I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Hosenka jako kurort wypoczynkowy położony w atrakcyjnej lokalizacji otoczony górami oraz morzem stał się idealnym miejscem dla bogatych kupców i szlachciców, którzy zapragnęli mieć tutaj swoje wille. Posiadanie tutaj domu, w mieście, w którym ceny najmu muszą być wyższe niż w innych częściach Fiore podkreśla wysoką pozycję społeczną mieszkańców. Jednym z takich domów jest Willa Ruskinova. W jaki sposób osoba ta dorobiła się swoich pieniędzy? Tak naprawdę nikt tego do końca nie wie. Krążą spekulacje o ciemnych interesach właściciela domu, ale policja nic do tej pory nie udowodniła właścicielowi. Żyjąc tutaj w luksusie właściciel kilku kasyn w mieście odgradza się od mediów zainteresowanych jego majątkiem. Jak to założenie pałacowo-rezydencjonalne okresu Baroku. Przed wejściem, za stalową bramą znajduje się plac reprezentacyjny z dominantą pośrodku w kształcie jakiegoś dawnego wodza politycznego. Dalej znajduje się okazały budynek dwukondygnacyjny w kształcie litery C z wysuniętymi do przodu fragmentami. Elewacja ceglana z boniowaniem dolnej części. Za pałacykiem znajdował się symetryczny, geometryczny ogród. Wewnątrz niego były stajnie, fontanny, wgłębniki, partery, tarasy i inna zadbana roślinność.
--
18+
MG
Do willi, której adres wcześniej dostaliście od waszego zleceniodawcy dotarliście około godziny 22:00 w nocy. Na zewnątrz było już prawie ciemno, a jedyne światło na ulicy pochodziło od bocznych latarni oraz okien, które świeciły w oddali. Na ulicy nie było w tej chwili nikogo, nawet drobnego pijaczka. Aby dać nauczkę dłużnikowi waszego klienta musieliście dostać się do środka rezydencji, gdzie zapewne przebywały obecnie poszukiwane przez was osoby. Zapewne interesuje was ochrona tego miejsca. Na ulicy nie było jak już wspomniałem nikogo. Rezydencja oddzielona była od ulicy, na której w tej chwili się znajdowaliście 4 metrowym płotem ze stali. Nie będzie łatwo przeskoczyć. Przy bramie nie było żadnego kustosza, ale dojrzeliście przyciski, które mogą w każdej chwili otworzyć bramę główną. Znajdowały się co prawda za daleko, aby sięgnąć przez bramę ręką, ale wystarczyłoby, żeby jeden z waszej dwójki dostał się na drugą stronę i otworzył bramę drugiemu. Zawsze jakoś łatwiej. Na placu reprezentacyjnym również nie było ochrony. Jedynie 3 dobermany stanowiły ochronę tego miejsca. Zapewne umiały szczekać mogły więc zaalarmować ochronę. No i potrafią gryźć bestie. Od bramy głównej do drzwi pałacu było około 100 metrów. Co było za drzwiami? Ciężko stwierdzić. Z tyłu zapewne też było jakieś boczne wejście dla służby w dalszej odległości. Ale w tej chwili widzieliście tylko elewację frontową i nie mogliście wiedzieć na sto procent czy owe drzwi tam się znajdują. Ot tak przypuszczenie znając podstawy architektury.
Autor
Wiadomość
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Willa Ruskinova [18+] Sro Sie 14 2013, 10:54
MG
Wasza współpraca powiodła się bardzo dobrze. Mephisto użył swojej iluzji, aby zatrzymać przeciwników. Kiedy to zrobił Taki rzucił jednym ze swoich noży w głowę przeciwnika. Trafił w nieruchomy cel powodując tym samym natychmiastowy zgon. Nie mógł bronić się swoją patelnią choć próbował. W tym czasie drugi został rzucony na ziemię przez owe macki, ale nie poczuł żadnego bólu. Wydało się to trochę dziwne i naprowadzające na iluzję. Nie zdążył jednak przełamać iluzji, gdyż chwilę później Kunai Takiego poderżnął mu gardło kończąc walkę. W sumie przed uderzeniem błagał o litość, ale na niewiele się to zdało. Mając dwa trupy mogliście ruszyć zwiedzać willę i poszukiwać swój prawdziwy cel. Na razie nikt nie przybył z odsieczą i chęcią pokonania was.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Willa Ruskinova [18+] Nie Wrz 22 2013, 16:48
Cóż w pewnym momencie poczuliście przypłwy senności. Gaz usypiający? Kto wie. Tak czy inaczej po kilku chwilach straciliśmy przytomność i wpadliście w objęcia Morfeusza. Obudziliście się w jakimś śmietniku kilka kilometrów od miejsca zadania i nie widzieliście sensu wracać więc po prostu rozeszliście się w swoje strony.
