I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wokół was wiał silny, porywisty wiatr, który niósł ze sobą nieprzyjemny chłód. Chłopcy stanęli w wyznaczonych miejscach. Każdy z nich mógł zobaczyć swoje przeciwnika i ocenić go na oko. Spotkaliśmy się na zwykłej łączce bez żadnych dodatkowych rzeczy, udziwnień. Typowa łączka, trochę kwiatków, pewnie też trochę robaczków. Żadnych udziwnień nie było. Panowie stoją w odległości 30m cała łączka ma mniej więcej 60x30m. Wokół łączki są pola, ale one was nie interesują.
Uwagi od MG:\ ~ Kto pierwszy napisze ten pierwszy atakuje ~ UR'ki pisać na pw do Hotaru ~ Jak będzie potrzebna mapka to pisać
Porywisty wiatr.. można, by jakiegoś wiersza do tego ułożyć, albo cuś zacytować, ale nie było teraz na to czasu. Przyszedł tu walczyć. I oczywiście wygrać. Nasz blondi przyglądał się bez większego zainteresowania Gumisiowi, puszczając przy okazji dymka. Na pierwszy rzut oka można, by powiedzieć, że dobrze wybrał sobie przeciwnika. Wyglądał na koksa. Na silnego koksa, który przy pierwszym lepszym pierdyknięciu nie rozłoży się na deskach, a raczej na ziemi i nie zacznie płakać. Na tą myśl, uśmiech automatycznie wskoczył na lico Takanibu. Po chwili ruszył wolnym krokiem w jego stronę. - Doszły mnie słuchy, że za dzieciaka ucięli Ci siusiaka. - mała prowokacja doda tylko smaczku walce. Wszakże lepiej się walczy, gdy obie strony są rozzłoszczone. - Chce dobrego fajta, więc nie padnij zbyt szybko. Jasne? - jego uśmiech poszerzał z każdym metrem zbliżającym go do przeciwnika. Wreszcie, gdy dzieliło ich jakieś pięć metrów, rzucił papierosa na ziemię i zgasił go butem. To był znak zaczęcia batalii.
Magiczny ruszył na pełnych obrotach do przodu z lekko pochyloną sylwetką i łapami gotowymi do rozwałki. W tym też czasie pobudził również swoją magiczną energię i zapakował jej trochę do nóg i rąk, co by ciosy były silniejsze*. Gdy jego przeciwnik znajdzie się w zasięgu ciosu, wyprowadza go. Pochyla się jeszcze bardziej i sprzedaje mu haka od dołu prawą piąchą w splot słoneczny, co by go nieco zmiękczyć. Jednocześnie, gdy ten pierwszy cios będzie wchodził, robi zamach lewą łapą i przygrzewa mu nią w mordkę od jego prawej strony. Następnie stara się objąć go obiema dłońmi za łepetynę i dosłownie zmasakrować brzuch najmocniejszymi kopnięciami z kolanka. Jak coś z tego wejdzie, to nie ma bata - ból zmusi go do pochylenia się, a wtedy Takanibu lekko wyskakuje do góry i wyprostowaną nogą, z góry na dół, uderza w jego czerep. Gwóźdź przybity. Normalny zjadacz chleba po czymś takim zaliczyłby zgona, ale w tym wypadku to nie przejdzie. Jest szansa, że zrobi blok. Na jeden cios, tudzież oba. Co wtedy? Ano robi coś, czego Smoczek może się nie spodziewać, a mianowicie - ciągnie go z bańki w ryło. Nie dość, że może mu rozkwasić nochala, to jeszcze wytrącić z równowagi (co najważniejsze), a wtedy ciężko będzie myśleć o obronie. Taki scenariusz byłby fajny, bo wtedy przechodzi do ciosów, które wcześniej nie weszły, a wejść muszą. W razie gdyby w dalszym ciągu się stawiał, sprzedaje mu prostego kopniaka (również prawą kończyną dolną) w splot słoneczny. Byndzie (lub nie byndzie) jakikolwiek damage i jednocześnie go nieco odrzuci/przewróci.
Ucieczki oponenta nie bierze pod uwagę, bo wychodzi z założenia, że do czegoś takiego się nie zniży, ale gdyby jednak się mylił i ten zaczął spierniczać, gdzie raki zimują (lewo/prawo/gdziekolwiek) - oczywiście go goni i stara się zrobić, to co miał zrobić.
