HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Murthag




 

Share
 

 Murthag

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Murthag


Murthag


Liczba postów : 7
Dołączył/a : 16/11/2012

Murthag Empty
PisanieTemat: Murthag   Murthag EmptyPią Lis 16 2012, 22:15

//Z góry przepraszam za duży brak polskich znaków i mało rozbudowaną samą treść historii i co ujawnia ale pisałem na fonie to wszystko co bylo trudne bo jeden błąd i musiałem od nowa.//

Imię:Murthag
Pseudonim: Cień
Nazwisko:---
Płeć: Mężczyzna
Waga:75
Wzrost:185
Wiek:20
Gildia: Death Head Caucus
Miejsce umieszczenia znaku gildii: kark
Klasa Maga: 0

Wygląd: Bluznierczym slowem stwierdze, iz jest on nieszczególny. Zewnetrzna powloka, moze zreszta i interesujaca, ma jedynie skrywac cala reszte. Humanoid, bez watpienia Humanoid... ale czy to czyni go istota ludzka? Smukla sylwetka, która tak rzadko opuszczala ciemne szaty, byla koloru czysto bialego. Brak jakiegokolwiek znamienia, czy wrodzonej skazy sprawial wrazenie iz to sami bogowie perfekcyjnie ulepili to cialo. Zreszta na marne, gdy zaledwie po kilku latach egzystencji, obroslo ono w blizny. Dwie szramy, obie uczynione tym samym ostrzem, wyszarpanym z posród zimnych objec smierci. Dwa stygmaty, które prawie go do tych objec smierci ponownie poslaly. Lodowe dlonie, byly juz tak blisko, az zostawily nieodwracalne slady. Nieroztropnie jednak, zostal wtedy odratowany, wydarty. Brak rzezbionej, sztucznej muskulatury, gdyz o "linie" dbaja noszona zbroja i miecz. Twarz martwa. Przedstawiala jedynie to, co obserwator mial zobaczyc. Kazdy ruch powiek, mrugniecie czy nawet usmiech, byly zawsze...albo prawie zawsze?- sztuczne. A rumieniec? Ten chyba jeszcze nigdy nie zawital na biale sciany. Jego nie mozna udawac, wiec teoretycznie nigdy nie mial prawa sie pojawic. On... byl doskonalym aktorem. Do perfekcji opanowal kilku róznych akcentów, wlasnego, wrodzonego niczym przeklenstwo, uzywajac tylko przez pomylke. Tak samo Mimika. Mógl udawac... a wlasciwie udawal, wszystkie mozliwe odruchy, od ziewania, poprzez niesforna zabawe lokami, na niektórych tikach nerwowych skonczywszy. Nawet gesty, tak jak i slowa, te najczulsze i najbardziej intymne, mogly byc powiescia usnuta przez skryty i chory umysl. Oprócz charakterystycznych ubran, czy sposobu poruszania sie majacego ukryc jak najwiecej, dla zbyt ciekawskich oczu, aure roztaczala równiez nieprzystepnosc. Wyniosle, wrecz zawsze wrogie zachowanie, celowo odstraszalo przypadkowych nieszczesników, którym udalo sie go spotkac. Jedynie kilka osób, z których czesc nieodzownie tego zaluje, znalazlo w Sobie odwage i ochote, aby przebic sie przez ten psychiczny pancerz, próbujac nawiazac jakikolwiek