I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: No, ktoś się stęsknił? <3 Wto Wrz 04 2012, 17:15
I tak oto kolejny dowód na to że nie da się do końca pozbyć tego cholerstwa. Wszelakie wyciąganie kości, rażenia piorunami i tajemnicze rytuały nie dały rady, albowiem Yuś wraca z martwych, nie koniecznie w takim stanie jakim chciała. A wraca jako Gwiezdny Duch. Da się? Da... Mimo wszystko – co cię nie zabije, to cię wzmocni, a sam fakt, że jest, zmusza człowiekowatych do użerania się z nią....
Imię: Yumi. Pseudonim: Yu. Nazwisko: Yorokobi. Płeć: Kobieta. Waga: 64 kilo. Wzrost: 174 centymetry. Wiek: W sumie cholera tam wie ile się już włóczy, ale pewno latek przybyło więc przyjmijmy że 17. Gildia: Brak. Miejsce umieszczenia znaku gildii: Brak. Klasa Maga: Klasa 0, choć nie wiem czy pośmiertnie tez się należy.
Wygląd: Przyznam szczerze – nie lubię pisać. Nie mam jakiś umiejętności w tym zakresie, więc opiszę ją najprościej jak umiem opisać osobę. Przynajmniej spróbuję. Od razu powiem, że Yu jest żywym dowodem na to, że blondynki nie są głupie – co prawda zdarzają się wyjątki. Tak też owe złote włosy sięgają jej aż do pośladków, a każda osoba która spróbuje je tknąć może doznać poważnych uszkodzeń ciała. Nie są one tak proste jak się wydaje. Końce włosów rozchodzą się na boki. Do tego jeszcze się ładnie uśmiechnąć i można sądzić że jest jakąś niepoczytalną morderczynią. A skośna grzywka zakrywająca jej całe czoło i prawe oko, ewidentnie każe zwrócić uwagę na oczy. Niebieskie ślepia owej istoty to bardzo ważny element wyglądu! Wszak dzięki niej widzi ofiarę oraz co się dzieje... tak, nie raz to pomogło jej w rozwaleniu w pył przeciwników. Nie zadziwię was zapewne, że jest osobą wcale nie niską, bo mierząca około 174 centymetry. Na szyi ma przewieszony srebrny kluczyk na łańcuszku. Do tego jeansy rurki, Czarny top odkrywający w sumie cały brzuch i na to biało niebieska bluza z kołnierzem. Nie można zapomnieć też o jej czarnych oficerkach, wyjętych niczym z jakiegoś westernu – wszak mają ostrogi, które w sumie się raz nawet pomocne przydały przy ratowaniu kociaków.
Charakter: Jaka jest? Czy to tak ważne? Być może, bo po charakterze można uznać, czy się kogoś lubi, czy nie. Wybaczcie mi, jednak będzie to nie mniej wyliczanka jej cech charakteru. Cieszycie się? Tak szczerze to mnie to nie obchodzi. Spokojnie można uznać, że jest szalona, lubi ryzykować. Jej niekonwencjonalne podejście, abdukcja (błędnie przez nią samą określana mianem dedukcji) i potrzeba rozwiązywania zawiłych problemów i ustalaniem jakieś sensownej taktyki podczas walki sprawia, że często wychodzi w jednym kawałku. Może to też oznaczać, że sposobem myślenia wykracza poza ustalone schematy. Jej pomysły większości osobom wydaja się niedorzeczne. No nie ma co się im dziwić, bo z jednej strony jej plany wydają się szalone, a z drugiej zdarza jej się (i to często) działać pod wpływem emocji. Jednakże po ostatnich wydarzeniach uważa gdzie pakuje swe zacne cztery litery. Nigdy nie wiesz na jakiego nekrofila się natkniesz, to też jest nieco ostrożniejsza w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. Zawsze uważa, że ma racje. Bo ma. Tak zakłada i rzadko słucha się innych. Wyjątek stanowi moment, w którym jej samej nic do głowy nie przychodzi. Ta pewność siebie zapewne kiedyś doprowadzi ją do poważnych kłopotów... w sumie już doprowadziła, ale chyba jej się zapomniało. Ma się za osobę wszystkowiedzącą, nieomylną. Bo jak ktoś może czegoś nie wiedzieć? Co to znowu za głupie pytania ludzie potrafią zadawać? No i zawsze w takich momentach uświadamia ludzi jak mało wiedzą, choć sama nie jest mądrzejsza. Ironiczne odpowiedzi w takich momentach to dla niej rzecz normalna. W życiu nie bierze wszystkiego na poważnie... przepraszam! Ona do wszystkiego podchodzi na luzie. Przecież wszystko będzie dobrze! Życie jest za krótkie (oj, wie cos o tym...) by się wszystkim martwić. Świat potrafił jej już nie raz udowodnić, że jest w