HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Spopielone ziemie




 

Share
 

 Spopielone ziemie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyPon Cze 17 2013, 17:31

Same centrum wydarzeń. Okrąg o promieniu bliskim 30m, stanowi czarna, tląca się jeszcze miejscami ziemia, nie pozostało nic, co wskazywałoby na to że ktoś tu kiedyś żył. Trupów nie było widać, pewnie zniknęły wymazane całkowicie. Tysiące ludzkich istnień mieszkających w pobliżu samej rady w tym ci słabsi radni. 
~~

MG

Wszyscy walczący o radę znaleźli się w tym miejscu. Kirino, Lusye, Amy, Yugata, Takara, Pheam, Kuro, Alezja, Ben, Goran, Sheyla. Wszyscy zostali tu sprowadzeni. Przez kogo? Przez co? Odpowiedź nadeszła szybciej niż się spodziewali w postaci dziadka leżącego na ziemi i dławiącego się własną krwią.
-Te dzieciaki z rady nigdy się nie nauczą. Zużyłem całe swoje siły na ograniczenie tego ataku, ochronę was i sprowadzenie tutaj... zmieńcie bieg wydarzeń. Powstrzymajcie ich.-Rzekł tajemniczy osobnik konając. Tylko Kapitanowie rozpoznali w nim jednego z dziesięciu świętych magów. Yukiro. No cóż, miał swoje pięć minut, pora na resztę. Tym bardziej że na ziemi w odległości 15m od grupki magów pojawiła się trójka najsilniejszych inkwizytorów oraz Lenistwo, który zapewne doczłapał się tu kiedy reszta walczących odzyskiwała przytomność. Walka z 4 najsilniejszych inkwizytorów? Czy naprawdę ranni i osłabieni magowie mają jakiekolwiek szanse z tak miażdżącą przewagą wroga? Na dodatek było tu coś jeszcze! Przy 9* leżała kobieta, odziana w czerwoną jak wino suknię, o rudych, kręconych włosach, kto wie, może to właśnie była 6*? Wydawała się nieprzytomna więc...
-Hoo zabiliście aż 4 naszych najsłabszych ludzi. Gratuluje magowie.-Powiedział 10* kłaniając się lekko magom z kpiącym uśmiechem na ustach. I poruszył się, poruszył z taką prędkością że niemal natychmiast znalazł się przed Alezją biorąc zamach dłonią i mimo że to dłoń Alezja w chwilę pojęła że ta dłoń zaraz pozbawi ją głowy. Tak też się stało. Głowa Alezji potoczyła się po ziemi wprost pod łapki kuro a fontanna krwi obryzgała Bena. Szok, wściekłość, smutek... żadne z tych uczuć nie zdążyło nawet zakiełkować w duszach walczących kiedy to dziesiątka po prostu wykonał błyskawiczny piruet i wbił dłoń w serce Bena, pozbawiając go życia. Wtedy też do walki włączyła się reszta. Kuro zamierzał ruszyć na przeciwnika ze łzami w oczach ale nagle zauważył że nie czuje nóg, wtedy dostrzegł ósemkę, dzierżącą wielki czarny miecz, którym właśnie rozcięła go na pół. Kot skonał. Resztę spotkał nie lepszy los. Sheyla skończyła łokciem Lenistwa który dosłownie wbił jej się w czaszkę, Lusye i Yugata miały wielkie dziury w splotach słonecznych, pamiątki po srebrnych pociskach dziewiątki. Amy straciła dla niego głowę gdy ciął rapierem a Kirino miała bliskie spotkanie z kosą, która pojawiła się w drugiej ręce ósemki i od gardła po mózg, zwiedziła czaszkę dziewczyny. Takara i Pheam byli jedynie kwestią czasu, przebici takimi samymi pociskami jak Lusye i Yugata, jednak na poziomie twarzy. Na koniec został Goran, który po krótkiej walce padł ze skręconym karkiem, pokonany przez dziesiątkę. To był koniec. 

Alezja otworzyła oczy, słońce chyliło się ku zachodowi zalewając krater czerwonym jak krew blaskiem. Dziewczyna zwymiotowała kiedy zalały ją wspomnienia jej własnej śmierci, ale skoro umarła, to teraz... dotknęła swojej szyi, wszystko było na miejscu. Reszta ludzi też zaczynała odzyskiwać przytomność. Wszyscy żyli, a inkwizycji nie było. Czy to był tylko sen? Jeśli tak, to był kurew*ko realny. Jeśli nie, to co się właściwie wydarzyło? I gdzie podziała się inkwizycja? To jednak były wciąż pytania bez odpowiedzi.

Pomoc przybyła po około trzydziestu minutach. Rannych zabrano do szpitala. Nikt nie wiedział co się stało. Nawet radni. Odbudowa Ery zajmie co najmniej miesiąc, nadal nie wiedziano gdzie zbudowana zostanie nowa siedziba rady, decyzja w tej sprawie miała zapaść na zebraniu w stolicy za równy tydzień. Ofiar śmiertelnych było co niemiara. Zginęło prawie 30 radnych co stanowiło 30% całego składu rady, około 100 policjantów i prawie 200.000 cywili. Straty były więc ogromne, jednak magom walczącym podziękowano za walkę i ochronę całej reszty, bo to dzięki nim ofiar było tyle a nie więcej...

Czas w szpitalu
Takara, Pheam - 7 dni
Kirino, Amy - 5 dni
Yugata, Lusye - 4 dni 
Kuro, Alezja - 2 dni
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyPią Lis 01 2013, 00:27

MG

Chodź miasto powoli wracało do życia, a spalone ziemie sukcesywnie pokrywały się coraz to nowymi zabudowaniami, wpierw chciano by zakwitła tu znów trawa, dlatego centrum tego wielkiego kręgu, było nie ruszone. Może poza paroma ławkami i nielicznymi spacerowiczami, którzy głównie się tutaj modlili. Teraz jednak w ów miejscu, samotnie podpierając głowę na dłoniach, siedział na ławce, obserwując skubiące ziarno gołębie. Czarne włosy targał chłodnawy poranny wiatr a zimne oczy z nieskrytym zainteresowaniem wpatrywały się w gołębie. Każdy przechodzień mógł ze zdziwieniem zapytać samego siebie, co tego młodego mężczyznę w garniturze, tak zainteresowało u tych małych ptaków? On jednak zdawał się nie dostrzegać niczego poza nimi, pozwolił by nieco kurzu osiadło mu na butach i dopiero wtedy rozejrzał się dookoła.
-Późno już...-Chodź była dopiero może siódma rano. Wyprostował się na ławeczce i oparł ramiona na oparciu, zapatrując się teraz w przestrzeń, jakby czekając, tylko na co?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Rena


