HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Wśród chmur...




 

Share
 

 Wśród chmur...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Alex


Alex


Liczba postów : 150
Dołączył/a : 13/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyPon Lut 25 2013, 18:19

MG

Dzisiaj walka na wysokości, ale to już takiej bardziej poważnej, bo aż 20km nad ziemią, trochę wysoko nie? Pewnie zadajecie sobie pytanie skąd na takiej wysokości znajduje się arena. Powiem wam, że nie na dużej górze, ale na chmurce! Tak, dobrze słyszeliście chmurce, takiej białej i puszystej, za sprawą magicznych mocy MG została przystosowana do walki. Zacznijmy od tego, że chmurka jest szara, ma ok. 50m długości, a Szczerska jest na jakieś 30, ale nie jest prosta jak prostokąt, tylko wygląda przy końcach jak prawdziwa chmureczka. Waszym źródłem światła jest księżyc z pełni, bardzo ładny i duży.
Odległość między wami dwoma to jakieś 25m.

Atak: Samael
Obrona: Bezimienny

Powrót do góry Go down
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyPon Lut 25 2013, 21:32

Samael znalazł się na chmurce o niecodziennie spotykanym kształcie... sam chciałby dowiedzieć co za siły sprawiły, że pojawił się w takim miejscu, może później otrzyma odpowiedź na to pytanie. Po rozejrzeniu się wokół siebie i nie ruszenia się z miejsca w którym stał od samego początku, chłopak zobaczył innego przedstawiciela swojej płci, który był mniej więcej jego wzrostu, chyba może nawet nieznacznie wyższego od niego. Nie minęła chwila, kiedy zrozumiał, że aby opuścić to nietypowe miejsce oświetlane przez księżyc w pełni, zapewne musi pokonać jedynego człowieka po za nim w tym miejscu. Można powiedzieć, że on w pewnym stopniu był zadowolony z tej walki, mógł w tej sposób sprawdzić to co potrafi, od dłuższego czasu nie miał okazji tego zrobić. Po zdechnięciu Samael rozpiął guziki w swoim płaszczu, który po zdjął z sobie i rzucając obok siebie na chmurkę po to, aby nie przeszkadzał mu w zbliżającej się konfrontacji. Gdy ta część garderoby zielonowłosego leżała już na „ziemi”, on sam podwinął rękawy swojej jasnej koszuli za łokcie i zabezpieczył je, by nie zsunęły się przy gwałtownych ruchach rękoma. Gdy już był w ten sposób gotowy, zrobił coś co mogło się wydawać jego przeciwnikowi czymś dziwnym, a mianowicie uklęknął na lewe kolano i można powiedzieć, że zaczął się bawić tym z czego jest zrobiona ta chmurka, próbował zrobić 3 idealne sześciany z tego materiału, po czym próbował układać je jedna na drugą oraz stworzyć z nich małą piramidkę. Samael miał w tym co robił cel, a mianowicie chciał sprawić jak się to co próbował zbudować zachowuje się, ile potrzeba siły do oderwania od reszty, czy można manipulować jego kształtem, jak zachowuje się pod wpływem rąk oraz jak wchodzi w reakcje z inną chmurką po ponownym złączeniu. Chłopak starał się zrobić to miarę szybko i w tym samym tempie zdobyć informacje które potrzebuje, starając się co chwilę obserwować swojego przeciwnika i próbować być przygotowanym na to co on zrobi. Nieważne, czy udało się, czy nie zdobyć te informacje, po chwili zielonowłosy wstaje z kolana, po czym idzie w stronę drugiego chłopaka i zatrzymuje się w takim miejscu, aby odległość między nimi wynosiła mniej więcej 10 metrów. W tym skracaniu dzielącego ich dystansu Samael na wszelki wypadek sprawdza czy na pewno dobre zabezpieczył rękawy swojej koszuli, po czym poprawia swoje włosy tak, aby wszystkie znajdowały się za nim.
- To nic osobistego - powiedział Samael do swojego przeciwnika, po czym zaczął biec w jego stronę, przy ruszaniu na przeciwnika używa zaklęcia Dendō Tatchi, przy wsparciu którego zamierza zaatakować jedynego człowieka poza nim. To jak to zrobi zależy od tego jak zachowa się jego przeciwnik, jeśli nic nie będzie robił uderzy go lewą z lewego łokcia prosto w żebra, natomiast prawą pięścią sprawić, aby z jego twarzy popłynęła krew po silnym uderzeniu. Jeśli natomiast będzie próbował w czasie jego ataku wyprowadzić swój, to wtedy zielonowłosy będzie próbował zrobić unik, by po chwili uderzyć przeciwnika prosto w brzuch, a następnie nie ważne czy po tym trafieniu zegnie się w pół czy nie, złączonymi dłońmi uderzyć jak młotek w plecy. W razie prób unikania, Samael będzie próbował podciąć swojego przeciwnika, tak aby twarzą wylądował na tej chmurze, po czym już w czasie lotu zacząć wyprowadzać kopnięcia, aby zadać ich kilka każdą z jego nóg. Niezależnie od tego co się stanie członek gildii Fairy Tail odskakuje od swojego przeciwnika na odległość około 5 metrów.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Bezimienny


Bezimienny


Liczba postów : 35
Dołączył/a : 11/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyWto Lut 26 2013, 15:20