//Jak coś ten fragment nie ma ograniczenia wiekowego
MG
Salon willi Ruskinova, a w nim ciało. Starszy, łysy mężczyzna z wąsem w brązowym garniturze, właściciel tego domu leżał nieprzytomny w kałuży krwi, która rozlewała się pod nim niemalże jak styks niosąc jego duszę do świata umarłych. Był to senior rodu Ruskinov, właściciel tej okazałej willi. Wokół niego znajdowało się sześć osób stojących nad nim niczym płaczki, wszystkie osoby wyglądały pozornie na załamane tym wydarzeniem. Czwórka z nich była gośćmi zaproszonymi przez Pana willi, pozostała dwójka była służącymi. Jednak starsza kobieta w wieku około 70 lat, dość wyniszczona przez swój wiek, ale wyglądająca dość dostojnie, Kobieta w wieku około 25 lat, ubrana naprawdę bardzo elegancko i wytwornie, ale z rysów twarzy nie wyglądająca na kogoś, kto wychował się w takim otoczeniu, mężczyzna w wieku około 50 lat w garniturze z cygarem i pewną teczką oraz drugi mężczyzna w wieku około 30 lat ubrany w staranny, modny garnitur, również posiadający teczkę na dokumenty. To właśnie byli goście zaproszeni przez ofiarę. Poza tym nad ciałem znajdował się również zaufany lokaj rodziny w wieku około 40 lat i pokojówka w wieku około 18 lat. Po chwili na scenie pojawiła się jeszcze jedna osoba - detektyw Kuro. Zaalarmowany o zdarzeniu przybył niemal natychmiast, aby wyjaśnić tą niecodzienną sprawę kryminalną. Widział on sześć osób w żałobie, ale wiedział, że jedna tylko udaje i jest faktycznym mordercą. Był jednak idealnie w kamuflowany w otaczający go tłum, nie dało się go rozpoznać samym spojrzeniem.
Aby dowieść zbrodni musiałeś wskazać sprawcę, odnaleźć motyw, którym się kierował oraz znaleźć narzędzie zbrodni, które prawdopodobnie dalej było w budynku. Jesteś pewien, że ktoś z tej szóstki jest mordercą. Od zbrodni nikt, poza tobą nie wszedł, ani nie wyszedł z budynku. Poza salonem miałeś do przeszukania jeszcze kuchnię, jadalnię, magazynki, hol wejściowy, łazienkę, pokój służby, a na piętrze 5 sypialni, biblioteczkę oraz łazienkę.
Czarny płaszcz powiewający na wietrze, niemalże idealnie skomponowany z barwą... sierści. Tak, futerka! To właśnie ten detektyw - inspektor Kuro na tropie. A jaką aktualnie sprawę w danej okolicy miał rozwiązać dzielny heros, coby zarobić? Morderstwo. Pomijając kwestie, że kilku sam dokonał w swoim żywocie, to jednak te ograniczały się głównie do pożarcia, bądź dekapitacji, a więc wiedza na wiele mu się tutaj nie przyda... teoretycznie. Co się okaże? Tego sam się dowie!
Sześć osób... Tylko sześć, a może raczej - AŻ - sześcioro podejrzanych, a zarazem świadków! Czyżby to od nich miał zacząć mini ochotnik? Pewne było, że nikt się nie przyzna... Nikt sam z siebie nie powie prawdy, ale... Mógł czekać. Pilnować. Szukać i najważniejsze! Pytać. Od tego zamierzał zacząć? Możliwe, a jego czujne kocie uszy miały dbać o to, aby to koci amigo spróbował wyłapać podejrzane tony w odpowiedziach zebranych. Wahania? Wątpliwości? Jawny blef? To wszystko mogło wydać się puste, jednak dźwięk człowieka potrafi płatać figle, a głos... zdradzić wiele, więc...