błędzie, ale ona przez wszystko przechodziła z uśmiechem na ustach (dobra, nie wszystko.... kradzież kluczy i jej spektakularna śmierć nie była zabawna). Taka optymistka, a tych niestety teraz mało (nadal...). Dla kumpli oczywiście jest jak najbardziej w porządku. Pomoże, skopie komuś na polecenie 4 litery. No problemo! Przyjaciele to przyjaciele – trzeba o nich dbać. Każdy to wie. A nie wiadomo kiedy się przydadzą (przyjacielom, nie randomom...). Oczywiście, nie każdy jest prawdziwym przyjacielem, a jak się mówi: pewnego przyjaciela poznaje się w niepewnym położeniu. Kłamcy ją popamiętają. A teraz pozwólcie że wymienię co lubi, a co nie. W sumie to też się składa na charakter, prawda? Na pewno lubi truskawki. Baaaardzo je lubi, tak samo jak maliny. Dla ciasta czekoladowego z tymi owocami byłaby zdolna zabić. Na pewno też uwielbia swoje Duchy. Jedyne osobistości którym ufa bezgraniczne i które rzeczywiście są godne jej przyjaźni. Mimo różnego nastawienia ich do samej Yu, ma ich za najlepszych przyjaciół. Zawsze może na nich liczyć. Potępieni zaś zostaną kłamcy i inni idioci którzy jej się nie spodobają. Jaka prosta selekcja, prawda? To jej się nawet teraz nie zmieniło.
Historia: Dawno, dawno temu.... stop. Zapomniałam że to nie bajka. Więc powiem tak: nawet nie dawno, bo ledwie 17 lat temu, w dość sławnej miejscowości jaką jest Hosenka na świat przyszło owe złotowłose dziewczę. Nie muszę chyba mówić, że i ojciec, i matka byli magami. Powiem więcej! Byli magami z Illumination. Więc sobie wyobraźcie, że przez większość życia próbowali jej wpoić że świat jest zły, z rządem trzeba walczyć. Dobitnie to ją denerwowało, bo chyba ona sama ma prawo zadecydować, czy będzie miała zamiar stanąć przeciwko mrocznej gildii, czy całe życie przeleżeć pod ciepłą kołderką. No i nie mówcie że nie ma racji, bo nie uwierzy. Tak też nauczyła się ich nie słuchać, a wiedzieć wam trzeba że to była sztuka! Sama wolała nie komentować zachowania rodzinki, bo mowa prowadzi do nieporozumień, a za wrogów też ich nie chciała mieć. Nadeszły 12 urodziny. Oczywiście skakała z radości, bo w końcu będzie tort i prezenty. Weszła do salonu i o dziwo – jedna paczuszka. Mała na dodatek. No jak może być jedna? Zdmuchnęła świeczki z tortu, po czym wzięła się za rozpakowanie prezentu. Nie było tak tego, co sobie zażyczyła, ale znalazła tam coś o wiele lepszego – klucze! Tak, po co komu klucze? A to nie były to zwykłe klucze. To były klucze jej matki, a służyły one do przyzywania duchów. Nie muszę chyba mówić, że drugim prezentem była propozycja nauki posługiwania się nimi? To dobrze. Nauka trwała dość krótko, z prostej przyczyny – gdy Yu nie było w domu, chałupka spłonęła. Potem się okazało, że została podpalona kilka chwil po śmierci jej rodzinki. Dlaczego tak się stało? A no tatuśka zaskoczyli, a mamuśka kluczy nie miała. Jaka ironia losu... Do tego Aprilka też zniknęła, więc powstało założenie że zginęła. Jednak znając już podstawy magii, nauczyła się już bez przeszkód przyzywać Duchy. Szczerze? Nie ma planów. Może kiedyś jakieś znajdzie. Tym czasem się obija. Nie ma wyznaczonego celu. Na razie wie jedno – jakoś nie chce jej się przyłączać do gildii. Choć można uznać jedną rzecz za cel – poszukiwanie swojego miejsca w Fiore. Bo jednak w Hosence ludzie za nią nie przepadają, dom spalony... i co tu począć?
No więc po obeznaniu się z Magnolią, uznała że ruszy na misję. Poszła do zakładu pracy po czym zaczęła wertować ogłoszenia. Ostatecznie chwyciła za tą z pojmaniem psychopaty co miał czelność zwiać z psychiatryka. Ledwie wyszła z budynku, a już na nia wpadł jakiś random, tez mag GD. Lyon się zwał. No to ruszyli w stronę placu, który to już na ,,dzień dobry” zalała przy użyciu Aquariusa. Dalej to już była czysta nawalanka, w wyniku której mózg naszego towarzysza wylądował w formie ciapai na naszej białej bluzce. Nie dożyła momentu, kiedy ją spierze... W sumie, zginął bo tej się zachciało ryzykować, noale... Mogło być gorzej, nie?
