HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Klasztor Zori - Page 8




 

Share
 

 Klasztor Zori

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 11 ... 15  Next
AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyWto Lis 20 2012, 13:46

First topic message reminder :

MG

Porywisty i zimny wiatr targał gołymi już i słabymi drzewkami na wszystkie strony. Nieliczne stojące jeszcze jebane tybetańskie drzewka iglaste, kołysały się w takt muzyki, którą grał wiatr razem z drewnianymi okiennicami klasztoru. W każdym oknie paliło się światło, była to bowiem pora modłów i przy samotnym blasku świecy, mnisi odbywali medytacji. W jednym z okien klasztoru, jednak świeczka się nie paliła. I tylko naprawdę bystry obserwator mógł dostrzec na tle ciemnej szyby, oświetlanej jedynie blaskiem księżyca, pomarszczoną twarz mężczyzny. Wpatrywał się on w księżyc, stojący teraz w pełni i widocznie nad czymś rozmyślał. Przejechał dłonią po swojej łysej głowie i spuścił wzrok na dól, patrząc na wewnętrzny dziedziniec klasztoru, wzdychając powoli. To jego potomkowie stworzyli to miejsce, przed trzema stuleciami. Było idealne, na szczycie wielkiego, trudno dostępnego płaskowyżu. Z prawej i lewej strony, a także na tyłach klasztoru, znajdowała się jedynie pustka, bowiem tu stroma skarpa kończyła się. Gdyby ktoś próbował zaś wejść tamtędy do klasztoru, musiałby pokonać 250m oblodzony odcinek, prawie całkowicie płaskiej ściany. Nieliczne kamienie mogły służyć za podpórkę dla ręki czy nogi, ale nigdzie nie było miejsca na to by usiąść. A lód pokrywający ścianę płaskowyżu, tylko utrudniał wspinaczkę, czyniąc klasztor niezdobytym z właściwie trzech stron świata. Jedynie zachód, przednia strona klasztoru, była dostępna dla ludzi. Mimo to i ta droga była rzadko używana. Niebezpieczna i zawiła wiodła przez las i stromą ścieżką wzdłuż bocznej ściany, sąsiedniej góry. Dróżka prowadziła do małej wioski u podnóża góry. Jedynego kontaktu między światem zewnętrznym a mnichami. Tak więc klasztor który tu zbudowano, był prawdziwą twierdzą. Na dodatek owa ścieżka była tak wąska, że mieściła ino dwóch mnichów naraz. Sam klasztor, otoczony był murem kamiennym wysokości 3m, brama zaś całkowicie drewniana, otwarta była tylko między 06:00 a 18:00. Kto znalazł się na terenie klasztoru po tej godzinie, do rana wyjść nie mógł i na odwrót. Jeśli mnichowie nie wrócili przed 18:00 to noc, spędzali na dworze. Główny budynek znajdował się na malutkim wzniesieniu, był to jedno piętrowy budynek, o planie kwadratu, zajmujący 3/4 powierzchni klasztoru, leżący w samym jego centrum. A w centrum głównego budynku, znajdowała się 17m wieża. Dookoła głównego budynku były poustawiane budynki takie jak kapliczka, stajnia, kuchnia, stołówka czy malutki szpitalik. Budynków było znacznie więcej i rozsiane były oczywiście po całym terenie klasztoru. Na to wszystko dumnie patrzyła postać z okna, w wieży. Dumnie a zarazem z dozą zmartwienia i nostalgii. Według proroctwa już dziś mają potoczyć się losy klasztoru. Starzec nie wiedział nic więcej, tylko tyle że zdarzy się coś wyjątkowego. Czy to będzie zbawienie? A może przekleństwo? Przeżegnał się i pomodlił do buddy o łaskawość, po czym udał na spoczynek, po raz ostatni obrzucając czujnym wzrokiem, dzieło swych przodków.

Na temat misji dostaliście nie wiele informacji. Ot udać się do wioski na dalekiej północy. Do karczmy pod płetwą Narwala. To też nie mając zresztą większego wyboru, uczyniliście. Karczma nie była zbyt gustowna, ba wydawała się nieco... niechlujna. Ale co się dziwić, na tak dalekiej północy goście inni niż mnichowie z pobliskiego klasztoru, byli dość dziwnym i niecodziennym widokiem, a karczma nie była przystosowana do takich rzeczy. Karczmarz modlił się tylko w duchu, byście nie zabawili tu długo. Bowiem skromne zaopatrzenie jego piwnicy, może bardzo szybko stopnieć z szóstką nowych wędrowców. Siedzieliście więc w karczmie, przysłuchując się miarowemu dźwiękowi, jaki wydawała z siebie polerowana przez karczmarza szklanka i czekaliście. Nie trwało to długo, po około godzinie od przybycia ostatniego z was, pojawiła się siódma osoba, dość mizernej postury starzec, odziany w czarnego koloru togę, jakby zimno panujące na zewnątrz, nic dla niego nie znaczyło. Posiadał tylko jedno oko, drugi oczodół ział pustką a staruszek wcale tego nie ukrywał, ba pokazywał to jak gdyby chełpiąc się odniesioną niegdyś raną. Obrzucił on waszą szóstkę, notabene jedynych ludzi w karczmie, nie licząc samego karczmarza, po czym zajął miejsce przy największym stoliku, opierając laskę obok krzesła. Nawet karczmarz na chwilę przestał polerować szklankę, przypatrując się jegomościowi, który wyjął zza pazuchy fajkę i zapalił, używając zapewne magii, gdyż nie zauważyliście by wyciągnął cokolwiek co by mu ów fajkę zapalić pozwoliło. Karczmarz widząc to przeżegnał się szybko i wrócił do polerowania szklanki, jak widać magia w tych stronach nie była widokiem codziennym. Staruszek zaś zaciągnął się dymem z fajki i powoli, bez pośpiechu wypuścił dym z ust.
-Usiądźcie dzieci... nie mam wiele czasu więc streszczajmy się.- Powiedział spokojnie i oparł ramiona na stole, patrząc na was wszystkich uważnie-Każdy z was zapoznał się z tematem misji, inaczej by was tu nie było. Mam to gdzieś czy będziecie współpracować, konkurować czy co tam jeszcze wymyślicie. Ja chce informacji, wy pieniędzy. Prosty interes, lecz jeśli macie jakiekolwiek pytania, to tylko po to tutaj jestem. Jeśli będę mógł...- Tu na chwilę zawiesił, patrząc na każdego z was po kolei, przy czym na dłużej wzrok zawiesił na Makbecie-I oczywiście chciał, to wam odpowiedzi udzielę. Klasztor znajduje się na płaskowyżu leżącym 400m za górą Lup leżącą oczywiście obok wioski. Możecie pójść szlakiem, albo zrobić co tam chcecie, jak mówiłem nie obchodzi mnie to.- Powiedział co miał powiedzieć i skończył milknąc na chwilę, by znów zaciągnąć się dymem z fajki-Więc, macie jakieś pytania?- Spytał już spokojnie, patrząc teraz tylko na Nanayę.