- Nikogo więcej tutaj nie było, nye? - rzucił tylko, po wcześniejszym przywitaniu się przez "dobry" z odpowiednim przyrostkiem określającym porę dnia. Nie powinien wiele czekać, bo przecież zmarły... On zasługiwał na uhonorowanie, a więc i zabranie go stąd, acz kontynuując pytania, kierował się w stronę ciała osobnika, aby dokonać oględzin obrażeń. Rany kłute? Ilość? Jakość? Znawcą nie był, jednak podstawowe fakty określić się dało... Może nawet - znaleźć narzędzie?! - Wszyscy zjawili się w jednej chwili i... w jakim celu byliście zaproszeni, nyah..? - dodał tylko kolejne pytania, acz pewnie kontynuowałby wywiad, gdyby nie pewne kłopoty z plączącym się językiem. To ci dopiero los! Ale co tam... Wdech z wydechem i potencjalnym upomnieniem o odpowiadanie po kolei, bo mają czas. A później kolejna dawka pytań i oględzin pomieszczenia. Powolne kroczki, uważając na kałużę krwi... Ślady, podpowiedzi, wskazówki, poszlaki. Cokolwiek mogło się przydać. Każdy nietypowy przedmiot, a może zbyt typowy. Papierki, czy notatki? A może jakiś brak? Układ rąk, które mogły zesztywnieć w uścisku, czy innym położeniu. Każdy drobny szczególik miał być zlustrowany i przetworzony przez móżdżek dość bystrego Exceeda! - Poza tym, nyah... Co robiliście tutaj? Co robiliście jak on... - urwał, acz czy to z wyrazu szacunku, a może kolejna plątanina słów i myśli? - ...został zabity? - rzucił po chwili cicho i dość krótko. Nie chciał się bawić w obchodzenie słówek, czy uprzejmości, gdy ktoś z zebranych był mordercą. Nawet jakby miał go osobiście zlikwidować! Oczywiście spojrzenie przy tych słowach uważnie przeleciało po twarzach zebranych i ich mimice. Gestykulacji. Czekając na odpowiedzi. Aż zadał... najważniejsze pytanie? - Kto - nyah - i jak go znalazł, nya?
Czekał. Milczał i... słuchał. Zdecydowanie te ostatnie. Każdy dysonans dźwięku, każda w nim skaza, to wszystko miało zostać wyłapane przez czujnego kotowatego, który nie chciał pozwolić na przeoczenie faktów. Zarówno dźwiękowych i wizualnych. Nie chciał, a może... nie mógł. Nie mógł znów zawieść, czy zawalić, acz teraz... To nie czyjeś życie było stawką, a raczej... prawda o jego końcu? Jakby uzyskał odpowiedzi, spyta jeszcze tylko o jedno... - Czy ktoś chciałby jeszcze coś dodać, nyah?
// hmm po pierwsze poprawił Ci się styl pisania - takie moje pierwsze spostrzeżenie, bo kiedyś mniej mi się podobał.
MG
Ludzie spojrzeli na inspektora Kuro, który miał wyjaśnić całą sprawę. Początkowo w oczach pojawiło się zdziwienie, dość chyba normalne patrząc na kota-detektywa, ale po chwili przekształciło się ono w zainteresowanie. W końcu byłeś ich jedyną nadzieją. - Ty jesteś detektywem - zapytała młodsza kobieta z spośród gości - Proszę wytłumacz śmierć mojego męża i znajdź zabójcę. Jesteś naszą jedyna nadzieją. Proszę pozwól naszemu mężowi zaznać spokoju. Ty jednak nie czekając rozpocząłeś śledztwo jak prawdziwy profesjonalista, od razu przeszedłeś do pytań. Na pierwsze pytanie czy ktoś tutaj był wszyscy jednomyślnie zaprzeczyli. Taka była prawda, wszystkich podejrzanych miałeś na miejscu zbrodni. Przeszedłeś do badania ciała. Teraz mogłeś lepiej się jemu przyjrzeć i znaleźć kilka interesujących szczegółów. Ran nie było żadnych, a krew wyglądała na wyplutą. Szczególnie pianka na płaszczyźnie krwi potwierdzała to przypuszczenie. Ofiara pluła krwią w chwili zgonu, nie było żadnych ran ciętych. Poza tym nic ciekawego, co potrafiłbyś określić. - Pierwsza przyszłam ja - powiedziała żona ofiary - zobaczyłam go tak jak tutaj. Wcześniej byłam u siebie w pokoju. Bolała mnie głowa. Jestem jego żoną więc to chyba logiczne, że byłam tutaj. - Ja jestem seniorką rodziny, matką zmarłego - powiedziała starsza kobieta - W trakcie śmierci spałam. Zawsze śpię o tej godzinie w swoim pokoju. Na pewno zrobiła to jego żona. Jest 20 lat młodsza od mojego syna. Na pewno skusił ją spadek. Przybiegłam jak usłyszałam krzyk tej kobiety. - Nie ja to zrobiłam - powiedziała dziewczyna - Kochałam go - Ja przyszedłem też po krzyku, wcześniej zwiedzałem ogród - powiedział starszy mężczyzna - Jestem partnerem biznesowym zmarłego. Mieliśmy podpisać kontrakt na kolejny rok. - Ja jestem współpracownikiem zmarłego - powiedział - zajmowałem się wydatkami jego firmy. W trakcie śmierci zwiedzałem dom. - Ja w trakcie śmierci sprzątałem pokój na piętrze dla gości - powiedział lokaj. - Ja p-przygotowywałam o-obiad - powiedziała pokojówka - też przyszłam za krzykiem. - W sumie byliśmy wszyscy mniej więcej o tej samej porze - powiedział młodszy mężczyzna - I tak go zastaliśmy W sumie nie mieli nic więcej do powiedzenia, choć i tak trochę się dowiedziałeś. Innych śladów przy zwłokach, w pokoju też nie znalazłeś. Widocznie więcej ich tutaj nie było.