Areną mojej pierwszej walki okazała się chmura zawieszona wysoko na niebo. Organizator trzeba było przyznać, że potrafili naprawdę nieźle zadbać o spektakularność widowiska. Walka na wysokości była o tyle ciekawa, że nie koniecznie musiał wygrać silniejszy. Ich arena była dosyć mała. Wystarczyło wypchnąć z niej przeciwnika, aby zakończyć walkę swoim zwycięstwem. Dlatego trzeba było być wyjątkowo ostrożnym i ciągle zachowywać odpowiedni odstęp od krawędzi. Poza tym samo podłoże. Chmury mają to do siebie, że są całkiem miękkie. Dlatego postanowiłem sprawdzić czy tak samo jest w tym wypadku. Oczywistym mogło być, że sędziowie tak utwardzili ziemię za pomocą magii, że nie była ona już typową chmurką. Sprawdzenie następuje po prostu przez lekkie naciśniecie prawą stopą jej powierzchni. Następnie odrywam kawałek chmurki, aby zbadać ją w dłoni, jej twardość i podobne cechy, które mogły być istotne w tej walce. Trzymając ją w łapce i szacując czas w jakim przeciwnik się rozebrał i ułożył coś na styl bałwanka na arenie powinienem mieć jeszcze czas na bardzo krótką rozgrzewkę. Wiadomo, że do walki lepiej ruszać nieco rozruszanym, a nie sztywno jak kłoda. W tym celu, o ile czas na to pozwoli kilka razy ruszam głową na boki, robię 4-5 wymachów łopatkami w tył oraz szybko rozgrzewam kolana i uda robiąc lekkie skłony do przodu. Oczywiście ciągle obserwuję przeciwnika, nie chcąc, aby mnie zaskoczył. Poza tym idę w jego stronę starając się jak najbardziej zmniejszyć dystans. Najlepiej do odległości 5 metrów, albo chociaż 10 metrów. Robię to jeszcze zanim ruszy z atakiem. W momencie kiedy na mniej ruszy jestem przygotowany do walki. Pozycję jaką przyjąłem był to lekko zmodyfikowany styl węża. Nogi były ustawione podobnie jak w gardzie, prawa noga z przodu, lewa z tyłu z lekko zgiętymi kolanami. Prawa stopa była ustawiona równolegle do ciała, a prawa położona była prostopadle do niego, aby zachować lepszą równowagę. Od zwykłej gardy jeżeli chodzi o dolną partię ciała wyróżniało jedynie to, że kolana były bardziej zgięte, a ciało znajdowało się niżej. Dzięki temu wszelkie odskoki i przewroty były bardziej efektywne. Jeżeli chodzi o ułożenie rąk to lewa pięść była zgięta i ułożona równolegle do klatki piersiowej, a prawa była wystawiona do przodu z lekko zgiętym łokciem kierując przedramię w górę [link jeżeli ciężko to sobie wyobrazić: http://c3.cduniverse.ws/CDUCoverArt/video/Large/07/6764007.jpg ]. Poza przedstawioną na obrazku pozycją moje ręce były zaciśnięte w pięści, w prawej dzierżyłem tanto, a w lewej ciągle kawałek chmurki, o ile udało się go wyrwać. Jeżeli próba byłą nieudana to w drugiej ręce również trzymam tanto. Ostrza były skierowane na zewnątrz ciała, tak aby przypadkiem nie okaleczyć mnie samego. Kiedy opisałem już pozycję w jakiej postanowiłem walczyć ten pojedynek czas przejść do samej obrony. Kiedy widzę, że przeciwnik zaczyna używać swojego zaklęcia posiadając odpowiednią umiejętność jestem w stanie łatwo określić, że jest to zaklęcie rangi B. Być może aura, którą rozprowadzam pozwoli na niepowodzenie tego zaklęcia. Jeżeli PWM nie zadziałało używam zaklęcia rozproszenia magii na randze B, aby szansa na rozproszenie tej mocy wyniosła 50%. Jeżeli się uda to bardzo dobrze, ponieważ przeciwnik straci bonusy płynące z tego zaklęcia. Niezależnie jednak czy się uda czy nie muszę muszę skontrować jego ciosy nawet jeżeli będą pozbawione magii. Zanim przebiegnie te 25 metrów, które nas dzieliły i będzie w odległości nie większej niż 7 metrów, a co najwyżej 2 metru ode mnie wykorzystuję chmurkę, którą wcześniej wyrwałem. Mianowicie rzucam nią w twarz przeciwnika. Nie mam na celu oczywiście ataku w tym poście. Jest to zwykła obrana, która ma za zadanie wyłącznie oślepić przeciwnika i uniemożliwić mu pokonanie mnie. W końcu chmurki to raczej nie kamień i nie powinny wyrządzić żadnej krzywdy mojemu przeciwnikowi. Obrażenia są zerowe, a rzucenia ma na celu wyłącznie obronę mojej osoby przed ciosem przeciwnika. Jeżeli przeciwnik zostaje oślepiony chociaż na sekundę jego atak zostanie powstrzymany, a tym samym to ja będę mógł zaatakować i pokonać przeciwnika nie broniąc się w inny sposób. Bo oczywiście nie będę czekał, aż przeciwnik dojdzie do siebie, a od razu zaatakuję. Ale w jaki sposób to napiszę w poście ataku. Jeżeli jednak nie dało się oderwać chmurki lub akcję tą potraktuje się za atak, albo po prostu spudłuję i nie oślepię przeciwnika będę musiał dokonać porządnej obrony. Zacznę od tego, że na początku nie mówię przeciwnikowi jak zamierzam się bronić. Nie jest tak, że podbiega do mnie, ja unikam, a potem on uderza. Otóż czekam, aż on wyprowadzi atak, a potem podejmuję obronę odpowiednią do okoliczności. Prawdopodobnie bez mojej reakcji zaatakuje on wersją z uderzeniem lewym łokciem. W końcu w momencie kiedy podjął decyzję o ataku stałem w miejscu nie podejmowałem żadnych obronnych czy agresywnych akcji. Dopiero widząc ten zamiar czyli zmniejszenie dystansu i przygotowanie łokcia, wraz z pracą nóg, która miała przygotować na taki atak, a która jest wyjątkowo charakterystyczna i wygląda jak mały cwał [pozwolisz, że założę, że wjeżdżasz we mnie łokciem? Nie pisałeś jak atakujesz lewym łokciem w żebra dokładnie, a miałem naprawdę sporo opcji, a post i tak jest długi]. Kiedy więc te przesłanki pozwolą mi na rozpoznanie ciosu kierując się nimi podejmuje najrozsądniejszą możliwą opcję. Mianowicie korzystając z niskiego usytuowania na nogach w pozycji, którą przyjąłem wykonuje przewrót ciała w bok. Jeżeli chodzi o stronę przewrotu wykonuję ją tam gdzie mam więcej miejsca, tak, aby nie spaść z chmurki. Przy obecnych rozpiętościach chmurki musiało być to możliwe. W przewrocie nie używam oczywiście rąk i od razu wracam do pozycji wyjściowej. Sam przewrót wygląda jak w starych filmach kung fu, o ile oglądacie je. Następuje zgięcie kręgosłupa w dół, a następnie przewrót w bok i od razu powstanie samą siłą przewrotu. Jeżeli jednak za późno zobaczę atak i nie zdążę zrobić uniku muszę zablokować ten cios. Mając mało czasu nie ma okazji na wymyślny blok. Po prostu krzyżuję ręce i staram się przyjąć uderzenie na przedramię lewej ręki. Samo uderzenie prawą ręką przy takim ataku łokciem jest raczej niemożliwe dlatego zakładam, że nastąpiło zaraz po ataku łokciem w żebra. Jeżeli byłem w przewrocie w tym czasie to oczywiście przeciwnik nie mógł mnie trafić w głowę. Jeżeli zrobił to zaraz jak wstałem sugerując się tym, że przeciwnik skręca ciało i nabiera rozmachu domyślałem się, że zaatakuje prawą pięścią. Ponownie wykonałem przewrót tak jak w poprzednim przypadku. Sam przewrót trwał dosłownie sekundę więc szansa na atak w tym czasie jest raczej niewielka. Ale na wszelki wypadek, dla zmylenia przeciwnika przewrót następuje teraz w drugą stronę czyli w miejsce początkowe. Jeżeli nie zdążę wykonać uniku, a powinno być to łatwiejsze po pierwszym, blokuje cios spychając go do wewnątrz swoim przedramieniem lewej ręki. Prawą rękę wtedy opuszczam wzdłuż ciała jednocześnie zginając lewą rękę tak, aby utworzyła kąt prosty w łokciu, a przedramię było ustawione prostopadle do podłoża. W ten sposób uderzam swoim przedramieniem w przedramię przeciwnika i spycham je do wewnątrz, tak aby mnie nie trafiło. Nie próbuję go atakować w poście obrony więc tą sytuację w ogóle nie będę analizował. Jeżeli przeciwnik będzie próbował mimo wszystko podcinać mnie, mimo, że nie miał ku temu przesłanek, ponieważ nie znał jeszcze mojej reakcji i nie wiedział co zrobię czy będę unikał czy blokował to po prostu podskakuję. Jak on mnie podcina, zgaduję, że wjeżdżając kolanami w moje nogi po prostu skaczę jak sprężyna i ląduję obok niego. Wątpię by atak nastąpił w chwili unikania, bo przewrót trwa naprawdę chwilę. Nawet Bruce lee nie umiał wtedy podjąć decyzji i wyprowadzić ciosu. Potem zachowuję odległość tych pięciu metrów. Ewentualnie nieco poruszam się łukiem po chmurce obchodząc wroga, tak aby znaleźć się jak najdalej od krawędzi chmurki, ale nie zwiększać, ani nie zmniejszać dystansu od wroga.
Powrót do góry Go down
Alex


