I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Patio z czterech stron otoczone ścianami szpitala. Mały ogródek wewnątrz betonowego ośrodka medycznego. No może nie taki mały bo 30 x 30m wrażenie robiło. Przy ścianach rosły rabatki z kwiatami, wewnątrz zaś sporadycznie drzewko a tak to trawka, chodniki i ławki. ~~
MG
Na jednej z ławek siedział gruby człowiek. Gruby w jego wypadku to było mało powiedziane, aż ociekał tłuszczem, tłuszczem który wylewał się między deskami ławki. Przez plecy niczym Mikołaj miał przerzucony wór. W lewej dłoni dzierżył butelkę wódki, zaś sama dłoń miała trzy gwiazdy. W prawej zaś miał udko kurczaka, które właśnie zbliżywszy do ust, połknął prawie w całości i ciamkając pokiwał lekarzowi, który widząc pijącego od razu się zbliżył. Nie zdążył się jednak nawet odezwać kiedy Kasjan, chwycił go za nadmiernie zbliżoną głowę i ścisnął, tworząc fontannę krwi, barwiącą wszystko dookoła szkarłatem. Śmiał się gardłowo oglądając uciekających ludzi i aż zacierał rączki namyśl o nadchodzącej rzeźni. Upadek świata magów był bliski.
Autor
Wiadomość
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Patio Sob Maj 11 2013, 15:44
-Ale mam ostatnio urwanie głowy…- Skomentował krótko i treściwie stratę głowy, chyba humor dalej mu dopisywał mimo tego, że stał nad nim Kasjan. Szybki wdech i wydech. Chłopak musiał szybko coś wykombinować inaczej pewnie skończy jako kolacja naszego Atlety, zapewne potrzeba mu białka. Chłopak musi przygotować się na „difens”, gdy będzie musiał się bronić przed atakiem inkwizycosia. Chyba najprostszą taktyką będzie odwrót taktyczny, zwany potocznie szybkim spierdalaniem z punktu „A” do punktu „B” jednak trzeba coś zrobić, by nie skończyć pod jego pięścią, bo przecież nie będzie dobrze jeśli połamie on maga. Szybkie ogarnięcie sytuacji, gdzie leży ta kaleka, zwana potocznie Yugatą i można od razu zaczynać misterny plan. Po pierwsze to głęboki wdech, aby zgromadzi w płucach trochę powietrza, a następnie wystrzelić jego chmurkę, która ma spowodować zamieć i przez chwilę oślepić Kasjana, o ile przyniesie to jakiś w ogóle efekt, ale kto wie. Główny opad śniegu będzie się na nim po prostu koncentrował, tak, aby jak najwięcej na nim osiadło. Ma to sprawić, by nie tylko troszeczkę go zdezorientowało, ale również zmroziło. Będzie to nagły skok temperatury, a jak wiemy w Erze panuje temperatura 30 stopni plus, a kamienie nie za dobrze radzą sobie z takimi rzeczami(Raz ziemno, raz ciepło i tak dalej), więc powinien chociaż zacząć pękać. Za tym czasem, gdy przeciwnik będzie się użerał z Zamiecią, chłopak po prostu zrobi coś heroicznego i po prostu rozpocznie szybko ewakuację siebie i dziewczyny z jego zaklęcia. Jest lekka i mała, więc bez problemy powinien dać radę wziąć ją na łapki. Zacznie uciekać w kierunki przeciwnym do Kasjana. Oczywiście zważa na ból rączki, ale musi go przeżyć, bo jak go ten Atleta dorwie, to skończy się o wiele gorzej niż można będzie to przepuszczać. -Jakoś sobie nie przypominam, by kiedykolwiek mnie ratowała…- Jego mina przybrała śmieszny wyraz twarzy, lekko zażenowany, ale i też kapkę zmęczony, w końcu spierdziela przez inkwizytorem. Oczywiście przerywa zamieć, gdy tylko uda im się oddalić, przemienia on wtedy osiadłe płatki śniegu, na inkwizycosiu w Ice Coffin, gdy go przez chwilę unieruchomić. Potem niech się dzieje wola Szatana…tzn. Boga. -Chyba zapiszę się na maraton…- Oczywiście mogło się zdarzyć, też coś takiego, że to przeciwnik pierwszy wykona ruch i nie pozwoli mu na wykonanie zamieci. Oczywiście mógł go kopnąć, uderzyć, czy też zrobić jakąś inkwizytorską sztuczkę, która ma za zadanie zrobić mu kuku więc przygotowuje się na ewentualny przewrót w lewy bok, by uniknąć takiego ataku. Jeśli zajdzie taka sytuacja, to po prostu zrobi to, co miał zrobić(Patrz od nowa na post).
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Patio Nie Maj 12 2013, 13:18
Spuścić dzieci na chwilę z oka i już rozrabiają! Ten bałwan i jej księżniczka nieźle się wkopali. Ex Tłuścioch wisiał nad nimi jak… jak Śmierć. Jeszcze chwila i by ich pewnie rozgniótł jak muchy! A ona tylko na chwilę wyszła, by załatwić trochę bardziej efektywnych środków. Ich tragiczna sytuacja całkowicie zablokowała jej pole manewru. Póki co przybliżyła się nieznacznie tak, żeby przeciwnik znalazł się w polu zasięgu jej rzutu.
Jeżeli Daxowi i Yugacie uda się odsunąć od przeciwnika na bezpieczną odległość, wykonuje zamach i rzuca w Kasjana szklaną butelką z lekiem. Powinna raczej oprycha trafić, a jeżeli nie to trudno. Była też opcja, że gołąbeczkom nie uda się wydostać spod kamienia. Wtedy niestety też rzuca. Liczy się zaskoczenie i czas. Ewentualnie potem ich wyleczy.
W razie gdyby żywa skała bardziej zainteresowała się nią niż ptaszkami, nie pozostawało nic innego jak ratowanie się ucieczką. W końcu medyka nie wolno zranić!
Jeśli jej atak się powiódł, podbiegła jak najszybciej do Kirino i wręczyła jej pozostałe dwie butelki. - W razie czego polej brzydala tym. Powinno go przeżreć na wylot. Tylko nie mieszaj z wodą! Ja pójdę jeszcze czegoś… Po czym znowu znikła z magicznego patio.
Oczywiście po zamachu stanu Kasjan mógł się na nią uwziąć. Wtedy też, wierząc w siłę swoich zgrabnych nóg, znowu ratowała się ucieczką.
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Patio Wto Maj 14 2013, 16:46
C-co? CO? COCOCOCOCO?! Oczy Yugi rozszerzyły się do wręcz niemożliwych rozmiarów. Co to ma być, jasna cholera? Jej zaklęcie nic nie zdziałało? Nawet te durne płatki Kirino zostawiły rysy, a jej uderzenie NIC?! Nie, no to nie mogła być prawda. To nie mogła być cholerna prawda... Yugata aż warknęła z frustracji, ale efekt zepsuł fakt, że przewaliła się o Daxa. A że jej wściekłość była na wysokim poziomie, ta warknęła: - Uważaj, gdzie leziesz...! Ale chyba nie było czasu na kłótnie, bo zaraz będzie kontratak. Yukitora musi po prostu opracować jakiś plan. Zastanawiała się, czy uciekać, czy nie. Zastanawiała się, czy jest silniejsza od tego grubasa, czy nie. Ale jeśli nie sprawdzi, to się nie dowie, prawda? Poza tym, szlag ją trafiał. Kirino potrafiła być taka cholernie irytująca... Miała straszną ochotę się na nią wydrzeć, ale nie miała czasu. Przeciwnik był dość wymagający.
