HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Niechciana.




 

Share
 

 Niechciana.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Diangen


Diangen


Liczba postów : 103
Dołączył/a : 21/10/2012

Niechciana. Empty
PisanieTemat: Niechciana.   Niechciana. EmptyCzw Lis 29 2012, 19:08

Była niechciana.
A raczej chciana być zapomniana.

Chcieli, by się nigdy nie pojawiła.
By znikła.
Nie żyła.

Wielokrotnie poniżana,
Kamieniami obrzucana.
Bita.

Topili ją w rzece,
Podpalali ogniem,
Dusili.

Nigdy nie była niewinna,
Gdyż sama była przeklętym
Dzieckiem Szatana.

Nie było dla niej nigdzie miejsca.
Wzrok od niej odwracano.
Po prostu jej nie chciano..


Diangen.


Historia

    Cienki strumyk ścieków płynął bokiem ulicy, zbierając ze sobą wszelkie jej brudy. Były to czasami odpadki pozostawione przez egoistycznych mieszczan, innym razem płyny ustrojowe osobników tych niższych klas, również nie dbających o czystość miasta. Innym razem, ktoś zwyczajnie mył na ulicy ubłocone ciało, czy też wyrzucał za okno reszki posiłku. Malutkim strumykiem ścieków płynęło więc wszystko, współtworząc nieprzyjemny odór, którego ludzie pragnęli zwyczajnie nie zauważać. Jednakże, ten niechciany strumyk całkowicie się tym nie przejmował, więc płynął dalej w rowie brukowanej drogi. I pewnie płynąłby dalej, gdyby nie pewna blada, bosa stopa, która brutalnie zakłóciła jego bieg, wdeptując w ów rów. Zanurzona praktycznie po kostkę, noga zgięła się w nienaturalny sposób, gdyż śliskie podłoże w współpracy z impetem, przesunęło stopę wbrew jej woli. Noga nie miała za złe stopie ten błąd, bowiem sama miała większe problemy. Wewnętrzna część łydki i uda przesunęły się po niewinnej ulicy, która swą chropowatością obmalowała od tej strony nogę licznymi zadrapaniami. Gwałtowna reakcja nogi skrzywiła biodro z bólu, które powinno milczeć, patrząc na uraz łokcia. Łokieć zaś został stłumiony przez egoistyczny krzyk głowy, która boleśnie uderzyła o kamienną ścianę budynku. Uszy zostały brutalnie zatkane dźwięczeniem, powieki zmuszone były do zaciśnięcia się. Umysł przez nadmiar bodźców dostał dezorientacji i zamiast teraz starać się działać lepiej, odpuścił, wprawiając właściciela tych wszystkich części ciała w zamroczenie.
    Bolało.
    Wcześniej głośne i ostre dźwięki otoczenia przycichły, jakby nagle znalazły się daleko od ciała. Całe to wyciszenie i zwolnienie trwało jednak tylko chwilę, by za chwilę móc powrócić z pełną mocą. Głowa zmusiła powieki do otwarcia się, a te ukazały szkarłatne oczy dziewczynki, które automatycznie skupiły sie na kobiecie stojącej przed ciałem.
    - I żebyś więcej nie dotykała mojego dziecka, paskudo!
    Mały, schludnie ubrany chłopczyk uśmiechnął się z mściwą satysfakcją, a następnie uczepił się rękawa mamy, która patrzyła na ciało z wyraźnym obrzydzeniem. Piwne oczy kobiety starannie omijały tylko czerwone tęczówki , jakby ich w ogóle nie było. Po chwili kobieta całkowicie odwróciła wzrok, ciągnąc za sobą swego synka jak najdalej od tego czegoś.
    Ciało powoli podniosło się z ulicy, wyraźnie nie ufając trzęsącym się nogom. Te zaś, na przekór ciału udowodniły, że są w stanie je podtrzymywać. Ręka ostrożnie poprowadziła dłoń, aby ta delikatnie rozmasowały tył głowy. Usta wydały lekki jęk bólu.
    Jednakże ciało nie miało prawa odpocząć. Chwile potem, zimna masa kamienia uderzyła w głowę, tworząc niewielką ranę, z której natychmiastowo rozpoczęła sączyć się krew. Co dziwniejsze, mózg zamiast kazać ręce tamować wyżej wymienioną ranę, wydał dość nietypowe polecenie nogom.
    Uciekać.
    Malutkie, wychudzone ciało błyskawicznie się zerwało i starając się ignorować zawroty głowy, niezgrabnie zaczęło biec, ślizgając się i potykając po mokrym bruku. Uszy zarejestrowały to, czego się bały najbardziej. Śmiechy i wyzwiska wdzierały się brutalnie do wnętrza czaszki, budząc pamięć, która zaczęła drżeć ze strachu.
    To one, to znowu one..
    Ciało w panice przyspieszyło, co zamiast przynieść zamierzony efekt, tylko pogorszyło sprawę. Ta sama, wyrodna stopa poślizgnęła się, sprawiając, że ciało upadło na bruk. W podbródek wbił się kamień, ręka została wygięta pod nienaturalnym kątem. Wybuchł jeszcze głośniejszy śmiech.
    - Diangen! Uciekaj stąd, potomku szatana! Diangen! Diangen! Nikt cie tu nie chce, nie chce!
    Przeklęte, czerwone oczy zajęły się łzami. Mimo, iż uszy słyszały to codziennie, w myślach wciąż tliła się naiwna nadzieja, która wciąż była brutalnie deptana.
    Ciało nie sprzeciwiało się maltretowaniu i biciu. Bo cóż mogło się zdziałać przeciwko tylu ludziom? Nie przejmowało się tym, że tworzą się nowe siniaki.. Chciało tylko to przeczekać, modląc się do niesprawiedliwych bogów, aby nic poważniejszego mu się nie stało.
    Ale bogowie już dawno porzucili to ciało, przeklęły je, obdarowując je szkarłatnymi tęczówkami. Symbolem mocy nieczystych. Czymś, co przynosiło nieszczęście. To sobie diangen myślała, tracąc przytomność, kiedy w jej głowę kopnął jakiś mężczyzna..

