I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Obrazki w tym przypadku przedstawiają wszystko lepiej niż tysiąc słów, ale kilka informacji wartych odnotowania: ~ Woda przepływająca przez podłogę to tak naprawdę namalowana posadzka. Faktycznej wody tam nie uświadczymy, niestety, przynajmniej póki co bo pomysły lęgną się w głowie... ~ Mieszkanie de facto nie ma "dwóch pięter", schody prowadzą na antresolę, nie na jakieś wyższe piętro, po prostu w pokoju tym sufit jest nieco wyżej ~ Trzy łóżka na górze? Ano tak. Gdy Kirino przejmowała to mieszkanie już je w środku zastała, a że nie przeszkadzały jej za bardzo to do teraz tam sobie siedzą ~ Mimo wszystko jednak dziewczyna śpi w oddzielnym pokoju, do którego prowadzą drzwi "na" antresoli i to ten pokój jest określony mianem sypialni, jest on też stosunkowo niewielki ~ Drzwi na dole prowadzą niewielkiego korytarzyka z kolejnymi dwoma drzwiami - jednymi do małej, funkcjonalnej kuchni, drugimi do niewielkiej łazienki, której cechą charakterystyczną jest duża wanna. Oczywiście oba pokoje wyposażone są we wszystkie niezbędne sprzęty
___________________________________________
Zamknięte na klucz mieszkanie i różowowłosa znajdująca się obecnie pod kołdrą, w swoim własnym ciepłym łóżku. Szczerze mówiąc, nawet gdyby łóżko nie było akurat ciepłe to nie miałoby to znaczenia biorąc pod uwagę, że dziewczyna i tak była w pełni ubrana w swoje normalne ciuchy, które zapewniały odpowiednią dawkę ciepła. Czemu właściwie tak właśnie wyglądała? A... cóż. Wiele się ostatnio działo. Chwilowe zabicie czasu i własnych myśli treningiem w lesie było całkiem odświeżające, ale momentalnie po zakończeniu treningu szereg czarnych myśli napłynął z powrotem do głowy dziewczyny i stał się uciążliwy do tego stopnia, że ta przestała myśleć nawet o tak podstawowych rzeczach jak rozebranie się przed spaniem. Ba, samo spanie zdawało się być ostatnio utrapieniem, a Ayame zdawała się zapomnieć w ogóle o tym, na czym miał polegać zdrowy sen. Usypiała stosunkowo późno i budziła się również późno. Ot, choćby teraz, dochodziła godzina 8:00, a ona dopiero spała jakieś trzy, może cztery godziny. I też nie był to najprzyjemniejszy sen, co łatwo można byłoby poznać, gdyby tylko ktoś zdecydował się odwrócić dziewczynę na plecy i przyjrzeć się jej twarzyczce.
Tak czy siak spoczywała teraz w łóżku, próbując przynajmniej częściowo tym quasi-snem zregenerować swoje siły.
Rzucając jeszcze jedno spojrzenie małej Kiri, spojrzenie lekko rozbawione, lekko przerażone tym, że ta mogła tak łatwo zająć się czymś innym mimo tego o czym była mowa, Ayame podeszła do pokazanego jej krzesła i przysiadła na nim, ręce splatając ze sobą i kładąc je sobie na podołku. Spodziewała się czegoś innego. Czasami Kirino była zaskakująco prostoduszna. Na ten przykład - słysząc o zadaniach dziewczyna momentalnie wyobraziła sobie te, które miały polegać na pokazaniu swojej siły, coś w stylu prac Herkulesa lub temu podobnym wyzwaniom, tymczasem nikt nie wymagał od niej by z kimkolwiek się mierzyła ani kogokolwiek pokonywała. Nie musiała używać magii, nie musiała bać się o własne zdrowie i życie. Jedyne co musiało to użyć słów - zabawne w kontekście wcześniejszych myśli. Różowowłosa, która chciała raz udowodnić coś bez uciekania się do obietnic, przysiąg i tłumaczeń, teraz zmuszona została do posługiwania się właśnie nimi - słowami. I musiała przekonać samą siebie do tego, że ma rację co do własnego postępowania. Głupio to brzmiało w jej własnym umyśle, ale wróżka z jakiegoś powodu obawiała się tego zadania. Brzmiało zbyt łatwo. Zbyt... prosto. Wiedziała jednak gdzie tkwił haczyk. Wiedziała, bo inne Kirino same jej o tym powiedziały. One nie dbały o jej przyjaciół, one dbały tylko o samą dziewczynę i jej tyłek, jak to ujęły. Tu tkwił haczyk. I ten haczyk trzeba było pociągnąć i zmusić wędkarza do upadku w toń łowiska.
