Imię: Alexander
Pseudonim: Alex lub Lex
Nazwisko: Everill
Płeć: Mężczyzna
Waga: 60 kilogramów
Wzrost: 175 centymetrów
Wiek: 17 lat przeżytych, 18 lat fizycznie
Gildia: Brak
Miejsce umieszczenia znaku gildii: Brak
Klasa Maga: Zero
Wyobraźmy sobie normalnego siedemnastolatka. Taki zwyczajny, niezbyt chudy i niezbyt gruby. Wystarczyłoby nanieść kilka uściśleń co do barw skóry, włosów i oczu, a otrzymalibyśmy wizerunek Alexa. Sto siedemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu plasuje go gdzieś między "chłopiec", a wybujałym określeniem "prawdziwy mężczyzna". Waga już niestety nie jest tak łaskawa, gdyż Lex to szczupły młodzieniec. Nie ćwiczył nigdy żadnej sztuki walki, ani nie uprawiał więcej sportów, niż było mu to potrzebne. Nie pracował też zupełnie fizycznie, więc jest jedynie smukły, bez jakichś konkretnych zarysów mięśni. Jego niesamowicie szybka przemiana materii nie pozwala mu utyć, a więc też przybrać na sile, gdyż nie ma co przerobić na potężne włókna, które mogłyby później pomóc we władaniu dużym mieczem lub innym ciężkim żelastwem.
Karnacja Alexandra jest taka, jaką można oczekiwać po kimś jego wymiarów - jasna. Nie ćwiczy fizycznie, nie pracuje fizycznie, nie uprawia sportów, więc ma mało powodów, by spędzać dni na bezlitosnym słońcu. Gładka, wyjątkowo delikatnie opalona skóra nie posiada również wielu blizn. Ot kilka drobnych gdzieś na nogach i rękach. Głównie są to praktycznie już niewidoczne plamki na łokciach oraz kolanach. Spowodowane oczywiście wczesnymi, mało rozsądnymi latami życia gdzie przygoda górowała nad rozumem.
Nie warto rozpisywać się nad tym czy ma długie palce u dłoni albo jędrne pośladki, gdyż nie są to wyjątkowo istotne rzeczy. Przynajmniej dla niektórych. Znacznie ważniejsza jest jego twarz, gdyż to po niej zapamiętujemy ludzi. Niby już męska, ale jeszcze młodzieńcza. Niby ostre rysy, a jednak dosyć gładkie. Zwyczajnie siedemnastolatek, który ma jeszcze trochę okresu dojrzewania przed sobą. Nie uświadczymy na jego buźce zarostu, gdyż ten zwyczajnie nie rośnie. Rodzinnie Lex ma tak po ojcu, którego życiowym osiągnięciem jest zapuszczenie wąsów po trzydziestce. Zostały jednak szybko zgolone, na życzenie małżonki. Alex nie ma takich problemów - jego przeciętnej wielkości usta nie otacza zbędny zarost. Wargi nieco odznaczają się, gdyż mają barwę malin. Nieco oszronionych, ale jednak dojrzałych. Naturalnie ma zupełnie neutralną minę, która nie wyraża ani radości, ani smutku. Nos ma drobniutki, wpasowany w twarz. Charakterystyczną cechą jest to, że zawsze jak jest mu trochę zimniej, to sam czubek robi się czerwony. Oczy Alexandra już nie należą do tak typowych, głównie ze względu na swoją barwę. Rozmiarem nie grzeszą - ani duże, ani małe. Ot zwyczajne. Same tęczówki niegdyś były szare - po mamie, lecz z momentem odkrycia w sobie magii zmieniły kolor na ciemny fiolet. Rzęsy ma długie i gęste, więc zazdrości mu ich każda kobieta. Prawie każda. Brwi również są gęste oraz tak samo jak rzęsy - są czarne, a to przeciwieństwo włosów, które mają barwę białą. Przycięte są na średnio-długą fryzurę, gdyż grzywka sięga czubka nosa, lecz tył jest odpowiednio wyrównany. Zazwyczaj pozostają w umiarkowanym nieładzie, chociaż Lex stara się je delikatnie układać na prawą stronę. Z różnym skutkiem.
Zrozumieć Alexa da się tylko jeżeli ma się w pamięci, że jest on ambiwertykiem. Posiada cechy introwertyka i ekstrawertyka, chociaż ten pierwszy zdecydowanie przeważa. Na co dzień jest spokojnym, można by rzec, że nawet nieco zamkniętym w sobie młodzieńcem. Nie zaczepi raczej nieznajomej osoby, o ile nie ma ku temu dobrego powodu. Nawet jak znajdzie się już w towarzystwie kogoś kogo nie zna, to nie inicjuje zapoznania. Może kiwnie głową na przywitanie albo poda rękę, lecz zdecydowanie unika nadmiernej socjalizacji. Według niego znajomości powinny rozwijać się same, gdyż inne są na siłę, a także sztuczne. Jak już z kimś zacznie rozmawiać na temat, który go interesuje, to nagle okazuje się, że Lex jest gadułą i to całkiem żywym, pełnym emocji. Dyskusje poruszające jego zainteresowania wywołują w nim radość. Zaczyna gestykulować, uśmiechać się, a jego ton wypowiedzi zmienia się na znacznie energiczniejszy. Lubi rozmawiać i ceni dobre dysputy, a szczególnie na tematy niejasne, które nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć. Nie należy go brać za osobę przesadnie poważną, gdyż żartuje sobie i to nierzadko. O ile oczywiście jest na to dobry moment, a on czuje się w nastroju. Często pochłaniają go własne myśli. Potrafi przystanąć podczas spaceru gdzieś tylko po to, aby dokładniej wyjaśnić w swojej głowie nawet nieistotną sprawę. To sprawia, że wydaje się często roztargniony albo nieobecny. I często tak bywa. Potrafi zapomnieć o czymś co miał zrobić, bo zamyśli się. Niekiedy przestaje słuchać, bo rozpoczął swój proces rozkładania jakiegoś tematu w głowie na części pierwsze. Łatwo to dostrzec, gdyż jego wzrok zatrzymuje się w jednym punkcie, a powieki nawet nie drgnął z miejsca - nie mruga. Ze świata głębokich zastanowień wyrywa go albo pieczenie oczu, albo zakończenie rozmyślań, albo jakaś zirytowana osoba. To nie tak, że jest jakimś filozofem, gdyż jego zamyślenie jest spowodowane często błahymi tematami lub zwyczajnie głupimi. Najbardziej losowe rzeczy potrafią go zaciekawić.
Jak to z każdym u kogo introwertyczna część przeważa - nie lubi tłumów. Woli unikać, gdyż czuje się w nich dosyć niepewnie. Naturalnie nie jest osobą nazbyt ufną i ciężko zdobyć jego pełne zaufanie. Tak samo jak ciężko się z nim zaprzyjaźnić, jednak to jest spowodowane jego rygorystyczną definicją słowa "przyjaciel". Samemu jest mu dobrze i nie cierpi z powodu samotności. We dwójkę z kimś znajomym - również dobrze. Z nieznajomym już nieco niezręcznie. Trójka osób i czwórka razem z nim, to górna granica mniej-więcej komfortu. Kiedy stanowi piątą osobę lub więcej, to robi się nieprzyjemnie. Wtedy zazwyczaj wycofuje się, zaczyna zamykać we własnym świecie. Nie przepada zwracać na siebie szczególną uwagę. Nie wie jak się zachować, gdy wszystkie oczy są w niego wpatrzone. Takie sytuacje łatwo go zawstydzają, chociaż jest osobą poważnie miarkującą emocje, które wydostają się na zewnątrz. Z tą jedną ma szczególny problem, bo jego policzki łatwo się rumienią, a to w połączeniu z jasną karnacją jest jego zmorą. W tematach damsko-męskich jest całkowitym żółtodziobem i nie umie się zachować. Stara się zwyczajnie nie wygłupić, ale brak mu tego wyczucia co można mówić do kobiet, a co jednak nie powinno wydobyć się z naszych ust. Prowadzi to niekiedy do zabawnych sytuacji, które jeszcze mocniej zawstydzają Alexa.
