I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielkie miasto na południu Pergrande, na zachód od Berdaki. Znajduje się na terytorium klany Botan. Słynie z produkcji bardzo dobrego wina ryżowego i z krajobrazów, które ściągają tutaj licznych artystów. W całym mieście rośnie wiele różnych w tym rzadkich, rodzajów roślin. Sam letni dom władcy klanu, otacza gaj z wiśni, które wiecznie kwitną zachwycając swymi różowymi płatkami. Tylko w tym celu głowa klany zatrudnia trzech kapłanów. Dom znajduje się na północnym krańcu miasteczka, bardziej na południe znajdują się domy wieśniaków, trakty oraz plantacje ryżu. ~~
MG
Spacer po domu wydawał się Frederice najlepszym wyjściem na odzyskanie pamięci. Wyszła więc ona ze swojego pokoju schodząc po schodach piętro niżej gdzie natknęła się niemal natychmiast na jakąś kobetę. Była od niej z 20cm niższa i znacznie starsza. Białe włosy, niemal identyczne z bielą włosów Frederici, upięła w kok na czubku głowy. Ubrana w kimono herbacianego koloru, właśnie chyba szła do dziewczyny. Widząc ją jednak na dole pisnęła zaskoczona i złapała ją za ramiona.-Cukiereczku co ty tutaj robisz? Z uszkodzoną głową tak? Mój ty ptysiu z pudrem powinnaś leżeć w łóżku i odpoczywać.-Zaczęła szybko mówić przyprawiając Fredericę o lekki ból głowy. Słysząc tę rozmowę z pokoju obok wyszedł, zapewne pan domu i ojciec Frederici. Był on... gruby. No, pulchny. O rumianej bardzo miłej dla oka twarzy i uśmiechem, który sprawiał że z automatu się tego człowieczka lubiło. Wyższy od żony, wciąż miał włosy mysiej barwy, jedynie przepatane siwizną w kilku miejscach. Małe seledynowe oczka świdrowały Frederice z rozbawieniem. Na sobie miał Turkusowe kimono w różowe flamingi. Wyglądał cudacznie.-No, Frederico moja ty kochana, słodka córeczko, nie wolno mamci martwić-Pokiwał palcem i zaśmiał się.-Ale skoro już zeszłaś, to chodź, chodź, zjemy coś słodkiego i porozmawiamy.-Złapal dziewczynę za dłoń i delikatnie ale stanowczo poprowadził do pokoju z którego wyszedł. Żona rzecz jasna ruszyła za nim. Tam usiedli na poduszkach, przed małym stoliczkiem, przy którym leżały kandyzowane owoce. Zaraz też jakaś służąca postawiła przed Fredericą kubek z zieloną herbatą.-Więc, jak się czujesz kochanie?-Zapytał, zapewne ojciec, nieco poważniejąc.
Autor
Wiadomość
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Kokonat Nie Mar 13 2016, 12:07
MG
Słysząc co przyszła żona jego brata ma do powiedzenia, Hanzo uśmiechnął się pod nosem, a następnie zaśmiał.-Grozić? Oczywiście że nie. Pozwól więc że ja też cię poinformuję o pewncyh faktach, o których pewnie zapomniałaś.-Powiedział Hanzo z uśmiechem.-Załóżmy, czysto hipotetycznie że będziesz miała niewątpliwe szczęście zachować honor i umrzeć, kiedy odmówisz ślubu. Oczywiście na taka łaskę losu bym na twoim miejscu nie liczył, ale powiedzmy że zdążysz.-Usiadł przed Fredericą i Hienshinem, w zasięgu ich rąk.-Botanowie stracą jakąkolwiek kartę przetargową. W dodaku urażą mnie... nie będę miał wyboru, sama rozumiesz. Moi wojownicy wejdą na wasze tereny. Zabiją każdego jednego wieśniaka, zgwałcą każdą jedną wieśniaczkę, dzieci wezmą do niewoli. A potem dotrą do twojego domu oraz domu twojego brata. Twój brat zostanie ścięty a jego zonę zgwałci każdy żołnierz w mojej armi. Każdy jeden, a jeśli będzie dalej żywa, wywlokę ją za włosy na ulicę i kążę gwałcić każdemu wieśniakowi który poprzez przysięgę lojalności zachowa życie. Jeśli przeżyje i to, za włosy przywiążę ją do konia i będę ciągnął po całym Pergrande, aż umrze. To samo zresztą spotka mojego głupiego braciszka. Ale wiesz co jest w tym wszystkim najzabawniejsze? Twoja siedmioletnia bratanica, córka twojego brata, zostanie moją żoną. A gdy skończy dwanaście lat i będzie zdolna zajść w ciążę, spłodzi mi potomstwo. A potem i ją zabije, no chyba że będzie wystarczająco dobra w łóżku.