I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielki budynek, który mieścił w sobie dwie sceny teatralne, gdzie aktorzy konali, kochali lub po prostu grali swoje role. Z zewnątrz wykonany w pełni w stylu klasycystycznym. Białe ściany, kolumny, spadzisty dach. Nie wyróżniał się niczym spośród innych budynków. Wewnątrz widać było, że dawno nie dokonano w nim remontu. Lekko pobladłe ściany czy skrzypiące podłogi były tego świadkiem. Same sale były dość obszerne i prócz zwykłej widowni, posiadały kilka balkonów, na których podczas spektakli zasiadali co bardziej znamienici mieszkańcy Fiore. Prócz scen, budynek posiadał także zwyczajną rekwizytornię, pokoje dla aktorów czy łazienki.
MG Dwójkę magów przybyłych do wykonania misji, skierowano w kierunku zapasowego wyjścia dla personelu. Tam powitała ich parka aktorów o dość specyficznym ubiorze. Kobieta w długiej i obszernej sukni, z włosami upiętymi w finezyjny kok oraz mężczyzna o wyglądzie typowego zawadiaki, z czarną bródką i dziwnymi iskrami w oczach. Gdy was tylko ujrzeli, uśmiechnęli się przyjaźnie w waszym kierunku. Widocznie czekali już w tym miejscu trochę czasu. - Witajcie! Cieszę się, że ktoś się zgłosił. Jestem Anna, a to Leopold.- kobieta przedstawiła siebie i mężczyznę.- Myśleliśmy, że zostaniemy już sami z tym problemem, ale na szczęście zgłosiliście się wy. Do premiery pozostały niecałe dwa dni, a my nadal napotykamy poważne problemy... Zresztą co ja będę opowiadać... Zaraz wam pokażemy w czym tkwi problem. Nie czekając na waszą odpowiedzieć, Anna ruszyła przed siebie ciemnym korytarzem. Jedynym w nim źródłem światła były drzwi podtrzymywane przez jej kolegę po fachu. - A właściwie jak się nazywacie?- zatrajkotała znowu, wyraźnie podekscytowana waszą obecnością.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Teatr Czw Wrz 05 2013, 23:13
Po całej hecy w szpitalu wszystko czego mogła pragnąć Kirino to tylko jakieś zajęcie, które mogłoby zająć myśli i pomóc dziewczynie w zapomnieniu wszelkich negatywnych zdarzeń z ostatnich kilku dni. Ostatnimi czasy z Makiem wiązały się same przykre wspomnienia - albo fakt, że została porzucona przez niego lata temu, albo fakt, że nie traktował jej ani trochę poważnie, albo fakt, że został dość poważnie ranny podczas walki na placu (zarówno mentalnie, jak i fizycznie) albo fakt, że potem i w szpitalu nie mogło obejść się bez niewielkiej i w gruncie rzeczy głupiej draki. Draki faktycznie głupiej, koniec końców wszystko rozbiło się o kilka zdjęć i dziwnych wypowiedzi, ale być może to właśnie wspomniany dramatyczny pobyt w szpitalu przyczynił się do tego, że dziewczyna i chłopak nie popadli na dłużej w jakiś melodramatyczny nastrój i nie postanowili popełnić zbiorowego samobójstwa lub czegoś w tym stylu... choć bądźmy szczerzy, Kirino nigdy nie byłaby na tyle odważna by ośmielić nawet spróbować dokonać tak strasznego czynu. Niemniej, to właśnie po tych wszystkich negatywnych zdarzeniach zielonowłosa chciała nieco zmienić tempo ich życia. Miała pewien cel w swoich zadaniach, cel bardzo jasny i klarowny - stworzyć z Makiem kilka przyjemnych i sympatycznych wspomnień, takich w których razem zajmowaliby się czymś nie przejmując za bardzo przeszłością i ich obecnymi problemami. Jej zdaniem potrzebowali takiego odpoczynku i to właśnie w tym momencie. Wróżka wiedziała, że to co zrobił Mak... było częściowo jej winą, nawet jeśli by on sam temu zaprzeczał. Dlatego ewentualną zapłatę również powinni byli uiścić razem. Trwogą napełniało ją jednak jedno pytanie - jaka zapłata ich czeka za wszystkie te nieporozumienia?
Teraz jednak był czas na nieco odpoczynku i relaksu, a przy czym lepiej się zrelaksować jak nie przy wykonywaniu ciekawego, miłego, sympatycznego i w miarę wydającego się na proste zadania? Ha, to był cudowny pomysł udać się właśnie tu, do teatru gdzie miały dziać się jakieś dziwne rzeczy. Teatr był dobry. Teatr był fajny. Ostatni raz kiedy była w teatrze występ skończył się co prawda tragicznie, ale... tym razem to oni mają zadbać o to, by specjalne miejsce w sercu każdego fana dramatów jakim był teatr, było odpowiednie zabezpieczone i bezpieczne. I dlatego się tu pojawili!