Ironiczna... Zdecydowanie taka właśnie była sytuacja owej zebranej grupki ludzi, którzy najwyraźniej byli gotowi postawić wszystko na zwykłego Exceeda! Ale ich los urządził! No po prostu zabawniej być nie mogło, a na twarzy kotowatego przez nikły ułamek sekundy dało się dostrzec, jakby lekko kpiący uśmieszek, po czym pyszczek wrócił do względnego zachowywania obojętności i powagi tejże niedorzecznej sytuacji! Ten, który zawiódł ludzi nie raz, nie sprostał ich oczekiwaniom... został porzucony. Teraz? Teraz miał być jedyną nadzieją całej tej komicznej ferajny, pośród której jeden tylko "mniej" winny od drugiego! Ta... Bardzo zabawne, ale dość już tego śmiechu.
Obrazy, jak i widok potencjalnej plwociny, czy innych substancji przeważnie cofających się ustami na podłodze. Ślady krwi... To jednak nie pozwalało zbytnio na jakąś parodię tej sceny i nakazywało ciszę i spokój oraz - rozwagę. Jedna pomyłka mogła zrujnować komuś życie, zbawiając je winowajcy, więc... Wszystkie takie poszlaki wskazywały na jedno. Ktoś kłamał, acz morderstwo raczej było brutalne w swojej tajności. Trucizna najpewniej zaczęła zjadać mężczyznę od środka, a może jakieś leki, albo... choroba? Tylko dlaczego ktoś miałby to zataić? Nie pomóc? Odpowiedź była prosta... Wszyscy ludzie tacy bywali. Ktoś kłamał. Łgał tylko i wyłącznie dla własnych korzyści!
- Zmarły coś jadł? Albo pił w niedługim czasie przed śmiercią? - mruknął tylko spoglądając dalej na zebranych w tej okolicy ludzi, bo przecież to pierwszy logiczny ślad potencjalnej trucizny. Oczywiście jakby okazało się to dobrą poszlaką to spyta też, czy poszkodowany był na coś uczulony, kto podawał owe dania, bądź czy zażywał jakieś leki. Ostatnią kwestie poruszy właściwie niezależnie od odpowiedzi! Poza tym: - O czym z nim ostatnio rozmawialiście i... Kiedy, nyah? - kolejna dość istotna kwestia, bo temat rozmów, czy negocjacji mógł wiele wskazać, a przy okazji kociak liczył, że utworzy mu to obraz zdarzeń. Potencjalny widok, czy schemat owego feralnego dnia! - Co więcej, nyah... Kontrakt? Czego dotyczył, nya? - miauknął tylko, spoglądając na rzekomego człowieka od ugody z właścicielem willi, aby później przenieść spojrzenie na wspólnika gospodarza i zadać mu pytanie: - Wiedział pan o tym, nye?
Gdy już owe wątpliwości zostaną wyjaśnione, Kuro spróbuje zebrać wszystko w całość, a sam skieruje się do... kuchni, uprzednio przyzywając Cats Company z jednym tylko poleceniem. Jakby ktoś wychodził z pomieszczenia, miały zaalarmować kociego amigo, gdy ten będzie dokonywał inspekcji ośrodka gastrycznego. Poza tym pojedynczy kot śledziłby owego śmiałka, łamiącego zasadę, o której za... chwilę? Przeszukiwanie półek w celu znalezienia potencjalnych substancji trujących, śmietnik? Zlew? Lodówka? Wszystko, aby odkryć kolejne tropy! Dokładnie przeszuka pomieszczenie od podłogi po... sufit? Ta! Oczywiście nie zostawi ludzi bez słowa, bo... - Proszę nie opuszczać pomieszczenia, nya... Nie chcemy by coś nagle znikło, nye?
Poza tym jakby to miało ułatwić sprawy, wtedy skorzysta także z Human Neko. Nie było czasu na zabawy, gdy na ziemi leżał martwy człowiek, prawda? Lepiej ciut kumuluje energie to powinno wystarczyć na część śledztwa, ot co!
