Bagnista Dżungla

First topic message reminder :


Teren, na którym dwójka walczących się znajdowała nie zachęcał... właściwie to do czegokolwiek. Mokro, wężowato (a MG na ofidiofobię cierpi), ciemno i ponuro. Jednak nawet w tak niesprzyjających warunkach, walka, która miała się tu rozegrać nie należała do trywialnych. Była to walka o tytuł Świętego Maga. Pretendent kontra Obrończyni Tytułu. Walka, niezależnie od tego, kto ją wygra, winna być widowiskowa. Stali obecnie teraz do siebie twarzą, jakieś 10-15 metrów od siebie. Nikt tu matematykiem nie był, by na oko, w tak mrocznych warunkach wyliczać tą dokładność, ale oboje do najbliższych dużych drzew po bokach mieli jakieś 3-5 metrów. Tylko rechot żab dawał obu dziwne uczucie, że ktoś wyśmiewa ich próby. Które jeszcze się nie zaczęły. Jak wiadomo... stali na ziemi.

Vanessa: 200MM | Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 |
Ezra: 180MM | Sprinter 3, Szermierz 2, Joker 2, Wytrzymałość 1, Sportowiec 1, Regeneracja 1, Zapasy magiczne 1 |
Kolejność: Kto pierwszy ten lepszy

Al Sorna umykał przed przeciwniczką. stale pozostając w ruchu. Nie zamierzał dać się trafić, zwłaszcza że zaklęcie jakiego użyła Van wyglądało na silne. Widząc aktywację kolejnego efektu zaklął w myślach. Używanie wielu przemian na raz z pewnością było umiejętnością godną maga klasy S... Jednak Ezra miał wrażenie, że gdyby nie wybitnie niesprzyjający teren, to dawno zakończyłby walkę. Górował nad dziewczyną umiejętnościami oraz doświadczeniem, nawet jeśli w lepszym stopniu opanowała sztukę walki mieczem. Jednakże nie miał czasu na gdybanie. Na przemyślenia przyjdzie czas później.

Walka demona ze smokiem wciąż trwała.

Widząc dziwną aurę, mag postanowi oddalić się od przeciwniczki, a przynajmniej spróbować to zrobić. Jeśli gdzieś blisko niego znajdowało się drzewo, to schowa się za nim, używając w tym celu Festiny, gdyby znajdowało się zbyt daleko. Jeśli nie, to zrobi to dopiero po tym jak usłyszy, że dziwny krzyk który wyda z siebie dziewczyna umilknie. Jednocześnie nałoży na Avarisa kolejny buff (poziom D). Może i bagno spowalniało znacząco jego ruchy, ale magicznym dashom nie sprawiało już takiego problemu. Mag nie zatrzyma się w miejscu, wiedząc, że przeciwniczka dysponuje potężnymi zaklęciami dystansowymi i obszarowymi. Zacznie ją okrążać, używając drzew jako zasłony.  Jego maska powinna częściowo ograniczyć ilość wdychanej trucizny gdyby dostał się jednak w jej zasięg. Spróbuje wtedy częściowo rozwiać opary, wykonując w tym celu jeden cios mieczem i zużywając buff poziomu C.

Ezra z pomocą Festiny umknął za drzewo, wydłużając dystans i unikając częściowo krzyku, którym posłużyła się Vanessa. No i nie można zapomnieć, że dash to wciąż dash. Nie teleportacja. A to znaczyło, że błoto chcąc nie chcąc - utrudniało. Spowodowało to to, że Ezra, chcąc uniknąć, oberwał. Może nie mocno, wszak uniknął częściowo, ale... plecki bolały. I głowa. Przyda się na pewno solidny masaż. Ale to po walce. Następnie zaś ponownie wzmocnił Avarisa. Następnie zaś ponownie zaczęła się gonitwa. Ezra ucieka, Vanessa goni. I ryczy. Bo tak, Vanessa zdecydowała się zaatakować naprawdę solidnie, nie dając magowi większych szans na odpoczynek. Atak kwasowym rykiem był niebezpieczny. I choć ich prędkość obecnie była porównywalna, tak Ezra obrywał. Może nie ciągle, ale dostał. Szczęśliwie - miał zbroję. Ta go uchroniła od bezpośredniego trafienia, jednakowoż zaczęła być przepalana. Wkrótce więc miał praktycznie cały tył odsłonięty na ataki. Buty, zbroja były przepalone. Trujący dym był na Ezrze, przez co ten dostał ataku kaszlu. Szczęśliwie - trzymał się on blisko drzew i zasłaniał się nimi, przez co nic poważniejszego mu się nie stało. Wciąż mimo wszystko był w bezpośrednim otoczeniu gazu, który zmuszał go do kaszlenia. A kto wie co będzie, jak dłużej będzie go wdychał. Mimo wszystko, miał też poparzony tył ciała, co go też ograniczało. że nie wspomnę o uszkodzeniu pancerza, który w obecnym stanie z trudem się na nim utrzymywał, a próba dłuższego noszenia go ze sobą mogła skończyć się tym, że zwyczajnie on z niego spadnie. Znów zakaszlał... nieciekawie... Ale za to dystans się nie zmienił. Rany Ezry go spowolniły, co pozwoliły Vanessie go dogonić. Ale więcej nie zrobiła... cholerne drzewa.

