HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Tehari




 

Share
 

 Tehari

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Tehari


Tehari


Liczba postów : 37
Dołączył/a : 03/12/2013

Tehari Empty
PisanieTemat: Tehari   Tehari EmptyWto Gru 03 2013, 20:43

Karta Postaci wykorzystuje kody HTML. Zaleca się włączenie ich w profilu.

I m i ę :  Tehari, kiedyś używała imienia Kouchu.
P s e u d o n i m : Jeszcze się żadnego nie dorobiła, ale wszystko przed nią.
N a z w i s k o : Miwasaka, dawniej Kasawami.
P ł e ć: Kobieta.
W a g a: 58 kilogramów- niezależnie co będzie jadła to i tak utrzyma się na tej wadze.
W z r o s t : 165 centymetrów, jak na kobietę to w sam raz.
W i e k : 29 lutego X801 roku skończyła 18 lat.
G i l d i a : Nie należy do żadnej gildii, za to jest w organizacji zwanej Szczurami.
M i e j s c e   u m i e s z c z e n i a   z n a k u   g i l d i i : Szczurki znaku nie mają.
K l a s a   M a g a : Mag klasy zero, ale to się zmieni!


W y g l ą d :  

Kobieta spojrzała na szafkę pełną teczek z danymi pacjentów. Miała na sobie długi, biały fartuch, blond włosy spięte były w wysokiego koka. Co ją tutaj sprowadzało? Szukała informacji dotyczących pewnej… dziewczyny. Z tego, co jej było wiadomo, to kiedyś tutaj przebywała, ale parę miesięcy temu uciekła i teraz nikt nie wie, gdzie jest… a chociaż w teorii.  
Otworzyła szafkę i przewertowała kilka teczek. Szybko znalazła tą, której szukała. Usiadła na wyjątkowo niewygodnym krześle przy metalowym biurku i otworzyła teczkę zatytułowaną: „Obiekt badań nr 23014” i zaczęła czytać jej zawartość:

Ściśle tajne: Akta obiektu nr 23014.

Aparycja zewnętrzna, dr Irine Grythowr, 13 październik rok X798.
Obiekt obserwacji nr 23014 jest człowiekiem i przedstawicielem płci żeńskiej. Przypuszczalny wiek to około piętnaście lat. Aktualny stan organizmu do najlepszego nie należy. Przez ostatnie trzy miesiące, może nieco więcej, nie były spełniane jego zapotrzebowanie kaloryczne, co doprowadziło do wychudzenia, osłabienia odporności i wypadających włosów. Przepisano kroplówki mające na celu dostarczenia organizmowi odpowiednich substancji odżywczych.

(…)

Aparycja zewnętrzna, dr Irine Grythowr, 15 maja rok X799.
Obiekt obserwacji nr 23014, znany również jako Kouchu Kasawami, w ciągu ostatniego roku bardzo się zmienił. Ciało obserwowanego obiektu nabrało na wadze w porównaniu do pierwszych miesięcy (patrz: notatki z 13 października, X798 roku). Aktualnie waży 58 kilogramów przy 163 centymetrach wzrostu. Pod wpływem hormonów zaczęły się ujawniać cechy typowe dla płci żeńskiej: urosły piersi, zaczęła być widoczna talia oraz biodra. Aktualne rozmiary obiektu: 75-60-80 (ostatni pomiar: 10 maja bieżącego roku, szczegóły w osobnym raporcie).

(…)

Aparycja zewnętrzna, dr Kikyo Higurashi, 5 marca rok X800.
Kouchu jest dziewczyną młodą (z jej słów wynika, że skończyła niedawno siedemnaście lat), mierzącą 165 centymetrów wzrostu i ważącą 58 kilogramów. Jej ciało jest aktualnie bardzo wytrzymałe, co zostało potwierdzone w wielu badaniach (szczegóły w osobnych raportach). Dzięki zaplanowanych specjalnie dla niej treningom, przybrało one atletycznej budowy, jednakże z moich obserwacji wynika, że wygląda to schludnie i nie odbiera Kouchu dziewczęcości. Mimo tego, że przeżywa w trudnych warunkach, to jej skóra w dotyku jest niczym aksamit- delikatna i gładka. Cera dziewczyny jest bardzo jasna. Jej włosy są długie, sięgają do połowy pleców, jednakże zawsze je spina, zapewne dla wygody. Podczas badania lustrowała mnie nieufnie czekoladowymi oczyma(…).

(…)

Kobieta oderwała wzrok od papierów, które czytała. Musiała porównać opis zawarty w jej aktach do tego, który ona posiadała:

Opis zaginionej, zeznania Miriam Drake, 1 stycznia rok X801.
Kouchu była moją najlepszą przyjaciółką, ostatni raz widziałam ją dwa miesiące temu. Wyglądała tak jak zawsze, nic mojej uwagi nie przykuło. Była uśmiechnięta, w szampańskim nastroju. Jej czekoladowe oczy nie zdradzały, żeby coś złego się działo. Brązowe włosy miała rozpuszczone, grzywkę spięła spinkami. Tego dnia ubrała się w obcisłą bluzeczkę w kolorze khaki, która bardzo ładnie podkreślała jej biust oraz płaski brzuch. Na długich nogach miała swoje ulubione dżinsy, które idealnie je eksponowały. Dzięki swoim nogom była w stanie szybko biegać. Nigdy nie umiałam za nią nadążyć! Wbrew pozorom wcale nie była taka idealna. Owszem, ładna, ale nie należała do miss świata. Spotykałam ładniejsze od niej.

Opis zaginionej, zeznania Lokiego Blacka, 21 stycznia rok X801.
Kou to była fajna dziewczyna, która może nie wyróżniała się niesamowitą urodą, ale mogła się pochwalić całkiem niezłymi kształtami! Fajny tyłek, biust… ale mimo wszystko, gdy na nią patrzyłem, przez długi czas nie mogłem oderwać wzroku od jej oczu. Były wręcz hipnotyzujące. Jeżeli chodzi o jej znaki szczególne, to Kou miała bliznę na prawym ramieniu, ale nigdy nie powiedziała mi, skąd ona się wzięła. Ubierała się tak, by było jej wygodnie. Za to nigdy nie widziałem Kouchu w kiecce czy w butach na obcasach. Zawsze miała na sobie dżinsy, trampki i wygodne bluzki, które nie krępowały ruchów.