- ...to zajmie chwilkę. - uprzedziła lojalnie dziewczyna, choć pewnie druga Kirino mogła się domyślić, że rozmowy z nią nie należą do najłatwiejszych, najprostszych i najsensowniejszych. - Zacznę od rzeczy prostych, przejdę do bardziej skomplikowanych. Chyba. Nie chodzi tylko o poświęcenie siebie dla innych. To jest najważniejsze i szczerze na tym zależy mi przede wszystkim, na ochronianiu innych przed tym kimś, kto próbuje użyć mnie... nas... do zadania bólu im bólu. Nie chcę być tylko jakimś narzędziem i nie chcę wykonywać woli innej osoby. Tak długo jak stopień mojej kontroli nad tym dziwnym czymś znajdującym się we mnie wzrośnie, tak długo będę mogła chronić nie tylko innych, ale też siebie. Oto bowiem... jeżeli to coś jest w stanie zmusić mnie do zadania bólu innym, dlaczego miałoby nie być w stanie przekonać mnie do zadania bólu sobie? Jeśli to coś może sprawić bym chciała zabić innych równie dobrze może powziąć podobny zamysł wobec mnie samej. Im większą kontrolę zyskam nad sobą, tym lepiej nie tylko dla innych ale dla mnie samej. Co paradoksalnie świadczy też na waszą korzyść, prawda? - Ayame w czasie mówienia pilnie obserwowała twarz swojej rozmówczyni, próbując wyszukać jakichś zmian na jej powierzchni, które wskazywałyby na to, że mówi sensownie. Nawet mimo tego, że jeszcze nie przeszła do odpowiedzi na samo pytanie. - Poświęcając siebie dla kogoś innego kontroluje, przynajmniej do pewnego stopnia, to jak bardzo sama zostanę zraniona. Znacie mnie, prawda? Ty mnie znasz. Wiesz co sprawia mi największy ból, co dręczyło mnie najbardziej w ostatnich dniach, w ostatnich miesiącach. Wiesz, że jeśli wszystko pozostawię bez kontroli i nie spróbuję czegoś, to znowu będę cierpieć. Nie chcę by inni cierpieli i sama też nie chcę cierpieć przez sprawienie cierpienia innym. Nawet jeśli brzmi to egoistycznie i dziwacznie. Powiem szczerze - nie jestem osobą, która spróbowałaby odebrać sobie życie. Nie mam do tego niezbędnej odwagi. Ale czy wam wszystkim tutaj zależy tylko na moim życiu, czy też na tym bym żyła w miarę dobrze i z czystym, sprawnie funkcjonującym umysłem? Jeśli to drugie, to poświęcenie siebie może pomóc właśnie mi. Może sprawić, że będę czuć się lepiej. Ba, będę czuć się lepiej już w momencie, w którym wykonam te trzy zadania o których mówicie. Na was przypadkiem też to nie wpłynie jakoś? - można się było zastanawiać, kto tu odpowiada, a kto pyta. - Na świecie nie ma ludzi, którzy sami potrafili przeciwstawić się wszystkiemu co złe i krzywdzące. Jeśli myślicie, że poprzez stanie się egoistką, osobą, która dba tylko o siebie i ma innych gdzieś, tak naprawdę zrobię sobie dobrze i wyjdę na tym świetnie, to jesteście w błędzie. Naprawdę czuć bezpiecznym można się tylko w otoczeniu osób, na których można polegać. A na kim niby będę mogła polegać, jeśli wszyscy moi towarzysze będą czuli wobec mnie nieufność, a może nawet strach? Co jeśli wszyscy zdystansują się ode mnie, co jeśli nie będą chcieć mieć nic wspólnego z... tym czymś? - tu dziewczyna wskazała palcem na własną twarz. - Poświęcając siebie tworzę jednocześnie dla nas przyszłość. Przyszłość w której kiedy się poślizgnę ktoś poda mi dłoń, a nie zaśmieje się i odejdzie czym prędzej. Dobrze z resztą wiecie, że to ja lubię się śmiać, a nie lubię kiedy inny ze mnie się śmieją, prawda? - a tu nawet lekki uśmiech zagościł na twarzy dziewczyny. - Wiem, że nie chcesz zapewne słuchać o kwestii przywiązania do innych i zwyczajnej chęci bycia przydatną innym ludziom, ale to również jest dla mnie ważne. To również sprawia, że jestem radosna i uśmiechnięta. Poprawia samopoczucie. A bycie w dobrej kondycji mentalnej jest jednoznaczne z byciem sprawniejszą, silniejszą i mocniejszą. Odporniejszą. - to było dziwne mówić o tym wszystkim w takim kontekście. Z jakiegoś powodu do końca nie brzmiało to zbyt miło. Ayame nawet nie była świadoma jak bardzo egoistyczne pobudki mogą kryć się za wszystkimi jej pragnieniami. Nigdy nie uważała siebie samej za aniołka, ale to było dość... interesujące odkrycie. Ciekawe tylko co o tym wszystkim pomyślała jej rozmówczyni?
Kirino nic a nic nie dała po sobie poznać. Słuchawała argumentów samej siebie w ciszy i spokoju i żaden mięsień jej twarzy nie wskazywał na jakiekolwiek emocje. Dopiero kiedy skończyła, skinęła jej głową i postanowiła odpowiedzieć.-Więc twoim argumentem jest to że krzwdzenie samej siebie wiedzie bezpośrednio do tego byś była szczęśliwa. Nie mniej nie dostrzegasz ciągle ważnych rzeczy. Co jeśli ograniczenie postanowi zabić w tobie miłość? Dobro? Wtedy oh znów, podążając za swoim pragnieniem zostaniesz ukarana przez los. Chcąc chronić bliskie ci osoby, w geście rozpaczy targając się na takie właśnie środki, jedyne co zrobisz to je skrzywdzisz. Poza tym oczywiście nie mamy pewności czy tak będzie ale...-Wzięła wdech.-Jeśli odwrócą się do ciebie bo możesz ich zranić to nie powinnaś nazywać ich przyjaciółmi, głupia. Poza tym jeśli wiedzieliby co dla nich robisz, czy wtedy też by nie cierpieli? Pieczęć nie da ci 100% pewości... ale będzie idealnym konsensusem, który nikogo nie zrani.-Uśmiechnęła się. Przebij to, głupia Kirino!