Dalej to już ruszyła sobie na Raven Street, szukając portu. Zapomniała że to nie miasto portowe. Tam znalazła jakąś fioletowowłosą. Dziwne dziecię... potem przybłąkał się taki jeden z szopem i dwójka człowiekowatych którzy jednocześnie stali się symbolem całej ten apokalipsy. Na początku się rzucili na tego z szopem, a ze to kurde zachciało bawić się w matkę Teresę, to już wgl przesądziło o jej losie. Może i temu tyłek uratowała, ale ostatecznie straciła klucze i ciało. Kij z ciałem, oddawajcie klucze....
Po pamiętnej próbie włamania się do biblioteki i odzyskania skóry, ruszyła na misję. Banalną bo banalna, miała kota znaleźć. Na domiar złego, jej pracodawcą była zaryczana smarkula która zaczęła ją traktować jak psa. Pff... po przejściu się ulicą usłyszała miauczenie z piwnicy pewnego domku. Przeskoczyła przez płot i niczym rasowy ninja zaczęła skradać się do okna, po czym wparowała do domu niczym CSI. Z tym że przez okno. W środku zastała starca. Ten przestraszył się uzbrojonej Az po zęby Yu i szybko wskazał gdzie są koty. Właśnie... było ich kilka więc żeby się nie zastanawiać który to właściwy, przyprowadziła zaraz dziewczynkę. Tą wysłała do piwnicy, a staruszek jakimś dziwnym sposobem wyprostował schody. Dziecko spadło i sobie łebek rozbiło, ale żyło. Staruch zaś zarobił kulkę i padł martwy. Z piwnicy zaś uwolniła spora ilość kotów która była przerabiana na pasztet. Nawet specjalna maszynkę do przerabiania ich miał.
Dowiedziała się że klucze są w łapach tego od chochlików... to małe, ale cholernie irytujące. Nie zostało nic innego jak ich znaleźć, tym bardziej że przy kółku nie miała tylko Wodnika, Strzelca i Horologium, ale także Pannę, Senbonzakurę i Koziorożca. Czyli się trochę uzbierało, tym bardziej że trzy ostatnie zakosiła ś.p. Lyonowi zaraz po jego dednięciu. Ruszyła do karczmy w Hosence... i w sumie większej bzdury zrobić nie mogła. Nie szybko trzeba było czekać aż wywiąże się walka. Ale co miała robić, jak się dowiedziała że ten ich nie ma? Że NIE MA jej KLUCZY?! Tak tez po uniknięciu latającej filiżanki herbaty którym rzuciła wcześniej poznana fioletowowłosa (tak, współpracowali.... masz ci los). Jej dobra passa skończyła się na próbie obrony krzesłem. Wywaliła się na cztery litery i została nim zablokowana. Do tego doszła dwójka pajaców. Jeden oberwał krzesłem zaraz po tym jak ów nekrofil się wywalił na ziemię, a drugi.... tutaj było trzeba przeprowadzić kastrację, bo inaczej by oprócz szczęścia straciła i cnotę. I tu w sumie koniec... oberwała w łeb, straciła przytomność. Ostatnie sekundy życia przed wyjęciem żeberek była przytomna, nie wiedziała przez ile była w krainie poniaczy. Potem już jej na dobre pociemniało w oczach po czym po pomieszczeniu zaczęły latać żeberka, do tego jakiś tajemniczy rytuał na niej w tym czasie przeprowadzany wyszedł i Yuś sobie umarła...
