strona zawierała jedynie tę krótką notatkę. Łupieżca podrapał się po swojej gęstej czarnej brodzie i zaciekawiony opowieścią, postanowił przeczytać pamiętnik od początku. Wpierw musiał jednak wyjść z tego bagna. Przedarł się przez stos umoczonych desek i szczątków łodzi. W końcu dotarł do własnej łajby, gdzie zacumował i wygodnie usiadł na małym krzesełku rybaka; pykając fajkę rozpoczął lekturę od porządnego haustu rumu.


X798 XI Styczeń

Rozpocząłem mą opowieść w środku zeszytu, za co najmocniej przepraszam. Nazywam się kapitan Fate, prawnuk Wielkiego Jacka, który to jako pierwszy opłynął dookoła królestwo Fiore. Urodziłem się w kolebce najlepszych żeglarzy,  na Wyspach Południowych, znajdujących się kilkaset mil morskich od wspomnianego państwa. Droga to długa i szeroka, pełna niebezpieczeństw i niespodzianek – dlatego od zawsze marzyłem żeby wybrać się w taki rejs. Powracając jednak do tematu – morze było wpojone w krew mojej rodziny. Miałem starszego brata – marynarza, ojciec pracował w zakładzie stolarskich natomiast matka zajmowała się karczmarstwem. Posiadaliśmy małą tawernę portową, do której codziennie zlatywały się setki różnych osób.To tam pobudziłem w sobie żądzę przygód, słuchając opowieści o stworach i magii. Zapewne połowa z nich była zwyczajną bujdą, aczkolwiek niektóre opowiadania naprawdę brzmiały wiarygodnie i zachęcały od kolejnych wypraw po skarby. Lata dzieciństwa nie należały do najciekawszych – poza kilkoma wypadami na ryby, siedziałem w domu bądź biegałem razem z kolegami po dzikich plażach, strasząc zwierzęta i bawiąc się w piratów. Co do edukacji... pisać i czytać nauczyli mnie rodzice, natomiast inne umiejętności nabyłem w trakcie kilkunastu wypraw morskich. No właśnie... wyprawy morskie. O nich mam zamiar rozprawiać w moim małym dzienniczku. Otóż cała przygoda zaczęła się, gdy osiągnąłem wiek dziesięciu lat...

W tym momencie pirat przerwał czytanie, zapalając nową świeczkę. Dzień się kończył, toteż potrzebował jakichś źródeł światła. Lampa naftowa, którą zawsze nosił przy łódce została skradziona, więc musiał zadowolić się stosem wosku i knotów. Chwilę później powrócił do lektury.

X790 Kwiecień

Pierwszy rejs do sąsiedniego miasta portowego. Droga lądowa była zbyt niebezpieczna, toteż korzystaliśmy zawsze z szybszego i przyjemniejszego rozwiązania, jakim były statki. Niby nic szczególnego, kilka godzin i byłem na miejscu, aczkolwiek pierwsza służba na łajbie to było dopiero coś! Choć mycie pokładu nie należało do najciekawszych zajęć, to kapitan pozwolił mi na pozwiedzanie trochę okrętu i wspinaczkę na bociana, stamtąd dopiero widok jest przepiękny. Obyło się bez niepotrzebnych sytuacji – czyste słoneczko, silny wiatr i zero deszczu, idealna pogoda dla żeglarza. Poznałem też kilku fajnych chłopaków, między innymi bosmana Randolpha i kuternogę Smith'a, który przez dobre dwie godziny rozprawiał mi o tym, jak to stracił nogę w starciu z rekinami. Nie no, odjazd! Też chciałbym kiedyś zmierzyć się z tą krwiożerczą bestią, to musi być dopiero wyzwanie. I podobno skóry z nich są bardzo cenne. A jak to pieniądze, każdy ich potrzebuje...