-wykonał gest jakby chciał przejechać dłonią po jej poliku, ale Hienshin złapał go za nadgarstek dłoni. W jego oczach Frederica widziała ledwo powstrzymywaną żądzę mordu. Natomiast w oczach Hanzo, rozbawienie. I dobrze widziala, że gdyby tylko chciał mógłby w tej chwili Hienshinem wytrzeć podłogę. I jej narzeczony też to wiedział, ale widocznie Frederica znaczyła dla niego nieco więcej niż jego życie.-Weźmiemy ślub. Tak jak planowano.-Powiedział Hienshin. Niestety ale Frederica nie mogła liczyć nawet na dzień zwłoki. Jutro się żeniła. Hanzo wyszarpnął swoją dłoń i uśmiechnięty wstał, z góry patrząc na Hienshina i Fredericę. Czego by nie zrobili, on zwycięży. Jedyne o czym mogli zdecydować to o ilości przelanej krwi. Dziewictwo Frederici, czy życie ludzi całego klanu, Hienshina i jej rodziny? Tak, Hanzo zdecydowanie był potworem.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Kokonat Nie Mar 13 2016, 12:44
Zdecydowanie rozmowa z Hanzo nie była łatwa. Nie może być wszak łatwa rozmowa z kimś, kogo z każdą jedną chwilą ma się ochotę co raz bardziej zabić, chociaż zdawać by się mogło, że morderstwo to zło. Odebranie życie drugiej osobie to grzech. W tej chwili jawiła jej się jako jedyna sprawiedliwość. A jednak nie mogła mu nic zrobić. Jeżeli w tej chwili by go uderzyła, prawdopodobnie w najlepszym wypadku straciłaby rękę. Z każdym jednym słowem jej uśmiech, ten niewielki dodający jej odwagi uśmiech, znikał. Spoglądała na Hanzo z niekrytą odrazą, niewiele mogąc zrobić. Czuła przejmujący chłód, chociaż wcale nie było tak zimno. Nie była obecnie nawet pewna, czy byłaby w stanie się ruszyć. Słuchała i czuła, jak rośnie w niej gniew na przemian z przerażeniem. On nie kłamał. Mógł to zrobić. Wbrew pozorom życie ich wszystkich leżało właśnie w jego rękach i nie była w stanie nic z tym zrobić. I właśnie dlatego była wściekła. Nie mogła absolutnie niczego. Ta niemoc była zbyt irytująca. Zbyt dawała o sobie znać. Zbyt ją denerwowała. Kiedy ten wyciągnął w jej stronę rękę myślała przez chwilę, że serce jej stanie. Nie obchodziło ją, co konkretnie chciał jej zrobić. Na samą myśl, że miałby ją dotknąć robiło jej się niedobrze. Głowa mimowolnie cofnęła się delikatnie od jego ręki, która całe szczęście została zatrzymana przez Hienshina. Tak bardzo chciała móc coś zrobić. Cokolwiek. Jakkolwiek zaznaczyć, że ona też tutaj jest, takim samym człowiekiem jak on i też ma coś do powiedzenia. Chociaż nie... - Nie możesz być człowiekiem... - wyszeptała, jednak na tyle głośno, by każdy w pomieszczeniu mógł usłyszeć. Zwłaszcza Hanzo, którego obserwowała i nie mogła uwierzyć, że ktoś taki na prawdę żyje. Ba, był bratem Hienshina... Jakim cudem? To były kompletnie dwie różne osoby. Nawet, jeżeli wyglądali niemal jak dwie krople wody. Straciła jakąkolwiek chęć przekładania ślubu. Nie chciała o nic prosić głowy klanu. Ta całą rozmowa robiła się zbyt uwłaczające. I pomyśleć, że musiała mu się kłaniać. Oh, czemu los ją tak pokarał? W każdym razie wyglądało na to, że ślub faktycznie odbędzie się jutro. Ale czy to było ważne? Obecnie bardziej od dwutygodniowego przesunięcia chciała zetrzeć Hanzo jego uśmiech z tej jego parszywej gęby. Na słowa narzeczonego tylko skinęła głową. Nie uważała, żeby musiała cokolwiek więcej mówić w tej kwestii. Z resztą to pewnie i tak nie skończyłoby się dobrze.