Alex


Liczba postów : 150
Dołączył/a : 13/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptySro Lut 27 2013, 17:41

MG

(Dusi Bezimiennego za długość tego posta: „UMRZYJ >.>”)


Walka na chmurce i pod światełkiem księżyca się zaczęła! Przez chwile się rozgrzewaliście, i postanowiliście sprawdzić gęstość chmurki. Po wzięciu do ręki mogliście rozpoznać, że jest to dość gąbczaste w dotyku, jednak przy silniejszym nacisku stawało się twardę. Gdy tylko bezimienny wyrwał jej kawałek(Ba i to dość spory poszedł) To ujrzał, że zrobił co? Dziurkę! Tak panowie, arena nie jest dość gruba, okazuje się, że dziura prowadzi na dół… chyba nie muszę wam mówić, gdzie na dół prowadzi? Tak więc wróćmy do samej walki. Samael tuż po rozgrzaniu i poprawieniu swoich włosów rzucił się do walki, użył swojego zaklęcia na [B] Dendō Tatchi, jednak poczuł, że użył więcej energii magicznej niż zwykle, czyżby to oznaczało, że dodało to mu mocy? A może po prostu gdzieś mu uleciała po drodze, może to jakaś sztuczka jego przeciwnika? Tego nie wie nikt…Tak nacierałeś na niego, gdy nagle twoje zaklęcie zostało rozproszone, czyżby to sprawka „niego”?(Tu było uczciwie, gdyż rzucałem monetą, w końcu 50% szans to 50% szans, czyż nie?). Biegłeś na Bezimiennego bez wsparcia swoich mocy. Noł Nejm(Bezimienny) postanowił rzucić chmurką, jednak zawiał wiaterek mocniejszy i ją porwał ze sobą, w końcu była tak lekka, że musiała polecieć, przez co ominęła twarz Sammy’ego. Gdy Samael leciał z łokciem, wtedy Bezimienny od razu postanowił zrobić przewrót w bok. Gdy już leciał, wtedy nagle jak z diabeł z pudełka nadleciał łokieć Samuela, który trafił przejechał ci tuż pod okiem, jednak nie robiąc ci z nim nic, jednak ucierpiała bardziej kość pod okiem(To chyba policzkowa o ile dobrze pamiętam budowę czaszki). Poczułeś ból(Lewa strona twarzy), ale dałeś radę wykonać przewrót nie wywracając się. Samael odskoczył do tyłu.