Rena


Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyPią Lis 01 2013, 01:19

Pięknym rankiem, po zjedzeniu śniadanka, rudowłosa postanowiła ruszyć w miasto! A nadmieńmy, że dla niej każdy ranek jest piękny! Nawet jeśli padał deszcze to mogłaby radośnie zabrać ze sobą parasolkę, tylko po to by potem w owym deszczyku tańczyć! A na koniec oddać parasol komuś innemu. Tak...w ten sposób dość często musiała kupować nowe parasole! Hum...powinna o tym ostrzec obecnego współlokatora? No cóż...Tak czy inaczej udała się na poranny spacerek po mieście, w którym teraz mieszkała we własnym domku! Dziwnym trafem doszła na pogorzelisko co...właściwie nie takie dziwne! Wielki obszar to się przyszło i tyle! Poza tym, gdzieś tutaj niegdyś znajdował się posterunek! I mieszkanko, które chciała kupić...tak, wzięło ją na nostalgię! Co z tego, że za długo nie przesiedziała na posterunku nim ten zrobił buch? Wystarczyło być jej, gdzieś raz by się przywiązać!
W każdym razie szła...czy też raczej skakała sobie całą dróżkę, nie spodziewając się innych rannych ptaszków - przynajmniej nie w tej części miasta - aż tu nagle, jej oczom ukazała się jakaś postać! Pierwsza myśl? Ktoś wyszedł na jogink...jogging...no, na bieganie! Szybko jednak dało się zauważyć, że strój coś nie pasował do owej gimnastyki i...i dopiero po tych rozmyśleniach, przy których podchodziła bliżej, dostrzegła któż to taki! Znajoma twarz! Toż to...
- Baaaltaaazaaaar~
Zabrzmiała melodyjnie, przyspieszając swego kroku by już po kilku chwilkach być obok! Po drodze jednak przypomniała sobie ich ostatnie spotkanie, więc uśmiech szybko zamienił się w zmartwienie...duże zmartwienie!
- Jak się czujesz? Jak się czuje Rena? A, dzień dobry! Czy...nie bardzo dobry? Może powinnam przywitać się inaczej? Tak jakoś...yo? Ale Twoje imię jest zbyt dobre na zwykłe 'yo'! Yo jest be! - trzeba było to wyjaśnić! - O...jesteś na mnie zły? - tym to się przejmowała już wtedy! - Naprawdę przepraszam za to co się tam stało! Nie chcieliśmy by do tego doszło!
Przy przeprosinach skłoniła się i to dość nisko! Przypominając sobie jak zawalili misję ochrony Reny2, przypomniała sobie jak bardzo się tym przejmowała...życiem Reny2 i tym, że Balt mógł ją znienawidzić do reszty! To byłby okropnie zaczęty dzień, gdyby nienawiść okazała się prawdziwa...Z drugiej strony musiałaby sobie jakoś dać z tym radę. Tak...wróciłaby do domu i leżała pod łóżkiem przez jakiś czas by odreagować - a przecież obecny współlokator nie mógł jej takiej oglądać, więc...łóżko to doskonała kryjówka!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t729-kuferek-reny#10167 https://ftpm.forumpolish.com/t553-rena-raven https://ftpm.forumpolish.com/t1370-dzienniczek-reny#20439
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptySob Lis 02 2013, 01:23

Herbata z Rosalie i wynikająca z tego spotkania rozmowa przebiegały spokojnie. W końcu miały czas, a historia była niezwykle długa. Zaczęło się od początku, czyli od historii samego Arena - kim był, gdzie walczył, spokojnych dniach po wojnie z Romerum - o Os Kelebrin i Mary Ann. O tych dwóch mogła opowiadać i opowiadać, w końcu była i widziała ich na własne oczy - żywych, uśmiechniętych, kochających się nawzajem... Ale pominęła własną podróż w czasie. Zresztą, sama słyszała o tym w Zori. Nie musiała się powtarzać. Później przeszła do mroczniejszych historii - historii Delosa i zniszczenia życia Arena. Przekazania jaja pijawki Delosowi, później zniszczeniu Os, zabiciu Mary Ann... Przemianie Arena i skryciu się w Zori. Tym samym Zori, w którym były. Następnie pozostała historia tego, co działo się na północy, jak zginął Janos, jak klasztor stał się bazą wypadową Arena... Później powiedziała o Rikkudo i jego poczynaniach w Os... a później o Delosie, który znowu nawiedził świat żywych. Starała się mówić spokojnie i odpowiadać na wszystkie pytania, które dziewczyna jej zadała, ale niekiedy na jej ustach pojawiał się krzywy, jakby bolesny uśmiech. Powiedziała jej nawet, jak zabić wampira, choć, jak zaznaczyła, wyglądało na to, że nawet słońce było w stanie to zrobić przy tych słabszych jednostkach. Gdy pojawiły się pytania odnośnie ich ratunku, tylko wzruszyła ramionami. Nie była pewna. Mruknęła tylko coś o mnichu z klasztoru... Ale nie potrafiła nic więcej powiedzieć. Od razu przypominał jej się moment, gdy płakała nad pamiętnikiem, nie rozumiejąc, dlaczego. Nie wiedziała też nic o osobie, która płakała. Więc rozstały się dość późno wieczorem. I co postanowiła zrobić Nanaya? Udać się do Ery, sprawdzić, jak wygląda sytuacja w mieście i z Kwiatami. Ostatnio opuściła sprawę za szybko, musiała dopilnować kilku rzeczy.

Tak więc przytarabaniła się z Shirotsume do Ery najbliższym pociągiem, który obowiązkowo musiał być o strasznej godzinie. Ale przynajmniej mogła spokojnie pospać przez te kilka godzinek. Wiadome było, że odeśpi później, w pokoju przy ulicy Słonecznej. Szła, jej zdaniem, najkrótszą drogą ze stacji do siedziby Kwiatów. Niestety prowadziła ona przez pogorzelisko i ruiny Ery. Chciałaby być, by chociaż wiedzieć dokładniej, co tu się stało... Jednakże siedziała wtedy w innych kłopotach. Spokojnie maszerowała, rozglądając się dookoła i obserwując powoli odbudowujące się miasto oraz zaczątki nowego życia. Uśmiechnęła się lekko, widząc trawę. Życie nie dawało za wygraną, nawet po wielkim zniszczeniu. Wtem usłyszała czyjeś podniesione głosy. W tym nieco odludnym miejscu nie było ciężko cokolwiek usłyszeć. Spojrzała w tamtym kierunku. Podeszła bliżej, nieco zaciekawiona. Nie chciała podsłuchiwać, lub też przeszkadzać, ale... Zrobiła nieco większe oczy. Tutaj? Natychmiast się zmieszała. Co miała zrobić? Agh, czy nie lepiej by było, gdyby sobie poszła? Przygryzła wargę, czując jak rumieńce wskakują jej na twarz. Czuła się jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku. A przecież nic nie zrobiła. Powoli, kroczek za kroczkiem, ruszyła w stronę dwójki. Czy to tez nie była Rena? Znała Baltazara? No cóż... Wciąż nie wiedziała, co chce zrobić, ale nie mogła od tak przejść obojętnie.
- Mogę... mogę wam nieco przeszkodzić? - zapytała cicho, będąc już wystarczająco blisko, by mogli to usłyszeć, wpatrując się to w mężczyznę, to w Renę. Poczucie winy kumulowało się jeszcze bardziej. Czy to przez to, że na sądzie dowiedziała się rzeczy, których może Baltazar wolał nie mówić nikomu? Może...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptySob Lis 02 2013, 21:37

MG

Spokojnie siedział, robiąc to co Baltazary robią najlepiej, kiedy przybiegła do niego żywa elektrownia atomowa na dwóch nogach, w postaci jego własnej córki Reny Raven. Nie wiedział tylko w tym momencie czy się cieszyć, czy raczej zdziwić, więc niepewny uśmiech zagościł na jego twarzy, kiedy wysłuchiwał jej narwanej paplaniny. W porównaniu do niego czy drugiej Reny, ta była żywa, pogodna i niezbrukana jeszcze złem tego świata. Czy żałował że wciągnął ją w tą całą historię? Nie... chyba robił się sentymentalny. Obecnie była tylko pionkiem, który musiał użyć by spełnić swoje cele. Później odpokutuje wszystkie swoje winy...
-Dzień dobry Reno i nie, nie jestem zły.-Powiedział spokojnie i powoli, zupełnie inaczej niż mówiła Rena, przez co na wszelki wypadek uniósł dłoń, by pozwoliła mu dokończyć a nie zasypała kolejną dawką pytań.-Z Reną coraz lepiej, sądzę że lada dzień odzyska formę, chociaż rana była dość poważna. Ale to nie wasza wina, po prostu nie doceniłem Sugito. To wyłącznie moja wina.-Uspokoił Renę, kiedy to na horyzoncie pojawiła się panna Byakushitsune, powodując westchnięcie Baltazara, spodziewał się że wraz z jej przybyciem, o ile do niego dojdzie, wszystko pogmatwa się jeszcze bardziej. Jak by problemem nie było już to, czego dowiedziała się Rena... w każdym razie uśmiechnął się ciepło i skinął jej głową.-Ależ oczywiście, dzień jest piękny, usiądź z nami, zresztą ty Reno, także siadaj-Powiedział spokojnie do swojej córki i spojrzał na obie dziewczyny, zastanawiając co wydarzy się dalej... miał tylko nadzieję że cokolwiek będzie się działo, zdąży IM to wytłumaczyć nim odbiorą to na opak... ech.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Rena