Przebić to? Nie. Ona nie zamierzała na siłę przebijać zdań, które druga Kirino jej podsuwała. Nie o to tutaj chodziło, przynajmniej według niej samej. Nie należało kłócić się koniecznie w każdej materii, ale należało znaleźć okrężną drogę, znaleźć takie argumenty, by przebijały powstałe kontrargumenty, a nie na siłę wzmacniać stare dowodzenie posiłkując się jakimiś logicznymi wytrychami. Poza tym Ayame Kirino w tej rozmowie nie tylko była koniecznie osobą, której jedynym celem było zwyciężenie tego, że tak to nazwę, pojedynku myślowego. Słuchając zdania swojej rozmówczyni mogła się także wiele nauczyć, nawet jeśli czasami mogła odczuć delikatną irytację ze względu na ton wypowiedzi rozmówczyni czy jej słownictwo. Albo nawet pewne siebie uśmieszki, tak jakby wszystkie fundamenty, na których wybudowana została postawa Kirino, zostały zburzone. Oj nie tak łatwo ty mała... zaraz! Nie przeklinać na nią! W końcu to tak jak gdyby przeklinała na siebie! Spokój, spokój przede wszystkim.
- Może to zabrzmi niesamowicie idiotycznie z mojej strony... dla ciebie na pewno zabrzmi, widząc tą delikatną nadętość, ale odpowiem tak - co z tego? Jeśli zostanie zabite we mnie dobro - dlaczego miałoby to was ruszyć? To chyba powinno być wam na rękę, prawda? Jeśli dobro we mnie umrze, a jestem pewna, że tak się nie stanie... - leciutki blef, nie ma co ukrywać, pewności nie posiadała. - ...ale jeśli już tak by było, to będziecie w lepszej sytuacji niż obecnie. Ta głupia Kirino, *ja*, przestanie się narażać za innych i ryzykować własnym tyłkiem, po to by ratować inne osoby. Wygodne, prawda? Nie pomyślałaś o tym? - teraz to Ayame, w ramach lekkiego rewanżu się uśmiechnęła. Nieważne czy druga uzna jej wypowiedź za idiotyzm, każda próba odgryzienia się w tej sytuacji była sympatyczna. Dla niej samej. - Jeśli dobro zostanie we mnie unicestwione pewnie nawet nie przejmę się jego utratą. Czemu miałabym się przejąć? Przecież go już we mnie nie będzie. A jeśli nałożę na siebie wspomniane ograniczenie to i tak nie użyję nigdy TEJ mocy przeciwko towarzyszom. Przeciwko zwykłej mnie... - tu akurat mina Kirino nieco zrzedła, gdy na chwilę przypomniało się jej właściwie z jakim problemem, oryginalnie miała do czynienia. - ...nie powinni mieć żadnych problemów. Nie ma tu gdzieś w pobliżu słabej Kirino? Mogłaby potwierdzić moje słowa, jeśli taka istnieje. A istnieje. Musi. - dopiero po teatralnym rozejrzeniu się wokół siebie dziewczyna kontynuowała wypowiedź. - ...nawet jeśli się zdystansują to będą moimi przyjaciółmi. - dodała nieco słabiej dziewczyna. - ...i nie będą cierpieć dopóki się nie dowiedzą. - zakończyła tę część swojej wypowiedzi Ayame. Nie wiedziała czy tyle wystarczy, nie zamierzała też kłócić się z wszystkimi stwierdzeniami "inteligentnej" Kirino. Wiedziała, że w części miała rację i wiedziała, że nawet jeśli pomyślnie przejdzie tę próbę te myśli będą ją dręczyć. Ale najpierw musiała ja przejść. Nie mogła wykazać się zbyt dużą niepewnością. To... nie przystoi w tej rozmowie.
Mądra Kirino westchnęła nad głupotą Kiri, stwierdzając że jednak ciężko dogadać się z głupszą wersją siebie - bo skupioną na złych rzeczach. Zresztą nie chodziło po prostu o to że Kiri była głupia, to po prostu ta Kiri była za mądra. Ot co.-Jeśli pozbawisz się dobra, wzrośnie prawdopdobieństwo tego że stoczysz się ku złu. A to będzie za sobą nieosło jeszcze większe niebezpieczeństwo. Niestety ale nie sądzę byś coś w rozmowie ze mną jeszcze wskórała. Może łatwiejsza próba, jej próba.-Wskazała małą Kirino.-Zakończy się dla ciebie pomyślnie.-I zniknęła. Wtedy też mała Kirino uśmiechnęła się do Kiri, przed którą pojawił się zwykły nóż kuchenny. Mała Kirino odsłoniła pierś.-Dźnij.-Powiedziała z uśmiechem. Właśnie to było próbą małej Kiri.