Dzielący was dystans to 3m.

STAN:

Na prośbę Noł Nejma, nie wpisuję ilości MM%(Jeśli chcesz wiedzieć ile ci zostało to pisz na PW)


Samael: Nic ci nie jest. Straciłeś tylko więcej energii magicznej na użycie zaklęcia.
Bezimienny: Boli cię lewa strona twarzy, dokładnie pość policzkowa. Będzie siniak. Tak jak prosiłeś, nie wpisuję MM%


Bez:Atak
Sam:Obrona
Powrót do góry Go down
Bezimienny


Bezimienny


Liczba postów : 35
Dołączył/a : 11/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyPią Mar 01 2013, 13:38

Ciosy przeciwnika jak oceniłem były dużo szybsze niż przypuszczałem. Zanim zdążyłem wykonać przewrót jego łokieć doszedł do mojego oka. Bo raczej niemożliwym było dostanie nim w trakcie przewrotu, gdy moja głowa znajdowała się z boku tuż przy ziemi. Przeciwnik więc mimo, że nie posiadał zbyt dużych umiejętności walki wręcz [brak umiejki] co oceniłem po ciosie przeciwnika był niezwykle groźny. W chwilę odskoczył w tył. Wiedziałem jednak dzięki temu, że w walce w zwarciu mam pewną przewagę. W końcu posiadałem jakieś umiejętności w walce za pomocą sztyletów [posiadanie odpowiedniej umiejki]. Dlatego postanowiłem kontynuować walkę w zwarciu. Szybko jednym krokiem do niego podbiegłem. Gdyby próbował uciekać staram się go gonić. Kiedy w końcu dystans między nami umożliwi mi przeprowadzenie skutecznego ataku z wyjętymi już w trakcie biegu sztyletami rozpoczynam swoją kolejkę i mam nadzieję odpłacam się przeciwnikowi pokazując co znaczy opanowanie broni, której się używa.

Kiedy do niego podejdę wykonuję wypad broni w przód wykonując pchnięcie na wysokości brzucha prawą ręką. Jeżeli spróbuje wykonać unik w tył robię krok naprzód starając się zwiększyć zasięg ataku i mimo wszystko trafić. Jeżeli przeciwnik wykona unik w któryś zboków zaraz po pchnięciu nie wykonując specjalnie zamachu tnę swym ostrzem w jego bok po łuku. Nie cofam po tym pchnięciu ręki dlatego nie tracę czasu i uniemożliwiam wrogowi wykonanie uniku tego uderzenia. W końcu uniki mają to do siebie, że nie można ich ciągle powtarzać. Jeżeli ten cios zostanie zablokowany przez zepchnięcie na bok wykonuję cios, który mógłby zmylić przeciwnika. Walczyłem jak widać sztyletami, ale kiedy nada mi pęd po zepchnięciu uderzenia wykorzystuję go robiąc obrót i podcinając przeciwnika nogą. Uderzam prawą dolną częścią nogi w tył jego nóg przy łydkach uderzeniem obrotowym. W momencie wyprowadzania uderzenia skręcam biodra, aby nadać siłę uderzeniu. Jeszcze zanim przeciwnik upadnie staram się go wtedy pchnąć sztyletem lewej ręki w brzuch. Jeżeli upadnie wchodzę na niego do pozycji pełnego dosiadu i przytrzymując jego ręce wbijam sztylet w szyję kończąc walkę.

Jeżeli przeciwnik po pierwszym uderzeniu nie wykona uniku, a będzie próbował blokować spychając ostrze na bok. Powtarzam pchnięcie lewą ręką w ten sam sposób. Jeżeli będzie je unikał robię to co opisałem wyżej w wypadku pierwszego uniku. W razie bloku spychającego uderzenie robię podcięcie nogą, które też już opisałem razem z kolejnymi następującymi po tym uderzeniu czynnościami.

Jeżeli przeciwnik spróbuje przyjąć uderzenie na przedramię, brzuch lub inną część ciała ponawiam ataki, aż w końcu zostanie z niego sito. Jeżeli po pierwszym uderzeniu przeciwnik nie da się uderzyć jak sito z drugim, będzie blokował lub unikał postępuję tak jak w/w akcjach.