    „I wtem Chrystus rzekł:
    >>Mój Ojciec w niebie nie pragnie zła,
    Ani bólu swych dzieci na Ziemi.
    To szatan, jako źródło nieszczęść,
    Jest przyczyną chorób, ubóstwa i niepowodzenia
    Oraz grzechu<<”

    Blond włosa zakonnica zamknęła z hukiem Pismo Święte, podkreślając fakt, iż zakończyła czytanie. Jej jasnoniebieskie, surowe oczy od teraz wpatrywały się już w przestrzeń przed sobą, a winne usta ściągnęły się w jedną, poziomą kreskę. Widać było w niej pewien dystans do tej sprawy - wykonała swoje zadanie i nic jej więcej do tego. Jej klatka piersiowa, na której spoczywał złocony krzyżyk, lekko podnosiła się i opadała ze wewnętrznego oburzenia, którego nie miała przecież prawa ukazać. Uważała za karygodne takie naginanie Słów Bożych – fragment, który przed chwilą przeczytała nie znajdował się oryginalnie w Piśmie Świętym, a był sporządzony przez duchownego na kartce papieru, bezczelnie wklejonej na stronicę Biblii. W normalnych warunkach zaprotestowałaby, ale była pod dowództwem pastora Wilsona, który teraz siedział tu, obok, u szczytu stołu. Twarz mężczyzny była zaznaczona licznymi zmarszczkami, kumulującymi się wokół oczu, kącików ust oraz na czole. Krzaczasty zarost duchownego oraz jego ciemnobrązowe włosy zostały przyprószone siwizną, subtelnie podkreślającą wiek mężczyzny. Jego szmaragdowe oczy patrzyły wyzywająco w tłum, a dłoń ozdobiona sygnetem stukała niecierpliwie w blat stołu. Biła od niego pewność siebie, a także poczucie władzy, siły. Usta pastora wydęły się w drwinie. W niczym nie przypominał pokornego duchownego, którym powinien być.
    W kącie sali kuliła się kobieta o długich, kruczoczarnych włosach, która cicho łkała. Nikt nie zwracał na nią uwagi.
    - Czy to nie wystarczający dowód? Słowo Boże! - Zagrzmiał pastor Wilson, uderzając w blat stołu. Parę przysypiających radnych aż podskoczyło z zaskoczenia. - To zło pochodzi od szatana! Te czerwone oczy to potwierdzają.. To coś jest wysłannikiem szatana! Wyżarło mojego potomka i zagnieździło się w łonie mojej żony..
    Skulona kobieta w kącie zawyła głośniej, tak że teraz trzeba było dobrze skupić się na duchownym, aby usłyszeć co mówi.
    - Ta powódź ubiegłej jesieni, susza dwa lata temu.. Wszelkie choroby.. To wszystko wina szatana i jego potomka w ciele tego dziecka!
    Część radnych pokiwała głowami z gorliwością, inni, niby niezdecydowanie, dość powściągliwie. Wszystko zależało od tego, ile pastor Wilson im zapłacił.
    - Trzeba się tego pozbyć! - Zakończył mowę, co spotkało się z jeszcze większym entuzjazmem radnych.
    - Proszę, n-nie, to przecież jeszcze dziecko.. - Zaczęła błagalnym, drżącym głosem kobieta, lecz szybko została zagłuszona przez tłum. Blond włosa zakonnica zamknęła oczy, chcąc po prostu to biernie przeczekać.
    Posiedzenie zakończyło się wynikiem jak najbardziej pozytywnym dla duchownego Wilsona. Stał on po prostu przy wyjściu, wylewnie żegnając każdego radnego z przymilnym uśmiechem. Po chwili w sali został tylko on, zakonnica oraz czarnowłosa kobieta, wciąż szlochająca w kącie. Po chwili siostra pośpiesznie opuściła pokój, wcześniej skrupulatnie zbierając swoje dokumenty. W pomieszczeniu pozostało tylko małżeństwo.
    Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, mężczyzna porzucił swój sztuczny uśmiech i z głośnym westchnięciem usiadł ponownie przy biurku, przeglądając pozostałe mu papierki. W pokoju zaległa głucha, wprowadzającą ciężką atmosferę cisza, od czasu do czasu przerywana nienaturalnym szelestem dokumentów. Po paru minutach, zbierając całą swoją uwagę, kobieta ponownie rozpoczęła próbę uratowania własnej córki.
    - Ephraim, to przecież twoje dziecko.. – Zaczęła ponownie, ale przerwał jej pastor, donośnie uderzając ręką w stół. Czarnowłosa aż podskoczyła, momentalnie kuląc się z przerażenia.
    - Jak śmiesz nazywać to coś moim dzieckiem?! – Zagrzmiał. – Powinnaś się cieszyć, że nie wyrzuciłem ciebie z miasta, po tym co zrobiłaś..
    - P-przecież.. Mó-ógłbyś je w-wychować jak swoje.. – W szarych oczach kobiety ponownie zajęły się łzy, a ona sama zaczęła łkać. Jak mógł ją i dziecko tak oskarżać? Przecież, to nie jej wina, że została napadnięta przez tamtych wieśniaków, a tamten czerwonooki.. I to nie była wina jej córki, że odziedziczyła to w genach.. I nie było jej winą też to, iż się narodziła..
    Widocznie pastor Ephriam Wilson rozumował inaczej.
    - „Jak swoje”? Do reszty zgłupiałaś?! – Teraz mężczyzna w ogóle nie przejmował się tym, że ciągnie swą żonę za suknię do góry. – Jak myślisz, co by ludzie gadali, gdyby się dowiedzieli, iż ich pastor ma żonę, która się puściła? Że dziecko, które wyszło z jej łona jest innego? Myślisz, że uznają to za normalne i godne naśladowania? Dlatego zostanie wyrzucona z wioski.. Uznana za potomstwo szatana. Powinnaś zrozumieć, że jej nie chcę.
    Kobieta nie odpowiedziała, a tylko dalej przełykała łzy. Poddała się - jej mąż wciąż pozostawał nieugięty.
    - Nie pozwolę, aby mnie zhańbiono obecnością tego czegoś. Jako pastor powinienem dawać przykład.
    Ale ten pastor niewątpliwie nie dawał przykładu. Puścił materiał sukni i zamaszystym krokiem opuścił pomieszczenie.
    W pokoju pozostała tylko kobieta, ponownie się kuląc w kącie, cicho łkając nad losem swej córeczki..

