Stara świątynia

MG

Mnich słysząc odpowiedź kotowatego uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję, jestem pewien, że sobie świetnie poradzisz. - Odparł uprzejmym tonem opijając trochę herbaty.
Gdy naczynia zostały opróżnione zabrał je również ze stołu.
- A, zapomniałbym. To będzie ci potrzebne. Proszę, zapasowy zestaw kluczy. - Rzucił, podając Kuro cały ich pęk. - Nie zapomniałem, też o małym wynagrodzeniu. - Dodał pośpiesznie kładąc przed kotem drobną sakiewkę.
Następnie przedstawił czworonogowi przybliżony zarys swych planów, by przyszły zarządca świątyni wiedział kiedy zacząć robić tutaj swoje. Następnie wyprowadził Kuro na taras, gdzie jeszcze chwilę posiedzieli.

Nagroda: 4PD, 5000 klejnotów, fucha zarządcy tutejszej świątyni.

Jak chcesz możesz wychodzić.

Czy kotowaty odpowiedział? W sumie tego nie był pewien, jednak perspektywa dachu nad głową zdawała się być lepsza od jej braku, więc co też się dziwić owym słowom, czy gestom ze strony Kuro? Zresztą... Czy miał teraz co innego do powiedzenia? W końcu jak powie się A, to wypada też powiedzieć B, nie? Dlatego też kotowaty wysłuchał osobnika, aby ostatecznie... zadomowić się w owym miejscu? Pewnie i tak tylko tymczasowo, jednak ciągle lepsze to - niż nic. Prawda? Przynajmniej teraz miał swoje miejsce, do którego mógł wracać, a zarazem które... mogło robić za tymczasowe schronienie. Tymczasowe nyah...

zt