I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Mała wieś znajdująca się w parę kilometrów od Akane Resort. Wokoło otaczają ją pola uprawne, zaczynając od złocistego złota na lewo, a na rosnących warzywach na prawo kończąc. Wracając jednak do wioski zbudowana została w całości z drewna. Znajduje się w niej gdzieś z dwadzieścia domów, w tym jedna karczma i sklep. W centrum tej "miejscowości" wykopana została studnia, która jest najbliższym źródłem wody. Do wsi prowadzi tylko piaszczysty szlak.
MG
Cóż trójka naszych bohaterów, czyli Kurone, Roko i Houjin zmierzała w kierunku wioski. Panu mg nie chce się decydować szliście tam na piechotę, czy skorzystaliście z transportu, więc sami rozstrzygnijcie. Tak czy siak panował w tej chwili wszechobecny spokój. Mimo to nie mogliście stwierdzić, czy coś się w wsi nie dzieje, gdyż mieliście przed sobą jeszcze kawałek drogi. Na niebie słońce znajdowało się jeszcze całkiem wysoko, więc panowała pora wczesnopopołudniowa i z tego względu było całkiem gorąco.
Autor
Wiadomość
Roko Scarlet
Liczba postów : 32
Dołączył/a : 09/09/2012
Temat: Re: Okoliczna wioska Sob Wrz 29 2012, 20:53
Pierwszą zmianą jaką zauważyła różowowłosa, był fakt, że dziewczyna na koniu przed nią, Kurone, zwolniła i wodziła spojrzeniem za czymś co było przed nią, a czego Roko nie mogła dostrzec. Zrozumiała jednak, że powinna być cicho mimo to jednak przyspieszyła lekko kroku, żeby dogonić białowłosą towarzyszkę. W tej właśnie chwili zauważyła jakiś cień poruszający się wśród drzew. Kto to lub co to mógł/mogło być. Pod jej płaszczem zacisnęła ręce w pięści gotowa się bronić, ale najbardziej chciała temu komuś przyłożyć. Znaczy jeżeli okaże się, że jest to przeciwnik. Wbiła spojrzenie w ciemny kształt poruszający się wśród lasu i szła dalej podążając śladem Kurone na swoim pegazie.
No i nasza niezdyscyplinowana grupka robiła najazd na bazę rozbójników, szalony naukowiec podchodził od wschodu, a panie od południa i wszyscy byli nie zauważeni. Czy w tych słowach jest choć ziarnko prawdy? Cóż pewnie zaraz się przekonamy. Genialny świr zaraz po wylądowaniu postanowił udać się w stronę unoszącego się dymu. Nie zamierzał jednak wbiec tam i narobić ambarasu, a dyskretnie zakraść się i rozejrzeć. Cóż plan dobry i całkiem logiczny, szkoda tylko że w połowie drogi do celu nasz doktorek musiał przerwać swą wyprawę z pewnego powodu. Mianowicie zza swych pleców usłyszał pewien głos. - Co sprowadza zacnego człowieka w te nieprzychylne dzikie strony? - Spytał pewnie, choć dość luźno męski ton. Naukowiec jeśli się odwrócił mógł dostrzec ubranego na czarno, całkiem nieźle umięśnionego [Only admins are allowed to see this link]. - Radzę uważać okoliczni myśliwi zastawili tu mnóstwo pułapek. - Rzucił pouczająco wskazując ledwie widoczny sznur zawieszony tuż przy nogach Houjina.
W między czasie nasze dwie pannice postanowiły śledzić tajemniczy cień. Trzeba przyznać, iż ta sztuka nie należała do łatwiejszych zwłaszcza, iż trzeba pozostać niezauważonym, a to raczej nie łatwe jak się siedzi na dużym, białym i na dodatek skrzydlatym koniu. Pomijając to tajemniczy cień ruszył w głąb lasu, a przedstawicielki płci pięknej za nim. Cóż jakby nie patrzeć, to nie miały nic innego do roboty. To coś przed nimi nie biegło a poruszało się krokiem marszowym więc można było przypuszczać, iż nie dostrzegło swych prześladowczyń kobietom w ten sposób udało się zajść dwieście metrów i zapewne było by więcej gdyby nie pewna rzecz. Mianowicie konik naszej kurki wlazł w pułapkę na niedźwiedzie, a kiedy ostrza zatrzasnęły się na nodze zwierzaka ten puffnął sprawiając, że dziewczę wylądowało boleśnie na swej pupie. Zaraz po tym tajemniczy cień zniknął z pola widzenia panien.
