I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Każdy, kto choć raz wyruszył na jakąś wycieczkę, z pewnością napotkał po drodze wiele owych tajemniczych wioseczek, które nie spełniają zdawać by się mogło żadnej roli w funkcjonowaniu świata. Zazwyczaj nikt nawet nie zwraca na nie uwagi, kto by się bowiem przejmował kilkoma chałupami postawionymi na skraju pola?. Niektóre z tych ośrodków wiejskich są nawet całkiem spore, jednak pozbawione jakichkolwiek cech szczególnych szybko wylatują z głów wszystkich przez nie podróżujących. Taką właśnie mieścinką było Brązowe Pole, wieś mogąca poszczycić się chyba tylko posiadaniem sporego placu na swoim środku. Liczba mieszkańców? Jeśli kogoś to obchodzi, to pewnie z setka. Nie, raczej mniej. Trudno oszacować, wszak wszyscy tutejsi wyglądają właściwie tak samo, pozbawieni wyróżniających ich cech szczególnych - zupełnie jak wioska, w której mieszkają.
Brązowe Pole okazało się być jednak z jakiegoś powodu wystarczająco zaludnione, by przykuć uwagę hasającego sobie po okolicach Hargeonu złodziejskiego duetu, L i T. Tym razem nie próbowali oni nawet przybywać z zaskoczenia - zamiast tego, pod osłoną nocy, porozwieszali po całej wiosce plakaty reklamujące ich zapowiedziany na następny wieczór występ. Sporo ludzi już zadeklarowało chęć przyjścia. Zrozpaczony piekarz z Hargeonu, zleceniodawca grupki magów, postanowił wysłać ich w pierwszej kolejności właśnie tu. Do samego serca niczego.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Nie Mar 05 2017, 12:01
Do Hargeonu przybył nieco wcześniej, tam zakupił odpowiednią odzież i już przebrany za typowego wiejskiego chłopca, czekał. Czekał, bo to wioski zamierzał przybyć na krótko przed przedstawieniem. Tak było zdecydowanie ciekawiej, niż wbijanie się na czapę wcześniej. Mniejszą uwagę zwróci na siebie w ten sposób. Tak więc Mikazuki czekał, cierpliwie odliczając minuty dzielące go od występu dwóch braci, by dopiero tuż przed samym występem wyruszyć w drogę. A gdy już dotrze tam gdzie powinien, tuż przed występem, zatrzyma się w niewielkiej odległości za ostatnimi z widzów. Jeżeli złodzieje używali jakiegoś zaklęcia, musiało mieć ono jakiś zasięg. Dlatego Mikazuki próbował znaleźć się poza zasięgiem choć nie potrafił go ocenić. No i rzecz jasna cały czas zmuszał swój umysł do tego by pozostał sprawny i w dobrej formie. Stając za ostatnim rzędem wieśniaków, w pewnej odległości od niego rzecz jasna, zamierzał też nie rzucać się w oczy. W ciemnościach był słabiej widoczny, liczył więc że jeśli stanie nieruchomo w nieoświetlonym miejscu, umknie uwadze "Magików" a co za tym idzie, ich "Zaklęcie" go nie obejmie. Obserwując ich występ, nie skupiał też na nich wzroku. Pal licho jeśli to była iluzja. Rzecz jasna nie miał przy sobie nic, poza jednym dłutem do dziergania, za pasem, nakryty koszulą.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Sob Mar 11 2017, 10:04
Pyza se przykickała na to miejsce. Ot tak se. Wiadomo, pokaz, gdzie ktoś kradnie księżyc jak w tej bajce o Lucyferze i Twardowskim. Czy coś. Ktoś jej kiedyś taką bajeczkę opowiadał, więc była ciekawa co i jak. Wiadomo, Pyza jak to Pyza. Trudno mieć gdzieś "przy niej" fanty. Ma jeno itemy na głowie. I swoją wspaniałą magię. I kupę szczęście (W czepku urodzony), więc a nuż będzie dobrze. Z takim oto nastawieniem, przygotowana na dobrą zabawę Pyzuś zjawił się w tej wiosce. Ot, hopsając sobie po dróżce, czasami wykorzystując czyjąś głowę lub bark jako środek transportu, wesoło zagadując do takiej "osoby". No i gdy już był na miejscu to... czekał. Czekał z niecierpliwością na to, co się stanie. Oj taaaak.