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Kokonat Nie Mar 13 2016, 13:15
MG
Ostatnią uwagę Frederici, Hanzo puścił mimo uszu. Za to Wydra zachichotał słysząc ją. I nawet spojrzenie Hanzo nie sprawiło że chichot się urwał. Widać było że Wydra nie boi się Hanzo, natomiast Hanzo zdawał się nie grozić Wydrze. Jakakolwiek łączyła ich relacja, Frederica zrozumiała że ten staruszek, jest w tym pomieszczeniu ważniejszy od niej, czy nawet od Hienshina.-Wynocha-Rzucił tylko Hanzo odganiając ich jak muchy i siadając z powrotem na swojej poduszce.-Bracie.-Powiedział Hienshin kłaniając się. Posłał też spojrzenie Frederice, zapewne licząc na to że wykona podobny gest. Następnie niezależnie od tego czy się skłoniła, czy po prostu wstała, delikatnie chwycił ją za dłoń i wyprowadził z pomieszczenia i z domu, a potem skierował się wraz z nią z powrotem ku jej rezydencji, by w połowie drogi, przyciągnąć ją mocno do siebie i bez słowa przytulic. Próbował ją pocieszyć? A może siebie? W sumie nie miało to znaczenia. Po spotkaniu z Hanzo każdy chciałby solidnego tula.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Kokonat Nie Mar 13 2016, 13:58
Nie skłoniła się. I zapewne nie skłoniłaby się Hanzo choćby mieli jej za to zapłacić. Na wyjściu rzuciła mu tylko wrogie spojrzenie po czym dała się wyprowadzic Hienshinowi na zewnątrz. Dalej jednak była wściekła i nie przypuszczała, by wszystkie te negatywne uczucia, które to zrodziły się w niej podczas ostatniej rozmowy jakoś szybko ją opuściły. A jednak w momencie, kiedy Hienshin niespodziewanie ją przytulił poczuła się nieco lepiej. Sama wtuliła się w niego mocno nie zamierzając go puszczać zbyt prędko. Niby nic, a jednak uczucie, że faktycznie jest obok, pozwalało chociaż na moment odsunąc od siebie wspomnienie spotkania z jego bratem. Teraz go już tutaj nie było. Został za nimi, a oni pozostali sami. Nie wydawało jej się jednak, żeby mężczyzna obok zniósł całe to spotkanie jakkolwiek lepiej niż ona sama. Chciała mu jakoś pomóc, poprawić nastrój. Sama jednak nie wiedziała, jak. W końcu jednak postanowiła się odezwać i przerwać ciszę - Czy zawsze będziesz przy mnie, niezależnie od tego, co się stanie? Czy będziesz mnie chronił tak, jak teraz? Dbać o to, bym zawsze była uśmiechnięta i nigdy nie czuła się samotna? Kochać w zdrowiu i chorobie? Czy bez względu na wszystko, zawsze pozostaniesz Hienshinem, którego zdążyłam poznać w przeciągu tych niecałych dwóch dni? - zapytała nagle, nawet na moment nie odrywając się od narzeczonego. Złość w większości dała radę opuścić dziewczynę, chociaż chęć odegrania się na Hanzo z każdą chwilą rosła co raz bardziej. Nie odpuści mu. Nie było o tym mowy. Skoro wszyscy drżą przed nim ze strachu musiał się w końcu znaleźć ktoś, kto odważy się przerwać jego tyranię. Nawet, jeśli w porównaniu z nim była zwykłym pyłem.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Kokonat Nie Mar 13 2016, 18:10
MG