X799 Maj

Nie chcąc zanudzać takimi historyjkami jak poprzednia, opowiem teraz coś o wyprawie po Złoty Róg. Ów artefakt znajdował się w samym sercu Wyspy Czaszki, otoczonej zresztą przez stosy ostrych jak brzytwa kamieni. Tylko kilku śmiałkom udało się przedrzeć przez ten labirynt i dotrzeć na suchy ląd, gdzie zresztą było jeszcze bardziej niebezpieczniej niż na samej skalistej płyciźnie. Jako, iż organizator oferował sowite wynagrodzenie, zgłosiłem się ( już jako osiemnastolatek! ) na ochotnika. Przydzielono mi kilka zwykłych zadań, aczkolwiek najważniejszą moją rolą była obsługa działa. Na tych wodach pełno było piratów i szmuglerów, którzy nie życzą sobie karawan kupieckich czy prywatnych okrętów – ich zdaniem cały teren należy do nich i nikt bez opłaty nie może żeglować w tych stronach. Oczywiście większość ignorowała te idiotyzmy, z racji tego, że miejscowi magowie chętnie oferowali swoje usługi ochronne, w zamian za stosunkowo małą zapłatę. Na naszym statku stróżowało dwóch czarodziejów. Jeden z cholernie długą brodą nazywał się Joseph i pochodził z Fiore, natomiast drugi, murzyn, przybył z dalekiego zachodu, by trenować swoją niecodzienną sztukę. Z nimi było dopiero o czym pogadać! Staruszek bardzo szczegółowo opisywał rodzinne królestwo. Ślinka mi ciekła od opowieści o gildiach i stworach zamieszkujących różne groty. Napływ myśli o planach na przyszłość tak zajęły moją głowę, że całkowicie zapomniałem o rzeczywistości. Powoli dopływaliśmy do skalistej pułapki. Teraz swe umiejętności musiał pokazać sternik, a zręczne uniknięcie tych wszystkich wystąpień nie należało do najłatwiejszych. Błyskawicznie wyskoczyłem na górę, by zobaczyć jak sobie poradzi. Ze strachem i nadzieją patrzyłem na stos wraków, blokujących niektóre drogi. Jednakże, organizator wyprawy umiejętnie dobierał członków załogi. Brodaty mężczyzna tak zręcznie wymijał przeszkody, że wszyscy obserwujący mogli jedynie pomarzyć o takich zdolnościach. Jednych wprawiało to w zdumienie, innych nawet szokowało. Ja oczywiście byłem pod wrażeniem tego popisu, aczkolwiek bardziej interesowała mnie teraz sama wyspa. Powoli Aquilla zbliżała się do krawędzi lądu. Skały zostały daleko za nami, kotwica z hukiem opadła na dno. Migiem z łajby wysiadło dwudziestu śmiałków, gotowych poświęcić życie dla skarbów i sławy. Słyszałem ostatnie słowa kapitana : "Nic nie jest gorsze od braku rumu. A my mamy jego po pas". Po nich drużyna weszła wgłąb dżungli...

Następnych kilka linijek zostało wykreślonych, innej części wcale nie dało się przeczytać, jakby była rozmazana przez morską wodę. Kontynuacja znajdowała się dopiero trzy strony dalej, na co pirat zniesmaczony podrapał się po gęstej brodzie.