Rena


Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptySob Lis 02 2013, 22:12

Uuuuufffff...Kamień z serduszka, że Baltazar nie był zły! Właściwie jeszcze go złego nie widziała i...wcale nie miała takiego zamiaru! Wolałaby był tak radosny jak ona! Trudno może o to, ale grunt aby nie był zły i smutny! Smutek be! Poza tym, wyglądało na to, że nie obwiniał nikogo za to co się stało - całe szczęście! Przynajmniej dla Raven i Ayumu, bo biedny tatko z innego wymiaru obwiniał siebie, a to też niedobrze! Wielkim plusem za to była wiadomość o życiu Reny2, która...żyła! Ave ave! Może, to dlatego nie był zły?
- Yaaaay! Dzień dobry to dobry dzień! A dobry dzień to dzień zaczęty bez złości i smutku! Cieszę się, że jest dla Ciebie dobry! - zaczęła radośnie - Ha! Byłam pewna, że przeżyje! No...no, dobra, obawiałam się, ale jak się tutaj nie obawiać! Miałam jednak wielką nadzieję, że da radę stawić czoła tej strasznej ranie! Bo Reny powinny być silne! - wystrzeliła rączkę ku górze jakby zagrzewała drużynę do walki - Skoro coraz lepiej to na pewno już niedługo stanie na nogi i wszystko będzie dobrze! - dodała z uśmiechem - ...Ale nie możesz się winić, Baltazarze! Robiłeś wszystko co w Twojej mocy i to właśnie dzięki Tobie Rena żyje! Jakby Cię tam nie było to kto wie co by się mogło stać! Niestety nie mogliśmy go za bardzo utrzymać w ryzach...uh, silny jest! Na pewno chodzi na jakąś siłownie albo łyka dziwne substancje na mięśnie! Albo na magiczne mięśnie!
Czymkolwiek by nie były magiczne mięśnie na pewno są na to jakieś suplementy! Wszak biedna rudowłosa nie chadzała po takich dziwnych sklepach dla kulturystów to skąd mogła wiedzieć co tam mają? Co prawda może i Sugito nie był napakowany, ale i tak mógł coś łykać! Często takie rzeczy są niewidoczne gołym okiem!
Wtem, nie wiadomo skąd, pojawiła się Nanaya! Może i za wiele o niej nie wiedziała, ale poznała ją jakiś czas temu, dzięki Finnkowi! Oczywiście i ona musiała zostać przywitana bardzo radośnie!
- Witaj Nanananayo! Też jesteś rannym ptaszkiem? Czy zawsze wstajesz o tej porze? A śniadanko zjadłaś czy właśnie na nie szłaś? Wiesz, śniadanie to bardzo ważny posiłek dnia! Ja zjadłam dzisiaj płatki, ale jakoś zawsze działają na mnie energicznie, więc dla mnie są superaśne! - zaczęła swą 'zwyczajną' rozmówkę, kiedy to odezwał się Balcio - Oki, doki! - jak poradził, tak grzecznie usiadła obok tatusia - Znacie się? Czy to taki przypadek rozmów z nieznajomymi? - ciekawskie dziewczę! - A tak właściwie co tutaj robisz, o tak wczesnej porze, Baltazarze? W dodatku w dość odludnym miejscu! Chciałeś pobyć sam? Pomyśleć? A może wiedziałeś, że przyjdziemy? O, o! To może jednak jesteś jasnowidzem?! - zapytała z podziwem, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie kiedy to również wzięła Balta za jasnowidze - Z drugiej strony jakbyś chciał pobyć sam to byś nie poradził nam usiąść, prawda? Chyba, że mam nie mówić? Mówienie jest zbyt niezdrowe! O, właśnie! Przypomniałam coś sobie! Rena zdradziła, że jesteś jej ojcem! Czyli moim tatusiem z innego wymiaru czy światu, tak tak? Dobrą córką jestem? Chyba dobrą? Znaczy tamta ja! A bardzo się różnimy? A nie będziesz miał nic przeciw jeśli będę dalej nazywać Cię Baltazarem? To naprawdę cudne imię! - nie miałaby nic przeciw nazywaniem mężczyzny 'tatusiem', ale...Baltazar brzmi superaśnie! - Hmmm...co ja miałam...Ah, tak! Rena nie powiedziała nic o mamie! Powiesz kto nią jest? Może znam! Spoko loko, nie będę jej prześladować! Jestem po prostu ciekawa! - ciekawa gustu tatusia! - Ooooo...chyba, że to tajemnica! W takim razie zrozumiałe! Ale jeśli to tajemnica, ale taka, że parę osób może wiedzieć to słowa nie pisnę!
Tak...tak sobie siedziała, z uśmiechem na twarzy i nawijała - biorąc tylko czasem krótką przerwę na oddech aby wątka nie zgubić! Powolutku zaczęła również sobie zdawać sprawę, że musi zapytać Balcia o problemik Ayumu! Wszak ktoś o takim imieniu i super osobowości, na pewno jest równie mądry co...co myśliciele! Tak więc na pewno o to zapyta! Teraz jednak zadała dość sporo pytań, a i ciekawiły ją odpowiedzi, a wszyscy wiemy co jest potrzebne do odpowiedzi, prawda? Chwila ciszy! Co wcale nie było takie łatwe, gdyż w główce policjantki nazbierała się już setka kolejnych pytań.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t729-kuferek-reny#10167 https://ftpm.forumpolish.com/t553-rena-raven https://ftpm.forumpolish.com/t1370-dzienniczek-reny#20439
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyNie Lis 03 2013, 01:00

Już, już na wstępie Rena zalała ją falą pytań, które tylko spowodowały, że Nanaya pogubiła się we własnych myślach. Ranny ze co? Śniada... Istniało coś takiego jeszcze? Uniosła ręce w obronnym geście, by dziewczyna nieco przystopowała z pytaniami, bo jej mózg, nieco otępiały zbyt krótką drzemka, nie nadążał.
- Nie... nie jestem rannym ptaszkiem, dzisiaj wyjątkowo jestem tak wcześnie na nogach. Śniadania też nie jadłam... - odpowiedziała,nieco markotniejąc przy ostatnim. Jakoś tak ostatnio jej śniadania były dość o później "nieśniadaniowej" porze. Robiło się coraz dziwniej. Przynajmniej tak jej się zdawało. Rena usiadła obok niego, tymczasem Byaku stała, wciąż nie wiedząc, co zrobić, o co zapytać, jak się zachować. Do tego energia Reny sprawiała, że tym bardziej bała się zadać te kilka pytań. A im dalej w las, tym bardziej traciła grunt pod nogami, wraz z trajkotaniem rudowłosej. Ojciec... Nie było czegoś takiego w Atlasie? Uśmiechnęła się nieco, jakby przepraszając za przeszkadzanie tej dwójce, jednak kiedy sprawy zeszły na "mamę" nie była w stanie ukryć smutku, który wkradł się w uśmiech. Chociaż by chciała. Rena mówiła jedno, miała do tego prawo, Nanaya z kolei nie chciała zasypywać go pytaniami i przypuszczeniami. Może nawet czuła, że winna mu jest przeprosiny. Splotła dłonie przed sobą.
- Przepraszam cię... - powiedziała w końcu, patrząc wprost na Baltazara. Może to było za mało? Nie była w stanie określić. - Dowiedziałam się rzeczy, których nie powinnam się dowiadywać w ten sposób. Jednak powiedz mi... Ile razy widziałeś, jak ona umierała? Kim była ona? - zapytała cichutko. Nie wiedziała, co po tym zrobi. Czy zaleje się łzami, czy może pójdzie w siną dal.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyNie Lis 03 2013, 01:52