Czarna bródka aktora, która stanowił część komitetu powitalnego momentalnie przywołała dziewczynie skojarzenie z diabłem. Tak po prostu, bez większego zastanowienia ten obraz pojawił się w jej głowie i nie chciał jej opuścić, na szczęście dziewczyna miała na tyle taktu by nie pozwolić sobie na to, by na dzień dobry zrazić kogoś do siebie choć ilekroć spoglądała na mężczyznę, tylekroć na jej ustach pojawiał się uśmiech, który balansował na granicy wybuchu śmiechu. Och tak, to powinna być wesoła misja! - Kirino Ayame i Makbet Cowdor-Glamis - przedstawiła siebie i swojego partnera aktorom. - Również miło mi poznać! - spojrzała z uśmiechem na "komitet powitalny", starając się patrzeć jednak głównie na kobietę. Naprawdę nie chciała się głupio tutaj roześmiać. - Proszę się nie martwić, już my zajmiemy się wszystkim i wszystko będzie pod naszą kontrolą! - wyraźnie nadużyła słowa "wszystko" zielonowłosa, kompletnie jednak się tym nie przejmując uniosła w górę kciuk, jednoznacznie zaznaczając, że skoro oni tu są, to upiór/duchy/potwory/nieposłuszny sprzedawca kebabów/niepokorny członek trupy aktorskiej/Elton John lun inny nieproszony gość zaraz opuści to miejsce.
To prawdopodobnie byłoby miejsce, gdzie Kiri zapytałaby o to co właściwie jest problemem w teatrze, ale że obiecano im pokazać co takiego się dzieje w środku, to zachowała milczenie i spojrzała tylko na swojego mężczyznę. - Mak, czas pokazać z jakiej gliny jesteśmy ulepieni, c'nie?! - zapytała z nieukrywaną olbrzymią dozą entuzjazmu. Wyraźnie było widać, że podobnie jak aktorka i ona jest całkiem podekscytowana całą sprawą. Zaraz po tym posłusznie poszła za aktorką, gdziekolwiek ta ją chciała zaprowadzić.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Teatr Czw Wrz 05 2013, 23:46
Miał wrażenie, że to się źle skończy.
Trochę się wydarzyło,a teraz on i Kiri szli razem na misję. NA MISJĘ, to należało zaznaczyć. Z jednej strony to miało być jedynie miłe wyjście do teatru, a z drugiej misja, podczas której mieli cos zrobić. COŚ. RAZEM. WSPÓŁPRACUJĄC. To nie mogło skończyć się w żadnym wypadku powodzeniem, szczególnie biorąc pod uwagę stosunek Makbeta do umiejętności jego towarzyszki. To był wyjątkowo negatywny stosunek z łatką "nieprzydatne kwiatuszki". Może i dobrze, że ta misja nie miała polegać najpewniej na zabijaniu i plamieniu sobie rąk krwią, bo reakcja Kirino na taki czyn mogłaby go jedynie zdenerwować. Żmija nie miał zamiaru się denerwować bardziej, niż było to potrzebne. Miał już wystarczająco problemów na głowie, by dokładać sobie jeszcze wyrzuty, które miała mu czynić Ayame za brudzenie się nieswoją krwią.
Może to jednak będzie tylko miła wycieczka do teatru? Miał taka cichą nadzieję, patrząc na to, że Kiri była pełna energii, a jej iście kwiecista delikatność mogła pozbawić ją tej radości w każdej chwili. Słuchał z uwagą tego, co mówiło tych dwoje ludzi. Wiedział, że w takiej sytuacji nie wypada pai, ale za wszelką enę musiał ulżyć swojemu zestresowanemu organizmowi. Odsezdł an chwilę na stronę i tam ze spokojem odpalił papierosa, wypuszczając sekundę później kłębek dymu z ust. O tak, już lepiej, teraz można wracać do rozmowy.
Czy Kiri już zdążyła ich przedstawić? To mogło okazać się całkiem możliwe. Nie zarejestrował tego momentu, ale gdy tak zaczął się zastanawiać nad tym, że coś tu mogłoby być nie tak, to uświadomił sobie jakaś dziwna rzecz... Chwila, czy jakaś sztuka o podobnym tytule do jego imienia nie istniała już w przeszłości? Nie czytał jej przypadkiem i nie utożsamiał się ze wszystkimi bohaterami po trochu? Czy gdzieś przypadkiem nie krążył przesąd, że ten dramat jest przeklęty? Czy nie chodziło o wymawianie pewnego imienia...? A nie, to jakieś bujdy an pewno, kto by się w końcu tym przejmował, prawda? To tylko głupi przesąd, zresztą, co to miałoby być za imię, bo już nie pamiętał? Dulcynea? Kto tam wie?
