Miejska Biblioteka

Mikoto oczekiwała wsparcia. Jakiś czas temu wysłała wiadomość do gildii o pomoc. Wyjaśniła po krótce o co chodzi, jednak nie zdradziła po co komu te akta. Kto wie, może okażą się na tyle wartościowe, że przydadzą się jej lub gildii? Wtedy też wystawiła by tą paniusie do wiatru, ale z drugiej strony nagrody które proponowały były kuszące. Dziwne, ale kuszące jeśli to oczywiście prawda. Może mogłaby to wyczytać z przyszłości?
Strzeliła sobie liścia w twarz na samą myśl. Jej durny dar sprawiał ostatnio więcej problemów, stając się drastycznie mało pomocny. Używanie go nie miało zbyt dużej wartości. Wszystko przez tą durną rezydencje! Jebany właściciel, mógł ostrzec, że dom jest opętany wszystkim czym się da!
Dziewczyna siedziała na pustej beczce koło karczmy, z której widać było bibliotekę. Jedną nogę miała założoną na drugą i paliła sobie z fajki Kisami, które świeżo pokroiła parę minut temu. Było już późne popołudnie, więc jej towarzysz(lub towarzyszka) powinna się za chwilę pojawić. Kimkolwiek to był. W sumie nie ważne kto przyjdzie, cieszyła się, że nie pójdzie tam sama. Poza tym jeszcze nie była na żadnym wypadzie z ludźmi z ekipy. To może być ciekawe przeżycie.

Niestety, nikt nie pojawił się w pobliżu dziewczyny. Przynajmniej nie był to nikt z jej gildii, bowiem sam silny zapach alkoholu doszedł do jej nozdrzy prędzej, jak mogła dostrzec mężczyznę. Ten zataczając się lekko przystanął obok niej z niemal pustą butelką wina marki wino, spoglądając w jej stronę ciut zamglonym wzrokiem.
- P-Pany kierownik... poratuje pani stoma k-klejnocikami - wyrzucił z siebie, podpierając się ściany, aby zaraz potem dodać jakże szczere, acz ewidentnie nietrzeźwe słowa: - Na wódeczkę.
Co mogła teraz zrobić, mając przed sobą typowego Zdzicha spod monopolowego? Cóż, to zależało od niej.

- Hah! Ty nie wiesz do kogo mówisz chyba?! Stówę na wódeczkę? Skandal! Siadaj na dupsku na beczce, dam Ci taki towar, że się nie pozbierasz!
Wzięła żulka za łachy i postawiła na beczce obok, wypierdalając mu z ręki sikacza. Następnie wzięła pusty kufel, który zabrała ze sobą wcześniej i nalała do środka trochę bimbru własnej roboty. Potem podstawiła mu go pod ryło, tak by wziął je go ręki i uśmiechnęła się szeroko.
- Na zdrowie! - Zakrzyknęła samemu pijąc z butelki, naturalnie czekając aż wypije on bimber z kufla myśląc, że to jakieś piwerko. Ta ilość powinna go ściąć do końca, a gdy to się stanie otworzy beczkę i pozwoli pijaczynie wpaść do środka by sobie spokojnie pospał. Jeśli to nie wystarczy... to naleje mu jeszcze i nacieszy się kolegą go picia.

Kompan do picia z pewnością wydawał się czymś, czego było trzeba Mikoto. Co jednak miało to oznaczać dla żula? Niekoniecznie coś miłego. Z pewnością towar dziewczyny był mocniejszy, toteż lepiej wchodził mężczyźnie. Z początku miał lekkie opory, będąc przy tym zszokowanym, jednak po chwili otworzył się przed nią tak, jak kurtyzana otwiera nogi przed klientami.
- Wie pany kierownik co... wszystko co złe w naszym kraju to te całe magy... - zaczknął przy tym dość mocno, jednak dzielnie upił kolejnego łyka. Wszystko po to aby kontynuować swój monolog. - Gdyby nie one to byłoby normalnie. Ziutek miałby roboty, a my piniondzów - dorzucił, acz końcowe słowa były bliższe do bełkotu, a po chwili ten zsunął się z beczki upadając obok na ziemi. Tylko... co z nim teraz zrobić? I czy nie miała innego celu?