Koniec treningów. Koniec zamęczania się w tym cholernym laboratorium, a nawet rozcinania swojej własnej skóry na potrzeby wyćwiczenia się w nowym zaklęciu, na potrzeby magii! Część bolesnego męczenia własnego ciała i poprawiania umiejętności magicznych miała za sobą. To nie było jednak wszystko czego potrzebowała w życiu obecnie. Musiała zrobić coś jeszcze. Coś, o czym sama nie mogła zadecydować czy było dla niej łatwiejsze czy trudniejsze. Musiała zmierzyć się z przeszłością, z pamięcią o tym co się stało, przypomnieć sobie dlaczego w ogóle walczy tutaj, dlaczego nie poddała się już lata temu. Musiała zdobyć na nowo motywację. Nie tylko dla siebie, czy nawet dla Makbeta. Może było to z jej strony nieco egoistyczne podejście, ale musiała to zrobić... dla wszystkich. Nie żeby traktowała siebie jako jakąś zbawczynię czy coś w tym stylu, nie, raczej nie o to chodziło. Wiedziała po prostu, że wcześniej zdarzyło się jej zawodzić ludzi, a teraz była pewna, że na pewno jeszcze nieraz się to jej zdarzy. W przyszłości czekały na nią momenty, kiedy znów zrobi coś nie tak, a inni będą za to płacić, tak jak wtedy... i wtedy... i jeszcze wtedy. Wiedziała, że musi nauczyć się tego, że po swoich błędach wstaje się z ziemi i naprawia się wszystko, a nie traci głowę i płacze. Nie byłą głupią księżniczką czekającą na swojego księcia. Nie mogła być. Nie mogła sobie na to pozwolić. Dlatego pojawiła się tutaj, w miejscu, z którym wiązały się różne wspomnienia i przykre momenty. Pamięć o tym co się stało, jakie tragedie mogły czekać ludzi, w tym ją, były tutaj wieczne żywe, w trawie, w kwiatach, w umysłach ludzi, w budynkach, tych zniszczonych i tych odbudowywanych. Chciała to wszystko w siebie wchłonąć, dokładnie zapamiętać i zrozumieć jak ludzie, którzy stracili tak wiele, potrafili stać na własnych nogach.

Jej nogi niosły ją właściwie gdzie popadnie. Nie miała konkretnego celu, po prostu chodziła i przyglądała się, to tu, to tam. Czasem próbowała wypatrzeć jakąś roślinkę, uśmiechając się lekko gdy widziała, że nie tylko ludzie potrafili przetrwać całe to zniszczenie, ale kwiaty również. Kirino coraz bardziej czuła się właśnie jak taki kwiat, z tym że jej kolce miały być zdecydowanie ostrzejsze niż te różyczki. Z resztą Kirino nigdy różą nie była. Była zdecydowanie bardziej ulotna, malutka, zwiewna... i chociaż kolce chciała mieć ostrzejsze i potężniejsze niż inne kwiaty. To był jej ideał. A teraz ostrzyła je jak mogła. Gdy przechodziła obok kolejnej ławki, obok kolejnego miejsca, które nosiło po sobie ślady tamtego dnia... Wtedy zauważyła ciekawe zgromadzenie, dwie dziewczyny i mężczyznę, pogrążonych w rozmowie, dość chyba ciekawej, skoro reakcje były tak bardzo skrajne. Ludzie mieli naprawdę fajnie. Rozmawiali sobie, próbowali poprawić nastrój, mieli tyle energii, w różny sposób wykorzystywanej. Powoli obróciła się w kierunku miejsca gdzie cała trójka przebywała i ruszyła, nieśpiesznie, w tamtym kierunku. Być może wciąż będąc pod wpływem Colette uznała ich po prostu za dobry materiał do przypomnienia sobie jak się zachowywać i nie przejmować niczym? Jak rozmawiać z ludźmi? Teraz nawet nie miała powodu, by im przeszkadzać, ale i tak miała zamiar to uczynić, tylko dlatego, że czuła, że to może jej pomóc. Była egoistką w tym momencie, ale czasem, raz na jakiś czas... nie było to takie złe... prawda?

Stanęła za tą z dziewczyn, która wydawała się spokojniejsza i przyjrzała mężczyźnie, który był obok. Szczerze mówiąc ciężko było się odezwać, tak kompletnie bez powodu, więc najpierw dziewczyna wyczarowała sobie kwiatek, ładny różowy kwiat, o dużych płatkach, które mieniły się w słońcu, a następnie podała go Nanayi. Chwilę później w jej rękach pojawił się kolejny kwiatuszek, tym razem była to wesoła stokrotka, tyle że o zdecydowanie większych płatkach i dziwnym żółtym kielichem, jakby układającym się w uśmiech - ten podała drugiej dziewczynie. Sekundę później kolejny kwiat, elegancki przebiśnieg pojawił się w jej dłoniach i ten szybko sprezentowała Baltazarowi. Nie było specjalnie ważne, czy zwrócą na nią uwagę, ona jakoś tak... poczuła, że musi to zrobić. Nawet nie znała tych ludzi. Nie wiedziała, czy za chwilę nie zaczną się denerwować na nią za przeszkadzanie... Ale wtedy najwyżej by sobie po prostu odeszła. Miała całkiem dobry humor dzisiaj, choć sama nie wiedziała dalczego. - Tak, po prostu... - wymamrotała dziewczyna. Może uznała tych wszystkich ludzi za mieszkańców tego miejsca i w taki głupi sposób chciała im trochę poprawić humor? Pewnie była w tym momencie trochę idiotką, ale jakoś czuła, że rozmowa tu toczona wcale nie była... najweselszą. A może się myliła? Ostatnio miała tendencję do uznawania różnych rzeczy za inne niż naprawdę były. Ale było z tym coraz lepiej! Coraz lepiej...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyNie Lis 03 2013, 02:15