- Tak, tak - odparł Kiri i ruszył za nią. Bardzo się cieszyła na tę misję. Nie chciał studzić jej zapału, choć miał nadzieję, że to nie będzie nic specjalnie trudnego, że poradzą sobie raz dwa. Dopalił szybko papierosa, żeby nie wchodzić z nim do jakiegokolwiek pomieszczenia czy co oni tam planowali i ruszył za wszystkimi z niezbyt pogodną miną, jak to on.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Teatr Pią Wrz 06 2013, 00:12
MG
To mogło się źle skończyć, choć zapowiadało się całkiem przyjemnie. Po pierwsze misja była w pełni legalna i należała raczej to tych dobrych. To nie było kradzenie opon. Nikt na razie nie kazał wam napadać ciężarówki. W pobliżu nie było także Petroneli, przez co Makbet mógłby się poczuć pewniej. Kiri na pewno nie wzięłaby zakładnika w sytuacji kryzysowej. Niemniej, gdy wasza gospodyni usłyszała imię pięknego młodzieńca, zbladła mocno i zaśmiała się nerwowo. Także mężczyzna wydawał się lekko niespokojny, choć jego twarz nie zmieniła nadto wyrazu. - Nie masz może jakiegoś przezwiska… chłopcze?- zapytała Anna, gdy wraz z nią i Leopoldem przemierzaliście korytarz. Wkrótce i ciemność się skończyła. Wkroczyliście bowiem na jedną ze scen. Reflektory dość mocno świeciły po oczach, nie dając możliwości dojrzenia widowni. Naprzeciwko was stała replika jakiegoś budynku. Dość małych rozmiarów, jak to w teatrze bywa. Nie była jakaś szczególna. Od kawałek pomalowanego odpowiednio drewna. Jedynym, co mogło przyciągnąć uwagę, był balkon umieszczony na wysokości około trzech metrów. Kawałek jego poręczy został złamany i ziała w nim dość spora dziura. - Podczas dzisiejszej próby o mało nie zleciałam z tej dekoracji. Miałam właśnie się oprzeć, gdy nagle belka pękła i… Dobrze, że ktoś mnie w ostatnim momencie złapał! Nie wiemy, kiedy ktoś jakoś uszkodził ten balkon. Wczoraj jeszcze wszystko było w porządku. To się zdarza zawsze. Łamiące się deski, spadające worki z piaskiem. Dużo aktorów zrezygnowało i musieliśmy pośpiesznie szukać zastępstwa. Ochrona w nocy nic dziwnego nie zauważyła, dlatego zwróciliśmy się do was. Proszę, rozejrzyjcie się i znajdźcie sprawcę, bo ludzie znowu okrzykną naszą sztukę wyklętą… Anna spuściła wzrok. Wyraźnie była bardzo zmartwiona całą sytuacją. Wszakże naprawdę zależało jej na tym wszystkim. Leopold natomiast stał jak kołek i tylko bacznie się przyglądał Kirino. - Jeżeli będziecie potrzebować jakiejś pomocy, to wam służymy- odezwał się dopiero po chwili.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Teatr Pią Wrz 06 2013, 02:55
Słysząc wzmiankę o przezwisku Kirino lekko przekrzywiła głowę na bok. Hę? Ale po co było im to całe przezwisko? Istniał jakiś problem z imieniem Makbet? Na języku leżało ono całkiem dobrze, wymawiając je nie miało się wrażenie, że wystrzeliwuje się pocisk z haubicy albo innego panzerfausta, ot było całkiem przyjemne i dość niespotykane. Przynajmniej ona nigdy nie słyszała o jakimkolwiek drugim Makbecie, ale fakt faktem wszystkich ludzi na świecie nie znała, a jedynie cząstkę cząsteczki cząsteczkuni. Być może w jakimś innym kraju imię Makbet było bardzo popularne i nosiło je co drugie dziecko, co trzeci staruszek i co czwarty młody ogier? A może aktorom imię Makbet kojarzyło się z jakimiś byłym członkiem trupy, który sprawiał problemy (i pochodził z tego wspomnianego kraju)? Nie mogłaby się temu dziwić. Jej Mak potrafił być momentami bardzo problematyczny. Pewnie ich był podobny. - ...ale poważnie, coś nie tak z imieniem Makbet? Mak, masz jakieś przezwiska? O, właśnie, a Mak to złe określenie? Mak jak mak, taka roślina... Swoją drogą dopiero teraz o tym pomyślałam, ale przecież Twoje zdrobnienie idealnie do mnie pasuje! - uśmiechnęła się dziewczyna klepiąc po ramieniu markotnego mężczyznę. Koniec końców mak... była pewna, że byłaby w stanie wyczarować mak, ot tak, dzięki swoim umiejętnościom. Oczywiście miała na myśli roślinę, a nie czarną posypkę. Tak, ona dzisiaj miała zamiar wykrzesać z siebie ile tylko się dało energii, nawet czasami pozwalając sobie na zignorowanie markotności markotnego mruczka.