Pierwsze, co robi, to odskakuje tak, by Dax jej nie zawadzał - w prawo i kolejne jej działania zależą od tego, co zrobi Kasjan; swojemu nakama nie daje się złapać, a jego Zamieć wręcz jej tylko pomoże! Yugiś, śnieg i niska temperatura, to jak ryba i woda~ Zwłaszcza, że w sprzyjających warunkach jej moc wzrasta. Poza tym, wie, co czarnowłosy próbuje zrobić - ona więc robi coś podobnego. Kiedy jest blisko przeciwnika używa swojej pasywki i zmniejsza temperaturę wokół siebie, mając nadzieję, że w owej sferze znajdzie się również Kasjan. Jeżeli grubas zdecyduje się ją zaatakować, używa Diamentowych Pięści Lodowego Smoka [D] i stara się zbić cios. To znaczy albo uderza wprost w nadlatującą kończynę pięścią, albo (i to stara się najpierw zrobić, ale jeśli widzi, że nie wyjdzie, zmienia zdanie i powraca do pierwszej opcji) obraca się równolegle do ciosu i uderza w kończynę prostopadle, najlepiej w jakiś najcieńszy punkt. Jeżeli jednak uderzenie wroga wycelowane jest w jej głowę, nogi, czy tam gdzie nie dosięgnie swoimi krótkimi rączkami i nie zdoła zbić uderzenia, wykonuje szybki, krótki unik i uderza z całej przeciwnika zgodnie z kierunkiem, w jakim kierował swój cios (tzn. za jego ręką/nogą), co ma na celu wyprowadzenie go z równowagi i przewrócenie. Wiadomo, że na poruszające się szybko ciało o dużej masie nie trzeba zadziałać dużą siłą, by ciało, a raczej przeciwnik, straciło równowagę i przewróciło się, wykorzystując swoje własne przyspieszenie i ciężar. Smocza Zabójczyni po prostu stosuje technikę wykorzystywaną w aikido, mającą na celu obrócenie siły i szybkości nieprzyjaciela przeciw niemu - zwłaszcza, że była szybsza i mniejsza niż on, co dawało jej nieco przewagi. Jeżeli którakolwiek z tych akcji się nie powiedzie, białowłosa odskakuje na jak największą odległość.
Kasjan atakuje zaklęciem, czy czymś innym niż własnym ciałem - Yugata zwiększa dystans szybkim przeturlaniem się/odskoczeniem/spieprzeniem gdziekolwiek, byleby nie doznać obrażeń. Ale jeśli tłuścioch zdecyduje się zaatakować Daxa, Yugiś wykonuje podobną akcję, co wcześniej, ale używa innego czaru, w celu sprawdzenia jego skuteczności. Wykonuje Mroźne Szpony Lodowego Smoka [C] i atakuje Kasjana od tyłu - skok, cios szponami w głowę, szybkie zwiększenie dystansu i przygotowanie się do uniku bądź natychmiastowego odskoczenia. Jeżeli i to zaklęcie nie da efektu... Cóż, Yukitora będzie musiała albo wysilić się na coś bardziej pomysłowego, albo wytoczyć ciężką artylerię.
Jednocześnie dziewczyna stara się mieć wciąż wroga między nią, a Daxem - obserwuje też działania Kirino i Laury, by w razie czego zostawić im pole do popisu, odsunąć się przed ich atakami tak, by trafiły nie w nią, a w trójgwiazdkowca.
Leo
Liczba postów : 5
Dołączył/a : 11/05/2013
Temat: Re: Patio Wto Maj 14 2013, 23:29
Wyraźnie zamyślony Leo siedział sobie w poczekalni, oglądając swoją rękę. Własnie co opuścił gabinet doktora i miał czekać przez godzinę na wyniki. Lekarz po pobieżnym zlustrowaniu i zachwycie nad ręką stwierdził, iż wszystko powinno być w jak najlepszym porządku. Co prawda jego opinia o niemożliwości poprawnego działania złotego piasku trochę szargała jego reputację, ale koniec końców koleś miał niewiele wspólnego z magią, toteż Leo mógł mu to wybaczyć. Najgorsza jednak była ta godzina czekania na głupie potwierdzenie. Jak by było coś nie tak, to by go bolało, prawda? Wszyscy to wiedzą, tylko nie ten bubek. Ale to on ma papiery, a Zansou jest tylko nic nie znaczącym nomadem. Cóż, jemu to pasowało, mógł egzystować w spokoju, doskonaląc swoje umiejętności. Ale godzina!? Ile można badać ten jego piach zmieszany z krwią, co oni chcą z tego się dowiedzieć? To zdecydowanie nie na jego głowę. Postanowił się przejść... ... I oczywiście nie zrobił piętnastu kroków, gdy napotkał wyjście na Patio, a tam jakże słodki obrazek. Jeden marmurowy gigant prał jakieś dziewczyny i śnieżynkę. Wyglądało to na nierówny pojedynek. Tak, zdecydowanie ta "większość" dostawała ostre wciry. Cóż, to przecież doskonała lekcja poglądowa! Spokojnym krokiem wyminął drzwi i przysiadł gdzieś w cieniu, pod ścianą, zakładając rękawiczkę oraz poprawiając jedyny, lewy rękaw szaty. Zapowiadało się ciekawe widowisko.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Patio Sro Maj 15 2013, 12:33
MG
Zmasowany atak na Kasjana był celem i działaniem wróżek. Kirino zaatakowała oczy Kasjana, zmuszając go do odganiania płatków jak natrętnych much. Dax pokrył go zamiecią i zaczął zamrażać a Laura rzuciła weń kwasem. Było to istne combo różnych ataków, wróżki nie dawały odsapnąć przeciwnikowi. Dax odbiegł na jakieś 5m, Yugata zaś stała, gotowa do parowania ciosów przeciwnika. Byłą to głupota? A może smocza zabójczyni miała większe jaja od Daxa? Po chwili mały śnieżny pyłek opadł, płatki zniknęły... tak samo połowa twarzy Kasjana której teraz po prostu nie było, chociaż sam Kasjan nie wydawał się tym specjalnie poruszony, zamiast tego po krótki wahaniu zamachnął się na Yugatę, która wykonała zgrabny unik i uderzyła w rękę Kasjana prostopadle, chodź nie zrobiło to, znów, większego wrażenia na agresorze, który zamiast tego machnął łapskiem w bok, trafiając i przewalając na ziemię Yugatę, na szczęście cios ten nie posiadał zbyt dużego pędu i prócz siniaków na tyłku od lądowania, nic dziewczynie nie było. To jednak nie był koniec niespodzianek, bo widać Kasjanowi nie bardzo podobała się obecna sytuacja w której walka z "x" przeciwnikami mogła skończyć się dla niego tragicznie. Użył więc on... -Full exorcism-Było to coś na pograniczu wychrypienia a wyszeptania. Nagle w powietrze wzbiła się masa kurzu która osiadała powoli na wszystkim, był to pył z rozbitego marmuru, który dostawał się wróżkom do gardeł i oczu, na dodatek tej przemianie towarzyszyły dziwne wstrząsy. Po chwili jednak pył opadł, kasłające wróżki postarały nieco otworzyć oczy, Yugata zaś niemal natychmiast po otwarciu zamknęła je z powrotem, tak machinalnie, modląc się w duchu by to co zauważyła było tylko koszmarem. Kasjan nie był już Marmurowy, posiadał normalne ludzkie ciało. Niestety wzrost około 20m nie był zbyt miłą niespodzianką a fakt że Yugata nie sięgała mu nawet do połowy łydki, wcale nie był budujący...