Słuchając całej litanii tak okropnie przypominającej typowy katolicki ślub, Hienshin cały czas się uśmiechał. A kiedy Frederica skończyła, odgarnął jej kosmyk włosów za ucho.-Nie wiem. Ale na pewno dam z siebie wszystko by tak właśnie było-Podniósł jej dłoń i pocałował. A potem pogładził drugą dłonią po policzku.-A czy ty mimo że przymuszona, będziesz mi wierną żoną i postarasz się odwzajemnić swoją miłość?-Zrewanżował się pytaniem. Teraz Frederica musiała odpowiedzieć na całkiem ciężkie pytanie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Kokonat Nie Mar 13 2016, 19:28
Skoro się uśmiechał to można było stwierdzić, ze chyba jej pomysł aż taki zły nie był. Miła odmiana od tego, co widziała jeszcze tak niedawno podczas rozmowy z jego bratem. Tak, definitywnie wolała szczęśliwego Hienshina niż złego czy smutnego. Sama też uśmiechnęła się. Nie tylko widząc jego gest, ale również słysząc odpowiedź narzeczonego. Skoro tak czy inaczej musiała wyjść za mąż, to wcale źle nie trafiła. W zasadzie nie była pewna, czy obecnie przyjęłaby do siebie myśl, że miałaby wyjść za kogoś innego, nawet, jeśli nie dał jej jednoznacznej odpowiedzi na pytanie. Dbał o nią, poprawiał jej nastrój i bronił, nie zważając na własne życie. Zwłaszcza jeszcze nie tak dawno w tamtym pustym pokoju czy nad wodą. Nie była pewna, czy obecnie potrzebuje do szczęścia czegokolwiek więcej. Mogła mieć tylko nadzieję, że to wszystko nie ulegnie w końcu zmianie. Zdecydowanie było za dobrze. Nawet, jeśli nie dali rady przełożyć ślubu. A niech się Hanzo wypcha...! Tymczasem pytanie Hienshina nieco ją zaskoczyło, chociaż w zasadzie mogła się go spodziewać. Założyła jednak, że sam o nic podobnego nie zapyta. A jednak... Przez moment patrzyła na niego kompletnie zaskoczona nie wiedząc, co odpowiedzieć. A przecież odpowiedź wbrew pozorom była całkiem prosta i niewymagająca. - Pomimo, ze przymuszona do ślubu, będę ci wierną i kochającą żoną.... A przynajmniej zrobię wszystko, by tak właśnie było. - Dodała z premedytacją w odpowiedzi na jego wcześniejsze słowa. Skoro on się postara, to ona też. W duchu jednak nieco żałowała, że nie dostała tych dwóch tygodni na odzyskanie wspomnień, ale trudno. Raczej ich brak jej nie zabije. W zasadzie może spróbować poszukać sposobu, by je odzyskać, po prostu po ślubie.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Kokonat Nie Mar 13 2016, 20:59
MG
I tak oto zawarli coś co od biedy można nazwać przysięgą małżeńską. Taką nieoficjalną, bo ta oficjalna, wyglądająca nieco inaczej, czekać ich miała jutro. Tak więc nie wiedząc czy dobrze czyta atmosferę czy nie a najwyżej przecież dostanie po twarzy, Hienshin uniósł podbórdek Frederici podnosząc jej głowę a następnie lekko pocałował w usta. To można było od biedy nazwać pocałunkiem. Takim nieofjcalnym, bo ten oficjalny chociaż nie wyglądał by tak, nadejść ma jutro.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Kokonat Nie Mar 13 2016, 22:45
Dwa dni. Ile może zmienić się w dwa dni? W przeciągu dwóch dni jest w stanie rozgorzec wojna? Czy w dwa dni świat jest w stanie tak po prostu się skończyć? Czy w dwa dni można zmienić czyjeś życie o 90*? Czy w dwa dni mozna zostać milionerem? Zapewnić komuś lepszy byt? Powstrzymać tragedię? Zostać legendą? Zyskać sławę? Naprawić swe dobre imię?
Ile może zdarzyć się w dwa dni? Dobrego czy złego... nie jest to ważne. Ile?