W życiu nie szukał nigdy poklasku i tak jest do dzisiaj. Nie zależy mu na tym jak będzie prezentował się w oczach innych, o ile nie są to osoby, na których mu rzeczywiście zależy, a takie grono jest wyjątkowo niewielkie. W większości prezentuje nastawienie lesera, ignoranta, osoby pozbawionej większych ambicji. Zwyczajnie na wielu rzeczach mu nie zależy, olewa je. Nie obchodziły go nigdy stopnie naukowe, ani umiejętności, które przez kolegów określane były jako "niezbędne dla mężczyzny". Ma swoje cele i do nich dąży tyle, ile uważa. Stara się nie forsować, że musi coś osiągnąć nawet jeżeli w tym momencie mu się nie chcę. Zazwyczaj odnosi się to do różnych treningów. Z naciskiem na ćwiczenia nauki walki wręcz, fechtunku i gry na instrumentach. W tych przypadkach wykazał się niesamowitym słomianym zapałem. Rozpoczął, popróbował kilka dni i zakończył. Zazwyczaj znudzony lub zniechęcony marnymi efektami. Inaczej było z magią oraz łucznictwem - to mu się spodobało i mimo wielu trudności trenował dalej. Zwyczajnie albo coś mu się naprawdę spodoba, albo to oleje. Czysta ruletka.
Wbrew pozorom Lex jest osobą upartą. Wydawałoby się, że kogoś z jego charakterem łatwo zaszczuć, namówić na swój plan, a ten się ugnie i bez większego zainteresowania podąży za nami, bo tak jest łatwiej. Właśnie nic w tym rodzaju. Alexander spędza ogrom czasu na przemyśleniach, więc ma dosyć potężne opinie na różne tematy, które przewałkował niejednokrotnie. To sprawia, iż kontrargumenty raczej go nie ruszają, bo sam ze sobą stoczył setki batalii nad różnymi myślami. Kompromisy są u niego sporadyczne, a w przypadku braku możliwości kompromisu, to nie odpuszcza. Będzie stał przy swoim, aż ktoś zmieni zdanie lub pojawi się jakieś znacznie istotniejsze zmartwienie. Młodzieniec w żadnym wypadku nie stara się narzucić innym swojego myślenia - co to, to nie! On nienawidzi jak ktoś próbuje wmówić lub wymusić coś na nim, więc będzie stawiał opór ile trzeba. Może nawet odłączyć się od grupy, byle tylko nie robić coś, co jest wbrew niemu. Niesamowicie ceni sobie swoją niezależność oraz dowolność na jaką może sobie pozwolić i broni tego za wszelką cenę. Na koniec warto dodać, że lubi adrenalinę. To taki kontrast, gdyż wydaje się być melancholikiem ceniącym spokój. I tak jest, ale niezmiernie przyjemną odmianą jest to ożywienie jakie funduje dreszczyk emocji. Z tego właśnie powodu postanowił trenować magię, aby móc w przyszłości wyruszać na misje.
A po utracie pamięci... jest zagubiony i zdezorientowany.
Historia ta będzie swego rodzaju pomnikiem pamięci dla rodziny Everill, na której swoją nie łaskawość testował los. Jednocześnie będzie to też prolog dla nie-żywego i nie-martwego. Początek opowieści o elemencie zaświatów, który wrócił i stara się wpasować. Niczym puzzel z innej układanki wśród nieswoich części. Kształtem może się dopasuje, ale obrazek będzie przedstawiał inny.
Młode małżeństwa, które rychło zaczynały mieszkać samodzielnie miały to do siebie, że dosyć szybko owocowały w potomstwo. Tak było również w tym przypadku. Diana i Vicent Everill doczekali się narodzin pierworodnego syna. Był to 15 maja X784. Głowa rodziny miał wyjątkowo dobrą sytuację finansową. Od pokoleń jego rodzina prowadziła sklep z magicznymi przedmiotami, który prosperował nadzwyczaj dobrze co mogło być spowodowane lokacją. Morburg w kraju Minstrel, czyli największy port tego państwa, a zatem też serce handlu. Przybywało tutaj wielu magów nawet przypadkiem, a ceny i towary były atrakcyjne. Jakby tego było mało, Vicent opanował przekazaną mu przez ojca magię, która to umożliwiała zaklinanie zaklęć w przedmiotach, a więc własnoręczne tworzenie artefaktów. Nic dziwnego, że interes kwitł.
Diana natomiast pochodziła z rodziny znacznie słabiej sytuowanej. Jej ojciec był górnikiem w Fiore, a matka niesamowicie zdolną krawczynią, która prowadziła swój sklep z ubraniami. Niestety nie miała zacięcia do biznesu, więc żyło im się dostatnie i tyle. Córka poszła w ślady swej rodzicielki i stała się nie gorszą panią krawiec. Pod okiem Vicenta, który wiedział jak zarobić pieniądz nie dość, że rozwinęła umiejętności, to jeszcze zaczęła szyć na specjalne zamówienia, więc oboje zarabiali nadzwyczaj dobrze. Z przewagą oczywiście głowy rodziny.
Małżeństwo miało swój własny dom w Morburgu, lecz Diana ciągle narzekała, że wróciłaby do Fiore. Kiedy zaczęli planować przeprowadzkę okazało się, że wybranka właściciela sklepu z magicznymi przedmiotami jest w ciąży. Nie była to smutna nowina, ani radosna. Była euforyczna, gdyż Everillowie starali się od kilku lat o dziecko. Diana jednak od małego miała wiele problemów ze zdrowiem i własnym ciałem, więc i tym razem los nie ułatwiał jej zadania. Dopiero jako prawie trzydziestolatka urodziła. W tym roku Vicentowi akurat wskoczyło trzecie oczko w wieku.
Plany zostały pokrzyżowane, ale nikt się tym nie przejmował, gdyż urodził się Alexander Everill - pierwszy syn i, ku nadziei małżeństwa, nie ostatni. Początkowo mały wydawał się być okazem zdrowia. Nie płakał, miał apetyt i nie było żadnych znaków, że coś może być nie tak. Później sporadycznie budził się z niesamowitym wrzaskiem, lecz każdy myślał, że to zwyczajnie koszmary, gdyż zdarzało się to raz na kilka tygodni, a czasami dwa razy. Babcia dziecka wspominała, że z Dianą miała tak samo i uspokajała, że z czasem to ustało. I rzeczywiście tak było. Szkrab rozwijał się i coraz rzadziej budził z płaczem. Zachwycali się to jego białymi włoskami, to jego długimi rzęsami. Wszystko wskazywało na szczęśliwe zakończenie.
Jak to pierworodny, który był długo oczekiwany - Alex stał się oczkiem w głowie rodziny. Poświęcano mu masę uwagi, a Vicent nawet zatrudnił pracowników, aby obsługiwali jego sklep, by ten mógł w tym czasie wychować syna. Lex jednak nie był tak całkowicie rozpieszczany - Diana ciągle naciskała na to, że nie chce, by jej dziecko było zadufanym w sobie paniczem z bogatego domu, więc stopowała męża w jego zapędach do traktowania pierworodnego niczym królewicza. Wychowywano go jak należy - płaczem nie mógł wojować, a wszelkie nieodpowiednie zachowania były, w odpowiednim wieku, karane. Oczywiście nie fizycznie, gdyż para i tak była przewrażliwiona na punkcie zdrowia dziecka.
Mijał rok za rokiem, a Everillowie nie wiedzieć kiedy mieli już pięciolatka w rodzinie. Alex od małego był dzieckiem spokojnym, opanowanym, ale jednocześnie dosyć nieprzewidywalnym. Nigdy nie wiadomo było co właśnie knuje. Czasami przymilał się tylko po to, aby zrobić psikusa, a czasami udawał rozrabianie, by zaskoczyć jakimś dobrym uczynkiem. Bywało z nim różnie. Vicent zachwycał się jak jego syn kształtuje samego siebie w tak młodym wieku. Miał ledwo pięć wiosen, a Alexander już jasno określał co go interesuje, co nie interesuje, a co chciałby robić. Zawsze wyrażał prosto z mostu własne cele, ambicje oraz chęci. Problemów zdrowotnych nie było. Czasami Lex skarżył się na ból w klatce piersiowej, ale było to zazwyczaj spowodowane intensywnym wysiłkiem po jakiejś zabawie, więc uważano, że to tylko zmęczenie płuc albo wysokie tętno. Małżeństwo stwierdziło, że taki wiek ich małego skarbu jest odpowiedni na realizację planów wysnutych jeszcze przed ciążą, a więc zaczęli przygotowania do przeprowadzki.