I tu by się historia powinna skończyć. Bo w końcu śmierć oznacza koniec, dla niej by to początek. Ta, ród Yorokobi jest znany z tego, że przedstawiciele ów rodu nie łatwo zabić. Albo pozbyć... Tym czasem Yuś dryfowała w tak zwanym Chaosie. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co z Yuś będzie? Otworzyła oczy. Nie, nie z ciekawości. Ból w klatce piersiowej był tak rozrywający że oprócz odruchowego złapania ów miejsca ręką otworzyła ślepia. No tak, zatrzymana akcja serca, wyrwane żeberka... Rozległ się pisk. Czy ktoś go usłyszał? No raczej nie, wydawało się, że była sama. Ból powoli ustępował, przy czym mogła jako tako ogarnąć otoczenie. Fakt że widziała własne łapki wskazywał na to, że widzi, zaś to, że wokół niej czarno jak w piekle to inna historia. Lewitowała sobie nie bardzo widząc nad czym. Jak spojrzy w dół to też czarno. Niedługo mogła się chwalić epickimi umiejętnościami latania, bo na raz zaczęła lecieć w dół. - Cholera... Powiedziała sama do siebie dając oddziaływać na siebie grawitacji. Tylko... skąd tu grawitacja? No, nie ważne, lepsze to że leci niż jak będzie tak się wylegiwać w powietrzu. Większe szanse że o coś przywali. No i jej nadzieje nie były złudne, bo zaraz wylądowała na nogach na dziwnym kamiennym pomostku. Ten prowadził w głąb jakieś jaskini, skąd dochodziły odgłosy stawianych kroków. Nie, nie była to jedna osoba. Czuła straszny niepokój. Raz to to, że nie wie gdzie jest, a dwa – nie wie co ja czeka. Najpierw leży na wyrku ledwo żywa, a potem sobie lewituje w powietrzu. - Co do się do jasnej cholery dzieje?! Odpowiedziała mocno zdenerwowana. Na nią tam przyjaciele czekają, a musi sobie stać na jakimś śmiesznym mostku, bo nie widzi innego wyjścia. Niby ta jaskinia, ale nie wie jakie się Yeti trafi. Nie musiała długo czekać na odpowiedź. - Nie żyjesz, głupia... Odezwał się jej tak dobrzy znany, kobiecy głos. Za dobrze znany, i to bynajmniej nie była jej matka. Wyłoniła się z cienia niebieskowłosa kobieta z rybim ogonem usianym błękitnymi łuskami. Lewitowała sobie kilka centymetrów nad ziemią. - Aquarius... - Milcz. Rzuciła władczym tonem. Coś chyba nie była w nastroju, tylko nie wiadomo czy to nie udana randka ze Scorpio czy oburzenie bo Yuś... no właśnie. Kaput. - Co ty mówisz... przecież jestem... - Niestety, to prawda. Panienka... nie żyje. Przerwał jej głos pewnego dość dobrze znanego jej mebelka. Oto za Wodnikiem przyszedł Zegar. Oj, Przybity i to mocno. Smutny jak na pogrzebie. - Nie mogłam... miałam tam przyjść, zabrać mu klucze i wyjść zwycięsko. Jeśli nie żyję to to by oznaczało.... NIE MOGŁAM ZGINĄĆ! Wrzasnęła najgłośniej jak mogła, przy czym głos jej się w połowie zdania załamał a po policzku spłynęła łza. Ona nie akceptowała czegoś takiego jak śmierć jej samej. Była to dla niej rzecz tak absurdalna jak przybycie Mela do budynku rady. Ona z chęcią zabije, ale żeby dała się zabić... no to już się jej nie widzi. - Skoro nie żyję, to po co tu przyleźliście...? W chwili śmierci kontrakt zostaje zerwany, nic was ze mną nie łączy... idźcie sobie. Te ani drgnęły, zaś Yuś spuściła głowę po czym usiadła po turecku. Nie doczekała się jednak kroków odwetu. - Przyszliśmy ci pomóc idiotko. Nie wiem jak można być tak głupim, żeby rzucać się w walkę, w której nie masz szans wygrać tylko po to, by odzyskać klucze... - Ale wykazała się panienka dużą odwagą, więc... Tutaj przerwał jej Strzelec, który następnie dopuścił do głosu Horologium, które z uśmiechem na twarzy -...przyszliśmy panience pomóc. Yu jak torpeda wstała na nogi zszokowana tym co usłyszała. Pomóc? Jej? Jeszcze nie słyszała, by Gwiezdne Duchy komuś pomogły pośmiertnie. I co one tutaj właściwie robią? Tyle fatygi dla takiej smarkuli jak ona, ale jak dają to się bierze tak? Horologium nie pytając jej o zdanie wrzucił ją do swojego schowka i zaczął iść w głąb jaskini. Zaraz za nim szedł Strzelec, a zaraz obok niego – Wodnik. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Nie spodziewała się żadnego obrotu spraw. Weszła z założeniem że wyjdzie zwycięstwo, a wyszła... tak że żeberka miały okazję polatać sobie po karczmie a ona sama zginęła. Nie wiedziała gdzie ją prowadzą, ale tym się nie martwiła. Ufała im bezgranicznie, a nawet jakby ją wyrzucili gdzie w otchłani – trudno, co jej zależy? I tak jest już martwa. Doszli do końca jaskini. W sumie nic tam nie było, jeno lita ściana. Właśnie, było... Horologium otworzyło jarzący się na niebiesko portal który to był okalany kręgiem magicznym – identyczny jak ten, który się pojawia przy przyzwaniu ducha. Nagle jej oczom ukazało się coś niesamowitego – Świat Gwiezdnych Duchów. Jak nic wysadził ją na zewnątrz. - Ale.... ale....- nie wiedziała co powiedzieć, dopiero po krótkiej chwili dodała – ludziom nie wolno przebywać w waszym świecie! - Nie jesteś już człowiekiem... jesteś tylko bytem, nic nie znaczącym bytem. - Żeś mnie pocieszyła... Świat był niezwykły. Abstrakcyjne kształty wielu przedmiotów, samo miasto było inne niż te ludzkie. Nie ma co, architekta pozazdrościć. Szła zaraz za swymi towarzyszami krętymi dróżkami co chwile się zatrzymując aby lepiej się przypatrzyć ów miejscu. Możliwe, że już nigdy nie będzie jej dane się tam zjawić. Nagle wszyscy się zatrzymali w jakimś ciemnym zaułku. Nie wiedziała co się dzieje, więc również przystanęła. Wszystkie oczy były zwrócone w jej stronę. - Yumi, jest sposób żebyś dalej żyła. Nie mówiliśmy ci tego, więc słuchaj. Korzystamy z okazji, że świętej pamięci duch gwiazdozbioru Warkocza Bereniki zginął przez zbyt długie przebywanie w świecie ludzi. - Ale co to ma wspólnego... Znowu jej przerwała. Nie skończyła jeszcze, a Yuś ma pytania, no patrzcie! Jakie to niecierpliwe... - A to, że jeśli chcesz, możemy pójść do Króla Gwiezdnych Duchów, przy przypisał twoją duszę do jej gwiazdozbioru. Będziesz istnieć tak długo, jak sam gwiazdozbiór. Nie ma jednak nic za darmo – w zamian za to staniesz się jedną z nas... Tą zamurowało. Jedyny sposób by wrócić, to było stanie się jedną z istot, które do tej pory wystawiała do walki, osunęła się po ścianie bezradnie na ziemię. Nie wiedziała... z jednej strony, dalej będzie żyć mając pewnego rodzaju nieśmiertelność. Z drugiej, jeśli będzie chciała podpisać z kimś kontrakt to lipa, bo potem będzie takiemu służyć, a nie daj żeby trafiła na jakiego sadystę. Jednak chyba chęć życia i zemszczenia się była silniejsza. - Zgoda! Ale... w takim razie będę bezradna w walce. Jedyna magia którą znałam, to magia Gwiezdnych Duchów. Nie przyzwę żadnego, bo de facto nie żyję... - Znajdzie ci się kogoś kto panienkę nowej nauczy. Ewentualnie zajmie się tą sprawą Król Duchów Pocieszył ją niejako Strzelec. Za wstała, otrzepała spodnie, po czym ruszyła w stronę wielkiego zamku. Kilka minut szli, po czym przeszli przez kilka wrót. Sam pałac wielki, ozdobiony ze wszystkich stron kryształami. Służba krzątała się we wszystkich pomieszczeniach. Wszelkie drogocenne lampy i szafowe podłoże były widocznie tutaj na porządku dziennym. Ostatnie drzwi. - Usiądź na sofie. My pójdziemy do Króla. Widać nie była potrzebna. Usiadła na srebrzonej sofie pokrytej drogocennymi materiałami. O mało nie dopłynęła. No życie w takich luksusach jej odpowiada., Ostatecznie chyba przysnęła, bo jak się obudziła była w jakimś podziemiu. Musieli ją przenieść. Albo uznali za jakąś złą istotkę. Samo podziemie... tez ładne. Nie rzucili jej do jakiegoś lochu, ale do porządnego pokoju. Wstała, rozejrzała się. Nie musiała czekać jakoś długo na wyjaśnienia. Zaraz do pomieszczenia wszedł Zegar rozpromieniony od ucha do ucha. - Zgodził się! Zgodził się! Zgodził się! Latał jak świr po całym pomieszczeniu,. Chyba mu coś odbiło, ale lepiej żeby latał jak wariat niż się smucił. Yu tez się uśmiechnęła, w końcu chyba nie łatwo przekonać Króla do pomocy