kontakt. Jedna, jedyna rzecza, która odstawala od calego tego schematu, rzecza która byla wrecz eksponowana na kazdym kroku, byly wlosy. Dlugie, kruczoczarne, nieraz spowijaly sylwetke, kiedy to prezentowal je niczym dumny paw. A i mial ku temu powody. Nici te, byly jedna z nielicznych pozostalych wiezi, laczacych go z rodziną. Symbolizowaly one najwyzsza kaste, ta najczystszej krwi. Duma rodu, znak rozpoznawany bardziej niz czerwono bialy symbol. Utrata ich w walce, pozbawiala tytulów szlacheckich, ale przede wszystkim dumy. Dumy i prawa godnego zycia. Tym oto sposobem, dotarlismy do ubrania, jak i akcesoriów. Chociaz...Nie jest tajemnica, ze najlepiej prezentowal sie zupelnie bez Nich? Odzienie, nie bylo wcale tak wykwintne, jak wymagaloby tego jego pochodzenie. Wspomniana wczesniej zbroja, juz bardziej przypominala jego wlasna skóre i szkielet, nizli ciezki pancerz majacy wlasciwosci ochronne. Bez specjalnych ekscesów, jezeli chodzi o obuwie. Luzne, szerokie i oczywiscie czarne spodnie, przeplatane duza iloscia kieszeni moze i sprawialy wrazenie nieporecznych ale ostatecznie pozostawialy bardzo duzo swobody której tak potrzebowal, odbierajac jak najwiecej ksztaltów i cieni. Górna czesc stroju, tak jak buty, nie prezentowala sie wyborowo. Zreszta nawet nigdy nie miala. Tak naprawde, nigdy nie mial czasu aby o to zadbac. Pozbawiony gustu, wyczucia smaku i koloru, postanowil pozostac przy luznej koszuli, ewentualnie zwanej kimonem, tak skrzetnie skrytej pod ciezkim plaszczem. To on, rozmywal cala sylwetke chlopaka, siejac tak perfidne ziarno niepewnosci w sercach wrogów.
Sztuczny, wręcz plastikowy. Przedstawia osobę, chociaż to raczej zbyt wiele powiedziane, dość szczątkową i raczej pustą. Dwunóg, zewnętrznie przypominający chłopca. Laleczka jest wysoka, na jej zbudowanie, zmarnowano więc wiele materiałów. Może i niegdyś wykonana starannie, teraz już powoli następował rozpadł. Brak dbałości o marionetkowe piękno, kończył się powolną acz nie ubłaganą defraudacją walorów estetycznych. Dużo materiałów zostało zużytych na imitację włosów, które może i kiedyś mogły oszukać naiwną publikę, teraz były jedynie garstką związanych ze sobą bawełnianych sznurków, niezadbanie i nieskładnie opadających na tył. Ubrania ciążyły zabawce. Tak jakby były szyte nie na miarę, a następnie zmoczone aby dodatkowo uprzykrzyć życie odbiorcy. Ściągały całą postać ku ziemi, naciągając niewielkie niteczki, odbierając tym samym kuglarzowi przyjemność z prowadzenia teatrzyku. Zużyte, wytarte idealnie jednak pasowały co podobnie traktowanej reszty rękodzieła. Nigdzie jednak nie było widać drobnej metki, czy też podpisu, zupełnie tak jakby autor chciałby się wyrzec swej twórczości.