Był koniec roku X789 kiedy Everillowie przenieśli się do miasta Oak w państwie Fiore. Diana wybrała przepiękny dom, a Vicent zadbał o wszelkie formalności. Tam też przeniósł swój sklep z magicznymi przedmiotami, lecz prosperował on znacznie gorzej niż w Morburgu. Fiore oferowało ogromne możliwości, aczkolwiek za Minstrelem stała tradycja rodziny Everill i mniejsza konkurencja. Mimo wszystko zarobek klejnotów był wystarczający, aby żyć jak dobrze sytuowana rodzina tylko z tego, a przecież zarabiała również małżonka, która - w przeciwieństwie do męża - zaczęła podwajać swoje zyski. Wszystko było znów w najlepszym porządku. Alexander rozwijał się, bawił i jego życie przebiegało tak, jak każdego innego dziecka w podobnym wieku.
Wyjątkowym wydarzeniem było poznanie przez Lexa dalszej rodziny ze strony matki. Ze względu na wcześniejsze miejsce zamieszkania znał jedynie wujków, ciocie, kuzynów i kuzynki ze strony ojca, lecz w nieprzyjemnej okoliczności w roku X791 poznał rodzinę Jerome. Smutną okazją był pogrzeb Rechelle Jerome - Policjantki Magicznej, która zginęła w katastrofie w Crocus. To wtedy pierwszy raz na swoje szare oczy Alexander zobaczył Finniana. Byli w identycznym wieku, więc domyślano się, że zapewne znajdą wspólny język. Zapewne stałoby się tak szybciej, gdyby nie żałoba. Jeszcze kilka razy spotkali się zaraz po pogrzebie. Przyczyną były jakieś rodzinne sprawy, zapewne związane z pochówkiem - siedmioletniego Alexa nie do końca obchodził powód. Lubił swojego kuzyna i raczej z wzajemnością, lecz nie spotykali się nazbyt często.
Minęło cztery lata zanim wydarzyło się coś szczególnie istotnego. Alex rósł, dojrzewał, jego charakter się zmieniał, chociaż odpowiedniejszym określeniem byłoby "kształtował". Od wieku dziewięciu lat czytał książki o magii - było to spowodowane zwyczajnym zainteresowaniem, gdyż Vicent uświadomił syna, iż postara się przekazać mu jego własne umiejętności. Lex nie starał się odkryć w sobie magicznego potencjału i Diana wątpiła, żeby takowy posiadał, gdyż ona sama magiem nie była, a ten dar należał do rzadkich. Wiedza Alexandra na ten temat powiększała się, aż wreszcie znalazła swoje zastosowanie przez zupełny przypadek. Tym przypadkiem było chwycenie w dłoń naszyjnika matki. Biżuteria była ozdobiona dużym, niezmiernie drogim ametystem, który chwycony w rękę jedenastolatka nagle się oczyścił i delikatnie zmienił swój kształt. W tym samym momencie oczy młodzieńca zmieniły kolor z szarego na ciemny fiolet. Był to początek jego drogi maga. Vicent pękał z dumy - ciągle chwalił się swoim synem, że w tak młodym wieku odkrył talent magiczny i w dodatku unikatowy dla samego siebie, gdyż nikt z rodziny Everillów nigdy nie posiadał podobnego. Podekscytowany nową mocą Alex zaczął treningi, chociaż nie szły one tak, jakby chciał. Vicent dalej był niesamowicie zadowolony z syna, lecz ten był niesamowicie niezadowolony z siebie, gdyż nie robił postępów. Nie potrafił opanować swojej mocy. Ojciec postanowił wynająć mu nauczyciela magicznego, ale Lex szybko poprosił o zwolnienie instruktora, bo zamierza uczyć się sam. Nie podobało mu się to, że ktoś chciał kierować rozwojem jego indywidualnej, niepowtarzalnej mocy. Wolał robić postępy znacznie wolniej, ale samodzielnie i tak jak chce.
Minęły dwa lata, a rozwój był znikomy. Alexander jednak nie poddawał się co było nowym podejściem dla niego. Był zainteresowany, a także zafascynowany magią, więc mimo braku naturalnego talentu trenował dalej. Rzadko zdarzało się, by ten rzeczywiście był zawzięty na tyle, żeby opanować coś, co mu zupełnie nie idzie. Inaczej było z łucznictwem, które praktykował od małego brzdąca, gdy z kolegami stworzyli pierwszy prowizoryczny łuk z uciętego patyka i sznurka. W tej dziedzinie wykazywał predyspozycje, więc Diana z Vicentem dbali o to, by ich syn realizował się w tym kierunku. Miał łuk, miał na ogrodzie pole do ćwiczeń i niemalże codziennie strzelał przez dobrą godzinę dla czystej frajdy.
Wszystko znów wydawało się być pięknym snem, aż pewnego październikowego poranka Alex został z niego zbudzony dosłownie i w przenośni. W domu ktoś krzyczał, a ktoś inny biegł i trzaskał drzwiami. Zupełnie zdezorientowany nastolatek powoli skierował się do sypialni rodziców, z której teraz wydobywał się szloch, łkanie. Drzwi były otwarte na oścież, więc zwyczajnie w nich stanął. Było kilka minut po ósmej rano, a Vicent w swych ramionach trzymał Dianę, by z płaczem bujać się z nią w przód i w tył, bez przerwy. Nie reagował na słowa syna, ani nawet na szarpania. Nie reagował także na pytania co z mamą, gdy Lex chciał wierzyć, że tej nic nie jest, a intuicja i dedukcja kłamią. Trzynastolatek dotknął bladej ręki matki, która zwisała bezwładnie i poczuł chłód. Zimno nie tylko jej skóry, ale także wewnątrz siebie. Zrozumiał że stracił matkę.
Ponowna okazja do spotkania Finniana i ponownie na pogrzebie rodzicielki jednego z dwóch. Alexander był zupełnie nieobecny. Pamiętał te wydarzenia jak przez mgłę. Nie wiedział nawet czy zamienił jakieś słowa z kuzynem. Był zbyt zszokowany faktem, że z dnia na dzień stracił matkę. Poprzedniego dnia jadł z nią kolację przy jednym stole i śmiał się, a następnego poranka płakał tak mocno, że nie mógł złapać oddechu i klatka piersiowa znów bolała. I to był kolejny zwiastun tragedii.
Naturalnie, jak w takich przypadkach, została przeprowadzona sekcja zwłok Diany, by wyjaśnić powód zgonu. Przyczyną była wrodzona wada serca, która wreszcie je zatrzymała. Vicent zaczął śledzić czy w jego rodzinie i rodzinie żony były przypadki podobne. Teściowa uświadomiła mu, że jej matka zginęła podczas porodu. Powodem było za słabe serce - zwyczajnie nie wytrzymało obciążenia. Dianę i Alexandra łączyło coś, przez co Vicent nie mógł spać - ból klatki piersiowej. Była to oznaka, że jego syn również ma wadę, która kiedyś może doprowadzić do jego zgonu. Przed Lexem ukryto prawdziwy powód śmierci matki i powiedziano mu, że pękł guz na mózgu, który to spowodował zgon. Nie chcieli go martwić, lecz młodzieniec doskonale wiedział, że coś jest przed nim ukrywane - widział to po swoim ojcu, który mizerniał z dnia na dzień. Początkowo wydawało się, że nie może poradzić sobie z utratą ukochanej, ale z czasem wyszło na to, że trapi go coś jeszcze.