Kiedy uniósł jej podbródek nie była do końca pewna, co właściwie chce zrobić. Chociaż dość szybko w jej głowie pojawiłly się wszelakie przypuszczenia, po prostu je odrzuciła. Chociaż słuszne, do końca wydawało jej się, że po prostu się myli. Na swój sposób zdawało jej się to nieco nierealne, a przecież tak na prawdę tylko godziny dzieliły ich od bycia małżeństwem. A jednak stało się. W momencie kiedy ten ją pocałował niemal od razu, jakby była jakoś magicznie zaprogramowała, poliki pokryły się drobnym rumiencem. Z drugiej strony jednak... tylko tyle? Nie za krótko? A jednak nawet jeśli, to i tak nawet teraz czuła się jednak kapkę niezręcznie. Jakby na to nie spojrzeć, była to niejako dla niej nowość i nie bardzo wiedziała, co dalej. Wolna dłoń powędrowała w stronę twarzy, jakby chciała nieudolnie zakamuflować wypieki na policzkach. Wzrok zaś, który początkowo wbity był w ziemię, ostatecznie znalazł swoje miejsce docelowe. Spoglądała w oczy Hienshina nie kryjąc specjalnie zadowolenia. - Czasami mam wrażenie, że wcale nie zapomniałam wszystkiego... - stwierdziła, nie odrywając od niego wzroku. Tylko czy mogła pamiętać coś, co kompletnie nigdy nie miało miejsca? Było to jakkolwiek realne? Nie wiedziała. Tak samo jak nie miała pojęcia, co faktycznie jest prawdą, ani czy są jakieś dwie różne prawdy. Nie miala więc teź pojęcia, czy jest jakaś prawda prawdziwsza od innej. A nawet jeśli była, to nie specjalnie ją teraz interesowała.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Kokonat Pon Mar 14 2016, 18:50
MG
Widocznie wiele mogło się zmienić. Na przykład fakt całowania się z teoretycznie obcym mężczyzną nie budził we Frederice grozy, raczej - podobało jej się. Może to było gdzieś jej w podświadomości, ta cała miłość do Hienshina, a może w ledwo dwa dni znów zdołał podbić jej serce, jakkolwiek było - dziewczyna nie wydawala się już tak nie zadowolona, jak w momencie w którym dowiedziała się o ślubie. Teraz zaś mężczyzna przyciągnął ją do siebie i pocałował raz jeszcze, tym razem już porządniej no i nadłużej o ile mu się nie wyszarpnęła. W końcu jednak się od niej odlepił i zakasłał łapiąc za bok.-Mam nadzieję że jutro będzie mniej bolalo.-Pogłaskał Fredericę po głowie, poczym złapał za dłoń i poprowadził dalej ku jej rezydencji.-Niedługo po ślubie wyruszymy stąd do posiadłości mojego rodu. Jako moja żona przyjmiesz godło klanu Kikuta i będziesz panią w mym domu. Spokojnie, mieszkam dość daleko od brata więc jak dopisze nam szczęście nie będziemy go oglądać częściej niż 2-3 razy w roku...-Westchnął, jakby i ta liczba była dla niego zdecydowanie zbyt duża.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Kokonat Pon Mar 14 2016, 19:45
Za dobrze. Wszystko było definitywnie za dobrze i chociaż nie wiedziała dlaczego, miała wrażenie, ze to zły omen. Czy jednak nie martwiła się na zapas? Cóż mogło pójść nie tak? Z resztą, kto by się tym teraz martwił. Może faktycznie starczyły dwa dni, by nadrobić pięć lat? Może faktycznie jakoś wspomnienia do niej wracały, jakimiś niewielkimi częściami, i nawet tego nie potrafiła zauważyć? Niezaprzeczalnym jednak był fakt, że mając właśnie przy sobie Hienshina czuła się jak najszczęśliwsza istota na ziemi. Odwzajemniła pocałunek napawając się każdą jedną chwilą. Może nawet lepiej, że nie udało im się przesunąć ślubu? Jeżeli Hanzo chciał jakkolwiek ich zgnębić swoją decyzją, to kompletnie mu to nie wyszło. Kiedy ten ją w końcu puścił, obdarzyła go szczerym uśmiechem. - Już wyglądasz lepiej niż wczoraj. Na pewno będzie dobrze. - tak, na pewno tak