C h a r a k t e r :

Kobieta przymrużyła oczy. Z opisu wyglądu była bardzo podobna do dziewczyny, którą ostatnio spotkała i spędziła parę dni, ale nie miała stuprocentowej pewności, że to była właśnie poszukiwana Kouchu. Jednakże akta nie mówiły zbyt wiele o tym, jaka była z charakteru. Westchnęła ciężko i spojrzała na obszerny opis usposobienia dziewczyny do innych, który został sporządzony przez starszą panią, przyjaciół oraz informatora:

Opis zaginionej, zeznania Miriam Drake, 2 stycznia rok X801.
Kouchu zawsze miała w sobie dużo energii! Wszędzie było jej pełno, gdzie bym nie spojrzała to była ona! A tu pomagała bezdomnym, a tu dokarmiała chore pieski i kotki. Jeszcze w międzyczasie się uczyła i pracowała w sklepie spożywczym. Cholera wie w jaki sposób ona się wyrabiała. Niesamowicie dobrze gospodarowała własnym czasem i zawsze chwilę znalazła dla przyjaciół, nie można jej osądzić o zaniedbywanie innych. Jej wielką pasją było malarstwo oraz rzeźbiarstwo. Pokoju, który wynajmowała, miała dużo swoich prac. Rzadko je sprzedawała, choć moim zdaniem były one warte naprawdę dużo! Kou jednak zawsze wydawała mi się też trochę tajemnicza. Nigdy nie powiedziała mi skąd jest, gdzie się urodziła. Nigdy nie mówiła o przeszłości, żyła zapewne teraźniejszością. Zawsze, gdy starałam się poruszyć temat jej rodziny, to mówiła bardzo mało albo wcale. Raz jedynie udało mi się dowiedzieć, że miała młodszych braci, za którymi bardzo tęskniła. Heh… podziwiałam ją za pracowitość, ale nienawidziłam w niej jednej cechy… była uparta jak osioł. Wszystko musiało iść po jej myśli i koniec, nie pogadasz z nią… ale i tak bardzo ją lubiłam!

Opis zaginionej, zeznania Marii Grim, 18 stycznia rok X801.
Ach, Kouchu. Była naprawdę wspaniałą  dziewczyną. Zawsze mi we wszystkim pomagała, niezależnie o co ją poprosiłam. Na wszelakie prośby reagowała z uśmiechem na twarzy i zawsze odpowiadała: „Dobrze proszę pani, zrobię to!”. Niezależnie od tego,  jak było mi trudno, to starała się mnie wspierać na każdym kroku. Nie znam bardziej pomocniczej osoby od niej. Wszyscy w wiosce ją bardzo lubili, nie miała wrogów. Ale jak tu nie lubić takiej uroczej dziewczynki, jaką była moja ukochana Kou? Zawsze z uśmiechem na twarzy szła przez życie i nie bała się podejmować trudnych decyzji. Gdy miała jakiś problem starała się go rozwiązać sama, ale nigdy nie prosiła o pomoc, nawet gdy ją to przerastało. Kouchu miała bardzo bujną wyobraźnię. Często mi opowiadała o jakiś niestworzonych rzeczach, które na tym świecie nie mają prawa istnieć. Zawsze pragnęła spotkać smoka, a jak wiadomo te zwierzęta już dawno wyginęły! Ale ona wierzy. Wierzy w to, że gdzieś jeszcze są i się tylko przed ludźmi ukrywają. Często rysowała swoje spotkanie z tym gadem. Do dziś w jej pokoju, który stoi pusty, są jej prace. Malowidła, wiersze, opowiadania. Na półkach stoją rzeźby, które wyszły spod jej rąk. Wszystko to przedstawia rzeczy, które normalnemu człowiekowi nawet do głowy by nie przyszły, ale ona nie była normalna, wiem to na pewno! Kou była otwarta na wszelkie nowości, cechowała ją odwaga, jeżeli można tak powiedzieć! Lubiła przygody, ale przez to pakowała się nie raz w kłopoty. Tak bardzo mi jej brakuje…

Opis zaginionej, zeznania Lokiego Black, 23 stycznia rok X801.
Jaka była Kou? Trudno powiedzieć. Z jednej strony bardzo żywiołowa, radosna, trudno było ją zasmucić, a z drugiej tajemnicza i to bardzo. Nigdy nie mówiła o sobie, rodzinie, unikała tych tematów jak ognia. Nigdy się nikomu ze swoich problemów nie żaliła, przeżywała je sama. Nie pokazywała po sobie, że jest coś nie tak. Udawała silną psychicznie, ale parę razy słyszałem, jak płakała. Czemu? Nie wiem, bo od razu wtedy wychodziła i nie chciała nawet słyszeć pytania, co się stało. Jednakże innym bardzo chętnie pomagała, udzielała rad. Miałem w niej bardzo duże oparcie, w sumie nie tylko ja. Wszyscy. Ruszała z pomocą do każdego, wystarczyło o to poprosić, a leciała z wielkim entuzjazmem. Rzadko kiedy przy innych bywała smutna. Zapewne nie chciała innych dołować swoimi problemami…

Opis zaginionej, zeznania Informatora, 23 stycznia rok X801.
Kouchu?  Nadal używa tego imienia? Wydawało mi się, że przedstawia się jako Tehari… no ale nieważne. Ona nie jest taka, za jaką ją wszyscy biorą. Każdy uważa ją za cudowną dziewczynę, wręcz idealną, ale wcale taka nie jest. Pracowałem z nią wiele razy i miałem okazje poznać ją… dogłębnie, że się tak wyrażę. Ta dziewczyna na co dzień zakładała maskę pomocniczej, wesołej dziewczyny, a gdy wracała do domu zmieniała się w całkowicie inną osobę.  Dopiero wtedy ujawniało się jej prawdziwe, mroczne oblicze! Przy mnie nigdy się nie uśmiechała, zawsze była śmiertelnie poważna. Nigdy bym się nie odważył przy tej kobiecie zażartować… chyba że chciałbym umrzeć. Ona przeżyła naprawdę wiele i wiem dobrze, że z nią się nie igra. Traktowałem ją zawsze na serio, bo wiedziałem, że z układ z nią przyniesie mi wiele korzyści! Jakich…? A to już tajemnica zawodowa, hehe. Potrafiła działać tak, by nikt się nie zorientował, był z niej świetny… zabójca. Zdziwieni? Ja nie. Gdy kazałem jej coś zrobić, to ta bez słowa to wykonywała, ale za odpowiednią cenę oczywiście. Nigdy nie robiła niczego za darmo, oj nie! Mój portfel ucierpiał na współpracy z Teha… to znaczy Kouchu, ale wiele razy też zyskał. Eliminowała za mnie uciążliwych ludzi… albo takich, którzy już mi niepotrzebni byli. Nie pytajcie mnie, czemu taka była, bo nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego udawała wielce szczęśliwą i radosną. Opowiedziała mi pewnego razu o swojej przeszłości, może ona tak na nią wpłynęła. Pojęcia nie mam. Wiem jednak to, że wykonywała robotę od początku do końca i zawsze, była bardzo sumienna i dokładna. Ech… Kouchu miała w sobie coś, co mnie do niej przyciągało, wiecie… jak do kobiety, mimo że była jeszcze młoda. Ale niedostępna jak cholera, nie dała się nawet dotknąć! Nienawidziła, kiedy byłem zbyt blisko, wtedy zawsze lustrowała mnie zimnym spojrzeniem, aż mnie ciarki wtedy po plecach przechodziły, brr! Zimna jak lód, można śmiało powiedzieć. Mimo tego kusiła mnie bardzo i próbowałem się do niej zbliżyć, ale ni chu.. to znaczy nie miałem na to szans. Mam wrażenie, że ona nienawidzi mężczyzn… ciekawe dlaczego?  

Kobieta oderwała wzrok od kartek i uśmiechnęła się. Teraz była pewna, że dziewczyna, którą spotkała to była Kouchu. Dlaczego? Bo przedstawiła się jej właśnie jako Tehari. Tehari Miwasaka.

H i s t o r i a :
Tehari C4N16cK
~ O czwórce rodzeństwa, najstarszej Kouchu oraz życiu w cieniu młodszej siostry.  