Teatr... jak już wcześniej wspomniano, zielonowłosa miała kilka okazji do pojawienia się w teatrze, ale był to jej pierwszy raz na deskach jednego z nich. Całe szczęście, że nie było tu teraz publiczności - pewnie nie odważyłaby się wyjść na scenę w takiej sytuacji, ale z drugiej strony przecież to dość logiczne, że nie wezwaliby ich tutaj gdyby akurat trwało przedstawienie, prawda? Choć z drugiej strony... przez te reflektory nie do końca mogła być pewna tego, że nikogo tam nie ma. Nikogo tam nie było prawda? Prawda? Na wszelki wypadek dziewczyna ustawiła się tuż obok czarnowłosego mruczka, tak by to on ją zasłaniał przed potencjalną "widownią". Nie uśmiechało jej się robienie za jakąś pacynkę, lepiej niech on przyjmie na siebie spojrzenia wszystkich. To znaczy nikogo pewnie tam nie było, ale... Ekhem, skupmy się lepiej na samej scenerii i słowach oprowadzającej ich aktorki, starając się zapomnieć o natarczywym spojrzeniu jakim obdzielał ją Leopold. Naprawdę chciało jej się śmiać w tej chwili. Leopold kojarzył się jej z diabełkiem, a teraz gdy zabrzmiał tak formalnie jedyne inne skojarzenie, które pojawiło się w jej głowie to pewien konkretny Czarny Lokaj, którego kojarzyła z jakichś książek czy komiksu... Ale tamten Czarny Lokaj nie wyglądał tak zabawnie, no. Czy Leopold był lokajem? Z resztą, mniejsza z tym. Wypadałoby zacząć oględziny!
- Pytanie kontrolne jeśli można! - podniosła w górę rękę dziewczyna - Czy istnieje ktokolwiek kogo moglibyście podejrzewać o to, by zależało mu na niepowodzeniu sztuki lub upadku teatru? Nie potrzebuję żadnych dowodów ani niczego w tym stylu, ot zwykłe podejrzenie, nawet przeczucie ujdzie! - poprosiła o pierwszą pomoc zarówno mężczyznę jak i kobietę z teatru. - Przy okazji, czy ochrona jest na terenie teatru również w dzień? Jeśli tak fajnie byłoby jeśli moglibyśmy z nimi porozmawiać i ewentualnie wtajemniczyć ich w nasze zamiary, może rozstawić jakieś patrole w konkretnych miejscach... Rozumiem, że znają państwo wszystkich ludzi przebywających na terenie teatru? - być może było to dość nagłe i dziwne pytanie, ale w głowie dziewczyny krystalizował się powolutku pewien plan... był on jednak dość radykalny i mógł wpłynąć na działanie teatru, nie chciała więc go od razu realizować. A przy okazji sama nie była pewna tego pomysłu tak do końca. Tak przy okazji - dziewczyna podeszła nieco bliżej zepsutej dekoracji, chcąc przyjrzeć się jej "od dołu", tak aby sprawdzić czy na pewno żadna poszlaka nie została przeoczona. Na przykład czy nie pozostały jakieś ślady po ewentualnym podpiłowaniu podłoża, a może pozostałości innego rodzaju? Materiał był osmalony, a może zmrożony lub przeżarty przez korniki? Coś w tym stylu.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Teatr Pon Wrz 09 2013, 23:40
//Pewnie nawet napisałabym długiego posta, ale wystarczająco długo już czekacie na to, aż wykrzesam z siebie cokolwiek, więc przepraszam ;_;
- Żmija, tak też można na mnie mówić - stwierdził, w pewnym sensie ignorując słowa Kiri. To nie była jakaś zła myśl, to po prostu własne przekonania i niechęć w stosunku do pecha. Od zdrobnienia mniejszy pech? Wolał tego nie sprawdzać. Już i tak wystarczająco mu pech dokopał, po co więcej? Kuszenie losu nie należało jednak do jego ulubionych zajęć. - Co tu ostatnio wystawialiście, a przynajmniej do jakiego spektaklu była ta próba, podczas której złamała się barierka? I czy możemy tam podejść? Chciałbym coś sprawdzić... - mruknął. Z chęcią sięgnąłby teraz po papierosa, ale pewne konwenanse włożone mu jeszcze do głowy w dzieciństwie nie pozwoliły na ten gest. Cholerne dobre wychowanie. Spojrzał na Kiri. Może rzeczywiście, niech ona mówi. - Ona porozmawia, ja podskoczę do góry, tak chyba będzie lepiej - stwierdził. Pobawi się w CSI: Oak.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Teatr Czw Wrz 12 2013, 19:45
MG
Pytania jakie zadała kwiecista panienka powoli zbijały z tropu aktorów. Widać było ich za dużo. Na jeden raz zapamiętać tyle danych! Przemilczeli fakt na temat imienia M. Widać jakaś tajemnica zawodowa, którą nie chcieli się dzielić. Każdy zawód takie ma. Widać jednak było, że jakby z politowaniem przyglądają się chłopakowi. - Raczej nikogo nie podejrzewamy, nie mam wrogów…- zaczęła spokojnie kobieta, robiąc przerwy co chwilę, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią.- Ochrona właśnie je z resztą ekipy. I tak, wszyscy się doskonale znamy. Pół życia spędziliśmy już razem. - Nie słyszeliście o naszej nowej sztuce?- mężczyzna szczerze się zdziwił, po pytaniu Makbeta.- No cóż, nie każdy jest obyty z kulturą… To Phaenna i Horacjusz. Kojarzycie może? I oczywiście, róbcie co chcecie. Ja z Anną musimy teraz jeszcze poćwiczyć jedną scenę, więc zostawiamy was samych. W razie czego nas wołajcie. I nie czekając na odzew Leopold wraz ze swoją koleżanką udali się na zewnątrz, tymi samymi drzwiami, którymi niedawno przyszliście.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Teatr Czw Wrz 12 2013, 23:48