Po wszystkim wracam do pozycji węża.
Powrót do góry Go down
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyPią Mar 01 2013, 22:20

Trzeba było przyznać, że Samael po tym jednym skutecznym uderzeniu w twarz przeciwnika był trochę zdziwiony. Nie dość, że czuł jakby zużył więcej mocy magicznej niż zwykle to na dodatek jego błyskawice, które miały pomóc mu w zadaniu znacznie silniejszego ciosu zniknęły, przez co efekt końcowy był inny, niż ten który zakładał na początku. Zielonowłosy szybko zrozumiał, wszystko w jakiś sposób musiał spowodować jego przeciwnik, przecież oprócz niego w pobliżu niczego, co by spowodowało taki efekt. To wszystko spowodowało, że zrozumiał, iż nie jest to byle jaki przeciwnik i walka z nim nie będzie należała do tych, które można uznać za łatwe. Na dalsze rozmyślenia nie miał więcej czasu, gdyż widział jak jego przeciwnik przygotowuje się do ataku za pomocą trzymanych ostrzy, które wyglądały na dosyć niebezpieczne, przy których użyciu można nieźle zranić przeciwnika. Nie czekając na rozwój wydarzeń Samael, najpierw robi kilka szybki kroków w tył, starając się odsunąć od przeciwnika na odległość około 10 metrów, jednocześnie starał się wykonać te skoki w takim kierunku, aby mieć za sobą przynajmniej 2-3 metry do granicy areny. W czasie tych odskoków zielonowłosy używa zaklęcia Dendō Bōru przy pomocy której wytwarza 4 elektryczne kule, 2 na każdą dłoń, po czym kieruje je w swojego przeciwnika, po czym te z lewej ręki trafiły go w prawą rękę, te z prawej w nogi. Przy pomocy tego zaklęcia zamierzam w pewnym stopniu sparaliżować mojego przeciwnika tym samym sprawić, aby jego możliwości ataku oraz obrażenia, które mógłby zadać były by mniejsze niż przed jego osłabieniem. Gdy chłopak zatrzymuje się po tym skokach, po raz drugi w tej walce użył zaklęcia Dendō Tatchi, po to aby zwiększyć jego prędkość ruchów nóg oraz rąk. Samael starał się unikać ataków przeciwnika i tymi przy użyciu tych ostrzy oraz możliwych kopnięć oraz uderzeń, które również mogą zostać posłane w jego stronę. Czekał on natomiast na jeden atak przeciwnika, a mianowicie wykonanie głębszego pchnięcia lewą ręką w jego stronę, w której trzymał broń i która nie była celem jego ataków. Podczas tego pchnięcia zamierza zrobić szybki unik w lewą stronę i jak najszybciej to będzie możliwe złapać prawą ręką za jego nadgarstek, lewą tuż za łokcie, po czym pociągnąć go w stronę końca areny. Zielonowłosy starał się to zrobić najszybciej jak to tylko będzie możliwe najlepiej w momencie, gdy przeciwnik jeszcze nie zaczął cofać swoją rękę do tyłu, bliżej ciała. W takim momencie powinien stawić najmniejszy opór, a po wszystkim, nie ważne czy to co zamierza zrobić uda się, oddala się po raz kolejny od przeciwnika na odległość kilku metrów.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Waam


Waam


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 02/03/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyNie Mar 03 2013, 14:05

MG:

Zaczynamy z kolejnym odpisem toczącą się tu batalie(BRAWO NOŁ NEJM, NIE MA ŚCIANY XD), tym razem atak przypuścił Białowłosek. Sam robił kroki w tył, by się oddalić od bezimiennego. Białasek postanowił nie zostawać w tyle i nie stać jak kołek, tylko postanowił dogonić swojego oponenta. I tu właśnie wasz MG nie mógł uznać akcji Sama z Dendo Boru, dlatego, że według niego to zaklęcie jest atakiem, za to jego drugie zaklęcie, mianowicie Dendo Tachi wyszło mu bezbłędnie. Uniknąć chciałeś w bok, lecz wtedy poleciało ostrze Bezimiennego. Miałeś niezwykłe szczęście gdyż udało się cofnąć przed nim(Następnym razem proszę o bardziej dokładny opis uników), ale jednak coś poszło w tym nie tak, nie miałeś wielce otwartej rany, tylko rozcięcie na brzuchu, niby płytkie, ale jednak jakieś było, przejechało ci po brzuchu zostawiając 10cm ranę, 2cm głębokości, krew oczywiście lała się z niej nawet bardzo. Od razu po tym Sam odskoczył do tyłu.

STAN:

Na prośbę Noł Nejma, nie wpisuję ilości MM%(Jeśli chcesz wiedzieć ile ci zostało to pisz na PW)

Samael: Masz ranę na brzuchu, 10cm i głęboką na 2cm, boli cię gdy się ruszasz, a na dodatek krwawi. Czujesz kolejny spadek energii po użyciu zaklęcia(Normalny ofc).

Bezimienny: Boli cię lewa strona twarzy, dokładnie pość policzkowa. Będzie siniak. Tak jak prosiłeś, nie wpisuję MM%


Sam:Atak
Bez:Obrona

Dystans między wami to 2m.



Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2674-wielki-waam
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyWto Mar 05 2013, 23:01

Samael odruchowo przyłożył swoją lewą rękę do rany na jego brzuchu, która pojawiła się po udanym ataku jego przeciwnika. Gdy poczuł kolejny większe niż zwykle zużycie energii zrozumiał, że musi jak najszybciej pokonać tego człowieka, zanim straci sporo krwi lub nie będzie mógł więcej użyć zaklęć. Przestał zakrywać lewą ręką swoją ranę, po czym skierował je obydwie w dół. Odległość między zielonowłosy, a jego przeciwnikiem była niewielka, postanowił więc najpierw użyć zaklęcia Dendō Bōru rzucić w stronę przeciwnika wszystkie elektryczne, celując w jego ręce oraz nogi. Nie ważne czy trafią one w cel czy nie, Samael podbiega do przeciwnika, będąc lekko schylonym, po zamierza od dołu uderzyć z całej siły w szczękę białowłosego przy pomocy lewej ręki. Następnie próbuje złapać go obydwiema rękoma za barki, aby następnie ściągnąć go w dół i wykonać kolanami dwa kopnięcia jedno po drugi, lewym w brzuch, a prawym w szczękę, gdy jego przeciwnik zniży się. Po tym wszystkim zamierza uderzyć go w głowę obydwiema dłońmi zaciśniętymi, w kombinacji lewa, prawa, lewa, prawa i na koniec prawa. Jeśli ta akcja się powiedzie, zamierza złapać swojego przeciwnika w tej walce, który po tych uderzeniach możliwe że będzie lekko zamroczony, po czym rozpędzić się i wyrzucić go z chmur, na której walczyli ze sobą. Jeśli zielonowłosemu nie uda się wykonać tej kombinacji lub wykona tylko jedno udane uderzenie, odskakuje od białowłosego, po czym używa zaklęcia Dendō Yari, próbując trafić tym w przeciwnika, po czym poprawia raz jeszcze używa Dendō Bōru i rzuca w przeciwnika elektryczne kule. Ten odskok jest na odległość max. 2 metry do tyłu, przy każdym swoim ruchu stara się nie pamiętać o tej ranie i bólu, który ona powoduje. Następnie po raz kolejny podbiega do przeciwnika i próbuje trafić w przeciwnika, wykonując w jego stronę kombinacje kilku uderzeń pięścią, kilku prób trafień łokciem, oraz kilku kopnięć. Robi to po to, aby jego przeciwnik po tym wszystkim co otrzyma nie był w stanie dalej walczyć ani przy pomocą swojego ciała, ani także przy pomocą swoich ostrzy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Bezimienny


Bezimienny


Liczba postów : 35
Dołączył/a : 11/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyPią Mar 08 2013, 17:17

Atak przyniósł spodziewany efekt powodując u przeciwnika krwawienie. Może i rana nie należała do śmiertelnych, ale patrząc na miejsce jej powstania musiała utrudniać wszelki ruch i skręty. Już wcześniej zauważyłem szybkość przeciwnika więc zranienie go w tym miejscu było dla mnie podwójnie korzystne. Próba wykorzystania przez niego prędkości musiała przysparzać mu większy ból niż przy normalnym poruszaniu się na poziomie zwykłego człowieka. Dlatego byłem zadowolony z osłabienia wroga, nie mogłem jednak liczyć na tak łatwe zwycięstwo. Musiałem kontynuować, nie mogłem teraz zlekceważyć wroga.

Staliśmy niedaleko siebie w odległości może dwóch metrów. Jeden krok i wyciągnięcie ręki pozwalało mi chwycić wroga. I właśnie to postanowiłem zrobić kiedy przeciwnik zaczął bawić się swoją raną. Oczywiste było to, że nie chciałem pozwolić wrogowi wyprowadzić żadnego ataku. Wiedziałem jednak, że czasem każdy ma okazję do kontry. Jednak jak dla mnie nie była teraz kolej mojego przeciwnika. Kiedy ten zaczął przykładać rękę do rany spróbowałem zrobić krok naprzód i chwyciłem wroga z przodu wsuwając swoje ręce pod jego pachy tak, aby przy nich znalazły się moje łokcie. Przedramiona miały znaleźć się za ramionami przeciwnika z tyłu i zablokować mu możliwy ruch tymi kończynami. Co prawda poza wyglądała nieco jak w yaoi, ale dla mnie, jako zabójcy nie miało to większego znaczenia skoro chwyt mógł uniemożliwić wrogowi atak na mnie. Mogłem wykonać ten chwyt, ponieważ nie było tam akurat żadnych z jego błyskawic z poprzedniego zaklęcia. Jeżeli chwyt się powiódł, a został wykonany tylko z powodu na nieuwagę i błąd przeciwnika reszta jego akcji powinna nie nastąpić. Jeżeli jednak akcje potoczą się inaczej.

Kiedy widziałem nadlatujące kule wiedziałem, że nie zdążę ich uniknąć, a blok wydawał się bezsensowny. Rozproszyłem to zaklęcie swoją magią zaklęciem na poziomie B, które dawało mi 100% pewność na rozproszenie zaklęcia. Jak tylko wyczułem jego magię wiedziałem, że zaklęcie posiada rangę C, ponieważ posiadałem odpowiednią umiejkę.

Następnie przeciwnik podbiegł do mnie i spróbował użyć na mnie haku lewą ręką w szczękę. Starałem się po pierwsze odchylić do tyłu, aby cios nie mógł trafić, a pięść przeleciała przed moją głową. Poza odchyleniem się staram się również zepchnąć uderzenie swoim przedramieniem do wewnątrz, uderzając w przedramię przeciwnika.

Niezależnie od trafienia lub nie przeciwnik próbuje złapać mnie za barki i ściągnąć do dołu. I tutaj ja zapytam się autora czy widział kiedyś, aby ktoś tak zrobił w jakiejś walce? Otóż nie robi się tak, bo wystarczy niewielki opór przeciwnika i nici z naszego planu. Jeżeli chciał wykonać klincz i zgiąć mnie powinien złapać za tył szyi rękami. Tak wygląda poprawnie założony klincz. Ten jednak chwycił mnie za barki i próbował sprowadzić górę ciała w dół. Oczywiście swoimi mięśniami stawiłem temu opór, a ponieważ w żadnej walce nigdy nikomu nie udało się w ten sposób zgiąć przeciwnika myślę, że mój wróg nie będzie pierwszy. Kiedy jednak to zrobi ja nie czekam biernie. Uderzam zgiętą w łokciu lewą ręką w jego przedramię ręki którym mnie trzymał wsadzam od wewnątrz pod pachę swoją rękę i zaciskam dźwignię. To również jest przytrzymanie wroga. Jakby coś chwyt pochodzi z samoobrony i jest uczony tez na kursach policyjnych.