Ostatnio zmieniony przez Don Vito Ferliczkoni dnia Wto Lis 20 2012, 17:29, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647

AutorWiadomość
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyCzw Sty 17 2013, 20:11

Spiżarnia~! Jak cudownie. Tajemnica, skąd brało się śniadanie nagle została rozwiązana. W końcu nigdzie indziej nie natknęli się na takie zapasy. Ale to Seth znalazł to, czego szukali. Przeszła niedługi odcinek i zajrzała do pomieszczenia. Skromne, jak na archiwum, musiała przyznać, ale nie chodziło o ilość, tylko o treść. Podoba mi się ta nazwa, naprawdę. Ale gdzie moje maniery, nazywam się Ignacio von Aren... Zaczęła czytać. Początkowo wyglądało to jak zwyczajny dziennik, przeżycia i wspomnienia wojownika, którego życie nie głaskało po główce. Uśmiechała się, czytając o jego rodzinie, a później o żonie, zalotach i synu. Ale pomiędzy tymi wątłymi uśmiechami panowała powaga i skupienie, może nawet odrobina współczucia i podziwu dla silnego ducha, jakim niewątpliwie był von Aren. Sama nie była do końca pewna, czy byłaby w stanie dokonać takich rzeczy... Ostatnio nawet chciała się zabić. Dość ironiczny uśmieszek wskoczył na jej usta, ale szybko zniknął.
Drugi tom... Drugi tom obrócił jej względny spokój w perzynę. Dziesięć lat minęło od skończenia pierwszego rozdziału dziejów mężczyzny, ale jak wiele się zmieniło. Nawet nie był człowiekiem. Gdy wcześniej od niego biła miłość, którą można było zdefiniować w jakiś sposób, teraz z tego człowieka pozostałą tylko powłoka, pod którą kryły się żal, gorycz, rozpacz, cierpienie, niemożebna wulgarność... Doświadczył wielkiej krzywdy. Krzywdy, której miała nadzieję ona sama nigdy nie doświadczy. Jaki był powód, dlaczego? Czytając coraz dalej, coraz mocniej zaciskała usta. Nie podobał jej się kierunek, w którym zmierzał von Aren.
Ale to tom trzeci okazał się być najgorszy. To nie był ten sam człowiek. Miała wrażenie, ze von Aren stał się taki sam, jak Delos i to najbardziej ją zmroziło. Pochłonięty przez siłę, którą mu ofiarowano i przez zemstę. Zemstę potrafiła zrozumieć, ale... Możliwe, że była zbyt słaba, by pojąć jak kusząca jest wielka siła. Bahra... Czytając, co stało się z mnichami, zakryła usta. Przeżył ich wszystkich przynajmniej pięć razy... Ale nawet to nie było ważne... Janos... Puzzle się powoli układały. Posiłek... Ktoś ponownie wylał na nią kubeł lodowatej wody. Byli... posiłkiem... Gdzie był Finny? Musieli go znaleźć. Jak najszybciej.
Mimo wszystko najbardziej szokująca okazała się być pijawka. Jak coś takiego... Gdyby trzymała te papiery w dłoni pewnie by je upuściła, na szczęście te wciąż leżały na stoliczku. Romerum... Miała wrażenie, ze tam się wszystko zaczęło i tam się kiedyś powinno skończyć, ale wręcz odrzucała ją myśl, by tam pojechać. Ta kraina jawiła się w jej oczach jak dzikie miejsce, w którym dosłownie wszystko może cię zabić... lub zmienić nieodwracalnie. Żółć zaczęła się w niej zbierać, ale siłą woli powstrzymywała odruch wymiotny. Boże... Ród smoka okazał się być jedną osobą, osobą wręcz nieśmiertelną, przez stworzenie, o którym wolałaby nigdy nie wiedzieć. A wszyscy mnisi to... Nie wytrzymała i zwymiotowała skromne śniadanie na posadzkę pokoiku. Potworne. jedynie to krążyło po jej głowie. Chciała stąd jak najszybciej wyjść. Nie przejęła się skarbem, o którym pisał hrabia, nie przyszła bawić się w złodzieja. Ważniejsze było co innego. Otarła usta z żółci. Uch, nieprzyjemne uczucie, jak zawsze...
- To jest... straszne... - wyszeptała, ale ponownie uderzyła w nią myśl "Gdzie jest Finny?!" Pobladła. Posiłek... Nie, nie, nie, tylko nie to! Zgarnęła jedną dłonią teczkę i wcisnęła ją Sethowi.
- Pilnuj jej jak własnego życia! - wycedziła, telepiąc się z obawy o młodego towarzysza. Ona nie mogła jej trzymać, potrzebowała obu dłoni, do magii i do strzelania, choć strzelanie w tych lochach to zgubny pomysł. Złączyła dłonie, patrząc na Setha niemal błagalnie.
- Musimy przeżyć... wszyscy... - wyszeptała bezgłośnie, po czym wybiegła z pomieszczenia. Musiałą odnaleźć blondyna jak najszybciej. Musiała się upewnić, że jest bezpieczny, że nic mu nie jest, że nie spotkał von Arena. Najkrótszą drogą było oczywiście skierowanie się dalej, w głąb lochów, w stronę podwójnych drzwi. Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie biegła tak szybko, pchana obawą i strachem o nich wszystkich. Nawet o Makbeta, który mógł być już tylko kupą mięcha, ale w duchu miała nadzieję, ze to nie prawda, że jednak spotkał go znacznie lepszy los i może jest już daleko od tego miejsca. Ale Finn... Coś ścisnęło ją za gardło, gdy skręciła, niemal wpadając na ścianę. Oby nie było za późno, proszę, proszę, proszę... Błagała w myślach jakieś nieznane siły. Widząc podwójne drzwi, otworzone, spodziewała się już tylko najgorszego. Nie... Wręcz wpadła do środka, nie martwiąc się nawet o własne bezpieczeństwo. Finn... Aren... Jęknęła głucho, gdy zobaczyła, że Finny leży praktycznie bez życia na ziemi, a hrabia stoi o własnych siłach. Cała siła z niej uleciała. Nie... Myślała, że jeszcze chwila, a nogi się pod nią ugną, ale tak się nie stało. Wciąż stała, trzęsąc się. Był to strach przemieszany z gniewem. Możliwe, że właśnie tak czuł się sam Aren, gdy zobaczył głowę małżonki w rękach... Nie, jego uczucia wtedy były bardziej skomplikowane, ale nie było to ważne. Liczył się gniew...
- Co mu zrobiłeś... - wyszeptała, patrząc na leżącego Finna, a głos jej się załamał. Nie była w stanie mówić głośniej. - Dlaczego... - Przełknęła ślinę. Wciąż miała w ustach smak żółci, a mdliło ją ponownie. Tym razem z innego powodu. Ale zdawała sobie również sprawę ze swojej wielkiej bezsilności przeciwko niemu. Zacisnęła pieści jeszcze mocniej, wpatrując się już w samego mężczyznę. - Co zrobiłeś Finnowi? - Udało jej się nieco podnieść głos, ale niewiele. Tylko na tyle było ją stać... Wykrzykiwać słowa bez pokrycia. Jaka jestem żałosna... Jęknęła w myślach, ale nic na to nie mogła poradzić. Była tylko zdolna do myślenia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyCzw Sty 17 2013, 20:53

Seth cały rozpromieniony swym odkryciem, zaczął powoli czytać kartki, będące zawartością teczki. Pierwsza częśc historii von Arena wiała nudą, młodość: dom rodzinny, rodzice, później wyruszenie na wojnę. I on napisał, że swoje przeżył? Taki pamiętnik to i Sethor mógłby napisać po wyjściu z tego okropnego klasztoru. Urodził się w roku x350? Nawet ładny rok. Połowa czwartego stulecia. Wojna toczyła się na terytorium Romerum, dzikich terenów, na których swej nogi nie postawił jeszcze Seth. Ignacio von Aren wspomniał też o swoim wielkim błędzie, to jest, zostawieniu przy życiu chłopca, imieniem Zeref. Tu już zaczynało być ciekawiej, ten chłopiec ofiarował im wielką moc... Moce żywiołów... Mając na myśli 'ich', Seth mówił o Ignacio i Delosie- o Smoku i Krwawym Demonie. Skoro we trzech potrafili sprostać kilku setkom wyszkolonych żołnierzy, Zeref musiał mieć naprawdę potężną moc. I mógł ją rozprowadzać pomiędzy innych ludzi... W jednej z wielkich bitew, raniony śmiertelnie padł Delos. To był zapewne punkt przełomowy w życiu Ignacio. Pierwsza część jego pamiętników zakończyła się dość swobodnie, rozmyśleniami na temat Zerefa.
Druga część Dziejów Arena była już o wiele ciekawsza od samego początku. Okazało się, że Delos żył, albo i nie żył, ale wciąż istniał! Zniszczył szczęśliwe życie Ignacia i dość poważnie go poranił. Smok uciekł więc na północ, do Klasztoru założonego przez wspólnika z przeszłości, Horvata. Tam doszło do zwampirzenia von Arena.
-Przynajmniej już wiem, kim są ci dziwni mnisi- pomyślał Seth. Teraz rozjaśniło mu się w łepetynie, choć nie do końca. Niby te wampiry nie mogły funkcjonować pod światłem słonecznym, ale Bahra i Llang-mley byli na zewnątrz...
Trzecia część Dziejów Arena- najburzliwszy fragment jego historii. Było to pewnie ponad 300 lat temu, lecz skoro został tu wspomniany Bahra... To by znaczyło, że słudzy von Arena nie umierają ze starości, lub ich cykl życia wydłuża się znacznie.