Od utraty rodzicielki trzynastolatek nieco zamknął się w sobie. Znacznie mniej wychodził, znacznie więcej ćwiczył we własnym pokoju magię. Skupiał się na niej, by nie myśleć o śmierci mamy. Vicent również miał swoje zajęcie, przez które zaniedbywał relację z synem. Szukał sposobu na zlikwidowanie wady serca. Jako sprzedawca magicznych przedmiotów miał obszerną wiedzę na temat tego co artefakty mogą dokonać, a czego nie są w stanie. Znał też setki różnych wspaniałych magów. Wychodziło na to, że o ile istniała jakaś wypełniona magią rzecz zdolna do uzdrowienia jego syna, to była warta więcej, niż uzbierał przez całe życie, gdyż zapewne była również zaginiona. Niektórzy słyszeli o jakichś przedmiotach zdolnych uleczyć wszystko, ale nikt nie miał tropu. Do pomocy nawet wynajął dwójkę magów, którzy mieli szukać śladów takich artefaktów, jednak nie przyniosło to żadnego skutku. Znajomi magowie nie mieli odpowiedniej mocy, aby dokonać czegoś takiego jak naprawa wadliwego organu.
Po roku poszukiwań sposobu, Vicent wpadł na pewnego medyka, który zasugerował, że można przeszczepić zdrowe serce od zdrowej osoby, lecz ryzyko jest ogromne, gdyż przeszczep musi być wykonany na żywym pacjencie i jest duża szansa, że nie przyjmie się. Było to światełko nadziei dla głowy rodziny Everill. Swoją działalność w sklepie magicznym ograniczył do kolekcjonowania użytecznych dla niego artefaktów i zbierania małej fortuny na zakup innych, które mogą mu się przydać. Po kilku tygodniach Vicent znów skontaktował się z medykiem, by przekazać mu swój plan, a było nim ofiarowanie własnego serca synowi. Medyk nie zgodził się na zamordowanie zdrowego mężczyzny i zapewne zamordowanie nastolatka, więc zerwał kontakt.
Sporo czasu musiało upłynąć zanim Pan Everill znalazł drugiego takiego utalentowanego medyka, który słyszał o czymś takim jak przeszczep serca. Był to nijaki doktor Liam Heathrod, który testował tę metodę na zwierzętach z wykorzystaniem również leczniczej magii. Efekty jego testów w Artail doprowadziły Vicenta do depresji, gdyż żaden "pacjent" nie przeżył dłużej niż kilka dni i to tylko ze wspomaganiem magicznym. Nadzieja zgasła, ale zapał w kochającym ojcu nie.
Alexander miał już piętnaście lat i był całkiem przeciętnym magiem. Potrafił kilka zaklęć, opanował swoją magię w stopniu miernym i był całkiem zadowolony z siebie. Brak kontaktu z ojcem i brak matki sprawiły, że jego charakter stworzył z niego samotnika. Dawna część siebie, czyli ta znacznie bardziej społeczna wciąż gdzieś była, ale stłumiona. Tysiące godzin spędzonych w samotności w pokoju nauczyły go zajmować się myślami. Z jego życiem nie działo się nic szczególnego - nadal od czasu do czasu bolała go klatka piersiowa. Zaraz przed piętnastymi urodzinami Finniana spotkał go przypadkiem po raz kolejny. Tym razem młodzieńcy mogli porozmawiać znacznie swobodniej. Lex powoli przestał próbować dotrzeć do ojca, który zajmował się sprawami obleczonymi przed nim tajemnicą. Miał dosyć bezsensownego drążenia tematu po tych dwóch latach, więc odpuścił. A Vicent dalej szukał sposobu.
Rok później zdesperowany Pan Everill trafił na maga, a dokładniej nekromantę - użytkownika sztuk, które uznawane są za zakazane. Zadał mu proste pytanie - czy da się wrócić do życia zmarłą osobę? Odpowiedź była niejasna, gdyż brzmiała "i tak, i nie". "Czy da się wrócić do życia osobę, która zmarła przed chwilą?" i odpowiedź była ta sama. Mag za sowitą zapłatą zdradził Vicentowi sekret jego ożywiania trupów. Wytłumaczył mu, że martwi nie posiadają energii życiowej, która by ich napędzała, lecz on ofiarowuje im swoją własną Moc Magiczną, która może działać jako zamiennik dopóki się nie skończy. W ten sposób pozornie wraca do życia osoby zmarłe, chociaż technicznie nadal nie są żywe. Są mniej lub bardziej świadomymi marionetkami, które - o ile posiadają duszę - mogą mieć zupełnie własną wolę i zachowywać się jak osoba, która odeszła. I to był prawdziwy trop, na którym Vicent skupił się. Wymyślił, że stworzy taki generator Mocy Magicznej, który będzie nawet sam częściowo napędzał swoją, by wrócić Alexa do życia, gdyby zabiła go wada serca. Chciał, by zasilała go magia, a nie energia życiowa. Było to jedyne wyjście. Kolejne konsultacje z nekromantą i kolejna wydana fortuna sprawiła, że, z wykorzystaniem własnych umiejętności, zaklął w drobnej papierowej notce zaklęcie maga, które miało wrócić do życia zmarłego, jeżeli podaruje mu się Moc Magiczną. Pierwszy krok przygotowań wykonany. Następnym krokiem było zdobycie czegoś, co będzie mogło posłużyć jako generator Mocy Magicznej i czegoś, co zatrzyma duszę Alexa w ciele, by ten mógł mieć swoją własną świadomość. Poszukiwania nie były proste, a rada nekromanty mówiła o przedmiocie najlepiej związanym ze zmarłym.
Życie Lexa było niezmienne. Zajmował się swoimi sprawami, a ojciec swoimi. W przeciwieństwie do głowy rodziny - jego nie należały do istotnych czy prawdziwie poważnych. Uczył się, szkolił w dziedzinach, które go interesowały i nie miał większych planów na przyszłość, niż zostanie magiem, by móc wybierać się na zlecenia. Miał już spory potencjał magiczny, lecz obawiał się, że to nie wystarczy, więc jako szesnastolatek trenował dalej. Postanowił, że niedługo po osiemnastych urodzinach wyruszy do Magnolii, aby tam zamieszkać samotnie i prowadzić życie najemnego maga, który utrzymuje się z wykonanych misji. Plany były piękne, życie toczyło się dalej, aż do 11 sierpnia X801 roku.
Siedemnastoletni Alexander spędzał popołudnie w ogrodzie. Początkowo ćwiczył strzelanie z łuku, by później przejść do rutynowego treningu zaklęć, które już opanował, by nigdy go nie zawiodły. Temu wszystkiemu przyglądał się z okna swojego gabinetu Vicent, który wyglądał jak cień człowieka. Spał raz na kilka dni, praktycznie nie jadł, więc wychudł, a także całkowicie posiwiał i niemalże wyłysiał, a nie miał nawet pięćdziesięciu lat. Jego stan zdrowotny wcale nie miał się lepiej niż Lexa. Mężczyzna wyniszczył organizm, osłabił i często zapadał na choroby, które nie leczył, gdyż nie zwracał na siebie uwagi - najważniejszy był syn. Miał już wiele przygotowane, lecz wciąż nie posiadał generatora mocy magicznej. I stało się najgorsze. Nastolatek wytworzył w ręce spory kawałek kryształu, lecz zanim ten przybrał jakiś konkretniejszy kształt, to spotkał się z ziemią. Lex złapał się za klatkę piersiową, ściskając swoje ubranie i zginając się w pół. Jego twarz wyrażała czyste cierpienie. Vicent pośpieszył natychmiast na ratunek, jednak gdy dotarł do ogrodu, to jego pierworodny i jedyny syn leżał już nieruchomo na trawie. Jego ciemne, fioletowe oczy pozostały otwarte, a twarz zastygła w wyrazie zaskoczenia. Jakby był zdziwiony tym, że nastał jego kres, że jego historia została zakończona. Wtedy to głowa rodziny zrozumiała przerażającą prawdę - dla niego Alex był już martwy od czterech lat. On uśmiercił go we własnych myślach zaraz po zrozumieniu, że ten również posiada wadę serca. Od tego momentu był martwy, a przecież żył. Dotarło do Vicenta, że zamiast cieszyć się każdą chwilą życia swego syna, to on spisał go na straty. Odsunął go od siebie, by zająć się jego śmiercią. Od tej chwili Everill Vicent znienawidził samego siebie.