Och tak, okej, była głupia i co z tego! Pomijając, że wcale się za głupią nie uważała i nigdy by tego na głos nie powiedziała. Bo co, bo ma inne priorytety niż ta głupia baba stojąca przed nią? A niech się chrzani, niech się mury walą i palą, co ją to obchodzi! To Ayame chce dobrze i ma rację, a w ogóle to czemu ma przechodzić jakieś głupie próby! I jeszcze to irytujące westchnięcie, tak jakby to druga strona była wiecznie nieomylna, a ona tkwiła w błędzie! Oj tak, Kirino w tym momencie bardzo mocno się zaperzyła i nawet widać to było na jej buzi, na której wymalował się przepiękny foch zmieszany z frustracją. Jak dla samej Ayame to ona próbę przeszła śpiewająco, to ta druga ją olała. O, dlaczego niby to różowowlosa nie mogłaby zacząć testować drugiej dziewczyny? A jak tamta przegra to wypadnie z jej umysłu na zawsze! Fenomenalny plan! Genialny plan! I wcale nieważne, że w ten sposób wróżka mogłaby pozbyć się z mózgu tego fragmentu, który odpowiedzialny jest za kojarzenie faktów i szybkie myślenie - krótko mówiąc "inteligencji".
Kirino prychnęła tylko gdy usłyszała odpowiedź swojej innej ja, nie starając się już kompletnie w jakikolwiek sposób ukrywać emocji i poirytowania. Oczywiście, że miała swoje granice, na pewno lepiej zilustrowałaby im to wszystko wredna Kirino, gdyby tylko nie zniknęła wcześniej z pola widzenia. - Jeszcze z tobą nie skończyłam, zrobię sobie co najwyżej przerwę! - odpowiedziała momentalnie swojej dotychczasowej rozmówczyni. Dokładnie! Niech ta druga przemyśli swoje zachowanie, podczas gdy Ayame skupi się na tym, by dźgnąć niewinną słodką dziewczynkę w pierś i w ten sposób zakończyć jej żywot! Och, jakże łatwa próba. Ha!
...
- Przepraszam bardzo, ale że que? - to w tym momencie inteligentna Kirino mogła naprawdę triumfować, widzą totalnie zgłuptaszoną minę Ayame, po skonfrontowaniu jej z naturą drugiej próby. Próby, która brzmiała tak absurdalnie irracjonalnie, że ciężko było w pierwszej chwili nie wziąć jej za żart. TO NIBY JEST TA ŁATWIEJSZA PRÓBA? To jest idiotyzm ludzki, to jest kretynizm wtórny, to jest... Sugito, Ty zostaniesz dźgnięty i to nieraz, przez to na co naraziłeś psychikę dziewczyny w tym miejscu! Odruchowo jednak zagarnęła w swe dłonie nóż. Tak, na zasadzie - jest nóż, jest mój. A potem spojrzała na swoją małą koleżankę, na nóż, na swoją wolną dłoń, na mała koleżankę i na nóż. W tej kolejności. - Ale... ale... ale... przepraszam bardzo, ale jak to!? - wykrzyknęła wróżka i byłaby się złapała za głowę, gdyby nie nóż. A potem zaczęła bardzo intensywnie myśleć, tak intensywnie, że jej policzki nabiegły czerwienią, a usta nieco posiniały, za to na czole pojawiło się kilka zmarszczek. Nie, nie, nie! Ona coś wymyśli! Coś idiotycznie kretyńskiego, na co tylko ją byłoby stać w tej sytuacji. Oj tak!
I właśnie dlatego, Kirino prostym, nie za silnym ruchem, przyłożyła nóż do własnego ramienia i delikatnie docisnęła go tak, by wbił się nieco w jej własną skórę. Tak... nieznacznie, ale by móc uznać to wszystko za dźgnięcie. A chwilę potem z jękiem wyciągnęła nóż z siebie i zaczęła bardzo szybko mówić. - Niepowiedziałaśgdziemamtennóżdźgnąć, niepowiedziałaświęcuznałam, żesamamogęwybrać, towybrałamtak, ale, ale, ale, ale, ale techniczniezrobiłamcopowiedziałaś, haha! - a potem ucichła, przyciskając rękę z nożem do swojej nowej rany (ale tak, by nóż nie poczynił już dodatkowych szkód).
Dziewczynka smutnym wzrokiem patrzyła jak z ramienia Kiri wypływa krew i przecząco pokiwała główką.-Esce edna sansa.-I postukała się palcem w pierś.-to samo kces obić. Co s oją mo.. mo... moty...-Zmarszczyła się, przekrzywiła główkę i nagle uśmiechnęła.-Motylem!-Nie to słowo ale cóż. Można liczyć że Kiri zrozumie przekaz młodszej wersji siebie. Wszak właśnie o to w tym wszystkim chodziło. Kiri była zdeterminowana to zrobić. Nawet gdyby miała umrzeć mała. Więc niech teraz, udowodni swoją determinację~
Bo to wszystko było bardzo nie fair. Stawiano ją w sytuacji, w której żeby udowodnić swoją determinację i pokazać jak bardzo nie chce krzywdzić innych, musiała kogoś skrzywdzić. I to nie miało większego znaczenia, że krzywdzoną i tak poniekąd była ona sama, w tym momencie bowiem Ayame nie operowała w takich kategoriach. Stała przed nią niewielka dziewczynka, która domagała się od różowowłosej tego, by ta dźgnęła ją nożem i w ten sposób najnormalniej, najzwyczajniej, najboleśniej skrzywdziła. To nie było okej i to nie było fair. To było okrutne, okrutne do tego stopnia, że Kirino spoglądając na uśmiechniętą buzię dziewczynki nie potrafiła nawet powstrzymać pojedynczych łez, które cicho, bez żadnych jęków czy łkania, spłynęły po jej policzkach. A dlaczego płynęły? Bo dziewczyna musiała to zrobić, jeśli chciała z własnym umysłem dojść do jakiegoś consensusu, ale z drugiej strony, jeśli tu posunęłaby się do takiego zachowania, nie mogłaby siebie w żaden sposób usprawiedliwić. Do końca życia miałaby w pamięci wybór jakiego dokonała i do końca życia dręczyłyby ją wyrzuty sumienia. Kolejne, wcale nie pierwsze, ale nie oznaczało to, że jakoś mniej bolesne. A przecież na pomoc Sugito przystała dlatego, że chciała się od tego typu emocji uwolnić, a nie je powielać.