Gdy już Seth, jak i Nanaya skończyli czytać, dziewczyna wręczyła mu tę teczkę do rąk i sama puściła się pędem przez niebezpieczne podziemia by uratować Finnyego.
-Żeby aż tak ryzykować by ocalić takiego dziwaka jak on? Zresztą, czemu ja się dziwię, sam nie jestem lepszy- pomyślał, trzymając tę teczkę. Skoro zostałą mu ona wręczona, znaczyło to dość wyraźnie, że nie ma walczyć. Seth więc udaje się na obchód dalszych drzwi, które minął zapewne Finny, idąc w swym transie. Jeśli jest to możliwe, mag idzie w tę samą stronę co Nanaya, czyli nie cofa się, tylko idzie naprzód.
Jeśli Seth natrafi na te dziwne drzwi z pokrętłami, ustawia pierwszą cyfrę na "3", drugą na "5" następnie sprawdza wszystkie możliwości od 359, lecąc w dół do 350. Któraś z tych liczb musiała stanowić rok urodzenia Horvata... Zapewne okolice roku X357, ale lepiej sprawdzić za dużo, niż za mało. W przypadku odmowy współpracy, idzie do tych wielkich drzwi by poskarżyć się Nanayi i Finnyemu na stare, zardzewiałe, spruchniałe skarbce jakich wiele na tym okrutnym świecie nie wypuszczając z łapek tej teczki.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyCzw Sty 17 2013, 21:33

To pierw Gemini:

Co mogły począć maluchy, a przynajmniej jeden z nich... Zwłaszcza, że jeden z bliźniaków został złapany! Gemi wraz z Minim zrobili to co mogli, a więc użyli swojej Mimicry, ażeby to zmienić się w tego nieokrzesanego neandertalczyka, jakim był mnich. Oczywiście jeśli akcja się powiedzie, powinny stać się mnichem w kajdanach i posiadać wiedzę o jego umiejętnościach. W każdym bądź razie pierwszym co robią, to próbują odepchnąć łysola od Makbeta. Mnich był dość szybki, więc atak z zaskoczenia po przemianie mnicha powinien przynajmniej na tyle poskutkować, by odepchnąć go od sojusznika...
- Makbet... Wszystko w porządku... Możesz się ruszać? - te słowa kierują przekształcone Gemini w kierunku Makbeta, aby upewnić się, że mogą liczyć w razie czego na wsparcie w walce innej osoby lub na to, iż ten da radę się ewakuować. Oczywiście nie odwracają wzroku z oponenta. To byłaby głupota! Próbują zachować czujność i przewidzieć możliwy ruch wroga.


Natomiast bidulek Finny:

Dotknął trumny z jakąś dziwną łatwością... Te spojrzenia... One były... Dziwne! W sumie wszystko było podejrzane. Ci mnisi jakby go nawet przepuszczali... Tylko czemu?
Trochę kiepski moment na zastanawianie się wybrał sobie zielonooki, gdyż ni stąd ni zowąd usłyszał nagle ten sam głos, a chwilę potem poczuł ból... W sumie go poczuł... Przebito jego prawą dłoń, jednak jakoś to wszystko sparaliżowało go. Nie mógł nic zrobić, a w międzyczasie z pojemnika wyłonił się... Ktoś... Nie mając nawet wiele czasu na reakcje, blondasek został pochwycony za twarz przez Arena. Zero pytań, czy czegokolwiek. Te... Te spojrzenie... Finny nawet nie mógł nic z siebie wydusić...
- Ja... - wymsknęło się tylko z jego ust, jednak jego umysł póki co był pusty. Czego on chciał? W sumie nie miał nawet pojęcia. W tej chwili pragnął jedynie by ich grupka mogła oddalić się stąd bezpiecznie. Być jak najdalej stąd... Móc bez większego uszczerbku na zdrowiu opuścić to przeklęte miejsce. Znaleźć się w ciepłym, przytulnym, a przede wszystkim bezpiecznym domku. Tak! Teraz tylko tego chyba pragnął... Zresztą... Nawet nie mógł się zastanowić dobrze! Bezczelny Smok wbił się od tak do jego psychiki... Jego wspomnienia... Jego przeszłość... Jego myśli... Aren wziął sobie to wszystko w zamian pozostawiając wyłącznie ból... Poprzednie przebicie dłoni było zwykłym lekkim ugryzieniem nędznego owada w porównaniu z tym, co teraz odczuwał blondasek. Momentalnie poczuł się słabo... Jakby znalazł się u kresu swojej wytrzymałości... U kresu swych sił... Tego było zbyt wiele... W dodatku co miał zrobić sam przeciwko 11 przeciwnikom... Jedynie co zdążył zarejestrować blondasek to upadek na ziemię, jednak czy ten się chociaż liczył... Czym niby był taki upadek? Czym niby był Finny przy takim von Arenie?! Odpowiedź niemal nasuwała się automatycznie... Niczym...
Tylko czy aby na pewno?! Bądź co bądź może i zielonooki był zwykłym odpadkiem, jednak... Gdyby nie on... Gdyby tu nie przyszedł... Gdyby nie dotknął tej trumny... Aren by się nie odrodził! Tak... Tylko, że to kolejny argument ukazujący jakim parszywym śmieciem jest nastolatek... Dał na nowo życie swojemu... Wrogowi? Czy Aren był wrogiem..? Dobrym ktosiem to on raczej nie był, ale... Oferował mu nagrodę... Powiedział, że Finny może mu się jeszcze przydać... Do czego? A nawet jeśli to nie mógł pozwolić sobie na takie leżenie! Przez niego to wszystko! To dlaczego inni mają cierpieć? Nagroda... Czy będzie mógł prosić o wszystko? Chwila... Jak tak się zastanowić to ten... On nazwał go władcą?! Władcą czego? Chyba nie chodzi o Gwiezdne Duchy... W końcu nimi blondasek raczej władać nie chce... Z nimi raczej woli się zaprzyjaźnić krok po kroku... W końcu każdy jest inny! Każdy jest wyjątkowy i wspaniały na swój sposób i jeśli się zaprzyjaźni z nim to pomoże na pewno! Nie? Więc po co tworzyć sztuczną relację władca i sługa... Zresztą... Czy Finny chciał czymś rządzić? W końcu władza równoznaczna jest z wielką odpowiedzialnością... Nie można jako władca wysługiwać się służbą! To obowiązkiem władcy jest być gotowym wesprzeć swoich poddanych... Ale... Jak zielonooki miałby się okazać jakimś władcą? Czego?! Chyba swoich portek tylko... No może jeszcze mieszkanka i cywilizacji rodzącej się pewnie w starych już produktach zakupionych do domu...
Wróćmy jednak do otoczenia... Może nie słyszał dokładnie... Może nie widział dokładnie... Jeśli w ogóle docierały do niego jakiekolwiek bodźce... Ale raczej wyłapałby wejście i słowa swojej koleżanki... Mógł ją tak nazwać? Może... Jemu wiele nie trzeba by kogoś uznać za kolegę/koleżankę... To mogłoby tylko pokrzepić serce blondaska. Nie może pozwolić, aby to inni narażali życie za niego! On to spowodował! On to musi zakończyć! W każdym bądź razie całymi siłami jakie jeszcze posiada, spróbuje mimo wszystko jakoś powstać, usiąść, unieść się. Nie da sobą zawładnąć jakiemuś żywemu trupowi, który chce skrzywdzić jego znajomych. Kto wie?! Może nawet zniszczyć świat?! Jeśli usiądzie to wtedy mówi następujące słowa, które wypowiada także jeśli nie dał rady wstać, a da rade coś wykrztusić! Oczywiście nawet jeśli nie da, to próbuje do skutku! Nie da za wygraną! Ale co mówi... Ma prawo do życzenia, nie? Do nagrody...
- Czy... Czy... spełnisz... każde życzenie... jakie... jakie wybiorę... na nagrodę? - wysyczał cichym głosem te dość długie jak na jego stan pytanie. Wypada najpierw się upewnić co może sobie zażyczyć, a nie porywać się na życzenia jak z motyką na słońce. Muszą się stąd wydostać... Jeśli nie on, to chociaż reszta... Nie mogą zginąć przez niego... Nie mogą... Nie mogą! Nie pozwoli na to! NIGDY! Wrócą wszyscy razem! Może nie zdrowi, ale w miarę cali...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 00:45