Vanessa: 41MM | Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 | Smok Trucizny 3/4, Banshee 2/2 | Prawa ręka rozcięta na całej długości, mocno krwawi, boli, ogólnie Fioryjski Fundusz Zdrowia nie poleca nadużywania albo w ogóle korzystania. Osłabiona z powodu utraty krwi
Ezra: 9MM | Sprinter 3, Szermierz 2, Joker 2, Wytrzymałość 1, Sportowiec 1, Regeneracja 1, Zapasy magiczne 1 | Avaris Serpens 4/6 (2 Cięcia C, 3 cięcia D) | Reka 0% | Głowa boli, uszy bolą, plecy bolą, kaszlesz, poparzone plecy, łydki, tył uda, bolą, irytują, przeszkadzają
Kolejność: Ezra 48h (Atak) -> Vanessa 48h (Obrona)

Ezra oberwał. I to całkiem mocno. Ale nie zamierzał się jeszcze poddać. Używając pierścienia, schował w nim swoją zbroję i opuści chmurę trującego gazu. Gdy to zrobi, sięgnie szybko po cukierek, który połknie, aby przywrócić sobie 5 MM. Dzięki niewielkiemu zastrzykowi mocy magicznej powinien być w stanie jeszcze dwa razy użyć Festiny, aby uniknąć ewentualnego ataku. Wykorzysta jedno z użyć, aby wskoczyć na drzewo i szybko dostać się na jego czubek, licząc na to, że Vanessa zgubi go w panującym półmroku. Jeśli dziewczyna go zaatakuje, to zeskoczy z drzewa w odpowiednim momencie, bądź też przeskoczy na inne jeśli będzie miał taką możliwość, używając do tego Festiny. Będzie utrzymywał dystans, ale jeśli zauważy, że dziewczynie skończyła się przemiana, to zamiast tego ruszy do ataku, o ile oczywiście przeciwniczka nie będzie stała w chmurze trucizny.

To, że trafił się Vanessie upierdliwy przeciwnik, to mało powiedziane. Raz się chłopakowi poszczęściło, że ją zranił, a potem przez resztę walki umykał, jak coś tchórzliwie umykającego. To była hańba dla Vanessy, że ktoś taki w ogóle śmiał rzucić jej wyzwanie. Jeszcze większą zaś hańbą było to, że ten ktoś wciąż jeszcze jakoś trzymał się na nogach, po oberwaniu po plecach tak potężnym zaklęciem. Byłby to wręcz idealny moment, żeby zakończyć tę walkę jeszcze jednym rykiem, który wpasowywałby się bardzo na ten moment, biorąc pod uwagę, że niedługo miała się Vanessie zakończyć jej smocza przemiana, a Ezra nie robił nic poza ciągłym uciekaniem. Vanessa miała zmysły smoczego zabójcy, nie powinna mieć problemu z wyczuciem mocno poobijanego demona. Gdyby rzucił się jej w oczy, to podleciałaby do niego i ryknęła jeszcze jednym smoczym rykiem Poison Dragon Slayer: Roar [A]. Ale gdyby nie było to możliwe, ponieważ to tura obrony, gdzie tak właściwie to nie ma się przed czym bronić, wtedy to po prostu Vanessa poleciałaby w miejsce gdzie zostawiła swój miecz, a potem wylądowałaby sobie na jakiejś wysokiej gałęzi jednego z drzew, z wyraźnym zażenowaniem wyczekując jakiejś sposobności do działania.