    Parę tygodni później.

    Szorstkie liny obcierały boleśnie nadgarstki dziewczynki. Z czasem - gdy zorientowała się, że szarpanie nic nie daje - przestały to robić, pozostawiając na jej ciele czerwone obtarcia i tak maskowane przez grube, włochate liny. To samo działo się z związanymi kostkami, uniemożliwiając dziecku chodzenie. Siedziała teraz związana, w podartej szacie, na zimnej i wilgotnej skale. Dygotała z chłodu, a członki jej ciała zaczynały powoli drętwieć. Bywała w gorszych warunkach, przykładowo spędzając całe zimy na ulicy. Tamta sytuacja była o tyle wygodniejsza, że wtedy nie była związana i wiedziała, gdzie się znajduje...
    Nie wiele pamiętała. To działo się zbyt szybko: podbiegł do niej tłum z widłami i pochodniami, coś krzyczeli.. Zaczęli ją bić, pięściami, jakimiś kijami.. Potem straciła przytomność i obudziła się już związana, tu. W nieznanej jej jaskini.
    Uważnie, po raz setny tego dnia, omiotła spojrzeniem szkarłatnych oczu wnętrze krasowego tworu. Pieczara była ogromna. W naturalnie utworzonych dołach magazynowała się woda. Liczne, długie stalaktyty zwisały z stropu, tworząc ostre sople. Bezpośrednio pod nimi znajdowały się stalagmity, utworzone z kapiącej wody z stalaktytów, a czasem tworzyły one razem stalagnaty, łącząc strop z podłożem naturalną kolumną. Część z nich była mechanicznie wyłamana - nienaruszone stalagnaty zachowały sie głównie przy ścianach pieczary. Czarnowłosa mogła z łatwością wywnioskować, co było przyczyną takiego, a nie innego wyglądu jaskini. Coś, co było także przyczyną faktu, iż dziewczynka nie ośmielała się na gwałtowniejsze ruchy niż lekkie szarpanie się.
    Mianowicie ogromny, granatowy gad śpiący we wnętrzu pieczary.
    Dziecko nie miało prawa wiedzieć, że jest smokiem. Nigdy się nie uczyło, zwyczajnie nie posiadało takiej wiedzy. Dla niej była to tylko przerośnięta jaszczurka, z długimi pazurami i rogatym pyskiem. Tym, co nakazywało dziewczynce siedzieć cicho, były zębiska gada - od czasu do czasu ukazywane podczas snu: ostre, żółte, w paru miejscach poplamione czerwono-brązowawą mazią. W samej jaskini unosił się też nieprzyjemny odór, a w kątach walały się kości.. prawdopodobnie zwierzęce. Szkarłatne oczy dziewczynki ponownie zatrzymały się na łuskach bestii. Były one lśniące, jakby pokryte grubą warstwą szkła. Światło księżyca odbijające się od kałuż wpadało w pancerz stwora, tworząc wokół niego błękitną poświatę. Efekt był niesamowity. Za pierwszym razem dziewczynka myślała, że to gad się święci, rozjaśniając wnętrze jaskini. Teraz ponownie wpatrywała się w zjawisko, jak zaczarowana. Czary. Tak, to musiały być jakieś czary. Z jednej strony chciała podejść do stworzenia i dotknąć jego łusek, z drugiej bała się bestii.. Jeszcze z innej i tak nie mogła nic zrobić, będąc unieruchomioną przez węzły.
    Mijały kolejne godziny, a bestia nadal spała. Było to w sumie dobre, ale doprowadzało do szaleństwa oczekującą na najgorsze dziewczynę. Powoli przymykały jej się oczy, powieki przysłaniały kolor jej przekleństwa. W jednej chwili cała jej senność uleciała. Szmer, łoskot. Charknięcie. Już szeroko otwarte, całkowicie rozbudzone i przerażone oczy wpatrywały się w bestię. Stojącą, górująca nad wątłym ciałem małego człowieczka. Gad machnął ogromnym ogonem oraz schylił rogaty pysk, odsłaniając zębiska w niby uśmiechu. W tym samym momencie, jakby z każdej strony, do wnętrza czaszki dziewczynki wdarł się głos.
    "Nie sądziłem, że ludzie sami przyniosą mi posiłek.. Ciut kościsty, ale prezentów się nie odmawia.."
    Bestia zbliżyła swoją paszczę jeszcze bardziej, co wraz z otrzymanym komunikatem jeszcze bardziej przeraziło dziecko. Zaczęło się szybko odsuwać, albo z pewnością chciało, ale liny tylko ułatwiły zadanie smokowi. Głowę dziewczynki rozsadził potężny śmiech, a następnie..
    CHAPS.