śmiertelnikowi, nie? Do pokoju weszła straż. Przynieśli dziwną buteleczkę z czerwonym płynem. - Król nakazał to wypić. Tyle starczy. Liczyła na jakieś fajerwerki, a tu tylko wypić takie coś? No nic, z władzą się nie dyskutuje. Straż wyszła wraz z Zegarem. Wzięła buteleczkę do rąk po czym usiadła na łóżku. Przyglądała się dziwnej cieczy kilka minut, po czym odkrokowała buteleczkę, powąchała... nic nadzwyczajnego, wydaje się że to zwykła czerwona woda. Wypiła szybko ów ciecz. Dopiero teraz poczuła dziwny metaliczny smak zbliżony do krwi. Nie, to nie była krew... Nagle zaczęła ją boleć głowa, brzuch ją kuł i w ogóle było jej niedobrze. Legła na łóżko kurczowo trzymając brzuch w okolicy żołądka. Nie żyje, jak ma czuć ból? Widocznie został jej wraz ze zmysłami... ehh... dziwna istota ludzka... Nikt do niej nie wchodził przez jakiś tydzień. Najgorszy tydzień w jej życiu... lub nie życiu. Chociaż... gorszy był ten jak nie miała kluczy. W sumie nadal ich nie ma, ale duchy ma obok, więc jest okej. Po siedmiu dniach, ból minął. Dopiero wtedy wszedła Aquarius z kluczem. - Że mój? - Że twój.... Przecież nie mój? Trzymaj i to... tylko bo nie zgub, bo uduszę... Podała jej klucz wraz z łańcuszkiem do niego. Przewlekła ostrożnie srebrny łańcuszek, po czym zapięła go na szyi. Wstała, po czym rzuciła się Wodnikowi na szyję. - Dziękuję... - Odsuń się, koniec tych czułości... Powiedziała nieco zirytowana zachowaniem blondyny. Ta ją puściła, ale uśmiech z ust nie zszedł. Dała jej jeszcze jeden kluczyk - Do klucz od twojego domu tutaj. Dom dawniej należał do twojej poprzedniczki. No i... zyskałaś jej moce. Miała magie Odbicia. Po tym wyszła. W sumie skoro wszystko skończone, też opuściła teren zamku. Poszła do nowego domku, przebrała się z pobrudzonych ubrań. Wyszła do ogródka za domek. Niewiele jej było potrzeba do opanowania ów zaklęć. Potencjał też odziedziczyła? Maybe.... I w sumie otwieranie bram też jej ładnie wychodziło. Oczywiście, bramy do świata ludzi. Nie mogła się przyzwyczaić że już nim nie była. Przetransportowała się do świata ludzi. Na początku myślała, że coś schrzaniła. Karczmy nie było, gildie też jakieś inne.... Trzeba ogarnąć nowe tereny i dorwać kogoś kto jej wytłumaczy co się do jasnej cholery stało... Interimo padło? Może jeszcze co innego? Zobaczymy...
Umiejętności:
Sokolooki Lv.1
Łamacz Kości Lv.1
Wytrzymałość Lv.1
Ekwipunek: Jedynie wdzięk osobisty....
Rodzaj Magii: Odbicie – magia zwana też przez niektórych magia załamania. Polega na odbijaniu wszelakich rzeczy od pyłku kurzu po zaklęcia. Ma ona jednak swoje słabe strony. Nie może odbijać ludzi. Drugą słabością magii jest to, że nie odbije przedmiotów elastycznych czyli takich, które po deformacji wracają do poprzedniego stanu. No i ostatnim minusem jest to, że w jednej chwili może się albo tyko bronić, albo atakować. Nie może łączyć tych dwóch akcji.
Pasywne Właściwości Magii
Demo Object Reflection Wersja demonstracyjna zaklęcia C. Różni się tym że nici z odbijania wiatru i robienia ostrzy.
Otwieranie bram Yuś jako jeden z GD umie otworzyć sobie sama bramę do świata GD.
Nieśmiertelność To raczej wrodzona (czy nabyta...?) zdolność. Jako GD nie da się jej zabić, śmiertelne obrażenia kończą się na teleportnięciu do świata GD gdzie spędza tyle czasu na leczenie ile nakaże MG. Mimo wszystko, jak za długo będzie w świecie ludzi to zaczyna słabnąć aż w końcu może sobie wyparować.
Zaklęcia
[D.] Refraction of Light Zwykłe zaklęcie załamujące światło, coś jak fatamorgana. Może tym zrobić iluzję pojedynczych przedmiotów/obiektów. Iluzje są niematerialne, bo to iluzje, więc jak zrobi iluzję miecza to nim nic nie przetnie, poruszenie nim będzie możliwe.
[C.] Object Reflection Ło, odbija sobie zwykłe randomowe przedmioty. Od kamyczków po przedmioty max. 2 metrowe. Może też odbić takie rzeczy jak powietrze, tworząc niewielkie ostrza wiatru mające max pół metra.