Mężczyzna spojrzał na Tehari. Wiedział, że może spodziewać się po niej naprawdę wszystkiego. Dziś jednak była wyjątkowo spokojna. Opierała się o ścianę z papierosem w ustach i patrzyła się w jakiś martwy punkt. Miał wrażenie, że jest nieobecna, że o czymś bardzo intensywnie myśli. Prawdę mówiąc nie wiedział o niej nic a nic. Dziewczyna nigdy nie mówiła mu o swojej przeszłości, bo i po co? Łączyły ich tylko sprawy służbowe, lecz zawsze interesowało go, dlaczego grała na dwa fronty. Czemu zakładała na twarz maskę miłej osoby, a po zdjęciu jej stawała się zimną niczym lód kobietą? Mężczyzna uśmiechnął się i podszedł do niej.
- Witaj, Tehari. O czym tak myślisz?- zapytał.
- O przeszłości, mój drogi, o przeszłości.- Spojrzała na niego lodowatym wzrokiem i wypuściła dym z ust.
- Opowiedz mi o niej- poprosił.
Dziewczyna prychnęła i spojrzała w bok. Nie miała zamiaru mu mówić o tym, co się wydarzyło w jej życiu. Ani mu, ani nikomu. To był zamknięty rozdział w jej życiu, do którego jednak czasem powracała. Dziś właśnie był taki dzień. Dzień refleksji i powracających wspomnień, które otwierały na nowo stare rany. Tehari westchnęła ciężko. Rzuciła peta po papierosie na ziemię i przydeptała go nogą.
- Idę się czegoś napić- powiedziała- idziesz ze mną?
- Jasne, czemu nie?- Uśmiechnął się.

~*~

Mężczyzna spoglądał na nieco już pijaną Tehari, która postanowiła mu opowiedzieć historię swojego życia. Ciekawe, dlaczego zmieniła zdanie? Może miała dość duszenia tego w sobie? Kto wie…
- Widzisz, urodziłam się osiemnaście lat temu w Magnolii. Wtedy nazywałam się jeszcze Kouchu Kawasami. Miałam trójkę młodszego rodzeństwa. Dwóch braci i jedną siostrę. Najwięcej jednak chcę ci powiedzieć o Nami, tej małej smarkuli, która była ulubienicą rodziców. Ten bachor zawsze był we wszystkim najlepszy. W nauce, w sporcie, była najbardziej uzdolniona plastycznie, ładnie śpiewała i w ogóle… była po prostu idealna. Wszyscy twierdzili, że była geniuszem. Rodzice z tego  powodu ciągle ją faworyzowali. Ja i moi bracia przez nią ciągle słyszeliśmy, jacy my to jesteśmy beznadziejni i dlaczego nie możemy być tacy jak Nami. Matka wiele razy nam powtarzała, że niczego w życiu nie osiągniemy, za to moja siostra owszem. Bo przecież to takie mądre i pomocne dziecko!- Prychnęła i zamilkła na chwilę. Spojrzała na szklankę, w której znajdowała się blado pomarańczowa ciecz, a tak dokładnie wódka z sokiem. Upiła łyk, westchnęła ciężko i wróciła do swojej opowieści.- Życie w jej cieniu było okropne. Ona dostawała to, co chciała… ja wraz z braćmi dostawaliśmy jedynie porządny opieprz za to, że żyjemy. Ale najgorsze było to, że nikt nie wiedział o sytuacji w naszym domu, ponieważ rodzice przy ludziach nie przyznawali się do „beznadziejnych dzieci”. Mówiła całej rodzinie, że mam same dobre oceny, że udzielam się jako wolontariuszka. Z moich braci zrobiła wielkich sportowców. Nienawidzę jej oraz ojca za to, że nie poświęcali mi ani moim braciom choćby chwili uwagi. Ich oczkiem w głowie była Nami i tylko ona. Założę się, że nawet nie przejęli się tym, że uciekłam z domu. Po co mają się przejmować, kiedy mają swoją ukochaną córeczkę?
Tehari była pijana jak nigdy. Rzadko kiedy doprowadzała się do takiego stanu. Oczywiście, czasem wyszli na piwo czy coś, ale mężczyzna nigdy nie widział jej aż tak pijanej. Prawdę mówiąc nie mógł uwierzyć w to, co mówiła. Uważał Tehari za bardzo mądrą, inteligentną, ale także ładną dziewczynę. Zawsze mu się podobała, ale nigdy nie miał odwagi, by ją choćby dotknąć. Teraz miał zapewne okazję, ale sumienie mu nie pozwalało. Ona mu tu opowiada o swojej przeszłości, a tu nagle miałby zacząć ją podrywać? Nie, to nie było zdecydowanie w jego stylu.
- Zbaczając nieco z tematu… Kiedyś rodzice kazali nam zrobić sobie wspólne zdjęcie, by wysłać potem je babci. Chcieli pokazać, jakim my to zgranym i szczęśliwym rodzeństwem jesteśmy. Mam tą fotografię do dziś…
Z kieszeni płaszcza wyciągnęła pomięte zdjęcie i wręczyła je mężczyźnie. Była na nim uśmiechnięta Tehari oraz trójka jej rodzeństwa. Tak jak wcześniej powiedziała, byli to dwaj chłopcy i dziewczynka. Wszyscy wyglądali na zadowolonych, ale z opowieści dziewczyny wynikało to, że wcale tak nie było. Mężczyzna spojrzał na Tehari, która nagle zaczęła… płakać? Po jej policzkach spływały łzy i kapały one na blat stołu. Dziewczyna opierała głowę na rękach i spoglądała na pustą szklankę. Te wspomnienia naprawdę musiały być dla niej trudne. Domyślał się tego, ale nie sądził, że aż tak bardzo bolało ją życie w cieniu młodszej siostry. Westchnął ciężko i położył jej rękę na ramieniu. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Normalnie, jakby naruszył jej strefę osobistą dostałby po ryju, ale nie tym razem. Nie w tej sytuacji. Teraz potrzebowała wsparcia, a ten miał zamiar jej go dać. Nie wiedział jeszcze w jaki sposób mógł jej pomóc, ale nie przejmował się tym. Chyba wystarczy to, że po prostu będzie przy niej… chyba.
- Wiesz jak bardzo źle mi się żyło bez miłości ze strony rodziców? Ani razu nie usłyszałam od nich, że mnie kochają… Ani razu mnie nie pochwalili. Kiedyś starałam się dorównać Nami. Uczyłam się dużo, pomagałam dużo w domu. Ale nawet i tego nie zauważali. Byłam cieniem swojej siostry, aż w końcu stwierdziłam, że mam tego dość…

Tehari LHbgNFt
~ O ucieczce z domu, tęsknocie i samotności oraz dr. Irine Grythowr.

