I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Mała wieś znajdująca się w parę kilometrów od Akane Resort. Wokoło otaczają ją pola uprawne, zaczynając od złocistego złota na lewo, a na rosnących warzywach na prawo kończąc. Wracając jednak do wioski zbudowana została w całości z drewna. Znajduje się w niej gdzieś z dwadzieścia domów, w tym jedna karczma i sklep. W centrum tej "miejscowości" wykopana została studnia, która jest najbliższym źródłem wody. Do wsi prowadzi tylko piaszczysty szlak.
MG
Cóż trójka naszych bohaterów, czyli Kurone, Roko i Houjin zmierzała w kierunku wioski. Panu mg nie chce się decydować szliście tam na piechotę, czy skorzystaliście z transportu, więc sami rozstrzygnijcie. Tak czy siak panował w tej chwili wszechobecny spokój. Mimo to nie mogliście stwierdzić, czy coś się w wsi nie dzieje, gdyż mieliście przed sobą jeszcze kawałek drogi. Na niebie słońce znajdowało się jeszcze całkiem wysoko, więc panowała pora wczesnopopołudniowa i z tego względu było całkiem gorąco.
- Już nie mogę się doczekać aż zaczniemy~! Powiedziała uradowana faktem, że idzie na misję. I to z kim! W sumie dawno na żadnej nie była, a jak była to polegała bardziej na przynieś, podaj, pozamiataj... A tu będzie się miała jak wykazać, choć znając życie reszta całą robotę odwali. Uhhh... i tyle będzie, ale może przy odrobinie szczęścia sobie posiedzi i popatrzy. Mimo wszystko nigdy nic nie wiadomo, i była przygotowana do... do tego, co ich czeka. Szła sobie jak pierwszoklasista pierwszy dzień do szkoły, stawiając duże kroki co by nie zostawać w tyle. Przy okazji obserwowała otoczenie, co by w razie czego nie zostać zaskoczoną. Jest gotowa do wszelakich uników i takich tam, ale liczymy że już na starcie nikt w Kuroś nie będzie naparzał fajerbalami czy inną magią.
Roko szła pomiędzy swoimi dwoma towarzyszami. Klasycznie miała na twarz narzucony kaptur, więc jak zwykle nie było widać jej twarzy. Jeżeli by się nad tym zastanowić to żadne z jej towarzyszy nie widziało jeszcze jej twarzy. Ale cóż, zobaczą ją w chwili gdy ta nadejdzie, albo jeśli ów kaptur niechcący spadnie jej z głowy podczas marszu, co jednak było mało prawdopodobne. W rękach trzymała swoją pozytywkę, która nie wygrywała swojej melodyjki. Dziewczyna nuciła natomiast jakąś piosenkę o celtyckiej melodii.. Do tego pieśń była w języku, którego ona sama też nie znała. Śpiewała ją tylko dlatego, że była w jej głowie już od momentu Przebudzenia. - Lenge siden, bodde det en prinsesse, hennes hjerte gjemte rustning. Øynene hennes lyste med den reneste hvite, enda vakrere enn snø. Modig, modig, lojal, hennes sjel, men alt har en ende gang. Kroppen hennes forsvant inn i den mørke dypet og sjelen vinden rushed til Valhall - słowa te powtarzały się kilka razy, ale po paru minutach dziewczynie najwyraźniej się znudziło, bo zamilkła i zaczęła się rozglądać po okolicy.