A najgorsze w tym wszystkim było to, że wróżka miała zamiar zrobić to, czego wymagała od niej niewielka Kiri. Był to wysiłek kompletnie innego stopnia, desperacja i smutek, które otaczały szczelnym kordonem jej płuca i serca, w ten sposób utrudniając jej oddychanie i zamrażając emocje i odczucia. Lodowaty szpon konsekwencji jej czynu zbliżył się jej serca, gdy Ayame zbliżyła się do mniejszej od siebie dziewczynki. - ...szansa. Jedna. - nie wiedziała nawet co powiedzieć w tym momencie, bo każde słowa zdawały się być pustymi, nie wartymi niczego frazesami w obliczu tego co tu się miało stać. Stojąc tuż przed dziewczynką, Kirino wpatrzyła się w pierś małej, a następnie uniosła nóż przed siebie. Opisując to mogłoby się wydawać, że wszystkie te ruchy były natychmiastowe i płynne, ale wcale tak nie było. Pomiędzy kolejnymi były delikatne przerwy czasowe, momenty zawahania i zwyczajnej chęci ucieczki. To było zabawne, ale dziewczyna bała się tego co miała zrobić bardziej niż mogłaby się bać własnej śmierci. A tej przecież też się bała.
Cichy świst rozdarł powietrze, gdy różowowłosa wyciągnęła rękę z nożem w kierunku piersi dziewczynki, starając się przebić jej pierś, tak jak tamta chciała. Ręka drżała chyba zbyt mocno, by dźgnięcie było idealne, oczy w ostatnim momencie zasłonięte zostały powiekami, a zaraz po swoim ruchu, gdy tylko poczuła, że nóż zagłębia się w cudze ciało, Kirino upadła na kolana, nie próbując powiększać rany czy wpychać nożu głębiej. I tak nie miała na to siły, w tej sytuacji już dawno przekroczyła swoje granice i niezależnie od tego co się stało, nie pozostawało jej nic innego, jak upaść na ziemię i oddychać ciężko, powstrzymując ciche łkanie. Co to były za idiotyczne próby. Co to było za... piekło.
Nie fair? Ale przecież właśnie to chciała zrobić od samego początku Kirino. Kiedy jednak to zrobi nie będzie trzymać fizycznego noża i dźgać fizycznej osoby. To można bylo nazwać.. symulacją. Czy to się Kiri podobalo czy nie, właśnie tego zamierzała się dopuścić. W każdym razie Kiri tego dokonała. Wykonała dźgnięcie, nóż wszedł w ciało a potem była ciemność. Ciemność, bo kiri nie patrzyła. I siedziała tam przez chwilę, póki to na jej ramieniu nie spoczęła dłoń. Gdy Kiri spojrzała, za sobą dostrzegła Elegancką Kiri.-Czas na kolejną próbę.-Powiedziała spokojnie. Po czym wskazała na zwłoki małej Kirino. Nóż tkwił po samą rękojeść w jej piersi. Krew ściekała po brodzie a ona pustym spojrzeniem patrzyła w przestrzeń.-Pochowaj ją. To twoje zadanie.-I przed Kiri pojawiła się ziemia, trumna oraz łopata.
Nie. Nie chciała na to patrzeć. Nie chciała widzieć tego, czego sama dokonała. Po prostu nie chciała. Choćby miała sobie w tej chwili wydrapać oczy własnymi rękoma. Jedyna "osoba" w tym świecie, w tym dziwnym, bezlitosnym świecie stworzonym w jej własnej głowie, jedyna "osoba" która tutaj była po jej stronie teraz leżała przed nią martwa, a tą która spowodowała jej śmierć była właśnie Ayame. Popełniła okrutny błąd, najgorszy w swoim dotychczasowym życiu, a jej tęczówki rozszerzyły się do niezrównanych nigdy wcześniej rozmiarów, kiedy w końcu jej wzrok padł na ciałko niewielkiej Kiri. Popełniła błąd, którego nigdy nie będzie w stanie sobie wytłumaczyć i zrozumieć własnego postępowania. Czy to była kolejna chwila własnego szaleństwa? Nie. To wcale nie było szaleństwo. To wcale nie było zachowanie gwałtowne i dyktowane jakimiś innymi głosami wewnątrz jej głowy. Popełniła okropny błąd i spotkała się przerażającym doświadczeniem. Myślała... myślała... że skoro jest wewnątrz własnego umysłu, to nie będzie w stanie nikogo tu zabić. Nawet raniąc wcześniej, gdy czuła ból, myślała, że to tylko wrażenie, że to tylko jakiś elektryczny impuls rozchodzący się gdzieś w jej głowie, ale nie faktyczne zadanie rany. Spodziewała się, spodziewała się jak jakaś głupia idiotka, że gdy tylko dokona tego, co było od niej żądane, to mała uśmiechnie się do niej, wyciągnie bez trudu nóż i powie "brawo, o to chodziło" słodko sepleniąc tak jak do tej pory. Tak samo jak chwilę wcześniej.