Ciało Alexandra zostało pokryte magicznym lodem z artefaktu, który został przygotowany na właśnie taką okazję. W ten sposób zwłoki mogły zostać zachowane w nienaruszonym stanie. Ostatnie pieniądze zostały wydane na specjalny artefakt, który potrafił umieścić czyjąś duszę w pojemniku, dopóki nie zostanie ona znów zwrócona do prawowitego właściciela. Ojciec nie miał czasu na szukanie jakiegoś przedmiotu - pośpieszył po artefakt i skorzystał z kawałku kryształu wytworzonego przez Lexa, by później również zamrozić go w lodzie, aby nie rozpadł się. Śmierć nastolatka została zatuszowana - nikt nie widział jak ten umiera, więc wszystkim sąsiadom Pan Everill wytłumaczył, że Alex pojechał do rodziny w Minstrelu, by szkolić się w magii. Rodzinie z Minstrelu zaś powiedział, że Alexander wybrał się do kuzyna Jerome. Sprawa załatwiona. Prawie pięćdziesięciolatek został bez klejnotów. Jego fundusz się skończył, rodzina nie chciała już mu nic pożyczyć, gdyż twierdziła, że zdziwaczał lub oszalał. Musiał sprzedać dom i wszystko inne co posiadał. W tym momencie całkowicie zerwał kontakt z każdym bliskim. Nikt nie wiedział co się z nim stało, a on w tajemnicy zabrał ciało syna i trafił do Artail gdzie zgłosił się ponownie do doktora Liama Heathrod. Vicent postarał się, aby za pieniądze z posiadłości medyk zgodził się na przysługę jaką miała być pomoc w sprawie ożywienia Alexandra. Wszystko czekało na ostatni element - generator Mocy Magicznej, ale im dłużej ta sprawa była badana, tym bardziej oczywiste stawało się to, że taki przedmiot nie istnieje. To oznaczało, że zmartwychwstałemu trzeba będzie ofiarowywać Moc Magiczną, aby ten mógł żyć. Ojciec był na to gotowy.
Był już sierpień roku X802 i Vicent podjął decyzję - czas wrócić do życia swojego pierworodnego. Doktor Liam miał jedno zadanie - musiał jedynie wszczepić w miejsce wadliwego serca kryształ z duszą Alexa, a później mógł - zgodnie z własną chęcią - zapomnieć o całej sprawie. Pan Heathrod obawiał się, że zostanie odpowiednio ukarany za nekromancję przez Policje Magiczną, więc nie dał się wrobić w dalszą pomoc. Swoją część zadania wykonał - wyciągnął serce siedemnastolatka i podmienił je z kryształem, do którego połączył wszelkie żyły i tętnice z pomocą magii. Dzięki zaklęciu po operacji nie została nawet blizna. Był już wieczór, kiedy wszystko było gotowe - medyk zgodnie z planem zostawił Vicenta w swoim ośrodku, by w razie czego wytłumaczyć to wszystko włamaniem. W przeciągu kilku godzin miała nastąpić chwila prawdy.
Pomieszczenie w którym znajdował się Pan Everill oraz jego martwy syn nie posiadało żadnych okien. Było zwyczajną salą operacyjną. Na zimnym stole leżał nagi Alexander pozbawiony serca, ale wzbogacony o kryształ na jego miejscu. Nad nim stał Vicent, który drżącymi rękoma gładził ułożony na klatce piersiowej Lexa kawałek papieru z zaklęciem mającym go ożywić. W końcu zebrał się w sobie i ułożył obie dłonie na ciele. Musiał aktywować artefakt oraz przesłać Moc Magiczną do ciała, aby to korzystało z niej jak lampa z nafty. Bał się tego, co może się wydarzyć, lecz pokrzepiła go prosta myśl. "Nie może być gorzej". Skupił się, wstrzymał oddech i przesłał Moc Magiczną. Zaklęcie zostało uruchomione, poczuł lekki ubytek swojej mocy, a wtedy nagle znikła cała. Tak drastyczna utrata całej Magicznej Mocy spowodowała, że mężczyzna padł na ziemie nieprzytomny. Jego ciało nie potrafiło sobie poradzić z taką utratą, a szczególnie wtedy, kiedy jego organizm był i tak potężnie wycieńczony i wyniszczony. Serce Vicenta z sekundy na sekundę słabło, aż w końcu zupełnie przestało bić. Alexander leżał na stole i wydawało się, że plan zawiódł.
Historia rodziny Everill została zakończona...
...jednak nie na długo. Kilka sekund później nagle zerwał się Alex. Zgiął się w pół do pozycji siedzącej. Przypominało to wybudzenie się z najgorszego koszmaru jaki można przeżyć. Rozglądnął się po pomieszczeniu i zdał sobie sprawę, że nie wie gdzie jest. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie narastająca fala pytań. Nie wiedział gdzie jest, kim jest, kto to ta leżąca osoba. Nie wiedział praktycznie nic. Stracił całego "siebie", a została w nim jedynie najbardziej podstawowa wiedza i umiejętności. Znał wspólny język, potrafił określać kolory, liczyć i wykonywać inne intelektualne czynności, ale świat był dla niego obcy tak samo jak on dla siebie. Zupełnie zdezorientowany chłopak wstał, by krążyć po pomieszczeniu zupełnie nago. Szukał jakiegoś celu, jakieś wskazówki. Dopadł się do torby, którą przyniósł Vicent, by mieć przygotowane ubrania, jakby syn zmartwychwstał. Przydały się. Lex założył je i kucnął nad nieprzytomnym mężczyzną. Przyglądał się tak chwilę, by nagle z trwogą stwierdzić, że nieznajomy mu osobnik nie żyje. Upadł na tyłek, a następnie panicznie odsunął się od zwłok. Siedział tak zszokowany wszystkim tym, co go otaczało. Minęła chyba godzina zanim postanowił wyjść, ale najpierw przeszukał ciało i zabrał jakiś pękaty mieszek. Nie sprawdził nawet co w nim było. Błądził przez piętnaście minut po ośrodku doktora Liama Heathroda. Ze zdziwieniem czytał litery na drzwiach. Wydawały mu się zupełnie obce, a jednak potrafił je rozczytać i rozumiał słowa. Przynajmniej niektóre. "Czym jest Fiore? Co to Artail?" zadawał sobie szeptem pytania, ale najistotniejsze było "Kim jestem?". Udało mu się trafić na zewnątrz. Była ciepła sierpniowa noc, chociaż sam Alexander nie miał pojęcia jaka jest pora. Nie wiedział nawet, że jest Alexandrem. Ruszył w jakimś kierunku - kiedy każdy jest obcy, to każdy jest dobry. Szedł ulicami, czasami mijał jakichś ludzi, ale był zbyt zszokowany, by o cokolwiek ich zapytać. W końcu zaczepił pewnego mężczyznę z pytaniem gdzie jest, a ten odpowiedział, że w Artail i zapytał, czy Lex jest nietutejszy. Ten pokiwał tylko głową. Skoro nie znał tego miejsca, to znaczyło, że był z innego - taką prostą miał dedukcję. "Chcę wrócić do domu" wymamrotał w końcu. Nie wiedział czy takowy dom posiada, ale pragnął znaleźć się w tym miejscu, bo wywoływało w nim uczucie bezpieczeństwa, którego teraz tak bardzo potrzebował. Mężczyzna połączył kropki i zrozumiał, że skoro chłopak nie wie gdzie jest i jest nietutejszy, to trzeba mu wskazać kierunek na stację kolejową. Tak też zrobił, a Alexander z braku posiadania lepszego celu wyruszył w podanym mu kierunku. Błądził przez ponad godzinę po ulicach Artail, ale w końcu trafił do celu. Nie czekał zbyt długo na pociąg - wsiadł w pierwszy jaki podjechał. Nie znał kierunku. Nie wiedział nawet gdzie może jechać. Był całkowicie zagubiony, ciągle w szoku, więc działał instynktownie, impulsywnie - niczym zwierze. Nie zastanawiał się, a zwyczajnie wykonywał coś, aby wykonać jeżeli tylko coś w nim skłoniło go do tego.
W ten sposób Alexander ruszył w podróż w nieznanym mu kierunku. Nie wiadomo gdzie jedzie i nie wiadomo gdzie wysiądzie. Historia rodziny Everill stoi pod znakiem zapytania. Vicent dokonał swego i jednocześnie skonał. Lex utracił pamięć, a reszta rodziny nie miała pojęcia co się dzieje. Nie-żywy i nie-martwy młodzieniec trafił do obcego mu świata. Sam dla siebie był obcy. Los ponownie zadrwił sobie z Everillów. Daje szczęście, aby później drastycznie je odebrać i tworzy nadzieję tylko po to, by ją zgasić.