Biblioteka Miejska w Oak. Dziwne miejsce na spotkanie. Kiedy Black odbierał kolejne zlecenie jeszcze na sterowcu, klął pod nosem jak to nowi w Gildii to zwykłe niedouczone bachory, które nie potrafią niczego zrobić samemu, a starsi stażem członkowie muszą robić za jebane niańki. Bez słowa opuścił sterowiec, udając się w podróż na południe kraju. Sprawa z Nanayą oraz Wampirzą Pijawką była stracona i wycieczka z ex-Mistrzynią była teraz jednie niewypałem. Z jednej strony to nawet lepiej. Choć nie można było odmówić Nanayi starań, to droga, jaką objęła wydawała się Blackowi zbyt łagodna. Zarówno Tsukiko, jak i Arata byli groźniejsi, potrafili bez wahania i chwili zastanowienia podjąć odpowiednie kroki w celu wykonania danego celu. Byakushitsune wydawała się zbyt miękka, by rządzić.
Kiedy dotarł do centrum Oak skrzywił się na myśl o pracy w takim miejscu. Wolał pracować na obrzeżach, o zmroku, niewidoczny przez nikogo. Rzucił kurwą pod nosem, szukając wzrokiem osoby, która była odpowiedzialna za wezwanie pomocy. Maleńki Owad, który zwykle siedział na ramieniu maga leciał wysoko nad nim, również obserwując i zdając relację na temat poszukiwań.
-Mam cię...-rzekł sam do siebie, widząc dziewczynę siedzącą na wielkiej beczce przez ulicę biblioteki. Szerszeń zleciał niżej, siadając na ramieniu dziewczyny i przypatrując się widokowi nieprzytomnego żula leżącego na ziemi. Po chwili za jej plecami pojawiła się zakapturzona postać w czarnym płaszczu.
-Dobrze się bawisz?-gruby męski głos dotarł do uszu dziewczyny, a Szerszeń wzleciał do góry i usiadł na czarnym materiale.

Nie miała zbyt dużo czasu pomyśleć czy chciała jakoś wykorzystać nawalonego kolegi Ziutka, bo na jej ramieniu wylądował przerażająco duży owad co spowodowało, że zamarła z przerażenia. Od kiedy po mieście latają szerszenie wielkości przedramienia? I czemu to monstrum musiało usiąść na niej?!
Dziewczyna momentalnie zaczęła trzeźwieć zaczynając myśleć nad swoimi opcjami. Zrzucić go ręką? Zamknąć w torbie? Może dźgnie go tulipanem to umrze?
Na szczęście odleciał on gdy usłyszała za sobą ciężki głos swojego przyszłego towarzysza. O czym jeszcze nie wiedziała. Mikoto odwróciła się pomału spoglądając na źródło głosu i kiedy go dostrzegła wstała natychmiast z beczki. Patrzyła się na Ro z przerażeniem, które zaczęło znikać z jej twarzy im dłużej się w niego wpatrywała, by po chwili zdać sobie sprawę, że przecież na kogoś czekała. Westchnęła z ulgą.
- Litości, nie strasz mnie tak! Chcesz bym zeszła na zawał? Bo jeśli tak to jesteś na dobrej drodze. - Odezwała się do maga z lekką pretensją, po czym spojrzała się na zgonującego żula, zastanawiając się co z nim zrobić. Chciała początkowo tylko schlać go dla dobrej zabawy, jak to skomentował czarnowłosy, ale może będzie mógł się do czegoś przydać? Na przykład do odwrócenia uwagi.
- Widzisz, ten miły pan chciał od wyłudzić pieniądze, więc go schlałam. Miło cię tu... chyba cię nigdy nie widziałam. Jesteś z gildii, prawda?

