I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Masochistic, suicidal... Sob Kwi 08 2017, 03:55
Imię: Niya Pseudonim: Rodzice mówili na nią "Malinka", znajomi z dzieciństwa również. Aktualnie brak. Nazwisko: Framboisier Płeć: Kobieta Waga: 48 kilogramów Wzrost: 158 centymetrów Wiek: 19 lat Gildia: Grimoire Heart Miejsce umieszczenia znaku gildii: Język - kolor ciemny malinowy. Klasa Maga: Zero
Wygląd: Drobna, filigranowa panienka. Tak można zacząć krótką opowieść o wyglądzie Niyi. Niziutka, szczuplutka, o jasnej karnacji, aczkolwiek nie za jasnej. Wygląda zdrowo, chociaż bardziej tak, jakby za mało czasu spędzała na zewnątrz. Gładka skóra pozbawiona jest wszelakich blizn. Jakimś cudem jest tak, że żadna, nawet najbrzydsza rana na ciele dziewczyny nie pozostawiła po sobie szpetnego śladu. Co do samego ciała, to nie należy oczekiwać zbyt wiele kobiecości w tej młodej damie. Biust można by określić, że mieści się w niedużej dłoni, zaś pupa... krągła i tyle. Bez żadnej przesady. Nie jest to wcale powodem kompleksów dziewczyny - jest dumna ze swojej aparycji. Chwali się szczególnie swoimi długimi, smukłymi nogami i ładnym wcięciem w talii. To z pewnością jej dwa atuty. Twarz Niyi z pewnością nie naprowadza na jej wiek. Zresztą podobnie jak reszta elementów jej wyglądu. Wracając - młodziutka buźka może wskazuje na wiek siedemnastu lat. Rysy ma z całą pewnością bardziej dziewczęce, aniżeli kobiece. Usta za to mogłyby być obiektem zazdrości niejednej przedstawicielki płci pięknej. Pełne, zdrowe, o wspaniałej barwie dojrzałych malin, a mimo wszystko i tak zawsze pomalowane szminką na ciemniejszy odcień tego samego koloru. Są one głównym powodem dumy dziewczyny. Dalej warto wspomnieć o drobnym, nieszczególnym nosku, aż w końcu przechodzimy do oczu, które również wyglądają wyjątkowo uroczo. Może w ten sposób nadrabia braki w biuście? Kto wie. W każdym razie - jej oczy są naprawdę duże. Nie jakieś gigantyczne, ale z pewnością spore i rzucają się w... oczy. Mają bordową barwę i są otoczone długimi, gęstymi rzęsami. Brwi zawsze są odpowiednio wyregulowane. No i dochodzimy do włosów, kruczoczarnej fryzury długiej do połowy ud. Grzywka jest ścięta w linii prostej na wysokości brwi, chociaż po bokach twarzy są zostawione dłuższe pasma. Niektóre kosmyki swobodnie sobie opadają na ramiona, a inne lekko odstają od głównej części. I to by było raczej na tyle.
Charakter: Jaki charakter mogłaby mieć taka drobna, urocza panienka jak Niya? Oczywiście kontrastujący z wyglądem. Tak to zazwyczaj bywa. W tym świecie wszystko jest na opak i rzadko zdarza się, by cokolwiek było zwyczajne lub proste. Osobowość dziewczyny z pewnością nie należy ani do jednego, ani do drugiego. Jest niezwykła i pogmatwana. Słowem - szalona. Tak, Panna Framboisier to wariatka. Nie, nie przywidziało wam się. Jest, w pełni znaczenia tego słowa, porąbana. Czy była taka od zawsze? Prawdopodobnie tak, chociaż kto wie? Może niegdyś była normalna? Ale skończmy z tym niewybrednym określaniem jej usposobienia i przedstawmy jakieś fakty, a nie same opinie. Otóż na charakter Niyi składają się dwa elementy. Pierwszy z nich to sadyzm. Niestety psychika dziewczyny została lub była od zawsze skrzywiona w takim stopniu, że ogromną, wręcz nieludzką przyjemność przynosi jej cierpienie innych. Szczególnie taki ból, który zadaje własnoręcznie i najlepiej tym, którzy są jej najbliżsi. Nie ma większego znaczenia czy to ból psychiczny, czy fizyczny - uwielbia oba rodzaje, chociaż bardziej dosadny oczywiście jest ten z ran cielesnych. Jednak tak samo zachwyci się, gdy ujrzy kogoś, kto dzięki niej postradał zmysły albo jest aktualnie w stanie zupełnego załamania nerwowego. Sadyzm sprawia oczywiście, że litość to dosyć odległe i obce jej słowo. Nie rozumie jak mogłaby kogoś oszczędzić skoro sprawia to tyle radości! Czasami niby dochodzi do wniosku, że mogłaby już odpuścić, ale nie może się powstrzymać. Tak, właśnie, Niya jest fatalna w samokontroli. Ulega wszelkim pokusom jakie tylko jej się natrafią. Tyle dobrego, że nie wszystko jest w granicach zainteresowań dziewczyny, więc nie wszystko ją kusi. Drugim elementem osobowości jest masochizm. Panna Framboisier to sadystka oraz masochistka jednocześnie! Taka wybuchowa kombinacja. Każdy fizyczny ból jaki odczuwa, to dla niej czysta przyjemność. Rozkosz podawana prosto do umysłu. Sama uwielbia być ranioną, być ofiarą i cierpieć, chociaż dla niej to nie jest żadne cierpienie - dla niej to zabawa i upojenie. Kiedy brakuje jej tej frajdy, to zadaję ją sobie sama. Zna się doskonale na tym co może sobie zrobić, a czego nie, zatem wszystko jest w granicach ostrożności. Dozuje radość, jednak nie zawsze potrafi się powstrzymać przed zrobieniem kroku dalej, zatem już nie raz sama, z własnej winy, otarła się o śmierć. Z psychicznym bólem jest inaczej, gdyż tylko osoby "z zezwoleniem" mogą krzywdzić jej uczucia. Takie persony to zazwyczaj duszyczki, w których Niya mniej lub bardziej jest zauroczona, chociaż czasami jedynie zaciekawiona nimi. W gruncie rzeczy nie lubi być upokarzana czy wyzywana, gdyż ma swoją dumę. Z ukochanych zdejmuje wszelkie ograniczenia, zatem oni mogą robić z nią co im się żywnie podoba. No, do momentu zabicia jej - tego im nie wolno! Taka próba szybko zmieniłaby skrajną miłość w skrajną nienawiść. Jak można się domyślić, Panna Framboisier nie dba o płeć osób, to dla niej nieistotne. Istotne jest uczucie i obustronny ból. Nie trudno się domyślić, że Niya to psychopatka. Zabójczyni bez skrupułów. Nie żałuje praktycznie żadnej zbrodni i nie jest jej szkoda niewinnych ofiar. Mogłoby się wydawać, że kontakt z nią jest bardzo ciężki, lecz nic bardziej mylnego. Dziewczyna nie rzuca się ot tak na każdego z nożem, chociaż z pewnością chciałaby. To wyjątkowo energiczna i... jakby... przyjazna osóbka? Zdawałoby się, że tak. Ciężko to określić dokładnie - czasem może skrzywdzi, czasem nie skrzywdzi, aczkolwiek zawsze podchodzi do potencjalnych znajomych z uśmiechem i radością. Wbrew pozorom rozumie, że nie każdy czerpie przyjemność z tego samego co ona, chociaż niezbyt wie dlaczego tak się dzieje, bo ból wydaje jej się doskonały. Warto też napomknąć, że ma pewnego bzika na punkcie wszystkiego, co jest malinowe czy to w smaku, czy w kształcie, czy w kolorze. To wszystko w połączeniu z jej zupełnie bezpośrednim podejściem do spraw oraz brakiem wstydu tworzy z niej naprawdę pogmatwaną, a także szaloną postać.