Gomen... wyczerpanie bo wos x.x
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Willa Ruskinova [18+] Sob Sty 04 2014, 10:11
MG
Kuro wiedząc już co nieco, o samym sposobie morderstwa zaczął zadawać kolejne pytania. W końcu wywiad środowiskowy był podstawowym elementem każdego śledztwa. - Wydawało się, że jadł to samo co my - powiedział starszy mężczyzna - Resztki są w kosztu, ale raczej nie da się ich już odróżnić od reszty - powiedział lokaj - Ale gwarantuję, że nie było w nich żadnej trucizny, osobiście odpowiadałam za ich przygotowanie jeżeli masz takie obawy. - Mój mąż nie był na nic uczulony. No i nie brał leków - dodała żona ofiary - hmm ostatnią rozmową, którą słuchałam była rozmowa w sprawie interesów, ale niezbyt wiele z niej rozumiałam, raczej towarzyszyłam Panom, a nie brałam w niej udziału - Był uczulony na mięso królicze - powiedziała matka ofiary poprawiając synową - Nawet dobrze, go nie znałaś! Tylko bogato się ożenić. Ale nie było w trakcie posiłku tego mięsa - Nie rozmawialiśmy też jeszcze o interesach - poprawił starszy mężczyzna - Na razie omawialiśmy obecną sytuację gospodarczo-polityczną. Do interesów mieliśmy przejść później, ale żona ofiary mogła oczywiście tego nie rozróżniać. Dopiero koło 16:00 mieliśmy porozmawiać na temat kontraktu współpracy między naszymi firmami. Było to jakieś 15 min przed śmiercią. Poza mną, ofiarą i jego żoną w rozmowie towarzyszył również jego współpracownik. Kontrakt miał dotyczyć dalszych dostaw materiału z mojej firmy do jednej z fabryk zmarłego. Nic szczególnego tylko formalność. - Słyszałem plotki, że podobno kontrakt miał być zerwany i twoje miejsce miał zastąpić inny dostawca - powiedział współpracownik zmarłego - Nonsens - oburzył się starszy mężczyzna - W końcu doszliśmy do porozumienia - Ja tam nie znam szczegółów, ale na mieście mówiło się o zmianie dostawcy w plotkach - powiedziała staruszka - Więc może jesteś w spisku z moją synową!! - My jako służba nie rozmawiamy za wiele z naszym panem - powiedział lokaj - ostatnia nasza rozmowa była rozdzieleniem pracy przed tym przyjęciem
W tym miejscu też Cię poprawię - nie wspólnika, a współpracownika, może złe słowo.. Chodzi o to, że młodszy mężczyzna zarządzał z kierowniczej pozycji jego firmą. Ale nie miał w niej żadnych udziałów.
Potem przywołałeś koty i sam skierowałeś się do kuchni. Przeszukałeś ją najdokładniej jak mogłeś. Znalazłeś dużo jedzenia, również królika, ale w tej chwili zamrożonego. Było tutaj w zasadzie wszystko. Wiele rodzajów mięs, wędlin, kiełbas, pieczywa, warzyw, owoców, dosłownie wszystkiego. Znalazłeś również apteczkę z wodą utlenioną, bandażami oraz lekami na migrenę, przeziębienia i grypy. Pod zlewem znalazłeś środki do czyszczenia ze znaczkiem trucizny oczywiście. Poza tym gąbki, druciaki i inne. Był również śmietnik. W którym znajdowały się głównie resztki jedzenia po dzisiejszym posiłku. Jak widać nie zdążyły zostać jeszcze wyniesione.
W tym czasie wszyscy podejrzani czekali grzecznie na miejscach w asyście kotów.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Willa Ruskinova [18+] Nie Sty 05 2014, 10:52
Kolejne odpowiedzi napływały, jednak... Czy to wystarczyło kociemu detektywowi? Czy śledztwo miało się na tym skończyć? Otóż nie! Bo tak jak zwykle bywało, więcej odpowiedzi, to i więcej pytań oraz wątpliwości, które trzeba było rozwiać. Kolejne opcje do rozważenia, kolejne potencjalne przebiegi dnia... Czy nic nie mogło tutaj dopomóc Kurosiowi?
W każdym bądź razie ostatecznie znalazł się w kuchni, którą spróbował dokładniej przeszukać, a dokładniej... Na samym początku zwrócił uwagę na zawartość kosza, próbując się przyjrzeć jego zawartości. Coś hym... charakterystyczne, odbiegające od wszelkich norm. Może takie znalezisko by tam było? Tego nie mógł wiedzieć bez wcześniejszego sprawdzenia! Poza tym zwróci również uwagę na ilość zużytych leków, czy opróżnienie butelek i innych pojemników z środkami czystości. Co więcej... Przyjrzy się mrożonkom, a zwłaszcza królikowi. Skoro jest jeden, mogły być dwa, a nawet jak tak nie było... To mógł ktoś "ukruszyć" ten okaz. Ot przebada wszystko dokładnie, aby potem wrócić do zgromadzenia ludków!