MG

Sethor: Tak więc ruszyłeś, olewając obecnie Nanę i Finna, minąłeś nawet drzwi w których tamta się zatrzymała, ale nie. Finna miałeś gdzieś za to skarby... tak Skarby. Chciałeś ich, pożądałeś! Dlatego gdy tylko dotarłeś do drzwi z pokrętłami, wyszedłeś z założenia że to sejf i zacząłeś kręcić. x359... nic. x358... szczęk. Kółka zapadły się do środka, zaś na ścianie uformował się napis "Możesz zabrać tylko jedno" Po tym ściana uchyliła się zapraszając cię do małego, zagraconego pokoiku, w którym było prawie wszystko. A jedną z tych rzeczy mogłeś sobie zabrać.

Macbeciątko i bliźniaki: Gemini postanowiły zmienić się w złego mnicha i wtedy... zniknęły~! Widać po zmianie w mnicha, skopiowały całe jego ciało i znalazły się pod kontrolą nie Finna a tego kto kontrolował mnicha czyli Arena a ten postanowił je odesłać. Sad but true. Makbeć znowu został sam.

Nanaya i burak: Finny nie dał rady odzyskać nadal swojego jestestwa, dlatego wegetował sobie dalej na podłodze jak idiota. Tym czasem do pomieszczenia wbiegła Nanaya
-Spokojnie, moja droga. Chłopakowi nic nie jest, no prawie.- Powiedział z upiornym uśmiechem ruszając w twoją stronę. Naprzeciw niego wyszedł jeden z mnichów, podając mu brązowy habit, który ten na siebie zarzucił.
-Kobieta mag, co świecącymi kulami włada... Czasy bardzo się zmieniły od kiedy zasnąłem. Czujesz coś do niego?- Rzucił pytająco, wskazując na Finna.-Jesteś inteligentna, ale nie doświadczona a to czyni z ciebie głupca. Mimo tego ktoś taki jak ty by mi się przydał, nie tylko w łożu oczywiście.- Powiedział do ciebie spokojnie, stojąc gdzieś w połowie drogi między tobą a Finnem.
-Jednakże do niczego cię nie zmuszam, masz prawo wyboru. To jak, chciałabyś się do mnie przyłączyć...? Zasmakować w nieśmiertelności?- Uśmiechnął się, wyciągajac do ciebie dłoń.

Stan postaci:
Finny: 78%MM, prawa dłoń przebita na wylot, jesteś mentalnym warzywem obecnie
Sethor: 94%MM
Nanya: Płytkie rozcięcie na prawym ramieniu, szczypie ale właściwie nic poza tym.
Makbet: Bolące jak diabli nadgarstki i przedramiona. Złamana 8 i 9 para żeber z lewej strony.

Czas na odpis: 20.01 godzina 01:00
//Sethor co do nagrody, napisz jaki przedmiot chcesz typu "Broń, worek z kasą etc." a ja na podstawie tego co zabierzesz powiem ci co wygraueś xd//
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 01:30

Mały buraczek leżał sobie tak na ziemi, czekając pewnie, aż ktoś zrobi sobie z niego barszcz... Niah... Że też życie potrafi być takie niesprawiedliwe... Słyszał głosy w oddali jego wspólniczki... Kroki Arena... To wszystko bylo tak blisko, a jednak tak daleko... Blondasek pragnął jakoś interweniować, jednak jedyne co póki co mu pozostawało to chyba modlitwa i massive retrospekcja! Może chociaż nie zapomni kim tak naprawdę jest... Nie zatraci się w bólu zadanym przez hrabie... Moze i jego życie miało i jakieś smutniejsze momenty zwane często upadkami, jednak wzloty potrafiły to przyćmić. W dzieciństwie w sumie niczego mu nie brakło, żył dostatnio i w szczęściu... Spotkał Gemini dzięki przypadkowi, a może nie... Tego już nie określi. Gemini... Te dwa małe duszki mimo swojego wzrostu miały pojedynczo więcej siły od zielonookiego. Co by bez nich zrobił? Tego nie wiedział... Potrafiły w sumie wszystko! Zawsze mógł liczyć na Bliźniaków. Pomijając już inne scenki takie jak chociażby wyruszenie w własną podróż zbadanie świata! Odkrycie go! Podążanie śladami rodzicielki i w końcu dołączenie do policji. Policja... Był policjantem, ale w sumie to co takiego zrobił jako policjant? W sumie nawet nie miał jak zabłysnąć... Nie mógł teraz się poddać... Nawet... Nawet nie wie jak nazywa sie jego szef! O tak! Jak wróci... Jeśli w ogóle... Będzie musiał pogadać z tym szarowłosym gostkiem o dobrym wychowaniu... Nie przedstawić się podwładnemu! Bezczelność! Chociaż... Lubił słodycze... Ach.. Słodycze... Kolejna rzecz, a nawet miłość i pasja nastolatka w jednym! Za nimi na koniec świata... Ale.. Nie może teraz polegnąć... Co jeśli to by oznaczało już nigdy w życiu nie skosztować cukierkowego raju... NIE! Potem ta misja... Przeklęty śnieg, chłód i w ogóle cała północ! Że też się tu wybrał... W sumie może powinien żałować, ale... Nie poznałby wtedy tych ludzi... Nie poznałby Nanayi, która teraz naraża za niego życie... Nigdy by jej wtedy może nie polubił... Może i momentami go przerażała, ale.. Była dla niego niemalże zawsze miła, a teraz ma zginąć za niego... Przeklęty klasztor Zori! Przeklęty świt! Niby jak to ma nam pomóc... - myślał sobie blondyn. Nie miał za złe Bahrze tej skrytości, ale ciut więcej informacji mogło zmienić wszystko... Bahra... Przyjemny staruszek... Może kiedyś wypiłby z nim herbatkę... Tylko czemu nawet ktoś tak stary ma więcej siły od Finna? Tego powoli było już za wiele... Nie może wiecznie kryć się za innymi! Musi nauczyć się brać sprawy w swoje ręce! Jeśli nie teraz to kiedy? Tak wiec ponawia probe końcowych akcji z nieco większym zapałem! Nie pozwoli nikomu umrzeć! Nie na jego służbie! Pytanie oczywiście wciąż to samo...


// jak coś edit miał na celu tylko poprawienie literek... z=ż itd. *pisał koło pierwszej z komy...* nic w sumie nie dodałem jak coś...