Żmija? To tak Maka nazywali? Nie podobał się jej ten pseudonim czy ta ksywa. Była taka agresywna, taka nie w jego stylu. A przynajmniej ona bardzo chciała, by okazała się nie w jego stylu. Żmija miała w sobie jad, a Kirino nie chciała tego jadu doświadczyć już nigdy więcej u tego mężczyzny. Poza tym jej "Mak" brzmiał przecież bardzo fajnie i był idealny. Ale nieeeee, oczywiście, gdzieżby Makbet w ogóle śmiał zauważyć jej starania i docenić to jak fajne zdrobnienie chciała mu dać! Pewnie, gdzieżby, nic nowego, stara śpiewka. Ona mogła mówić, a on słuchał i ignorował. Tak było od dawna, ale kiedyś jakby mniej jej to przeszkadzało. A teraz nie chciała być przez niego ignorowaną. Ba... może nawet trochę... chciałaby być rozpieszczona? Raz w życiu? ...to się nie zdarzy, prawda? Pewnie, że nie, o czym my w ogóle rozmawiamy. Ech. Po trzykroć ech. Zielonowłosa nawet przez chwilę posmutniała, a jej twarzyczka przybrała dość przykry wyraz, ale już po chwili zacisnęła mocno pięść i uniosła ją w górę. Nie! Nie zdołuje ją to! Nie podda się! Wykrzesze z tego człowieka choć odrobinę entuzjazmu nawet jeśli miałaby tu zginąć! Choćby miała krzyczeć, grozić, błagać, prosić... Dokładnie! Uda się! Optymizm! ...w najgorszym wypadku zacznie sobie z niego stroić żarty.
Para aktorów wyszła by ćwiczyć jakąś scenę, a ich dwójka została sama. - A ochrona?! - krzyknęła za wychodzącymi mistrzami teatru dziewczyna, najwidoczniej nie dając za wygraną, a nawet trochę poirytowana takim bezczelnym zignorowaniem jej osoby. Nadęci durnie! Ona chciała sobie tutaj porządzić, porozstawiać patrole i tak dalej, a tymczasem wszyscy to mieli gdzieś! Fantastycznie, niech sobie robią jak chcą, to NIE JEJ SZTUKA jest zagrożona tutaj. Agresja. ...ale poważniej, nie mogła przecież pozwolić sobie na to, by chociaż nie spróbować wykonać powierzonego jej zadania, prawda? Dziewczyna obróciła się z powrotem do Makbeta. - J-ja znam tę sztukę! Czytałam kiedyś, kiedyś... dawno temu. Ty na pewno też, prawda? - zapytała z wyraźnym udawanym głosem kogoś, kto udaje że na czymś się zna.
Dobra, ale poważnie. Od czego zacząć? Chyba od rozejrzenia się po całym budynku, prawda? I od znalezienia tej cholernej straży czy tam ochroniarzy. Dziewczyna podreptała chwilkę chodząc w małym kółeczku, a następnie postanowiła zwyczajnie zajrzeć w każdy kąt pomieszczenia, w którym się znajdowali, w tym również za scenę i kurtynę, tam gdzie znajdowała się na ogół cała obsługa "techniczna" przedsięwzięcia jakim było przedstawienie teatralne. A nuż kogoś znajdzie tam? A może natknie się na jakieś ślady? Kto wie. - Mak, idziesz ze mną czy kombinujesz coś sam tutaj? - zapytała jeszcze, nie mając zamiaru nawet spróbować nazywania go "żmiją". Okropna ksywka. Swoją drogą jej ton głosu raczej jednoznacznie wskazywał, że wolałaby mieć go przy sobie.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Teatr Nie Wrz 15 2013, 16:00
- Nie znam i niugdy nie widziałem... - stwierdził, westchnął i spojrzał na Kirino. - Tymczasem pójdę zobaczyć na górę. Jeśli coś się będzie działo - krzycz. Chyba nie był w najlepszym nastroju; nie mógł nawet zapalić mimo naglącej go potrzeby. Irytacja powoli sięgałą zenitu. Wszedł na górę, by dokładnie obejrzeć balkon i dowiedzieć się, czy to konstrukcja była tak słaba, czy też rzeczywiście, ktoś musiał to zrobić własnoręcznie. Dokładnie przyjrzał się barierce i wyłomowi. Najpewniej, jeśli ktos to zrobił sam, wyłom będzie bardziej gładki niż wtedy, gdy wszystko stało się naturalnie. Rozejrzał się potem także po innych miejscach, ogólnie po całym balkonie i górnej części teatru.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Teatr Pon Wrz 16 2013, 21:51
MG
Kirino na marne traciła swój piękny głos, gdyż parce udało się już ulotnić prawdopodobnie na zewnątrz, gdzie teraz odbywali swoją prywatną póbę. Nie zniechęcona jednak zaczęła nagle przeszukiwać pomieszczenie i cóż tam ciekawego mogłaby znaleźć. Nie wzięła chyba pod uwagę tego, że aktualnie znajdują się na scenie. Scenie przed którą była widownia, której rzecz jasna dziewczyna nie widziała przez oślepiający blask reflektorów. Nie mogła zatem wiedzieć z jakim kolosem ma do czynienia. Nim jednak w ogóle dotarła do czegokolwiek, co znajdowało się poza sceną, udało jej się odnaleźć za kurtyną żółtą parasolkę i bukiet róż w tym samym kolorze. Do tego jakieś stare bujane krzesło. Poza tym zupełnie nic wartego uwagi.