- Miałam prawie czternaście lat, kiedy uciekłam z domu. Moi bracia mieli sześć i osiem. Nie chciałam ich w to plątać, bo nie wiedziałam, co mogło mnie spotkać. Kochałam ich i nie miałam zamiaru narażać ich na niebezpieczeństwo. Z drugiej strony zdawałam sobie sprawę z tego, że beze mnie będzie im jeszcze ciężej. To do mnie zawsze przychodzili, kiedy było im smutno, albo sobie z czymś nie radzili. Po ucieczce nie mogłam już ich wspierać. To była jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu.. Z jednej strony nienawidziłam rodzinnego domu, a z drugiej nie chciałam go opuszczać ze względu na młodszych braci.
Tehari na chwilę przestała mówić. Spojrzała na barmana i podniosła szklankę, co było znakiem, że prosi o dolewkę napoju.
- Po bójce z Nami, którą ona zaczęła, dostałam niezły opieprz, a tego bachora nawet głosu nie podnieśli. Zrobili z niej ofiarę. Wtedy stwierdziłam ostatecznie, że to odpowiedni czas, by się wynieść z tego wariatkowa. Spakowałam swoje rzeczy do plecaka i nocą, po cichutku, się wymknęłam z domu. Nie wiedziałam, gdzie mam pójść i co ze sobą zrobić. Byłam tylko czternastoletnią dziewczynką, która się zbuntowała i w końcu powiedziała „nie”. Miałam swoją dumę i nie mogłam pozwolić na to, by ktoś ją urażał. Teraz wiem, że byłam po prostu głupia i naiwna. Myślałam, że jakoś to będzie, że dam sobie radę. Ale to okazało się trudniejsze niż myślałam. Czułam się samotna, nawet bardzo, nie miałam z kim nawet porozmawiać. W pewnym momencie, kiedy już byłam daleko od Magnolii, urodziła się we mnie myśl, czy by do domu nie wrócić. Ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu, przecież nie mogłam pozwolić na to, by być znów poniżaną. Najbardziej z tamtego okresu pamiętam głód, który mi doskwierał. Nie byłam w stanie zdobywać odpowiednich ilości jedzenia. Czasem udało mi się coś ukraść, czasem namówiłam kogoś by mnie zatrudnił, a w ramach zapłaty dał jakiś ciepły posiłek. Ale to wszystko było mało. Bardzo mało. Chudłam w oczach, a za tym szło brak siły na dalszą wędrówkę, która zakończyła się w jakimś małym miasteczku, którego nazwy już nie pamiętam. Wtedy spotkałam ją.
Po plecach dziewczyny przeszły dreszcze. Przed oczami stanął jej obraz wysokiej, rudowłosej kobiety o zielonych oczach. Zawsze była ubrana w biały kitel. Nie ruszała się nigdzie bez makijażu oraz małej latareczki, którą zawsze świeciła jej po oczach. Nienawidziła tej kobiety tak samo jak własnych rodziców. Wredne babsko, które tylko ją wykorzystało. Żałowała, że jej zaufała, ale czasu niestety cofnąć nie mogła. Tehari westchnęła ciężko i upiła łyk drinka. Mężczyzna spoglądał na nią cały czas zdziwionym wzrokiem. Nie spodziewał się takiej historii. Raczej zawsze myślał, że jest z biednej rodziny, w której pili, ćpali i bili ją. A tu proszę. Taka… „niespodzianka”!
- Nazywała się Irine Grythowr i była lekarzem. Podeszła wtedy do mnie, niby to zmartwiona moim stanem zdrowia.- Westchnęła ciężko.- Na początku wydawała się być miła.  Uśmiechała się, pytała co robię tutaj sama. Zaufałam jej. Obiecała mi, że mnie nakarmi, że przestanę być głodna. Nic innego mi wtedy po głowie nie chodziło, jak tylko zaspokojenie głodu, który strasznie mi dokuczał. Poszłam z nią. I do dziś żałuję tego wyboru. Wolałabym znosić moich rodziców, wychwalanie Nami przez nich, niżeli to, co przeżyłam przez tą wredną babę, która miała fioła na pewnym punkcie…

Tehari TWJpZHZ
~ O Instytucie, Kikyo oraz morderczych treningach.

Przez długi czas milczała, nie odezwała się nawet słowem. Mężczyzna spoglądał na nią zaciekawiony dalszą opowieścią. Im była ta cała doktor Irine Grythowr?  Czemu Tehari żałowała, że poszła wtedy z nią, że jej zaufała? Te pytania bardzo go nurtowały, a jak na razie nie mógł poznać odpowiedzi na nie, bo dziewczyna nadal nic nie mówiła. Patrzyła się przed siebie z szklanką w ręku i co jakiś czas upijała z niej łyk bladopomarańczowego płynu. Westchnął ciężko.
- Ależ ty niecierpliwy…- mruknęła pod nosem.- Poszłam z nią, bo stwierdziłam, że wyjdzie mi to na dobre. Poszłyśmy na pociąg i ruszyłyśmy hen przed siebie. Jechałyśmy naprawdę długo. Gdy wysiadłyśmy na peronie, ta kobiecina poinformowała mnie, że mamy jeszcze przed sobą dwie godziny pieszej wędrówki. Dla mnie to nie był duży problem, przyzwyczaiłam się do chodzenia, ale chciałam odpocząć i ciągle myślałam o jedzeniu… mój pusty brzuch też.- Uśmiechnęła się.- Gdy dotarłyśmy na miejsce moi oczom ukazał się… Instytut. Wielki budynek na odludziu, nic nie było tam oprócz niego. Nie przejmowałam się tym jednak, ba! Nie wydało się to mi nawet podejrzane. Głupia byłam, co nie?
Mężczyzna spojrzał na Tehari, nie wiedział, czy powinien odpowiadać, czy to było pytanie retoryczne. Postanowił się nie odzywać i dać dziewczynie mówić dalej, lecz ta znów miała zawiasa. Czyżby starała sobie przypomnieć jakieś szczegóły? Kto tam ją wie… była kobietą, a ich mózgów nie dało się pojąć za Chiny ludowe! Westchnął ciężko i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Wyciągnął ją ku dziewczynie, która chętnie „poczęstowała się” fajkami. Włożyła jedną do ust.
- A ogień masz?- zapytała.
Przytaknął głową. Pstryknął palcami, w ten sposób rozniecając mały płomyczek. Zapalił papierosa Tehari, która zaciągnęła się dymem.
- Irine zaprowadziła mnie do mojego pokoju… a raczej izolatki, cholera wie jak to nazwać. Miałam w niej łóżko, na którym bałam się usiąść z obawą, czy przypadkiem się nie załamie. Mały stolik, pustą szafkę. I to wszystko. Po piętnastu minutach samotnego czekania przyszli do mnie jacyś ludzie w białych fartuchach. Z nimi była także pani doktor. Zaczęła mnie mierzyć, badać i świeciła latarką w oczy. Wszystkie wyniki zapisywała na kartce. Kazała wtedy podłączyć mnie do jakiś kroplówek, które, jak potem mi wytłumaczyła, miały na celu dostarczyć mojemu organizmowi odpowiednich minerałów. Okej, zgodziłam się, przecież to miało być dla mojego dobra, tak? Przez dwie godziny leżałam na metalowym, szpitalnym łóżku i patrzyłam się w sufit. Cierpliwość została mi wynagrodzona. Po przyjętej kroplówce miła pani, która miała na imię Kikyo, zaprowadziła mnie na stołówkę. Dużo ze mną rozmawiała, pytała się skąd jestem, co robiłam sama. Zaufałam jej, dlatego też opowiedziałam, jej całą historię, przy okazji zajadając się soczystym kurczakiem. Znaczy się w smaku był on przeciętny, ale byłam tak głodna, że smakowałyby mi i pomyje.  Po zakończonym posiłku Kikyo, kazała mi mówić sobie po imieniu, zaprowadziła mnie do mojego „pokoju”. Do dziś pamiętam jej słowa: Naprawdę mi przykro, że tu trafiłaś. Dopiero później dane było mi zrozumienie tego, co miała na myśli…
Tak naprawdę przez pierwsze pół roku moje życie było potwornie nudne.- Kontynuowała opowieść.- Wyglądało mniej więcej tak: siedzenie w izolatce, przyjmowanie kroplówek, posiłek, siedzenie w izolatce, przyjmowanie kroplówek, posiłek… i tak w kółko. To wszystko miało na  celu przywrócenia mojego organizmu do odpowiedniego stanu. Czasem, kiedy Kikyo miała chwilę czasu, przychodziła do mnie i starała się zająć mnie czymś. A to grałyśmy w karty, a to rozmawiałyśmy. Raz na jakiś czas spędzałam dzień inaczej niż zazwyczaj i to mi się bardzo podobało.- Uśmiechnęła się i westchnęła.- Nawet nie wiesz, ile ja tej kobiecie zawdzięczam. Być może nawet życie… ale wracając do tematu. Po upływie sześciu miesięcy, kiedy przybrałam na wadze i przestałam wyglądać jak patyczak, doktor Irine wzięła mnie… no właśnie do końca nie wiem gdzie, nie znam słów, które mogłoby to opisać. To było duże pomieszczenie, a w nim metalowe łóżka, jakieś dziwne urządzenia. Kobieta kazała mi wtedy położyć się na jednym z łóżek, po czym… przypięła mnie do niego skórzanymi pasami. Spojrzałam wtedy na nią zdziwiona i krzyknęłam: Co mi robisz?!, ale ta nie odpowiedziała. Nacisnęła jakiś guzik… poczułam wielki ból, który przeszył moje ciało. Jakby ktoś próbował rozerwać mnie od środka. Krzyczałam, wiłam się. Starałam się uciec, ale pasy mi to uniemożliwiały. Ze łzami w oczach błagałam, aby przestała mnie torturować, lecz na próżno. Z każdą sekundą ból był coraz większy, aż stał się nie do zniesienia. Urwał mi się film.- Zamilkła na chwilę. Mężczyzna obserwował jej dłoń, która trzymała papierosa. Trzęsła się.- Obudziłam się… sama nie wiem kiedy. Byłam w mojej izolatce, nie mogłam się nawet ruszyć. Wszystko mnie bolało. Zastanawiało mnie jedno: co to było? Do czego mnie podłączyli? Do dziś się nie dowiedziałam.
Przychodziła codziennie- kontynuowała- ale nie zawsze zabierała mnie do tamtej sali. Czasem zmuszała do wysiłku fizycznego. W Instytucie była olbrzymia hala. Ta dziwka, za nieprzeproszeniem, kazała mi biegać, wykonywać jakieś durne ćwiczenia. Nawet jak padałam ze zmęczenia na twarz to zbierała mnie siłą z podłogi i kazała dalej się męczyć, dopóki nie stwierdziła, że mam dość na dzisiaj. I tak dzień w dzień, przez okrągły rok…