Charakter: On... Nie jest zly. Nie jest tez w zadnym wypadku dobry. Teraz, z pewnoscia poczulby sie urazony, gdyby ktos tylko spróbowal zakwalifikowac go wedlug tak prosty kategorii. Dobro i Zlo, sa zbyt... subiektywne. Kazdy na tym swiecie walczy, aby stac sie czescia Anielskiej Armady Dobra, lub Diabelskim Legionem Zla. Stawanie po jednej stronie... ogranicza. Wachlarz mozliwosci, jak i postaci mozliwych do odegrania, drastycznie spada. Jednak wbrew obiegowym opiniom, zasady czy jakakolwiek etyka, wcale nie sa mu obce. Tylko praworzadni glupcy, bezmyslni idioci ograniczeni na tyle, aby nie dostrzec prawdziwego piekna dwustronnej monety, smia bezpodstawnie zarzucic Mu wyobcowanie. A on.. on potrzebuje zasad. Jakiegokolwiek kodeksu, czy te moralnego, czy prawnego, chociazby tylko po to, aby go zlamac. Aby calkowicie swiadomym konsekwencji, spróbowac wstapic ponad niego -droga dedukcji zasady sa wiec nieodzowne. A co... jezeli chodzi o... wiecie, Niego? Nie posiada sztywnych wytycznych. Wszystko jest analizowane, na podstawie konsekwencji, sowicie spowitych duma. Jezeli okropny czyn, przyniósl w ostatecznym rozrachunku korzysc, czy to w postaci moralnej, czy chociazby wiedzy, wtedy czyn byl sluszny Blad jest tak powazny, jak powazne sa jego nastepstwa. Dlatego nie boi sie nawet najwiekszego ryzyka, jezeli tylko istnieje drobna szansa na odniesienie ostatecznej korzysci. A jezeli owa blahostka jest jego zachcianka, bez wahania poswieci jeszcze wiecej. Ale... nie czyni go to przeciez zlym! Tylko przypadkiem, upodobal Sobie ciemniejsza strone. Moze bez opamietania plawic sie w najczarniejszych odmetach mroku, aby tylko zakosztowac anielskiego musniecia. Identycznego zreszta jak to, które doprowadzilo go tutaj... Tak. delikatna perspektywa, zostala spaczona przez pochodzenie. Pierszym nastepstwem jest bezwzledny Szacunek. Bez niego, rodza sie konflikty mogace trwac cale wieki, a na tym padole, nie mamy az tyle czasu, aby tracic go na blaznów? Nie wszyscy jednak, zasluguja na ten przywilej. A Ci, którym dane bedzie juz go zasmakowac, z pewnoscia nie przezyja dostatecznie dlugo aby móc sie nim nacieszyc. Kolejna czescia tego postepowego lancuszka, jest Honor. Bez Niego, tak jak bez gestych dlugich wlosów (wszak ich jedyna rola i obowiazkiem jest symbolizowanie wlasnie Honoru), zycie pozbawione jest pierwszorzednego sensu. Nie dazy do slawy, w zadnym wypadku nie interesuje go prymat czy to na scenie politycznej, krajowej, czy zadnej innej - jednakze jakakolwiek próba, chocby ta najmniejsza skryta posród niepotrzebnej biurokracji, pozbawienia go godnosci, spotka sie ze stanowczym sprzeciwem. Po co byc "najwiekszym"... skoro potem nie mozna nawet przegladac sie lustrze? Szacunek, Duma i Honor. Te cechy, uzyskane wraz z limitem wlasnej krwi, zarezerwowal na wylacznosc. Nikt nie jest w stanie go ich pozbawic, tak samo jak nikt inny nie jest ich równie godzien co on...on sam. Mimo spaczonego umyslu, nieodwracalnie zepsutego Klanowymi Kazaniami, sprawia wrazenie niezwykle podatnego na specyficzne piekno. Cichutka melodia, nie glosno i natretnie, lecz dzwiecznie i wstydliwie pogrywajaca w tle, subtelny zapach rózy, pozwalajacy zamknac oczy i znalezc sie wtulonym w setki malutkich szkarlatnych platków, w rozkwitajacym ogrodzie, czy tez delikatny, aksamitny dotyk materialu, tak bardzo pobudzajacy zmysly, samym tknieciem..takie drobnostki, nieporównywalnie mniej istotne niz godlo klanowe, lecz mimo wszystko potrafia zafascynowac go na tyle, aby kompletnie postradal rozum, a dokladniej umiejetnosc zimnej kalkulacji, która tak zwykl sie kierowac. A co czyni go tak... aspolecznym? Wrodzona zlosliwosc? Podstepnie uknuty i wprowadzany w zycie plan bogów? A moze po prostu brak ochoty na marnowanie czasu, zwlaszcza na interakcje z inkompetentnymi kretynami?! To juz pozostanie, Jego Slodka Tajemnica...