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Sob Mar 11 2017, 20:52
MG
A więc czekali, nie wiedząc do końca, czego się spodziewać. Choć występy bliźniaków cieszyły się sporą popularnością, trudno było komukolwiek stwierdzić, co się podczas nich działo. Rzecz jasna poza kluczem programu - zdjęciem księżyca z nieboskłonu. To mogła być jedynie plotka, jednak była na tyle prawdopodobna, że zleceniodawca zamieścił ją w swoim ogłoszeniu. Toteż chyba warto było ją znać.
Około pół godziny przed zapowiedzianym początkiem występu, na środku rynku pojawiła się drewniana scena. Stało się to błyskawicznie, wystarczyło mrugnąć, a ów konstrukcja już stała na wprost. Wydarzenie to wzbudziło pełne emocji szepty, a zbierający się tłum zafalował lekko z podekscytowania. Niestety przedstawienie nie miało wcale zacząć się wcześniej, zatem po paru minutach tłuszcza uspokoiła się znowu. Za piętnaście dziesiąta (występ zapowiedziany był na 22.00) ludzie przestali się już schodzić z okolicy. Wszyscy postanowili przyjść wcześniej, a teraz oczekiwali w napięciu.
5 sekund.
4 sekundy.
3 sekundy.
2 sekundy.
Sekunda.
W momencie, gdy wybiła godzina dwudziesta druga, z tłumu na scenę wyskoczyły dwie postaci w płaszczach i kapturach, które wcześniej musiały wmieszać się jakoś w wieśniaków. Gdy ich stopy dotknęły sceny, ta rozbłysła lekkim blaskiem. Przybysze zrzucili z wierzchu nakrycia, ukazując swój prawdziwy wygląd. Rozległ się cichy świst, gdy olbrzymia masa ludzka wciągnęła powietrze zaskoczona. Tym, co wywołało tą reakcję, nie był sposób pojawienia się na scenie aktorów, a właśnie ich aparycja. Wbrew oczekiwaniom niektórych nie były to wcale osoby dorosłe. L i T (o ile faktycznie byli to oni) wyglądali na jakieś 10 - 11 lat. Nawet z odległości łatwo było stwierdzić, że byli praktycznie identyczni. Jedyną istotną różnicą był kolor oczu - jeden z nich, stojący kilkanaście centymetrów z przodu, miał oczy złociste a uśmiech szeroki. Drugi, przyczajony za sylwetką sobowtóra, wodził po tłumie srebrnymi oczami, z miną pozbawioną jakichkolwiek emocji. Dopiero po oszacowaniu liczebności widzów kącik jego ust uniósł się lekko.
- Witajcie, nasi fani i ci, których jeszcze nie znamy! - zawołał radośnie złotooki wprost do mikrofonu, który znikąd pojawił się w jego dłoni - Oto rozpoczyna się nasz XI występ w tym pięknym kraju. Poznajcie księżycowy duet, L i T!
- L, o oczach złotych jak słońce, odbite niewzruszoną taflą księżyca... - zaczął srebrnooki, tonem wypranym z emocji.
-... oraz T, o oczach srebrnych jak sam księżyc, rozświetlający nocne niebo! - dokończył pierwszy z nich, szczerząc zęby - A teraz czas na... Widowisko!