Tehari 88tPQnf
~ O tęsknocie za domem, magii oraz dr Kikyo Higurashi.

- Minął rok. Tak naprawdę miałam już dość swojego życia, plułam sobie w brodę, że uciekłam z domu. Wolałabym wysłuchiwać narzekań moich rodziców na temat, jaka ja to jestem beznadziejna niżeli przechodzić przez to wszystko i tak naprawdę nie wiedziałam po co mi to było. Dużo myślałam o moich braciach, zastanawiało mnie jak i czy sobie radzą beze mnie. Miałam wyrzuty sumienia, że zachowałam się tak egoistycznie i po prostu ich zostawiłam samych, bez wsparcia i pomocy. Ale z drugiej strony, jakbym ich wzięła ze sobą… nie wybaczyłabym sobie nigdy tego, że musieli przeze mnie cierpieć. Instytut był moją karą za to, co zrobiłam…
- Tehari, nie obarczaj się winą…- szepnął mężczyzna, nie był pewny czy powinien coś mówić- przecież to nie twoja wina, że spotkałaś tą… jak jej tam było… doktor Irine Gry… gry…
- Grythowr. Doktor Irine Grythowr. Nienawidzę tej baby z całego serca, mówię ci. Jakbym spotkała ją teraz na ulicy, to pewnie zabiłabym na miejscu, ale nieważne.- Westchnęła ciężko.-  Moja psychika wysiadała tak naprawdę. Fizycznie jako tako dawałam sobie radę, przyzwyczajałam się do wysiłku, ale z moją głową dobrze nie było. Z czasem przyszły lęki, uczucia, których jeszcze nigdy nie przeżywałam. Do dziś nie jestem w stanie stwierdzić, co to było. Desperacja pomieszana ze smutkiem, cierpieniem, złością, tęsknotą… a może jeszcze coś innego. Nie wiem. Mało pamiętam z tego okresu w sumie. Siedziałam w swoim pokoju, skulona w kącie i płakałam. Łzy spływały mi po policzkach i skapywały na ubranie, zostawiając na nim mokre ślady. Oddychałam ciężko, z czasem nie byłam w stanie złapać tchu. Pojęcia nie mam, co się ze mną działo. Bałam się. Tak bardzo się bałam. Czułam, jakby ktoś mnie dusił, zaciskał palce na gardle i nie chciał mnie puścić. Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć z siebie choćby słowa.- Tehari wzięła kilka głębokich wdechów na uspokojenie. Starała się przypomnieć sobie wszystko to, co wtedy czuła, a to wiązało się z przeżywaniem tego na nowo, rozdrapaniem starych ran, które się zabliźniły. Miała nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała o tym mówić. Ech, co ją podkusiło, by się mu wygadać?- Nagle coś we mnie wybuchło, wszystko to, co dusiłam w sobie wyszło na zewnątrz. Wtedy usłyszałam krzyki jakichś ludzi, usłyszałam również… alarm? W całym Instytucie było słychać wycie syren. Zastanawiałam się, z jakiego powodu. Po chwili się okazało, że to przeze mnie. Drzwi mojego pokoju otworzyły się. Do środka weszła wtedy, ku mojemu zdziwieniu, nie doktor Irine  Grythowr tylko… Kikyo. Miała na sobie biały kitel i wyglądała jak ci wszyscy naukowcy, którzy się nade mną znęcali. Spojrzałam wtedy, pamiętam, na nią z wyrzutem. Jak mogła mi to zrobić?! Ja jej ufałam, a stała się jedną z nich. Podeszła do mnie wtedy, uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę. Chciała pogłaskać mnie po włosach, ale się nie dałam. To nie tak, jak myślisz Kouchu- powiedziała wtedy. Nie wierzyłam jej jednak. Była taka jak wszyscy. Widziała we mnie tylko obiekt badawczy, a tak chociaż mi się wydawało.- Przerwała na chwilę swoją opowieść, by wypić do końca resztki drinka.- Kontynuując… mimo moich sprzeciwów, podeszła do mnie i… przytuliła. Przez rok nikt nie okazywał mi czułości, a tu… nagle taka niespodzianka, że tak to ujmę. Uległam jej. Wszystkie te emocje, które we mnie buzowały opadły, po prostu… zniknęły? Byłam zmęczona. Tak bardzo zmęczona, że zasnęłam w jej ramionach.- Westchnęła po raz kolejny.- Gdy się obudziłam, Kikyo siedziała koło mojego łóżka i zapewne czekała, aż się ocknę. Kiedy otworzyłam oczy, na jej twarzy pojawiła się ulga. Uśmiechnęła się również do mnie smutno. Nic nie powiedziałam, ona wiedziała, że chcę wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. Nie zwlekała z tym tak naprawdę. Opowiedziała mi wszystko od początku do końca. Zaczęła od tego, że Irine zrezygnowała. Nie podała powodu, ale mało mnie to interesowało. Cieszyło mnie, że już jej nie było. Potem powiedziała, że zajęła jej miejsce dla mojego dobra, że chciała mi pomóc. Na samym końcu, nieco zwlekając, opowiedziała o tym, co się stało. Czemu się tak czułam, skąd się to wszystko wzięło. Jej słowa zapadły mi w głowie do dziś: To była magia Kouchu. I to nie byle jaka. Magia uczuć Kou. Magia uczuć.- Zaśmiała się.- Nie mogłam tak naprawdę w to uwierzyć, ale… jednak była to prawda, jak się potem okazało. Od tamtego czasu Kikyo przestała być Kikyo. Stała się panią doktor Kikyo Higurashi, moją i tylko moją lekarką prowadzącą.  