Stan postaci: Dax: Prawa ręka spuchła i dość mocno boli. 72%MM Laura: 100%MM -OBECNIE POZA WALKĄ- Kirino: 78%MM Yugata: 88%MM
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Patio Sro Maj 15 2013, 21:09
Dym, który powstał po wypowiedzeniu przez Kasjana kilku, nie do końca zasłyszanych przez Kirino słów, wywołał w umyśle dziewczyny prostą myśl - przeciwnik eksplodował! Co prawda zrobił to niezbyt głośno, ale na pewno eksplodował, bo skąd wziąłby się ten wszędobylski kurz? W pierwszej chwili mimo gryzącego w oczy i niesamowicie irytującego pyłu, dziewczyna wzniosła ręce do góry z radości i w geście zwycięstwa. Dali radę, pokonali człowieka odpowiedzialnego za śmierć ich towarzysza i za zniszczenie gildii, fanfary, orkiestra, ballady na ich cześć - to wszystko było kwestią czasu! - Hahaha! Masz za swoje! Mówiłam żeby ze mną nie zadzierać, tak to się zawsze kończy! - krzyknęła nawet dziewczyna, nie mogąc powstrzymać się od okazania szczęścia i satysfakcji, którą właśnie odczuwała, bo właśnie pokazała, że niepotrzebny jest jej żaden Laveth ani nikt, kto miałby walczyć za nią, sama doskonale sobie dała radę. Problem był w tym, że chwilę później dziewczyna w końcu otworzyła oczy i zrozumiała co naprawdę się stało.
Dziewczyna chciała nawet coś powiedzieć, ale pierwszym co zrobiła było nerwowe odkaszlnięcie resztek pyłu zalegających w jej buzi. Z resztą, co mogła w takiej sytuacji powiedzieć? Pogratulować rodzicielce przeciwnika wydania na świat tak zdrowego i wysokiego chłopczyka? Zaśmiać się nerwowo? Niespecjalnie było ją na to stać. Chwilkę spoglądała na Kasjana, nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić. Jedno było walczyć z przeciwnikiem, który był w rozsądnych rozmiarach (choć z marmuru), a drugim walka z gigantem, ogromnym ludzioczymś rozmiarów budynku. Przez umysł Kirino przebiegła niebezpieczna myśl, że może to nie koniec zmian, że może przeciwnik zaraz zamieni się w smoka i zacznie ziać ogniem... lub marmurem. Jakkolwiek by to nie wyglądało, Kirino nie chciała tego doświadczyć na własnej skórze. A problemem stała się teraz walka na odległość. Przy takim rozmiarze przeciwnika, wystarczyłoby, że ten by się potknął i mógł ją zmiażdżyć swoim cielskiem. Dlatego od tego momentu kwiatowe dziewczę zdecydowanie bardziej wyczulone zostało na wszelkie ruchy przeciwnika. Gdyby tylko zauważyła, że ten decyduje się na ruch w jej pobliże zamierzała momentalnie odskoczyć od niego w tył lub ewentualnie w bok, gdyby była w stanie ocenić mniej więcej w jakie miejsce zechce uderzyć Kasjan.
Nie samymi unikami jednak człowiek żyje, a Kiri nie byłaby sobą gdyby nie postanowiła dodać czegoś do całej sprawy od siebie. Przede wszystkim ponownie odstąpiła kilka kroków do tyłu, choć było to bardziej cofnięcie się z wrażenia nad nową wersją przeciwnika. Następnie spojrzała na swoje ręce, w których znajdowały się butelki z (prawdopodobnie, Kiri się na tym nie znała i musiała tu zaufać nieznajomej) żrącym środkiem od niesamowicie ruchliwej, biegającej w popłochu tam i z powrotem dziewczyny. Kirino używając swoich licznych i rozbudowanych niczym najpiękniejszy ogród zwojów mózgowych wpadła na plan. Plan być może nie był jakiś wybitny, ale może mógł się powieść. Kwiatuszek wezwał po raz kolejny na plac boju trójkę swoich rycerzyków korzystając z kwiatów rozproszonych na terenie całego patio, a następnie wręczyła jednemu z nich butelkę z kwasem, a następnie wysłała go przodem w kierunku olbrzyma. Serduszko Kiri krwawiło na myśl o tym, co też właśnie miało się stać, ale miała świadomość tego, że bez poświęceń w obecnej sytuacji się nie obejdzie. Co takiego zamierzała dziewczyna? Ano już raz zdarzyło się, że jej rycerzykowie zostali przez przeciwnika połknięci, wtedy stało się to z korzyścią dla niego, ale teraz... Jej rycerzyk miał ruszyć bezpośrednio za przeciwnika i zacząć wspinać mu się powoli, uważnie po grzbiecie, tak, by nie zostać przez niego zauważonym, ten przecież koncentrował się na Daxie, Yugacie i właśnie zielonowłosej (chociaż prawdą było, że Yugi, a jej mali rycerzykowie, aż tak bardzo się nie różnili od siebie wzrostem), starając się dotrzeć do głowy przeciwnika, mocno przyczepiając się swoimi licznymi korzeniami, a gałązkami mocno obejmując butelkę. Była to misja bardzo niebezpieczna i być może obarczona niską szansą sukcesu, ale Kirino wierzyła w swoich oddanych, lojalnych przyjaciół. Zwłaszcza teraz, gdy wysyłała ich na misję niemal niemożliwą, nie mogła obarczyć ich żadną odpowiedzialnością, a jedynie mogła podziwiać odwagę kwiatuszków, które decydowały się na tak heroiczną wyprawę. Kirino mogła tylko zaciskać piąstki i kciuki, wierząc że powiedzie się jej małemu bohaterowi. Gdyby kwiatuszek dotarł do barków i ramion przeciwnika planem było wylanie zawartości butelki w obrębie jego karku i szyi. Gdyby został zauważony przez przeciwnika będąc już wysoko rycerzyk rzucić miał, otwartą wcześniej butelką w twarz przeciwnika, celując w usta i mając nadzieję, że być może połknie on butelkę (nawet jeśli razem z rycerzykiem). Gdyby jednak gigant zauważył wspinającego się wcześniej i chciał go strącić z siebie, kwiatowy rycerz miał wylać butelkę kwasu na jak największym obszarze skóry przeciwnika.
Pozostała dwójka zostać miała przy Kirino stanowiąc poniekąd jej straż przyboczną i będąc w gotowości do nagłego działania i pomocy Flower Scatter, jak to kiedyś określano Kiri.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Patio Czw Maj 16 2013, 10:30
-Co to kurwa jest?!-
Jego mina na początek była dość paniczna, raczej nie wiedział jak ma walczyć z czymś tak ogromnym jak 20m inkwizytor, on niestety przy nim wypadał blado, nie był nawet w 1/10 taki jak on. Kciukiem podtarł sobie nos szybkim ruchem, po czym pomału opróżnił swoje płuca z powietrza robiąc tak zwany wydech. Pomału wciągnął nosem świeże powietrze. -Te smoczku, wstawaj z tej ziemi i skończ się opierdalać, bo mamy tutaj bynajmniej nie mały problem. A jak następnym razem na mnie krzykniesz to rzucę cię mu na pożarcie- lekko zakrztusił się kurzem, po czym sięgnął łapką po swoją ostrą katanę. Minę miał dość srogą i groźną. W jego chorej głowie zaczął tworzyć się straszliwy plan i takie tam inne pierdoły, o których nigdy nikomu nie powie. -Dobra, potrzebuje by ktoś go zajął, na parę minut, mam pomysł, który może, aczkolwiek nie musi się udać, jednak nie wyjdzie mi, jeśli ten gigant, zrobi ze mnie papkę… Soł… po prostu się nim zajmijcie…- Skierował swoje słowa do prostego rodu wróżek i nieznajomych. Czuł się, że tym razem da radę zrobić coś większego przy pomocy zwykłego ostrza i butelek z winem oraz prostą zapalniczką typu zippo(Bang, bo do szlugów zawsze jest jakaś zapalniczka : D), ale na początek pierwsza część, którą wszyscy kochają, czyli próba ataku na gigantycznego Kasjana!