Nagle, bez żadnego ostrzeżenie, chmury uciekły ze środka nocnego nieba nad horyzont, ukazując świecący księżyc w pełni. Wszyscy wstrzymali oddech, czekając na to, co nastąpi. Magowie mieli prawdopodobnie ostatnią szansę, by zrobić coś przed owym Widowiskiem.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Pon Mar 13 2017, 12:30
Więc celem były dzieci... cóż. Pytanie brzmiało co dalej. Pojawienie się sceny, takie nagłe, niewątpliwie było działaniem magii umysłu. Iluzja może? Jednak tak jak Mikazuki zakładał, zdecydowanie oddziaływali na umysł użytkownika. W innym wypadku możliwa byłaby tylko teleportacja, ale teleportowanie takiego obiekty, wiązało się raczej z większym chaosem. Tak samo magia tworzenia mu tutaj nie pasowała. Tym bardziej jeśli mieli "Ukraść księżyc". Tak, niewątpliwie umysł. Rzecz w tym że żeby magia umysłu zadziałała na umysł, musieli jakoś do tego doprowadzić. Musiał być bodziec. Odległość, gest, przedmiot... coś, co sprawiało, że ich zaklęcie działało na daną osobę, a Mikazuki wciąż nie wiedział co to było. Ani nawet specjalnie jak przebiega przedstawienie. Miał więc dwa wyjścia. Albo zareagować teraz, albo dopiero po ukradnięciu księżyca. To co chciał zrobić mogło wydarzyć się tak, lub tak, nie miało to większego znaczenia. Więc? Jak zadziałać? Słyszał że kiedy przedstawienie się zacznie, nikt nie oderwie wzroku... miał nadzieję że przebrany za rolnika i schowany nieco z tyłu, da radę uniknąć iluzji, ale pojawienie się sceny wzbudziło wątpliwości Mikazukiego. Poza tym zabicie tej dwójki byłoby dość upierdliwe. Więc pozostawało postawić wszystko na jedną kartę, tak więc zaczął się przedzierać przez tłum klaszcząc w dłonie.-Fantastyczna sztuczka, ale czy będziecie w stanie ukraść coś, czego nie widzicie?-Zapyta pstrykając palcami i używając Smogu. Zaklęcie umysłu przeciwko zaklęciu umysłu. Czyje było silniejsze? Tu nawet nie chodziło o rozproszenie samych bliźniaków, ale miastowych. Na początku nie będzie to groźne, ale z czasem zaczną widzieć i słyszeć rzeczy. Na dodatek - to nie była iluzja. Ciemność była prawdziwa. Jeśli więc wymogiem do manipulacji umysłem był obraz, to właśnie pozbawił ich broni. Gorzej, jeśli był to dźwięk. Lub nie była to iluzja. Ale przedstawienie czas zacząć.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Wto Mar 14 2017, 20:36
JAAAA! Przedstawienie! Pyza nie mógł się doczekać! Tak, już tak blisko, już tak niedaleko. Radość! -PUCIUUUU~! - radośnie zakrzyknął z głowy jakiegoś farmera. Takie show! Musiało być wspaniałe. Zeskoczył więc by doskoczyć bliżej sceny. I chyba nie tylko on, bo jakiś inny rolnik też chciał widzieć. Tylko... słoneczko zniknęło. Więc był smutek. Wielki smutek. Zaczął płakać. -PUCIUUU~! - rozległ się żałosny płacz. Ale oczka zamknięte. On chciał szoł! Kradnięcie księżyca. A nie jakieś chmurki zasłaniające mu przedstawienie. Bu! Niedobra pogada! Baka pogoda! Buuuuu!
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Czw Mar 16 2017, 21:34
Gdy tylko L i T unieśli dłonie w górę, księżyc jakby lekko zadrżał. A potem zaczął powoli rosnąć, jakby zbliżał się do ziemi. Rozległ się zbiorowy okrzyk zdumienia - oto tłum zorientował się, co się działo. Początkowo niespiesznie, srebrny dysk na niebie zaczął powiększać coraz szybciej. Był 2-krotnie większy, po chwili 4-krotnie... A później zniknął. Jak zresztą wszystko inne. Widzowie skąpani zostali w mroku, a scena, bliźniacy i samo Widowisko przestały być dla nich widoczne. Mikazuki mógł jednak z satysfakcją przyjrzeć się zaskoczonym minom złodziejskiego duetu. Chyba nie spodziewali się, że ktoś zdecyduje się im przerwać. Ta chwila ich nieuwagi pozwoliła magowi zorientować się w sytuacji. Mógł dostrzec, że najwyraźniej ów sztuczka bliźniaków poskutkowała częściowo. Wieśniacy zdawali się być względnie świadomi otoczenia, choć byli wyjątkowo zdziwieni i oszołomieni niespodziewanym pojawieniem się ciemności. A może to właśnie ów Widowisko tak na nich wpłynęło?
Smog nie podziałał za to na swojego użytkownika. Mógł on bez większego problemu dostrzec, jak księżyc zatrzymuje się na chwilę, po czym jednak rusza dalej w kierunku ziemi. Zamiast jednak powiększać się dalej, zaczął się z powrotem zmniejszać - przy czym mimo to można było stwierdzić, że dalej się zbliża. Dzięki osiągnięciu ogromnej prędkości już po kilku sekundach wylądował w dłoni złotookiego.