Tymczasem tak wcale nie było. Ani trochę tak nie było. Dlaczego tak nie było?
Wszystko co powstrzymywało dziewczynę do tej pory, wszystko co mówiło jej, że może powinna wstrzymać się ze swoją decyzją w tym momencie legło w gruzach. Czemu miała się wstrzymywać? Czemu teraz miała się z czymkolwiek powstrzymywać? Już było po sprawie. Już wszystko było zakończone. Teraz pozostało tylko mechanicznie wykonać całą resztę zadań, które miały dla niej inne dziewczyny. Głupie siksy, które nie spróbowały jej powstrzymać. Głupia ona sama, że nie odrzuciła noża zanim ten wbił się w ciało mniejszej od niej istoty.
Bez ani jednego słowa, Ayame ujęła w dłoń łopatę i zaczęła kopać w ziemi, ani na chwilę nie spoglądając na kogokolwiek, wzrok swój umiejscawiając to w ziemi, to w łopacie. Czuła się tak jakby kopała grób samej sobie, z resztą poniekąd było to prawdą. Nie zamierzała się z nikim kłócić, ani nikomu złośliwie odpowiadać. Nie zamierzała w ogóle nic mówić. Tym razem to co się stało było jej i tylko jej winą. Łzy, które wcześniej płynęły po jej policzkach przestały płynąć tak szybko, jak dziewczyna uświadomiła sobie, że to co się stało, stało się naprawdę. W takich sytuacjach łzy nie tylko było po prostu czymś o zbyt małej wartości. W tym momencie łzy byłyby obrazą, odrażającym pokazem jej bezsensownych emocji, nad którymi nie potrafiła nawet dobrze zapanować. Kop, kop, kop. Wzrok w ziemię. Kop, kop, kop. Wzrok w ziemię. Nie wiedziała nawet ile wykopała w czasie swego kopania, czy tyle wystarczyło, czy było za mało, gdy podeszła do ciała dziewczynki. Prostym ruchem wyciągnęła nóż z jej ciała i odrzuciła go na bok. Poprawiła włosy na główce małego dzieciaka i delikatnym ruchem palców zamknęła powieki niewinnej osóbki. Złożyła ostatni pocałunek na jej głowie, zanim ułożyła ją w trumnie, dbając o każdy szczegół jej wyglądu. Ręce dziewczynki splotła ze sobą i umiejscowiła na brzuchu. A następnie zakryła wieko trumny i wysilając wszystkie swoje siły spróbowała podnieść ją tak, by wstawić trumnę do dziury, delikatnie opuszczając ją, byle tylko nie upuścić, byle tylko nie pogwałcić jeszcze bardziej martwej już teraz cielesności swojej jedynej sojuszniczki w tym miejscu.
Następnie podniosła się do normalnego stania z głową wlepioną w ziemią, włosami zasłaniającymi jej oczy i maskującymi jej minę i wyraz twarzy. Czekała co teraz usłyszy. Może elegancką też powinna dźgnąć nożem w brzuch? Może tak będzie brzmieć kolejna próba? Czemu nie. Co za różnica. Nogi Ayame powlokły się w kierunku wcześniej odrzuconego noża, a ta następnie pochyliła się przy nim i kucając wpatrzyła w narzędzie zbrodni. Jej zbrodni. Co dalej? Co dalej?
Kirino w zdecydowanie nie najlepszej formie psychicznej postanowiła bez żadnego zbędnego gadania czy narzekania pochować małą siebie. Nawet nie zauważyła jak bardzo boli ją ręka, czy jak bardzo się zmęczyła. Po prostu kopała. Następnie z należytym szacunkiem pochowała małą dziewczynkę i z poczuciem totalnej beznadziei czekała na to, co będzie dalej. A nie zapowiadało się na to że miało być jeszcze coś. A przynajmniej jeszcze nie teraz. Rozległo się za to chrząknięcie.-Jeszcze zakop.-Biedna roztargniona Kiri, zapomniała o tej niezmiernie ważnej czynności.
Nie było bolącej ręki i nie było żadnego zmęczenia. Nawet jeśli fizycznie ono istniało i ostrzegało Ayame przed skutkami jej działań i pracy, to gdzieś na poziomie mentalnym bodźce te były blokowane, nim jeszcze trafiły do mózgu dziewczyny i wywołały jakikolwiek efekt. Dziewczyna nie zareagowała w żaden specjalny sposób na poprawiające ją słowa kolejnej z jej lustrzanych odbić. Zagarnęła nóż, który zatknęła sobie za pas, a potem wzięła po prostu ponownie w dłoń łopatę i ponownie wprawiła ją w ruch, teraz jednak ziemię zagarniając z wcześniej stworzonej kupki i z powrotem zsypując ją do wcześniej wykopanej dziury, gdzie umiejscowiona została trumienka z małą dziewczynką. Niezamykającymi się nawet na chwilę oczami obserwowała jak trumna powoli niknie pod warstwą ziemi. Kolejny ruch łopatą, kolejne grudki lądowały na nowym domu niewielkiej Kirino. Dziewczyna nie rozmyślała w tym momencie nad niczym konkretnym, choć może bardziej sensownie byłoby powiedzieć, że podświadomie ze wszystkich sił blokowała jakiekolwiek impulsy myślowe przed przedarciem się do wewnątrz jej umysłu.