Houjin Kyouma
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 08/09/2012
Temat: Re: Okoliczna wioska Sob Paź 06 2012, 10:27
Dopiero teraz zauważyłem linkę, w którą prawie wdepnąłem uruchamiając pułapkę. W sumie powinienem być chyba wdzięczny swojemu wybawcy.najpierw delikatnie się cofnąłem, aby jej przypadkiem nie uruchomić, a następnie odwróciłem się w stronę nieznajomego. - Witam nazywam się Houjin Kyouma, szalony naukowiec - powiedziałem i wyciągnąłem do niego rękę starając się z nim przywitać podając mu rękę - Po pierwsze to dzięki za ostrzeżenie. Faktycznie głupio byłoby wpaść w sidła jak jakiś niedźwiedź. A co mnie tutaj sprowadza? Chciałem dostać się do bazy tutejszej bandy rozbójników. Wiesz może, gdzie ma ona swoją bazę i jak tam dostać się w łatwy sposób? A może podprowadzisz mnie tam? - Tutaj podwyższyłem głos, aby usłyszał mnie cały las. Nie wiedziałem czy mój rozmówca jest przyjacielem czy wrogiem bandy. Ale nawet jeżeli nie jest jej członkiem to donośny głos na pewno sprowadzi bandytów, nie pozwalając rozmówcy na wrogie działania - Chciałbym dołączyć do tej bandy!! Mam dla nich też ciekawą informację, że od strony miasta nadchodzi dwójka magów, która ma za zadanie rozbić tą szajkę. Jedna to Kurone, mag życia, a drugiej niestety nie znam zbyt dobrze. Więcej informacji mogę przekazać ich szefowi. Potem czekał na to co się wydarzy. Zdawał sobie sprawę, że rozmówca może być wrogiem bandytów więc jest gotowy do uników.
Go??
Gość
Temat: Re: Okoliczna wioska Sob Paź 06 2012, 18:01
Dobra, Kuroś sobie właśnie obiła kość ogonową, a Pegaz sobie kaputnął. No, ale to przynajmniej Kurosz sobie nie wisi jak Alv na polance. - Uważaj, tutaj są pułapki. To mówiąc, idzie ostrożnie przez las w tą stronę, w która pomknął wcześniej cień. Rozgląda się po podłożu i drzewach by nie wpaść w zasadzkę, no i w razie czego je wymija. Wysłuchuje odgłosów rozbójników oraz przy okazji robi co chwile przerwę rozglądając się po otoczeniu. Może znowu znajdzie cień? Jeśli zaprowadziłby ją do bandy rozbójników to byłoby miło, a tak to sie prawdopodobnie zgubiły, ehhh... Dobra, brak weny, wybaczcie. W sumie Kuroś mógłby wylecieć z lasu i pomknąć tam gdzie jej towarzysz, ale znowu by pewnie zostawiła samą Roko. Trzeba jakoś tak tam dojść.