Ostatnio zmieniony przez Finny dnia Pią Sty 18 2013, 08:02, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 01:36

Prawie. To dobre określenie. Jak można powiedzieć, że nic mu nie było, skoro leżał bez życia na zimnej, kamiennej posadce?! Nie panowała już nad drgawkami, które opanowały jej ciało, gdy patrzyła na na von Arena, tak zadowolonego z siebie, nie przejmującego sie niczym. A więc miała rację, to nie była ta sama osoba, która pisała pamiętniki ponad czterysta let temu. Może to kwestia wieku, ale to było po prostu... zezwierzęcenie. A słowo 'moja droga', przy tym uśmiechu i tonie brzmiało prawie jak obelga lub siarczysty policzek wymierzony ku jej osobie. Możliwe, że nie miał tego na celu, ale ją już mdliło z wściekłości. Prychnęła, słysząc o świecących kulach. Nie wiedział nic o tym, co potrafiła, i niech lepiej tak pozostanie. Do tego kobieta mag... To brzmiało, jakby to kobiety były gorsze, ale przecież hrabia żył w innych czasach. I pewnie, gdyby sytuacja nie była inna, wymierzyłaby w Smoka bez chwili wahania. Jednak był Finny i była Jego świta. Nie ważne, jak bardzo by się starała, nie dałaby im wszystkim rady. Czujesz coś do niego...? Nie dało sie ukryć, ze to pytanie zbiło biedną Nanayę z tropu i jej złość zastąpiło chwilowe zagubienie. Czy coś do niego... Tak, czuła, coś, czego nikt nie jest w stanie odebrać towarzyszom, którzy razem przeszli przez piekło - przyjaźń. Pomimo wielu trudności i zgrzytów, wiedziała to. Spojrzała twardo na zbiżającego się mężczyznę.
- Tak, jest to coś, co ty byłeś w stanie kiedyś czuć do innych towarzyszy broni - odpowiedziała chłodno, rozglądajac sie uważnie po pomieszczeniu. Musiał być jakiś sposób, by się stąd wydostać razem z Finnym bez walki... Lub przynajmniej bez wiekszej... - Co...? - Nanaya zaniemówiła. Tym razem Aren wymierzył cios idealnie tam, gdzie zabolało. Czy on chciał... żeby stała się taka... jak oni wszyscy? Nie... Nie. Nie! Nie, nie, nie, nie, nie nie!!! Jej umysł wrzeszczał, sprzeciwiając się takiemu losowi, bycia takim samym potworem, człowiekiem, nie nawet nie czowiekiem, kreaturą pozbawioną wszelkich uczuć, wszelkich skrupułów, wszelkich racji. Ta myśl napawała ją obrzydzniem większym, niż fakt istnienia czegost akiego jak wamiryczna pijawka. Nie chciała smakować nieśmiertelności! Nie chciała być nałożnicą potwora! Nie chciała, nie chciała spędzić wieczności... Ale z drugiej strony byli oni. I Finny, którego nie mgła zostawić, i Sethor, któy powinien jak najszybciej opuścic mury klasztoru i... Bahra. Obiecała mu. Jeśli... Jeśli dzięki temu wszystkiemu będzie mogła zakończyć to wszystko... Przełknęła głośno ślinę. Zascho jej w ustach przez to wszystko.
- Powiedz mi... czy w zamian będę mogła prosić o kilka rzeczy? Nie o władzę, moc, skarby... - zaczęła cicho, walcząc ze wszystkimi emocjami, które się w niej kotłowały, a głos jej sie załamywał. Niedługo pęknie, czuła, że niedługo bępnie, jak porcelanowa lalka, którą ktoś rzucił na podłogę lub kryształowa figurka. - Chciłabym, żeby Finnian, Sethor, Makbet i Yoshimaru mogli bezpiecznie opuścić mury klasztoru... Wraz ze wszystkim, co tutaj znaleźli... I... - zawahała się. Czy mogła? Mogła czy nie, musiała. - Chcę zabić Bahrę - zakończyła, patrząc odważnie na mężczyznę w habicie. Była u kresu sił psychicznych, ale wykrzesała z siebie na tyle odwagi, by spojrzeć na resztki człowieka, którym był Aren. Słaba odwaga, ale odwaga. Odwaga upadajacego człowieka, który nie ma już nic do stracenia. - To dość mała cena za moją osobę - dodała. Mnisi straciliby posiłek? Nie obchodzi jej to. Miała stać sie jednym z nich? Za życie towarzyszy była do tego zdolna. Ale wiedziała, że nie była na pozycji, gdzie może dyktować warunki. To wszystko były prośby człowieka, który chciał bezpieczeństwa tych, którzych pokochał.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 13:54

No proszę, metoda prób i błędów okazała się być prawidłowa... Cóż zrobić, wrodzony geniusz Sethora objawił się po raz kolejny. Mógł sobie wziąć jedną rzecz... Jedną... mógł być bogaty, mógł być potężny, mógł być mądry... Co natomiast wybrał mag?
-Ja pierdziele, nie wiem co wybrać. Hm, może jakaś szpanerska srebrna katana?- pomyślał po czym zaczął szperać w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mu się przydać w anihilacji wampiro-ludojado-michów. Spider-sense w głowie chłopaka alarmował, że nie powinien już się cofać. Pewnie przegapił jakieś gigantyczne drzwi, ale za nimi nie czeka go nic miłego, cokolwiek by nie zrobił. Seth więc ogranicza się do wyszukania przedmiotu w skarbcu i czeka przed wejściem. Ma czas. Nie wiedział, dokąd pobiegła Nanaya, dokąd poszedł Finny, ale wogóle mu na tym nie zależało. Skoro zostawili go z tą teczką, nie potrzebowali go. A Seth umiał to uszanować, robiąc tym razem za tragarza.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 16:45

MG

Rozmowa z przeciwnikiem bynajmniej nie służyła psychice Nanaś. Raczej tylko bardziej ją dewastowała. Rozmówca zdawał się jednak nie przejmować psychiką dziewczyny, już tak zaburzoną i zmaltretowaną przez wydarzenia w klasztorze.
-Uczucia... Od kiedy zostałem tym kim jestem, uczucia odeszły. Ja nie czuje moja droga i uwierz mi że jest to niesamowicie wygodne. Twój osąd nie jest zanieczyszczony tymi wszystkimi bzdurnymi... odczuciami.- Prychnął z pogardą, widać uczucia były dla niego zbędnym balastem którego udało mu się pozbyć, dzięki temu kim się stał.-Gdybyś została nieśmiertelna, sama zauważyłabyś jak wygodnym jest wyzbyć się wszelakich uczuć- Dodał jeszcze po czym wysłuchał twojej prośby i rozciągnął usta w olbrzymim uśmiechu, ukazując ci wszystkie, ostre i długie zęby.-Za kogo ty mnie masz? Za potwora?- Wybuchnął śmiechem, rozbawiony własnym dowcipem-Spokojnie, tamto ścierwo przyczyniło się do mojego powstania- Wskazał palcem na Finna-Dlatego pozwolę wam odejść wszystkim, nawet tobie moja droga. To była tylko... oferta. Co do Bahry nie dam ci go zabić, to mój sługa który zdradził i spotka go za to kara... Ale wy będziecie żyć, czy to nie cudowne?- Spytał z uśmiechem, w tym czasie zdezorientowany Finn dał radę podnieść się na nogi. Głowa dalej mu pękała, dalej czuł się źle, ale był już w stanie jako tako funkcjonować, chociaż myśli mu czasem ulatywały.

Sethor w spokoju wszedł do skarbca szukając srebrnej katany. Iw końcu jakieś ostrze znalazł, czy ze srebra to nie wiedział ale było na tyle śliczne i srebrno podobne że chwycił je zrazu w swoje ręce. Tsuka długa na 24cm była w opleciona białą bawełną. Z Kashiry zwisał mały 3cm złoty łańcuszek ze złotym słońcem na końcu. Tsuba przedstawiała owal a głownia w kolorze platynowo-srebrnym miała długość 82cm. Sama katana znajdowała się w białej, drewnianej Sayi. Po zdobyciu tego całkiem ładnego ostrza, Sethor wyszedł z pomieszczenia akurat w odpowiednim czasie by zobaczyć Makbeta, który uderzył w ścianę naprzeciw drugich drzwi i osunął się nieprzytomny na posadzkę. Widać ktoś kto się z nim bawił, znudził się swoją zabawką.