Na początek weźmiemy sobie to, że skoro Daxiu wydaje się być taki mały, a Kasjan jest taki duży, to będzie szybszy niż ten zdoła wykonać obrót, za nim. Czyli na początek potrzebny jest rozbieg, by obiec nogi Kasjana, tak aby znaleźć się za nim. Jak wiemy teraz nie ma na sobie warstwy skalnej, lecz żywą tkankę skórną, a pod nią ma takie piękne ścięgna, zwłaszcza, że Daxu, lubi takie rzeczy, to postanowi mu zrobić to, że zrobili Achillesowy w troi, czyli atak na piętkę, a dokładniej pod to, że jest kapkę wyżej, czyli ścięgno Achillesa. Każdy z nas to czytał, bądź oglądał i wie, że Achilles po tym umarł, ale ta akcja nie ma na celu od razu go zabić, tylko zmniejszyć jego mobilność i przyprawić go o nie mały ból z tym związany. No i tak sobie będzie biegł, ale jest to na tyle niebezpieczne, że on może jednak okazać się nie taki tępy i może chcieć kopnąć maga lub też po prostu gdy będzie się obracał to strzeli go stopą, a ten poleci wszo, wszo daleko. Dlatego nadlatującą stopę będzie musiał próbować wyminąć super sprintem, by wyjść po za jej zasięg, po czym wrócić do próby dostania się do pięty. Dobra, dostanie się do tej pięty i co dalej? Otóż pierw musi zobaczyć jak wysoko sięga but inkwizytora, no bo przecież przez obuwie ciąć nie będzie, bo za długo by to trwało. Po pierwsze to musi znaleźć się na bucie inkwizytora, więc trochę na niego wejdzie, ale nie do środka i nie za wysoko, tak, by wystawać za niego. Problemem mogą być spodnie(Niestety nie wiem jak jest ubrany), dlatego, przy pomocy Katany, chłopak postanowi je rozciąć, by mieć przed sobą jego skórę. No i jak ma tą skórę i nie został zrzucony(Wtedy oczywiście wstanie i znowu się wespnie), to pozostaje mu po prostu ciąć w szaleńczym tępie, we wszystkie strony świata, by przebić się przez skórę inkwizycosia. Cięcia będą poziome względem podłoża(Po prostu płaz w stronę ziemi), nie będą mega szerokie, lecz mają być szybkie, by pod naporem ilości ciosów przeciąć skórę inkwizytora, by dostać się do jego ścięgna. Ból w łapce? No trudno, ale trzeba go przeżyć, bo nie pozostaje mu nic innego. Jeśli gdzieś po drodze chłopakowi wypadła broń, to wtedy zamiast używać katany, wyciągnie swoje pro kastety z kolcami i zacznie po prostu napierdalać go, też w piętę. No cóż, może przynajmniej zrobi mu w niej dziurę….
Tak czy siak, jeśli akcja z piętą się udała, lub nie udała, to chłopak ma w zanadrzu jeszcze jeden pomysł, który tak samo jak pierwszy może, lecz nie musi się udać. Zaczyna się od tego, że oddala się na bezpieczną odległość, a raczej gdzieś, gdzie będzie mógł przygotować. Fajnie wszystko, mag się gdzieś kitra, wiemy o tym, ale Kasjan może go nie dostrzeże i tak dalej, ale trzeba w końcu zacząć działać po czasu nie ma. Chłopak miał przy sobie dwie butelki z winem, które może teraz mu pomogą w walce, z olbrzymim inkwizytorem. Na początek Daxu, zerwie trochę materiału z swojego ubrania(Z bawełnianej koszuli z woli ścisłości), po czym otworzy te dwie butelki i namoczy trochę materiału. Jednak, co ma wspólnego wysoko procentowe wino z wtykaniem do butelki w nim materiału? A no koktajl ma, ale nie taki zwykły, bo ma to być taki swoisty mołotowa. Jest alkohol, jest szmata to jeszcze tylko ognia potrzeba. Ale, co może być źródłem ognia..? A no zapalniczka, którą chłopak sobie zapala papieroski! Podejdzie trochę do agresora i podpali je przy pomocy zapalniczki i rzuci na spodnie Kasjana. Teoretycznie powinny zacząć się palić. To jest gościu, nogi musi mieć owłosione, Soł, powinno mu to sprawić trochę problemów…
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Patio Pon Maj 20 2013, 21:20
Nagle wszystko spowiła chmura pyłu, znacząco ograniczając widoczność. Yugi, leżąc na ziemi z paroma siniakami, zasłoniła twarz rękami, by choć trochę uniknąć szkodliwego działania drobinek, zacisnęła również powieki i krztusząc się pozbywała się pyłu z płuc. Cholera, może się rozpadł? Ale dziewczyna nie sądziła, by tak się stało. Ich ataki były za słabe. I do tego mruczał coś pod nosem. Jasny gwint, najprawdopodobniej użył jakiegoś potężnego zaklęcia.
Chwilę potem mgiełka opadła, a przed oczami Yugaty wyrósł ogromny Kasjan. Jej oczy zrobiły się jak spodki, rozdziawiła paszczę w pełnym zdziwienia geście i zadarła głowę do góry, chcąc dostrzec koniec przeciwnika. - Co kurwa? - pisnęła, na tyle głośno, by każdy mógł ją usłyszeć. No bo nie, to już przegięcie. Dwadzieścia metrów!? Naprawdę?! To nie sen? Smocza Zabójczyni jeszcze dla pewności przetarła oczy. Nie, cholera, nie sen. Raczej koszmar. Na jawie. Kurna, w co on gra? Yugisiowa nienawidziła, jak ktoś z nią w kulki leciał. Oj, nie ma tak dobrze. Ona się zaraz z nim rozprawi, no!
Daxa kompletnie olała, wszystko co mówił. Dobra, dobra. Niech sobie pieprzy od rzeczy, ona teraz ma inne ważne sprawy na głowie. Jak na przykład dwudziesto metrowy gostek. Za cholerę nie wiedziała co robić, ale może coś tam zdziała. Po pierwsze - jeśli przeciwnik atakuje, robimy zgrabny unik, właśnie tak! Unik w postaci albo przeturlania się w odpowiednią stronę, albo szybkiego uniesienia się i odskoczenia - zwłaszcza kiedy Kasjen używałby jakichś zaklęć, o. Następnie wypadałoby przejść do ofensywy. Lub raczej pseudo - ofensywy. Yukitora miała już pewien plan. Co prawda o wątpliwej wykonywalności, ale co tam. Bez ryzyka nie ma zabawy. Plan polega na tym, by jak najszybciej wdrapać się na plecki przeciwnika. Jeżeli będzie on atakował dziewczynę kończynami, ta chwyta się nich i usiłuje się dostać w upragnione miejsce, to jest na jego kręgosłup. Aby zapobiec zostania zrzuconą, Yugata używa Szponów Lodowego Smoka [C] by za ich pomocą wbijać się w ciało wielkoluda, jak przy wspinaczce górskiej. Pilnuje, bu jedną rękę mieć do obrony, w razie jakby Kasjan próbowałby się jej pozbyć dłońmi - dziewczę będzie zawzięcie siekło szponami po łapach i wspinało jak najszybciej dalej. Aczkolwiek ma nadzieję, że jak przystało na malutkiego insekta, wróg jej tak szybko nie zauważy i zyska trochę czasu na dotarcie gdzie trzeba. Oczywiście jeżeli Inkwizytor nie utrudnia jej wspinaczki (jest wszak szansa, że jej nie zauważy - mała, lekka, zwinna, bezszelestna), białowłosa nie używa zaklęcia i radzi sobie własnymi łapkami używając do pomocy przy wspinaniu ubrań przeciwnika - o ile jakieś ma.