MG

Baltazar patrzył na Renę i... nie wiedział co powiedzieć. Zresztą nie mógł nic powiedzieć, bo buzia Reny się nie zamykała, w zasadzie zastanawiało go, jak ona oddycha, mówiąc tyle bez przerwy.-Tak, na pewno.-Odpowiedział tylko Baltazar kiwając głową. Na dodatek niestety dziewczyna nie planowała szybko zamilknąć a trzeba przyznać ze rozmowa z bandą przedszkolaków była łatwiejsza, niż z tą Reną. Chodź to na swój sposób było urocze... nawet przez chwilę chciał ją przyciągnąć do siebie i przytulić... tak, przez chwilę.-Czekam na...-Nie dane mu było dokończyć bo już Rena zaczęła kolejny monolog a on tylko westchnął zrezygnowany. I podrapał się ręką po głowie.-Może być Baltazar...-Tego o mamie chyba już nie zrozumiał bo nic nie powiedział. Na dodatek zaraz odezwała się Nanaya... a to było dość... intrygujące. Kiedy przeprosiła spojrzał na nią pytającym wzrokiem, a potem zadała jedno z tych pytań, których się nie zadaje, a jedyną reakcją Baltazara było schowanie głowy w ramionach i milczenie. Wtedy podeszła do nich Kirino rozdając ludziom kwiatki. Baltazar spojrzał na swojego przebiśniega i zamknął go w dłoni, gdy ponownie ją otworzył, wyfrunęło z niej sześć niebieskich motyli, jeden zaś w locie zastygł i pokrył się lodem, zmieniając się w zmrożoną spinkę. Baltazar wstał i z uśmiechem wczepił ją we włosy Kirino.-Uśmiechnij się.-Powiedział do niej ciepło, chcąc odegnać jej smutki, po czym zrobił kilka kroków w przód, patrząc na pobojowisko ze smutnym uśmiechem na twarzy.-Tysiąc.-Jedno słowo, miało być odpowiedzią na pytanie które zadała Nanaya, bo co tu więcej dopowiadać?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Rena


Rena


Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyNie Lis 03 2013, 09:18

Na tak wiele pytań nie dostała odpowiedzi! Czyżby Baltazar był zmęczony? Wszak Raven zawsze tyle mówiła, ale do tej pory Balcio jakoś zawsze dawał sobie radę, w kościele nawet się uśmiechał! Najbardziej jej było szkoda braku odpowiedzi na pytanie o matkę bo co jak co, ale to ją najbardziej ciekawiło! No...nie licząc pytania, którego jeszcze nie zadała, dotyczącego Ayumu bo jakby miała wybierać to wybrałaby Ayumu! Dlaczego? Z prostego powodu - Kanzaki jest żywy, należy do tego świata i z nią mieszka! W przeciwieństwie do nieznajomej mamusi z innego wymiaru lub obecnej z tego, ale nie żyjącej już od dawien dawna. Tak więc hierarchie ważności miała!
- Buuuuuu, więc mama to jednak tajemnica? Mam nie pytać? Czy może zapytać potem?
Po tym prędko ugryzła się w język, tylko po to by dać możliwość tatusiowi, dojścia do słowa. A to wcale nie było takie łatwe! Zwłaszcza, że był ranek, a rano rudowłosa miała sporo energii nawet - czy raczej zwłaszcza - po ćwiczeniach! Całe szczęście, że zjadła chociaż śniadanie to języka nie zje!
- To niedobrze! - zaczęła słysząc odpowiedź Nany - Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia! A co jeśli teraz zaraz zasłabniesz z głodu? Powinnaś zjeść chociaż batonika! Nie jesteś głodna? Tylko się nie smuć jak będziemy słyszeć burczenie Twojego brzuszka, Nananano!
Niezrozumiałe...żeby nie jeść śniadanka, uh uh! Przecież jedzenie jest dobre i należało mieć energię! Tak...wyraźnie widać było bo Nanie, że nic nie jadła - tak słabo wyglądała! Muszą iść potem na jakieś śniadanie albo co! O dziwo - pomimo tego, że ruda nie dostała odpowiedzi czy Nana i Balt się znają - dało się zauważyć, iż się znają...zważywszy na dziwne i niezrozumiałe pytania jakie zadała Byaku, Balciowi. Huuumm...ciekawe o co chodziło! Jakoś nie widać było aby byli szczęśliwy z tego powodu.
Wtem pojawiła się kolejna osóbka...sprzedawczyni kwiatów! Co prawda nie powiedziała ile się należy, ale Raven jeszcze nie spotkała osóbki, która ot tak z siebie wstaje rano i idzie kwiaty rozdawać!
- Waaaaa kwiatuszki! Sprzedajesz je? Ale z magii? A długo będą rzeczywiste? Czy może jesteś panią wiosną, że kwiatuszki sprowadzasz na świat?
Zaczęła z uśmiechem, przyglądając się zarówno kwiatuszkom, jak i ładnemu powitaniu Baltazara! W dodatku podarował podarował jej lodowego motylka, woooow! Chwila...czy z tego powodu Rena nie powinna się czuć mniej ważna? Wszak została wcielone, gdy zaczęła 'płakać', że jej do policji, nie przyjmą, a Balcio wtedy przyjął ją do elitarnego swego oddziału, więc...powinna uznać ten oddział za nieelitarny skoro wszystkich tam przyjmuje? Huuuumm...
- Buuuuuuuuu...dlaczego macie takie smętne miny?! - nie mogła tego nie zauważyć! - Wiecie to nie jest łatwo być wesołym, gdy inni z nieznanego powodu się smucą! Dlaczego się smucicie? Baltazarze, Ty również! Jest ranek, ładna pogoda, możemy iść wszyscy razem na pyszne śniadanko, które od razu by Wam humor poprawiło!
Miejscami nawet naburmuszyła się jak małe dziecko bo...bo to nie fair! Oni mają powód do smucenia się nie wiadomo jaki, a ona go nie ma! Tak...nie ma to jak być naburmuszonym z powodu tego, że ty jesteś wesoły, a inni nie! Tak czy inaczej wróciła po chwili - chwili przerwy na odpowiedzi! Uczy się dziecko - do Baltazara.
- A Ty już dzisiaj jadłeś? Może dlatego jesteś taki cichy i nie wesolutki jak wtedy? A może dalej zmęczony? Na pewno się martwisz o Renę! Ale spoko loko! Sam mówiłeś, że dobrze będzie, więc weź głęboki wdech i dobrze zacznij dzień!
Niczym reklama w telewizji, prawda? No cóż...taka była - nie lubiła jak inni się smucą. Najgorsze, że nie znała powodu tego smutku, więc nie mogła go usunąć.
- A może jakoś pomóc? Da się pomóc? Bo jak smutek jest przez słoneczko to trudno będzie je zakryć, ale...można zakryć Ciebie, Baltazarze! Na wszystko da się coś poradzić!
Dodała wesoło, chcąc pokazać, że naprawdę chce by inni byli równie radośni jak ona! No...a przynajmniej chociaż troszeczku! Nie wiedziała co tu się dzieje, ale nie mogła zostawić tak tatki!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t729-kuferek-reny#10167 https://ftpm.forumpolish.com/t553-rena-raven https://ftpm.forumpolish.com/t1370-dzienniczek-reny#20439
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyNie Lis 03 2013, 15:06