Ciemność... cholerna ciemność jakbym siedział głęboko w rowie... wrzaski, krzyki? Tak wiele dziwnych odgłosów, których nie mogę rozpoznać. Jak się tu znalazłem? Po wkroczeniu na wyspę wszystko wyglądało idealnie – bezchmurna noc, piaszczysta plaża i nawet przyjemnie wyglądająca dżungla. Równie dobrze zapowiadała się niewielka jaskinia, do której oczywiście cała ekipa musiała wejść. Chwilę potem pięciu zostały wessanych przez ruchome piaski, innych trzech pokąsał jakiś ogromny wąż! Kilka kroków dalej i połówka z pozostałych została równo ścięta przez mechanizm, uwalniający wielkie ostrze. Takim sposobem zostało nas sześciu. Jedynie kapitan wydawał się niewzruszony tymi wydarzeniami. Trzymając w jednej ręce pistolet, a w drugiej pochodnie kroczył przez te ślepe korytarze niczym największy poszukiwacz skarbów. Na nic zdały się jego ostrzeżenia, czterech z naszej małej załogi, zauważywszy cień pobiegli za nim i spadli do głębokiego rowu, zakończonego kolcami na dnie. Takim sposobem zostaliśmy tylko ja i dowódca. Ten szedł dalej, bez słowa wskazywał mi kolejne ścieżki. Mieszanka strachu i rozpaczy podwajała moje zmęczenie, w końcu droga się urwała, a ja nie mogłem szukać kolejnej. Padłem więc wtedy nieprzytomny na ziemię i... właśnie, co wtedy? Skąd do cholery mam to wiedzieć? Przecież byłem w stanie śpiączki. Zresztą, mniejsza z tym. Ważne co było potem, bo... obudziłem się przy jakimś drzewie. Kapitana nigdzie nie było, aczkolwiek ślady wokół mnie prowadziły do jaskini obok. To jasne, tylko my przeżyliśmy, musiał tam być. Toteż chwilę potem znalazłem się znów w gęstej ciemni. Co mogłem innego począć, jak nie iść dalej? Pomimo kilkunastu śmiertelnych pułapek i innych dziwactw, dotarłem do skrytej tam komnaty. Jakież to było piękne! Nie mogłem oddychać, także z braku wody i pożywienia. To było dopiero El Dorado! Ściany wyłożone złotem z bogatymi zdobieniami. Wokół mnóstwo kielichów, pieniędzy i innych, przeróżnych skarbów. Na środku leżał... mój dowódca. Coś go totalnie zniszczyło, zostały same kości i ubrania. W ręku trzymał Złoty Róg, wymarzona błyskotka każdego pirata. Oczywiście pierwsza myśl to brać artefakt i zbiec z tej przeklętej wyspy, ale... rozsądek zdążył o sobie przypomnieć. Z jakiego powodu kapitan miał zginąć? Nikogo tu nie było, pomieszczenie wydawało się opuszczone. Coś z wewnątrz musiało go tak załatwić i wtem wszystko zrozumiałem – żaden z żeglarzy nie przyniósł Złotego Rogu, ponieważ nikt nie przeżył z nim starcia. To było jasne jak słońce, każdy kto go dotknie skończy jak mój przełożony – kupka kości i popiołu. Co innego z resztą skarbów. Gdy już otrząsnąłem się i oprzytomniałem czas było przypomnieć sobie, po co właściwie się z nimi zabrałem. To co się zmieściło, napchałem w kieszenie. Z bluzki zrobiłem prowizoryczny worek i tam zgromadziłem kilka dobrodziejstw. W sumie zarobiłem grubo ponad sto tysięcy na tych błyskotkach, ale o tym później. Dalsze wydarzenie były również zaskakujące i interesujące. Na statku czekali już obaj magowie, o dziwo sami, beż pozostałych członkach załogi, którzy mieli przypilnować łajby. Spodziewałem się miliona pytań od nich, ale nic... pustka. Zdziwiony i trochę wystraszony udałem się do kajuty, gdzie... na stosie leżeli wszyscy, dosłownie. Kolejna tajeminca co raz bardziej mąciła mi w głowie. Pewnie dalej bym nie pociągnął psychicznie, ale... grog jest najlepszym lekarstwem na wszystko. Wychlałem całą flaszkę jednym haustem, a później na wpół świadomie wybiegłem z kordelasem na zewnątrz, wymachując groźnie szabelką w kierunku magów – ostatnie co pamiętam to błysk zielonego światła...


Kontynuacja znajdowała się dopiero kilkanaście stronic dalej.