[* - ma się rozumieć, że wszystkie ciosy powyżej były wzmocnione energią magiczną]
Dalsza część fajta idzie niezależnie, czy udało mu się uszkodzić przeciwnika, czy też w ogóle nic nie zdziałać. Teraz wyciągnie najcięższe działo, bo jak walczyć to na pełnych obrotach. Jeśli trzeba zmniejszyć dystans, bo jakimś cudem Gumiś mu się wymknął, to to robi. W razie czego, mniej niż pięć metrów wystarczy. Napina wszystkie swoje mięśnie i uruchamia magię Przemiany. Natychmiast powinien ewoluować w 5 metrowego, uzbrojonego skurczybyka. Nie czeka na wiwaty, tylko od razu atakuje. Uderzenie z góry prawą piąchą, co by go wgnieść w ziemię. Następnie złączenie obu łapek i młot, znów od góry. Poprawia aż do skutku, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jeśli jednak jakimś cudem będzie się stawiał - uderza obiema piąchami z obu stron, aż jego garda osłabnie. Wtedy ponownie próbuje go wbić w ziemię obiema rencyma. I wali tak aż ten nie będzie wyglądał jak naleśnik. Na sam koniec, znów nie ważne jaki będzie skutek wcześniejszych ruchów, sprzedaje mu kopniaka z pół obrotu w żebra, z prawej kończyny of kors. Niech frunie.. Tu również zachowuje taki dystans, co by móc swobodnie atakować. Bo w razie ucieczki wystarczy kilka kroków, by go dogonić.
[Dawno nie walczyłem i muszę sobie 'to i owo' przypomnieć. Dlatego przepraszam, jeśli jest chaotycznie, albo niezrozumiale. W razie czego - gg, albo pw. Wyjaśnię]
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Gumiś vs. Meiji Wto Maj 14 2013, 11:29
No tak, kolejna walka. To takie typowe, idziesz do baru, chcesz się kulturalnie napić, wyrwać jakąś białogłowę ale nie! Masz iść się fajtać bo tak. W sumie Gumiś lubił porządne mordobicia, a patrząc na przeciwnika to będzie porządne, ale jednak wpierw mogli by mu dać się zabawić nieco. Ech co za życie... no tak czy siak, Stefana ze sobą nie zabrał, noszenie ciężkiej stalowej lampy nie było optymalne, mimo że przypierdzielenie z niej łamało żebra. Za to cała reszta EQ była wraz z Gumisiem, wszak EQ ważna rzecz. Przeciwnik zaczął od nawijki, szlag, już od początku denerwował Gumę, ale on się tak łatwo sprowokować nie da... -Plotki i pomówienia, spytaj mamę.- Rzucił spokojnie do przeciwnika, widząc jak ten się zbliża, sięgnął prawą dłonią do woreczka za siebie i coś przy nim zmajstrował przesuwając go za plecy. Następnie zaś powoli się cofam, powiedzmy jakieś 5m, robiąc jednak dość duże kroki. W sumie całość jest dość szybka... no bo co za problem cofnąć się w tył, bawiąc jakimś woreczkiem? Zaraz potem przeciwnik ruszył, ale Gumiś nie zamierzał być bierny...
Uruchomił Łuski smoka żaru, już na samym wstępie, co było dość przydatne no i logiczne, skoro przeciwnik chciał go młócić to niech chociaż ma z tym problemy. Niemniej jednak Gumiś nie był w dużo lepszej sytuacji, przeciwnik zdecydowanie był narwany i zaczął dość ostro. Gumiś jednak nie stał bezczynnie jak kołek i widząc akcje przeciwnika okręcił się na prawej stopie w lewo, tak by cios lewej pięści a zarazem hak prawej pięści minęły go tuż przed jego nosem. Bynajmniej może to zrobić za wolno lub dość nieestetycznie i zahaczyć ciałem o pięści Medżika, bynajmniej łuskowa zbroja Gumiaka daje mu co nieco. Tak czy siak nie ma co kozaczyć łuskami i przyjmować obrażenia na klatę jeśli można ich uniknąć, tak więc jeśli unik wyjdzie, to prawą pięść łapiemy w nadgarstku lewą, jeśli zaś się nie uda, staramy się przechwycić lecącą pięść tak, by uderzyła w lewą dłoń Gumisia. Co do lewej pięści Medżika, to nie ważne czy unik się uda czy nie, staramy się przyjąć cios na prawe przedramię, gdzie znajdują się nie tylko twarde łuski ale i dość wytrzymały karwasz, zaraz zaś po przyjęciu ciosu, okręcając nadgarstek, Gumiś stara się złapać Medżika za jego przedramię.