będzie. Musi tak być. Nie wiedziała dlaczego, ale po prostu uznała, że jego stan po prostu nie może się nie poprawić. Chwyciła narzeczonego mocno za rękę nieco smutniejąc słysząc o jego bracie. Trzy razy w roku? Toż to zdecydowanie o pięć za dużo... I chociaż odruchowo życzyła mu wszystkiego najgorszego, bolesnej śmierci i potępienia, tak wiedziała, że obecnie myśląc o Hanzo w tej sposób w zasadzie nie jest ani trochę od niego lepsza. Czy starając się walcząc z potworami jego pokroju, koniecznie trzeba stawać się jednym z nich? - Hienshin... Ludzie nie są źli z natury. Dlaczego więc twój brat to podły drań? Jak to się stało, że jesteście tak kompletnie różni? - zapytała, nie spuszczajac wzroku z mężczyzny i definitywnie nie miała zamiaru odpuścić. Nawet, jeżeli pozbawiony byl serca i jakichkolwiek skrupułów, musiał być tego jakiś powód. Nie dopuszczała do siebie myśli, że po prostu taki jest. To wydawało się zbyt nierealne i okrutne. Ludzie nie mogą być tak po prostu źli. Nawet nie dlatego, że po prostu bardzo by chciała, żeby tak było. W innym wypadku zdawało się być to wszystko bez sensu.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Kokonat Pon Mar 14 2016, 22:42
MG
I tak oto dotarli do domu. Zamiast jednak do niego wejść, Hienshin poprowadzil Fredericę do ogrodu, gdzie usiedli na ławce i przez chwilę w ciszy słuchali ptasich śpiewów.-Nie ma zbyt wiele do opowiadania. Nie zawsze taki był, ale to też nie tak, że spotkało go coś, co tak bardzo go zmieniło.-Westchnął.-Hanzo kocha ten kraj jak nic innego na świecie. Ten brak jakichkolwiek granic moralnych to jego sposób na okazanie tej miłości. Chce być skuteczny i przydatny dla kraju. Doprowadzić go na sam szczyt potęgi i nie ma co, ta postawa bardzo mu to ułatwia. Wielu się go boi, wielu szanuje. Ale nie ważne jakimi metodami, nie zawacha się przed niczym by doprowadzić do rozkwitu Pergrande.-Spojrzał w niebo.-Kiedy byliśmy młodsi oboje uczyliśmy się w domu, w pewnym moemncie jednak kazano nam dokonać wyboru. Ja zawsze miałem w sobie więcej z Ojca. Bardziej niż dobro kraju interesowało mnie to, czy będzie co jeść w zimę jeśli plony będę nieurodzajne? Jak ciała pług. Ile trzeba zebrać podatku czy jak poprawnie strzelać z łuku. Dlatego też kiedy nadszedł odpowiedni moment, postanowiłem uczyć się zarządzania państwem, jeździectwa... zostałem w domu. Z drugiej strony Hanzo miał naturę nieco po matce. Nie był tak empatyczny, ale za to pełen pasji. Oddany temu co mu drogie. Matka odpoczątku mówiła nam jak ważny jest nasz kraj. Jak wspaniały i wielki. Hanzo zawsze chciał by tak był. Nie, żeby stał się jeszcze większy i tak po nitce do kłębka. Chciał być silniejszy, to wysłano go na nauki do Wydry, a kiedy wrócił, był już taki-Machnął ręką. Jakby ten gest tłumaczył co miał na myśli przez "Taki". Ale nie trzeba się było nawet domyślać, bo Frederica świetnie wiedziała, jaki jest Hanzo.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Kokonat Wto Mar 15 2016, 14:40
Zdawało jej się, ze co raz lepiej zaczyna jakoś to wszystko rozumieć. Wszystko zaczynało mieć jakiś taki sens, mniejszy lub większy. Hanzo w zasadzie jakiś zły nie był. Oczywiście, był podłym draniem dalej, ale w jakiś taki zupełnie inny sposób niż jeszcze chwilę temu. Nie mogła powiedzieć, że próba chronienia i rozwoju własnego kraju jest czymś złym. W zasadzie to w ogóle nie było ani trochę złe, a nawet godne pochwały. Ale to, jak próbował to wszystko osiągnąć w żaden sposób nie było w porządku. - Kraj to przede wszystkim ludzie. A on ludzi ma za nic. Ziemia to tylko