Jeżeli jednak mnie chwyci i zacznie kopać staram się zablokować uderzenia wewnętrzną częścią obu dłoni mając je wyprostowane w łokciach, aby zamortyzowały uderzenie. Jeżeli przeciwnik zacznie uderzać jak berserk obiema rękami spycham je do wewnątrz uderzając przedramieniem zgiętej w łokciu przeciwnej do uderzenia ręki od zewnątrz w jego przedramię.

Jeżeli przeciwnik spróbuje użyć włóczni rozpraszam zaklęcie swoim spellem na randze B. Również wcześniej jestem w stanie ocenić, że jest ono na randze C i mam 100% pewność. Jeżeli się nie uda robię przewrót w bok. Ale nie wiem czemu miałoby się nie udać. Na kolejne kulki również wykonuję rozproszenie.

Kolejny atak pięściami, łokciami i kopnięciami jest tak dokładnie opisany, że obronię się przed tym fragmentem równie dobrym fragmentem posta. Bronię się w najlepszy możliwy sposób przed jego uderzeniami. Wybacz Croco, ale ani nie znam kolejności ataków, ani ich celu, ani kierunku czy trajektorii. Gomene nie napiszę nic więcej obrony przed takim atakiem.
Powrót do góry Go down
Dax


Dax


Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyWto Mar 12 2013, 22:55

MG:

Tak więc w końcu leniwy dziadek mróz postanowił wam odpisać i sprawa wygląda w następujący sposób:
Otóż Sammy spróbowałeś użyć na swoim przeciwniku Dendo Boru, ale chyba coś nie wyszło… po raz kolejny coś się stało z energią magiczną i została ona rozproszona! Chyba twój przeciwnik nie lubi jak ktoś używa zaklęć innych niż te jego. W końcu postanowiłeś uderzyć! Twój przeciwnik dostał dość mocnym ciosem w szczękę, ale pora w końcu skończyć z dobrymi wieściami za ciebie… Gdy tylko go złapałeś za barki, to ten od razu nie pozwolił się ściągnąć w dół(On ma rację… tak się prawie nie da ściągnąć kogoś w dół…), gdy tylko próbowałeś go uderzyć wtedy on złapał cię za łapkę i założył ci zwykłą, policyjną dźwignię, ale niezbyt mocno…(Nigdy nie lubiłem jak mi zakładali…)


STAN:

Na prośbę Noł Nejma, nie wpisuję ilości MM%(Jeśli chcesz wiedzieć ile ci zostało to pisz na PW)

Samael: Masz ranę na brzuchu, 10cm i głęboką na 2cm, boli cię gdy się ruszasz, a na dodatek krwawi. Jesteś trzymany przez Nołnejma. Ukryta liczba MM%. Dendo Tachi 2/2 posty...(Wybacz, ale po prostu zapomniałem...)

Bezimienny: Boli cię lewa strona twarzy, dokładnie pość policzkowa. Będzie siniak. Dostałeś w szczękę, boli cię bardzo. Ukryta liczba MM%


Sam: Obrona
Bez: Atak

Brak dystansu…


EDIT: Dobra, po prostu popełniłem gapę i nie zauważyłem, pewnej rzeczy... jak dobrze zauważył Sam, pominąłem jedno jego zaklęcie... Ale i tak to nic nie zmieniło...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t451-bank-mroza https://ftpm.forumpolish.com/t4702-daxy https://ftpm.forumpolish.com/t780-dax-i-jego-zmiany
Bezimienny


Bezimienny


Liczba postów : 35
Dołączył/a : 11/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyPią Mar 15 2013, 10:13

Cios w szczękę był silny, ale wcale nie uniemożliwił mi walki. Wręcz przeciwnie, zmotywował mnie, abym pokazał pełnię swoich możliwości, więcej niż do tej pory. Uderzenie pokazało mi, że przeciwnik wcale nie jest słabeuszem i muszę pokazać klasę jeżeli chcę wygrać. Największym szczęściem było to, że złapałem przeciwnika w chwyt policyjny. Przeciwnik bez dwóch zdań wykazywał się niezwykłą szybkością, ale w tym stanie nie mógł jej wykorzystać. W końcu na co komuś szybkość jak nie może się poruszać. Bez większego zastanowienia wykonuję najprostszy, najbardziej oczywisty, ale jednocześnie najskuteczniejszy możliwy atak. Mianowicie trzymając przeciwnika w dźwigni kopią go prosto w brzuch. Nawet jeżeli spróbuje wyrwać się z uścisku to i tak moje prawe kolano stara się dosięgnąć tej części jego ciała. Ewentualnie dochodzi do większego skrętu biodrami byle tylko kopnięcie trafiło i skutecznie uderzyło przeciwnika. Dlaczego celuję właśnie w brzuch i tak zależy mi na tym uderzeniu? Dlaczego tak zależy mi na tym uderzeniu? Wyraźnie widziałem, że przeciwnik nie może wykorzystywać swojej pełnej prędkości, ponieważ nawet ruch sprawia mu Ból. Już wyobrażałem sobie jak mogło zaboleć kopnięcie w taką ranę. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby coś wyleciało wręcz z tej rany jakieś jelito czy coś. Tak czy inaczej uderzenie byłoby bolesne. Nie sądzę, aby przeciwnik był w stanie po takiej dawce bólu zrobić cokolwiek, jakiekolwiek uniki. Tak nagły ból oślepia nasz umysł i powoduje, że nie wykonujemy takich akcji jak chcemy. A co do poziomu tego cierpienia na pewno był on wystarczająco wysoki. Plusem tej rany było również to, że bardziej skomplikowane akcje były utrudnione, wszelkie skręty i uniki niosły dawkę bólu, który przeciwnik musiał znieść. Tak więc wyrwanie się nawet z kiepskiej dźwigni mogło być trudno. A nawet, gdyby to nastąpiło to kopnięcie i tak się nie zatrzymuje. Gdyby przeciwnik próbował blokować uderzenie drugą ręką to mam nadzieję, że jednak ręka nie powstrzyma kolana.