w sumie to niewiele się działo. Ezra schował i tak strasznie zniszczony pancerz (opis jego zniszczeń etc. dopisz do EQ), a następnie zaczął biegać dalej. Szybko jednak się zorientował, że takie działanie nie jest dla niego dobre. Może i oparzenia same w sobie nie były zbyt poważne, jednak ich ilość - zdecydowanie utrudniała działanie chłopakowi. Wciąż mógł biegać, ale dym... podążał za nim? Takie mógł przynajmniej odnieść wrażenie. Gdy on tak biegał i wskakiwał na drzewo Vanessa wróciła po miecz, przysadziła się na jednej z wyższych gałęzi i czekała. Ezra zaś stracił ją z oczu. A ona jego. Nie widzieli siebie. Vanessie skończyła się przemiana, a mocno anna ręka ponownie się odezwała. Bez swojej smoczej wytrzymałości aż zakręciło jej się w głowie, zarówno z powodu utraty krwi, jak i z powodu samej rany. Ale mag Grimoire Heart też nie miał lekko. Gazy Vanessy najwidoczniej wciąż generowały się z poparzonych pleców maga, nie dając mu od nich uciec. Powodowało to, że on sam zaczynał mieć już problemy z oddychaniem. Jak zaraz duet ten nie poradzi sobie z już otrzymanymi ranami, niedługo walka zakończy się niewdzięcznym padnięciem od ran, a nie z bezpośredniego starcia pretendenta i wyzwanej.

Vanessa: 41MM | Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 | Smok Trucizny 4/4brak magii 0/3 | Prawa ręka rozcięta na całej długości, mocno krwawi, boli, ogólnie Fioryjski Fundusz Zdrowia nie poleca nadużywania albo w ogóle korzystania. Osłabiona z powodu utraty krwi, kręci ci się w głowie.
Ezra: 7MM | Sprinter 3, Szermierz 2, Joker 2, Wytrzymałość 1, Sportowiec 1, Regeneracja 1, Zapasy magiczne 1 | Avaris Serpens 5/6 (2 Cięcia C, 3 cięcia D) | Reka 0% | Głowa boli, uszy bolą, plecy bolą, kaszlesz, poparzone plecy, łydki, tył uda, bolą, irytują, przeszkadzają, problemy z oddychaniem | - 1 cukierek
Kolejność: Vanessa 48h (Atak) -> Ezra 48h (Obrona)

Niektórzy ludzie potrafili stracić głowę i z tego powodu jakoś zbytnio nie narzekali. I Vanessa nie miała zamiaru narzekać na swoją ranę, która to bolała, krwawiła, lecz żeby z powodu jednej rany miałaby przegrać? Poddać się? Unikać walki? Dziewczyna wylądowała na drzewie, żeby sobie odetchnąć po tych całych rykach. Ręka co prawda bolała, ale Vanessa przecież jej zbytnio nie nadwyrężała. Nie mogło w żadnym stopniu być to coś, co mogłoby ją zatrzymać. Wzięła kilka głębszych oddechów, żeby zapanować nad bólem, po czym oderwałaby dolną część swej koszuli, by ją mocno zawiązać na ranie, używając do tego lewej ręki oraz zębów w celu spowolnienia krwawienia. Była w miarę bezpieczna na swym drzewie i z radością przysłuchiwała się atakom kaszlu Ezry. Jej trucizna była silna, na tyle, że była zdolna do zaszkodzenia smokom! Czym niby był taki chłopek wobec niej? Oby się tak czym prędzej udławił i zdechł w męczarniach. Vanessa po prostu ułożyła się na drzewku wygodnie, oparła plecami o pień i nasłuchiwała, wyczekując padnięcia Ezry. Sama była ogromnie zdeterminowana, żeby nie tracić świadomości. W końcu to tylko ręka! Nawet nie ucięta, tylko niemalże przypadkowo zadraśnięta! Od czegoś takiego się nie umiera. Nie traci się przytomności, a już na pewno nie traci się tytułu Świętego Maga!

Ezra czuł skutki uboczne zaklęcia, jednak nie miał zamiaru paść na ziemię przed swoją przeciwniczką. Co prawda jego stan utrudniał mu jakąkolwiek walkę, ale mógł chociaż spróbować dokończyć ten pojedynek. Może nie rozegrał całej walki po swojej myśli, ale cios jaki zadał Vanessie nie należał do słabych. Gdyby nie dziwne wzmocnienie za pomocą zaklęcia, już dawno padłaby na ziemię, a on sam wygrałby walkę. Dlatego też mag będzie zdeterminowany, aby rozstrzygnąć starcie na swoją korzyść.