Był mały, znacznie mniejszy, niż według wszelkich astrologów był w rzeczywistości. Przypominał kulę białego światła, z zarysowanymi jednak wszelkimi kraterami i wzgórzami. W pewnym sensie przypominał twarz młodego człowieka - widać było w nim pewne piękno, objawiające się bijącym od niego srebrnym blaskiem, jednak liczne wyżłobienia szpeciły jego powierzchnię. Gdyby był idealnie gładki, jak piłka, zapewne wyglądałby jeszcze ładniej. A jednak chyba straciłby część swojego uroku, bowiem to właśnie owe drobne niedoskonałości odróżniają wyidealizowaną wizję artystyczną od rzeczywistości. Czy zaś istnieje coś piękniejszego od świata darowanego przez Naturę, czy mamy prawo ją poprawiać, będąc zaledwie jednym z wielu klejnotów jej korony?
- Kim jesteś, że śmiesz nam przeszkadzać? - zapytał złotooki, unosząc lewitujący księżyc nad głowę. Mrok wokół niego zdawał się być rzadszy niż gdzie indziej, choć wciąż musiał utrudniać mu widzenie. Jego brat (o ile faktycznie byli rodzeństwem, mógł to przecież być także sobowtór) stanął do niego plecami, wodząc czujnymi oczyma po granicach wyraźnie dla nich widocznego świata.
A Pyza... no cóż. Drożdż nic nie widział. W tym także, niestety, samego Widowiska, którego tak bardzo wyczekiwał.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Pią Mar 17 2017, 12:09
Sztuczka udała się jedynie w połowie. Niestety ale księżyc został ukradziony. No bywa, grunt że wieśniacy pozostali nadal nieco przytomni. Teraz musiał w krótkim czasie wyeliminować dwójkę dzieciaków, tak by najlepiej żywych doprowadzić ich do zleceniodawcy, albo na policje. Jeny, właśnie zaczął rozumieć jakie to zadanie było upierdliwe. Nikt mu nie mówił że to będą dzieci. Nie żeby to jemu jakoś specjalnie przeszkadzało, ale społeczeństwo... eh.-Jak to kim? Ciemnością.-Odpowiedział najmroczniej jak potrafił, jednocześnie przemieszczając się po cichu, żeby przypadkiem jakim pociskiem nie oberwać. Musiał wymyślić dobry plan na powalenie tej dwójki bez zabijania. W międzyczasie spróbował użyć Ciemność na księżycu. Jeśli tak jak myśli, nie zadziała, to w 100% będzie oznaczało, że księżyc jest wytworem magii, lub magicznym przedmiotem, a nie prawdziwym księżycem. I tak, właśnie tak uważał, ale nic nie szkodzi się upewnić prawda?
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Sob Mar 25 2017, 00:11
NO PUPA NO. PYZUŚ CHCIAŁ SZOŁ! GDZIE JEST SZOŁ? Płacz! Szok! Smutek! Żal! Ale także i zwroty akcji. To wszystko doprowadziło do użycia przez Pyzę Fermentacji (A)! Bo było jej smutno! Bałdzo bałdzo. I zaczęła skakać szukając księżyca w cieniu. -Gdzie księżyc?!? - krzyczał płacząc i skacząc będąc dużą Pyzą, może trochę zbyt dużą, ale wciąż Pyzą. Z Mięsem. Gdzie był księżyc, jak miało być szoł? Smutek. Naprawdę. Wielki smutek ogarnął to "niewielkie" drożdżowe ciałko. No jak tak dziecku zabawę zabrać. Smutek.
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Nie Mar 26 2017, 21:04
MG:
Dzięki zaklęciu Mikazukiego osiągnięty został pewien impas. Pyzuś skakał sobie, wrzeszcząc z rozpaczą, jednak okoliczni widzowie byli zbyt otumanieni, żeby zwrócić na to większą uwagę. T zdawał się być nieco zaskoczony całą sytuacją; wyglądał jak jakieś dzikie zwierzę, które nagle obudziło się pośród ludzi. Wodził oczyma tam i z powrotem, jakby spodziewał się nagłego ataku z którejś strony. W sumie miał prawo się spodziewać, choć żaden atak nie nadszedł. Złotooki L wyglądał jednak na bardziej pewnego siebie. Księżyc nad jego głową wcale nie zgasł, wręcz przeciwnie, zaczął świecić coraz jaśniej. Czyżby faktycznie był wytworem magicznym, iluzją? A może po prostu moc Mikazukiego była zbyt słaba, by zgasić coś takiego, jak księżyc? Albo też światło pochodziło od samego słońca, jak w przypadku księżyca na nieboskłonie... Możliwości było wiele.