Jakoś tak pasuje
Pewnie mógł być to dobry dzień, przyjemny poranek, spędzony na spokojnej rozmowie w mieście, które wracało do życia. Niestety musiała zadać takie a nie inne pytania, które zżerały ją od środka, w niepewności. Nawet jeżeli wiedziała, że to boli... Mimowolnie uśmiechnęła się, słysząc Renę i jej wywody na temat śniadania oraz burczenia w brzuchu Tak, tego potrzebowała. Porządnego kopa i na swój sposób zganienia jej za "nieodpowiednie" zachowanie. Nie ulegało wątpliwości, że powinna zacząć o siebie nieco bardziej dbać, bo faktycznie zasłabnie... tylko że z przemęczenia, a nie z powodu braku śniadanka. Zaśmiała się cicho i wyciągnęła dłoń, by delikatnie pogłaskać dziewczynę po głowie.
- Spokojnie, nic mi nie będzie. Niedługo odpocznę i zjem śniadanie, obiecuję - zapewniła rudowłosą z lekkim uśmiechem na ustach. Bo przecież taki był plan. Dotrzeć w końcu na ulicę Słoneczną, wejść do pokoju i zasnąć na miękkiej kanapie, nie przejmując się niczym. Co z tego, że ktoś może wejść do środka i zobaczyć założyciela organizacji w takim stanie. Z kolei Baltazar... Och, gdyby wiedział, jak bardzo żałowała tego, że zadała tamto pytanie w Wielkiej Halli. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi, nie spodziewała się, że tak to wyglądało. Były pewne rzeczy, których nie powinno się wiedzieć bez zgody tych, do których należało to wspomnienie.
- Naprawdę cię przepraszam... - powiedziała cicho, widząc malutki obraz rozpaczy. No i wtedy tez podeszła Kirino, rozdając kwiatki. Zdziwiła się, widząc przed sobą kwiatuszek, jednak szybko zdziwienie zastąpił piękny uśmiech, którym obdarzyła zielonowłosą. - Dziękuję za takie gesty "po prostu" - zwróciła się do niej ciepłym tonem, ostrożnie wplątując kwiatek, który dostała, we włosy kwiaciarki, - ale teraz wygląda piękniej, niż w moich dłoniach. - Uśmiech jej się nieco poszerzył. Nie odrzucała prezentu. Nie mogłaby się zaopiekować tym kwiatem na tyle dobrze, by nie zwiędnął do czasu, gdy dojdzie do Kwiatów. A tak przynajmniej ozdabiał tą, która go stworzyła. Zdziwiła się jednak, bo powtórzyła ruch Baltazara... Lub też on jej. Coś na kształt krótkiego śmiechu wydobyło się z jej ust. Przerzuciła spojrzenie na Renę i nieco uśmiech jej się zmniejszył, choć głos wciąć miała przyjazny.
- Reniu, czasami trzeba dać ludziom się posmucić, by później mogli się uśmiechnąć jeszcze szerzej. Wiedziałaś o tym? - rzuciła do Reni, próbując ją jakoś podnieść na duchu, by nie przejmowała się aż tak bardzo wszelkimi smutnymi minkami i strapionymi spojrzeniami. - Dlatego będzie dobrze. Wierzysz mi? - zapytała unosząc na wysokość oczu mały paluszek. No, obietnica to obietnica. Bo musiało być dobrze. Nie zamierzała też ciągnąć rozmowy z Baltazarem w nieskończoność. Chciała tylko... by wiedział. Dlatego coś ją ścisnęło w gardle i w sercu, gdy usłyszała odpowiedź. Tysiąc. A ile razy o niej tylko słyszał? Ile razy był świadom jej śmierci? Nie namyślając się zrobiła to, co powinna zrobić już dawno, dawno temu.
- Nie pozwolę by doszło do tysiąc pierwszego razu - powiedziała cicho, odwracając się i mocno go obejmując, jakby zaraz miał zniknąć. Może była to prawda... Może tez była okropnym człowiekiem, ale teraz, kiedy wiedziała, nie mogła pozostać bezczynna, nawet jeśli robiła to, czego chcieli Starożytni. - Dlatego proszę, wybacz mi... - mówiła dalej, nie zmieniając tonu. Nic nie mogła na to poradzić, jej ciało zachowywało się tak a nie inaczej bez jej wiedzy. Było to dość ironiczne, bo nie ważne, co mówiła i jak się zachowywała, gdyby przyszło co do czego i tak próbowałaby zasłonić towarzyszy własnym ciałem. Takim typem człowieka była.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyNie Lis 03 2013, 15:56

W pierwszej chwili zielonowłosa kompletnie nie miała pojęcia co się dzieje. Nie spodziewała się, że najdzie kogoś w momencie, w którym prowadzone będą tu aż tak poważne rozmowy. Chyba podświadomie troszkę zlekceważyła tę grupkę ludzi, grupkę która okazała się nagle być... niesamowicie ciepła. Reakcja każdej z trójki osób pojedynczo byłyby wystarczające by wywołać na jej twarzy uśmiech i zapalić jej policzki, a tu nagle otrzymała to wszystko naraz, bez chwili zwłoki i oczekiwania. Słowa Reny, sztuczka Baltazara, gest Nanayi, wszystko zgrane w idealnej perfekcji, przynajmniej w głowie zielonowłosej. Motyl w jej włosach, do którego chwilę później dołączył kwiat... to naprawdę było strasznie dużo. Aaaaaach, nie wiedziała co powiedzieć w takiej sytuacji, jak się zachować, jak zareagować. Z wrażenia dotknęła najpierw ofiarowanego jej przez mężczyznę motyla, przez ułamek sekundy zastanawiając się czy na pewno powinna otrzymać coś tak ładnego właściwie za nic, następnie lekko zdziwiona spojrzała na Nanayę, jakby chcąc się upewnić, że to zrobiła jest na pewno w porządku. Koniec końców kwiat był przygotowany specjalnie dla niej, bazując na pierwszych myślach Kirino, po zobaczeniu poszczególnych osób. Dziewczyna nie wyglądała jednak na niezadowoloną z kwiatu, a przynajmniej jej ciepłe oblicze w tym momencie raczej sugerowało coś odwrotnego. Czy Ayame udało się wlać trochę nadziei w serca innych ludzi tym błahym gestem, który właściwie nic ją nie kosztował? Baltazar poprosił ją o uśmiech. W pierwszej chwili dziewczyna chciała powiedzieć, że przecież się uśmiecha, że jest wesoła, że wszystko jest okej, że to ona miała pocieszyć tutaj innych, ale po sekundzie jej lewa dłoń dotknęła jej własnej buzi, upewniając się co do swojej ekspresji. Jej usta sekundkę drżały zanim ułożyły się w ładny uśmiech. Och? Czyżby wcześniej faktycznie się nie uśmiechała? Przecież nie miała najgorszego humoru... A mimo to się nie uśmiechała? Mężczyzna przypomniał jej o uśmiechu, a dziewczyna odkryła, że potrafi jeszcze przywołać go na twarz bez jakiegoś nienaturalnego wysiłku, tylko tak po prosto, z radości. Ostatnio... miała niesamowite szczęście. Nienormalne wręcz. Spotykała na swojej drodze, po tamtym apogeum smutku i bólu, samych dobrych ludzi. Colette, która jej tak bardzo pomogła, a teraz tę trójkę, która naprawdę dobrze kojarzyła się dziewczynie. ...bez wyciągania daleko posuniętych wniosków. Byli mili. To było sporo, przynajmniej w tym momencie. Być może potrzebowała widoku troszczących się o innych ludzi w tym momencie? Zawziętość, która pojawiła się po tym jak chciała przygotować się na wszystko, teraz znów delikatnie uleciała. Była dalej w jej sercu, ale była "inaczej". Była cieplejsza, a nie zimna jak wcześniej.

- Dziękuję... - wyszeptała tylko do Baltazara, czując jak jej policzki przybrały barwę czerwieni. Głupia dziewczyna, co cię tak zawstydziło niby? Miałaś już kogoś, nikt inny nie powinien cię interesować. A przynajmniej nie powinnaś się dawać tak łatwo zawstydzić. - Dziękuję... - kolejne tym razem skierowane do Nanayi, której delikatny dotyk był tak bardzo mile widziany w tej chwili, której słowa sprawiły Kiri tak wiele przyjemności i które tak bardzo doceniła. - Dziękuję... - po raz trzeci, tym razem po odwróceniu głowy w kierunku Renci, za jej wesołe i miłe, a przy tym tak naturalne słowa, a po trzecim z kolei podziękowaniu Kirino nawet się roześmiała, wynik gadania Reni. - Nie jestem panią wiosną, a kwiaciarką byłam kiedyś... choć tylko pomagałam innym... Nazywam się Kirino Ayame i jestem z Fairy Tail, takiej gildii... - przedstawiła się krótko, zapominając nawet przez chwilę, że nazwa Fairy Tail chyba niespecjalnie wymagała dalszych opisów. - Obiecuję poprawić swoją minę! - dodała z dodatkową energią na kolejne słowa Reny, unosząc niewysoko kciuk, znak że faktycznie się postara nad tym popracować.