Roko Scarlet
Liczba postów : 32
Dołączył/a : 09/09/2012
Temat: Re: Okoliczna wioska Nie Paź 07 2012, 13:43
Roko rozglądając się niepewnie dookoła przyspieszyła kroku i zrównała się z Kurone, aby nie opóźniać marszu. Nie chciała być ciężarem lub przeszkodą w wykonaniu misji, aczkolwiek miała małe wątpliwości, czy owe zadanie w ogóle zostanie wykonane, ponieważ poziom zorganizowania ich grupy był tak wesoło niski, że chyba dwa liście spadające z drzewa są ze sobą bardziej zsynchronizowane. Usłyszała jak białowłosa mówi coś o pułapkach i rozejrzała się czujniej. Cień, który obie widziały zniknął gdzieś i teraz nic je nie prowadziło. Musiały się zdać na instynkt. Roko zaczęła myśleć. Jak taki rozbójnik może wyglądać. Czy ma brodę? Czy jest ładny, czy brzydki? A jak bardzo jest groźny? Może też umie używać magii? Takimi mniej więcej pytaniami była zadręczana przez większość czasu kiedy razem z Kurone kontynuowały marsz.
Mężczyzna z chęcią podał rękę naukowcowi po czym wysłuchał tego dość nietypowego przedstawienia się. - Szalony mówisz? Interesujące... - Skomentował cicho pod nosem uśmiechając się z lekka rozbawiony. Kolejne słowa Houjina wydały mu się niemniej ciekawe. Cóż po komplecie takich wypowiedzi już raczej się wie, iż nie ma się do czynienia z kimś normalnym. Mimo to nie zamierzał uciekać przed naszym panem profesorem, czy z nim walczyć, a wręcz przeciwnie, przyjął te wszystkie informacje z wręcz stoickim spokojem. Zaraz później zaczął się dumać, jakby rozważał słowa świra słowa i po chwili uśmiechnął się dość zadziornie. - Hmm, ciekawe czego naukowiec szuka w takiej grupie szubrawców? I zastanawiam się czy oni będą chcieli ciebie, w końcu im wynalazki do szczęścia nie są potrzebne. - Rzucił lekko po czym zaczął z wolna iść w tym kierunku, w którym wcześniej zmierzał Houjin, naturalnie omijając pułapkę. Cóż nie ma tu sensu stać, idziesz? - Dodał nie zatrzymując się.
Houjin i Roko Scarlet
Cóż nasze panie przez jakiś czas wędrowały na oślep po tym gęsto zarośniętym lesie. Cóż raczej ciężko byłoby stąd wystartować w powietrze, no ale w tej chwili to mało istotny temat. Wracając do konkretów, to panie zapewne miałyby nie mały problem gdyby nie to, iż chyba szły w dobrym kierunku, gdyż po minucie zauważyły jakąś postać w oddali. Być może to był ten sam, którego wcześniej śledziły, ale cóż nie ma pewności. Tak czy siak obecnie tamta persona rozglądała się, cóż może pełniła straż lub inne wsio. - Cieka... ... pojawi, nie ... się dłużej czekać. - Zrzędził nawet dość głośno, ale z tej odległości dziewczyny tylko tyle zrozumiały.
Spodobał mi się mój nowy przewodnik. Wiedział, że słowa są zbędne, a liczą się czyny. To prawie jak z moimi wynalazkami. Nie liczyły się przecież głupie teorie, z których na uniwersytecie miałem nieco słabsze oceny, a genialny umysł dzięki, któremu potrafię stworzyć swoje wspaniałe wynalazki. - Wsparcie naukowca zawsze się przyda - kontynuował rozmowę idąc za przewodnikiem. Oczywiście mimo wszystko zerkał na ziemię, aby nie wpaść w jakąś pułapkę. Spodziewał się też pułapek nieco wyżej więc czasem przenosił i tam wzrok. - Wiesz jako naukowiec potrafie dostarczyć im broń, o której służby porządkowe Fiore mogą tylko marzyć. Będą wtedy w stanie przeciwstawić się nawet magom. Z resztą... W ich kierunku idą dwie całkiem niezłe czarodziejki. Myślę, że moja pomoc może się nieco przydać. Jak widać potrafię zdobyć informację. Jestem też nieścigany. To też może się przydać w niektórych sytuacjach. Tak w ogóle... Jak dobrze ich znasz? Masz z nimi coś wspólnego? I tak kontynuowałem sobie spokojnie drogę szczególnie uważając na pułapki, w które nieznajomy mógł mnie właśnie prowadzić. Nie było wątpliwości, że w tym miejscu ma miażdżącą przewagę. W końcu znał ten las dużo lepiej ode mnie. Jeden nieuważny krok mógł się obrócić przeciwko mnie.