Szczerze powiedziawszy to niewiele pamiętam z kolejnych dni. Alkohol pomieszał mi w pamięci na dobre trzy doby, a działanie niezwykłego zaklęcia pozbawiło mnie jakichkolwiek zmysłów. Tak naprawdę to przez trzy dni leżałem w ładowni, półprzytomny, bez picia i jedzenia. Totalnie nie miałem wpływ na nic. Wiedza o świecie zewnętrznym ograniczała się do widoku z małego okienka – zgodnie z ruchem fal, mogłem określić jak daleko jesteśmy od brzegu. Tak więc po trzech dniach wędrówki statek zacumował. O dziwo, nie słyszałem żadnych odgłosów portowych czy gwaru tłumu. Nic oprócz mew i szumu fal. Staruszek, z którym wcześniej rozmawiałem, wreszcie przypomniał sobie o mojej obecności na pokładzie. Podrzucił kawałek sera, kiełbasy, rumu i chleba – wystarczyło, by jako tako odzyskać energię. Niestety, w zamknięciu pozostałem nadal i dopiero wieczorem wypuścili mnie na zewnątrz. Co tam zauważyłem? Piekło, jeśli tak to mogłem nazwać. Na załogę składało się kilka trupów ożywionych najprawdopodobniej przez jednego z magów. Nie wydawali żadnych dźwięków, nie reagowali na nic, wykonywali po prostu swoją robotę, jak im pan pozwalał ją wykonywać. Co do lądu – zacumowaliśmy na małej wysepce, gdzie przy brzegu stały trzy, wysokie pale wbite w ziemię. Nie spodziewałem się, że służą one do składania ofiar jakimś bogom. A kto miał być tą ofiarą? Oczywiście nikt kto inny jak skrzywdzony przez los Fate. Dali mi jeszcze trochę wypocząć, ale więzów nie rozwiązali. Miałem kilka godzin na przemyślenia, aczkolwiek wszelkie próby ułożenia planu kończyły się fiaskiem. Zrezygnowany zasnąłem momentalnie. A co było po przebudzeniu, możecie się domyślić. Dodam tylko, że kilka minut potem wisiałem przywiązany do wielkiego kija, obok dwóch innych, tylko nieżywych mężczyzn. Mag, który wydawał się tak miły i sympatyczny, trzymał w ręku mały nóż rytualny. Uśmiechał się tak strasznie, że momentami przypominał samego diabła. Cholerni fanatycy zaczęli odprawiać jakiś chory rytuał. Niekontrolowane sługi-trupy zaczęły zjadać siebie. Ale kogo to obchodziło? Pierwszą ofiarą był nieboszczyk po mojej prawicy. Wycięli mu błyskawicznie serce, położyli na pieńku i spalili jakimś zielonym płomieniem. Z drugim zrobili podobnie, tylko tym razem ogień przybrał niebieską barwę. Tamci się nie cackali. Raz, raz i ten ohydny parszywiec macał mnie tym swoim sztyletem. Fuj! Ciarki mnie przechodzą, gdy o tym wspominam. Przechodząc jednak do rzeczy – zapewne domyślacie się, że przeżyłem. Przecież teraz bym tego nie pisał! Pytanie brzmi jak! I tutaj już udzielam odpowiedzi. Otóż właśnie z tamtą chwilą poczułem w sobie tę niezwykłą moc, którą moi prześladowcy mi opisywali. Wewnętrzną energię, sprawiającą, że czujesz się niczym młody bóg, będący zdolny do wszystkiego. Ten żar tak palił, że w końcu wydostał się na zewnątrz i niczym ognista zbroja otoczył mnie i spalił więzy. W tej sytuacji mogłem natychmiast dać drapaka, ale nie... coś skłoniło mnie do walki. Na pierwszy ogień poszedł nekromanta – z niesamowitą prędkością podbiegłem do niego, trzymając w ręku magiczny miecz, wytworzony z powstałej mocy. Jeden cios wystarczył, by przeciwnik zajął się płomieniami i spłoną żywcem. Z drugim nie poszło tak łatwo. Pomimo wieku zwinnie się poruszał i nawet zdołał zranić mnie w ramię. Natomiast jego umiejętności magiczne były bardzo ograniczone, gdyż każdy atak został konsumowany przez moją zbroję. Skończyło się serię cięć i rozpłataniem fanatyka na pół. Tak skończyła się przygoda dwóch magów z Fiore, wierzących w jakieś bożki. Ch*j z takimi, niech smażą się w najgłębszych czeluściach piekła. Ja spadam!