Umiejętności fabularne:* Podstawy języka Sinya - Alexander do wieku pięciu lat mieszkał w Minstrelu, w którym posługiwano się językiem Sinya. Poznał wtedy jedynie podstawowe słowa, lecz w domu Diana i Vicent nawet po zamieszkaniu w Fiore niekiedy rozmawiali w tym języku i próbowali ćwiczyć syna w posługiwaniu się nim. Efekty są średnie i Lex nie ułoży skomplikowanego zdania, ale da radę się porozumieć.
* Znajomość przedmiotów magicznych - Rodzinnym interesem Everillów było prowadzenie sklepu z magicznymi przedmiotami. Chcąc nie chcąc Alex musiał poznać podstawy zarządzania takim obiektem, więc również i same artefakty. Alexander potrafi po poznaniu właściwości oszacować cenę takiego przedmiotu z granicą pomyłki 10% maksymalnie, a także potrafi ocenić rzadkość takiego przedmiotu. Oczywiście wszystko po poznaniu właściwości. (Zapomniana umiejętność)
* Plastyka - Lex w wolnych chwilach kreślił ołówkiem po kartkach różne kształty. Z czasem zaczął szkicować broń, a później budynki, zaklęcia jakie chciał opracować i różne inne twory. Samo korzystanie z magii sprawiło, że nauczył się tworzyć kształty. Alexander potrafi całkiem nieźle rysować i jeszcze lepiej tworzyć figurki z różnego rodzaju materiałów. Ma zwyczajnie talent plastyczny.
Umiejętności: * Zapasy Magiczne Lvl 1
* Łucznik Lvl 1
* Spokojny Umysł Lvl 1
* Skrytobójca Lvl 1
Ekwipunek: 5000
Rodzaj Magii: Kryształu - Magia polegająca na tworzeniu, niszczeniu i manipulowaniu kryształami. W przypadku Alexa nie ma jednego rodzaju kryształu jaki tworzy, chociaż jeden jest domyślny. Co rodzaj kryształu, to nieco inne jego "parametry". Zaklęcia są rozróżniane poprzez dodanie odpowiedniego przedrostku do nazwy zaklęcia, który określa kolor kryształu, czyli: Violet, Scarlet, Verdant, Azure, Shiny.
Rodzaje Kryształów:* Ametyst (Violet) - Domyślny kryształ, który służy do każdego zaklęcia. Jego naturalna forma jest twarda jak stal i potrafi być nieco ostrzejsza niż stal. Statystyki tego kryształu są zależne od rangi zaklęcia. Ametyst charakteryzuje się fioletową barwą.
* Rubin (Scarlet) - Kryształ, który może być znacznie ostrzejszy niż Ametyst i inne odmiany kryształów. Jego minusem jest to, że nie nadaje się do tworzenia skomplikowanych kształtów, więc nie utworzymy z niego nawet miecza, a jedynie proste kolce lub ostrza. Tworzenie Rubinu wymaga też więcej Mocy Magicznej, więc ilość tworów z Rubinu zawsze będzie mniejsza. Rubin da się rozpoznać po szkarłatnej barwie. Obrażenia spowodowane przez Rubin wystają poza ramy rangi zaklęcia, lecz ilość tworów spada.
* Szmaragd (Verdant) - Kryształ, który tworzy się najszybciej, niemalże błyskawicznie, ale za tę cenę traci na wytrzymałości i zasięgu tworzenia. Jest koloru zielonego. Szybkość tworów i samego tworzenia się ich wzrasta poza ramy zaklęcia, lecz wytrzymałość tworów i zasięg ich działania/tworzenia spada.
* Szafir (Azure) - Wyjątkowo twardy rodzaj kryształu. Potrafi wytrzymać i zablokować więcej, jednak tworzy się znacznie wolniej. Ten rodzaj kryształu ma barwę niebieską.
* Diament (Shiny) - Najbardziej niesamowity kryształ, który jest twardszy, tworzy się szybciej, jest ostrzejszy, ma największy zasięg i... jest najdroższy w kosztach Mocy Magicznej. Zaklęcia z wykorzystaniem Diamentu wykraczają poza swoją rangę, lecz są aż dwa razy droższe! Diament charakteryzuje się delikatnie białawą barwą.
Pasywne Właściwości Magii:* Crystal Heart - Z powodów niezależnych od Alexa stało się tak, że aktualnie nie posiada on serca, a zamiast niego ma kryształ - Ametyst wielkości pięści. Dzięki magii służy on jak serce, więc jest poniekąd magicznym narzędziem. Spełnia wszystkie funkcje serca, chociaż nie bije. Krew pompuje za pomocą Mocy Magicznej. Ametyst jest twardy jak stal, ale to nie sprawia, że nie da się go zniszczyć. Byle pęknięcie na nim sprawia, że Kryształowe Serce zaczyna coraz słabiej działać. Jeżeli Alexander nie wyda 30 MM na naprawę kryształu, to zwyczajnie umrze w przeciągu pięciu tur. Z każdą turą Alex słabnie o 20%. Całkowite przepołowienie lub zniszczenie Kryształowego Serca równa się ze śmiercią. Kryształowe Serce da się zatrzymać jedynie zniszczeniem lub utratą całej Mocy Magicznej. Zablokowanie MM nie przerywa działania serca.
* Fueled by Magic - Alexander już raz umarł, więc jego energia życiowa została wyczerpana. Aktualnie jego ciało jest generatorem Mocy Magicznej i tylko dzięki niej funkcjonuje. To ona napędza serce. To znaczy, że im mniej MM, tym gorzej jest z Alexem. Nie może szastać Mocą Magiczną na lewo i prawo, gdyż jej całkowity brak równa się zgonowi.
60MM+ - Stan Alexandra jest zupełnie normalny. Nic się u niego nie zmienia.
59MM - 40MM - Wszelkie zdolności fizyczne Alexa zostają osłabione o 20%. Czuje się lekko osłabiony, zaczyna mu szumieć w uszach.
39MM - 20MM - Wydolność Alexa spada o połowę. Wszelkie fizyczne aspekty są o 50% słabsze. Lekko kręci mu się w głowie, wzrok lekko rozmazuje, w uszach szumi.
19MM - 10MM - Ciało Alexandra działa na jedynie 25% swoich możliwości.
9MM - 1MM - Alexander zazwyczaj w tym momencie mdleje, lecz jeżeli przed utratą MM był w dobrej kondycji fizycznej (nie zmęczył się bardzo czymś innym oprócz utraty MM), to MG może zdecydować, że zachowuje przytomność. W tym momencie jest zupełnie wycieńczony. Z trudem sam chodzi.
0MM - Śmierć. Kryształowe Serce przestaje pracować, więc przestaje też być generowana Moc Magiczna. Alexander umiera.
Wszelkie zaklęcia blokujące Moc Magiczną w ciele nie zabijają Alexa, gdyż serce korzysta pasywnie z MM i to ze znikomej ilości.
* No Life - Brak energii życiowej równa się z tym, że wszelkie potwory żerujące na niej oraz magie polegające na wysysaniu jej nie działają. Alexander nie ma energii życiowej, więc jest odporny na wszystko co na niej bazuje.
* Creator - Jak przystało na maga posługującego się kryształem - Alex potrafi tworzyć kryształ rodzaju Ametyst. W formie PWM jest on twardy jak stal i nieznacznie ostrzejszy. W tym przypadku może tworzyć dowolny przedmiot, który nie przekracza rozmiarem piłeczki do tenisa stołowego. Da się również pokryć kryształem przedmiot, który nie przekracza tego rozmiaru. Taki twór wytrzymuje jedynie trzy tury, a później rozpada się na drobne, nieco ostre okruszki. Tworzenie kryształu z poziomu PWM jest bardzo powolne, więc nikogo tym nie zaskoczymy. Tworzyć możemy jedynie na własnej dłoni, a aby pokryć coś kryształem, to trzeba niemalże tego dotykać palcem. Nie da się pokryć kryształem materii organicznej, ani magicznych przedmiotów. Nie da się też tworzyć miniaturowej broni.