Przeciwnik w takim wypadku postanowi przypieprzyć Gumisiowi twarzą w ryło, no to bynajmniej Gumiś widząc jego zamiar, ustawia głowę tak, by cios Medżika nie wszedł na nos, a bardziej czołem o czoło, by i jego dość mocno zabolało, a pamiętajmy o łuskach Gumisia, którego go przed takimi manewrami bronią. Gdyby próbował jeszcze sprzedać Gumisiowi kopniaka, ten robi mu nakładkę, stawiając swoją lewą stopę na jego prawej, kiedy ten próbuje go kopnąć. Przede wszystkim Gumiś stara się nie puszczać Medżika, chyba ze uzna iż ten po puszczeniu się przewróci.
Załóżmy jednak że jakimś sposobem ciosy Medżika się przebiły, Gumiś jednak się pochylił i został złapany za głowę i sprowadzony do parteru. Wtedy oczywiście wszelkie ciosy kolan zamierza przyjąć na przedramiona, a gdy dostrzeże że przeciwnik go nie młuci, rzuci się do przodu, wpadając prosto na Madżika.
Jeśli Gumiś trzyma jednak Medżika, a ten nie za bardzo go skrzywdził to tutaj chciałby zaatakować, bynajmniej nie da przeciwnikowi dokonać przemiany w giganta, i zacznie go młucić, więc w takiej sytuacji optymalna byłaby zmiana ról z obrony na atak, czyli stop klatka.
Co jednak jeżeli chłopaczek zmieni się w olbrzymiego napierdalatora pokrytego pancerzem? Jakoś wypadałoby spróbować to obejść. Albo inaczej, nie dać się zranić bo szczerze 5m kolos to jak przypieprzy to nie ma zmiłuj i Gumiś szczerze wątpił by łuski dały mu w takim przypadku dużego protecta. Widząc że przeciwnik zamierza uderzyć go od góry, prawą pięścią, Gumiś zamierza utrzymywać do Medżika taki dystans, by jak najbardziej utrudnić mu wszelakie ataki, czyli właściwie będzie go już smyrał nosem po kolanach. W gruncie rzeczy jak da radę, to Gumiś postara się nawet przejść mu między nogami i stanąć za nim, ewentualnie biegać dookoła niego, tak by zawsze być za Medżikiem. Biorąc pod uwagę że na karku posiada żelazny pancerz, nie jest w stanie odwrócić głowy, z biologicznego punktu widzenia w takim wypadku musi odwrócić całe swoje cielsko więc i dostrzeżenie przeciwnika będzie trudniejsze.
Niemniej jednak jeśli Gumisia dostrzeże lub co gorsza cwane wymijanie przeciwnika nie zadziała tak, jakby tego smoczek chciał to przychodzi do wymuszonej ofensywy. Pierwszy z ciosów unika odskakując do tyłu, co jest szczerze dość optymalne. Drugi cios spotka się z taką samą reakcją i odskokiem do tyłu, ewentualnie na boki. Zresztą w ten sposób spróbuje ominąć większość Medżikowych ciosów. Co jednak w wypadku uderzenia od boku, obiema pięściami? Schyli się! A potem odskok w bok. Zresztą schylenie się, a nawet padnięcie plackiem, będzie optymalne w wypadku kopnięcia w żebra.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Gumiś vs. Meiji Sro Maj 15 2013, 21:31
MG:
Krótka wymiana zdań pomiędzy naszymi osobnikami i zaczęło się!~ Meiji pobiegł wprost na Gumisia, wzmocnił swoje łapki i nóżki. Cóż, dobre posunięcie. Gumiś, widząc to jednak użył łusek. Meiji wyprowadził swój pierwszy cios, a Gumiś spróbował go uniknąć. Jednak ręka Takanibu zahaczył o Gumisia. Dla oby dwóch przystojniaków nie było to miłe. Kolejne uderzenie w główkę. Też się niezbyt udało, bo uderzyła w lewą pięść Gumy. Dalej.. Meijiemu udało się walnąć Gumisia w splot słoneczny. Przez co Gumie trudno się oddychało, ale co tam!~ Gumiak chwycił Takanibu za przed ramię. Oboje uderzyli się w banię! Przyprawiło ich to o lekki ból głowy, ale czym jest ten ból dla naszych fajterów!~ Właściwie dla Meijego wynikły drobne komplikacje.. Goomoonryong miał bowiem mocną głowę. Może nie co do alkoholu, ale dzięki łuskom na pewno wygrywał starcie głowy z głową. Meijiemu przez to zrobiło się słabo. Ale cóż trzymał się na równych nogach. I w tym momencie przejdziemy do ataku Gumisia...
Goomoonryong -> atak Meiji -> obrona
Stan postaci: Goomoonryong: Trudno się oddycha.. Główka boli. Po walce pewnie będą siniaki.. Meiji: Poparzenia pierwszego stopnia na łapkach, główkaboli i nieco zrobiło się słabo przez uderzenie w główkę.