X800 Wrzesień

Powracam z dobrymi wieściami! Pierwsze szkolenie kapitańskie mam już za sobą. Teraz muszę wykazać się znajomością kartografii i budowy statków. Niby łatwizna, ale przy pisaniu egzaminu trzęsły się mi ręce tak, jakbym goły stał w samym środku Terenów Północnych Fiore. Tak! Przeglądnąłem kilka map dotyczących tego wspaniałego kraju. Ponadto udało mi się jako tako opanować moją nową magię – okazało się, że miałem dziada, który opracował technikę Wiecznego Płomienia. Początkowo służyła ona do polowań, aczkolwiek z czasem przerodziła się w śmiertelną broń. Mi udało się ją udoskonalić w taki sposób, by nie zadawała żadnych szkód użytkownikowi. W starciu z tamtymi dwoma magami było niby wszystko dobrze, ale po tygodniu zapadłem w trzy dniową śpiączkę. Wszystko wskazywało na to, że organizm jednak nie wytrzymał. Zastanawiacie się jak powróciłem do domu? Wierzcie lub nie, przypłynąłem do odległego na kilkaset mil portu na żółwiach, żywiąc się złowionymi rybkami. To jednak nie jest historia do dzienniczka, raczej opowiem ją kiedyś dzieciom. A powracając do egzaminu – zdałem naturalnie wszystko na perfecto i natychmiast przeszedłem do części trzeciej. Pojedynek z obecnym kapitanem wyspy, Larry'm. Słynął on ze zwinnej ręki i nieprzewidywalnych ruchach. Jedni nawet twierdzili, że oszukiwał, stosując nielegalne preparaty. A co ja będę opisywał przebieg walki? Starcie jak starcie, kilka wymian, mi akurat dopisało szczęście i zdołałem ugodzić go w prawe ramię, a w tej ręce trzymał miecz. Stwierdził, że nie spotkał lepszego szermierza i zaszczytnie ustąpił mi stanowiska. A uroczystość jak każda inna. Kilka śpiewów i tańców, dużo alkoholu, no i oczywiście – wyborny strój kapitański, wraz z kordelasem. Od tamtego dnia, wszyscy mogli do mnie wołać – Kapitan Fate!

Ciemność, nic, kompletnie nic nie widać. W takich warunkach szabrownik nie zdołał nic przeczytać. Skłonny do agresji, podarł z wściekłości dziennik, pozostawiając ostatnią stronę, na której widniała jedna, wąska linijka : Zbliżamy się! Praktycznie nikt nie przeżył, ale to nie ważne. Flaga Fiore! Nasz cel.
Mężczyzna sprawdził datę i zamarł w bez ruchu. To było dokładnie wczoraj! Dlatego pamiętnik był w tak idealnym stanie. A te wraki, to zapewne jego statek. W mieszance uczuć zaczął biegać w kółko, szukając rozbitków. Znalazł jednak kilka ciał i ślady – prowadzące wgłąb królestwa. Takim sposobem, Fate spełnił swe marzenia i dotarł do Fiore – miejsca pełnego magii i niezwykłych przygód.

Gdzieś kilkanaście kilometrów dalej...

- Magnolia! Jej widok zapiera dech w piersiach. Tak jak w książkach,  piękne, wielkie, potężne miasto, będące stolicą czarodziejów. To jest to! - zakrzyknął młody chłopak o czarnych włosach i przenikliwych oczach. Podrzucając kapelusz do góry, pobiegł w tamtym kierunku. Czy odnajdzie tam to, czego szukał? Może opowiastki o magicznym państwie nie są w rzeczywistości tak barwne? Tego musiał się dowiedzieć, zobaczyć na własne oczy, jak to jest naprawdę...



Umiejętności:

* Łamacz Kości [1]
* Walka Wręcz [1]
* Sportowiec [1]

Ekwipunek:

* Torba podróżna
* 5000 Klejnotów

Rodzaj Magii: Wiecznego Ognia – w sumie to praktycznie nie różni się od zwykłej, tradycyjnej magii ognia, która jest nastawiona na destrukcję. W tym jednak wypadku kluczową rolę odgrywają zaklęcia defensywne, a dzięki bardzo potężnemu efektowi, pomniejsze czary ofensywne mogą siać prawdziwe spustoszenie. Ciekawą właściwością płomieni jest to, że w kontakcie z materią żywą zamienia swój kolor na czarny, co charakteryzuje użytkownika tych zdolności.