    ..widziała już tylko ciemność...
    Smród gwałtownie uderzył w jej nozdrza. Jeden z kłów, całkowicie przypadkowo, przeciął liny oraz pokaźny kawał skóry dziewczyny. Tym samym ślina stworzenia zetknęła się z krwią dziecka, wywołując ogromny ból. Czerwono oka zawyła, impulsywnie reagując poprzez skulenie się. Oczywiście, smok nie zamierzał trzymać swojego posiłku w jamie ustnej. Zamierzał dziewczynkę połknąć. Tu raczej bestia popełniła błąd, przełykając małego człowieczka w całości, wcześniej go nie gryząc. Dziecko zatrzymało się w 1/5 drogi do żołądka smoka, wbijając palce rączek w przełyk stwora. Nie było sposobu na łatwiejsze, nieświadome wywołanie odruchu wymiotnego u gada. Chwilę później czarnowłosa leżała z powrotem "na zewnątrz", w kałuży smoczych wymiocin. Na szczęście, dziewczynka posiadała jaką taką inteligencję i zamiast pokazywać jakie to ohydne, szybko przeturlała się w bok. Gdyby tego nie zrobiła, ta historia skończyłaby się tu i teraz, pożarciem dziecka. Bowiem sekundę później zębiska smoka zatrzasnęły się tam, gdzie czarnowłosa przed chwilą była. Zanim bestia spostrzegła co się stało, czerwonooka już biegła do ściany jaskini. Wielokrotnie się potykając i raniąc na ostrych skałach, dotarła do wnęki w ścianie i szybko do niej weszła. Była ciasna, lecz wystarczająco długa - skulone dziecko w jej głębi było poza zasięgiem smoka. Gad mógł próbować, ale nie był w stanie dostać się do swego niedoszłego posiłku. Po godzinie człapania zębiskami, bicia ogonem ściany jaskini, przerażona dziewczynka ciągle siedziała w wnęce. Smok jednak był upartym stworzeniem. Zwinął się pośrodku jaskini, wbijając wzrok żółtych ślepi w ofiarę. Wyraźnie czekał, aż dziecko postanowi wyjść. Czarnowłosa z pewnością nie miała zamiaru wychodzić. Siedziała skulona w wnęce, trzęsąc się z zimna, bólu i głodu. Rana stworzona przez kieł bestii dawała o sobie znać tak bardzo, że dziecko kompletnie nie zwracało uwagi na wszechobecny smród.
    Po paru godzinach, głowę czerwonookiej zajęło co innego - nietypowe ssanie w żołądku, wygrywające z bólem. To było co najmniej dziwne, bowiem dziewczynka często chodziła głodna i nigdy jej to tak nie przeszkadzało. Z minuty na minutę głód był coraz bardziej nieznośny. Musiała zjeść. Cokolwiek. Jej wzrok utkwił w małej kałuży, tuż przed nią. Jeśli to choć na chwilę oszuka jej żołądek.. Czarnowłosa nabrała wody w ręce i wypiła jak najwięcej mogła. Woda jeszcze nigdy jej tak nie smakowała. Była słodka, a jednocześnie orzeźwiająca. Rozlała się w żołądku dziewczyny, oblewając jej ciało przyjemnym chłodem. Nim sie spostrzegła, dziwny głód minął. Tak samo ból. Spojrzała z niedowierzaniem na rękę, gdzie wcześniej znajdowała się rana. Czyżby śniła? Dziecko było teraz świadkiem niezwykłej regeneracji - patrzyło jak rama sama się zasklepiała. "Woda, którą wypiłaś, pochodzi z tej jaskini. To najczystsza woda na świecie. Widać, przejęłaś część moich mocy.. Zwykła woda też będzie Cie regenerować, ale nie aż tak szybko.. Oczywiście, jak uda Ci się przeżyć, nędzny człowieku." Głos ponownie rozbrzmiał w wnętrzu głowy dziewczynki. Spojrzała lekko przerażona na smoka. Czyżby w jego gadzich oczach pojawiło się zaciekawienie?
    Dzień miał za dniem, a czarnowłosa wciąż nie wychodziła z wnęki, żywiąc się tylko magiczną wodą. Tydzień za tygodniem, smok wciąż nie opuszczał jaskini. Nie wiedziała, ile tu siedziała. Miesiąc? Dwa? Może rok? Obserwowała, jak od czasu do czasu do groty przychodzili śmiali magowie z zamiarem ubicia bestii. Obserwowała, jak smok, poprzez odpowiednie ruchy ogonem manipuluje wodą. Jak nią porusza, aby zabić. Obserwowała, jak miesza wodę z krwią. Uważała to za piękne. Potem, sama próbowała wykonywać podobne ruchy ręką. Początkowo, woda tylko lekko się poruszała. Z czasem, czarnowłosa opanowała tą sztukę do perfekcji. Zawsze to potrafiła? Czy to kolejna zdolność przejętą przez smoka..?
    Miesiąc mijał za miesiącem, wciąż tak samo. Mimo "żywienia" się wodą, organizm dziewczynki uległ praktycznemu wyniszczeniu. Żyła praktycznie cudem, a raczej serią cudów. Podobny cud nadszedł pewnego dnia. Dziewczyna obudziła się, będąc przygotowaną na codzienną rutynę. Przetarła oczy, ziewnęła, a następnie spojrzała na.. wnętrze pustej jaskini. Początkowo, myślała, że to pułapka smoka, który postanowił sie ukryć i zaatakować jak dziecko wyjdzie z swej nory. Po paru godzinach stwierdziła, że smok znudził się oczekiwaniem i wyruszył po prostu na łowy. Nie wychodziła z wnęki, w obawie, że wróci.
    Po tygodniu stwierdziła, że smok zwyczajnie zniknął.
    Parę lat później, Tsukiko Usami siedziała w swoim gabinecie w sterowcu Grimmore Heart. Kręciła się na skórzanym krześle obrotowym, przy tym machając od niechcenia nogami. Jej wzrok był wbity w sufit. Wyraźnie na coś czekała.
    Chwilę później do jej gabinetu zapukał jeden z jej podopiecznych, a zaraz po jej dźwięcznym "proszę~" ośmielił się wejść do środka. Przez kolejnych parę minut Tsukiko zdawała się nie zwracać uwagi na maga, a dalej się wpatrywała w sufit, jak wcześniej. Mężczyzna musiałby być kompletnym głupcem, żeby się teraz odezwać. Musiał czekać na pozwolenie Mistrzyni. Po dłuższej chwili kobieta wstała z krzesła, podeszła do kociołka po środku pokoju, dosypała jakąś przyprawę i zmieszała wielką chochlą. Następnie nabrała trochę wywaru i podstawiła sobie pod nos, jakby chciała sprawdzić efekt. Widocznie był zadawalający, skoro kiwnęła z uznaniem z głową i odłożyła chochlę. Dopiero teraz spojrzała na gościa.
    - Oh, jak miło, że jesteś~. Kiedy ciasto będzie gotowe, zadbasz o to, aby trafiło do Ragny Kenzumy, dobrze~? - Uśmiechnęła się przeuroczo, wracając na swoje miejsce. Dokładnie, ta zdecydowanie podejrzana i gęsta papka miała zostać kiedyś ciastem, w dodatku dostarczonym mistrzowi Lamia Scale. Mag westchnął cicho. To nie był pierwszy raz, kiedy ich Mistrzyni bawiła się w cukiernika. Lecz kiedy każe coś zrobić, to trzeba to wykonać bez zbędnego gadania. Kara za nieposłuszeństwo mogła być bardzo sroga. Niby słodka z pozoru kobieta była prawdziwym, przerażającym demonem. Mag odchrząknął.
    - Oh? A ty tu ciągle jesteś? - Usami zamrugała czerwonymi oczętami z nieukrywanym zdziwieniem.
    - Em, nie chciałbym mistrzyni kłopotać, ale - zaczął niepewnie - znaleźliśmy ją.
    Z początku blondynka wydawała się nie wiedzieć, o co chodzi, ale po chwili na jej twarzyczce pojawił się promienny i szeroki uśmiech.
    - Jest na sterowcu?
    - Tak.