- Nie wiem, kim jesteś - zawołał L, najwyraźniej przyzwyczajony do nieco teatralnego sposobu wysławiania - Ale nie ujdzie ci to na sucho! Zdajesz sobie sprawę z tego, jak trudno jest ukraść księżyc? A znasz może właściwości księżycowego światła? Pozawala ono ukazać prawdę, niszcząc każde zaklęcie! Niech owe krystaliczne światło cię osądzi! MOONJUDGE!
Nagle księżyc wręcz eksplodował blaskiem, a mrok gwałtownie zaczął słabnąć, by w ciągu kilku sekund zniknąć całkowicie. Owe światło okazało się palące w kontakcie ze skórą, pozostawiając lekkie oparzenia na skórze Mikazukiego i Pyzy. Nic zagrażającego życiu, jednak piekło i irytowało. Warto tu zaznaczyć, że światło zdawało się nie wpłynąć w żaden sposób na otumanionych widzów. Odkryło za to pozycję magów, którzy zmuszeni byli zareagować w jakiś sposób.
Jestem przeciwnikiem tur ataku i obrony, zostawię wam jednak decyzję. Moja wersja zasad - możecie śmiało atakować w każdym poście, choć ciągła ofensywa wywołuje niedociągnięcia w obronie. Jeśli wolicie wersję regulaminową - zaznaczcie to w swoich postach, wówczas ten post może być traktowany jako post ataku bliźniaków.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Sro Mar 29 2017, 20:53
//Ogólnie atak-obrona stosuje się w walkach PvP. W walkach z NPC MG robi zawsze po swojemu. Nawet jak w walkę zamiesza się drugi gracz, rzadko przechodzi to w atak-obrona, ten system po prostu nie bardzo ma sens przy NPCach//
No i masz ci los, jego zaklęcie zostało rozwiane przez księżyc... a co jeżeli był to prawdziwy księżyc a dzieciaki dysponowały magią księżyca? Nie no, bez sensu. Musiałyby być nieprawdopodobnie potężne. Jakakolwiek jednak sztuczka za tym stała, nie zmieniało to celu w jakim przybył tutaj Mikazuki. Chociaż szkoda wielka, że tak prędko został odkryty.-No masz ci los...-Powiedział rozglądając się a następnie kłaniając "Publice", niczym jeden z aktorów na scenie.-I tak złodziejskie nasienie rozwiało mrok których ich otaczał, lecz czy dzieci były w stanie zapanować nad mrokiem zgromadzonym w ich sercach?-Zapytał Mikazuki publiczność a następnie spróbował użyć zaklęcia Kiełkowanie na T. Czy dziki braciszek zrobi coś głupiego w nagłym porywie? Bardzo to Mikazukiego ciekawiło. Nawet jeśli on miałby stać się celem ataku jednego z braci.
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Sro Mar 29 2017, 22:47
I oto jest! -Księżyyyyc~! - krzyknął radośnie Pyzuś, nieświadomie używając Dog-Beating Attack (D)* w stronę naturalnego satelity tejże planety. Taki rzutohug w księżyc. W tym całym świetle księżyca i niedawno rozproszonym cieniu. No bo księżyc! Miejsce w pierwszym rzędzie! Uczestniczenie w pokazie. I inne podświadome Utwardzenie (B). No bo emocje! Kradzieże! Księżyce! Światła! Show must go on~! Dlatego chciał widzieć jak najlepiej. Ale był dzieckiem, które średnio kontroluje rzeczy. Więc samo to zbliżenie byłoby dość niebezpieczne dla wszystkiego bliskiego księżycowi. Wszak właśnie w niego leciał. I to mogło dość zaboleć. Nawet stosunkowo bardzo zaboleć.