Gdy ukończyła przesypywanie ziemi uklękła przy niej i własnymi rękoma uklepała dobrze powierzchnię, tak by nie było widać zbyt wielu nierówności w terenie. Następnie ponownie wstała na równe nogi i spojrzała pustym, nic niemówiącym spojrzeniem w kierunku drugiej Kirino. Co teraz? O czymś jeszcze zapomniała? Na pewno. W końcu trudno pamiętać o czymkolwiek, starając się o niczym nie myśleć.
Kirino skinęła głową i zniknęła. Dwa zadania z głowy. Zostało 9 prób i jedno zadanie do wykonania. Przed Kirino zaś, pojawiła się jej zła kopia. Spojrzała na nią tryumfującymi czarnymi oczami.-Trzecie zadanie. Pokonaj mnie.-I pchnęła Kirino tak, że ta upadła na tyłek po raz kolejny go sobie obijając, no i po raz kolejny robiąc to właściwie z powodu TEJ Kiri... ale to teraz raczej nie bardzo obchodziło Kirino. Teraz chciała już pewnie tylko skończyć. A żeby to zrobić, starczyło dokopać nie lubianej osobie... czy jednak Kiri ma w sobie tyle... chęci?
Komu potrzebne były w tej sytuacji chęci? To nie chęć czegokolwiek w tym momencie powodowała ruchami Kirino i jej zachowaniem. Jej własne pragnienie pozostawione zostało gdzieś wcześniej, jej nadzieje zakopane razem z niewielką Kiri w trumience, która teraz znajdowała się pod sporą warstwą ziemi. Człowiekiem jednak nie powodowały same chęci, nadzieje i pragnienia. Czasami powodował nim też obowiązek, czasami potrzeba (nie mylić z chęcią) zemsty, a czasami jeszcze stawiane sobie samej wymagania. Innym razem zaś żal. Bardzo rzadko zdarzało się też, że ruchami człowieka powodowała tylko i wyłącznie obojętność, która szeptała po cichu do ucha słodkie frazesy, mówiące, że teraz to i tak już nie ma znaczenia. Sama Ayame nie wiedziała w tym momencie, które z tych rzeczy odczuwa, które uczucie jest jej najbliższe, która namiętność wpływa na nią najbardziej. Stanęła po prostu przed obowiązkiem wykonania kolejnego zadania i przejścia kolejnej próby i nie zamierzała się teraz wycofać. Nie teraz kiedy wszystko co mogło pójść źle tak naprawdę już źle poszło. Tamta mała dziewczyna, której pierś przestała już falować w rytmie cichego oddychania, była czymś w rodzaju wentylu bezpieczeństwa bądź może żywym przypomnieniem wróżce o tym, że pewnych granic nie powinna była przekraczać, a nad niektórymi dłużej się zastanawiać. Ale jej już nie było, za to w zmrożonym sercu różowowłosej czaił się ogromny wyrzut sumienia, który gdyby tylko został uwolniony to od razu pożarłby całe dziewczę. Dlatego kolejne zadanie, choć nie dzięki żadnym chęciom, było dla niej wybawieniem.
Ayame przytaknęła głową, jeszcze siedząc na własnym tyłku, a następnie bez kolejnego słowa wyciągnęła szybko zza pasa wcześniej schowany tam nóż, ten sam nóż, który odebrał ostatnie tchnienie niewielkiej Kirino. Bez zbędnej zwłoki dziewczyna rzuciła nim w wredną Kirino, celując mniej więcej w obszar klatki piersiowej. Większy cel, łatwiejsza szansa na trafienia. Przeciwniczka nie mogła też być daleko, skoro przed chwilą ją pchnęła, więc istniała realna szansa na zadanie jej rany właśnie w ten sposób. Nie była specjalistką od rzucania przedmiotami, to nie była jej gra, ale z bliskiej odległości nawet w ten sposób mogła coś zdziałać. A gdyby nie to też trudno - zaraz po rzucie Kirino miała zamiar wystartować ze swego siadu, zerwać się w jednym, potężnym, szybkim ruchu i przypaść do swojej przeciwniczki wymierzając jej cios w podbródek, z całej swej siły, do tej pory powstrzymywanej i gaszonej z uwagi na obecność małej dziewczynki. Po podbródkowym, Ayame miała zamiar przewrócić na ziemię swoją przeciwniczkę, przygwożdżając ją do ziemi własnym ciałem, a potem szybko docisnąć jej brzuch mocno własnymi kolanami, pięściami okładając przeciwniczkę po twarzy. Nawet nie pomyślała w tej chwili o użyciu magii. Nie pomyślała też o tym co się stanie, gdy przeciwnik uniknie jej ataku. Impulsy były tym co ją teraz prowadziło, impulsy i zakorzeniony gdzieś głęboko w niej, normalnie niewidoczny instynkt.