- Więc, nyah... - zacznie tylko niezbyt głośno, aby zwrócić jakoś na siebie uwagę. - Wszystko było w porządku jakieś 15 minut przed znalezieniem, nya? A potem... Był sam, nye? - spytał, spoglądając na nich i wyczekując odpowiedzi, ciągle pamiętając poprzednie kwestie. Każdy szczegół, każdy gest. To wszystko mogło zaważyć o ich wiarygodności! - A wy..? Widzieliście się nawzajem, nya? - dorzucił jeszcze jedno pytanie, bo przecież dość istotna sprawa, jeśli ludzie mogli potwierdzić swoje "alibi". Poza tym bardziej podejrzane bywają osoby osamotnione lub nader aktywne w społeczeństwie. - I właściwie, nyah... Co było na obiad? - wypada w końcu wiedzieć, co mogło być zatrute, co mogło zostać skażone, a co mogło no... po prostu być.
Odpowiedzi, wyjaśnienia... Za nim? Szkoda, że nie inspekcja terenu, bo teraz Kuro będzie musiał ruszyć też zadek dalej, a dokładniej do magazynków, jadalni, czy holu wejściowego. W końcu je też trzeba przebadać, acz jakby oględziny nie wnosiły nic więcej wybierze się jeszcze do pokoi. Sprawdzić, czy są otwarte i czy na pierwszy rzut oka nie są podejrzane. Nadmiar papierów? Dziwne środki na łóżku, czy biurku. Czemu by nie? Wtedy takim rzeczom przyjrzy się dokładniej!
Poza tym kotowate dalej mają pilnować "domowników" i jakby któryś mimo wszystko spróbował się przeciwstawić, wtedy mają zaatakować nogi owego osobnika drapiąc je. Ot co!
Kuro kontynuował poszukiwania w kuchni, szukając jakichkolwiek poszlak w tej sprawie. Wierzył, że trucizna znajdowała się w kuchni. Jeszcze raz zerknął na śmieci. Jakieś folie, kilka okruchów chleba, skórki po warzywach i owoce, jakieś kartoniki, pewnie po sokach i butelki po alkoholu. Ogólnie niczym nie różniło się to od przeciętnego kosza na śmieci. Większość leków była w stanie nie naruszonym poza bandażami, wodzie utlenionej i kilku tabletkach na ból głowy. Ale akurat to też podchodziło pod typowe zużycie leków w domu. Środki czystości również nie budziły podejrzeń. Faktycznie były po części zużyte, ale nie w stopniu, który powinien budzić niepokój. W końcu czymś trzeba czyścić kuchnię, prawda? Śladów drugiego królika nie było, a ten pierwszy wydawał się być w stanie nienaruszonym.
Potem przeszedłeś do kolejnych pytań. - Tak, to co powiedziałeś to prawda. - powiedział starszy mężczyzna - Z tego co wiem każdy był w innym miejscu i nikt z nas nie ma alibi. Pozostali na to stwierdzenie pokiwali potakująco głowami. - Na obiad był indyk panierowany z farszem z kapusty - zaczął lokaj - To było główne danie. Jako przystawka były paszteciki drobiowe oraz zupa ziemniaczana. Zero królika. - Przy okazji ja znalazłam jakiś papierek w kurtce ofiary. Skoro już tak wypytujesz się o jedzenie to pewnie to zjadł. - powiedziała żona ofiary - sprawdzałam czy nie ma przypadkiem naszych dokumentów. Zapewne teraz ja przejmę firmę. - Akurat! chciałaś okraść jeszcze swojego męża nieboszczka - krzyknęła staruszka - Już ja nie pozwolę, żebyś ty przywłaszczyła sobie dorobek życia mojego męża. W życiu nie pozwolę. Mimo to jednak żona zmarłego pokazała Ci papierek po pojedynczym cukierku miętowym. Oczywiście samego cukierka już nie było. Co prawda sam powinieneś przeszukać ciało zmarłego i jego ubrania, ale ponieważ masz umiejkę w czepku urodzonym niech ona trochę Ci pomaga. Ale nie licz na kolejne takie farty.
Jako, że dostałeś w tej turze dość ważną informację przed przeszukaniem domu pozwolę ci skorygować swój opis. Bo z obecnym wiele byś nie znalazł, ale może ta wskazówka jakoś zmieni twój sposób poszukiwań.