Tym czasem Makbet udał się na zwiady balkonowe. Gdy już udało mu się wspiąć do góry po nieco chybotliwej drabinie (niestety schody nie były uwzględnione w budżecie scenografii), mógł z okiem fachowca- złotej rączki dostrzec, że niewątpliwie barierka nie została złamana z powodu swojej starości czy też wady. Bezsprzecznie ktoś musiał ją nadpiłować czymś szczególnie ostrym, zostawiając jedynie kawałek w stanie nienaruszonym. Ta właśnie część była bowiem lekko wyszczerbiona i nieuważnie ktoś mógłby sobie wbić drzazgę w kontakcie z nią.
Tutaj rola narratora powinna się skończyć, a do akcji znowu powinni przystąpić nasi młodzi detektywi (i ich kundel), lecz nieopatrzne stała się rzecz zaskakująca. Gdy tylko Kirino wypowiedziała imię Makbeta, a właściwie jego skrót deska pod jej lewą stopą załamała się, wciągając dziewczynę lekko do środka. Na dodatek jej piękna nóżka została poharatana o kawałki wystającego drewna. Nic zagrażającego życiu, jedynie bezpieczne zadrapania.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Teatr Wto Wrz 17 2013, 14:55
//Mam wrażenie, że nieco ci się chronologia zdarzeń pomieszała (lub ja to napisałem niewystarczająco wyraźnie) Senciu, ale mniejsza xD.//
Pewnie. Idźcie sobie. I tak byście tu tylko przeszkadzali! Ćwiczcie sobie swoje durne, udawane rólki, podczas gdy to ona będzie zajmowała się badaniem tego niebezpiecznego terenu. Utrudnijcie jej zadanie! Dokładnie! Bo przecież zielonowłosa nigdy nie mogła, tak po prostu, otrzymać od kogoś pomocy i wskazówek. ...ech. Kogo w ogóle chcę okłamać? Kirino zdążyła się już przyzwyczaić do tego, że niemal zawsze zdana była na swoje własne siły, a mało kto pomagał jej z czystego, dobrego serca (pomijając masę ludzi, którzy faktycznie tak robili, ale ciii...). Tym razem jednak miała przy sobie wiernego partnera, który... dzisiaj wyraźnie był nie w sosie. I z każdym jego kolejnym zdaniem i tonem, którym się posługiwał, humor dziewczyny zdawał się powolutku ulatywać gdzieś w przestrzeń i się pogarszać. Owszem, mogła sobie wmawiać, że to może jej własna wyobraźnia i tak naprawdę Makbet wcale nie zachowywał się właśnie tak bardzo ozięble czy obojętnie wobec niej, tyle że powolutku siła auto-perswazji zaczynała niknąć. Tyle dobrze, że chociaż zainteresowany był jej stanem zdrowia i oczekiwał, że krzyknie jeśli coś będzie nie tak. - Eeeeech... - westchnęła głośno, z aktorską wręcz przesadą, dziewczyna, kompletnie nie ukrywając swojego rozczarowania.
Chwilę później odnalazła bukiet czerwonych róż, a kwiaty zawsze poprawiały jej nastrój, choć zdecydowanie wolałaby odnaleźć je spokojnie sobie żyjące, naturalnie, gdzieś na jakiejś pięknej łące albo choćby w ogrodzie botanicznym. Tak czy siak - postanowiła zaopiekować się nimi i póki co mieć je przy sobie. Biedne kwiaty na pewno mogły użyć pobytu w jej towarzystwie, a i ona lepiej czuła się z bukietem w dłoni. A nuż uda się je jeszcze odratować później, gdy wykonają swoją miejsce albo gdy będzie miała chwilę czasu na przerwę od śledztwa? Nie zdążyła się jednak dobrze nad tym zastanowić, gdy poczuła jak jej noga nagle zapada się gdzieś niżej, a nagle przecięta skóra wydawała się boleć bardziej niż naprawdę bolała, toteż nic dziwnego, że dziewczyna wrzasnęła całkiem głośno - Aaaaa, Maaaaak! - mając przez chwilę wrażenie, że ktoś złapał jej nogę i zamierza teraz oderwać ją od reszty ciała. Dość makabryczne przeżycie, ale gdy dziewczyna zrozumiała w końcu, że tak naprawdę nic strasznego się nie stało, momentalnie przestała wierzgać na wszelkie strony, a po prostu wyciągnęła nogę z "pułapki". - ...ufff. Nic się nie stało, fałszywy alarm! - krzyknęła szybko w kierunku mężczyzny, nie chcąc by się za bardzo niepokoił. Inna sprawa, że może fajnie by było gdyby się troszeczkę pomartwił? To mogłoby być całkiem miłe doświadczenie. Gdyby tylko Kirino była bardziej wyrachowana...