    Tsukiko radośnie klasnęła w dłonie i wstała od biurka.
    - No to na co czekamy? Prowadź~! - Rzekła radośnie, wymijając maga w drzwiach skocznym krokiem.
    Szybko znaleźli się w części dla jeńców. Po drodze, każdy napotkany członek mrocznej gildii wykonywał głęboki ukłon w stronę Mistrzyni. Wyczuwalny był tutaj szacunek, spięcie, strach, a nawet pewne zainteresowanie. Rzadko kiedy Tsukiko brudziła sobie rączki i osobiście schodziła do tej części pokładu. Czyżby mieli jakiegoś wyjątkowego gościa? Wcześniej towarzyszący jej mag wskazał jej drzwi do odpowiedniej celi i otworzył, wpuszczając Usami do środka. Kobieta znalazła się w ciasnej klitce o gołych ścianach, bez okien. Widzenie czegokolwiek umożliwiała jedna, praktycznie już gasnąca żarówka. Pośrodku pomieszczenia stało krzesło, a na nim, przywiązana magicznymi linami, siedziała dziewczyna. Zdecydowanie wychudzona, znajdowała się wręcz w stanie wyniszczenia. Szara, papierowa skóra zwisała na zbyt dobrze widocznych kościach. Wyrazu dopełniały jej zapadnięte policzki i pogrążone oczy. Ah tak, oczy. Tsukiko dokładnie się przyjrzała tym krwistoczerwonym tęczówkom, teraz wyblakłych i skierowanych w dół. Czarnowłosa nie zwracała uwagi na rozciętą wargę, z której sączyła się pomału krew. Wydawała się być pozbawiona życia. Tsukiko uważała to wręcz za zabawne, że czerwony odcień oczu, który zresztą sama posiadała, może doprowadzić do tego stanu.
    - Jak się nazywasz? - Zagaiła uprzejmym tonem, mając świadomość, że zwraca się do góra czternastolatki. Z uporem powtórzyła pytanie, gdy ta nie odpowiedziała. I jeszcze raz.
    Kobieta zacmokała z niezadowoleniem.
    - Nieładnie tak nie odpowiadać. Chyba Ci się należy kara. - Rzekła przymilnym tonem i obróciła się na pięcie. Wychodząc z pokoju zaczepiła strażnika. - Wychować ją. Ma gadać i milczeć kiedy ja chcę. Ma robić, to co chcę. Wyślijcie kogoś niezwłocznie do mojego gabinetu w razie postępów. Ma się nas bać.
    Za jakiś czas Usami ponownie została poproszona o opuszczenie swojego gabinetu. Czyżby dziewczynka tak szybko uległa? Metody wychowawcze Grimmore Heart były widocznie bardzo skuteczne. Tsukiko weszła do celi, tym razem zwracając uwagę na nowe, liczne rany dziecka. Uśmiechnęła się zadowolona i po raz czwarty skierowała do czarnowłosej to samo pytanie:
    - Jak się nazywasz?
    Gdy dziewczynka ponownie nie odpowiedziała, Usami zerknęła szybko na kata. Wystarczył tylko jeden krok i podniesienie przez niego ręki, a pomieszczenie wypełnił wrzask dziecka.
    - Diangen! Jestem... diangen..
    Czarnowłosa posiadała co najmniej dziwny akcent, a Mistrzyni mogła się tylko zastanawiać, czym to było spowodowane. Na jej twarzyczce znowu zagościł przerażający uśmiech. Widocznie uznała określenie "diangen" za imię dziecka. Bo skąd mogła wiedzieć, że ten przymiotnik po walijsku oznaczał tyle co "niechciana"?
    - Widzisz? Wcale nie bolało, prawda~? - Blondynka nachyliła się nad więźniem. Ile ironii zamieściła w tych słowach. Faktycznie, wyjawienie imienia nie bolało, za to wcześniejsze milczenie wciąż dawało o sobie znać. Tsukiko postanowiła zadać jej jeszcze jedno pytanie.
    - A do kogo należysz~?
    - Do.. Do Grimmore Heart..
    Mistrzyni wyprostowała się z nieukrywaną satysfakcją. Za parę miesięcy jej gildia zyska posłusznego, całkowicie bojącego się ich Smoczego Zabójcę Wody.