Jeżeli nie zostanie zrzucona ani poważnie zraniona przed dotarciem do pleców goryla, za pomocą Szponów wbija się w jego kręgosłup, mając nadzieję na uszkodzenie rdzenia kręgowego i dalej używając szponów wspina się wyżej i wyżej, na kark, jednocześnie starając się narobić jak największych szkód. I przy okazji nie zostać w płomieniach Daxa, które wywoła (o ile to zrobi).
Przed większymi urazami - kiedy będzie zrzucana, bądź uderzana w ten sposób, iż szpony nie pomogą, używa czaru, który najprawdopodobniej zapobiegnie co poważniejszym urazom - Łuski Lodowego Smoka [C], a jeżeli nie uda jej się uciec przed ogniem jej wróżkowego kumpla, chroni się Zmrożoną Skórą [C] i dalej wspina się po przeciwniku. Generalnie ma dwa cele - nie dać się specjalnie uszkodzić i wspiąć się na kark Inkwizytora jak najbardziej go uszkadzając. A nad dalszym planem pomyśli, jak już będzie wiedziała, czy ten się powiódł i na czym dokładnie stoi.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Patio Czw Maj 23 2013, 15:30
MG
Wszyscy mieli jakiś plan, bo jak wiadomo plan dobra rzecz. Ale to że magowie mieli plan, nie znaczyło że Kasjan miał pozwolić go komukolwiek wykonać. Gdy krzeczasty kolega Kirino, Dax oraz Yugata, zmierzali ku Kasjanowi ten, uniósł lewą stopę a potem z wielką siłą uderzył nią o podłoże. Cios był piorunujący, z kolegi Kirino i buteleczki zostały tylko wióry, Dax znajdujący się za pietą przeciwnika z ogromną siłą oberwał kamieniem i uderzył plecami w kawał ziemi postawiony do pionu i znajdujący się tuż za nim. Yugata nim uderzyła w podobny betonowy kloc, zdążyła pokryć się lodową zbroją. Kirino ze zgrozą zaś patrzyła jak po jednym ruchu przeciwnika topografia tego miejsca uległa znaczącej zmianie. Ściany szpitala były popękane, ławki i drzewa przeszły do historii zresztą to samo z całym terenem, który w tej chwili znacząco się obniżył, od ścian szpitala do stopy Kasjana, ziemia obniżyła się o jakieś 4m, zaś wszystkie elementy terenu były popękane. Powstały rozpadliny w betonie, gruz, walał się tworząc kopczyki etc. Ogółem, jeden wielki rozpierdziel. Dax leżał 2m za piętą Kasjana opierając się o Pionowy kawałek betonu. Yugata leżała bokiem, 4m od pięty Kasjana na pochyłym kawałku betonu. Kwieciszce chroniące Kirino także zostało zniszczone
Stan postaci: Dax: Prawa ręka spuchła i dość mocno boli. Ogromny ból miednicy - mogła ci pęknąć. Do tego bolą plecy... 72%MM Laura: 100%MM -OBECNIE POZA WALKĄ- Kirino: 72%MM Yugata: 78%MM
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Patio Czw Maj 23 2013, 18:41
No cóż, nie jest tak źle jak się chłopak spodziewał. Tym razem zachował głowę na karku! Odczuwał ból… nie zwykły ból, bo bolał go tyłek. Gdyby teraz stracił przytomność i się obudził, to miałby pewne podejrzenia, że został zgwałcony przez uczestników walki, ale na szczęście był całkowicie przytomny! Jeden plus. Trzeba zacząć w końcu główkować, co zrobić. Jak wiemy złamana miednica nie jest czymś przyjemnym. -Dobra, to ja wam od razu obwieszczę, że tak trochę się połamałem… Ale żyję! Cieszcie się- Tak, niech będzie to optymistyczna myśl, bo w końcu żyje! Pchać się na razie nie zamierza w wir walki, w końcu jak chodzić w takim stanie? No dochodzi do tego ból pleców, można przypuszczać, że będzie w to uwikłany jeszcze problem z kręgosłupem. Dobra, na razie dostaje tylko kurwicy. -WSTAWAJ DO KURWY NĘDZY…- W końcu się zdenerwował patrząc na Yugatę. Grymas twarzy po prostu był zabójczy. Pewnie gdyby wzrok mógł zabić to byłaby trupem. Nienawidził jak się go olewało. W końcu jest on Daxem, nie jakimś randomem z szpitala. Lekko poluzował karwasz na bolącej ręce. Raczej nic dziwnego, w końcu była spuchnięta jak balon i uciśnięta przez niego. -To teraz słuchaj, ja będę musiał znaleźć jakiegoś lekarza, bo ledwo mogę się ruszać i mam prawdopodobnie złamaną miednicę, której nie poskładam. Dlatego teraz z Kirino musicie się nim zająć, dopóki nie wrócę. Rozumiesz? Mniejsza i tak pewnie to zlejesz- Teraz pozostało mu zająć się sobą. Chłopak zacznie od tego, że obtoczy swoją dolną część pleców(Tyłek, i reszta, tak, aby unieruchomić miednicę) lodem, który zostanie stworzony zaklęciem Ice Coffin. Nie będzie to oczywiście ściśnięte jakoś mega, ale tak, aby się trzymało i pomogło na ból. W końcu chłodne to i takie tam. Będzie to na tyle luźne, by mógł się jakoś ruszać, ale też nie biegać. Przy pomocy PWM’ki stworzy sobie śnieżkę, a żeby MM się nie marnowało, to zamieni ją w kulkę z lodu, przy pomocy dalej działającego Ice coffin. Następnie po prostu rzucić go do Białowłosej. -Łap i staraj się tu nie umrzeć. Jeszcze nie zdecydowałem, co chcę w spadku- Po tych słowach chłopak się rozejrzy i spróbuje się odczołgać od Kasjana. Najlepiej w trybie pośpiesznym do jakiegoś wyjścia, na zewnątrz. Wszystko popękane i tak dalej, więc trzeba z tego skorzystać! By zwiększyć swoją efektywność poruszania się będzie wtykał palce w szpary i ciągnął się po ziemi. Trzeba będzie się jak najszybciej ewakuować i takie tam. Oczywiście jeśli znajdzie się jakiś random to złapie go za nogę i powie, by pomógł mu dojść do jakiegoś punktu medycznego, czy coś, lub chociaż wyjść na zewnątrz szpitala. Chłopak przypuszcza, że gdzieś tam muszą być sanitariusze. -Kirino, daj mi tutaj jakiegoś swojego przydupasa z kwiatków, przydałby się jakiś…- Oczywiście ma to na celu uświadomienie, że potrzebuje pomocy w dojściu do wyjścia. No cóż, ale jednak to nie wszystko! W końcu zawsze może przyjść gigantowi do głowy, by go zgnieść, dlatego pozostanie mu tylko się odturlać na bezpieczny bok jego stopy. Tak, w końcu nie wstanie i nie ucieknie. A nie! W sumie to w OSTATECZNOŚCI przejdzie do przejścia na czworaka i ucieczki jak zwierzątko.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Patio Czw Maj 23 2013, 22:55