Historia: Lwia cześć szalonych osób nie rodzi się ze swoim defektem na umyśle. Psychika większości psychopatycznych person zostaje na swój sposób upośledzona najczęściej w dzieciństwie lub przez traumatyczne wydarzenie, które odcisnęło swoje piętno. Nie tym razem. Nie w przypadku Niyi. Nasza bohaterka przyszła na świat w roku X783, a dokładniej 13 lipca na ziemiach Królestwa Stelli. Jej rodzice, Dèlia i Rainier, zamieszkiwali w ponurej, jednej z dwóch stolic - Verte. Głowa rodziny był weterynarzem i prowadził własną klinikę dla zwierząt, zaś matka pracowała w szpitalu jako chirurg. Zarabiali z pewnością więcej, niż potrzebowali, zatem ich córka wychowywała się w luksusie. Była zdrowym szkrabem, który nie wykazywał od małego żadnych problemów czy to w rozwoju, czy zdrowotnych. Ot kolejny pełen sił bobas. Początek dzieciństwa nie należał do interesujących, gdyż w życiu rodziny Framboisier nie wydarzyło się nic szczególnego. Ich jedyne dziecko rosło, bawiło się, śmiało i szybko opanowywało kolejne umiejętności niezbędne do życia. Wtedy jeszcze nie było widać żadnego znaku, że z umysłem Niyi dzieją się bardzo złe rzeczy. Wiek pięciu lat już zdradzał pewne drobne szczegóły, które rodziciele ignorowali. Mały piesek, który miał towarzyszyć w zabawie dziewczynce, pewnego dnia zwyczajnie zdechł. Powód był oczywiście nieznany, jednak zaciekawiony tym przypadkiem Rainier, postanowił zbadać zwłoki zwierzątka, by przekonać się czy może nie nadciąga jakaś plaga, którą mógłby powstrzymać. Wtedy okazało się, że w żołądku czworonoga utkwiło kilka drobnych igieł, które przebiły organ i doprowadziły do śmierci. Skąd mogły się tam znaleźć? Oczywiście kochana córeczka Państwa Framboisier wtykała je w drobne kawałki mięsa, które później rzucała pieskowi, a ten w końcu dokonał swego żywota z tego powodu. Ojcu nawet do głowy nie przyszło, że ich oczko w głowie mogłoby zrobić coś tak przerażającego i obrzydliwego, zatem posądzał o ten wybryk sąsiadów, którzy narzekali na skomlenie szczeniaka po nocach. Wiek siedmiu lat również przyniósł zwierzęcą ofiarę. Tym razem był to kot, a raczej kocur - spore, bure kocisko o wyjątkowo nieprzystępnym charakterze. Zwierzęta podobno znają się na ludziach, zatem nienawidził on z całego serca Niyi. Ta do futrzaka nie czuła niczego, zupełnie niczego. Nawet litości, gdy patrzyła jak biedna istota jest rozszarpywana przez naprawdę sporego psa sąsiadki. Jakim cudem kot nie zdążył uciec? Malinka - jak nazywali ją rodzice - cały dzień spędziła na łapaniu kocura, by później związać mu sznurkiem łapy i przerzucić przez płot na podwórko, na którym grasowało psisko. Z kota niewiele zostało, więc zwyczajnie uznano to za wypadek. Tak, z całą pewnością Niya od małego była zupełnie chora na umyśle. Rodzice dziewczynki byli wyjątkowo dumni ze swojego małego skarbu, chociaż niekoniecznie za jej sadystyczne zapędy i, jak się okazało, masochistyczne również. Cieszyli się z tego, że ich córeczka podziela zainteresowanie medycyną czy to zwierzęcą, czy ludzką. Wielokrotnie obserwowała jak Rainier dokonywał operacji na różnych istotach i, o ile jej się udało, również Dèlię podczas jej pracy. Z tym drugim było znacznie ciężej, gdyż mało który rodzic pozwoli własnemu dziecku obserwować drastyczne sceny zabiegów chirurgicznych na ludziach. Dlatego najczęściej mała zakradała się, chociaż później personel był na nią wyczulony i odsyłał ją do domu tak szybko, jak tylko ją spostrzegli. Państwo Framboisier nie zdawali sobie sprawy z tego, że Niya nie jest zainteresowana medycyną, a przyjemność sprawiało jej obserwowanie jak ciało jest rozcinane. Córka była sprytna i w razie pytań zarzekała się, że w przyszłości chce zostać albo chirurgiem, albo weterynarzem, gdyż jeszcze nie zdecydowała się. Lata mijały i powoli wychodziło na wierzch, że z Malinką jest coś nie tak. Z zabaw z dziećmi przychodziła często cała obdrapana, a niemalże zawsze ranna w mniejszy lub większy sposób. Jakby tego było mało, to ileż razy Rainier był wzywany na rozmowę, gdyż Niya skrzywdziła swoją koleżankę lub kolegę w fizyczny albo psychiczny sposób. Niektórym jej znajomym nie zrobiła nigdy niczego złego, ani na ich oczach nie dopuszczała się takich wyczynów. To oni stanowili obronę dziewczynki i argumenty potwierdzające to, że przecież ona nie chce źle, a to wszystko to tylko wypadki. Też bronili swoją koleżankę, gdy inni okrzyknęli ją wariatką. Niestety, to ci drudzy mieli rację. Panna Framboisier miała już ponad piętnaście lat. Wymykała się za każdym razem jak tylko były egzekucje na Placu Straceńców, by obejrzeć jak wielka gilotyna ścina łeb kolejnego skazanego z więzienia Lavuore. Rodzice nie mieli już wątpliwości, że ich córka fascynuje się brutalnymi sprawami. Nie chcieli myśleć, że jej umysł może być na tyle pogmatwany, że aż psychopatyczny. Zwyczajnie uważali, iż takie tematy ją interesują. Wciąż jednak nie rozumieli skąd ciągłe rany na