// Zabijajcie mnie teraz >.>
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Gumiś vs. Meiji Pią Maj 24 2013, 12:29
No więc część planu wypaliła, co było dobrą wiadomością. Przeciwnik jednak był jak Gumiś wiedział od początku, twardym skurczysynem, dlatego należało zacząć szybko działa. Przeciwnika trzymał za prawe przedramię, więc siła jego ciosu się nie zmieniła, gdyż prawa pięść była wolna, a to taka dobra wiadomość w gruncie rzeczy jest. Bynajmniej Gumiś przechodzi do kontrofensywy niemalże natychmiast po ciosie z główki Medżika, po który powinien być jeszcze minimalnie przytępiony. Gumiś robi prosty wydech, używając ryku smoka popiołu, na twarzy Medżikowego chłopca, ciągle trzymając go za przed ramię.
Zaraz po tym pierwszym manewrze Gumiś prawą pięścią uderza w biceps prawego ramienia Medżika, co by nieco mu łapsko osłabić, jednocześnie z tym lewą nogę przesuwa nieco do przodu, by zaraz po ciosie w biceps, opierając na niej ciężar ciała, zrobić wypad prawą nogą w przód, i kopnąć Medżika piszczelem w nieosłonięty tułów, dokładniej żebra. Całość oczywiście wykonana jest płynnie i dość szybko, bez przerwy na papierosa. Na tym jednak nie koniec bo wątpił by taki motherfucker jak Medżi zwinął się po czymś takim, zaraz więc po ciosie w żebra, prawa noga opada na ziemię i to na niej oparty zostaje ciężar ciała. Lewa dłoń trzymająca przed ramię mocno zaciska się na jego ramieniu a sam Gumiś rękę pokrywa ogniem z odrzutu chociaż sam odrzut jest tak nie wielki że wręcz nieodczuwalny, nie chodzi bowiem o przemieszczenie ciała a jedynie pokrycie ogniem kończyny i przyfajczenie Medżikowego ramienia. Zaraz po tym ów ramie zostaje puszczone, po wcześniejszym pociągnięciu Medżika w stronę Gumisia i wybijając ciało z prawej nogi, Guma wbija kolano w trzewia Medżika. Efektem końcowym takiego obrotu zdarzeń jest nic innego jak prawdopodobne schylenie przeciwnika. Jeśli więc Medżik się pochylił to ustawiając lewy łokieć nad jego potylicą uderza, używając jednocześnie na przedramieniu odrzutu(2 z 4 ładunków) by wbić łokieć z wielką siłą w czaszkę przeciwnika. A że Gumiś chroniony był łuskami to jego samego czeka protect, a Medżiego zaboli jeszcze bardziej.
Oczywiście istnieje też szansa że przeciwnik czegoś tam uniknął i ostatecznie się nie pochylił, Gumiś jest już jednak z nim w bardzo bliskim zwarciu, nie trzymając go za kończyny, odchylając więc dłonie do tyłu uderza otwartymi dłoniami w mostek Takanibu, wspierając siłę uderzenia odrzutem z łokci(2 i 3 z 4 ładunków).
Najgorsza z opcji to opcja w której Takanibu zrobi się dużym chłopcem. Wtedy bowiem trzeba spuścić mu duży wpierdol a nie oszukujmy się Gumiś pewnie puści jego kończynę. W takim jednak wypadku Gumiś mimo zaskoczenia, niemal natychmiast zrobi wypad do przodu i celując w prawą rzepkę przeciwnika, jeśli pokryta jest zbroją używa młotu hefajstosa, następnie kopiąc go w łydkę prawą nogą. Po opuszczeniu prawej nogi następuje jeszcze kopnięcie lewą nogą w prawą kostkę Medżika. Jeśli Rzepka nie jest pokryta zbroją, uderzenie wychodzi w Piszczel o ile ten zbroją jest pokryty. Jeśli nie, Młot hefajstosa nie zostaje użyty i wchodząc jedynie te kopnięcia.
Meiji trochu spartolił sprawę, nie zmieniając się od razu i nie wgniatając przeciwnika w ziemię niczym najzwyklejszego robaka. Ale kij z tym. Było zabawnie, bardzo zabawnie. W głowie nieco huczało, dłonie z lekka przypalone.. ale to nic, to nic. To nic więcej jak zadrapanie na kolanie. Ugryzienie komara. Nic co by mogło zrazić takiego zawadiakę. Wręcz przeciwnie! Jeszcze bardziej się nakręcił..