Powiedzieć, że patrzyła ze zgrozą na to co się działo tuż przed jej oczami, to tak jakby stwierdzić, że dla małego dzieciaka ocean wydaje się być "nieco" duży. Kiri nie wierzyła własnym oczom, choć przecież w praktyce nie było w tym co się działo nic tak dziwnego. Ot, gość, który zmienił się w giganta właśnie niemal rozwalił całe miejsce w pył. Okej, to może samo w sobie było dziwne, ale kiedy pomyśli się nad tym, że miało się do czynienia z osobnikiem rozmiarów dobrego budynku, dochodziło się szybko do wniosku, że jeden budynek niszczący drugi budynek to wcale nie takie wielkie wydarzenie... Można było też pomyśleć, że cała sytuacja mieszała Kiri w głowie na tyle, by używać metafor aż tak słabych i nieprzystających do zachodzących własnych wydarzeń zamiast zająć się tym co naprawdę było ważne w tej sytuacji czyli walce... czy może przetrwaniu? Zielonowłosa sama do końca nie była pewna, która z tych opcji bardziej przystawała do ich sytuacji. A mówiąc o "nich", gdy tylko Kiri oprzytomniała na tyle, by zorientować się nieco bardziej w sytuacji, momentalnie rozejrzała się po okolicy celem sprawdzenia co z jej znajomymi. Dax i Yugi byli w bardzo podobnej, niespecjalnie przychylnej sytuacji i wyglądało na to, że lada chwila może stać się coś złego. W obliczu potęgi jaką właśnie mieli okazję obserwować ich pierwsze ataki nie przyniosły żadnego rezultatu, ich pomysły, wszelkie idee okazały się całkowicie płonne, ale... żyli. I to było bardzo ważne, dopóki bowiem żyli, wciąż istniała nadzieja i wciąż istniały szanse na to by życie zachować. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Kiri nie pomyślała o "taktycznym odwrocie" jak ładnie nazwać by można ucieczkę, po to by zreorganizować się i przystąpić do kolejnej próby pokonania monstrum... Co z tego jednak, że myśl taka pojawiła się w jej głowie, kiedy zaraz za nią pojawiła się kolejna, mniej miła i zdecydowanie bardziej klarowna i jasna. "Tchórz" zdawał się ktoś krzyczeć w głowie naszego kwiatuszka, "śmierdzący tchórz", ktoś powtarzał co chwila, raz szepcząc, raz krzycząc. Dopiero po chwili doszło do niej co Dax do niej wołał, dopiero po chwili doszło do niej, że tak naprawdę w takim stanie jakim on jest, nie jest w stanie im tu specjalnie pomóc. Niech to szlag. Ucieczka? Tak. Ale nie jej, a kogoś innego. I nie było w tym żadnego wstydu. Lepiej uciec niż zginąć ot tak. "Tchórz~" melodyjnie zaśpiewały jej myśli. - ...przecież nie uciekam. - wysyczała przez zaciśnięte żeby dziewczyna.
Dax potrzebował pomocy, to było oczywiste. Bez patyczkowania się dziewczyna przyzwała kolejny raz trójkę swoich pomocników, tym razem korzystając z kwiatów, które miała ciągle przy sobie w kieszeniach, nie chciała bowiem ryzykować, że przyzwani pomocnicy okażą się pokaleczeni w wyniku przyzwania ich po zmiażdżonych kwiatach. Momentalnie po przyzwaniu trójka jej rycerzy miała pobiec co sił w nogach w kierunku chłopaka, złapać go na tyle delikatnie ile można było, lecz jednocześnie stanowczo, by faktycznie oferować mu pomoc i zgodnie z jego wolą ruszyć w kierunku przez niego wskazanym, ewentualnie starając się reagować na jego wskazówki. To była jedna rzecz i dziewczyna odetchnęła zaraz po użyciu zaklęcia, wiedziała bowiem, że to wcale nie koniec jej wysiłków.
Niezależnie jednak od tego czy jej kwiatowi słudzy tym razem przydadzą się na dłużej i okażą się faktyczną pomocą, czy też nie, dziewczyna wiedziała, że to nie koniec. Dlatego nie oglądając się już na Daxa tym razem dziewczyna spojrzała w kierunku Yugi. - Oj, cokolwiek zamierzasz... nie, znając Ciebie i Twoje genialne pomysły... lepiej tego nie rób, tylko wycofaj się i przemyśl co chcesz zrobić, Yugi! - ktoś niemiły mógłby stwierdzić, że zielonowłosa kolejny raz okazała swojej białej koleżance brak szacunku, ale Kiri wiedziała swoje. Yugi musiała reagować szybko, a czy nie byłoby jej łatwiej tego zrobić, gdyby ją dodatkowo wkurzyć? - Mała, to nie zabawa w gonianego, nie ma zamawiaczek, więc ruszaj się! - krzyknęła do niej. Okej, przyznaję, sprawiało jej to lekką satysfakcję. Jak przeżyją to wszystko co się działo to Yugi pewnie będzie chciała się jakoś odpłacić zielonej za wszystko. Niech tylko spróbuje.
Stworki dla Daxa to jedno, motywacja dla Yugaty to drugie, a trzecim posunięciem, o ile tylko Kiri zdobyła na to odpowiednią ilość czasu było przyzwanie swojego kwiatowego ostrza i dalsze wycofanie się, ile tylko mogła jak najdalej od tego potwora, z którym przyszło im walczyć. Wyczarowanie miecza i wycofanie się? Jak to mogło mieć sens? Cóż, poniekąd mogło. Kiri nie wiedziała jak twarda jest skóra Kasjana, ale wiedziała jedno, przy takiej wielkości, ciężko było w niego z dystansu nie trafić. Dlatego jeśli tylko przeciwnik dał ja na tyle czasu dziewczyna postanowiła spróbować kolejnego zaklęcia i skoncentrowaną energią magiczną uderzyć w jego ciało. Skierowała ostrze miecza tak, by to zwracało się w kierunku szyi przeciwnika, a następnie skupiła się chwilę, starając się przesycić magiczny pocisk, który za chwilę miał opuścić jej ciało, jak największą dawką silnej woli i czystej energii. Być może brzmiało to głupio, ale za każdym razem gdy Kirino używała tego zaklęcia, dziewczyna czuła się bardzo niezręcznie, mając zawsze wrażenie, że strzela dosłownie "sobą" w kogoś. Nie było to uczucie przyjemne ani sympatyczne, ale jeśli już miała trafić w niego częścią własnego "ja", to niech przynajmniej to "ja" będzie przesycone... nie, nie złością. Raczej chęcią pomocy. Pomocy swoim towarzyszom.
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Patio Pon Maj 27 2013, 19:50
Okej... Jej plan nie poszedł specjalnie pięknie. W ogóle nie poszedł, bo nawet go nie zaczęła! Jednak udało jej się uniknąć poważnego połamania. Niemniej, siła Kasjana zaskoczyła dziewczynę. Podniosła się powoli i rozszerzonymi z... Nie tyle strachu, co zadziwienia, oczami ogarnęła ogrom zniszczeń. Po głowie pałętały jej się pytania. Jak, cholera, jak?! Jak on mógł jednym ruchem tak wszystko zmieść? To była jeszcze bardziej niszczycielska siła niźli Yugisiowa. Jednak! Smocza Zabójczyni Lodu nie zamierzała się poddawać. NIGDY się nie poddawała. NIGDY. W jej słowniku nie istniało słowo 'kapitulacja', ani 'ucieczka'. A tym bardziej 'tchórzostwo'. Wieloma określeniami można było nazwać białowłosą. Ale już na pewno nie tchórzem. Była dzielna jak lew, najodważniejsza z najodważniejszych. Wszystko należało poprowadzić do końca, choćby kosztowało ją to życie. Uniosła swoją małą główkę z determinacja i... Napluła na stopę olbrzyma! Ale jej celem nie było obrażenie go, czy cokolwiek podobnego - wiedziała, że nie zauważy. Ale chciała wszystkim, w tym sobie, pokazać, że wcale się go nie boi i gwiżdże sobie na jego siłę.