No... I w kuchni nic nie było? Najwyraźniej nic ciekawego, a przynajmniej na tyle istotnego, aby przyciągnąć kocią uwagę, bo niby... zwykły królik, albo normalne leki? Co w tym pasjonującego? Raczej nic... Zostawało więc szukać dalej... Dalej.
Papierek... Czy mógł coś oznaczać? Czemu wcześniej nikt o nim nie powiedział? To były dość istotne pytania, a zarazem dość ciekawe kwestie, bo przecież nic w naturze nie bierze się z niczego. Chyba. - Nic więcej nie miał przy sobie? - spytał, przejmując papierek od owdowiałej siłą rzeczy kobiety, aby... powąchać go? No może mistrzowskiego nosa nie miał, jednak możliwe, że da radę wyczuć jakiś zapach. Poza tym da polizać też wewnętrzną stronę jednemu z summonów, bo przeważnie trucizna zostawia jakąś śladową pozostałość po sobie, to może zaobserwuje działanie i znajdzie już narzędzie zbrodni! - Są inne w tym domu, nyah? A może... - urwał, spoglądając kolejno na pozostałe osoby, jak żona zmarłego. - Ktoś go mu podarował, nya? - dopytał się kociak, zastanawiając się, skąd ofiara mogła wziąć owego cukierka i szukając czegoś, co by mogło dopomóc mu w śledztwie. Poza tym niezależnie od odpowiedzi na pierwsze pytanie, przeszuka jeszcze raz ciało osobnika, jak i jego ubrania i najbliższe otoczenie. Może miał więcej owych "cosi".
// Następnym razem spam, że jest post : D Będzie szybciej.
MG
Papierek był jednym z ważniejszych tropów w tej sprawie. Nic dziwnego, że bez zastanowienia postanowiłeś szerzej o niego zapytać. - Miał jeszcze porfel, zegarek kieszonkowy i klucze - powiedziała żona ofiary - ale nie uznałam to za interesujące, aby o tym wspominać. - Akurat!! Na pewno chciałaś sobie przywłaszczyć to po jego śmierci. Oj ja już na to nie pozwolę Potem postanowiłeś nakazać summonom dokładniejsze zbadanie cukierka. Smak miętowy. Typowy drops. Tyle mogłeś powiedzieć. Być może trucizna była w środku cukierka? W sumie jak się przyjrzałeś były to nadziewane cukierki miętowe. Można było wyssać strzykawka nadzienie i dać do środka truciznę. Da się zrobić dość łatwo. - W domu nie mamy takich cukierków w wyposażeniu, nie mam pojęcia skąd się tutaj wziął ten papierek - stwierdził lokaj - Na pewno nie ma go w naszej kuchni. Na pytanie czy ktoś mu go podarował odpowiedziała Ci głucha cisza. W sumie nikt nic nie wiedział oraz nikt nie chciał się przyznać do podarowania tego cukierka ofierze. Bez odpowiedzi jeszcze raz przeszukałeś ciało ofiary. Nie znalazłeś nic godnego uwagi.
Papierek kluczem do sukcesu? Możliwe... W każdym bądź razie tonący chwyta się brzytwy, a osoba szukająca mordercy tropu. Logiczne, prawda? Więc następne pytanie jakie padło ze strony kotowatego w dalszym ciągu tyczyło się wyposażenia, acz: - Moglibyście opróżnić kieszenie, nyah? - mruknął tylko, czekając, aż wykonają owe polecenie, bo przecież jakieś rzeczy przy sobie mogli posiadać. Oczywiście osoby, które odmówią byłyby bardziej podejrzane, co chyba logiczne. Poza tym kociak doglądał też reszty ekwipunku zmarłego, jednak nic ciekawego... Nic. - Bagaże wszystkich znajdują się w pokojach, nya? - rzucił tylko kolejne pytanie, acz nie liczyła się zbytnio odpowiedź na nie, bo kociak i tak miał już własne plany na dalsze śledztwo, jednak przed opuszczeniem tej wesołej gromadki, zadał jeszcze jedno pytanie, a dokładniej: - Czy podczas tamtego spotkania... mieliście dostęp do tych cukierków?
Dość logiczne, bo jeśli nie w trakcie spotkania to zapewne przed nim... Ewentualnie tuż po rzeczonej rozmowie w mniejszym gronie. Kiedyś musiał go otrzymać, a póki co to było główne zdarzenie, o które mógł zaczepić Czarny, kierujący się właśnie do... sypialni, czy korytarza. Miał na celu przeszukanie pokoi i bagaży gości, bo nic z niczego się nie bierze, a skoro pewnie otruto ofiarę... Będzie kociak szukał nie tylko słodyczy, ale też i sprzętu, który mógłby umożliwić zaaplikowanie go. Strzykawki, igły, różne nietypowe środki. Gdzieś musiały być, nieprawdaż? Acz... Jeszcze w progu pomieszczenia, w którym się wszyscy znajdywali zapyta się o jedną sprawę: - Nikt nye wynosił śmieci?