ciele dziewczyny, które ona tłumaczyła zawsze opowieścią - oczywiście fałszywą. Była masochistką i kiedy mogła, to kaleczyła się, by zaznać tej rozkoszy. Sadyzm musiała ograniczyć na tyle, na ile tylko się dało, gdyż otoczenie stało się wyjątkowo podejrzliwe. Od dawna uważano ją za szaloną, a miała już niejedną rozmowę z rodzicami za sobą, w której musiała tłumaczyć się dlaczego kogoś uderzyła albo zwyzywała lub zagrała na uczuciach. Głównym problemem stali się rodzice. Zatem problem należało wyeliminować. Była to noc z 20 na 21 września X800 roku. Cały tydzień przygotowywała się do tego, co miało się wydarzyć o północy. Dzień po dniu wykradała to skalpel, to strzykawkę, to środek rozluźniający mięśnie. Ten ostatni specyfik był kluczowym elementem całej układanki. Zamiast niego mogła wykorzystać środek usypiający lub znieczulający, a jednak dusza jej nie pozwalała tego zrobić. Wykorzystanie tych dwóch spowodowałoby bezbolesną śmierć, a Niyi zależało na tym, aby zadać cierpienie i zaspokoić sadyzm, który od tak dawna trzymała na głodzie. Plan był banalny - zakraść się do sypialni rodziców i jednocześnie wbić im w uda strzykawki ze środkiem zwiotczającym mięśnie. Nie przewidziała jednak czasu działania specyfiku, zatem po sukcesywnym pierwszym kroku natychmiast rodziciele się zbudzili z powodu ukłucia. Dawka była duża, za duża jak na człowieka. Nie zdążyli pogonić za córką zbyt daleko. Matka padła już na korytarzu, jednak ojciec zdołał dotrzeć do kuchni, w której ukryła się siedemnastolatka. Najpierw związała matkę prześcieradłem, a później zajęła się pierwszym w swoim życiu mordem na człowieku. Najpierw skalpelem został potraktowany Rainier. Nie był w stanie nawet krzyczeć, chociaż ból był widoczny w jego oczach. Dziewczyna zapomniała się przy nim i straciła na niego zbyt wiele czasu. Ocknęła się dopiero, gdy mężczyzna dokonał żywota porozcinany wzdłuż i wszerz. Matkę ominęło cierpienie - zapewne zbyt duża dawka środka rozluźniającego mięśnie ją zabiła. Kiedy Niya do niej wróciła, to Dèlia była już zimnym trupem. Nie znęcała się nad zwłokami. Po doskonałym, wręcz orgazmicznym doznaniu Niya wzięła długą kąpiel, by zmyć z siebie krew, a później zabrała wszystkie oszczędności jakie znalazła w domu. Wyszła przed czwartą rano i skierowała się od razu na pociąg w kierunku Fiore. Podczas całego "rytuału" poczuła coś więcej niż czystą przyjemność, a była to magia, która pierwszy raz dała o sobie znać. Rodzice wspominali kilkukrotnie, że ich córka może mieć zdolności magiczne, gdyż praprababka Rainiera była wiedźmą i wywodziła się z Thaumaturgie - miasta dziwów. Ciała Państwa Framboisier znaleziono dopiero dwa dni później. Od razu wszelkie podejrzenia spadły na ich jedyne dziecko - i słusznie. W tym momencie było jednak za późno, gdyż dziewczyna dawno opuściła swój kraj. Prawdopodobnie do dzisiejszego dnia jest poszukiwana w Królestwie Stelli jako główna podejrzana sprawczyni tej okrutnej zbrodni. Niya zaczęła w Fiore nowe życie zupełnie inne niż swoje dotychczasowe. Podróżowała po całym kraju i swój sadyzm wyładowywała na żebrakach oraz bezdomnych, gdyż nikt za nimi nie tęsknił. Przy okazji rozwijała własną magię, którą nie do końca rozumiała, jednak od czego są biblioteki wypełnione po brzegi księgami traktującymi o różnych tematach? Podpowiem - od właśnie nauki. Znęcanie się, mordowanie, masochizm, ćwiczenia magii i nauka - tak wyglądało życie Malinki do momentu, w którym spotkała pewną interesującą personę. Ta osóbka trafiła akurat na Pannę Framboisier kiedy ta oddawała się swej ukochanej przyjemności sadyzmu. Okazało się, iż istniała gildia zrzeszająca magów o niekoniecznie dobrych skłonnościach. Niya od razu postanowiła do niej dołączyć, a nazywała się ona Grimoire Heart. W gruncie rzeczy brakowało jej kogoś, z kim mogłaby się podzielić swoimi zainteresowaniami bez obaw, że jej życie zostanie zakończone. Działanie pod przykrywką tak dużej organizacji otwierało też znacznie więcej możliwości, a z pewnością ułatwiało sadyzm oraz masochizm - dwa ukochane elementy jestestwa Niyi. I w ten oto sposób dziewczyna żyje po dziś dzień.
Umiejętności fabularne: * Anatomia ludzka i zwierzęca - Nic więcej jak wiedza o budowie ciała ludzi oraz podstawowych gatunków zwierząt. Poprzez udawanie zainteresowania medycyną Niya zdobyła tę umiejętność od swoich rodziców. Jest to zupełnie podstawowa wiedza, która nie wpływa jakkolwiek na zdolność opatrywania ran przez Niyę. * Język Starria - Niya urodziła się w Królestwie Stelli i spędziła tam zdecydowaną większość swojego życia, a zatem potrafi się doskonale posługiwać ojczystym językiem. * Narzędzia tortur - Niya jako sadystka i masochistka posiada żywe zainteresowanie wszystkim co zadaje ból, zatem zna prawdopodobnie wszystkie możliwe narzędzia tortur oraz sposoby wykorzystania ich, a także innych narzędzi, by wywołać cierpienie. Jest w tym temacie wyjątkowo kreatywna.