Ciekawe kiedy się pojawi, nie mogę dłużej czekać... To tak na kurisiowy paplanina człeka przed Kurosiem. Więc jeśli Kurczak ma rację, więc ten będzie tutaj stał i nie ma się co wychylać. Daje też ręką znak Rokosiowi, żeby nigdzie nie szła. Ofc dając ten znak ten uważamy na sznurki, żyłki, linki i inne pajęczyny. Czyli normalnie nie zostaje nic innego jak stanie i uważanie ja faunę i florę (nie, nie jelit, lasu). Czyli w sumie tyle. Jeśli się rozmyśli i ruszy, to Kuroś też ruszy, ale wtedy, kiedy nie będzie narażona na odkrycie, bo wtedy cały plan szlag jasny straci. Przy jakichkolwiek ruchach uważa na pułapki typu żyłki, kleszcze, linki, dziwne substancje i inne pułapki zerkając też wyżej czy tam też nie ma włączników pułapek...
Kurone dała jej znak, żeby nigdzie nie szła. A więc co? Roko miała tak stać i nic nie robić? Nie no, w sumie ok, tylko trochę nudno. Jej towarzyszka rozglądała się w poszukiwaniu pewnie jakiś pułapek. Różowo-włosa postanowiła zrobić to samo. Zaczęła obracać głowę we wszystkie strony, wodzić wzrokiem po ziemi, ale niestety niczego nie widziała. Ale trudno, nie każdy ma dar widzenia drobnych szczegółów. Co prawda co jakiś czas dostrzegała nikły błysk, pewnie pochodzący od jakiejś żyłki, ale to wszystko. Była strasznie rozczarowana. Jej pierwsza misja i nic się nie dzieje. Następnym razem pójdzie sama, albo z bardziej zorganizowanymi ludźmi. I może wybierze coś bardziej ekscytującego od tropienia bandy niebezpiecznych rozbójników... Z takimi myślami dalej rozglądała się naśladując Kurone.
Mężczyzna prowadził naukowca co jakiś czas skacząc, robiąc większe kroki, lib uchylając się, tym samym sygnalizując, iż właśnie mija pułapki, które zresztą nasz wynalazca chwilę później mógł zauważyć. Pytanie czy mógłby je dostrzec bez tych wskazówek, no ale to już nie ważne. Facet w czarnym, naturalnie słuchał tego co do niego mówiono, chociaż nie bardzo było to po nim widać. - Hmm, broń powiadasz... Cóż oni w sumie pają pewien system działań, więc nie wiem czy będą zainteresowani, no ale pewnie się to okaże. - Rzucił bez większego zastanowienia. - Czarodziejki powiadasz? He he, w takim razem pewnie zobaczymy niezły pokaz niedługo. - Odparł z lekka rozbawiony. Na ostatnie kwestie pan szalony musiał poczekać troszkę dłużej, gdyż najwyraźniej mężczyzna w czerni zastanawiał się nad odpowiedzią. - Cóż powiedzmy, że łączą nas dobre stosunki i przy mnie nic ci nie grozi z ich strony, he he. - Odrzekł tym samym tonem co poprzednio. - No to jesteśmy! - Rzucił specjalnie nieco dziecięco odchylając gałąź i pokazując obozowisko. Było tam w sumie sześć niedbale zrobionych drewnianych domków i oświetlona jaskinia. w centrum tego wszystkiego natomiast znajdowało się spore ognisko i zawieszony nad nim dzik, którego najwyraźniej piekła zgraja pięciu rozstawiona wokoło. W tle dało się się słyszeć jakieś kwakanie w tle i po paru minutach pojawił się jeszcze jeden mężczyzna, zamieszkujący tu pewnie.