Nie wiedziała też co zrobić, gdy Nanaya przytuliła Baltazara. Nie chciała się za bardzo wcinać w rozmowę pomiędzy innymi, ale z drugiej strony nie chciała tak szybko opuszczać tych ludzi. Odruchowo jej wzrok spoczął na swojej lewej dłoni, gdzie od dawnych czasów widniało znamię w kształcie różowego motylka. Znamię niespecjalnie widoczne, ale wciąż łatwo do wychwycenia jeśli tylko wiedziało się, gdzie go szukać. Zabawne, motylki miały chyba tendencję do "prześladowania" jej od dłuższego czasu. Całe szczęście, że znamię nie zakrywało jednak znaku jej gildii, który bardziej rzucał się w oczy przy pierwszym na tę spojrzeniu niż motyl. Niemniej oba tam były. Motylek i godło gildii. Nawet nie wiedziała czemu, ale w jakiś sposób się jej to podobało. Zapomniała o motylku, naprawdę. Tak wiele się od tego czasu działo, że aż wyleciał on jej z głowy, a teraz... Musiała jednak coś powiedzieć. Dlatego nie ruszając się z miejsca, a trzymając tylko za swoją lewą dłoń... - ...czy mogę wam jakoś pomóc? - zapytała, całkowicie szczerze i z nadzieją, że będzie mogła się na coś przydać. Nie, nie zamierzała się tym razem dołować gdyby usłyszała proste "nie". Niekoniecznie musieli chcieć jej pomocy. Może faktycznie nie była im potrzebna. Chciała mieć jednak pewność, że o to zapytała. - P-pomagałam już nieraz! - dodała jeszcze, nieco żałośnie, jakby naprawdę miała mocną nadzieję, że z jej "usług" skorzystają.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyNie Lis 03 2013, 17:49

MG

Baltazar odwrócił głowę w kierunku Reny i spojrzał na nią ciepło. Tak energiczna, żywa i dobra osoba jak Rena z pewnością będzie kiedyś dobrą żoną. A on chciałby zobaczyć, komu odda swoje serce... by zweryfikować jej wybór. Ale nie o tym teraz powinien chyba myśleć... Odwrócił się ponownie w stronę... właściwie w niczyją, zapatrując się w dal.-Jesteś do niej... bardzo podobna. Niestety nie mogę ci nic więcej o niej powiedzieć, nawet o tym jak wyglądała. Przyjdzie pora gdy się wszystkiego dowiesz, ale nie teraz Reno, nie teraz.-Odpowiedział spokojnie, nawet nie odwracając się do córki. Zaraz potem Nanaya objęła go od tyłu a on drgnął zaskoczony tym gestem, ale nie ruszył się nawet o krok, pozwalając dziewczynie na tą chwilę bliskości.-Nie, nie jadłem jeszcze śniadania Reniu, nie mam jednak na nie czasu.-Odwrócił się do Nanayi i położył dłonie na jej ramionach.-Rozumiem.-Powiedział tylko uśmiechając się do niej, a potem uśmiechnął się do Reny i Kirino.-Nie na wszystko jesteście w stanie coś poradzić ale... sama chęć niesienia pomocy, warta jest bardzo wiele. Dziękuję.-Skinął głową.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Rena