Momentalnie po wyciągnięciu nogi spod załamanej deski, postanowiła przyjrzeć się dokładnie właśnie miejscu, w którym "prawie straciła nogę". Czy widać było jakieś ślady majstrowania przy podłodze, czy może ktoś "tam niżej" jeszcze był? Klękając na jedno kolano zbliżyła oczy do dziury i dokładnie sprawdziła to co znajdowało się po drugiej stronie terenu. Jeśli oczywiście nic tam nie było albo nic nie było widać to gorzej, ale też nie było sensu zajmować się tym przez cały czas. W takim wypadku dziewczyna miała zamiar udać się na widownię i zrobić sobie krótki spacerek między rzędami krzeseł, sprawdzając czy jakichkolwiek poszlak nie znajdzie właśnie tam. Spacerek niespecjalnie pośpieszny, a raczej dokładny i metodyczny, więc pewnie taki, który trochę potrwa. Czasami jednak warto było poświęcić nieco więcej czasu swojej pracy. Nikt ich chyba nie pośpieszał, prawda? Przynajmniej póki co...
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Teatr Pon Wrz 23 2013, 18:27
MG
[bo piszesz za długo! xD]
Makbet jednak nic na Kirno nie odpowiedział, bo pewnie nie chciał. A może chciał, ale nie mógł. Młody a nie może? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy.
Kirino wydostała się na szczęście ze swojej pułapki. Trochę sobie przy tym poobcierała nóżkę, ale poza tym była zdrowa jak ryba. Na dole niestety nic nowego się kryło w ceniu. Tak samo deski nie były niczym odkrywczym. Miejsce, w którym doszło do wypadku zupełnie nie różniło się od reszty sceny, tylko kawałek parkietu, który się załamał był lekko zbutwiały. Może to jedynie przypadek, że akurat teraz się zapadł? A może zwyczajny pech…
Nie zrażając na piekącą skórę Kirino dziarsko ruszyła przed siebie. Przeszła czarodziejką granicę sztucznie wytworzoną przez reflektory i znalazła się w części widowni zalanej cieniem. W pierwszej chwili mogło się jej wydawać, że panują tu egipskie ciemność, ale oko szybko przystosowało się do nowych warunków. Widownia składała się z kilkunastu rzędów wielkich, czerwonych foteli oraz dwóch małych balkoników ponad nimi. Miedzy poszczególnymi rzędami nie było nic ciekawego, choć… w oczy na pewno rzucał się chłopak, śpiący na samym końcu. Z tej odległości trudno było orzec jak dokładnie wyglądał, ale na pewno nie był zainteresowany wami.
Czas na odpis: 25.09, 20:00
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Teatr Pon Wrz 23 2013, 20:25
Została... zignorowana? Najpierw Makbet sam powiedział, by zawołała jeśli coś jej się stanie, a teraz zwyczajnie kompletnie miał ją gdzieś? A może drugie zdanie wypowiedziane przez nią spowodował, że uznał cały ten wytworzony przez nią krzyk za głupi żart i postanowił nic sobie z niego robić? Zielonowłosa prychnęła tylko cicho i tupnęła raz nogą o scenę zanim poszła sprawdzać widownię. Była lekko zirytowana, nie mogła tego dłużej ukrywać, ale co zrobić, na pewno nie zamierzała mu okazać swojego zdenerwowania, uznając że gest taki uznany by został w jakiś sposób za... porażkę? Przegraną? Nie żeby uczestniczyli w jakimś konkursie na to kto dłużej utrzyma stoicki spokój i nic nie powie, nie po sobie znać, ale dziewczyna swoją dumę miała i na pewno nie był jej w smak okazać komukolwiek, nawet Makowi, że ją to kapkę zdenerwowała. Kij z tym, pora sprawdzić widownię.