Tehari C605IZ4
~ O ucieczce, trudnej decyzji oraz śmierci.

- Kiedy to Kikyo przejęła opiekę nade mną… wszystko się zmieniło. Nie przechodziłam już tego, co wcześniej, po prostu… wszystko stało się o niebo łatwiejsze. Oczywiście, żeby nie wzbudzić podejrzeń dyrekcji, nadal chodziłam na tą wielką halę, nadal biegałam, ćwiczyłam, ale jak byłam zmęczona to mogłam zrobić sobie chwilę przerwy. No i po tym całym incydencie z magią, Kikyo starała się we mnie obudzić ją na nowo. Nie szło mi zbyt dobrze, ale powolutku szłam do celu. Po trzech miesiącach nauki się udało. Ale to nie jest najważniejsze. Pewnego wieczora do mojego pokoju przyszła Kikyo. Była już cisza nocna, wszystkie światła były pogaszone. Kobieta usiadła wtedy na skraju mojego łóżka i zapytała się mnie, czy śpię. Nie spałam. Kouchu, przyszedł ten czas. Czas, w którym w końcu będziesz wolna- powiedziała wtedy. Jej słowa zabrzmiały w mojej głowie niczym dzwon. Nie wierzyłam w to, co mówiła. Co to oznaczało? Że po dwóch latach w Instytucie, codziennych męczarni i tego wszystkiego… w końcu będę wolna? Nie docierało do mnie to, że zobaczę świat poza murami mojego osobistego więzienia. Jednakże po kilku minutach zrozumiałam, co Kikyo chciała zrobić. Miała zamiar pomóc mi w ucieczce. Zapoznała mnie z dokładnym planem działania, który… brzmiał logicznie. Miałam do kobiety pełne zaufanie i wierzyłam, że będzie dobrze, dlatego też nie kłóciłam się.
Tehari uśmiechnęła się szeroko i spojrzała w sufit. Bardzo dobrze pamiętała tamtą chwilę, jakby wydarzyła się wczoraj. Obrazy przed jej oczami były bardzo wyraźne. Bądź co bądź to było zaledwie rok temu. I tak naprawdę ucieczka z Instytutu była przełomowym wydarzeniem w życiu dziewczyny.
- Gdy nadszedł ten dzień, byłam gotowa. Jak co dzień rano wstałam punktualnie o szóstej trzydzieści. Ubrałam swoje ciuchy no i czekałam na Kikyo, która miała mnie wziąć na śniadanie, a potem na trening. Wszystko było takie… normalne. Dopiero wieczór miał być inny. Zamiast o dwudziestej pierwszej czterdzieści iść grzecznie spać do łóżeczka… to czekałam na nią w swoim pokoju. Byłam strasznie zdenerwowana, nawet nie wiesz jak bardzo podekscytowana byłam. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl: będę wolna.- Uśmiechnęła się szeroko. Nigdy tego nie robiła przy nim, więc mężczyzna był bardzo zdziwiony.- Kikyo przyszła punktualnie. Otworzyła drzwi mojego pokoju, weszła do środka tylko po to, by powiedzieć „chodź”. Wstałam szybko i ruszyłam za kobietą, która prowadziła mnie po ciemnych korytarzach Instytutu, który pewnie znała na pamięć. Ja wiedziałam jedynie jak dojść do kuchni i sali treningowej. Jak wierny piesek za nią podążałam. Nie zwracałam w sumie uwagi na to, gdzie idziemy. Było ciemno i co najdziwniejsze… nikogo nie spotkaliśmy na swojej drodze. W nocy było zawsze pełno strażników, a wtedy była całkowita pustka, ale nic nie może trwać wiecznie. W końcu spotkaliśmy jakiegoś mężczyznę, który krzyknął w naszą stronę. Kikyo ze swojego fartucha wyciągnęła strzykawkę i szybko podbiegła do mężczyzny i… wbiła mu ją w szyję, zanim zdążył zareagować. W sumie… nie znałam jej od tej strony. Stanęłam jak wryta i przez jakiś czas nie byłam w stanie się nawet ruszyć. Dopiero krzyk Kikyo mnie sprowadził na ziemię i zaczęłam biec za nią. Zaczęła się. Walka o wolność.- Zaśmiała się cicho pod nosem.- Dopiero teraz doceniłam istotę tych wszystkich treningów, które przeszłam. Miałam dobrą kondycję, dzięki której byłam w stanie nadążyć nad kobietą.- Przerwała na chwilę.- Niedługo musiałyśmy czekać na kolejnego strażnika. Tym razem postanowiłam… że to ja się nim zajmę. Dzięki temu, że z Kikyo trochę trenowałam panowanie nad własną magią, byłam w stanie stworzyć miecz, który mi posłużył to pozbawienia życia strażnika. Nie przyszło mi to z łatwością, bądź co bądź ale on był człowiekiem, a ja mu zabrałam życie, ale chciałam być wolna. A on stał na drodze do wymarzonej wolności. Emocje wzięły nade mną wodze, kierowałam się tylko nimi. Pragnienia opanowały moje ciało. Mimo że powoli robiłam się zmęczona, to dzięki sile woli byłam w stanie biec dalej. Nogi odmawiały posłuszeństwa, ale brnęłam dalej. Ku wolności. Każdą przeszkodę byłam w stanie pokonać. A chociaż tak mi się wydawało.- Tehari nagle spoważniała, na jej twarzy malowała się… determinacja?- Gdy wyszłyśmy z budynku myślałam, że już nic nie jest w stanie nas zatrzymać. Między nami a bramą było tylko kilkaset metrów. A wtedy… wszystko się ułoży. Jednakże nie było to takie kolorowe. Usłyszałam alarm. Ktoś nas zauważył, albo… jeden ze strażników przeżył. Z Instytutu wybiegli ludzie, masa ludzi, i nas otoczyli. Kikyo i ja… byłyśmy w pułapce. Jeden z mężczyzn krzyknął, żebyśmy się poddały, że nie mamy szans. Ale żadna z nas nie miała zamiaru tego robić. Przewidziałyśmy to w swoim planie. Kolejne zaklęcie poszło w ruch. Wytworzyłam zbroję, która miała na celu choć troszkę zmniejszyć ewentualne obrażenia. Potem miecz. Ten sam, co poprzednio. Byłam gotowa do walki, która oczywiście okazała się nierówna. My dwie kontra dziesiątki ludzi. Nawet magia nie była w stanie nic większego tutaj zdziałać. Poczułam jak czyjeś ręce mnie krępują od tyłu. Strach opanował całe moje ciało. Nie chciałam… znów tam wracać. Spojrzałam na Kikyo, która starała się jeszcze szarpać. Zaczęłam krzyczeć, żeby mnie puścili, ale na marne.- Zacisnęła mocno palce na szklance, w której miała drinka. Szkło nagle pękło, kalecząc dziewczynie dłonie.- Wtedy poczułam TO. Te uczucie… było bardzo podobne do tego, które poczułam wtedy w swoim pokoju, tylko że kilkukrotnie silniejsze. Nie wiem jak to zrobiłam. Nagle w piersi sześciu mężczyzn wbiły się miecze, które pozbawiły ich życia. To spowodowało szok reszty strażników. Miałam szansę, którą wykorzystałam. Wyrwałam się i zaczęłam biec przed siebie, nie oglądając się. Strażnicy chcieli mnie pewnie zacząć gonić, ale usłyszałam jak ktoś krzyknął, że mają się nie ruszać. Wtedy usłyszałam swoje imię. Zatrzymałam się o odwróciłam w stronę, z której dobiegał dźwięk. Moim oczom ukazał się wielki, barczysty mężczyzna, który trzymał Kikyo i przykładał jej nóż do gardła. Albo teraz pójdziesz grzecznie z nami, albo poderżnę jej gardło- powiedział wtedy. Do dziś pamiętam te słowa. Co ja miałam zrobić? Z jednej strony chciałam być wolna, a z drugiej… nie chciałam, by przeze mnie ginęła Kikyo. Była dla mnie taka dobra. Przez rok stała się dla mnie matką. Chciałam się poddać, lecz wtedy kobieta krzyknęła: Kouchu! Nie rób tego, uciekaj. Bądź wolna. TO ROZKAZ!- Po policzkach Tehari spłynęły łzy.- Zacisnęłam mocno pięści i spojrzałam za siebie, na bramę, która… była otwarta. Musiałam podjąć szybko decyzję. Albo posłuchać się Kikyo, albo się sprzeciwić. Pewnie się domyślasz, jakiego wyboru dokonałam. Odwróciłam się na pięcie i już miałam zrobić krok naprzód… ale coś mnie tknęło. Kikyo! Kocham Cię… DZIĘKUJĘ!- krzyknęłam i ruszyłam przed siebie. Usłyszałam jak ostrze przecina skórę mojej „matki”, pozbawiając ją życia.  