Ekwipunek: * Kanabō "Baiser" - Długa na 130 centymetrów pałka z dębowego drewna wzmocniona od wewnątrz metalowym prętem o średnicy 5 milimetrów. Od zewnątrz pokryta metalowymi ćwiekami. Czarny, materiałowy oplot na rączce ułatwia chwyt i zapobiega ślizganiu się dłoni po maczudze. * 0,5 kg soli w materiałowym mieszku. * Skalpel * Igła z dużym oczkiem * 5 metrów dratwy * Zapalniczka w stylu Zippo * 100 ml spirytusu w szklanej buteleczce * 3 metry bandaża zwiniętego w rolkę * Mała, skórzana saszetka/torba na pasek
Rodzaj Magii: Magia Sadyzmu i Masochizmu zwana również Magią Bólu tłumaczy na czym polega poprzez samą swoją nazwę. Skupia się ona na zadawaniu oraz otrzymywaniu cierpienia czy to fizycznego, czy psychicznego. Sadyzm wykorzystywany jest głównie jako ofensywa, zaś masochizm jako defensywa i wzmocnienie własnego ciała. Dzięki tej magii możliwym jest zadawanie bólu przeciwnikowi samą mocą magiczną bez wywoływania ran. Można też przyzywać z własnego wymiaru różne narzędzia tortur. Moc ta dosyć elastycznie traktuje pojęcie cierpienia i wywoływania go, jednak zawsze odnosi się do sadyzmu lub masochizmu. Ma też swoje ograniczenia. Skupianie się na bólu nie pozwala jej na wywoływanie ran - je zawsze musi wykonać osoba posiadająca magię. W skrócie - skupia się ona na czterech elementach: regeneracji ran, wzmocnieniu ciała poprzez odczuwany lub zadawany ból, zadawaniu bólu fizycznego i psychicznego. Tyle i aż tyle.
Magia ta wyróżnia siedem poziomów bólu: I - Poziom E - Ból pokroju otarć, zadrapań, skaleczeń nożem, bólów głowy. Ogólnie pojęty ból, który w żadnym stopniu nam nie przeszkadza w działaniu. II - Poziom D - Ból na poziomie drobnych ran, ubić, siniaków, zakwasów, stłuczeń, guzów i tym podobnych. Przeszkadza, ale wciąż dosyć nieznacznie i nie utrudnia w żadnym stopniu poruszania się czy działania. III - Poziom C - Ból na poziomie głębszych ran ciętych, poparzeń pierwszego stopnia, krwiaków, pęknięć skóry. Potrafi już nam utrudnić normalne funkcjonowanie i rozprasza umysł. IV - Poziom B - Ból porównywalny do poparzeń drugiego stopnia, głębokich ran ciętych, rozszarpań. Z całą pewnością nie pozwala nam skupiać się na działaniu i utrudnia normalne funkcjonowanie. V - Poziom A - Poziom bólu, który jest na poziomie utraty oka, palców, dźgnięć, postrzałów, wyrwanych fragmentów ciała, spaleń kawałków ciała. Praktycznie uniemożliwia nam normalne myślenie, nie jesteśmy w stanie funkcjonować należycie podczas niego w żaden sposób. Zwyczajni, szarzy ludzie często tracą przytomność od tego poziomu bólu. VI - Poziom S - Stopień bólu, który normalnego człowieka jest w stanie zabić po pewnym czasie. Cierpienie na poziomie spalenia żywcem i najgorszych tortur. Nie da się podczas niego funkcjonować, a myśli skupiają się wokół tematu "chcę już umrzeć". VII - Poziom SS - Nieosiągalny normalnymi sposobami poziom cierpienia, który da się wywołać jedynie magicznymi metodami. Jest to ból odbierający nam rozum, od niego można postradać zmysły po zaledwie kilku sekundach. Jest to cierpienie ciała, umysłu i duszy jednocześnie na najwyższym możliwym poziomie, który nie jest nawet możliwy do wyobrażenia. Ból ponad miarę rozumu.
Uwaga! Warto pamiętać, że ból kumuluje się, zatem tysiące drobnych zadrapań może wywołać ból nawet na poziomie B. Wszystko zależy od rodzaju ran i ich liczebności.
Pasywne Właściwości Magii: * Only Pleasure - Podstawowa właściwość Magii Bólu, która sprawia, że nie odczuwamy... bólu, a jedynie przyjemność. Uciążliwy ból będzie przeszkadzającą przyjemnością, a paraliżujące cierpienie, staje się paraliżującą przyjemnością. To PWM wpływa tylko na postrzeganie bólu jako czystej, nieskażonej negatywnymi bodźcami przyjemności. * No Signs - Masochizm zazwyczaj bardzo łatwo wykryć poprzez znaczną ilość blizn na ciele. To PWM sprawia, że wszystkie rany nie zostawiają za sobą śladów w postaci blizn niezależnie czy to rozcięcie, czy sparzenie - tkanka zregeneruje się w ładny, gładki sposób jak gdyby nigdy nic. * Masochistic Body - Ciało przyzwyczajone przez masochizm do ran przyzwyczaiło się również do ich leczenia, a szczególnie, gdy do pomocy ma magię. To PWM poprawia nieznacznie umiejętność Regeneracji. * Favourite Toy - Każdy sadysta ma swoje ulubione narzędzie zadawania bólu, a to ma specjalnie miejsce w ich serduszku. To PWM pozwala nam mieć zawsze przy sobie broń, którą lubimy najbardziej. Jest ona przechowywana w specjalnym wymiarze, z którego możemy ją przyzywać i odsyłać kiedy tylko chcemy. Wystarczy pstryknąć palcami, a po sekundzie w ręce pojawi się nasze ulubione cacuszko. W wymiarze miejsca starczy tylko na jedną broń, chociaż jej rozmiar nie jest określony - może to być igła, a może to być Zweihander. Ulubiona broń zawsze ma swoje imię. Aktualnie przechowywana broń: Baiser. * Weak Points - Dla sadystów wyjątkowo ważne jest wykrzesanie tak wiele bólu z człowieka, jak to tylko