ziemia bez ludzi, którzy mogliby na niej mieszkać... Nie można dobrze dbać o kraj i go rozwijać traktując innych w ten sposób. Może sobie budować autorytet na strachu, może robić wszystko tak, jak do tej pory. Ale to się w końcu zemści i zrobi krzywdę nie tylko Pergrande, które tak kocha, ale też sobie... - stwierdziła ponuro, opierając głowę na ramieniu Hienshina. - Gdyby tylko dało się coś z tym zrobić, jakoś go zatrzymać z tym wszystkim, nim faktycznie doprowadzi do tragedii... - pomysłów w zasadzie miała sporo, ale każdy jeden wydawał się jeszcze bardziej nonsensowny od drugiego. Szybko wiec je odrzucała, oczekując nowych i szukając inspiracji w trawie wokół. W końcu jednak znowu spojrzała na narzeczonego. - ... co trzeba by zrobić, żebyś to ty został głową klanu? - tak, to brzmiało jak spoko plan. Plan, który jednak wydawał jej się ostatecznością, jeżeli grzeczne rozmowy z Hanzo kompletnie zawiodą i trzeba by nauczyć go poszanowania innych w bardziej radykalny sposób, niż by wolała. I chociaż sam pomysł mógł brzmieć jak żart, to mówiła całkiem poważnie. Definitywnie nadawałby się do tego dużo lepiej. Tak przynajmniej jej się wydawało i nie sądziła, żeby się myliła. Może w całym tym szaleństwie Hanzo jest jakaś metoda? Nie mniej nie mogła tolerować tego, co robił. Przecież jeszcze nie tak dawno groził nie tylko Hienshinowi, ale też całemu jej klanowi! Tego nie można tak łatwo wybaczyć i zapomnieć. W każdym razie nie tylko jakoś pomogłaby zwykłym ludziom, którzy muszą żyć pod tym tyranem ale w sumie jakoś by się nad nim odegrała. Nawet, jeżeli wydawało mu się, że wygrał - Frederica ostatniego słowa jeszcze nie powiedziała.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Kokonat Sro Mar 16 2016, 15:23
MG
Hienshin zaczął powoli głaskać Fredericę kiedy ta oparła głowę na jego ramieniu.-Dlatego nie jest władcą. Jedyne czym włada to ludzie Kikuta. A nawet wtedy dysponuje dużym gronem doradców, pomocników i podwykonawców jego poleceń. Dlatego nie krzywdzi ludzi. Zaledwie jednostki. Tylko ci którzy muszą z nim obcować i jemu to zupełnie nie przeszkadza. Czy znienawidzi go brat, wujek, kuzyn, własne dzieci... co myślą o nim ludzie dookoła... tak długo jak Pergrande rośnie w siłę, on spełnia swoje zadanie. I tak w istocie jest. Ludzie nazywają go tyranem, potworem... ale ludziom Kikuta żyje się dobrze. Praktycznie żaden z nich nigdy nie widział Hanzo. Żaden z nich z jego powodu nie cierpiał. Za to każdy wie, ile dla kraju zrobił. Jest bohaterem, mimo że to potwór.-Z cienia pociągający za sznurki, gnębiący jedynie tych którzy przyjmują od niego rozkazy. Nawet jeśli dla innych jest demonem, jest mieczem tego kraju wymierzonym w państwa zachodu. Słysząc co właśnie Frederica zamierza powiedzieć, przyłożył jej palec do ust.-Ściany mają uszy. Ptaki też. Jesteśmy na terenach Botan, więc zagrożenie jest mniejsze, ale nigdy nikomu nie ufaj. Zwłaszcza, na terenach Kikuta. Uważaj na to co, kiedy, gdzie i komu mówisz.-Cofnął palec.-Nic się nie da zrobić-Powiedział spokojnie, ale Frederica poczuła jak lekko ścisnął jej dłoń. To nie do końca była prawda. Powiedział to, na wszelki wypadek. Jaka była szansa na to, że są obserwowani?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Kokonat Sro Mar 16 2016, 18:27