Szedłem między dwójką osób. Jedną z nich była moja znajoma, z którą wspólnie spędziłem dzieciństwo, no2, asystentka w moich badaniach i walce z Magiczną Radą i Organizacją, Kurone, nazywana przeze mnie Kurczakiem. Obok nas szła jej znajoma, którą pierwszy raz widziałem na oczy. Ufam jednak swojej przyjaciółce i mam nadzieję, że nie przyprowadziła ze sobą szpiega Organizacji. Wolałem się jednak upewnić. - Kurczaku czy jesteś pewna, że ta dziewczyna nie jest agentką Magicznej Rady? - zapytałem wprost mniejszą od siebie dziewczynę - Przeprowadziłaś wszystkie niezbędne testy zgodnie z protokołem Filozof z użyciem wynalazku no729 i no1211?[dla niewtajemniczonych to tylko brednie, a protkół filozof został wymyślony przed sekundą] Wiedz nieznajoma, iż jam jest Houjin Kyouma, szalony naukowiec, który podjął walkę z Organizacją, która pragnie przejąć władanie nad tym światem. - przedstawił się - A kim ty jesteś!! Gadaj! Nieważne jaką uzyskałem odpowiedź na dręczące mnie pytanie i tak, dalej kontynuowałem podróż. Nawet jeżeli okazała się członkinią Organizacji warto dobrze poznać swojego wroga. Właśnie zapomniałem wspomnieć jak dostaliśmy się w tą okolicę. Przedostaliśmy się tutaj dyliżansem konnym, ot tak właśnie. Teraz jak zauważyłem miasto było całkiem daleko przed nami. Nie wiem czy warto nadwyrężać siły na marsz, który w tym słońcu może być dosyć męczący. Dlatego użyłem zaklęcia skrzydła Ikara, aby z tyłu pojawiła się para mechanicznych skrzydeł. Planowałem na nich dolecieć do samej wioski. Lecąc nie tylko mogłem dotrzeć szybciej, ale również stracić mniej energii, a nie wiadomo co czekało nas w wiosce. Co prawda nie leciałem jakoś specjalnie szybko, ale zapewne wkrótce znacząco oddaliłem się od pozostałej dwójki. Ważnym faktem, o którym teraz wspomnę jest to, że mam włączoną mp3 ustawioną na opcję 'nagrywanie', a słuchawki z mikrofonem mam włożone do ucha. Muszę być przygotowany na możliwe zdobycie dowodów przeciwko radzie. W mieście zapewne zacznę się rozglądać za przywódcą wioski nie czekając na swoich towarzyszy. Skrzydła na czas pobytu w mieście składam, ale nie odwołuję.
Nasza trójca przez jakiś czas spacerowała razem rozmawiając ze sobą lub śpiewając. Cóż trzeba przyznać że raczej nudno było, a upał zdawał się być uciążliwy. Z tego też powodu jedyny facet w tym towarzystwie postanowił zachować się niedżentelmeńsko i opuścić panie.Na szczęście maga i jego zaklęcie nie spotkał taki sam los jak imiennika czaru. Natomiast gdzieś tak trochę po pięciu minutach dotarł do wioski, gdzie wzbudził ogólne zainteresowanie mieszkańców. nie mal szybko otoczyła go grupa wieśniaków mruczących coś między sobą. Po jakiejś minucie przed mężczyzną pojawił się pewien [Only admins are allowed to see this link]. - Witam, wizę że jest pan magiem. Może pan powiedzieć, co pana tu sprowadza? - Odparł dziadek spokojnym, acz badawczym tonem. Widać było, iż tutejsi mieszkańcy mieszkańcy raczej nie do końca ufali przybyszom. W między czasie panie z wolna zbliżały się do wioski, miały jeszcze gdzieś z 200 metrów drogi.
Dotarłem do miasta budząc powszechne zainteresowanie wśród tłumu mieszkańców. Cóż zapewne nie codziennie ktoś spada im z nieba z tak genialnym wynalazkiem jak moje Skrzydła Ikara. Bardzo dobrze!! Tak geniusz jak ja powinien budzić respekt w każdym miejscu w jakim się znajdzie. Kiedy w końcu przemówił staruszek, którego oceniłem za najważniejszego w wiosce lekko pochyliłem głowę śmiejąc się pod nosem dając im do zrozumienia, że pytanie mnie kim jestem i co tu robię jest wyjątkowo nie na miejscu. Przecież musieli słyszeć o genialnym wynalazcy, jakim bez wątpienia byłem. Po chwili śmiechu podniosłem powoli wzrok na staruszka. - Nazywam się Houjin Kyouma, szalony naukowiec i osoba, która zdemaskuje knowania tajemnej organizacji współpracującej razem z Magiczną Radą! - powiedziałem odwracając się dookoła, na tyle głośno, aby usłyszeli mnie nie tylko zebrani, ale również wszyscy ludzie w okolicy. - Przybyłem w to miejsce, aby pomóc wam pozbyć się bandytów, którzy nie dają wam żyć, nękają waszą wioskę i nie dają spokoju. Dziękujcie Bogu, że zesłał na waszą marną mieścinkę tak potężną i genialna osobę jaką jest Houjin Kyouma! A teraz ty starcze - tutaj wskazałem na lidera - Powiedz mi wszystko co wiesz o bandytach! Ilu ich jest, jak dobrze są uzbrojeni, czy są wśród nich magowie, jak wygląda ich baza, kiedy się pojawiają, oraz gdzie mają swoja kryjówkę. Zdradź mi każdy szczegół, abym mógł was uratować! Po tych słowach stałem i czekałem na odpowiedź starca. Musiałem zebrać te informacje, aby jak najszybciej pomóc mieszkańcom i być może dowiedzieć się o możliwych powiązaniach tej szajki z Magiczna Radą.
Zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, Houjin odleciał na skrzydłach, które pojawiły się znikąd. No cóż, niektórzy już tak mają. Pędzą przed siebie i nawet się nie obejrzą za siebie. Ale nie Roko, Ona zawsze szła powoli i obserwowała każdy szczegół. W otoczeniu kryło się wiele rzeczy godnych uwagi, a obserwacja była kluczem do ich zrozumienia. Spojrzała na Kuro, która szła tuż obok. Taka malutka i cicha, a jednak Roko czuła od niej potężną aurę magiczną. Była bardzo ciekawa jakiej magii używa jasnowłosa, ale jednak o to nie zapytała. Na poznanie rodzaju przyjdzie czas, tak samo jak na odsłonienie twarzy, przez różowowłosą. Wszystko ma swoją kolej, wszystko musi kiedyś nastąpić. Dziewczyny szły dalej. Milczenie zakłócała jedynie piosenka Roko, wciąż ta sama, tajemnicza i w rytm melodyjki z pozytywki. Nie wiedziała co ją tak ciągnęło do tej pieśni, ale musiało mieć z nią jakiś związek skoro ciągle do nie powracała.
Go??
Gość
Temat: Re: Okoliczna wioska Sob Wrz 22 2012, 11:17
Chwila, no! To on sobie będzie lecieć na skrzydłach a one mają iść? No way! Kuroś nie będzie gorsza! Nie może być gorsza! - No to, do zobaczenia na miejscu. Powiedziała do Rokoś po czym wyciągnęła łapkę przed siebie, w wyniku czego pojawił się w powietrzu magiczny krąg. A jak na magiczny krąg przystało, coś z niego wyleciało. Konkretnie - skrzydlaty koń, bliżej znany człowiekom jako pegaz. Ma skrzydła? ma. Ma kopyta? Ma. Tak też jest jakiś problem? Tylko taki ze uniesie jedną osobę Ale zakładamy że każdy powinien się do wioski dostać o własnych siłach. Konik przysiadł, co by Kuroś bez problemu mogła na niego wsiąść, po czym zaczął pędzić drogą by po kilku chwilach skoczyć. Wtedy też rozłożył piękne skrzydła i wzleciał na nich na niewielką wysokość lecąc w stronę wioski. W niej też ląduje i szuka razem ze zwierzaczkiem naszego pana naukowca.
MM=100%-10%=90%
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Okoliczna wioska Nie Wrz 23 2012, 20:09
MG
Cóż Houjin początkiem swej przemowy nieco zaskoczył zebranych. No raczej mało kto normalny mógłby się spodziewać się takich słów od przeciętnego maga. Gdy natomiast naukowiec zaczął w końcu przechodzić do konkretów uwagę wieśniaków przykuł latający koń, który zaczął właśnie lądowanie. Z tego też względu można mieć wątpliwości, czy wiele osób wysłuchało Houjina do końca. Tak, czy siak po dłuższej chwili odezwał się staruszek. -Dobrze, jestem wielce rad, iż w końcu ktoś przyszedł nam pomóc w tej kwestii. - Odparł spokojnym tonem spoglądając badawczo na mężczyznę. - Jak rozumiem nowo przybyła jest twoją znajomą? - Rzucił luźno. Następnie kątem oka zauważył coś jeszcze. - Tą dziewczynę też znasz? - Dodał wskazując na Roko, która w tej chwili powinna wchodzić do wioski. - Cóż, w takim czasie chodźmy do niej by nie marnować czasu. - Odrzekł krótko, nie czekając na odpowiedź i kierując się do Scarlet. - Dobrze, skoro wszyscy jesteście, to możemy przejść do właściwego tematy. - Odparł, jak doszedł do dziewczyny i jeśli pozostała trójka za nim przyszła. - Bandyci przychodzą zwykle co kilka tygodni, w grupach od pięciu do dziesięciu osób. Zawsze jednak towarzyszy im ich lider który z pewnością jest magiem. - Rzucił poważnym tonem robiąc sobie chwilę przerwy, przypomniawszy sobie jeszcze coś zaczął kontynuować. - Nie wiem gdzie znajduje się ich baza, ale zawsze przybywają od strony tamtego lasu. - Dodał wskazując ręką kierunek.