możliwe. Dzięki temu PWM zawsze wiemy gdzie uderzyć, aby zabolało najbardziej, zatem znamy miejsca w budowie ludzkiej czy zwierzęcej, na których warto się skupić, żeby skrzywdzić jak najmocniej. Nie poznamy słabych punktów przeciwnika, a jedynie ogólne miejsca przyjęte dla jego rasy, w które warto trafiać, bo zaboli wtedy bardziej. To PWM nie przekroczy jednak możliwości jakie daje nam umiejętność Medyka na poziomie pierwszym, aczkolwiek z pewnością dzięki temu PWM jesteśmy lepsi w tych tematach od osób bez wspomnianej wcześniej umiejętności. * How to Hurt - Sadyści są ekspertami od zadawania bólu. Wiedzą jak to robić i właśnie temu poświęcają swe życie. To PWM sprawia, że każde nasze trafienie boli jedynie trochę bardziej, niż powinno boleć. Uszczypanie będzie bardziej piekło, a zmiażdżenie nogi będzie jeszcze bardziej traumatycznym cierpieniem. * Bad Touch - Zły dotyk boli całe życie. Marzeniem sadysty jest wywołać taki ból, by został z ofiarą na całe jej, oby, długie życie. Niestety to niewykonalne. Dzięki temu PWM potrafimy poprzez zwyczajny dotyk wywołać drobny, jedynie przeszkadzający ból porównywalny do uszczypania palcami, jednak ciągły. Jest to ból na poziomie E. Dzieje się to tylko wtedy, kiedy chcemy, aby tak było. Przerwanie kontaktu fizycznego od razu sprawia, że ból staje się jedynie nieprzyjemnym wspomnieniem. Samo PWM nie zadaje żadnych obrażeń, ono tylko wywołuje drobne cierpienie. PWM niemożliwe do użycia podczas walki. * Dedication - Cokolwiek by się nie wydarzyło, to nic nie jest w stanie przekonać sadystę lub masochistę, że nienawidzi bólu. To PWM sprawia, że wszelkie ataki psychiczne, które miałyby na celu "zbrzydzić" nam ból, zwyczajnie nie zadziałają tak dobrze, jak powinny. Wszelkie takie ataki do rangi A włącznie zawsze stracą swą moc w przeciągu maksymalnie doby fabularnej lub do końca wątku fabularnego (misji, eventu, walki) - w zależności od woli MG. W przypadku zaklęć rangi S i SS PWM działa w ten sposób, że zmiana jest możliwa do odwrócenia, lecz jest to niesamowicie ciężki proces. * Gimme More - Jeżeli odczuwany ból jest przyjemnością, to kto by nie chciał jej więcej? Jest to PWM, które działa jak miecz obusieczny, gdyż dzięki niemu odczuwamy trochę więcej bólu, który jest dla nas przyjemnością. Jednak ta przyjemność dalej może nam uniemożliwić poruszanie lub przeszkadzać w skupieniu. Jesteśmy zwyczajnie wyczuleni na ból i wyciągamy z niego tak dużo, jak tylko się da. To PWM sprawia też, że wszelkie umiejętności, które mogą negować w pewnym stopniu ból (Wytrzymałość i regeneracja według opisów) nie zmniejszają go, a jedynie zwiększają naszą tolerancję na niego. Ból który wcześniej by nas paraliżował, teraz już nie będzie, jednak odczuwamy go tak samo mocno jak wcześniej. * Greed - Więcej bólu, więcej! Nasz masochizm jest na takim poziomie, że potrafimy zazdrościć innym cierpienia, a co, gdyby je zabrać? To PWM sprawia, że wszelki ból na poziomie E, czyli nieznacznym możemy zabrać od jakiejś osoby poprzez kontakt fizyczny. Kogoś boli głowa? Zabieramy ból i sami go odczuwamy, jednak nie czuje go już osoba, od której go sobie przywłaszczyliśmy. Przerwanie kontaktu fizycznego kończy działanie PWM. * Vision of Pain - Znajomość bólu na własnym ciele oraz obserwowanie cierpienia innych. Te dwa elementy złożyły się na to PWM, które umożliwia nam zobaczenie poziomu bólu u jednej wybranej przez nas osoby, na której skupimy się przez pełny post. Ból objawia się poprzez szkarłatną aurę wokół sylwetki cierpiącego. Jej brak to oczywiście brak bólu, a im intensywniejsza barwa aury, tym większe cierpienie. Dzięki temu wiemy czy ktoś ma poziom bólu E czy B - według skali magii. * Embrace the Pain - Masochiści delektują się bólem wyjątkowo często. Jest dla nich jak narkotyk - czysta przyjemność, która uzależnia. Z czasem jednak ciało przyzwyczaja się do bólu i potrzebuje go więcej, aby otrzymać stan "krytyczny". To PWM przesuwa granicę bólu zdolną do wytrzymania. Jeżeli kogoś pewna dawka bólu paraliżowałaby, to nas praktycznie unieruchomi, ale nie zatrzyma. PWM w lekkim stopniu zwiększa naturalną tolerancję na ból organizmu, przez co może wytrzymać go więcej, zanim odmówi współpracy.
Zaklęcia:
Ranga D:
Crown of Thorns
Cytat :
Czar działający w ten sam sposób, co PWM Bad Touch. Poprzez dotyk fizyczny możemy wywoływać przez jedną, pełną turę ból na Poziomie III - C. Jest on stały oraz zawsze równomierny. Nie nasila się, ani nie osłabia co czyni go wyjątkowo dokuczliwym. Ból zadawany jest tak długo, jak tylko dotykamy ofiarę. Aktywacja zaklęcia pozwala "razić" bólem w ten sposób przez całą turę, więc możemy sobie na chwilę przerwać, by po chwili znów kontynuować. Ból nie wywołuje żadnych ran, jest tylko odczuciem i niczym więcej. Gdy tylko kontakt fizyczny zostanie przerwany, to ból staje się jedynie przykrym wspomnieniem. Nie ma po nim najmniejszego śladu oprócz tego w pamięci.