Pasywne Właściwości Magii



Hot Blood – lata spędzone na gorących wyspach Południa sprawiły, że mag przyzwyczaił swoje ciało do ciepłego klimatu. W połączeniu z magią pozwala to na zwiększanie swojej temperatury ciała w dowolnym momencie, by np. Przetrwać najgorsze mrozy. Także gorączka nie wpływa tak negatywnie na organizm, jak zwykła robić w przypadku przeciętnych ludzi. Obniżyć bądź podwyższyć temperaturę ciała można maksymalnie o 3 stopnie Celsjusza.

Glimmer – prosta, aczkolwiek użyteczna umiejętność, polegająca na wytworzeniu małego płomyka wychodzącego z palca wskazującego. Nie jest on zdatny do praktycznie żadnych akcji ofensywnych, co najwyżej jest w stanie podpalić garstkę suchych liści i gałązek. Praktyczne w przypadku rozpalania ogniska czy podgrzania sobie potrawy. Współdziała z kontrolą temperatury, dzięki czemu jest w stanie stosunkowo do wielkości ocieplić m.in zmarznięte dłonie.



Zaklęcia:

[B]Red Dragon Fists – inaczej też nazywane błogosławieństwem czerwonego smoka. Mag wytwarza wokół swoich rąk ( od dłoni do łokcia ) pokaźną wiązkę energii przemienianą w żywy ogień. Naturalnie on w żaden sposób nie oddziałowe na organizm użytkownika, natomiast w przypadku starcia z innym ciałem... mocno je poparzy, a w bezpośrednim kontakcie z łatwopalnymi i lekkimi przedmiotami, błyskawicznie je spopieli. Poza zwykłą mocą jaka wiąże się z atakowaniem ogniem, to ciosy autora są lekko silniejsze, a kończyny objęte obszarem zaklęcia potrafią stawać w szranki z bronią białą, utrzymując podobną wytrzymałość jak oręż wroga i zadawać ciosy w formie obrażeń obuchowych ( takie też otrzymuje w przypadku ataków ostrzem ).
Cooldown : 1
Duration : 2

[A]Firewall – dosłownie i w przenośni – zapora ogniowa, będąca jedną z najsilniejszych punktów defensywnych całej magii. Po wypowiedzeniu tego jednego słowa, w ciągu 0,5 sekundy w odległości 2 metrów, pojawia się płomienny łuk zdolna zatrzymać niejeden atak o wysokości 2,5m i szerokości 3 metrów. Ściślej rzecz biorąc – nie przepuści żadnego zaklęcia z kategorii C i niżej. Czary rangi B także nie dostaną swego celu, aczkolwiek w tym przypadku część tarczy, w którą dany atak uderzył, rozpływa się i odnawia przez kolejną turę. Natomiast zaklęcia rangi A niszczą całą barierę. Po otrzymanych obrażeniach w takim stopniu FireWall musi odnawiać się przez kolejne dwie tury defensywne maga. Ponadto płomień ten nie jest go zgaszenia poprzez środki inne niż woda, magia bądź piana / proszek gaśniczy. Obiekty łatwopalne zostaną całkowicie spopielone. Jeśli pozostanie cały, autor może ją aktywować w inny sposób ( ponowne użycie ) - tarcza wybuchnie, zadając średnie poparzenia ( siła wybuchu : ranga C ) wrogom w promieniu 1 metra i pozostawi efekt zwykłego ognia.
Duration : 2


Ostatnio zmieniony przez Fate dnia Sob Mar 29 2014, 21:24, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptyCzw Mar 27 2014, 17:03

Czyli po prostu najzwyklejsza magia ognia.