*Wzmocnione do B Fermentacją
Shiyume
Liczba postów : 454
Dołączył/a : 18/09/2016
Skąd : Zaświaty
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Pią Kwi 21 2017, 23:28
MG:
L wręcz rozpromieniał, widząc sceniczny ukłon Mikazukiego. Skrzywił się jednak, kiedy do jego uszy dotarło słowo "dzieci". Wstrzymując powietrze, niczym obrażony przedszkolak nadął policzki i odczekał kilka sekund. Moment później jego twarz znów przyozdobił chytry uśmieszek, a usta wymruczały niezbyt stanowczo brzmiącą odpowiedź.
- Nie jesteśmy aż takimi dziećmi. Znam wiele dzieci mniejszych od nas. I nie będziemy się bawić w żaden mrok w sercach, prawda Tsu?
Złotooki odwrócił się do bliźniaka i natychmiastowo znieruchomiał. Coś było zdecydowanie nie tak. T zaczął się nagle trząść, początkowo lekko, później coraz szybciej i gwałtowniej. W końcu upadł na ziemię, zwijając się w podrygujący kłębek i mamrocząc niezrozumiałe słowa. Scena ta do tego stopnia zaskoczyła L, że ten nawet nie zwrócił uwagi na lecącą w stronę miniaturowego księżyca Pyzę. Chwilę później księżyc odrzucony siłą uderzenia zaczął odlatywać z powrotem na nieboskłon, Pyzuś leżał parę metrów dalej oszołomiony lekko rozbłyskiem towarzyszącym zderzeniu, a L już klęczał koło swojego sobowtóra.
- Halo, z nim jest coś nie tak! - krzyknął złotooki. Na jego twarzy i w jego głosie łatwo było zauważyć wyraźną panikę, uzupełnianą przez wypływający z ust potok słów - Tsu! Tsu, słyszysz mnie? Oprzytomniej wreszcie! Nie rób mi tego! Jak możesz być tak okrutny? Nie możesz mi tego zrobić, słyszysz? Tsu!
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Sob Kwi 22 2017, 11:24
Ehhh... Dzieciaki zdawały się kompletnie wciągnięte. Dla nich to była tylko zabawa i pewnie nawet nie rozumiały że postępują źle. Ten który więcej gadał wydawał się taki niewinny... Mikazuki podrapał się po głowie zastanawiając nad kolejnym ruchem, kiedy to dostrzegł dziwne zachowanie tego drugiego. Jego zaklęcie...? Niemożliwe. Jak? Zupełnie jakby zło samo w sobie szkodziło chłopcu. Albo było go tak dużo że jego serce nie mogło sobie z nim poradzić? W sumie czy miało to znaczenie? To była pułapka. To mogła być pułapka. To prawie na pewno była pułapka. Na brodę Agalasta... -Odsuń się, tylko mu szkodzisz.-Powiedział Mikzuki próbując podejść do "Tsu" i przyklęknąć przy nim, przytrzymując jego ciało. Następnie zapewne, szybko i mocno uderzyłby w jego splot słoneczny, chcąc po prostu pozbawić dzieciaka przytomności, by w amoku nie zrobił sobie krzywdy.-Musimy zabrać go do szpitala.-Powie do drugiego knypka, jeśli uda mu się znokautować pierwszego. Dopiero teraz przyszło mu do głowy, że to również mogła być gra. A jeśli była, to chyba ich zabije...
Pyza
Liczba postów : 241
Dołączył/a : 13/03/2014
Temat: Re: Wieś koło Hargeonu Sro Kwi 26 2017, 00:22
KSIĘŻYC! UCIEKA! NIEEEE! -PUCIUUUU!~ - krzyk Pyzy przeszył powietrze, wraz z tym dużym drożdżem pod wpływem Dog Beating Attack (D), gdy próbował on bowiem dorwać się do księżyca. I zobaczyć go z bliska. I dotknąć go. Ciałkiem! To byłoby takie fajne. A lądowanie? Kto by się tam martwił lądowaniem, skoro już duża Pyza wystrzeliła w powietrze. To przecież był teraz najmniejszy problem. Czym tu się przejmować? Uciekający księżyc, gdy się przyszło go pooglądać! To był problem, a Pyzuś nie mógł znieść tego, że mu księżyc kradną! Złodzieje jedni! -KSIENZYYYYC!~ - załkał głośno, próbując doskoczyć (przy pomocy spella... i tak w kółko).
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.