Kurone i Roko Scarlet
Nasze panienki poczekały jeszcze z dwie godziny, nim pojawił się zamiennik patrolowca, a nie przepraszam chodziło o dwie minuty. Gdy śledzony ruszył dziewczęta za nim pognały kryjąc się za drzewami i w krzakach by ten nowo przybyły ich nie dostrzegł, a przynajmniej taki miały plan. Po drodze natrafiły na parę sideł i żyłek, które skutecznie udało im się dostrzec. Po paru chwilach dało się słyszeć jakieś kwakanie od strony świeżego patrolującego. Jakieś kaczki się tu kręciły? Któż to wie... Tak czy siak po dłuższym spacerze śledzony wlazł do małej osadki, a panie zatrzymały się gdzieś w gąszczu skąd mogły dostrzec cztery domy, ognisko oraz ośmiu facetów wliczając w to naukowca.
Dobra, są na miejscu, teraz trzeba się szybko pozbyć zbójników. No, czas się pobawić trochę czarami. Już Kuroś miała plan. Wyciągnęła łapkę w bok w który stała Rokoś i zaczęła odliczać od pięciu w dół na nich. Jak skończy to co robi? Zaczyna szeleścić gałęźmi, liśćmi tudzież czym innym pod ręką nie będącym włącznikiem pułapki. Szeleści, póki ten się nie ruszy w ich kierunku. Kiedy ruszy, za pomocą zaklęcia przerabia jedno z drzew na Żywiołaka. Wygląd? Normalne drzewo. Jeśli obom niej nie będzie drzewa tylko krzak, to robi z krzaka. Jeśli podejdzie wystarczająco blisko, to w wypadku drzewa to oplątuje go gałęziami wraz z twarzą co by nie zaczął krzyczeć. Próbuje go oplątać tak, żeby rączki były w pewnej odległości od ciała, i same nóżki też (nie, nie wyrywamy ich). Jeśli krzak, to jak będzie wystarczająco blisko to krzak przejmuje kontrolę nad pędami i od góry do dołu oplata go pędami zamykając go w kokonie który powinien legnąć na ziemię. W takim wypadku Kuroś go łapie i opuszcza. Jeśli zaczną się inni schodzić, robi to samo. MM podliczę jak będę znała listę ofiar z tegoż posta.
Wędrowałem ścieżką razem z nowopoznanym. Może i był zwykłym człowiekiem muszę jednak przyznać, że rozmowa z nim wydawała mi się przyjemna. W sumie polubiłem jego towarzystwo i z chęcią dłużej bym z nim pogadał. - Faktycznie liczę na niezły pokaz. Może przy walce pokażę nieco swoją przydatność - powiedziałem do rozmówcy, kiedy doszliśmy do ich bazy dodałem - Dzięki za odprowadzenie. Liczę, że spotkamy się jeszcze na jakimś mocniejszym drinku. Może w ciekawszym miejscu niż las. Jakaś gospoda, albo chatka. A teraz wybacz pogadam z nimi, żeby pozwolili mi tu zostać. Po tych słowach udałem sie w stronę ogniska, gdzie obozowała piątka rozbójników. Kiedy się do nich zbliżyłem na tyle blisko by mogli mnie usłyszeć [nie zająłem miejsca przy ognisku bo mogliby to źle odebrać, jako zbytnie spoufalanie się] rozpocząłem swój monolog. - Witam. Z małą pomocą leśniczego dostałem się do waszej bazy, ale nie martwcie się nie mam złych zamiarów - rozpoczął - Nazywam się Houjin Kyouma i jestem szalonym naukowcem, który odkrywa spisek rady przeciw światu. Pragnę wam pomóc w waszych niecnych czynach! Na dowód mojej wierności wyjawię wam, że zbliżają się do was dwie czarodziejki, które wynajęli mieszkańcy wioski nieopodal, aby się was pozbyły. Oczywiście wiedząc o ty zapewne łatwiej uda się je powstrzymać. Jeżeli chcecie nawet wam pomogę. Czy chcecie więc dostąpić zaszczytu i wcielić w swoje szeregi mnie, Houjina Kyoumę? Po tych słowach czekałem na werdykt bandytów. Jeżeli się zgodzą to siądę z nimi przy ognisku i kto wie może nawet dostanę kawałek dzika. Jeżeli jednak w pewnym momencie drzewa ożywiają to doskonale zdaję sobie sprawę czyje to dzieło. Znam Kurczaka prawie od urodzenia więc wiem jaką magią się posługuje. Używam wtedy swojego