Jeżeli nie powiedzie się to kopnięcie to ciągle trzymając sztylet w jednej ręce, a drugą przytrzymując przeciwnika tnę w okolicach jego szyi, dokładnie tętnicy starając się pozbawić go ostatniego tchu.

Jeżeli przeciwnik oberwał kolankiem i dalej się nie uwolnił powtarzam kopnięcia, aż do utraty przez niego przytomności.

Gdyby w jakiś sposób się uwolnił nieważne czy w pełni sprawny, bo uwolnił się przed kolanem czy też sparaliżowany przez ból po kopnięciu wykonuję wypad do przodu z cięciem równoległym do ziemi na wysokości szyi przeciwnika starając się go zabić, a następnie wykonuję pchnięcie celując w jego klatkę piersiową najlepiej serce już drugą ręką dzięki czemu czas pomiędzy dwoma atakami był zmniejszony do minimum. Jeżeli przeciwnik po pierwszym cięciu spróbuje odskoczyć w tył to wykonuję jeszcze jeden krok i wcześniej wspomniane pchnięcie. Staram się zrobić to drugą ręką na tyle szybko, aby nie dać mu czasu na kolejny odskok po uniknięciu pierwszego cięcia. Odskoki w bok przy cięciu są mało skuteczne więc je pominę.

Powrót do góry Go down
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptyWto Mar 19 2013, 22:13

Trzeba było przyznać, ze Samael nie spodziewał się, że jego przeciwnik zastosuje na nim taki ruch obronny, jakim jest zwykła dźwignia. Białowłosy zaskoczył go, najwidoczniej przeciwnik nie należał do słabeuszy i możliwe również, że do tej pory nie pokazał wszystkiego co potrafi. Zielonowłosy postanowił nie czekać na atak ze strony drugie mężczyzny, próbuje od razu złapać przeciwnika przy pomocy wolnej ręki za tą jego rękę, która w tej chwili sprawia, że jest unieruchomiony. Następnie robi gwałtowny ruch do przodu , pociągając za sobą nada trzymanego białowłosego, po czym jak najszybciej jest to możliwe, robi gwałtowny ruch do tyłu. Robi to przy pomocy lewej nogi, natomiast prawą robi leki łuk po czym podcina swojego przeciwnika, uderzając go z przodu poniżej kolan. Gdy białowłosy jest pochylony do przodu, a w wtedy uderzy się go w nogi z przodu, straci równowagę, lecą przed siebie. Samael próbuje wtedy zrobić unik w lewo, gdy jego przeciwnik jest w powietrzu, ponieważ wtedy, aby zamortyzować upadek możliwe będzie, że użycie do tego obydwu swoich rąk, przestając używać przy tym dźwigni. Jeśli jednak nie uda mu się podciąć jego przeciwnika, to robi gwałtowny krok do tyłu, będąc jednocześnie schylonym nieco do przodu, chcąc w ten sposób sprawić, że jego przeciwnik przeleci nad nim i puści go. Zielonowłosy w oby tych dwóch przypadkach, gdy jego przeciwnik już zaczyna tracić równowagę, przestaje trzymać jego ręką swoją, na której nie została wykonana dźwignia. Gdy jest już wolny, nie czekając aż jego przeciwnik wstanie, odskakuje szybko od niego na odległość kilku metrów.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... EmptySro Mar 20 2013, 01:08

MG

Samael próbował bronić się przed przeciwnikiem. Jednak kopnięcie było tak mało skomplikowaną akcją a przeprowadzoną dość szybko i sprawnie że Sam, nie zdołał wykonać ruchu który tak bardzo był mu teraz potrzebny, zamiast tego noga białowłosego potwora zatopiła się w trzewiach chłopaka posyłając ku jego mózgowi falę bólu która automatycznie doprowadziła do zwiotczenia mięśni. Mimo to chłopak zachował przytomność a chwilę później nadeszły dwa kolejne uderzenia, będąc dla niego istną katorgą. Przy trzecim ciosie oczy chłopaka uciekły wgłąb czaszki a ten opadł bezwładnie na chmurkę. Ku rozczarowaniu Bezimiennego żadna niespodzianka z niego nie wyleciała. Ale przynajmniej wygrał.

Bezimienny - 3 PD
Samael - 1 PD
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Sponsored content





Wśród chmur... Empty
PisanieTemat: Re: Wśród chmur...   Wśród chmur... Empty

Powrót do góry Go down
 
Wśród chmur...
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: Natsu Cup :: 1/16
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.