Kot detektyw nadal kontynuował śledztwo poszukując osoby, która mogła dać cukierka ofierze zbrodni. Najpierw poprosiłeś, aby wszyscy pokazali zawartości swych kieszeni. Seniorka rodu miała inhalator i 200:klejnotów:, jej synowa miała dość gruby portfel ze skóry aligatora, jakieś kluczyki oraz gumy do żucia, ale na pewno nie przypominające cukierka, który trzymała ofiara. Starszy mężczyzna miał w kieszeni ekskluzywny długopis, portfel bez żadnej dziwnej zawartości oraz kluczyki. Młodszy mężczyzna miał w zasadzie to samo. No i jeszcze prezerwatywę. Nie zużytą jbc. Lokaj i pokojówka nie mieli nic w kieszeniach. Tłumaczyli to tym, że jako służba, która prezentuje się przed gośćmi nie mogą mieć wypchanych kieszeni. - Zgadza się bagaże znajdują się w pokojach na piętrze - powiedział lokaj - Mogę również śmiało stwierdzić, że nikt inny prawdopodobnie nie posiadał dostępu do tych cukierków. Przez tą sprawę nikt jeszcze nie wynosił śmieci.
Kot natomiast udał się do pokojów na piętrze. Zaczął po kolei je przeszukiwać.
W pokoju seniorki rodu znalazł jakieś tam cukierki, ale na pewno nie przypominały tych na dole. Poza tym znalazłeś jeszcze inhalator, sporo leków, no i strzykawek.
W pokoju żony ofiary znalazłeś sporo kosmetyków, a poza tym dość ostry nóż do kopert.
W pokoju, który przeznaczony był dla starszego z facetów znalazłeś aktówkę z papierami. W środku znajdowały się informacje o zerwaniu ich dotychczasowego kontraktu. Nie były jednak jeszcze podpisane więc teoretycznie współpraca nadal istniała. Poza tym widziałeś również pistolet z nabojami.
W ostatnim pokoju współpracownika ofiary znalazłeś mnóstwo papierów, które czekały na wypełnienie, albo były tak przekreślone czerwonym mazakiem, że wymagały poprawy. Poza tym znalazłeś paczkę cukierków takich jak te w marynarce ofiary. Były zamykane tak jak gumy orbit więc ciężko było stwierdzić czy ktoś je otwierał. Nie było jednak strzykawek.
W pokoju dla służby znalazłeś kilka noży kuchennych, trochę jedzenia w tym nawet jakieś paluszki z królika oraz kontrakty, które były podpisane między służbą i ofiarą.
To były wszystkie pokoje.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Willa Ruskinova [18+] Nie Sty 19 2014, 09:50
Śledztwo trwać musiało, a kotowaty w dalszym ciągu rozglądał się niczym pies policyjny, węsząc w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów. Pytając o większość szczegółów i... znajdując potencjalne, obciążające sprawy? Strzykawki, cukierki, czy też inne przedmioty, teoretycznego, codziennego użytku. Wszystko to mogło świadczyć o winie, bądź jej - braku? Wszystko. A Kuro z tego wszystkiego miał odczytać prawdę. Prawdę, która kogoś obciąży poważnymi zarzutami. Dlatego też po owych oględzinach postanowił wrócić... Wrócić do podejrzanych, a zarazem świadków zajścia. Wrócić i...? - Może ktoś powiedzieć, czy miał takie cukierki, nya? - i w tym momencie pokazałby papierek, który miał przy sobie pan domu. Po co to pytanie? Może ktoś się przyzna, nieprawdaż? Ale... Co to by znaczyło? To wiedział już Czarny w swojej wizji! - Poza tym, nyah... Miał ktoś jakieś hym... Strzykawki? Medykamenty? - dorzucił też w niedługim czasie, po tym, jak zaczerpnął już powietrza do kocich płuc, aby po chwili wrócić spojrzeniem do grupki. - Co więcej... Co robiliście dzisiaj? W tym momencie, nyah... - dopytał się, spoglądając pierw na służbę, potem na rodzinę i resztę znajomych. Wiedział, że żona z starszym mężczyzną byli na spotkaniu, ale: - I co by się stało, jakby rozwiązano współpracę? - ostatnie słowa kierował do owego właściciela papierów zrywających umowę. Czego się dowie? Kto wie...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.