Wygląd oraz Charakter


    Jej wygląd w ogromnym stopniu wpłynął na jej charakter. O ile diangen ma jakikolwiek charakter. Bardziej powinno to się określić normą zachowań, lecz jej jako tako też nie posiada..
    Przede wszystkim, należy uznać czarnowłosą za niepoczytalną. Nie wiadomo, co posiadaczka długich, prostych i kruczoczarnych może zrobić. Uciec? Rozpłakać się? Zabić? Po jej bladych, zapadniętych policzkach często płyną łzy, głównie bez powodu. Posiada wychudzone ciało, w znacznie lepszym stanie niż kiedyś. Ale dziewczyna i tak wszystko znakomicie pamięta, każdą chwilę, którą przeżyła. Uważa się za coś gorszego, pozbawionego prawa życia. Nie posiada majątku, a jedynie ubrana w białą, lekko potarganą sukienke i skórzane trzewiki jest skazana na łaskę innych, której przecież nigdy nie dostała..
    Tym, co ją warunkuje jest strach. Strach przed śmiercią. Strach przed Grimmore Heart. Przed ludźmi. Przed samą sobą i przed własnym cieniem. Gdyż zawsze w cieniu widzi własnego przekleństwo, parę krwistoczerwonych tęczówek jej oczu. Wolałaby ich nie mieć, wydrapać, pozbyć się ich.