Ranga C:
Pain Distribution
Cytat :
Zaklęcie bliźniacze do PWM Greed. Czar polega na przywłaszczeniu sobie na czas trzech tur bólu jednej osoby w zasięgu dziesięciu metrów lub tej, którą dotknęliśmy. Na odległość jesteśmy w stanie zabrać porcję bólu do poziomu C, a jeżeli aktywujemy zaklęcie poprzez dotyk, to do poziomu B. Jeżeli czyjś ból przekracza rangę, którą możemy zabrać, to zabieramy maksimum możliwości (czyli C albo B), lecz reszta zostaje z osobą cierpiącą. Dla przykładu - ofiara ma IV poziom - B, aktywujemy zaklęcie na odległość i zabieramy III poziom - C, zatem ofiara zostaje z poziomem I - E. Prosta matematyka. Jeżeli ofiara cierpiała na poziom II - D kiedy my zabraliśmy ból, a ona zyskała kolejny poziom bólu, to nie dostajemy dodatkowego poziomu bólu. Liczy się tylko ten ból, który zabraliśmy w momencie aktywacji zaklęcia. Czaru nie da się przerwać kiedy chcemy, więc należy ostrożnie z niego korzystać, gdyż sami możemy wyeliminować się z dalszej walki.
Ranga A:
Masochism
Cytat :
Podstawowe i najważniejsze zaklęcie. Wszystko polega na bólu, który sami odczuwamy. Bez bólu zaklęcie nie zadziała. Działa ono w ten sposób, że neguje wszystkie negatywne efekty bólu, zatem jeżeli ten nas paraliżował, to nagle już nie paraliżuje, a jeżeli uniemożliwiał nam koncentrację, to nagle możemy znów spokojnie się skoncentrować. Ból oczywiście dla nas jest przyjemnością. Ponadto Masochism nie pozwala nam umrzeć. Wszelkie rany, które są na poziomie śmiertelnym, a więc takim, który doprowadziłby nas do śmierci w przeciągu kilku lub kilkunastu tur zostaną zatrzymane, by nie zagrażały naszemu życiu przez czas działania zaklęcia. Czar jednak nie działa na rany, które wykończyły by nas w przeciągu dwóch lub mniej tur. Zaklęcie po aktywacji trwa zawsze pięć pełnych tur, a później należy odczekać dwie, by znów z niego skorzystać. Działa też ono na wszelkie świeżo zdobyte rany, które doprowadzałyby nas do stanu śmiertelnego. Czar jednak nie wpływa na rany, które nie przyczyniają się do stanu śmiertelnego lub zwyczajnie wtedy, kiedy nie jest on osiągnięty. To nie wszystko. Im większy czujemy ból, tym większą mamy przyjemność i tym więcej potrafimy z niego wyciągnąć. Zależnie od poziomu bólu, który jest określany przez MG według skali Magii Sadyzmu i Masochizmu, mamy różne stopnie wzmocnienia własnego ciała według rozpiski poniżej:
I Poziom - Poziom E - Zaklęcie nie zadziała. II Poziom - Poziom D - Zaklęcie zadziała jak +0,5 lvl Siłacza, Mocarza i Sportowca. III Poziom - Poziom C - Zaklęcie zadziała jak +1 lvl Siłacza, Mocarza i Sportowca. IV Poziom - Poziom B - Zaklęcie zadziała jak +1 lvl Siłacza, Mocarza, Sprintera i Sportowca. V Poziom - Poziom A - Zaklęcie zadziała jak +1 lvl Siłacza, Mocarza, Sprintera, Jokera i Sportowca.
Poziom umiejętności nie może przekroczyć 3,75 lvl. Przekracza go w tylko w wypadku, w którym umiejętność jest już na 4 lvl i wtedy dodaje do niego jedynie plus. Wykraczamy poza skalę 4 lvl na 4+ lvl. Warto dodać, że poziom bólu może zmienić się w trakcie działania zaklęcia. Jeżeli uruchomiliśmy Masochism na poziomie B, jednak w trakcie jego działania poziom naszego bólu wzrósł na A, to również nasze bonusy wzrosną na takie, jak na poziomie A. Działa to też na odwrót - nasz poziom bólu spadnie, to spadną też bonusy. Uwaga! Masochism może zatrzymać stan śmiertelny tylko raz na dany wątek fabularny (raz na misję/event/fabułę/walkę).
Ostatnio zmieniony przez Niya dnia Wto Kwi 11 2017, 18:44, w całości zmieniany 5 razy
Za EQ policzę ci powiedzmy, że 1400 za pałkę i 100 za dratwę.
PWM: 3. Odpada. Masz magię naprawdę bardzo... rozległą, jak idzie o możliwości. Spojrzenie na następne PWMki tylko mnie w tym utwierdziło. Jesteś świetny w ataku(Mentalnym, fizyzcznym) w obronie(Mentalnej, fizycznej) więc nie, nie dostaniesz takiego boosta na PWM. 5. Nie przekroczy wiedzy dostępnej osobie z umiejętnością Medyk. Jest to po prostu kompletnie podstawowa wiedza jaką dysponował typowy Sebix. 7. Jak w przypadku punktu 3 8. Nie użyjesz tego w trakcie walki 9. Jak w przypadku punktu 3 i 9 10. Odpada, zdecydowanie za mocne. Aczkolwiek łatwiej powrócić ci do "Normalności" 13. Wymaga pełnego postu skupienia
Zaklęcia: 2. Zmień na C i B i dla mnie będzie ok 3. Nie zregeneruje ran. Zastopuje wykrwawianie czy inne takie na czas tych 4 postów, ale potem wszystko wraca do "Normy". Powiedzmy nawet że dam ci 5 postów, ale cofanie tych ran byłoby jednak za mocne na tak wszechstronnej magii.
Ogólnie jestem otwarty na dyskusje, tym bardziej że mocno nie ogarniam już, ale no. Jak widzisz przez wzgląd na sporą wszechstronność tej magii w jej balansie obrałem sobie za cel tak naprawdę "Leczenie". O tym też możemy podyskutować.
PWM: 3. Poprawiłem na "nieznacznie". Teraz nieznacznie poprawia umiejkę regeneracji. 5. ...skoro taką wiedzą dysponuje każdy Sebix, to po co mi to PWM? Wolałbym jednak nieco lepszą wiedzę, ale nadal nie umywającą się do Medyka. 7. W całości usunięte. 8. Oke, dopisane. 9. W całości usunięte. 10. Jest to skierowane wyłącznie na ataki na zasadzie zniechęcenia do bólu. To dosyć precyzyjna sprawa ataku psychicznego i na tę jedyną chciałbym jednak, by moja postać była odporna. Bo chcę ją zachować jako masochistkę oraz sadystkę. Nie chodzi mi tutaj bardzo o działanie w walce, a fabularną sprawę, że s&m jest zakorzenione w Niyi tak mocno, że nic tego już nie usunie, bo to jej podstawa. Mogę dopisać, że w walce można chwilowo ją zniechęcić, ale nigdy na dłuższy czas. A z pewnością nie na stałe. 13. Dopisane. Iiii! I dopisałem PWM "Embrace the Pain".