Dax nie miał tyle szczęścia, co ona. Wyglądał marnie. Ale Yugata nie podbiegła, by mu pomóc. Wiedziała, że by tego nie chciał. Miała stanąć do walki. A w jej głowie kreślił się kolejny plan. Dlatego z gracją złapała śnieżynkę towarzysza i pożarła ją niemal w całości, szczerząc się pewnie. Jedak... Kirino zaczęła coś do niej krzyczeć. Znowu. Białowłosa miała nadzieję, iż będą to jakieś słowa otuchy, ale nie! OBRAŻAŁA JĄ. W Yugisiowej krew zawrzała. Choć zawrzała to może złe słowo. Zamarzła z wściekłości. Wokół jej ciała zrobiło się nagle bardzo, bardzo zimno. Cholera, ta mała...! Dziewczyna była tak zła, że przez chwilę mogła tylko warczeć. Jednak po chwili z grymasem na twarzy pokazała wróżce brzydki znaczek, gest Kozakiewicza, jak to się o nim mówi. - Powiedziała, ta, co jak na razie nic nie zrobiła! - wrzasnęła i pokazała jej język. Już jej pokaże i się przekona, kto tu jest geniuszem, mistrzem, wybawicielem, najsilniejszym... Kto tu rządzi. Jej determinacja sięgała niemal zenitu. Jeszcze bardziej chciała wykonać swój plan. Rzuciła się więc w kierunku szpitala, do wewnątrz.
Biała wróżka wbiegała po schodach, jak szalona, wysoko, wysoko, jak najwyżej. Na dach. Byleby znaleźć się w wyższym punkcie. A jako, że Kasjan miał aktualnie dwadzieścia cholernych metrów wysokości, powinien zajmować prawie całe patio i jego plecy powinny znajdować się na tyle blisko którejś z krawędzi budynku, by Yugisiowa mogła na niego przeskoczyć
Tak więc było kilka opcji. Jeżeli na wysokości Yugi znajdował się tyłek olbrzyma (zależy to od wysokości budynku), dziewczę używa Szponów i przeskakuje na niego, wbijając się lodowymi pazurami i powtarza plan z poprzedniego postu. Ale! Jeżeli na jej wysokości są plecy, głowa lub nogi oponenta, białowłosa decyduje się na najcięższą artylerię! Ryk Lodowego Smoka! Ma nadzieję, że to przynajmniej coś temu [cenzurka] zrobi.
Jednocześnie, jest przygotowana na atak, pamiętając co ten do tej pory robił. Uderzenie -> unik. Nie da się uniknąć, a jest zagrożenie oberwania i to porządnie? Zbroja. Wielka filozofia to nie była. Ale mówi się, że rozwiązanie najprostsze, jest rozwiązaniem najlepszym,.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Patio Sro Maj 29 2013, 17:22
MG
Wróżki były w dupie, ba, w czarnej dupie. Dosłownie tyczyło się to w sumie Daxa. Chociaż on raczej powinien rzec, że jego dupa była w dupie... no jakoś tak, bo dupa jego w kiepskim stanie była. Tak czy siak Daxiątko zaczęło czołgać się w kierunku wyjścia, ciągnięte, z trudem przez krzaczo mony. W tym czasie Kirino cofnęła się do ściany i przyzwała swój miecz, a Yugata po zjedzeniu śnieżki zaczęła pyskować. No właśnie zaczęła, bo niedane było jej to skończyć, w czasie kiedy wulgarnie pokazywała Kiri kto to jest smoczym zabójcą, poczuła pęd powietrza i automatycznie chciała wykonać unik jednocześnie patrząc co się dzieje, jednak dostrzegła jedynie ścianę ze skóry i mięśni, o tak, na dodatek ta ściana owinęła się wokół niej, a grunt uciekł jej pod nóg, Kiri właśnie latała, znajdując się w pięści Kasjana który właśnie wznosił ją ku górze. oj nie dobrze. Na szczęście była jeszcze Kiri która wystrzeliła swoim laserem i dzięki Bogu jej celność była na poziomie ślepego emeryta z reumatyzmem, zamiast trafić w kark, trafiła Kasjana w lewy bark. Widocznie też go zapiekło bo rozluźnił chwyt, przez co Yugi zaczęła spadać, na szczęście złapała się Kasjana za mały palec, wisząc jakieś 20m nad ziemią. Widząc przed sobą zaś klatę olbrzyma, Yugi użyła Ryku lodowego smoka. Atak dość potężny sprawił że Kasjan się zachwiał i po prostu wywrócił uderzając plecami w ścianę szpitala i zawalając ją, zrzucając na Kirino gruz, ta na szczęście odskoczyła szybko w bok, jedną nogę niestety przysypały jej głazy, więżąc dziewczynę. Yugi zaś nie utrzymała się na lecącym Kasjanie i aktywowała zbroję, spadając na ziemię. Co do ran Kasjana, dało się zauważyć niewielką ranę na lewym ramieniu, oraz sporawe obrażenia klaty, zupełnie jak by ktoś mu ją nieco rozciął. Aczkolwiek nie była to rana zagrażająca życiu, delikatnie krwawiła
Stan postaci: Dax: Prawa ręka spuchła i dość mocno boli. Ogromny ból miednicy - mogła ci pęknąć. Do tego bolą plecy... 56%MM -Obecnie poza walką, przez co najmniej 2 posty- Laura: 100%MM -OBECNIE POZA WALKĄ- Kirino: 50%MM, lewa noga aż po kolano znajduje się pod gruzami Yugata: 64%MM, spory ból pleców i głowy, prawa ręka mocno boli
Czas na odpis 02.06 godzina 19:00
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Patio Sro Maj 29 2013, 21:17
Pierwszą myślą dziewczyny, niemal momentalnie witając w jej umyśle było zdziwienie i zrozumienie. Kiedyś zdarzało się jej słyszeć o tym, jak to ludzie z Fairy Tail dokonywali podczas swoich ogromnych zniszczeń i przyczyniali się do wielu strat, jak to pieniądze strumieniem płynęły na odbudowę wszystkiego tego, co członkowie jej obecnej gildii rozwalili w walce o słuszną sprawę. Nigdy nie spodziewała się jednak, że sama będzie świadkiem tego jak całe budynki zawalały się, w pewnym sensie również przez nią. Zrozumienie było idealnym słowem na to co właśnie widziała. Tak, Fairy Tail, destrukcyjna gildia. Teraz wszystko miało sens. Być może w innych przypadkach to też przeciwnicy gildii przyprawiali ją o tą "złą" reputację jaką się cieszyła? Kto wie? Kiri wiedziała jednak, że kiedy już wszystko zakończy się ich zwycięstwem pewnie pojawi się ktoś twierdzący, że to one, Kiri i Yugi dokonały wszystkich tych strat. Zielonowłosa obiecała się wtedy zaśmiać swojemu rozmówcy prosto w twarz, bez najmniejszego pohamowania.
...i być może dziewczyna wymyśliła by coś jeszcze, gdyby nie fakt, że rozwalający się niemal na strzępy szpital bezpośrednio zagroził jej życiu. Całe szczęście, że zdążyła odskoczyć od głównego zagrożenia, jakim był walący się budynek na jej własną małą główkę, gorzej, że nie udało się jej całkowicie uniknąć spadającego gruzu. - Aaaaaaaaaaaasszzz! - Dziewczyna mimowolnie krzyknęła na całe gardło, gdy na jej nogę spadły kamienie i pogrzebały ją żywcem (o ile można tak powiedzieć o nodze), choć fakt faktem krzyk wynikał bardziej z zaskoczenia i przerażenia niż stricte z bólu. Dziewczyna szybko uspokoiła swój oddech i po chwili nerwowego zaciskania oczu i zaciskania zębów uświadomiła sobie, że nie jest aż tak źle. Szybko przyjrzała się swojej zakopanej nodze, najpierw starając się ją zwyczajnie wyszarpnąć spod kamieni kilkoma silnymi ruchami, kopnięciami i ogólną szarpaniną, lecz nie spodziewała się, że to wystarczy. Z tego co widziała, noga była niemal całkowicie przysypana kamieniami, a wydostać się stąd bazując tylko na ślepej sile mogło być bardzo trudno. Dodatkowo nie było czasu na zastanawianie się nad tym co zrobić, skoro nieopodal niej znajdowało się źródło całego tego bałaganu czyli Kasjan. Kiri odszukała wzrokiem Yugi, zastanawiając się czy z nią wszystko w porządku i czy nie poprosić jej o pomoc, ale szybko doszła do wniosku, że byłoby to nieracjonalne i nie miałoby wiele sensu. Yugi miała swoje problemy, musiała się zająć nimi, a Kiri musiała zrobić swoje. Dodatkowo białowłosa pewnie śmiałaby się potem cały dzień z niej, gdyby teraz błagała ją o pomoc.