Al Sorna rozejrzy się w poszukiwaniu swojej przeciwniczki. Skoro nie zaatakowała go do tej pory, to mag mógł przypuszczać, że skończyła jej się Moc Magiczna. To zaś sprawiało, że potrzebować będzie broni. Ponadto on sam posiadał ledwie resztki mocy, zaś Avaris niedługo zniknie, to zaś wymuszać będzie użycie miecza, który on także porzucił. Jeśli go odnajdzie to ponownie rozejrzy się za dziewczyną. Nie mogła uciec daleko. Wątpił w to, żeby ryzykowała starcie z nim, kiedy jedna z jej rąk była niesprawna. Ponadto na ziemi nie było zbyt wielu kryjówek, a Vanessie ewidentnie spodobało się latanie. To wszystko zwróci jego uwagę ku górze, a konkretniej rzecz ujmując - gałęziom drzew. Jeśli ją zauważy, to zaatakuje drzewo na jakim znajduje się Vanessa, wykorzystując do tego 2 cięcia C i jedno D, licząc na to, że wystarczą one do powalenia drzewa, a przynajmniej zatrząśnięcia nim i zrzucenia oponentki. Jako że dziewczynie trudno będzie manewrować na spadającym kolosie, to tuż po upadku drzewa Al Sorna zaatakuje ją za pomocą Festiny oraz pozostałych buffów na mieczu, chcąc zakończyć pojedynek. Z racji tego że ręka dziewczyny była rozcięta na prawie całej długości i krwawiła cały czas, szermierz wykorzysta moment osłabienia przeciwniczki do zadania ostatecznego ciosu.

Czasami wystarczy jedna rana, by powalić wroga. Czasami słowa bolą mocniej od miecza. Niezależnie od obrażeń nie należało ich w jakikolwiek sposób lekceważyć. Vanessa zajęła się swoją raną, przez co zatamowała choć trochę krwawienie i na pewno wydłużyło to jej żywotność. Siedzenie i spokojne oddychanie również robiło swoje. W tym samym czasie Ezra rozpoczął poszukiwania miecza, było to problematyczne, tym bardziej, że zmuszony był on unikać dymu. Znalazł miecz, jednak gdy się po niego schylił zakręciło mu się w głowie. Zapomniał czy może zwyczajnie sądził, że uciekł z kłębów dymu, które generowały poparzenia na jego plecach, na pewno ta trucizna go dobijała. Miał problem z wyprostowaniem się i utrzymaniem świadomości. Jeżeli jakoś szybko nie powstrzyma dumnej trucizny ze smoczego ryku na swoich plecach, wkrótce padnie. No i nie widział Vanessy. Święta Magini zaś usłyszała na dole pluśnięcie i kaszlnięcie. Ale Ezry nie widziała. Bo się opierała plecami o drzewo i głęboko oddychała. Z tej perspektywy była też niewidoczna dla Ezry.

Vanessa: 41MM | Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 | brak magii 1/3 | Prawa ręka rozcięta na całej długości, mocno krwawi, boli, ogólnie Fioryjski Fundusz Zdrowia nie poleca nadużywania albo w ogóle korzystania. Osłabiona z powodu utraty krwi
Ezra: 7MM | Sprinter 3, Szermierz 2, Joker 2, Wytrzymałość 1, Sportowiec 1, Regeneracja 1, Zapasy magiczne 1 | Avaris Serpens 6/6 (2 Cięcia C, 3 cięcia D) | Reka 0% | Głowa boli, uszy bolą, plecy bolą, kaszlesz, poparzone plecy, łydki, tył uda, bolą, irytują, przeszkadzają, problemy z oddychaniem, kręci się w głowie, jest ci bardzo słabo | - 1 cukierek
Kolejność: Ezra 48h (Atak) -> Vanessa 48h (Obrona)[/quote]

Niestety, czas płynął nieubłaganie i nie zajęcie się tak upierdliwą trucizną było... nieszczęściem. W przypadku Ezry. Może gdyby Vanessa nie zajęła się swoją raną, może gdyby sam Al Sorna nie dał się trafić lub w jakiś sposób powstrzymał on dym z jego poparzonych pleców, ta walka mogłaby się skończyć w jakiś inny sposób. Ale teraz? Walka, która powoli zmieniała się w walkę o to, kto najwięcej wytrzyma wreszcie się zakończyła. Ezra al Sorna padł nieprzytomny z powodu zbyt wielkiej ilości trucizny, która dostała się do wnętrza jego organizmu. Tak oto zakończyłą się ta walka.

Zwycięzca: Vanessa