* Destroy - Jak umie tworzyć, to umie też niszczyć kryształ. Wystarczy myśl, a dowolny twór rozpada się na... no właśnie. Albo nieszkodliwy pył, który może najwyżej wlecieć w oczy ze skutkiem podobnym do piasku, albo rozpada się na drobne jak wióra okruszki, które są ostre. Zniszczyć na odległość da się jedynie cały twór, więc nie zniszczymy kawałka jednego kolca z trzech, a jeden kolec z trzech w całości. Aby zniszczyć dowolne miejsce kryształu, należy go dotykać. Da się nawet ułamać jego kawałek jakby był kruchszy niż suche drzewo. Wszystko dzięki temu PWM. Da się niszczyć jedynie własne twory.
* Manipulation - Było tworzenie, było niszczenie, więc czas na manipulację. To PWM potrafi wpływać na twory Alexa, ale także kamienie szlachetne naturalnego pochodzenia. Wystarczy dotyk, a z prędkością odpowiednią dla PWM możemy zmienić kształt dowolnego kryształu czy np. diamentu. Oczywiście dzieje się to powoli, więc im większy twór, tym więcej zajmie nam to czasu, zatem wartość bojowa jest zerowa. W możliwości tego PWM wchodzi również oczyszczanie kryształów i kamieni szlachetnych ze skaz oraz nieczystości, jednak jest to proces jeszcze wolniejszy, praktycznie ślimaczy.
* Expert - Lex jest ekspertem w dziedzinie kryształów i kamieni szlachetnych. Rozpozna gołym okiem nawet z drugiego końca rynku fałszywe klejnoty. O ile je dostrzeże. Wszelkie magiczne podróbki musi najpierw dotknąć, aby móc określić czy rzeczywiście są fałszywkami. Posiada również wiedzę na temat wszystkich rodzajów klejnotów i drogocennych kamieni.
* Illuminate - W ciemnych miejscach niezbędne jest światło, więc Alex postanowił nauczyć się tworzyć świecące kryształy. Wytworzenie takiego trwa około trzydziestu sekund, a jest on wielkości dłoni.
Świecący kryształ jest barwy fioletowej i daje światło o takiej samej sile, jak pochodnia, lecz ze względu na fioletową barwę rozświetla nieco słabiej. Taki kryształ w ręce będzie świecił tak długo, jak go trzymamy, lecz pozostawiony w jakimś miejscu lub podarowany komuś będzie świecił przez trzy tury, a później zgaśnie i popęka na tysiące kawałków. W dodatku taki kryształ poza rękami Alexa świeci z nieco mniejszą siłą. Kryształ nie jest w stanie oślepić kogokolwiek.
* Levitate - Twory Alexa są tworami magicznymi, więc czemu by nie móc ich kontrolować? Przedmioty do wielkości dłoni mogą być dowolnie unoszone w powietrzu. Nie nadają się do bojowych akcji, gdyż ich szybkość i siła są znikome. Zasięg ich kontroli to dwa metry od ciała. Jednocześnie da się kontrolować trzy twory. PWM typowo do sztuczek i zabawy.
* Lens - Na jednym ze swoich oczu Alex tworzy małą soczewkę, której zadaniem jest oczywiście zwiększenie zasięgu widzenia. Widzimy nieco dalej, lecz mamy problemy z wyraźnym widzeniem bliżej tym okiem. Soczewkę da się utrzymać ile się chce, lecz zniszczenie jej powoduje lekkie łzawienie oka przez jedną pełną turę. Problemem takiej soczewki jest jeszcze to, że wszystko wydaje się być delikatnie fioletowe, więc ciężej odróżnić kolory.
* Sense - Wystarczy chęć, a Alexander potrafi w promieniu dziesięciu metrów wykryć klejnoty, kryształy oraz drogocenne kamienie bez określenia kierunku. Wykryje nawet pył i okruchy, lecz jedyna wiedza, to ta, że znajdują się w pobliżu.
* Dust to dust - Im więcej pyłu i kawałków kryształu na polu bitwy, tym lepiej. Alex potrafi wykorzystać cały pył i kawałki kryształów, które są nie dalej od niego niż trzy metry, aby przyśpieszyć wykonywanie zaklęć. Im więcej wykorzysta, tym mniej będzie musiał stworzyć, więc zaklęcie zostanie użyte szybciej. Maksymalnie przyśpieszyć da się tworzenie o 10 sekund, a czas określa MG. To PWM nie przekroczy 0,5 Lvl'a Kontroli przepływu magii.
Zaklęcia:Ranga C:Dust (Możliwe do wykonania z: Ametyst, Rubin, Diament)- Spoiler:
W ręce Alexandra tworzy się niemalże natychmiastowo kryształ wielkości piłki do tenisa. Dopóki się nie skorzysta z drugiej części zaklęcia jest on zwyczajną, gładką kulą Ametystu. Jednak użycie drugiej części polega na tym, że kryształ "wybucha", zmieniając się w fioletowy pył. Pył utrzymuje się w powietrzu przez trzy tury i rozciąga się w średnicy pięciu metrów od miejsca "wybuchu". Działa jak zasłona dymna, gdyż jest na tyle gęsty, że nic nie widać w nim i przez niego. Wejście w pył sprawia, że nasze oczy zaczynają łzawić i piec nas. Podobnie jakbyśmy mieli w nich piasek, lecz nieco łagodniej.
Wersja Rubinowa: Kolory zmieniają się na szkarłatne. Średnica zmniejsza się do czterech metrów. Zasłona trwa dwie tury. Poruszanie się w niej powoduje drobne skaleczenia na skórze - jedynie delikatne zadrapania, które przez ilość są uciążliwe. Dodatkowo poruszanie się w pyle z Rubinu wywołuje mocne pieczenie w oczach. Wdychanie pyłu powoduje pieczenie dróg oddechowych oraz kaszel. Reszta niezmienna.
Wersja Diamentowa: Kolory zmieniają się na delikatnie białawe. Zasłona trwa cztery tury, a zasięg to średnica sześciu metrów. Poruszanie się w niej powoduje delikatne zadrapania, a oczy mocno pieką. Wdychanie pyłu powoduje pieczenie dróg oddechowych oraz kaszel. Koszt zaklęcia jest podwójny. Reszta niezmienna.
Arrows (Możliwe do wykonania z: Ametyst, Rubin, Szmaragd, Diament)- Spoiler:
W powietrzu nad głową Alexa tworzą się trzy kryształowe "sople" o długości 90 centymetrów. Są niesamowicie ostre i unoszą się w powietrzu bez możliwości ich dokładnej kontroli. Da się je przesunąć gdzieś na bok w zasięgu dwóch metrów od nas, ale nie jest to błyskawiczne, ani nie mają wielkiej siły. Prawdziwym ich celem jest wystrzelenie w wybrany przez Lexa cel. Alexander może wystrzelić je w dowolnej ilości. Ich szybkość jest porównywalna do strzału z łuku. Siła również jest podobna. Ich zasięg właściwy to 10 metrów. Po przekroczeniu tego zasięgu drastycznie zwalniają i ledwo dolatują do 15 metrów. Nie są samonamierzające, więc trafiają w punkt obrany przez Alexa. W stanie gotowym do wystrzału mogą utrzymać się przez całą tą samą turę, w której zaklęcie zostało użyte. Po utknięciu, czyli wytraceniu całej szybkości zmieniają się natychmiast w pył.
Wersja Rubinowa: Kolor zmienia się na szkarłatny. Tworzą się jedynie dwa "sople". Ich zdolność penetracyjna jest na poziomie zaklęcia C+. Zasięg właściwy to 7 metrów, po przekroczeniu drastycznie tracą na prędkości i dolatują maksymalnie do 10 metrów. Reszta niezmienna.
Wersja Szmaragdowa: Kolor zmienia się na zielony. "Sople" są dosyć kruche - wytrzymałość na poziomie zaklęcia D. Ich szybkość jest jednak na poziomie zaklęcia C+. Reszta niezmienna.
Wersja Diamentowa: Kolor zmienia się na delikatnie biały. "Sople" mają siłę penetracji i szybkość na poziomie C+. Ich zasięg to 13 metrów, a po przekroczeniu zmierzają zwalniając jeszcze 5 metrów, aż do 18 metrów. Koszt zaklęcia jest podwójny. Reszta niezmienna.