Gumowy chciał dmuchnąć popiołem na twarz Magicznego, z miejsca, od razu wykonując wydech. Ale gdzie poprzedzający go wcześniej porządny wdech? Nie wspominając, że kolega miał trudności z oddychaniem. W każdym razie, nasz koksu od razu pochyli się do przodu , co by razie czego nie oberwać niczym (przezorny zawsze ubezpieczony). I jeśli wszystko pójdzie po myśli piszącego tego posta, Goomoonryong powinien poczuć jak to jest nie mieć kompletnie nic w płucach (trudności z oddychaniem + ryk smoka bez wdechu robią swoje). Wtedy też nastąpi mała zamiana, a właściwie próba. Bo skoro oponent trzymał naszego bohatera lewą łapą, za jego prawą i do tego miał małe duszności.. to nie dziwota, że ten połasił się na chwycenie go wcześniej wymienioną kończyną również za przedramię. Następnie przy pomocy drugiej łapki, wygiął jego, jednocześnie przechodząc na jego tyły. Pacyfikacja winna być ukończona. Ale to nie koniec, bo zaraz po tym wpycha swoją prawą nogę między jego nogi i stara się podciąć jego prawą, jednocześnie napierając na plecy. Co się wtedy stanie? Bah! Przemiana. Pięciometrowy skurwiel przygniecie go do ziemi, czekając tylko na swoją kolej ataku..
Gdyby jednak - nawet pomimo duszności - próbował wyrządzić mu krzywdę na bajcepsie, to zasłania się lewą ręką przed ciosem, przyjmując atak bezpośrednio na nią. A co z kopniakiem? No cóż. I tak był bardzo blisko Takanibu, a jak jeszcze przysunie lewą nogę i spróbuje kopniaka prawą, to nasz hiroł mu to maksymalnie uniemożliwi, również się przysuwając. Wtedy laczek albo się nie uda, albo praktycznie nie wyrządzi damage'a. I to będzie ten czas.. Przemiana! Wcześniejsza bliskość pewno mocno utrudniała jakikolwiek ruch Nine Arts Dragon'a, tak też Meiji wykminił, że w takim razie trzeba go przygwoździć, by nic nie wywinął. I tu też najpierw zastosuje podcięcie nogi.. tylko że tym razem będą twarzami do siebie. Buzi-buzi?
Teraz najgorszy scenariusz. Coś pójdzie nie tak, będą rany, będzie ból.. ale nasz koksu nie czekał, aż zrobi się gorzej. Od razu przemieni się w większą wersję siebie. Teraz miał więcej możliwości, jak i zarazem było łatwiej go trafić. Ale jako że miał 5 metrów, to stawiał zdecydowanie większe kroki, więc jakiś durny Gumiś go nie trafi. W każdym razie, od razu po przemianie robi dwa kroki w tył. Zaowocuje to tym, że zobaczy zawczasu jarającą się rękę i będzie mógł nawet zareagować! A jak? Po prostu podskoczy do góry i wyląduje za plecami Gumowego, zapewne jednocześnie wytrącając go nieco z równowagi (jak taki klocek wyląduje, to ziemia się chyba nieco zatrzęsie). Będzie się wtedy starał natychmiast pochwycić i unieruchomić (obejmuje całość, przez co nie będzie miał jak ruszyć łapami). Jak wcześniej będzie dalej machał łapami i nogami, to po prostu unika tego, robiąc krok, albo dwa w tył.. i tak do skutku. Jak się zmęczy, to go wtedy łapie.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Gumiś vs. Meiji Wto Lip 02 2013, 20:44
MG:
Młody fajter postanowił wykonać kolejny ruch i użył ryku smoka popiołu. Jednak Meiji pochylił się do przodu, więc, tylko trochę z tego popiołu wpadło na twarz chłopaka. Jeszcze Gumiś pobrudził trochę koszulkę Takanibu, ale nic takiego na razie się nie stało. I nagle bum!~ Nastąpiła eksplozja, a Meiji dostał kolejnych poparzeń. I w tym momencie Takanibu nie czekał, aż ktoś go powita! Od razu nastąpiła przemiana. Gumiak stał zaś w kroczu ogromnego tytańca.
Goomoonryong -> obrona Meiji -> atak
Stan postaci: Goomoonryong: Po walce pewnie będą siniaki.. Meiji: Poparzenia pierwszego stopnia na łapkach, plecach i bokach.. Pewnie siniak na lewej łapce będzie po walce.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Gumiś vs. Meiji Nie Gru 15 2013, 10:39
Walka zakończona z powodu braku odpisów. Obaj po 1pd.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.