To było... nagłe. Niczym burza która zrywa się znikąd, Kirino poderwała się z ziemi w ślad za nożem, który blokowany dłonią tylko lekko skaleczył przeciwniczkę. Ta jednak nie miała wiele czasu. Oberwała z podbródkowego a potem na ziemi jeszcze z 3 ciosów w twarz. Nie mniej jej mimika wyrażała czystą radość. Mimo krwi broczącej z rozciętej wargi i nosa, złapała Kirino za nadgarstki i ścisnęła, by zaraz potem kolanem udeżyć w nerkę i zrzucić ją z siebie. Odturlała się na prawo od Kiri i wstała z ziemi, stając naprzeciw przeciwniczki. Teraz już raczej zaskoczyć się nie da
Czyli tak słabo wyglądała wredna Kirino w faktycznej walce. Dać się zaskoczyć po tym, jak samemu się ogłosiło, że teraz nastąpi walka, żenujące. Szkoda też, że Ayame nie miała specjalnie czasu by podziwiać mimikę twarzy swojej przeciwniczki, skoncentrowana zupełnie na czymś innym. Uderzyła ją trzy razy w twarz. Jeśli się nie myliła tyle razy samo ona obrywała od niej, więc były kwita. Nawet więcej, w gruncie rzeczy, bo z jakiegoś powodu kolejne uderzenia pięścią zostawiły na rękach różowowłosej przyjemne wrażenie, takie jakiego nigdy wcześniej dziewczyna nie odczuwała. Zupełnie jakby bicie kogoś było przyjemne i zabawne, jakby sprawiało radość i przyciągało na twarz uśmiech. Tym razem jednak, nawet mimo takich wrażeń, wróżka się wcale nie uśmiechała i nawet jeden mięsień mimiczny nie drgnął na jej buzi, gdy tylko skonstatowała, że uderzenia były warte zachodu. Gdzieś w głębi duszy dziewczyny pojawiła się ponura satysfakcja z tytułu tego, że nawet ona potrafiła się w ten sposób poczuć, jeśli tylko była całkowicie przyparta do muru. A może już nawet przekraczała mur, który rozbiła sama jakiś czas temu? Do tej pory trudno byłoby sobie wyobrazić, by ta niewinna dziewczyna, niemierząca zbyt wiele i ogólnie będąca raczej drobną istotą, potrafiła z miejsca rzucić się na wybraną osobę, wcześniej rzucając w nią nożem. Ona sama nie potrafiłaby sobie tego wyobrazić. A jednak tak właśnie się działo.
Jeśli do tej pory Ayame nie była już na własnych nogach, to jak najszybciej się na nich znalazła, nie chcąc dawać przeciwniczce żadnej okazji do szybkiego ataku. Tym razem musiała już zerknąć na swojego wroga, zanim przeszła stricte do natarcia. Jej oczy jednak nie zawierały w sobie za wiele z żywej istoty, którą była gdy pojawiła się wpierw w tym miejscu. Teraz choć bardziej martwe, niczym oczy śniętej ryby, podążały one za ruchami swojego wroga, nie spuszczając go ani na chwilę z wzroku. Jeszcze były trochę od siebie, ale taka obserwacja mogła się przydać. W kompletnej ciszy Ayame ruszyła w kierunku Kirino, mając w głowie tylko jedną myśl - by rozwalić tę twarz.
Dalej nie używała magii, ale dzięki swej pilnej obserwacji prawdopodobnie mogłaby przewidzieć, gdyby przeciwnik zechciał się taką posłużyć. Wtedy nie ulegało wątpliwości, że nad możliwy atak powinna była priorytetyzować własną obronę i potencjalny unik miała przygotowany w zanadrzu. Gdyby jednak do tego nie doszło, Ayame miała zamiar znaleźć się na tyle blisko przeciwniczki, do której ruszyłaby pędem, żeby być w stanie wykonać silne okrężne kopnięcie prawą nogą na lewą łydkę. Noga miała być prowadzona na tyle nisko ziemi, by ciężko było ją złapać i jednocześnie możliwe było, po ewentualny odskoku lub uniku, dalsze prowadzenie działań. Zaraz bowiem po niskim kopnięciu, dziewczyna z całej siły uderzyłaby swą lewą pięścią w okolice splotu słonecznego (a przynajmniej tam, gdzie jak przypuszczała ten się znajduje), byle tylko pozbawić wroga na chwilę oddechu. W tym czasie druga ręka dziewczyny mogła zachować się różnie, jeśli wszystko powiodłoby się zgodnie z planem, wtedy przeciwniczka powinna się zgiąć w pół, a Ayame mogłaby łokciem uderzyć ją na wysokości karku i posłać na ziemię. Gdyby jednak coś poszło nie tak, to właśnie prawa ręka miała za zadanie przyjąć na siebie kontratak dziewczyny, a przy odrobinie szczęścia całkiem go nulifikować poprzez złapanie atakującej kończyny. Lub głowy, bo może przeciwniczka, próbowałaby ją znokautować uderzeniem głowy w brzuch - wtedy jej prawa ręka ruszyłaby zaraz do obrony, ale jednak palce miałaby rozwarte, a nie zaciśnięte w pieść i gdy tylko głowa zderzyłaby się z dłonią, Ayame spróbowałaby palcami dostać się do oczu przeciwniczki i wcisnąć je jak najbardziej wgłąb.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.