Historia: Pamiętnik... Pff, cóż za bezsensowny pomysł. Kilka kartek papieru, oprawionych w wykonaną z czystej skóry oprawkę. Skóry, ha ciekawe czyjej- ciekawe jakie stworzenie musiało oddać swój żywot abym mógł jedwabnym dotykiem muskać tą uroczą okładkę. Tytuł, oraz Dedykacja od kilku administracyjnych pachołków, wypalone na owej skórze, wszystko ociekające niepotrzebną, choć miłą dla oka i dotyku elegancją. Oczywiście-Mnie godną, wszak nigdy nie zaakceptowałby nawet prezentu jakością i intencjami uwłaczającego jego osobie. Cała ta burżuazja, tylko po to, aby skusić moją dłoń, mą nieskalaną inwencję twórczą, do przepisania kilku głębokich myśli na ten jakże cienki papier. I chyba rzeczywiście działa, bo... właśnie to czynię? Jakże to było cudowne i niecne! Zmusić Wojownika, oczywiście przy pomocy podstępu, aby uwolnił Swoją inwencję twórczą, spożytkował niespożyte pola kreatywności. Nie wiadomo lecz po co, nie wiadomo dla kogo... Tak czy owak, chcąc czy nie chcąc, podjąłem się tego niewdzięcznego zadania, wierząc iż zostawię po Sobie "coś" więcej, niż tylko Chwalebne Czyny i jakiegoś dzieciaka niosącego brzemię tej krwi. Zabawne, ale Sztuka Pisarska, jest o wiele trudniejsza od Sztuki Miecza, tym bardziej jeżeli ktoś jeszcze nigdy nie rozwijał tej pierwszej. Otuchy dodaje Mi jednak fakt, że nie jestem pierwszym który wyrusza tym zdradliwym i gramatycznym szlakiem. Wiara w przyszłość, w następne pokolenia, czy tylko chwilowa wiara we własne umiejętności? Czas, jak i ilość zapisanych w tym notatniku stron, pokażą. Tymczasem, wypadałoby się... chyba jakoś przedstawić? O ile każdy głupiec, jest w stanie przeczytać okładkę, poznając Me Imię, jak i Klan który Mnie zrodził, o tyle nie ma tam napisanego zawodu, hobby czy chociażby koloru oczu. Taak, rubryka osobista, tak dokładna jak akta, mogłaby się okazać...użyteczna, w takim stopniu jak i głupia. Więc... Kim jestem? W ogóle kimkolwiek Jestem? Jakbym mógł Się zdefiniować przy pomocy kilku prostych zdań? Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, iż... wystarczy Mi tylko jedno prostu słowo. Owszem, jestem wojownikiem, , mordercą, wybawcą, czy czymkolwiek tam Sobie zechcecie. Jestem zły, arogancki, bezczelny, butny, słodki jak miód, fałszywy, dwulicowy, impertynencki, nonszalancki, pożądany- to wszystko też nie jest w stanie całkowicie oddać Mojej skomplikowanej osoby. Bo nie można opisać czegoś, aż tak zmiennego, nigdy nie posiadającego jedynej i właściwej formy-potrafiącego idealnie dopasować się do otoczenia, jak i wszelkich oczekiwań, a następnie wedle własnych pobudek-całkowicie je zawieść, lub spełnić. Może więc poprzez czyny? Czasem ratuję, czasem odbieram życie. Gardzę, miłuję, chronię, niszczę... też zbyt dużo przeciwności. A nawet jakby wrzucić do wszystko do jednego, tak naprawdę głębokiego, głębokiego garnka, wyjdzie... nic. Neutralność. Pustka. To z pewnością przez karmę. Mniejsza z tym. W takim razie, jakim prawem, jestem w stanie określić Siebie tylko jednym, jedynym słowem? -"Jestem...."- przede wszystkim innym. Dopiero potem... no, to wszystko, o czym zresztą sami czytający, już się przekonaliście. I to najczystszej krwi! Korzeń, Pień, a nie odrosty, czy poboczne gałęzi-paradoksalnie, Przeklęta lecz Niezbrukana Krew!. Wywodzę się z najczystszej Kasty, nigdy nie spaczonej odmieńcami innego kodu genetycznego. No i siłą rzeczy... najmniej liczną. Nawet nie wyobrażacie Sobie, jak ciężko jest zachować czystość krwi jednego rodu! Istny reżim, zarówno moralny jak i fizyczny. Obraz, odstraszający innych, nawet członków tego samego klanu, wysoka cena, byle tylko uniknąć nieczystej mieszanki. Wysoka cena, aby znaleźć się podest wyżej, niż cała reszta tej bandy nazywającej Siebie "o ironio". Pozerzy. Oni przeklną tą księgę, przeklną, będą chcieli zniszczyć, spalić! Zresztą jak wszystko co przekracza ich ograniczone i żałosne kompetencje. Kiedy oni stali się tak bardzo ludzcy?! Heh... Pisząc te słowa, zastanawiam się... czy przypadkiem przez samą treść tego opowiadania, nie daję się poznać czytelnikowi, bardziej niźli bym tego chciał. W takim wypadku, będę się musiał dobitnie postarać, aby opis ten nie trafił w nieodpowiednie ręce, ręce osoby zdolnej go w jakikolwiek sposób wykorzystać, o ile w ogóle zrozumieć, a nie beznamiętnie podążać oczyma pod precyzyjnie napisanych literach, formach i znakach. A teraz... pozwólcie, iż opowiem Wam, Moją historię....