Tehari FvsWSQW
~ O wolności, nowym życiu oraz pewnym spotkaniu.

- Zostawiłam ją… skazałam na śmierć Kikyo, która jednak pragnęła, żebym była wolna. Przez długi czas myślałam, dlaczego brama była wtedy otwarta. Pewnie mieli stuprocentową pewność, że się poddam. Zrobiłam jednak to, czego pragnęła kobieta. Spełniłam… jej ostatnią wolę, że tak to ujmę.- Tehari westchnęła ciężko i otarła łzy.- Nikt mnie nie gonił. Wrota Instytutu zamknęły się, kiedy wyszłam z terenu „ośrodka”. Szłam przed siebie, mimo że byłam zmęczona no i ranna po walce. Ale żyłam, w przeciwieństwie do Kikyo. Postanowiła spełnić jej rozkaz, a raczej prośbę, i zacząć żyć na nowo… Wyobraź sobie, że po tym wszystkim byłam w stanie się uśmiechnąć, kiedy zobaczyłam miasto. Po prostu… na chwilę cały świat przestał istnieć. Byłam jak słup soli, nie mogłam się ruszyć. . Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszyłam, że widzę ludzi inaczej ubranych niżeli w biały fartuch. Cieszyłam się, kiedy zobaczyłam ptaka. Tak naprawdę każda rzecz, jaką ujrzałam, sprawiała mi radość. Dopiero po kilku minutach się ruszyłam i zaczęłam iść szybkim tempem przez miasto. Tak naprawdę nie miałam przed sobą żadnego celu. Po prostu szłam tam, gdzie nogi mnie poniosły.- Uśmiechnęła się.- Ułożyłam sobie na nowo życie. Znalazłam pracę, przyjaciół. Po prostu… starałam się żyć normalnie, jak człowiek. Jednakże przeszłość dawała o sobie znać na każdym kroku. Każdej nocy miałam koszmary, śniła mi się Kikyo, Instytut… wszystko. Nie dane było mi zapomnieć.- Westchnęła ciężko.- Z czasem zaczęło mnie to wszystko przerastać. Za każdym razem, gdy przypominałam sobie tamte czasy, narastała we mnie nienawiść i chęć zemsty za krzywdy, jakie mi wyrządzono. Z jednej strony byłam miłą i uśmiechniętą Kouchu, która nie dawała po sobie niczego poznać, a z drugiej kimś zupełnie innym. Pewnego dnia powiedziałam sobie dość.  Po raz kolejny uciekałam, szukając lepszego życia. Zostawiłam za sobą przyjaciół, stare życie. Zmieniłam nawet imię. Nie chciałam mieć nic wspólnego ze starą Kouchu Kawasami. Umarła. Już jej dawno nie ma- powiedziała szorstko- teraz jest Tehari Misawaka. Od tamtej pory tak się przedstawiałam.- Spojrzała na mężczyznę.- Zanim spotkałam ciebie, na mojej drodze stanął… pewien chłopiec, że tak się wyrażę. Jak na moje miał on może z piętnaście lat, nie więcej. Nie wiem skąd się wziął. Nie wiem, dlaczego mnie wybrał. Ale wiem jedno: zauważył mnie. Zachowywał się zupełnie jak dzieciak w niektórych momentach, ale kiedy powiedział: Dołącz do mnie, był śmiertelnie poważny.- Uśmiechnęła się.- Co mi obiecał? W sumie to nic takiego. Wolność, możliwość zemsty… no i w sumie to tyle. Ale mi to starczyło, by się zgodzić.
Tehari spojrzała na psutą szklankę. Nie wiedziała, co miała jeszcze mu opowiedzieć. Bądź co bądź wyspowiadała się mężczyźnie ze wszystkiego. Nic tu po niej. Wstała, rzuciła pieniądze na ladę, płacąc za drinki, i bez słowa wyszła z baru. Szła lekko chwiejnym krokiem, dość dużo wypiła. Nie zwracała uwagi na ludzi, których mijała. Nie zauważyła nawet, gdy ramieniem trąciła pewną blondynkę, którą miała jeszcze okazję w swoim życiu spotkać, ale to zupełnie inna historia…  

U m i e j ę t n o ś c i:

+ Szermierz lvl 1
+ Skrytobójca lvl 1
+ Sprinter lvl 1

E k w i p u n e k:

+ Pazur- czyli coś, co ma każdy członek Szczurów. Służy do wypalania znaku na ciele osób, które padły ofiarą Tehari.
+ Miecz jednoręczny wraz z pochwą.
+ Apteczka- apteczka z podstawowym wyposażeniem: bandaż, gaza, środki przeciwbólowe.