[C.] Cubical Reflection Dość... niebezpieczne zaklęcie. Polega na odbiciu danej rzeczy kilka razy w taki sposób, by oplotła dany obiekt. Odbite miecze się wygnie, a ubranka będą ładnie blokować ruchy. [xxx]
[C.] Total Reflection Jako że zupełnie nie ekonomiczne byłoby używanie zaklęcia B do odbijania zwykłych D, ma do tego TR. Działa jak spell niżej, jednakże odbija zaklęcia D najwyżej. PWM też odbije. Dzięki temu nie wywali za szybko całego MM.
[B.] Spell Reflection Co tu dużo mówić? Zaklęcie polegające na odbijaniu zaklęć do rangi C. Może je odbić i to w tym kierunku w których zechce. Może równie dobrze polecieć na rzucającego, a równie dobrze na kulejącego psa. Fajerball? Lodowa włócznia? Proszę... nic jej nie zrobi. Chyba że a) skończy jej się moc magiczna b) sama na to pozwoli.
Ostatnio zmieniony przez Yu dnia Wto Wrz 04 2012, 19:29, w całości zmieniany 1 raz
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: No, ktoś się stęsknił? <3 Wto Wrz 04 2012, 18:50
Cytat :
[D.] Refraction of Light Zwykłe zaklęcie załamujące światło, coś jak fatamorgana. Może tym zrobić iluzję pojedynczych przedmiotów/obiektów. Iluzje są niematerialne, bo to iluzje, więc jak zrobi iluzję miecza to nim nic nie przetnie, nawet poruszenie nim będzie możliwe.
Błąd składniowy w ostatnim zdaniu. Powinno być coś w stylu "(...)zrobi iluzję miecza to nim nic nie przetnie, jednak poruszanie nim będzie możliwe." Chyba że chciałaś tam napisać, że nie będzie możliwe. A teraz do zaklęcia - odbijania światła okey, chociaż nie wiem czy dało by się za pomocą tego stworzyć iluzję. No ale przyjmijmy, że się da. Iluzja utrzymuje się 2-3 postów, zależy od źródła światła, pogody (o ile to będzie na zewnątrz) i MG.
Cytat :
[C.] Object Reflection Ło, odbija sobie zwykłe randomowe przedmioty. Od kamyczków po przedmioty max. 2 metrowe. Może też odbić takie rzeczy jak powietrze, tworząc niewielkie ostrza wiatru mające max pół metra.
Pomyślmy, jeśli mówisz, że max 2 metrowe przedmioty, to odbić człowieka też możesz? Dwa metry to trochę dużo... mogłabyś tym odbijać wielką szafę w przeciwnika o.o Tak więc ograniczymy to tak, że możesz odbić przedmioty o średnim rozmiarze, a o to czym co możesz odbić a co nie, decyduje MG. Powietrze okey, ostrze wiatru- obrażenia jak za zaklęcie D (ponieważ to nie jest główne działanie twojego czaru, tak myślę przynajmniej). W dodatku możesz odbić tylko to co widzisz, oraz określoną liczbę rzeczy na raz. Powiedźmy... 1 o średniej wadze, albo 2 o małej.
Cytat :
[C.] Cubical Reflection Dość... niebezpieczne zaklęcie. Polega na odbiciu danej rzeczy kilka razy w taki sposób, by oplotła dany obiekt. Odbite miecz się wygnie, a ubranka będą ładnie blokować ruchy.
Nie zbyt ogarniam o co chodzi w tym zaklęciu. I błąd - "Odbite miecz".
Cytat :
[C.] Total Reflection Jako że zupełnie nie ekonomiczne byłoby używanie zaklęcia B do odbijania zwykłych D, ma do tego TR. Działa jak spell niżej, jednakże odbija zaklęcia D najwyżej. PWM też odbije. Dzięki temu nie wywali za szybko całego MM.
Zaklęcie C odbijające zaklęcia D?... Nie wiem co z tym zrobić. Teoretycznie powinnaś móc je odbić, ale odbijanie każdego spella jest zbyt op. A nie mogę dać Ci ograniczeń na to ile zaklęć odbije, bo to raz odbija i znika. Według mnie powinno być tak. Odbijesz sobie jedno zaklęcie rangi D/PWM, i następne użycie za 3 posty. W dodatku celność odbijanego zaklęcia jest strasznie mała [Decyduje o tym MG]. A, i po odbiciu, siła zaklęcia spada. Zresztą, Lav Ci to omówi jeszcze raz.
Cytat :
[B.] Spell Reflection Co tu dużo mówić? Zaklęcie polegające na odbijaniu zaklęć do rangi C. Może je odbić i to w tym kierunku w których zechce. Może równie dobrze polecieć na rzucającego, a równie dobrze na kulejącego psa. Fajerball? Lodowa włócznia? Proszę... nic jej nie zrobi. Chyba że a) skończy jej się moc magiczna b) sama na to pozwoli.