Shigatsu, Rok Pański 1ζΩ2

Czas płynął. Nieubłaganie. Spotkanie w rodzinnym gronie, pozostawiło na Mnie pewne piętno. Owszem, potrzebowałem odrobiny czasu, aby dojść do Siebie, ale o wiele bardziej ten czas, potrzebny Mi był abym zrozumiał jakie skrajne głupoty głosiłem. Natchniony, mówiłem to, co inni chcieli usłyszeć, lecz nie to co myślałem. Ciekawe jak bardzo jeszcze potrafię się zmienić, aby tylko zostać otwarcie przyjętym przez jakąś społeczność. To był...odruch. Przecież Mi nawet na Nich nie zależało. Na nikim. Nie na wszystkich... Chciałem stworzyć dobre wrażenie, przyćmić nieznajomego, zaimponować...nieważne. Teraz jednak nadszedł czas, wziąć odpowiedzialność za Swoje słowa. Była jednak... zbyt duża. Jak mógłbym nieść takie brzmienie, jeżeli nawet nie mogę szczerze patrzeć, szczerze i otwarcie zachowywać się przy tych...kundlach? Słyszeli to co chcieli usłyszeć, ponieważ to im mówiłem, perfekcyjna iluzja, manipulacja, ostatecznie jednak bezcelowa. Ale przytłaczająca, dlatego też, tego dnia... postanowiłem się jej wyprzeć. Wyprzeć świadomości Mego rodu. Nieodwołalnie zniszczyć więź, łączącą Mnie z całą resztą.... Och, to prawie jak...hipokryzja? Ograniczony słownik, ograniczenie spowodowane kartką papieru. Już sama wymowa Mojego nazwiska przesiąknięta była strachem, powagą. A ich? Jedynie pogardą. Zbyt wielu głupców, tego jednak nie rozumiało. A Ja, nie mogąc przyjąć odpowiedzialności, postanowiłem się odciąć. Poczekałem, aż zapadnie zmrok... Nie mam pojęcia dlaczego ludzie wierzą, iż ciemność pozwoli ukryć ich mroczne uczynki. Fakt, iż w ciemnościach nic nie widać, więc nic się nie wydarzyło. Nie wiem również dlaczego, i ja tak myślałem. A może dalej tak uważam? Historia...miała swoją kontynuację. Wszystkie historie mają. Bajki, legendy-wszystko się jakoś kończy. Tego jednak nie dowiemy się już czytając ten sam, teraz już nie tak dostojny pamiętnik. Okładka była przypalona i ubrudzona. Kartki, znajdujące się po środku, mogły opowiadać zarówno o Największych Podbojach jak i Nieszczęśliwej Miłości...Mogły, bo teraz zostały wyrwane i... i stracone! Zostały po nich już tylko kawałki nierówno usuniętego papieru (jakby w złości i gniewie!), świadczącego o swej dawnej świetności...