Wygrzebać się, to było najważniejsze. Kiri miała na to kilka pomysłów, problem w tym, że powoli zaczynała odczuwać zmęczenie swoim szarżami magicznymi, nawet jeśli obiektywnie nie przynosiły one zbyt wielkiego efektu. Nie miała pojęcia na ile jeszcze dobrych, silnych zaklęć będzie ją stać, dlatego wolała nie szarżować, chyba, że w sytuacji całkowitego zagrożenia. Dziewczyna postanowiła spróbować oszczędniejszego podejścia na początek, w razie potrzeby posiłkując się czymś silniejszy. Co więc było jej pierwszym planem? Ano ocenienie dokładnie gdzie znajduje się jej noga, a następnie próba wsunięcia między głazy swojego mieczu, tak by ten przylegał do jej kończyny (dokładnie to nad miejscem gdzie była noga), lecz nie dotykał jej bezpośrednio. Dodatkowo miecz nie był wsunięty całkiem w gruzowisko, a tylko poniżej kolana. Gdy miecz udało się wsunąć, a Kiri pewna była tego, że dobrze oceniła pozycję własnej kończyny, miała zamiar po raz kolejny posłużyć swoim kwiatowym promieniem, tak by ten uderzył mocno w skały i pozwolił, choćby na chwilę zluzować nieco przestrzeń nad jej nogą, a następnie miała zamiar z całej siły, gdy tylko poczuła choćby trochę luzu, wyszarpnąć swoją nogę spod całego tego tatałajstwa, które się na nią zsypało.
Natomiast jeśli Kirino zauważyła, że Kasjan zbliża się do niej, albo, że już kompletnie nie ma czasu na nic innego, dziewczyna miała zamiar wsunąć między skały, na ile tylko mogła głęboko (wciąż nad nogą) 3 kwiatki, a potem kolejny już dzisiaj raz przywołać swoich rycerzy, by Ci swoją siłą i we trójkę odgarnęli cały gruz z jej nogi i można było ją wyszarpnąć. To jednak w sytuacji większego zagrożenia, bowiem rycerze mogli przy okazji próbować odwrócić uwagę Kasjana od niej gdy ta już wygrzebała się i stanęła na równe (lub nie, w zależności od stanu) nogi.
Jeśli Kiri udało się wygrzebać, momentalnie w przeciwległy do miejsca, w którym wylądował Kasjan róg i ponownie przybiera pozycję do strzału, tym razem jednak celując w miejsce wcześniej zranione przez Yugi.
Jeśli się nie udało... Cóż, wtedy Kiri szarpie ze wszystkich sił swoją nogą, jednocześnie próbując własnymi dłońmi odgrzebać ile tylko się da z własnej nogi, zanim cokolwiek złego się stanie. Co prawda jej dłonie nie przywykły do przerzucania stosów kamieni, jednak praca w ogródku wcale do łatwych nie należała i choć trochę siły w tych nie wyglądających zbyt potężnie ramionach musiało istnieć!
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Patio Nie Cze 02 2013, 19:14
Yugisiowej znów plan nie poszedł, cholera. Choć na szczęście nie było do końca tak źle. Ale Kasjan to mógłby stać i się nie ruszać, o! Byłoby miło. No, bo kto to widział, żeby tak porywać niewinne dziewice! Białowłosa niemal mdłości dostała, dwadzieścia metrów ponad ziemią w pięści olbrzyma. Troszkę ją to zaskoczyło... I ten fakt, że sobie latała... Na szczęście nie długo, bo Kirino wreszcie zrobiła coś pożytecznego, no! Wielkolud wypuścił Yukitorę, która zręcznie złapała się jego małego palca. Doskonale, wszystko szło prawie jak po maśle, bo oto nadarzyła się okazja na zranienie wroga! Dziewczę nie zamierzało się wahać i wystrzeliło tornadem lodowych odłamków prosto w pierś przeciwnika, a puszczona ochroniła się swoją zbroją...
...co potem okazało się świetnym pomysłem, bo kiedy zbierała się z ziemi, czuła się jakby pociąg po niej przejechał. Plecy, głowa, ręka. Dziewczyna miała ochotę puścić pawia. Ale! Nie było niczego złamanego. Chyba. Oby. Więc było dobrze. Nie tracąc czasu, Yugata zadarła głowę, chcąc ocenić jak wyszła jej ofensywa. I... YAAAYYY~! Jej serce ogarnęła nagła radość. Wreszcie, wreszcie udało jej się coś tytanowi zrobić. Chociaż go przewrócić! W dziewczynę nagle wstąpiła nowa nadzieja. Aczkolwiek straty również były przerażające. Szpital był w rozsypce już niemal całkowicie (co mimo wszystko wprawiało Smoczą Zabójczynię w dumę). Oj, ojj... Takano nie będzie zbyt szczęśliwa... Ale to się nazywa Fairy Tail! Tak to właśnie jest być Wróżką! Destrukcja, to jest to~ Yugi mimo obecnego stanu jej samej, otoczenia i ogólnej niezbyt wesołej sytuacji była naprawdę szczęśliwa. Niech no się wszyscy dowiedzą, że własnoręcznie (prawie) zrównała z ziemią cały szpital! (A o zapłaceniu za zniszczenia pomyśli się później)
No, ale przecież białowłosa nie stała tak i nie czekała, aż Kasjan łaskawie się podniesie i ją zdepcze. O, nie. Nie ma mowy. Dopóki mogła się ruszać, zamierzała działać szybko. Rzuciła jeszcze tylko spojrzenie na szamoczącą się Kirino. Odetchnęła głęboko, wierząc, że zielonowłosa sobie poradzi. Bo Śnieżna miała większe problemy na głowie. Miała nadzieję, że skoro jest taka mała (ha, chyba pierwszy raz jej się to przydało), Inkwizytor nie zauważy jej przy ogromie swojego ciała. Dziewczyna bowiem miała zamiar chować się przed jego wzrokiem, biegnąc jak najbliżej jego ciała, w kierunku głowy. Cóż, jeżeli ją zauważył - jest w głębokiej... Niedoli. Przed uderzeniami wykonuje uniki, bądź chroni się Zbroją, zgodnie z metodą działania w jej poprzednich akcjach. Jej celem jest generalnie pozostanie niezauważoną i niezranioną, aż dobiegnie do głowy trójgwiazdkowca... A wtedy BOOOM~ Użyje Ryku prosto w jego czaszkę, co na dobre powinno go unieruchomić, bądź coś w ten deseń. W sumie miała nadzieję, że tym atakiem, którego użyje pod rząd tyle razy, ile będzie trzeba, rozwali mu głowę tak, by potem móc porzucać sobie jego rozerwanym na strzępy mózgiem. Cel - zaatakować głowę przeciwnika z jak najbliższej odległości, zanim ten się podniesie i tyle razy, aby go wykończyć, a jednocześnie nie dać się za bardzo poturbować, już na pewno nie dać się zabić.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.