Rena


Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyNie Lis 03 2013, 18:42

Oh, została pogłaskana przez Nananananayę w nagrodę za troskę! Nie żeby oczekiwała nagród bo była bardzo troskliwa, ale i tak miło! Najważniejsze, że jednak obiecała, iż zje śniadanko...Ha, Raven dobiła swego! Kto wie czy od tej pory, Byaku nie będzie jeść śniadanek codziennie? Powinna! Jak nie to rudowłosa zacznie ją nawiedzać i będą jeść razem! Tak...pierwsze śniadanko zje sama z Ayumu w domku, a potem drugie u Nany! Plan idealny!
Wtem okazało się, że wszyscy wpinają coś we włosy Kirino...wosz, to czemu Rena tego nie zrobiła?! Przecież musiała wziąć przykład z innych, a już na pewno z własnego ojczulka z innego wymiaru! Wszak był równie ważny co tatko obecny! Poza tym...starszych się słucha, prawda?
- Oh! Czemu nie powiedzieliście, że tak trzeba! - wstała, podskoczyła do Kirino i wsadziła jej stokrotkę we włosy - Skoro wszyscy to wszyscy! Chociaż trzeba by wianuszek, ale pojedyncze kwiatuszki też się ładnie prezentują! Zupełnie jakby rosły na zielonej, ładnej trawce!
No co? Nowa znajoma miała zielone włosy, a oni jej tam wpięli już dwa kwiatki i spinkę w kształcie motylka...a gdzie siadają motylki? Na kwiatkach! Warto się było uczyć w podstawówce, ha! Dlatego nie widziała nic dziwnego w swym porównaniu. Chociaż kwiatuszki lubiła i by sobie chętnie zostawiła, ale skoro wszyscy zrobili coś takiego to i ona musiała!
Po chwili - niezrozumiałego przepraszania przez Nanę, innych - Byaku wytłumaczyła policjantce, że trzeba się smucić i...właściwie jej tłumaczenie brzmiało nawet sensownie. Problem Raven polegał na tym, że kiedyś tak długo była smutna, że...no, nie było to dobre uczucie i trafiła do psychologa. Od tamtego czasu stara się uśmiechać ile tylko się da, nie chcąc by inni przezywali to samo co ona kiedyś. Tak...bo Rena to ostatnia nadzieja uśmiechu! W rzeczy samej - obawiała się, że jak przestanie być radosna i pomagać w tym innym, to i inni się załamią i co wtedy będzie? Apokalipsa! Bo nie ma to jak myśleć, że można wywołać apokalipsę...
- Nooooo...nie wiedziałam, ale nie każdy ma tak dobrze! Niektórzy jak się zaczną smucić to smucą się do końca życia i nie mogą z tego wyjść samemu. Nie chcę by to Was spotkało! - rzekła dzielnie! - ...Uwierzę, ale pamiętaj, że obietnica rzecz święta, Nanananayo!
Co jak co, ale rudowłosa traktowała obietnice bardzo serio. Wróć...'bardzo' to za mało - ona traktowała to baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo serio! A nawet więcej! Z tego też powodu zawiązała paluszkową obietnicę! Wyciągnęła swój mały paluszek i 'oplotła' nim paluszek Nany co by wiedziała, że teraz nie może się wycofać!
Tak czy inaczej, Rena przyjęła odpowiedź Baltazara o tym, że faktycznie nie może nic o mamie powiedzieć...JESZCZE! Jeszcze to superaśne słowo bo oznaczało, że kiedyś się dowie! A to zrodziło nadzieję, dzięki, której nie dopytywała o mamusię! Na pewno Balcio miał swoje powody - jak zawsze! Tak więc należało mu zaufać! Poza tym na wieść o tym, że jest bardzo podobna do mamy z innego wymiaru, uśmiechnęła się cieplutko i radośnie!
- Oki doki!
Tak właśnie potwierdziła swoje wcześniejsze zdania o tym, że jak co to nie będzie dopytywać o mamę! Nie wolno męczyć za bardzo kogoś kto śniadania nie jadł! Swoją drogą miała nadzieję, że Rena2 je śniadania i nie bierze przykładu z rodziców pod tym względem!
Wtem Nana przytuliła Balcia co zaskoczyło samą funkcjonariuszkę! Głównie dlatego, że nie rozumiała czemu. Bo...dlatego, że byli smutni? Powinni się tulać? To Rena też kce!
- Grupowy hug!
Nazwa niczym jakiś atak, ale zwiastowała tylko przytulenie się rudowłosej do Nany i Baltazara! No co? Tulali się z nie wiadomego powodu, a nie wiadomy powód to dobry powód do grupowego tulania! Poza tym byli nie w najlepszych humorkach to może trochę ich swoim zarazi?
- Huh? Buuuu...Dlaczego nie masz czasu? Tak bardzo zajęty? Oh! To Twoja jedyna chwila przerwy? Jesteś za bardzo zapracowany, Baltazarze! Może powinieneś zrobić sobie wakacje, co? Niedawno kupiliśmy domek! Mógłbyś wpaść w odwiedziny i odpocząć!
Dodała radośnie, proponując odpoczynek co według niej było normalne - jesteś zmęczony to bierz urlop! Tia...nie zastanawiała się za bardzo dlaczego tatko nie ma czasu - brak czasu to oznaka tego, że czas na wakacje, a to było najważniejsze! No i domek Renci był dla niego otwarty! Trzeba tylko uprzedzić Ayumu o gościach w razie czego.
- Nioo...może nie na wszystko, ale trzeba się starać! I nie ma za co! - dodała równie wesoło bo...nie ogarnęła za co są podziękowania, ale cóż...Zorientowała się za to, że zielonowłosa podała swe dane i była równie pomocna jak Raven! Znaczy...chcąca pomóc! - Ooooo! A wyglądasz jak wiosna! Zwłaszcza z tymi kwiatuszkami we włosach i czarujesz kwiatuszki, więc na pewno coś z wiosny masz! Swoją drogą...Ayame Kirino? Ayame...Ayu...Oh! Nazywasz się podobnie jak pewien ktoś, którego znam! Chociaż nie wydajecie się podobni. Przynajmniej nie fizycznie, ale też bardzo chce pomagać i jest przemiły! - uśmiech nie znikał z jej twarzy, ale mimo wszystko pamiętała by nie zdradzać pełnego imienia Ayumu...chociaż Baltazar i Nana je znali! - To mi coś przypomniało! Baltazarze mogę zapytać o coś? To naprawdę bardzo ważne! - zwróciła wzrok na innowymiarowego tatusia - Pamiętasz Aya, prawda? Razem próbowaliśmy wykonać misję, więc na pewno pamiętasz! Chodzi o to, że jacyś...jak oni się zwali...jacyś ktosie na jakimś Sądzie Starożytnych uprawiali jakiś dziwny hazard! Przez to Ay-kun zadał jakieś pytanie, ale w zamian za to zabrano mu możliwość pokochania czegokolwiek. Jak się zakocha to umrze, a to straszne! To straszne nie móc nigdy się nie zakochać i nie kochać niczego bo można paść! - tym to się na serio przejęła! Jak dla niej nie da się żyć bez miłości! No...ekhm...wiadomo o co chodzi! - Chciałabym mu pomóc! Tylko nie bardzo jeszcze wiem jak...Dlatego chciałam zapytać czy może Ty byś wiedział, Baltazarze? Są jakieś sposoby? Słyszałeś o czymś takim?
Zapytała z wielką nadzieją w głowie i ze swymi proszącymi, niewinnymi oczkami, wpatrującymi się wprost w innowymiarowego ojca. Wszak uważała go za kogoś inteligentnego, co zwiedził wiele światów - czy wymiarów - więc na bank widział i wiedział o wiele więcej od przeciętnej policjantki! Kto wie czy nie spotkał się już z czymś takim? Oh, nadzieja była wielka! Tylko co jeśli okaże się, że Balt nic nie może pomóc? Cóż...wtedy spróbuje znaleźć kogoś innego kto by wiedział! Nie mogła się poddać!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t729-kuferek-reny#10167 https://ftpm.forumpolish.com/t553-rena-raven https://ftpm.forumpolish.com/t1370-dzienniczek-reny#20439
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie EmptyPon Lis 04 2013, 00:33

Atmosfera powoli się rozluźniała, choć towarzystwo było doborowe. Baltazar, obecnie chcący zniszczyć świat, Rena, niezwykle energiczna osóbka, Kirino, wszystko wskazywało, że przypadkowy przechodzeń i ona, swego czasu podróżująca w czasie. Westchnęła, niemalże śmiejąc się z przypadkowości tego spotkania.
- Nie trzeba. Po prostu tak jej do twarzy - odpowiedziała Renie, gdy ta wykrzyknęła, że nic jej nie powiedzieli. Takie rzeczy robiło się bardziej z serca, nie myśląc o tym, prawda? Tak jak wiele innych rzeczy. Tak wiele niezrozumiałych rzeczy... Uśmiechnęła się promiennie do Reny, patrząc na złączone paluszki. Tak więc od teraz, jeśli była smutna, to po chwili musiała się ładnie uśmiechnąć do Reny, prawda? Tak jak teraz.
- Oczywiście! Obietnic się nie łamie - zapewniła wciąż mając na ustach uśmiech. Choć z tym smuceniem się do końca świata była nawet bliżej prawdy, niż mogłoby się wydawać. W końcu... Ach, nie, powinna odrzucić te myśli na bok i przestać się przejmować... tak bardzo.
Drgnął. No tak. Robiła coś, czego niewiele osób by się spodziewało. Maa, i tak nikomu nic się z tego tytułu nie działo. Po prostu uznała, że potrzebuje nieco ciepła drugiej osoby, skoro nawet reguły świata chciały się obrócić przeciwko niemu. A kiedy jeszcze Rena dołączyła do "ataku" na Baltazara, zaśmiała się. Biedny mężczyzna. Ale rozumiał... Lub też tylko tak stwierdzał. Westchnęła lekko, widząc ten uśmiech i ponownie, wyciągnęła mały palec przed siebie, wprost przed Baltazara.
- Obiecaj, że nie zginiesz... Chciała, żebyś był szczęśliwy - mruknęła ciepło, wyczekująco patrząc w twarz mężczyzny. Tak, domagała się tego, by obiecał. Może była to też jej ambicja, ale wiedziała jedno... lub tez nie wiedziała... Ale na jedno wychodziło - martwy nie będzie szczęśliwy. No i w końcu udało jej się klapnąć na ławeczce i przysłuchiwać się temu, co mówiła Rena. Ayumu... O, i sąd. Tak jak myślała, raczej tak szybko by nie zginął, skoro stawiał miłość na szali. Jej myśli automatycznie powędrowały ku Kugo. Gdzie był? Co robił? Zaraz zaraz, czy ona chciała przywrócić chłopakowi z Sądu możliwość kochania? To było ciekawe, wiec przysłuchiwała się nieco uważniej. Słuchając Reny chciała powiedzieć, ze to on wybrał taką cenę, ale w porę ugryzła się w język. Niczego by to przecież nie zmieniło. Stan faktyczny pozostawał bez zmian. Przeniosła spojrzenie na Kirino i uśmiechnęła się.
- Pomóc... Jest możliwość, byś pomogła - odpowiedziała jej spokojnie. Oczywiście myślała o Kwiatach. Im nas więcej do pieczenia chleba i takie tam. W końcu po to też przybyła do Ery.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Sponsored content





Spopielone ziemie Empty
PisanieTemat: Re: Spopielone ziemie   Spopielone ziemie Empty

Powrót do góry Go down
 
Spopielone ziemie
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Południowe Fiore :: Era :: Pogorzelisko
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.