...jeszcze dodatkowo piekła ją skóra na swojej nieco porysowanej nodze. Może to dodatkowo tylko wzmogło jej irytację gdy tak przechadzała się wśród poszczególnych rzędów krzeseł przygotowanych dla publiczności, która pewnie niedługo miała zasiąść w tym miejscu? Oni będą sobie spokojnie wesoło siedzieć, podczas gdy ona musi teraz sprawdzać to miejsce po to by zapewnić im bezpieczeństwo w trakcie występu. Nie powinno to denerwować dziewczyny, ale jakoś sama wizja rubasznych, starszych panów patrzących na nią z góry w tym momencie momentalnie zagotowała jej krew w żyłach. Ostatnio z resztą miała wrażenie jakby jej emocje zbyt często wymykały się spod kontroli. Musiała wziąć głęboki oddech, wdech i wydech. Dopiero wtedy mogła dojrzeć, że nie była tutaj sama (pomijając jeszcze Makbeta oczywiście), jeszcze jakiś jeden śpioch znalazł się w teatrze i nic nie robił sobie z dziewczyny wykonującej czarną robotę. Nie trzeba wiele mówić, że zielonowłosa podeszła do niego momentalnie gdy tylko go zauważyła. Musiała się trochę odstresować, za wszelką cenę dlatego zbliżyła się po cichu do mężczyzny, a gdy była blisko niego rączki zwinięte w rulonik przyłożyła do ust tworząc miniaturową tubę i blisko ucha mężczyzna wykrzyczała głośno - PALI SIĘ! RATUJ SIĘ KTO MOŻE, TO KANIBALE! - i nie miało najmniejszego znaczenia, że tekst ten nie miał sensu. Pewnie bardziej głupie słyszano tu podczas wszelkich występów czy prób. Ona tylko chciała obudzić śpioszka i poprawić sobie nieco w ten sposób humor. Złośliwie bo złośliwie, ale skutecznie. Miała nadzieję.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Teatr Sro Wrz 25 2013, 18:17
MG
Krzyczenie w ucho nieznanemu, śpiącemu mężczyźnie na pewno nie było rzeczą godną pochwały. Oczywiście, gdyby faktycznie coś złego się działo, chłopak niebyły z tego powodu zły, ale teraz… Oj. Zacząć by należało od tego, że praktycznie podskoczył w swoim siedzeniu, lekko ogłuszony krzykiem Kirino. Szybko zreflektował się, że przyczyna hałasu stoi tuż obok niego. Niezbyt zadowolony, spojrzał się na nią, po czym szybkim ruchem dłoni złapał ją za ubranie i przyciągnął jej twarz do swojej, spoglądając złowrogo błękitnymi oczami. - Czegoż chcesz?- zapytał mową wyniesioną sprzed kilku wieków.- Kara surowa Cię za to spotka.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Teatr Sro Wrz 25 2013, 21:01
Dziewczyna, wpierw całkiem zadowolona z reakcji śpioszka, uśmiechnęła się triumfalnie i złośliwie przyglądając się jego "rozbudzonej" już teraz dzięki niej twarzyczce. Och tak, wreszcie poprawił się jej humor, wreszcie pojawił się ktoś czyim kosztem mogła sobie nieco podreperować morale. Przez chwilę nawet zapomniała o zleceniu, które otrzymała i zwyczajnie pozwoliła sobie na "rozkoszowanie się chwilą". I to dosłownie chwilą, bo wybudzony mężczyzna najwyraźniej nie był specjalnie zadowolony ze sposobu jaki dziewczyna wybrała. Mówią przecież, że cel uświęca środku, prawda? Że "nie liczy się, liczy się, że skutecznie", a tym czasem wyglądało na to, że facet ten miał nieco odmienne podejście do tej kwestii niż ona. Bądźmy szczerzy, sama wkurzyłaby się nie na żarty, gdyby ktoś ją tak obudził, ale tym razem to ona była na tym "wesołym" końcu, a on na "przykrym". Gdy sprawy wyglądały w ten sposób zielonowłosa nieodmiennie dziwiła się ludziom, którzy jej leciutką psotę traktowali jak jakiś niesamowity afront. I chyba tak był i w tym momencie, biorąc pod uwagą z jaką brutalnością została potraktowana. Za jej ubranie? Okej, może nie byłą ekspertką z dziedziny mody, de facto ubierała się w co popadnie, ale żeby psuć jej kompozycję? Jak to tak można?
...szczerze mówiąc, tak naprawdę miała gdzieś to co się działo z jej ubraniem, ale mężczyzna znalazł się zdecydowanie za blisko. Zwłaszcza jego twarz. Bleee. Niezależnie od urody mężczyzny, Kiri nie lubiła gdy ktoś tak nagle naruszał jej sferę osobistą, dlatego pierwszym jej naturalnym odruchem był krótki "kyaaowy" okrzyk, a chwilę później automatyczne wręcz szarpanie się, byle tylko uwolnić z uścisku mężczyzny. Dopiero chwilę później, czy się uwolniła, czy nie, spojrzała na mężczyznę wzrokiem pełnym podenerwowania. - Jaka kara? Co ty sobie wyobrażasz? Śpisz w teatrze podczas gdy trwa śledztwo i myślisz, że nic ci nie grozi? Myślisz nad tym co wyprawiasz? I czemu tak dziwnie mówisz? - wypaliła od razu na zdanie mężczyzny, wciąż mocno zirytowana, a jeśli do tej pory się nie uwolniła szarpnęła się znowu. Nie pozwoli mu się trzymać. W najgorszym wypadku miała w planie zacząć krzyczeć coś o gwałcie. Albo Mak, albo pracownicy teatru powinni przyjść jej wtedy z pomocą, no nie? Póki co jednak liczyła na swoją własną siłę fizyczną i miała nadzieję, że własnoręcznie się wyszarpie.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.