Zaklęcia: 2. Zrobione. 3. Napisałem, że stopuje stan śmiertelny na czas działania zaklęcia, a to trwa 5 tur. I to raz na dany wątek fabularny. Pragnę tylko zaznaczyć, że zaklęcie to jest dosyć ryzykowne. Inni na buffach płacą MM i mają boosta, ja muszę narażać życie i im bardziej to robię, tym bardziej jestem wynagradzany. Dlatego chciałem cofanie ran, bo inaczej rangi A użyję tylko raz na misję/event, bo mnie rany wykończą. Chciałbym jednak dodać do tego jakąś regenerację. Chociaż szczątkową, bo inaczej mimo sporych buffów, to i tak umrę/użyję raz zaklęcia.
Co do magii, to muszę się nie zgodzić. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka wygląda ona na naprawdę wszechstronną, aczkolwiek nie jest zbyt różna od innych, które posiadają gracze. Jak ją tworzyłem, to miałem na myśli cztery elementy: regeneracja ran, buffy za masochizm/sadyzm, zadawanie bólu fizycznego oraz psychicznego. Na Amethyscie mam kryształ, który służy mi do ataków, obrony, unieruchamiania, mam summona nawet, aoe CC i tak dalej. Też wszechstronne zdolności. Na Lae to już mam zupełnie i buffy z rasy, i regenerację, i nieśmiertelność, i transformację, i atak psychiczny, i dashe. A żeby nie było, że to tylko moje postacie - sam masz regenerację ran i energii, materialne iluzje (klony), dasha, przekazywanie debuffów, wydłużanie ataku wręcz, transformację, ten deff-off z pasożyta, buff siły, ulepszoną regenerację i negowanie obrażeń fizycznych. Całkiem sporo, nie? Magie są elastyczne i o to właśnie chodzi, aby jedynie luźno wiązały się z ich głównym tematem. Moim tematem jest ból zadawany oraz otrzymywany głównie przez rany i wokół tego krążę.
Ah, i według mnie Niya jest jednak bardziej nastawiona na buffy, aniżeli na leczenie. Nie może zbyt mocno leczyć swych ran, bo to zmniejsza ból, a im mniejszy ból, tym mniejsza skuteczność Masochismu, czyli głównej broni. Muszę balansować między tym jak mocno Niya może cierpieć i jak wiele może wytrzymać. Muszę osiągać z tego maksimum, czyli ryzykować ciągle życiem postaci. Wydaje mi się to niezłą przeciwwagą do mojej, moim zdaniem, całkiem silnej magii, prawda? Jeszcze warto dodać, że oprócz ran, które mogą mnie zabić, to mogę przesadzić też z bólem do tego stopnia, że mnie sparaliżuje zanim zdążę skorzystać z Masochismu albo będę czekał zbyt długo, a ból będzie działał wciąż na moją niekorzyść poprzez dekoncentrację i brak możliwości normalnego funkcjonowania przez co zabije mnie przeciwnik, bo zbyt długo zwlekałem. Moja magia jest CHOLERNIE ryzykowna z powodu ran i bólu, zatem proszę o ponowne zastanowienie się czy usuwanie z niej regeneracji nawet w tak upośledzonej formie jak miałem, to odpowiednia decyzja.
PWM: 3. Wolałbym żebyś całkowicie uwalił. Dlaczego - napisałem ci niżej. Aczkolwiek jak wiadomo, może dojdziemy do nieco innego konsensusu względem twojej magii i wtedy ewentualnie pozostawimy to PWM 5. Tak, tak. Chyba jednak kiepskie porównanie. Po prostu opisz to tak żeby wynikał z tego na pewno fakt, że znasz się mniej niż medyk lvl 1, ale więcej niż typowa pani Grażynka z warzywniaka. 10. No ale właśnie działa to na zasadzie "Kurde mam świetny pomysł jak uwalić ci postać, ale nawet moje SS nie zadziała". Rozumiem że masz swój koncept, którego chcesz się trzymać, ale nie lubię takiego trzymania że hurr durr nikt nie uwali. Ktoś stwierdzi że to świetny pomysł na uwalenie ci postaci, rzuci spell, straci w czasie walki cenną manę a tobie nic nie jest. Zróbmy tak że tego typu efekty do rangi A, mijają w ciągu dnia fabularnego/po misji/walce/evencie. Natomiast z efektami rang S i SS musisz się napocić bardziej i w zasadzie będzie to indywidualna kwestia takich zaklęć. Pasuje ci?
Kompletnie rozumiem dlaczego ci na tym zależy. Dlatego ta magia jest dość ciężka. Rzecz w tym że w każdej magii da się wskazać takie proste "Nie", a u ciebie bardzo trudno. I tego "Nie" szukam. Mag ognia nie stworzy kuli wody, nie ważne ile by się napocił, po prostu tego nie zrobi. Ty stworzysz i kulę ognia i kulę wody. Mag uleczenia nie stworzy zaklęcia przywołującego zwykły stalowy miecz - Ty aktualnie i uleczysz i przywołasz taki miecz. Amethyst również nie stworzy kuli ognia.
Ogólnie kwestia jest tego że u ciebie za trudno o to "Nie". Tak długo jak wywołujesz lub odczuwasz ból wszystko jest ok, a to wbrew pozorom łatwo osiągalny efekt. Odpowiednim opisem, jesteś w stanie nawet zmienić własne ciało. Ogólnie chodzi mi o to by twoja magia posiadała "Słabostkę". Jakieś ograniczenie, na tyle wyraźne, że wchodzisz, widzisz i wiesz z całą pewnością gdzie byłoby "Nie".
Co do samego zaklęcia numer trzy, to buff buffem. Szczerze mówiąc najmocniejszą częścią zaklęcia jest to że na 5 postów zamieniasz się w bardzo wytrzymałą istotę. To że musisz być ranny by uzyskać buffy, nie rekompensuje moim zdaniem faktu że przez 5 postów zabicie ciebie będzie bardzo ciężkie, a ograniczenia wynikające z odniesionych wcześniej ran, niemal zanikną. Już to samo, bez buffa do statów, czyni to zaklęcie przynajmniej B. To że dodatkowo dostajesz buffy w zamian za rany, no i fakt że zaklęcie trwa 5 postów, myślę że dobrze balansuje zaklęcie... Ogólnie wciąż jest tu miejsce na negocjacje. Ogólnie zanim podejmę jakąś decyzję względem tego, będzie prościej jak skończymy dyskutować nad samą magią.