Stan postaci:
Finny: 78%MM, prawa dłoń przebita na wylot
Sethor: 94%MM
Nanaya: Płytkie rozcięcie na prawym ramieniu, szczypie ale właściwie nic poza tym.
Makbet: Bolące jak diabli nadgarstki i przedramiona. Złamana 8 i 9 para żeber z lewej strony.

//Czas na odpis: 20.01 godzina 17:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 19:08

Zupełnie nie wiedziała, jak się zachować. Wszystko to, co mówił mężczyzna wprawiało ją w osłupienie, mieszaninę euforii i rozpaczy. W jednym momencie wiedziała, jak się zachować, stąpając po cienkim lodzie, a następnym czuła, jak lód pęka, a ona nie wie, co zrobić, by uciec. Jak mowę o uczuciach była jeszcze w stanie zrozumieć, jego nagły wybuch śmiechu przyprawił ją o ciarki. Dlaczego ta? Nie rozumiała żartu lub dlaczego, się śmiał. Uważała tak... Kto by nie był potworem, żyjąc tak długo? Pozbywając się uczuć? Nie, czy nie uogólnia? Nie wiedziała, gubiła się. Myśl właściwa, która może pozwoliłaby zrozumieć, dlaczego, umykała jej... Ścierwo... Już drugi raz usłyszała pogardę w jego głosie. Do uczuć i do ludzi. Do tego wciąż używał wyrażenia 'moja droga', które wybijało ją jeszcze bardziej, nawet bardziej niż rzekoma 'oferta'. Jakby się nad tym zastanowić musiało się za tym coś kryć. Skoro nie kierował się uczuciami, musiało się kryć coś więcej... chłodna logika. Nie podobało jej się to, coraz mniej jej się to podobało, ale stała w jednym miejscu, trzęsąc się już nieco mniej, choć cały czas zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Odetchnęła głęboko, walcząc z własnym strachem.
- Mimo wszystko obiecałam... - powiedziała cicho, bo nie była w stanie mówić głośniej. Spuściła głowę. Czy ona właśnie próbowała ich wszystkich pogrążyć? Zaczęła iść, powolutku, wymijając Arena, kierując się do Finna, który podniósł się, ale nie wyglądał, jakby nic mu nie było. Podtrzymała go swoją zdrową ręką. - Hej, Finny, nic ci nie jest? - zapytała, przyglądając mu się uważnie, twarzy i przebitej dłoni. Zmartwiła się. - Usiądź na chwilę... - Choć miejsce było mocno upiorne, zmusiła chłopaka, by ten usiadł na posadzce i rozwiązała prowizoryczny bandaż, który zawiązał na jej ramieniu Bahra, po czym przewiązała go na rannej dłoni Finna. Jej niewielka rana i tak wkrótce sama się zagoi (wielbmy PWM!). Nie było najgorzej, ale mogło być lepiej... Odwróciła się w stronę Arena.
- Jeśli byłbyś tak łaskawy... odpowiedz na moje pytania - poprosiła, patrząc na jego wychudzoną sylwetkę. - Jak to się stało, że Finny był cię w stanie obudzić? Czym jest rytuał? - odetchnęła głęboko. Nie była w stanie za długo mówić. Głos jej się trząsł. - Dlaczego tak bardzo cenicie wilki? Co... Co takiego stało się z Delosem...? - Prawdopodobnie nie powinna o to pytać. Padło imię człowieka, którego kiedyś nienawidził. Ale musiała wiedzieć. Musiała to wiedzieć. Z drugiej strony musiał też kupić sobie czas na myślenie. Jak uwolnić Bahrę od jego przekleństwa? Jak zabić zadręczonego mnicha? Gdzie był? Co się z nim działo...? Jaka była jego... kara...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 20:19

Powolnymi ruchami powstawał z posadzki... Wszystko go bolało... Wszystko! A zwłaszcza ręka! Krwawił? Gdzie jestem? Co się stało? - próbował sobie przypomnieć ostatnie wydarzenia. Kiedy? Jak? Po co? Dlaczego? Te i wiele innych pytań przewijały się po głowie nastolatka. W skrócie mówiąc całkowicie nie ogarniał sytuacji, a jego łepetyna, w której ktoś urządził sobie najwyraźniej jakąś huczną imprezę czy coś, próbowała sobie przypomnieć to, co mówił do niego hrabia... W sumie... Próbował sobie przypomnieć wszystko, ale ważniejsze było tu! i teraz! Różne zlepki słów, czy wspomnień przebiegały przez jego mózgownice, bo takową posiadał, nie? Co on tu robił? Misja... Próbował sobie przypomnieć to, a w międzyczasie został posadzony, a jego dłoń opatrzona.
- Nanaya... - wyszeptał, spoglądając dość pustym, otępiałym spojrzeniem przed siebie. Tak... Przybyli tu razem na misje... Po co? Coś chyba o rodzie smoka... Smok... Wskrzesił go? Przebudził? To... To moja wina?! - pomyślał sobie przełykając ślinę. Jakoś tak nie miał zbyt siły by mówić. Czuł jak otoczenie go przytłacza... Chciał się znaleźć jak najdalej stąd. Może tak jak Aren powiedział... Był tylko ścierwem, które posłużyło do przywrócenia zła na świat... Tylko... Co znaczyło tamten zwrot? Niewinny władca? Czemu von Aren tak go nazwał?
- Co... się stało? - wychrypiał, chwytając słabo ramię Nanayi. Kręciło mu się w głowie. Był słaby... Jedyne co mu chyba pozostało to polegać na dziewczynie. Dlaczego? Nawet już nie wiedział co dlaczego... - De... los? - dodał, gdy padło nieznane mu słowo. Poza powtarzaniem słów nie wiedział zbytnio o co chodzi...
- Chwila... Co z Bahrą? I... I... - spróbował powiedzieć coś bardziej składnego, aby dowiedzieć się czegokolwiek. - Czemu... ty... Nazwałeś mnie władcą..? - dodał równie cicho ciut przerażonym tonem. Nie wiedział co się do końca dzieje, a na dodatek ten mężczyzna dodatkowo wzmagał jego lęk. Chciałby się stąd tylko wydostać, ale czuł, że sam daleko nie pójdzie... - Czemu? - krótkie pytanko wypłynęło z jego ust. Do czego się odnosiło? Oczywiście do uprzednio zadanego pytania. Więcej jakoś nie był w stanie powiedzieć, a atmosfera jakoś coraz bardziej go przytłaczała... Ale...
- Czy.. nie mówiłeś też o... nagrodzie? - zadał te naiwne pytanie, odzyskując sekunda po sekundzie rozeznanie w sytuacji. - Proszę... Pozwól Bahrze umrzeć... - wyszeptał ledwo słyszalnie, błagalnym tonem, aby po chwili skierować swój szept w kierunku Nanayi.
- Idźmy stąd... - chciał uciec jak najdalej od tego miejsca, od tego potwora, który był teraz głównym wrogiem, ale... Nie mógł zostawić tak Świątobliwego... Pomógł im, a teraz ma przez nich cierpieć... To ma być sprawiedliwość...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 21:35