Niechcianym nie nadaje sie imion, nie pozwala nosić nazwisk. Zapomina się, kiedy się urodzili, gdyż nie chce się tego pamiętać…

    Imię/Nazwisko: Brak. Nigdy ich nie miała.
    Wiek: Dokładnie nie wiadomo. Wizualnie ma około siedemnastu.
    Płeć: Jest dziewczyną. Choć mogłaby by być niczym..
    Waga: 49 kg
    Wzrost: 169 cm
    Gildia: Grimore Heart też jej nie chce.
    Ono tylko pożąda jej mocy.
    Znak Gildii: Lędźwie, szkarłatny.
    Klasa Maga: Nie obchodzi jej to. Nie potrzebne, zbędne.
    0.


Umiejętności:


  • Wytrzymałość [1] - Jak wiadomo, każdy ma swoje ograniczenia co do przyjmowanych na siebie ataków, co też robienie jako ludzka tarcza nie jest dobrym pomysłem. Chyba że ma się ów umiejętność, a najgorętszy fajerball go tak łatwo nie powali: większa wytrzymałość na obrażenia bronią białą, strzelniczą, trucizny i o połowę słabsze zaklęcia D – to, co przeżyła, sprawiło, że jej organizm przyzwyczaił się do trudnych warunków.
  • Kumulacja Energii [1] - Umiejętność ta pozwala dokładniej skupiać moc magiczną w jednym miejscu. Dzięki czemu część energii która mogłaby być stracona również zostaje skumulowana, co pozwala np. zwiększyć silę wszelkich promieni i pocisków o parę procent: Moc zaklęć zwiększona o 5% - odpowiedni trening w GH sprawił, że gdy dziewczyna ma się skupić na zaklęciu – skupia się, przez co zyskuje większą skuteczność.
  • Kontrola Przepływu Magii [1] - Umiejętność ta przez udoskonalenie kontroli nad przepływem magii przez materię, zwiększa nieznacznie siłę czarów umieszczonych np. broni, ziemi, akwenie itp.: Zaklęcia silniejsze o 10% - w końcu jej magia przepływa przez wodę, czyż nie?

    Podsumowując, jej zaklęcia są najpierw o 5% większe, a potem o 10%, przy czym sama dziewczyna jest dość wytrzymała.


Ekwipunek:

    Jedynie ubranie, które ma na sobie oraz butelka wody (1,5 l) przy pasku. Nie posiada żadnych pieniędzy.

Magia


Rodzaj Magii:
    Woda – jeden z czterech żywiołów, pradawnych elementów. Wodę można znaleźć wszędzie, to ona daje życie. Bez wody nie istniałoby życie na Ziemi. Woda potrafi też niszczyć – powodzie, sztormy, tsunami.. Wodę należy szanować, jako jeden z najpotężniejszych żywiołów. Szczególnie, jeśli jej użytkownik jest Smoczym Zabójcą Wody..

PWM:
  • Tak jak każdy Smoczy Zabójca jest w stanie regenerować się (rany, energia oraz magia) poprzez zjadanie swojego elementu - w tym przypadku wody. Wymagane jest, aby woda była źródlana i czysta. Im czystsza woda, tym szybsza regeneracja.
  • Hydrokineza - umiejętność tworzenia lub zwiększania ilości wody w stanie ciekłym, używając psychokinezy do powielenia cząsteczek w niej zawartych. Polega także na umiejętność manipulacji wodą.. Tyczy się to tylko mniejszych ilości, oczywiście - kontrola do jednego litra, tak samo wytwarzanie, do jednego litra na post.
  • Wciąganie wody z otoczenia – głównie z roślin (np. owoców), w celu użycia jej. Nie jest wstanie wykonać tego w przypadku Królestwa Zwierząt (czyli też ludzi, dla tych mniej kumatych). Oczywiście roślina/substancja pozbawiona wody.. jest całkowicie sucha, czyż nie? Diangen jest w stanie "wyssać" wodę w ilości do jednego litra. (Chyba, że roślinka posiada mniej, wtedy smuteczek).
  • Choroba Lokomocyjna. W celu unikania wymiotów, należy jej pod żadnym pozorem nie umieszczać w środkach transportów, dobrze radzę.

Zaklęcia:

[D]
  • Pwll – przyznam się, że zaklęcie zapożyczone od Acltarii (Ilama de la Teletransportación , za jej zgodą, dlatego ta sama ranga i te same wartości). Polega na zamianie ciała maga w kałużę i przemieszczeniu go do 10 metrów dalej, gdzie następuje zmaterializowanie się ciała. Cały proces trwa około 2-3 sekund.