Houjin Kyouma
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 08/09/2012
Temat: Re: Okoliczna wioska Nie Wrz 23 2012, 21:50
Kiedy skończyłem się przedstawiać do miasta przybyła moja przyjaciółka z dzieciństwa, nazywana przeze mnie Kurczakiem i nowopoznana dziewczyna, która nie wiadomo czy nie była jedną z członkiń Organizacji. Zapewne ze względu na to, że używały magii przywódca wioski uznał je za moich towarzyszy. - Pierwszy raz je widzę na oczy- odpowiedziałem, gdy stwierdził, że jest moją znajomą - Bardzo możliwe, że to nowa członkini tej bandy, o której wspominałeś. Niezależnie od decyzji, która podejmie na te słowa przywódca wioski idę za nim i słucham tego co chciał mi przekazać odnośnie naszych przeciwników. Kiedy usłyszałem te słowa postanowiłem jak najszybciej odnaleźć i zniszczyć ich bazę. - Zajmę się tym od razu, nie warto marnować czasu Rozpostarłem wtedy swoje metaliczne skrzydła i wzbiłem się w powietrze lecąc w stronę wskazaną przez przywódcę wioski. Z góry miałem lepszy widok na okolice, a rekonesans był znacznie szybszy. Jeżeli znalazłem coś co przypominało bazę nie wlatuję do środka, a zatrzymuję się przy niej. No i obserwuję ją. Dokładną decyzję działania wolałem podjąć znając budowę tej bazy. No i wiedząc czy moje towarzyszki wyruszyły ze mną.
Doleciała na swoim zwierzaczku. O dziwo ze znalezieniem go nie miała problemów, nawet załapała się na całą pogadankę którą całą wysłuchała. Co prawda trochę ją zdziwiły słowa jej towarzysza twierdzącego, że jej nie zna ale różne rzeczy mu odwalają, więc Kuroś przymknęła na to oko. Że mu się śpieszyło, to i na wolała się pośpieszyć i szybko wszystko skończyć, to też ruszyła w stronę wskazaną przez starca. Nie leciała, konik normalnie biegł. Głównie dlatego że drogę powietrzną wybrał już sobie nasz szalony naukowiec, a jak pojedzie konno to może zobaczy coś, czego ten nie dostrzeże w powietrzu. Gdyby nagle ktoś chciał ja zaatakować, to w wypadku strzał czy innych fajerbali włącza 4 bieg i pędzi szybciej co by ominąć atak, jeśli jednak ktoś na nią wyskoczy z mieczami to zawraca na koniku co by mieć chwile na ogarnięcie sytuacji. chyba że zbóje wylecą i zechce im się rozmawiać, to wtedy nawet schodzi z konika.