Eq - łok

PWM:
1. odpada na pwm. Jak ma być przy zaklęciach to przy poszczególnych spellach będzie omawiana możliwość wystąpienia.
2. Czyli w sumie... zaklęcie które ustala ci temperature ognia? Tak jak w pierwszym przypadku.
3. Niech będzie.
4. Niech będzie, acz jest to niewielki płomyczek, który może nawet zdmuchnąć silniejszy podmuch wiatru.
5. Odpada

Zaklęcia:
1. Niech będzie, acz na takich warunkach 2 posty trwania i potem 1 post przerwy.
2. Ostatnie zdanie wyrzuć. Tarcza trwa maksymalnie do 2 postów i nie przekracza wymiarami 3 metrów szerokości i 2,5 metra wysokości. Oczywiście niwelują ją też wszelakie zaklęcia wody, czy nawet woda niemagiczna, ale to w niewielkim stopniu. Co do eternal flame tutaj możesz opisać w miarę tamto działanie, acz raczej bym dał to jako samo zapalenie się łatwopalnych przedmiotów etc. Ogień ma to do siebie że sam by się raczej rozprzestrzenił.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Fate


Fate


Liczba postów : 4
Dołączył/a : 26/01/2014

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptyPią Mar 28 2014, 09:03

W takiej formie?
Powrót do góry Go down
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptyPią Mar 28 2014, 15:49

W pierwszym zaklęciu może jeszcze niech dojdzie adnotacja że po prostu odczują broń białą jak obuch. Ot odczują nieco słabszą siłę uderzenia, ale nie zadziała cięcie. Coś w tym stylu, a drugie zaklęcie... usuń "starcie z ciałami niemagicznymi wiąże się..." to zdanie bo dalej masz opis co z czym się wiąże. Nie tyle mniejsze przedmioty, a przedmioty łatwopalne. Poza tym co do siły wybuchu... W promieniu metra od tarczy. Siła wybuchu porównywalna do siły zaklęcia C, a i zostawia to efekt poparzeń/podpalenia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Fate


Fate


Liczba postów : 4
Dołączył/a : 26/01/2014

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptyPią Mar 28 2014, 17:22

Teraz jest chyba wszystko OK.
Powrót do góry Go down
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptyPią Mar 28 2014, 18:14

Cytat :
dosyć długie, gęste czarne włosy
Za długie to nie są...

Cytat :
do zdecydowanie styl
To.

Cytat :
a czasem takie zachowanie bywa frustrujące, a czasem
Powtórzenie.

Cytat :
Ojciec przestrzegał mnie przed tym imbecylami.
Tymi.

Cytat :
pykając fajkę rozpoczął lektury od porządnego haustu rumu.
Lekturę.

Cytat :
ojciec pracował w zakładzie stolarskich
Stolarskim.

Cytat :
który przez dobre dwie godziny rozprawiał mi o tym, jak to stracił nogę w starciu z rekinami. Nie no, odjazd! Też chciałbym kiedyś zmierzyć się z piratem, to musi być dopiero wyzwanie. I podobno skóry z nich są bardzo cenne
Było o rekinie, nagle o piracie i o skórze z pirata...tak ma być czy to błąd? Popraw/wyjaśnij.

Cytat :
się przedrzeć się
Powtórzenie.

Cytat :
co raz
Razem - coraz.



Znalazłam więcej błędów - głównie źle dobrane literki - ale już nie wypisywałam. Poza tym spx historia i dałabym akcept, ale...póki co brak - popraw/wyjaśnij to co dałam na czerwono.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptyPią Mar 28 2014, 18:57

1. Miało być że broń biała zadaje wtedy tobie obrażenia jak obuchy
2. Dopisz siłę wybuchu, etc.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Fate


Fate


Liczba postów : 4
Dołączył/a : 26/01/2014

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptySob Mar 29 2014, 21:25

Poprawiłem.
Powrót do góry Go down
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptySob Mar 29 2014, 21:28

Akcept części opisowej.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate EmptyNie Mar 30 2014, 09:05

Akcept
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Sponsored content





Cpt. Fate Empty
PisanieTemat: Re: Cpt. Fate   Cpt. Fate Empty

Powrót do góry Go down
 
Cpt. Fate
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Fate/Leave Day
» Fate/Path Magician
» Fate/Leave Day - Prolog
» True Hero Fate Powers
» Inicjatywa sesyjna - Fate/Trial na Roll20 (F/TnR20)

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Martwe/Porzucone
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.