Umiejętności:
Specjalizacja w ofensywie lvl1
Kontrola przepływy magii lvl1
Sokolooki lvl1
Ekwipunek:

Rodzaj Magii:Eksplozja
Pasywne Właściwości Magii
Zaklęcia:
Mini eksplozja- Jest to najmniejsza z eksplozji zdolna wysadzić np. zamek w drzwiach, pojebańcze zawias, eksplozja a dokładnie jej epicentrum jest ustalane przez kontakt wzrokowy więc precyzja jest zależna od wzroku i odległości.(ranga D)

Eksplodu- Eksplozja o średniej mocy, nie należy do najsilniejszych, jest wstanie wyważyć drzwi, wyrwać dziurę w ścianie czy urwać kończynę, jak w poprzedniej eksplozja a dokładnie jej epicentrum jest ustalane przez kontakt wzrokowy więc precyzja jest zależna od wzroku i odległości. (ranga C)

Eksplodu maxima- Jest to wybuch o dużej sile rażenia który jest w stanie poważnie uszkodzić budynek a nawet zniszczyć dużą jego część (zależy od wielkości i rodzaju wiadomo że zamek a kamienica to dwie różne sprawy i różną mają trwałość) (ranga B)

Eksplodująca pięść- Przy uderzeniu powstaje eksplozja która zwiększa siłę ciosu dwukrotnie, nie powoduje za to żadnych skutków jak przy zwykłej eksplozji. (ranga C)
Powrót do góry Go down
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Murthag Empty
PisanieTemat: Re: Murthag   Murthag EmptySob Lis 17 2012, 18:27

Nie chcesz PWM - ok.
Etto... Opis w jednym bardzo długim, w dodatku z jednym przecinkiem, zdaniu. Brawo. Ale dobra... powiedź ty mi o co chodzi z... "bla bla bla jest ustalane przez kontrakt wzrokowy, więc precyzja jest zależna od wzroku i odległości..." Chodzi o to, że ... Uh. Dobra, zasięg 3 metrów, ale tak jak mówisz za dużych obrażeń to to nie zada. Bo to ranga D. Wielkość wybuchu jest nie wielki, ledwie parę centymetrów sześciennych.

Następny... Ekslpodu. Eh. Zasięg 4 metrów. A obrażenia adekwatne do rangi zaklęcia. Wybuch już nie co większy ma rozmiar...

Maxima. Ok, bo to zaklęcie B więc jest okey, ale obrażenia adekwatne do rangi w dalszym ciągu. Zasięg 5 metrów.

Pięść - okey. Ale... wytłumacz mi jak by to miało działać. Skoro powstaje eksplozja, to po takim czymś twoja ręka powinna zostać odrzucona pomimo tego, że to twoja magia. Tak więc okey, ale jeśli tym uderzysz to twoja ręka zostanie odrzucona do tyłu, co może skończyć się nie przyjemnie.

W każdym wypadku o tym co wysadzisz a co nie, decyduje MG. A zasięg to nie jest pole rażenia wybuchu, tylko TWÓJ zasięg przy rzucaniu czaru.

Mniej więcej akcept.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
 
Murthag
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Martwe/Porzucone
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.