Roko dogoniła Kurone i usłyszała wszystko co mówił ten starzec. Ją również zdziwiło to co mówił Houjin. No, może niekoniecznie w kontekście jej osoby, bo przecież się nie znali, ale białowłosa na pewno go znała. A ten nagle wyskakuje z takim tekstem. Ale trudno, każdy jest inny i ciężko oczekiwać, że coś komuś nagle nie strzeli do głowy. A więc zbóje. Mieli się pozbyć bandy jakichś okolicznych chuliganów? Wydaje się łatwe. Niestety orientacja w terenie była jej słabszą stroną. Na szczęście Kurone nie odeszła daleko, czy też raczej nie odjechała. Roko troszkę irytowało to, że każdy z jej dwóch towarzyszy miał możliwość podróżowania szybciej niż o własnych siłach. Houjin miał te swoje dziwaczne skrzydła, białowłosa przywoływała konia, a ona co? Musiała iść lub biegać. Koniec marudzenia, nie można tak robić, marudzenie jeszcze nikomu nic nie dało. Ruszyła pospiesznie w stronę lasu, nie chcąc być gorsza od swoich towarzyszy w misji. Ciekawiło ją również dlaczego nie trzymają się razem, tylko chodzą tak osobno. Dziewczynie nie specjalnie przypadła ta koncepcja do gustu, więc postanowiła, że w tym składzie idzie po raz pierwszy i ostatni. Zaczęła biec drogą, nad którą jeszcze kilka minut temu leciał szalony naukowiec, a którą kawałek dalej przemierzała Kurone na swoim wierzchowcu.
(Ech, chyba jesteście najbardziej niezdyscyplinowaną i najgorzej zgrana grupą na forum...)
Starzec zignorował słowa naukowca uznając je za żart. Następnie gdy skończył każdy z magów ruszył w stronę lasu. Houjin korzystając z własnych linii lotniczych postanowił wybrać się nad las. Cóż raczej przez rozrośnięte gałęzie drzew niewiele mógł zobaczyć, jednak pewna rzecz rzuciła mu się w oko, a mianowicie to, iż w oddali nad konarami unosił się szarawy dym na myśl przywodzący ognisko. Spory kawałek od niego było niezłe miejsce do lądowania w postaci łąki. W między czasie Kurone i Roko po ziemi skierowały się w stronę lasu. Tak właściwie ta druga biegła za pierwszą, ale to nieistotne jest. Zbliżywszy się nieco mogły zauważyć jakiś cień poruszający się między drzewami. Tak właściwie panienka na kucu miała lepszy widok, ale dziewczę poruszające się pieszo też to widziało. Pozatym od pierwszych konarów dzieliła je gdzieś setka metrów.
Płynąc przez przestworza na równi z Bogami zauważyłem ciemną strużkę dymu wznoszącą się ku górze. Oczywistym przypuszczeniem dla mnie był fakt, że w tym miejscu prawdopodobnie przebywali ludzie. Nie znałem jednak ich zamiarów. Mogli to być zwykli ludzie mieszkający w lesie mogący mi udzielić informacji na temat obozy rozbójników jak również jakiś patrol grasującej po tych lasach szajki. Musiałem jednak zniżyć swój lot i wylądować na pobliskiej łące, aby to zbadać. Zaraz po wylądowaniu ponownie złożyłem swoje skrzydła, aby nie utrudniały mi ruchały i udałem się w stronę miejsca, gdzie ujrzałem wcześniej opisane ognisko. Oczywiście musiałem być szczególnie ostrożny. Nie roztropnym nawet dla szalonego naukowca byłoby wejście w sam środek obozowiska nie będąc wcześniej odpowiednio przygotowanym. Najpierw niezbędnym było wybadanie sytuacji. Dlatego zbliżyłem się do obozowiska chowając za pobliskimi drzewami, aby jego właściciele mnie nie zauważyli. Kiedy dotrę wystarczająco blisko rozpocznę obserwację tego miejsca.
Go??
Gość
Temat: Re: Okoliczna wioska Sob Wrz 29 2012, 13:08
Uhh... Drzewa i drzewa i.... cień? Czyżby zwierzaczek? A może ludź? No, Kuroś musi sprawdzić, w końcu misja i takie tam... Tak też zwolniła nieco, po czym zaczęła przemieszczać się w stronę cienia. Może zaprowadzi on do rozbójników? A może to pułapka? Tak też wolała zachowywała czujność, nie wiedząc co ją może czekać. Gdyby zauważyła coś podejrzanego co by wskazywało na pułapkę ew. obóz to się zatrzymuje. Stara się być na widoku Rokosia, co by w razie czego nie została zauważona lub nie wpadła w pułapkę, wtedy to ją przynajmniej wyciągnie, nie? Ew pegaz pomoże, bo jednak spory zwierz, nie? Jednocześnie stara się nie gubić z oczu przemieszczającego się cienia.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.