Niektóre pary wykazywały większe dopasowanie, aniżeli aktualny duet mrocznych magów. Niemniej, dziewczyna potrzebowała wsparcia celem wykonania odpowiedniego zlecenia. Czy jednak mieli jakiś plan? To musieliby dopiero dogadać między sobą, toteż nadzorująca to boska ręka miała zamiar usunąć się w cień i po cichu przyglądać się rozmowie maga z niemagiczną kobietą, aż ci podejmą pewniejsze kroki. Niemniej Ziutek niemal jak trup leżał koło beczki, a dziewczyna nie musiała się obawiać już szerszenia. Chyba.


/Dajcie znać jak będziecie ruszać dalej z planem. Na razie możecie swobodnie porozmawiać ze sobą i ustalić co robicie bez mg

Black stał w bezruchu, a gdyby Mikoto spojrzała prosto w oczy nowego towarzysza, poczułaby, jak dwa białe punkciki odbijające światło popołudniowego Słońca przewiercały ją na wylot.
-Fioletowe oczy i blizny na twarzy...-zaczął, wciągając nieco więcej powietrza nosem. -...zapach alkoholu i papierosów. Mikoto...-wszystko zgodne z opisem. Początkowo nie wiedział, czy aby na pewno trafił na właściwą osobę. Teraz jednak mógł potwierdzić, że poszukiwania zakończyły się sukcesem. Szerszeń siedzący na ramieniu wysokiego mężczyzny zaczął kierować się w stronę twarzy, by chwilę później schować się w zszytym czarną nicią policzku. Na pierwsze zdanie nie odpowiedział ani słowa, beznamiętnie wpatrując się to w Mikoto, to w leżącego przed nią pijaczka.
-Wyłudzić pieniądze...-powtórzył po blondynce, po czym zrobił jeden większy krok i przykucnął przy upitym do nieprzytomności mężczyźnie.
-Gdybym nie był, to nie on leżałby za chwilę w ciemnym zaułku. Chodź.-chwycił pijaczka prawą dłonią za ubrania i zaciągnął za budynek, by go przeszukać. Kto wie, może Mikoto nie była pierwszą, którą próbował omamić i wyłudzić pieniądze. Jeżeli miał ze sobą jakieś fundusze, Black zabrał wszystko, co zdawało się kosztowne, a gdyby pijaczek zaczął kontaktować, Black kilkoma szybkimi ciosami w głowę z powrotem pozbawiłby go przytomności.
-To teraz słucham. W czym masz problem.-spytał, nie odrywając wzroku od leżącego człowieka. Jedynie Szerszeń, który wpierw wystawił łebek spod kaptura, ponownie wyszedł, by przypatrywać się blondynce z zaciekawieniem.

W skali od jednego do creepy jej przyszły towarzysz zdobywał nagrodę pod tytułem: O JA PIERDOLE.
Chyba po raz pierwszy odkąd dołączyła do ekipy na sterowcu poczuła, że należy do Mrocznej Gildii. A osoba przed nią była właściwym jej członkiem. No... może i Ezra, aczkolwiek jego znała z zupełnie innej strony. Można by powiedzieć z tej lepszej.
Skrzywiła się gdy Zszywaniec zajął się jej kolegą od kielicha, w szczególności jeśli był zmuszony go tłuc. Jednak nie oponowała, jedynie wzięła łyka z butelki którą trzymała. Nie widziała powodu by go powstrzymać, nie w tym celu się tu znaleźli.
Zamknęła butelkę, schowała ją do torby i na jej miejscu wyciągnęła swoją szklaną kulę, mając ochotę zwymiotować na samą myśl o jej ponownym użyciu. Jednak wszystko się przyda i może wyjątkowo jej dar nie okaże się znów porażką. Zaciągnęła się głęboko z fajki i powoli wypuściła dym z ust, odchylając do tyłu głowę. Chciała być w miarę uspokojona, nie wiedziała do końca z kim ma do czynienia.
- No dobra, wygląda to tak. Muszę dostać się do jakiegoś sekretnego archiwum w tej bibliotece, o tutaj i zabrać stamtąd dwie książki. Niby są tam zapisane wyniki badań z innych wymiarów i są one bardzo ważne dla takiej jednej laski. Oferowała naprawdę kuszącą nagrodę do zdobycia, więc chce tam wejść i je jumnąć. Raczej po dobroci ich nie oddadzą i dlatego potrzebowałam ciebie. Chcesz się zaciągnąć? Nie palę byle czego. - Odezwała się do Ro bez żadnej widocznej spiny, jedynie zerkając od czasu do czasu to z lekkim przestrachem i zainteresowaniem na owada, który się w nią wgapiał. Na koniec wysunęła w jego stronę fajkę, zgrabnie obracając ją w dłoniach by ustnik był w jego stronę. Jeśli weźmie ją od niej, to zdecydowanie zapunktuje w jej oczach. Jeśli nie... to wzruszy ramionami i włoży z powrotem do ust. Cokolwiek jednak wybierze, położy ona obie dłoni na kuli, na jej twarzy objawi się pełne skupienie(w umyśle też) z nutą odrazy, że to robi i następnie spróbuje zerknąć w przyszłość licząc, że jej Kula także pokaże to co ona ujrzy. By nie wyszła na obłąkaną.