W łapki chłopaka wpadła piękna katana. Jej głownia miała na oko 82 cm. W tej chwili Setha nawet nie zastanawiało, czy jest ona wykonana ze srebra. Była piękna i nawet przez myśl magowi nie przemknęło by ją odrzucić. Chwycił ja w ręce, zamachnął w lewo, w prawe, jakiś szpanerski obrocik. Nagle ściana trochę dalej, przy kolejnych drzwiach, pękła i wyfrunął z tej dziury Makbet.
-Chłopie, co jest?- krzyknął do niego Seth, podbiegając. Ktokolwiek to zrobił, musiał jeszcze być za ścianą, więc chłopak z ostrożnością spoglądał w prawą stronę, skąd zresztą wyleciał Makbet.
-Pomszczę Cię, nie martw się- powiedział do Makbeta chłopak, zaciskając mocniej ręce na rękojeści. Specjalizował się już przed misją w walce kataną, jednak jego miecz był zdecydowanie krótszy i lżejszy. I brzydszy. Dopiero mając w dłoniach tak piękną katanę mógł pokazać pełnię swych umiejętności walki bronią białą. Kim był jednak jego przeciwnik? Skoro tak zmasakrował Makbeta, nie mógł być byle płotką.
-Pokaż się i stań do walki, nędzniku- rzucił do domniemanego przeciwnika Seth. Wreszcie miał szansę się wykazać. Oby tylko Makbet przeżył... Nie wyglądał najlepiej, leżąc w tym rumowisku. Jeśli przeciwnikiem będzie jakiś mnich-wampiro-zombi, nie powinno być z nim większych problemów. Z tego co Seth wyczytał w notce o tej pijawce, srebro jest jedną z jego słabych stron. Oprócz tego, wystarczyło odciąć głowę by zakończyć żywot takiego wampira. Najważniejsze jednak to obrać właściwą strategię. Nie można nigdy walczyć zbyt pochopnie, jeśli już do starcia dojść musi. Trzeba zanalizować pozycję przeciwnika, wziąć pod uwagę różnice w budowie ciała, ewentualne rany, czynniki otoczenia. Jeśli przeciwnikiem okaże się mnich, Seth zdejmie jedną z rąk z katany i sięgnie po pochodnię, jeśli jakaś w pobliżu jest. Jeśli nie, po prostu poczeka z kataną w obu rękach na dokładne pokazanie się oponenta.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyPią Sty 18 2013, 23:03

MG

Słysząc odpowiedź Nanayi, Aren jedynie prychnął i machnął lekceważąco ręką.-To "Słoneczko" będziesz musiała złamać dane słowo.-Powiedział z pogardą,jak gdyby w ogóle pomysł, ze go to będzie obchodziło, był głupi. Obietnice? Kolejny durny wymysł ludzi... Wtedy jednak do rozmowy wtrącił się Finny dorzucając swoje trzy grosze, na czoło Arena od razu wystąpiły żyły a spojrzenie jakim obrzucił Finna przyprawiło go o drżenie i dygot szczęki, o tak, ciało Finna bało się Arena, nawet jeśli sam Finn nie był do końca tego świadom. Ale Aren nie rzucił się na chłopaka, tylko wycedził słowa powoli i dobitnie.
-Na wiele sobie pozwalasz, chłopcze... ale dobrze, pozwolę wam zabić Bahrę... Jeśli głupiec odrzuca nieśmiertelność, to i tak jest to spora kara...- Mówiąc Aren nieco się uspokoił, chyba nie przepadał za tym gdy ktoś w jakiś sposób podważał jego decyzje.
-Co do wilków i Delosa powinnaś się domyślać, skoro w ogóle wiesz o Delosie to czytałaś moje dzienniki. Zadawanie głupich pytań to przymiot ludzi... co do rytuały...-Tu znów upiornie się uśmiechnął.-Dlaczego w ogóle miałbym ci odpowiadać?-W tym momencie drzwi się otworzyły a do środka wparował zakrwawiony Bahra, nie miał lewej ręki i cały czas tracił sporo krwi z rany na brzuchu. Jego twarz też się zmieniła, pysk się wydłużył i przypominał teraz bardziej pysk zwierzęcia.
-O Bahra... tak sądziłem ze pokonasz Lang Mleya...- Brwi Bahry zmarszczyły się w gniewie i rzucił się na swego "Twórce". Gdy Bahra natarł magowie na własne oczy mogli zobaczyć siłę i szybkość wampyra. Jednak było to nic w porównaniu z Arenem który jedynie zwinnie odskoczył i lewą dłonią za potylicę Bahry, wbił jego twarz w podłoże, by zaraz potem prawą dłonią ugodzić go w kręgosłup i wyszarpnąć z niego... wijące się srebrne stworzonko. To zaczęło kąsać wić i się bronić, Aren jednak jednym ruchem odgryzł pijawce głowę a resztę jej zwłok skonsumował.
-Ah nie ma to jak pijawka... proszę bardzo, Bahra nie żyje... możecie już sobie iść. No chyba że jednak chcecie zostać?-Powiedział szczerząc zęby z zadowolenia.

Sethor był niemało zaskoczony tym co właśnie przeleciało obok niego, zaś z dziury po jego LEWEJ wyszedł wielki mnich z warkoczem. Z początku kierował się ku Makbetowi ale w pewnym momencie dostrzegł Sethora i uśmiechnął się radośnie, rezygnując widocznie z wcześniejszego planu. Postanowił zamiast tego ruszyć do Sethora. Dzieliła ich odległość jakichś 3m zaś szerokość korytarza wynosiła 2m, utrudniało to niewątpliwie walkę mieczem, ale przynajmniej Sethor miał okazję się jakoś wykazać.

Stan postaci:
Finny: 78%MM, prawa dłoń przebita na wylot
Sethor: 94%MM
Nanaya: Płytkie rozcięcie na prawym ramieniu, szczypie ale właściwie nic poza tym.
Makbet: Bolące jak diabli nadgarstki i przedramiona. Złamana 8 i 9 para żeber z lewej strony.

//Czas na odpis: 20.01 godzina 23:30
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptySob Sty 19 2013, 11:08

Normalnie szok! Aren raczył zwrócić uwagę na te "ścierwo"! Ale łaskawca... Tylko... To spojrzenie... Samo spojrzenie Arena starczyło by wzbudzić w blondasku lęk... O tak... Problemy z wysławianiem to najmniejszy problem akurat w tym momencie. Nagle jego ciało zaczęło drżeć... Niby mimowolnie, ale... Na pewno?
- Dlaczego? Dlaczego nie chcesz odpowiedzieć na wszystkie pytania? - spytał cicho i niezbyt płynnie, unikając kontaktu wzrokowego nadal siedząc tak jak siedział. Czemu Aren nawet nie wspomniał o tym pytaniu..? Zupełnie jakby go nie dosłyszał lub chciał je zignorować... Bał się odpowiedzi, a może nie chciał by ktoś inny się o czymś dowiedział? To i tak nie zmieniało faktu, iż Finnian nie wiedział dlaczego został nazwany władcą... Czemu to jego krew przebudziła hrabie?
Snuł by dalej pytania w swojej makówce, jednak drzwi od pomieszczenia otworzyły się, a w nich ukazał się... Zakrwawiony Bahra... Co się wydarzyło? Dlaczego tak wyglądał, a nie jak zazwyczaj?
- Bahro... - wyszeptał, spoglądając w jego stronę, ale to raczej nie był dobry pomysł. Może trwało to minute... Nie... Raczej po prostu ułamki sekund. Ten kto by mrugnął mógłby nie zauważyć nawet tego ataku. Ale... To i tak na nic... Bahra... Jego głowa... To... To było potworne. Jeszcze ten dziwny robak... Zielonooki obrzydzony tą sceną przykrył aż usta zranioną dłonią, powstrzymując się ostatkiem sił od wymiotów. Drugą rękę natomiast zacisnął, słabo bo słabo, na ramieniu Nanayi. Przy okazji zacisnął też powieki, a w jego oczach zaczęły zbierać się łzy... Bahra... Cały czas był po ich stronie, a teraz... Teraz zginął w tak brutalny sposób... I wszystko to było winą nastolatka? Przynajmniej tak chyba wynikało ze słów Arena... W każdym bądź razie tak to odebrał Finny... Chociaż... Jeden plus, że przynajmniej dotrzymali słowa danego Bahrze...
- Co to było? - spytał raczej Nanayi, niż Arena, a przez co miał na myśli dziwne, wijące się srebrne żyjątko, które usilnie próbowało się bronić przed Arenem. Czym było to coś? I dlaczego znajdowało się w Bahrze?! To była ta... klątwa?
- Dlaczego?! Czemu to ci sprawia radość?! - tia... nie ma to jak impulsywne pytanie kierowane w stronę 400tu letniego wampira. Mówiąc to, blondyn spróbował wstać powoli z ziemi, tak aby mu się nie zakręciło w głowie, a z jego twarzy skapywały słone krople. Taka postawa... Denerwowała go, ale i tak... Walczyć raczej nie miał zamiaru... Skoro Bahra tak skończył... Z niego pewnie nawet nie zostałaby plamka czy coś...
- Skoro chcesz... Abyśmy już poszli... - zaczął, gdy już trochę opanował emocje. - To może raczysz odpowiedzieć na te pytania! Dlaczego to ja byłem w stanie ciebie przebudzić?! I... Czego władcą niby jestem...? - kontynuował swą jakże "heroiczną" wypowiedź, spoglądając w jego kierunku i z każdym kolejnym słowem stopniowo zaniżając ton, co najpewniej było podyktowane już raczej reakcją ciała, a nie psychiki... On miał jeszcze psychikę? Chyba tak, ale musiał się dowiedzieć... Wiedział, że sporo ryzykuje, ale... Chyba nie mógł postąpić inaczej nie? - Tylko nam odpowiesz i możemy zostawić cię w spokoju... Chyba... Chyba, że to dla ciebie aż taki problem hrabio... - wyszeptał, pozwalając w sumie by się działo co się ma dziać. Tj. Czekając na odpowiedź vampajera i licząc na to, że raczej ich nie zaatakuje.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptySob Sty 19 2013, 17:08