noktowizora i oglądam otoczenie, aby dowiedzieć się, gdzie ukryte są dziewczyny. Gdy je zlokalizuję, o ile uda mi się je namierzyć mówię na tyle głośno by wszyscy razem z dziewczynami usłyszeli. - O jak wam mówiłem zbliżają się do was czarodziejki. To chyba właśnie ich sprawka te gałęzie. Lepiej chyba pokonać dziewczyny niż walczyć z żywiołakami - zaczął naukowiec. Polecam wam atak w tamto miejsce - tutaj wskazałem głową kryjówkę dziewczyn wydając ich bandytom - Tam znajdują się kontrolujące je dziewczyny i będzie łatwiej je pokonać niż ta walka Tak Houjin właśnie w piękny sposób wydał kryjówkę Kurczaka bandytom licząc na to, że walka będzie nieco ciekawsza. Potem mnie zabijesz Kuroś.
Roko zobaczyła znak towarzyszki i miała wielką nadzieję, że nie zrozumiała go źle. Znaczyło to pewnie, że kiedy ten co tam stał się zbliży to mają go zaatakować. Jeżeli to zadziała to różowo-włosa podmieni zbroję i zacznie ciąć napastnika. Najprawdopodobniej użyje Kimona Białego Tygrysa. I co tu więcej dodać, jak trzeba atakować to trzeba. Dziewczyna obserwowała uważnie co się dzieje wokół, tak żeby niczego nie pominąć. Miała wielką nadzieję, że nic złego się nie stanie i szczęśliwie dobrną do finału tej misji, która nie dość, że była kompletnie niezorganizowana, to jeszcze ciągnęła się w niskończoność.
No trzeba ruzyć posta, choć panu mg się nie chce ale zobaczmy XD
MG
- Spoko żaden problem. - Rzucił luźno. - Raczej nie będziesz musiał długo na to czekać. - Dodał rozbawiony, po czym udał się w kierunku jaskini, cóż naukowiec nie miał pewności, gdyż zajął się czym innym. No szalony rozpoczął swą przemowę, jednakże już pierwsze jego zdanie wystarczyło by wzbudzić wielkie poruszenie. A, jakie zaraz się dowiesz. - Leśniczego? - Spytał osobnik najbliżej stojący Houjina, po czym buchnął śmiechem, jak i reszta, całej tej bandy. - No dobra mów dalej. - Odparł drugi, po czym wszyscy w miarę spokojnie wysłuchali, naszego profesorka. Powiedzmy, że gdzieś w połowie wypowiedzi psorka było te kwakanie o którym była mowa we wcześniejszym poście, wtedy większość bandy z lekkim uśmiechem na moment zerknęła w kierunku, z którego ten dźwięk dochodził. Gdy natomiast Houjin skończył mężczyźni podrapali się po głowie nie bardzo wiedząc, co począć. - E, wiesz takie decyzje podejmuje nasz szef... - Rzucił niepewnie jeden z nich. - Ech, durnie. Wysyłam go do was byście w końcu podjęli jakąś decyzję, a i tak zwalacie to na moją głowę. - Odparł rozbawiony głos za pleców naukowca. Łatwo można było go rozpoznać, gdyż należał do pana przewodnika. Jeśli szalony się odwrócił mógł zauważyć, iż mężczyzna teraz trzymał jakieś ostrze w drewnianej, nieco nacinanej już "pochwie" oparte o ramię. - Jak dla mnie możesz być na okres próbny. - Odrzekł bez większego przejęcia. Cóż, Houjin nie miał większego czasu na jedzonko, gdyż panny zaczęły swą akcję. Ta dziewczyny w krzakach miały wszystko przygotowane, lecz nie uwzględniły jednej rzeczy, a mianowicie zdrajcy. Niby miło słów naukowca jeden z nich dał się złapać, reszta natomiast spojrzała pytająco na przywódca. Roko póki co nie musiała reagować, gdyż Kurka się wszystkim zajęła a inni nie podeszli. - Bierzcie broń i działamy po cichu. - Rzucił pewnie, po czym pozostali pobiegli pędem do chałup. W między czasie w okolicy zrobiło się jakoś nienaturalnie, wszystkie odgłosy z lasu umilkły, chyba nawet nie dało się słyszeć własnego oddechu. Nim się nasi bohaterowie się obejrzeli rabusie zaczęli wybiegać z kuszami, łukami i sztyletami. Dystansowi oczywiście zaczęli celować w wyznaczone krzaki.