Barrier (Możliwe do wykonania z: Ametyst, Szafir, Szmaragd, Diament)- Spoiler:
Maksymalnie trzy metry przed Alexandrem w przeciągu trzech sekund wyrasta ściana z kryształu o szerokości trzech metrów, wysokości dwóch metrów i grubości dziesięciu centymetrów. Ściana ta potrafi zablokować dwa ataki rangi D albo jeden C. Blokuje jedynie fizyczne ataki, ale również pochodzenia magicznego. Wszelkie telekinezy, iluzje, ataki umysłowe działają normalnie. Bariera ta utrzyma się trzy tury, a następnie rozpadnie na kawałki.
Wersja Szafirowa: Kolor zmienia się na niebieski. Czas tworzenia to dziesięć sekund. Wytrzyma cztery ataki rangi D i dwa C. Po czterech turach rozpada się. Reszta niezmienna.
Wersja Szmaragdowa: Kolor zmienia się na zielony. Ściana pojawia się natychmiast. Wytrzyma dwa ataki rangi D lub osłabi jeden atak rangi C do D. Utrzymuje się przez dwie tury. Reszta niezmienna.
Wersja Diamentowa: Kolor zmienia się na delikatnie biały. Ściana pojawia się natychmiast. Wytrzyma dowolną ilość ataków rangi D, trzy C i osłabi B do rangi C. Po czterech turach rozpada się. Koszt zaklęcia jest podwójny. Reszta niezmienna.
Trap (Możliwe do wykonania z: Ametyst, Diament)- Spoiler:
Alexander po aktywowaniu tego zaklęcia potrafi pod swoją stopą, pod ziemią (tylko ziemią. Kamień, beton, kostka czy inne takie nie przejdą) stworzyć kwadratową płytkę o bokach po 25cm. Jedno użycie zaklęcia to dwie płytki, które można stworzyć w przeciągu jednej tury. Płytki utrzymują się pod ziemią do momentu aktywacji albo ich zniszczenia. Stanięcie na takiej płytce wiąże się z tym, że nagle nasza stopa zostanie przebita kolcem grubości dwóch palców aż na wylot - kryształ natychmiast zaczyna obejmować stopę rannego, aby go przygwoździć do ziemi. Takie przygwożdżenie wymaga nieco siły, aby się wyrwać (Siłacz lvl 1). Ewentualnie można wykopać płytkę i biegać z nią w nodze, chociaż będzie ona spowalniać.
Wersja Diamentowa: Kolor zmienia się na delikatnie biały. Aby się wyrwać należy mieć Siłacza lvl 2. Reszta bez zmian.
Ranga B:Floor (Możliwe do wykonania z: Ametyst, Szafir, Diament)- Spoiler:
W średnicy 5 metrów od aktualnej pozycji Alexandra ziemia pokrywa się w przeciągu 3 sekund cienką na centymetr warstwą fioletowego kryształu. Nie byłoby to nic niesamowitego, gdyby nie to, że każdy kto stanie na krysztale stanie się jego ofiarą - kryształ zwyczajnie stara się pokryć wszystko nowe co dotknie go. Wspina się na maksymalnie 40 centymetrów do góry i chwyta natychmiast. Aby poruszać się po nim należy mieć sporo siły w nogach (Siłacz lvl 1), a i tak każdy krok to niesamowity wysiłek i walka z chwytającym gruntem, więc ledwo robimy krok. Jeżeli ktoś jest naprawdę potężny (Siłacz lvl 2), to nie zostaje zupełnie spowolniony. Każdy krok czy nawet bieg to ten sam efekt. Zatrzymanie się na takim krysztale sprawi, że ten będzie wędrował co raz wyżej. Jedna pełna tura zatrzymania się, to 20 centymetrów w górę okrycia kryształem. Gdy kryształ pokryje ponad kostkę, to trzeba mieć naprawdę wiele siły (Siłacz lvl 2,5), by się wyrwać. Pokrycie całych 40 centymetrów nóg wiąże się z tym, że należy mieć nadludzką siłę (Siłacz lvl 3), aby wyrwać się z niego. Kryształ utrzymuje się na ziemi przez 2 tury. Kryształ wokół schwytanej osoby, o ile nie wyrwie się przed końcem zaklęcia, utrzymuje się jeszcze dodatkową turę, lecz jest osłabiony (wymagany poziom siłacza -1 od normalnej wersji zaklęcia).
Wersja Szafirowa: Kolor zmienia się na niebieski. Pokrywa ziemię w średnicy 5 metrów w 15 sekund. Wspina się 5 centymetrów na turę w górę. Maksymalnie pokrywa 15 centymetrów w górę. By się po nim poruszać należy mieć Siłacza lvl 1,5, a spowolnienie jest o 50%. Pokrycie ponad 5 centymetrów w górę wymaga Siłacza lvl 2, aby się wyrwać. Pokrycie ponad 10 centymetrów wymaga Siłacza lvl 2,5, aby się wyrwać. Pokrycie powyżej 10 centymetrów wymaga Siłacza lvl 3, aby się uwolnić. Reszta niezmienna.
Wersja Diamentowa: Kolor zmienia się na delikatnie biały. Pokrywa ziemię w średnicy 10 metrów w przeciągu 7 sekund. By się po nim poruszać należy mieć Siłacza lvl 2, a spowolnienie jest o 45%. Pokrycie ponad 5 centymetrów w górę wymaga Siłacza lvl 2,5, aby się wyrwać. Pokrycie ponad 10 centymetrów wymaga Siłacza lvl 3, aby się wyrwać. Po zakończeniu działania zaklęcia o ile osoba była schwytana w momencie jego końca, kryształ przytrzymuję ją przez dodatkowe dwie tury bez osłabienia kryształu. Reszta niezmienna.
Ranga A:Golem (Możliwe do wykonania z: Ametyst, Szafir, Diament)- Spoiler:
W promieniu pięciu metrów od Alexa tworzy się w przeciągu dziesięciu sekund kryształowy golem. Golem ma 2,5m wzrostu i ma humanoidalne kształty. Zamiast lewej dłoni ma kolec, a prawa jest zwyczajną pięścią. Golem Waży... wiele zapewne jakieś kilkanaście ton. Nie może biegać, a jedynie chodzić - jego prędkość jest taka, jak zwyczajnego człowieka, który spaceruje niezbyt pośpiesznie. Golem jest potężny (Siłacz i Łamacz Kości Lvl 3), ale również wolny w swoich atakach (Joker -1). Jest zupełnie odporny na wszelkiego rodzaju broń oprócz obuchowej, która w starciu z Golemem jest jednak o 50% mniej efektywna. Golem potrafi wykonywać niezbyt skomplikowane polecenia (wypowiedziane) Alexandra i potrafi zapamiętać szereg czterech takich poleceń, więc można przekazać mu krok po kroku co ma wykonać. Nie oddali się na odległość większą niż 100 metrów od Lexa - osiągając granicę zatrzyma się, jakby trafił na magiczną barierę. Wyciągnięcie go poza zasięg sprawi, że ten natychmiast zawróci, by tylko znaleźć się w zasięgu Alexandra - porzuci wszelkie wykonywane polecenia, aby tylko znaleźć się w zasięgu. Gdy już znajdzie się w zasięgu, to będzie kontynuował wykonywanie poleceń. Jeżeli golem znajdzie się poza zasięgiem Alexa przez PONAD jedną turę, to rozpadnie się. Golem utrzyma się trzy pełne tury, a później rozpada się na drobny pył.
Wersja Szafirowa: Kolor zmienia się na niebieski. Golem tworzy się jedną pełną turę. Jest odporny na wszelakie fizyczne obrażenia, także obuchowe. Utrzyma się cztery pełnych tur od zakończenia tworzenia. Reszta niezmienna.
Wersja Diamentowa: Kolor zmienia się na delikatnie biały. Golem jest odporny na wszelakie fizyczne obrażenia, także obuchowe, Utrzyma się pięć pełnych tur i działa na zasięgu 200m. Reszta niezmienna.
>PODGLĄD - BEZ TEGO DUŻEGO KRYSZTAŁU NA PLECACH