[C]
  • Glaw Yn - deszczyk? To nie jest zwyczajny deszczyk.. Mag umieszcza odpowiednią ilość wody (w miarę możliwości), w wysokości 5 m nad oponentem (średnica 3m). Następnie, w wybranym przez maga momencie następuje „uwolnienie” wody, która w postaci kropel-igiełek spada na przeciwnika. Tworzy się duża ilość małych, niegłębokich, lecz umiarkowanie bolesnych ran.
  • Corff Dŵr - Co to za DS, jeśli nie jest w stanie zamienić swego ciała w dany element? Tak więc na tym polega to zaklęcie – ciało maga zamienia się wodne, na okres 1 posta. Tym samym, wszelkie ataki większej szkody jej nie robią (za wyj. Elektryczności i Ognia), a sam użytkownik zaklęcia zyskuje większą elastyczność i zwinność. Oprócz tego, uderzenie z takiej wodnej ręki też nie jest przyjemne, ale to już inna historia..~ Utracenie jakiejś ilości wody w tym stanie może być dość szkodliwe dla użytkownika, kiedy wraca do stanu pierwotnego. Oczywiście (np. po skończonej) walce mag może ponownie "wchłonąć" stracone litry wody, ponownie aktywując zaklęcie. Proces ten trwa dłużej, lecz całkowicie "uzdrawia" organizm po powyżej opisanej stracie.
  • Ppwysau – Zaklęcie polega na wytworzeniu odpowiedniej siły parcia (siły nacisku) wody, w celu wytworzenia odpowiedniego ciśnienia. Siła nacisku jest stała, lecz grubość strumienia wody już nie – co tworzy już różne ciśnienie. Czyli może powstać gruby słup wody, który tylko odepchnie oponenta, albo cienki pocisk z wody o sile pocisku (siła i wielkość jest równa z tą normalnych), lub strumyczek o średnicy milimetra, o zabójczym ciśnieniu, za pomocą którego da cię przebić metal.

[B]
  • Dome – za pomocą wody, mag tworzy kopułę o wysokości 2m. Tworzy ją szybko wirująca woda, pod wysokim ciśnieniem. Wejście w taką kopułę może skończyć się poważnymi obrażeniami. Zaklęcie bardziej defensywne, choć i w ofensywie znajdzie swoje miejsce. Czas działania - 2 posty.


Przypiski i dopiski:
  • "diangen" z walijskiego oznacza "niechciane". Jest przymiotnik, nie imię czy nazwa własna, więc pisanie tego wyrazu z małej litery jest jak najbardziej poprawne.
  • Fragment z Tsukiko został ściśle uzgodniony z Colette i serdecznie jej dziękuję z współpracę.
  • Chciałabym podziękować Shin za udostępnienie (z braku lepszego słowa) zaklęcia. Nie wyobrażałam sobie maga wody bez zamieniania się w kałużę..
  • Oraz podziękowania dla Lava, za wsparcie przy pisaniu historii.


Ostatnio zmieniony przez Diangen dnia Nie Gru 09 2012, 13:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2626-konto-diangen https://ftpm.forumpolish.com/t2434-niechciana
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Niechciana. Empty
PisanieTemat: Re: Niechciana.   Niechciana. EmptyNie Gru 09 2012, 11:17

Na szczęście KP już czytałem, zostało ograniczyć czary...

PWM:
1 i 3 są ok. To nawet nie trzeba dyskutować
2. Będziesz kontrolować nie wielkie ilości wody [Szklanka] oraz wytwarzanie jej nie jest jakieś błyskawiczne ot, szklanka wody na post.
4. Co najwyżej z roślin o objętości podobnej do owocu Jabłoni. Czyli drzewa już nie wyssiesz... jakkolwiek to brzmi.

Zaklęcia:

1. Zaczynając od tego ze ty nie Acl + Nie ja ją sprawdzałem, możesz wykreślić z listy argumentów "Bo ona tak ma". Samo zaklęcie jest spoko, czas jego realizacji już nie. Sekunda? Na pewno nie, to nie jest teleport. Ty zmieniasz się w wodę i się ten... przelewasz (?) w inne miejsce. To ci zajmie więcej czasu. Nawet do 2-3 sekund.

2. Ok

3. Chcesz Water body na DSie... no spoko ale na pewno nie z takimi ograniczeniami. Działa góra jeden post i pamiętaj że ogień też ci zrobi krzywdę. No i utrata każdych 10% masy ciała może się odbić na twoim ciele po zakończeniu zaklęcia.

4. Wybacz nie jestem na tyle dobrym fizykiem, by sobie MPa przeliczyć na "moc" dlatego zamiast podawać ci to w MPa powiem tak, duży strumień odrzuci przeciwnika, malutki strumień (jak pocisk) będzie miał siłę przebicia... pocisku.

5. W sumie ok. Działa... 2 posty

Możesz próbować negocjować albo przyjąć na siebie ograniczenia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Diangen


Diangen


Liczba postów : 103
Dołączył/a : 21/10/2012

Niechciana. Empty
PisanieTemat: Re: Niechciana.   Niechciana. EmptyNie Gru 09 2012, 13:34

Poprawione zgodnie z ustaleniami na GG~.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2626-konto-diangen https://ftpm.forumpolish.com/t2434-niechciana
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Niechciana. Empty
PisanieTemat: Re: Niechciana.   Niechciana. EmptyNie Gru 09 2012, 13:41

Akceptuje i życzę miłej gry, smoczku.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Sponsored content





Niechciana. Empty
PisanieTemat: Re: Niechciana.   Niechciana. Empty

Powrót do góry Go down
 
Niechciana.
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Niechciana

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Martwe/Porzucone
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.