Niewiele wydarzyło się w tej grupce. Chłopak przeszukał żula i po krótkich oględzinach stwierdził, że więcej jak kilka groszy z niego nie wyciągnie. Co najwyżej pustą, niewielką buteleczkę po wódce i ze dwie fajki domowej roboty. Przynajmniej Mikoto postanowiła rozeznać się swoimi mocami w kwestii tego, co miało ich czekać. W ten też sposób jej kula pokazała kolejno ciemny, słabo oświetlony korytarz, jakby piwnicy. Wiódł on do sporych, dwuskrzydłowych drzwi w czarnej barwie ze złotymi zdobieniami na nich. Zaraz potem ukazała im się czerwona księga z czarnymi symbolami na niej, które wyglądały nieco jak litery, jednak nie sposób było ich rozczytać w takim formacie. Kiedy ta jednak otworzyła się do końca ostatnia z wizji pokazała się w kuli, a przedstawiała ona kilka pozostawionych broni na płonącym resztkami sił pogorzelisku. Cóż... najwyraźniej to miało ich czekać, ale czy na pewno tutaj?

Brak funduszy i trochę śmieci znalezione przy pijaczku Black podsumował jedynie cichą wiązanką. Jak widać, Mikoto miała być pierwszą ofiarą namolnego mężczyzny. Szkoda... Mag Owadów liczył na coś więcej, niż tylko pusta butelka i dwa skręty. Szerszeń słuchał Mikoto z wyraźnym zaciekawieniem, jednak gdy tylko blondynka obróciła fajkę w stronę kucającego nad pijakiem maga, cofnął się i schował w kapturze. -Wygląda na opanowanie strefy i przejęcie konkretnego obiektu.-pomyślał.
-Jaką nagrodę?-spytał, mając już kilka ciekawych sposobów wydania tych pieniędzy.
-Nie chcę...-odparł na propozycję wciąż nie spoglądając na nikogo innego poza pijczkiem. -...dym źle wpływa na owady.-dodał po ledwie słyszalnym szepnięciu. Owad znowu wystawił łebek i obserwował. Przyglądał się Mikoto i jej kuli, by w trakcie zaglądania w przyszłość znowu zniknąć w kapturze. Black odwrócił głowę w stronę blondynki, bez słowa przyglądając się jej działaniom. Kiedy Mikoto skończyła, mogła ujrzeć przed sobą czarne ślepia z białymi źrenicami i po raz pierwszy mogła nieco lepiej przyjrzeć się twarzy Blacka.
-Co widziałaś?-Rõ zadał krótkie pytanie.