R o d z a j  M a g i i :

Megulity Sense- Magia Tehari jest magią starożytną,  która opiera się na uczuciach. Dzięki swojemu daru jest w stanie manipulować ludzkimi emocjami, tym co w danej chwili odczuwają, ale i nie tylko. Może wpływać również na odczucia fizyczne, na przykład ból. W grę wchodzi też duża wiara w siebie, silna wola, dzięki której może kreować przedmioty (np. miecze), które są wzmacniane jej magią oraz uczuciami.


P a s y w n e   W ł a ś c i w o ś c i    M a g i i :

Sentiments Contrôleur- Dzięki temu PWM Tehari jest w stanie dowiedzieć się, co osoba w danym momencie czuje. Niezależnie od tego, jak bardzo dobrym jest aktorem to jej nie oszuka. Może mieć kamienną twarz, a dziewczyna będzie wiedzieć, że się boi. PWM to jednak ma pewną wadę, gdyż nie jest w stanie określić cudzych uczuć, jeżeli są one ukryte za pomocą magii (np. za pomocą iluzji powyżej rangi PWM).

Visage de Tisonnier- Tehari dzięki swojej magii opanowała perfekcyjnie ukrywanie swoich uczuć. Może się uśmiechać, a tak naprawdę będzie rozpaczała, ale nikt się o tym nie dowie, bo te PWM jej to gwarantuje.

Aura- Czasem jest tak, że dziewczyna nie może patrzeć, jak ktoś jest smutny. Co w takiej sytuacji robi? A używa tego PWM, dzięki któremu może w promieniu dwóch metrów od siebie „emanować” aurą, która nieznacznie wpływa na czyjeś uczucia. Dla przykładu osoba smutna poczuje się nieco weselej, ale jak wyjdzie spoza sfery działania zaklęcia, to znów powraca do starego samopoczucia.

Aucune Mesure- Buff, który daje Tehari odporność na manipulowanie jej uczuciami do innej osoby (np. zauroczenie), ale tylko na poziomie PWM.  

Bombe Emotionnel- Gdy Tehari jest pod wpływem silnych emocji (niezależnie czy to pozytywnych czy negatywnych) jej zaklęcia stają się nieco silniejsze (tak jakby był to pierwszy poziom kumulacji energii).

Décès- Jeżeli Tehari umrze, to wszyscy w promieniu pięciu metrów od jej ciała poczują wszystko to, co czuła dziewczyna w przeciągu ostatnich kilku sekund. Mam tu na myśli jedynie emocje, nie fizyczne doznania. Jest to jedynie iluzja, która po chwili znika.


Z a k l ę c i a :

Ranga D:
Armes la Foi- W wolnym tłumaczeniu „broń wiary”. Dziewczyna dzięki temu zaklęciu może stworzyć miecz, który jednak ma pewną właściwość: wzmocniony jest wiarą w siebie. Dzięki temu Tehari może zranić również osoby, które są odporne na ataki fizyczne, lecz obrażenia są zmniejszane o 25%. Na osoby bez takiej zdolności działa jak zwyczajna broń i zadaje pełne obrażenia. Zaklęcie trwa trzy posty.

Douleur- Te zaklęcie polega na manipulowaniem odczuciem bólu u jednej osoby. Wydaje się być mocne? Niestety, ma pewne ograniczenia. Tehari musi wybrać dokładnie część ciała, która ma rozboleć ofiarę (np. głowa) i może to być tylko jedna rzecz na raz. Ból nie jest w stanie sparaliżować przeciwnika, co najwyżej nieco utrudnić normalne funkcjonowanie. Na dodatek jest to iluzja, więc na osoby z blokadą umysłu może działać słabiej. Zaklęcie trwa trzy posty.  

Soulagement- Przeciwieństwo Douleur. Zamiast sprawiać ból, to zaklęcie go zmniejsza. Tehari musi wybrać część ciała, która ma być poddana uldze no i może być to jedna rzecz na raz i również na osoby z blokadą umysłu działa słabiej. Jest to iluzja, która po trzech postach znika, a ból normalnie powraca.

Zaklęcia C:
Sensation- Zaklęcie to pozwala na manipulowaniu uczuciami, a także zamiarami drugiej osoby. Jedna, wybrana przez dziewczynę ofiara, jest przez dwa posty pod wpływem uczuć(bądź zamiarów), które sztucznie wytworzyła w niej Tehari. Mogą to być uczucia pozytywne: osoba zła na kogoś przez może nagle poczuć miłość do tej osoby, ale także negatywne. Jest też możliwość wpojenia pewnych zamiarów, np. człowiek pod wpływem tego zaklęcia zacznie walczyć ze sojusznikiem. Jednakże nie można kazać komuś się zabić, czy poddać, a wpoić da się tylko jedną rzecz na raz.    

Armure- Z uczuć, które w danej chwili odczuwa dziewczyna, Tehari tworzy niewidzialną zbroję, która jest w stanie obronić ją przed zaklęciami rangi D oraz C(po dwóch C znika). Jeżeli chodzi o obrażenia fizyczne to są one zmniejszane. Zbroja jest lekka jak piórko, dzięki czemu dziewczyna może bez problemu się poruszać. Zaklęcie trwa 4 posty, chyba że zostanie wcześniej zniszczona.

Sérénité- Jest to zaklęcie, które ma na celu wypranie jednej, wybranej przez Tehari osoby z uczuć i to dosłownie. Przez okres jednego posta ofiara dziewczyny nie czuje zupełnie nic. Staje się pustą laleczką, bez emocji, czegokolwiek. Nie jest ani smutna, ani wesoła, nie chce się jej walczyć. Ma dosłownie wszystko gdzieś.

Zaklęcia B
Armes la Foi- Ulepszona wersja zaklęcia na randze D. Zamiast jednego miecza ma ich aż sześć. Ustawiają się one w kręgu nad głową dziewczyny. Tak samo jak ich słabszy odpowiednik zadają obrażenia magiczne, jednak w tym wypadku są one takie same jak normalnie. Jest to zaklęcie obszarowe, dzięki któremu może atakować osoby na obszarze do ośmiu metrów od niej samej(dziewczyna jest w środku tego obszaru). Warto też wspomnieć, że Tehari ma nad mieczami pełną kontrolę (np. cztery miecze może posłać w stronę przeciwnika, a dwa zostają przy niej). Miecze nadają się do blokowania ataków fizycznych, niestety magicznych już nie. Zaklęcie trwa trzy posty.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2007-konto-tehari#34282 https://ftpm.forumpolish.com/t1991-tehari https://ftpm.forumpolish.com/t2006-tehcia#34280
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Tehari Empty
PisanieTemat: Re: Tehari   Tehari EmptyNie Gru 08 2013, 19:39

    Z przykrością informuję, że KP przegrało w konkursie. Proszę przerobić kp - na magię nie zakazaną lub jeśli postać nie do użytku to zgłosić mi na pw, a wtedy pójdzie kp do archiwum.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
 
Tehari
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Tehari
» Tehari
» Konto Tehari

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Martwe/Porzucone
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.