Oh, więc jest zły i podły ale na dobrą sprawę nie jest? Jak miło. Od razu człowiekowi lżej na sercu. Co z tego, że tyran. Co z tego, ze pomiata innymi. Ehh... Nawet, jeżeli był skuteczny, to na prawdę mógłby sobie darować gnębienia innych, nawet jeśli to tylko jednostki. Przymknęła oczy czując dłoń Hienshina na swojej głowie, dalej jednak słuchając. Niby coś wypadałoby z tym zrobić, a jednak na dobrą sprawę wychodzi, że to nie jest konieczne. Coś ją trafiało w tej całej bezczynności. Ten niemożności zrobienia czegokolwiek, żeby coś zmienić. Czuła się jak bierny obserwator jakiejś sztuki, w której gra jakąś epizodyczna postać. - Nawet, jeżeli jest tak jak mówisz - nie usprawiedliwia to tego, jak traktuje innych. Tak się nie robi i to nie bez powodu. - to był dla niej co najmniej ponury żart. Czy na prawdę jedynym, słusznym wyborem na władców, nawet jeśli pojedynczych klanów, są osoby bez skrupułów? Czy tacy ludzie w ogóle powinni mieć cokolwiek z władzą wspólnego? Przecież to był absurd. Tak nie powinno być... Tymczasem jej wizja władzy zderzała się z rzeczywistością niczym Titanic z górą lodową tonąc z chłodnym oceanie prawdy. Jej światopogląd nie miał kompletnie przełożenia na rzeczywistość. Tak przynajmniej wyglądało. Może sam khan był porządnym człowiekiem? W sumie nie wiedziała. Mogła tylko żyć nadzieją, że nie wszędzie tak jest, a Hanzo to jakiś wybitny wyjątek. Zdziwiła się lekko słysząc słowa narzeczonego. Czyli nawet będąc z nim musi uważać? Nie starczy, że starała się jakkolwiek pilnować podczas rozmowy z jego bratem? Kąciki ust mimowolnie powędrowały nieco w górę. - Nikomu? Nawet własnemu mężowi? To by było nieco smutne. - zauważyła, jednak nie sądziła, żeby miał na myśli również siebie samego. A to, że nie był jej mężem... Cóż, to była tylko kwestia kilku godzin, więc równie dobrze może już teraz się zacząć przyzwyczajać. - W porządku. Rozumiem. - dodała zaraz po tym, po czym dyskretnie rzuciła okiem na resztę ogrodu. Takiego Wydry kompletnie nie zauważyła, chociaż leżał centralnie przed nimi. Brak wspomnień przytępił jej wzrok? A może pergrandczycy potrafią tak umiejętnie chować się przed ludzkim spojrzeniem? - Naprawdę potrafisz strzelać z łuku? Nauczysz mnie kiedyś? - zaczęła nagle, jakby ponownie próbując zmienić temat na taki, który miał mniejszą szansę na przygnębienie którejś ze stron. Strzelanie wydawało jej się zabawne, do tego mało skomplikowane. Chociaż skoro kiedyś lubiła sport, nie wydawało jej się, żeby jej pytanie czy prośba wydawały się jakieś dziwne. Nawet, jeżeli może łucznictwo to nie koniecznie coś, czym z reguł zajmuje się żeńska część społeczeństwa. W końcu kobiety to pewnie bardziej siedziały w domu przy dzieciach, ewentualnie jeździły konno. A łucznictwo z kolei chyba zakrawało o umiejętności walki. Coś takiego damom chyba zbyt potrzebne nie jest. Ale obecnie ją to jakoś nie bardzo interesowało, bo dlaczegóż to? Późniejszy gest Hienshina jednak jej nie umknął. Zauważyła go, ale skoro winna uważać na to, co mówi, wolała póki co zostawić ten temat na inną okazję.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Kokonat Sro Mar 23 2016, 13:04
MG
W odpowiedzi na pierwszą kwestię Frederici, jej narzeczony jedynie skinął głową, bo co więcej mógł powiedzieć? Wcale go nie bronił, ani nie usprawiedliwiał. Jego czyby były karygodne, nie mniej, Hanzo potrafił z tym żyć Na kolejne pytanie Frederici uśmiechnął się cieplej i pogłaskał ją po głowie.-Sama musisz o tym zdecydować. Nawet ja robię rzeczy... z których nie jestem dumien. Mam też wiele sekretów o których nawet tobie nie mogę powiedzieć. My wysoko urodzeni, nigdy nie będziemy w pełni wolni-Spojrzał smutno w niebo obserwując latające po nim ptaki.-Gdy tylko znajdziemy na to chwilę-Obiecał Frederice na jej pytanie o łucznictwo.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.