Czyżby jej dar pokazał jej coś przydatnego? Coś co jest prawdziwe i na temat? No tego się nie spodziewała, czemu nie może tak być za każdym razem?! Odrywając dłonie od kuli poczuła się wręcz dumna z udanej wizji, choć cień odrazy został w niej. Nie było niczym przyjemnym używać tego czegoś.
Kiedy podniosła wzrok napotkała tuż przed sobą twarz Ro i przez chwilę wpatrywała się w niego. Uniosła brew do góry, zaciągnęła się z fajki i wypuściła dym bokiem by mu nie poleciał na twarz.
Huh... pomijając jego oszpecone ciało miał nawet ładne oczy.
- Wyciągnęłam kulę byś mógł samemu zobaczyć. W sumie to widziałam duże drzwi, prawie jak wrota. Były czarne i miało złote dekoracje. Za nimi jest czerwona księga i to pewnie jej szukamy. Prócz tego było jakieś pogorzelisko i broń wokół, ale to może się zdarzyć znacznie później. Książka jest najważniejsza, o ile jest tylko jedna. To teraz mamy jakąś wskazówkę, więc możemy działać. Możemy zrobić tak, że spróbujesz się wkraść do środka z zaplecza lub czort tam wie jak, a ja wejdę frontowymi i spróbuję zobaczyć co skitram i rozegram ze środka. Albo możemy iść od razu razem się przekraść. Jak uważasz Zszywku?
Dziewczyna schowała kulę do torby i w jej zamian wyciągnęła butelkę Rumu, którą postawiła przed chłopakiem, którego postanowiła sobie nazwać Zszywek. W końcu się nie przedstawił, a jakoś musiała do niego mówić. Poza tym pasowało. Jeśli odmówi trunku, westchnie jedynie i sama napije się z butelczyny. Musiała w siebie cokolwiek wlać po wizji, z samego faktu, że wymusiła ją i oblewając fakt, że wyjątkowo się jej udała.

Czasem nie trzeba było wiele mówić. Tak też dwójka ludzi z mrocznej gildii rozmawiała ze sobą i dzieliła się spostrzeżeniami. Pozostało wiec ustalić wspólny plan i działać, czy też może nieco lepiej zwracać uwagę na przedmioty towarzyszy i ich zachowania. Niemniej, Ro mógł wcześniej dostrzec obrazy w kuli, ale teraz nie było to już aż tak istotne. Czy jednak mieli zamiar urządzić dywersję, czy zwyczajnie wkroczyć tam z frontalnym atakiem? To już leżało w ich rękach, czy owadach.

Rõ nie spuszczał oka z Mikoto, choć gdy ta opowiadała mu o wizji z kuli, mogł dostrzec jak prawe oko lekko opadło, skupiając się na przedmiocie. Gdy dziewczyna skończył mówić, oko z powrotem powróciło do wpatrywania się w jej fioletowe oczy.
-Mówiłaś o dwóch książkach...-zaczął, a kolejny szerszeń wystawił łebek i poruszając czułkami. -...teraz jest tylko jedna. I wciąż nie wiem jaką nagrodę Ci obiecano.-Black nie wiedział, czy Mikoto zwyczajnie zapomniała sprostować, czy być może i nie daj Sukue dla niej, ukrywa coś, czego ukrywać nie powinna. Gdy Mag skończył mówić, Mikoto mogła stwierdzić, że jest obserwowana nie tylko przez dwóje czarnych oczu Blacka, ale także przez cztery pary owadzich oczu - jednego wystającego ze zszytego policzka, dwóch owadów, które wypełzły zza pleców oraz jednego szerszenia, który w ciszy wyszedł z rękawa, przeszedł niewielką odległość po ziemi i dopiero po kilku sekundach głośnym bzyczeniem skrzydeł zakomunikował dziewczynie swoją obecność prosto z jej ramienia. Postawiony przed nim alkohol spotkał się z tą samą reakcją, co wcześniejsza propozycja z papierosem - Black jedynie popatrzył na butelkę.
-Nie przesadź.-dodał, gdy dziewczyna zaczęła pić. -Na nic mi się zdasz pijana.
Między innymi dlatego Rõ nie pił i nie palił. Nie było to tylko trucizną dla owadów, lecz i dla umysłu, a Black nie zamierzał sobie na coś takiego pozwalać.
-Potrafisz cokolwiek poza czytaniem wizji z kuli? Jaką magią władasz?-spytał, próbując poskładać w głowie jakiś plan.