To na razie sprawę PWM odstawmy na bok, chociaż co do trójki jestem w stanie się zgodzić. Możemy to uwalić, chociaż to i tak nieznaczny boost regeneracji. Ciebie nie zaboli fakt jego istnienia, a mnie fakt jego braku. Nie zamierzam walczyć o to, by postać była jakaś nienormalnie silna, bo nie o to mi chodzi. Chodzi mi jedynie o to, by sprawnie działała - była odpowiednim buildem, który sam siebie nie neguje.
Mag ognia mógłby tworzyć: ogień, ciepło, wysysać ciepło do własnego płomienia (więc tworzyć i zimno, i ciepło), kule ognia, bariery z ognia, wystrzały ognia (więc buffy do siły/szybkości albo dashe), ataki aoe i masę innych rzeczy. Pełen zakres możliwości. Moja postać tworzy coś dopóty ma MM i ból. Nie stworzę ognia, nie stworzę wody, nie stworzę potwora. W moim zamyśle ta magia operuje jedynie bólem i tylko na jego podstawie. Zatem mogę mieć i ból rangi SS, ale nie sprawi to, że nagle zmienię swoje ciało w gigantycznego demona. Moglibyśmy ustalić ramy tej magii, bo rozumiem dlaczego chcesz ją ograniczyć. Tylko chciałbym, abyś zrozumiał dokładnie mój zamysł, a ten opiera się na wspomnianych czterech elementach: 1. Regeneracja - bo skoro muszę zdobywać rany, aby działały buffy, to warto nie wykrwawić się na śmierć nawet po pokonaniu wroga. 2. Buffy za masochizm/sadyzm - im więcej bólu odczuwam, tym mocniejsza jest postać. To widać w zaklęciu Masochism. Chciałem też kiedyś stworzyć coś jak "oznaczenie ofiary" i skupienie się na pojedynczym przeciwniku, bym otrzymywał buffy (oczywiście znacznie mniejsze niż na Masochismie) zależne od poziomu bólu przeciwnika wybranego na ofiarę. Buffy działałyby tak długo, jak żyłaby ofiara i osłabiałyby ją wszelkie rany zadane komuś innemu. Taki spell do walki 1vs1 oczywiście odpowiednio znerfiony i z rangi A. Więc w tym elemencie chodzi mi o buffy za ból odczuwany (czyli Masochism i najwyżej jego lvl UP/DOWN) i za ból zadawany (w przyszłości Sadism i jego lvl UP/DOWN). 3. Zadawanie bólu fizycznego - tutaj chodzi mi o coś pokroju mojego zaklęcia Crown of Thorns albo PWM Bad Touch. Ból w czystej postaci bez objawiania się ran. Z czasem i wyższymi rangami chciałbym ten ból zadawać na odległość może za samo "oznaczenie" ofiary i tak dalej. Sam ból, bez ran. 4. Zadawanie bólu psychicznego - to jest dosyć rozległy element, który możemy ograniczyć. Chodzi mi tutaj o wywoływanie rozpaczy i załamania psychicznego poprzez określone akcje. Np. jeżeli ból ofiary przekroczy jakiś próg, a ja użyję odpowiedniego zaklęcia, to ofiara nagle na określony czas czuje jakiś rodzaj bólu psychicznego, który mógłby działać na każdego inaczej - dopóty byłoby to legitne z jego charakterem. Coś jak w magii Iglesa jego wywoływanie strachu, ale u mnie bardziej skierowane na wewnętrzną rozpacz, która może tymczasowo prowadzić do psychozy/szaleństwa/depresji/myśli samobójczych albo czegoś innego. Możemy zablokować mi tworzenie jakichś iluzji w umysłach ofiar i innych takich spraw. Chodzi mi tylko o ból psychiczny, który mógłby wpływać na stany emocjonalne lub zaburzenia psychiczne. Tyle.
Co do zaklęcia numer trzy. Ah, w sumie masz rację. Nie dodawajmy do niego regeneracji, bo byłoby to zbyt mocnym combo jak za koszty rangi A. Jednak chciałbym w przyszłości móc stworzyć zaklęcie, które leczyłoby mnie. Jako że nie jest to magia medyczna, to zaklęcie byłoby odpowiednio upośledzone poprzez wyższą rangę albo słabsze działanie. Zwyczajnie nie chciałbym, aby to było zupełnie zablokowane przez moją magię skoro wymaga ona otrzymywania ran. Z tego też powodu nie wezmę nigdy umki wytrzymałość, a mam nawet PWM, która sprawia, że więcej bólu odczuwam, a więc wzmacniam magię, ale ryzykuję eliminację z walki.
No, jak masz jeszcze propozycję co chciałbyś mi wykluczyć z magii, to ustalmy to teraz. Ja swoje cztery elementy, które chciałbym w niej mieć podałem i wszystko inne możemy zablokować, by nie była zbyt rozległa.
Hmh... Co powiesz więc na brak możliwości tworzenia zaklęć zadających rany? Skoro i tak nie chcesz ich zadawać, to to ograniczenie cię nie zaboli, a z drugiej strony dla mnie, będzie wystarczająco dobre.
Ogólnie jak zostawimy tą regenerację, to PWM też możesz zostawić.
Jestem całkowicie za. Rany chcę zadawać osobiście postacią, a nie poprzez magię. Dopisałem do opisu magii blok na zadawanie ran poprzez magię, a także zaznaczyłem te cztery elementy, na których magia się skupia. Zauważyłem też w opisie magii, że mam (coś o czym zapomniałem) przyzywanie przedmiotów tortur. Wtedy miałem na myśli tylko ten wymiar na przechowywanie jednej broni, ale w sumie ten opis oznacza, że mógłbym przywołać jakimś zaklęciem np. żelazną dziewicę albo byka z brązu. Co z tym robimy? Jak dla mnie to raczej nie miałoby zastosowania w walce, że przyzywam to i chwytam od razu, a raczej samo to, że mogę sobie przyzwać i jak mam już ofiarę nieprzytomną czy jakąś, to mogę skorzystać z maszyny do tortur, bo sobie ją przyzwę.
Oczywiście, brałem poprawkę na to przyzywanie, bo jak zauważyłeś z opisu nie do końca wynikało że chodzi tylko o ten wymiar. Więc w przyszłości, zaklęcia czy PWM odnoszące się do przywoływania narzędzi tortur będą jak najbardziej ok. Tak więc no, akcept.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.