Nie przejmowała się, że będzie musiała złamać dane słowo. Od momentu, w którym powiedział, że nie pozwoli im go zabić wiedziała, że nie ma szans na jakiekolwiek... legalne zabicie umęczonego mężczyzny. Ale pewnie gdyby nie siedziała, to grunt osunąłby się jej pod stopami. Zakręciło jej się w głowie. "Słoneczko". Wątpiła, by słowa padały bez powodu, że Aren jakoś nad nimi nie myślał. Bo myślał. I teraz dobitnie to pokazał. Jak? Co? Dlaczego? Przecież to było jedynie światełko... Zacisnęła pieści z bezsilności. Jak dużo już wiedział? Jak na jej gust stanowczo za dużo. Ale przynajmniej pozwolił im... Nagroda? Nagroda za co? Ale... przynajmniej podziałało. Byli w stanie spełnić tą jedną obietnicę.
Słuchając wszystkich wątpliwości lekko nieprzytomnego Finna w jej głowie pojawiało się coraz więcej pytań. Władca? Finny? Dlaczego był w stanie go obudzić? Jaki to miało sens? Czym jest ten przeklęty rytuał... Czy...
- Wiedziałeś, że tu przyjdziemy... Że znajdziemy się w klasztorze... Że będziemy w stanie cię obudzić... - Przeanalizowała wszystko, co wydarzyło się w klasztorze od dnia ich przybycia. Jakim cudem? Pytania dwoiły się i troiły, a nie znajdowała na nie odpowiedzi. A do tego ten uśmiech... Tak, domyślała się, czym są wilki i co się stało z Delosem. Potrzebowała tylko potwierdzenia, że jej myśl jest trafna. Więc była... W tym momencie do pomieszczenia wpadł zakrwawiony Bahra. Zmieniony. Czyżby zmieniał się tak, jak mówiły notatki. Był potwornie ranny. Nie powinien...
- Nie, Bahro, nie!!! - krzyknęła z całych sił, ale było już za późno. Za szybko. To działo się za szybko! Krew odpłynęła jej z twarzy, gdy zobaczyła, że nawet ktoś tak wątły... bez najmniejszego problemu... Łzy poleciały po jej policzkach. Gdyby tylko poczekał... Jeszcze chwilkę... A tak zginął z rąk osoby, której szczerze nienawidził, a oni... ona, nie mogła nic na to poradzić. Chwyciła dłoń Finna, która ściskała jej ramię i wstała, ciągnąc go za sobą. Zbyt długo tu zabawili...
- Smacznego - wychrypiała do Arena, kierując się do wyjścia i ciągnąc za sobą Finna. Blondasek mówił dalej, ale ona nie miała już nic więcej do powiedzenia. Albo nie tyle nie miała, co odebrało jej mowę. Chwilowo nie była w stanie powiedzieć niczego więcej niż to krótkie 'smacznego', skierowane do von Arena, który budził w niej mieszaninę strachu, nienawiści, ale i respektu. Chcąc nie chcąc szanowała jego... nazwijmy to, osobę. Odwróciła się do niego, kiedy byli już przy wejściu do krypty.
- Co teraz zamierzasz zrobić, von Arenie? - zapytała, zmęczona już tą całą farsą. Gdy uświadomiła sobie, że czeka ich jeszcze przejście przez górskie stoki poczuła, jak uginają się pod nią kolana. Ale stała. I patrzyła na niegdysiejszego wojownika. Wyjdą stąd, przeżyją, a później będą wypytywać tego przeklętego kronikarza. Nie powiedział im wszystkiego.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 EmptyNie Sty 20 2013, 13:37

-Jeszcze się szczerzyć będzie brzydal jeden- pomyślał Seth krzywiąc się mocno. Odległość pomiędzy nimi była dość mała, a szerokość korytarza nie pozwalała na swobodne używanie katany. To oznacza, że celem Sethora będzie odsłonięcie przeciwnika tak, by mógł zadać celne pchnięcie, lub cięcie pionowe. Istniała też ewentualność, by Seth zbliżyłk się maksymalnie do ściany i zaatakował cięciem poziomym, jednak to była już ostateczność. Przeciwnik musiałby być nieprzytomny, lub oślepiony. Będąc pod którąkolwiek ze ścian, łatwo było wbić w nią chłopaka.
-Ciekawe jak sobie radzi z magią ten koleś- w głowie Setha rodził się powoli plan. Mag jednak chciał uniknąć używania magii od początku. Jeśli jednak Warkoczyk będzie szalał, Seth nie omieszka wzmocnić swych umiejętności bojowych zaklęciami spod znaku Magii Lodowego Tworzenia. Chłopaka strasznie ciekawiło, jak mocny był ten mnich. W końcu zmiażdżył Makbeta, jednego z towarzyszy Setha i mimo to nie wyglądał na zmęczonego, lub poharatanego. Tu nasuwały się dwie myśli. Albo Makbet był słaby, albo mnich był silny. W sumie była też możliwość, że mnich posiadał jakąś magię, która kontrowała umiejętności Makbeta, chociaż Warkoczyk nie wyglądał na jakiegoś mózgowca czy chociaż diabolicznego użytkownika magii.
-Ciekawe, co to za ozdobnik z symbolem Słońca?- dumał mag Lamia Scale, wciąż analizując całość katany.
-W imię Słońca mówię, zgiń- rzekł Seth, stając w lekkim rozkroku z kataną wycięgniętą przed siebie. Jeśli mnich ruszy na chłopaka, ten postara się skontrować jego uderzenie swojąkataną, lub zwyczajnym kopnięciem w biodro. W razie sytuacji krytycznej, chłopak używa Hibernatio, by złagodzić nieuniknione obrażenia, lub nawet je zniwelować. To jeszcze nie był czas na atak. Tu trzeba było poznać umiejętności fizyczne, jak i bojowe Warkoczyka. Atakowanie kogoś bez znajomości jego predyspozycji do walki było samobójstwem, choć postawienie wszystkiego na jedną kartę, na jeden atak, też mogło być opłacalne.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Sponsored content





Klasztor Zori - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Klasztor Zori   Klasztor Zori - Page 8 Empty

Powrót do góry Go down
 
Klasztor Zori
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 15Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 11 ... 15  Next
 Similar topics
-
» Klasztor Ixe

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: 
Tereny północne
 :: Północne Pustkowia
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.