MG#TajmskipI tak Frederica pod czujnym okiem swojego męża uczyła się strzelać z łuku. Szło jej nawet niezgorzej tak więc po kilku dniach, potrafiła nawet wystrzelić strzałę. Poza tym wiadomo, szydełkowanie, nauka gotowania, malowanie(w tym była doprawdy fatalna) no i zabawa z Cezarem który wyrobił sobie nowy fenonemalny nawyk niszczenia ślicznej drewnianej podłogi swoim dziobem. Aż nadeszła ta wiekopomna chwila w której Frederica obwieściła Hienshinowi że no ten, w ciąży jest. Radości nie było końca, aczkolwiek chwilę potem podjęto kolejną decyzję, Frederica z mężem musieli się udać do stolicy. Po co? Tego, dziewczyna nie wiedziała. Szybko jednak sprawa wyszła na światło dzienne. Zamierzano przyspieszyć magicznymi obrzędami rozwój płodu i ciążę. Oczywiście Frederica nie miala wiele do gadania i po ośmiu dniach, na świat przyszedł jej syn. Nad wszystkim czuwała dziwna dziewczyna. O tak, zdecydowanie dziwna. Brązowe włosy do ramion, ubrana w dziwną złoto-srebrną szatę, ale najdziwniejsze to były jej oczy. Czasami wydawało się Frederice że każde z nich posiada cztery źrenice. Czasami że są kwadratowe, a czasami że nie ma ich wcale. Dziewczyna nic nie mówiła, nie przedstawiła się, ale w jej towarzystwie Frederica czuła się dziwnie. Jak by pływała w budyniu. W każdym razie wiele więcej z pobytu tam nie pamiętała, bo ciągle znajdowała się w magicznym śnie. Następnie z synem, któremu wraz z Hienshinem nadali imię Ieyasu. Ieyasu był zdrowym, nieco pulchniutkim chłopcem. Według lekarzy, w przyszłości mieć będzie mysie włosy, miał też heterochromię. Jego lewe oko było Fiołkowe, a prawe brązowe. I tak, sielanka oraz życie rodzinne mogło trwać w nieskończoność. Jednak dwa dni po porodzie, gdy szczęśliwa matka wróciła do domu, wszystko mialo się zmienić.
Hienshin akurat znajdował się na polowaniu, gdy zapukała służba. Zmęczona Frederica która dopiero co położyła spać małego bobasa, z rezygnacją pozwoliła służbie wejść. Jąkąca się służka która nie chciała przeszkadzać swojej pani, obwieściła jednak że w pokoju gościnnym czeka jakiś ważny gość. Shizuka która opiekowała się Fredericą i dzieckiem, powiedziała dziewczynie że powinna powitać gościa w miejsce męża, ona sama zaś popilnuje dziecka. I tak zmęczona i zrezygnowana Frederica, zeszła na dół, gdzie w pokoju gościnnym dostrzegła wysokiego blondyna o zielonych oczach, ubranego w złoto-czerwone kimono. Spojrzał on na Fredericę wyniośle, z niemałym rozbawieniem i wybuchnął śmiechem. Sama Frederica niespecjalnie wiedziała o co chodzi bo widziała kolesia pierwszy raz.