Obecne dane na temat wroga: Szef - miecz w drewnianej "pochwie" 2-ch - z kuszą i jednym sztyletem 1-den - z łukiem i jednym sztyletem 2-ch - z dwoma sztyletami
Niezgrana grupa Kurone: 90mm (konik też) Roko: - Houjin 90mm (za skrzydła jeszcze)
Oczywiście panu Houjinowi dziękujemy, firma Dres sp. z.o.o osobiście zajmie się wpuszczeniu wpierdolu po misji i jak słowo daję, żadne śmieszne zabawki nie pomogą. A co do reszty. Pierwsza ofiara złapana, a i przy odrobinie szcześcia zrobi ładnego knockout'a. Tak, Kurka bez cienia sumienia zaczyna zgniatać entowatym tudzież krzaczastym (nie napisał MG no ale fakt, nie ma znaczenia, ne?) człeka. Nie, dobra, tylko entowatym, jeśli krzaczasty to dusimy. I tak to oto mamy do czynienia z 6 osobami... gdzie reszta? Chyba ich 10 było, jeśli poleźli do chatek i nie wyszli to trudno, poczekamy. Póki co mamy na głowie 3 strzelców. Reszta większej różnicy nie robi. - No to zaczynamy zabawę... W sumie dobry plan ma. Tak, Kurosz widzi w tym idealny plan szalonego naukowca! Mimo że autorka tego posta ma ochotę go zabić z zimna krwią, ta myśli że to część taktyki. Ruszyła przed siebie wylatując z krzaków, po czym nie patrząc co się dzieje, sądząc że od razu wystrzelą, używa zaklęcia Giganta stawiając go przed sobą, zaś sama na raz staje i odbija w prawo. Jeśli wystrzelili to strzały powinny zostać zatrzymane, a jeśli do tego magiczne (w końcu szef mag) to nie powinny trafić Kurosza. Co, jeśli samonaprowadzające? Tu już się sprawa komplikuje i trzeba inaczej. Skoro ma władzę nad rośliną, to ma ona władzę nad roślinami w tym korzeniami, a że od cholery korzeni pod ziemią to ta strzela x gałęziami spod ziemi i łapie nimi strzały, jeśli i to nie pomoże to zawraca w stronę giganta, ten łapie je rękoma a Kura sunie wtedy na lewo. Więc skoro sprawa strzał rozwiązana to teraz dalej. Co robi? Przyzywa wszystkim dobrze znanego Saabusia (fanklub mode <3). Po kiego? A po co, to by ślicznie machnął swoim biczowatym ogonem i uderzył nim w strzelców i innych ludków (jak zahaczy o pana naukowca to nie obrazimy się, rly). Dalej to już normalnie Saabuś do nich doskakuje i odgryza głowy/ręce/nogi/inne części ciała a Gigant za nim idzie i dobija. - Dobra robota Houjinusiu! Genialny plan! Ło, taka uwaga w międzyczasie wykrzyczana w jego stronę. Jeśli zobaczy że szef coś kombinuje to akcja z korzeniami. Dwa z nich wyrastają pod nim, łapią za nogi i rzucają nim gdzieś dalej.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.