Aha, tylko wiesz, że z twojego opisu wynika, że możesz odbić tylko te zaklęcia, które lecą w twoją stronę? Ok, dobijasz w kierunku w którym chcesz, ale odbije zaklęcie jest bardzo, ale to bardzo osłabione. W dodatku jest tutaj jak w zaklęciu wyżej. Odbijesz sobie jakieś zaklęcie, następne użycie za kilka postów.. Takie jest dla mnie tego rozwiązanie. Ale zobaczmy, co na to... nasza Lama.
Tak więc, kp nie jest jeszcze do końca sprawdzone. Co do PWM, wyrażę swoje zdanie:
-Demo Object Reflection Możesz odbić max 1 mały przedmiot, oprócz tego takie rzeczy jak kurz, czy śnieg. Wiesz, możesz też tego używać jako parasolkę. -Otwieranie bram No ok, czego nie. Problem z tym, co dzieje się z GD w świecie ludzi. Otóż słabną one, w dodatku ty jak by otwierasz bramę kosztem swojej własnej MM, dlatego... zrobimy jakiś spadek MM za przebywanie w świecie ludzi, jeśli TY sama otworzysz sobie bramę. Ofc, twoja wytrzymałość w świecie ludzi może kiedyś się wydłużyć. No to może zrobimy tak... 2% MM co 5 postów? czyli 5% MM co 10 postów, co za tym idzie, ze swojej własnej MM będziesz mogła przebywać jakieś 200 postów w świecie ludzi ; o To dość dużo, chyba... W dodatku MM regeneruje Ci się, dopiero po powrocie do świata duchów.
Do tego co napisałem odwoła się jeszcze Lav.
Go??
Gość
Temat: Re: No, ktoś się stęsknił? <3 Wto Wrz 04 2012, 19:29
Okazuje się że pisanie w wordzie mi praktycznie nic nie dało, noale...
Tam mi zjadło ,,nie", ale ostatecznie jako że to iluzja która krzywdy nie robi to chyba sobie pozwolę na poruszanie przedmiotami... ofc siłą woli, bo nie dotknę ich. A| tak na marginesie, magia żywcem z m&a, gdzie stworzenie iluzji było możliwe.
Idąc dalej, sprawa z ludźmi jest dość prosta:
Cytat :
Odbicie – magia zwana też przez niektórych magia załamania. Polega na odbijaniu wszelakich rzeczy od pyłku kurzu po zaklęcia. Ma ona jednak swoje słabe strony. Nie może odbijać ludzi. Drugą słabością magii jest to, że nie odbije przedmiotów elastycznych czyli takich, które po deformacji wracają do poprzedniego stanu. No i ostatnim minusem jest to, że w jednej chwili może się albo tyko bronić, albo atakować. Nie może łączyć tych dwóch akcji.
I wszystko jasne
Cytat :
Nie zbyt ogarniam o co chodzi w tym zaklęciu. I błąd - "Odbite miecz".
Już tłumaczę... zrobiłabym rysunek ale Gimpa przed chwila zamknęłam. W sumie najprościej byłoby odnieść do anime... Polega na odpowiednim odbiciu obiektu i jego deformacji, to tak najprościej rzecz ujmując... jeszcze poszukam momentu w anime...
Co do reszty... ok. Jeszcze czekamy na werdykt Lava....
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: No, ktoś się stęsknił? <3 Sro Wrz 12 2012, 22:07
Dobra, Lama olał tą sprawę, a fakt faktem, ile można czekać na sprawdzenie kp. Asth zgodził się na 5%MM na 10 postów za przebywanie w ludzkim świecie. No, więc tak będzie. Pamiętaj o tym. Dobra, co do zaklęć, nie doczekałem się zdania Lava, więc sam ograniczam.
Refraction of Light- omówiłem już, okey. Asth mówił coś z tym, chyba że nie możesz dzięki tej iluzji się ukryć czy coś. W każdym bądź razie akcept na wspomnianych wcześniej warunkach.
Object Reflection - wcześniej omówione, akcept.
Cubical Reflection- dalej tego zaklęcia nie rozumiem. Nie zbyt dokładny opis...
Total Reflection - omówione wcześniej, na takich warunkach akcept.
Spell Reflection - Dobra... No to tutaj jest tak - w sumie tak jak w Total, odbijasz zaklęcie i następne użycie za 4 posty. Również tutaj odbite zaklęcie będzie dużo słabsze od oryginału, a celność jest... trudniej Ci będzie trafić, niż gdybyś to ty rzucała to zaklęcie.
Tak więc, akcept. Ale napisz do mnie na gg, to omówimy Cubical Reflection. Gomen za spam pod kp.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.