Imię: Samael
Pseudonim: Czarny Szermierz
Nazwisko: Swift
Płeć: Mężczyzna
Waga: 56kg
Wzrost: 177cm
Wiek: 17 lat
Gildia: Miejsce umieszczenia znaku gildii: Klasa Maga: Mag 0
Wygląd:Codzienność:
Mężczyzna mierzy jeden metr i siedemdziesiąt pięć centymetrów, a jego waga to pięćdziesiąt sześć kilogramów. Włosy chłopaka są spięte w niewielki kok. Nosi białą koszulę bez ramiączek. W pasie ma przywiązany zielony cienki szal. Na szyi nosi amulet z wygrawerowanym wężem, który ma zielone ślepia. Na koszuli ma jeszcze jedną, lecz tej rękawy sięgają około 2-3 centymetrów od szyi. Jest ona koloru brązowawego. Jego spodnie są luźne i ciut przy duże, jednak bardzo łatwo jest się w nich poruszać. Maja czarny kolor. Na stopach ma japońskie sandały. Na lewym ramieniu ma długa bliznę po cięciu ostrzem. Najprawdopodobniej powstała ona podczas jednego z treningów.
Walka:
Chłopak ma czarne włosy stojące do góry. Waży pięćdziesiąt sześć kilogramów, a jego wzrost wynosi jeden metr i siedemdziesiąt pięć centymetrów. Jest ubrany w płaszcz, który mocno do niego przylega. Zakrywa większość jego ciała oprócz oczu. Przez ramię ma przełożoną niewielkich rozmiarów torbę myśliwską. Buty ma wykonane ze skóry i są koloru jasno brązowego. Rękawice ma tak zwane ''bez palców'' w kolorze ciemnym. Jego ubranie, które zasłania twarz nie jest połączone z resztą ubioru i można łatwo zdjąć.
Przyjęcia:
Nosi czarne skórzane buty od garnituru. Na swej białej zapinanej koszuli z kołnierzem zawsze ma kamizelkę barmana. Na szyi ma zawiązaną kokardę także koloru ciemnego. Spodnie są od stroju barmana, ich kolor jest identyczny do koloru garnituru. Najczęściej na oczach ma niebieskie okulary przeciwsłoneczne z białą obwódką, zaś w ustach papierosa. Nosi także na sobie ciemno niebieski płaszcz z kapturem na głowie i małym łańcuszkiem, który łączy obie strony płaszcza zakrywając cały jego tors. Ma krótkie stojące do góry blond włosy i oczy koloru, krwisto czerwonego. W młodości był strasznie pilnowany, aby ćwiczyć swe ciało, więc teraz jego ręce są dość umięśnione.
Charakter: Mężczyzna lubi walczyć, jednak nienawidzi przemocy wobec słabszych. Zazwyczaj jest dość spokojny i obojętny na większość rzeczy. Niestety, gdy tylko się zdenerwuje wyjmuje papierosa z ust i łamie go dwoma palcami, następnie podnosi coś dużego rzuca tym w przeciwnika. Często przeklina, aby opisać różne rzeczy. Bardzo poważnie podchodzi do pamiątek rodzinnych i gdy ktoś je uszkodzi, wtedy nie liczy się z żadnymi granicami. Ma szacunek do ludzi starszych, dzieci oraz kobiet. Strasznie ceni sobie swoją jedyną pamiątkę po rodzinie. Umie zachowywać się w towarzystwie oraz dobrze tańczy. Jego ulubionym napojem jest czerwone wino, rocznik siedemdziesiąty dziewiąty. Zazwyczaj udaje komika, aby zachować pokój w ekipie pomiędzy jej członkami. Będąc samemu jest zupełnie innym człowiekiem. Rozmyśla wtedy nad różnymi sprawami oraz układa sobie plan działania na następną misję. Gdy nie wykona misji zamyka się w pokoju i ze złości wyładowuje się na worku treningowym. Jeśli chodzi o jego towarzyszy, liczy się z ich zdaniem oraz bierze bardzo mocno pod uwagę ich pomysły. Zazwyczaj podporządkowuje się innym i przytakuje na ich plany, nawet gdy wie, że są zupełną porażką. Brak mu pewności siebie, aby wyrazić swe zdanie na jakiś ważniejszy temat. Często jednak, sprzeciwia się nie mówiąc nic nikomu. Po prostu znika i robi coś po swojemu, bądź nie trzyma się wytyczonego planu, gdy wie, że zakończy się on porażką. Pracuje czasem w grupkach jak już wspomniałem, jednak rzadko, bardzo rzadko. Nie ufa zbytnio ludziom, dlatego zawsze pracuje sam. W towarzystwie jest strasznie rozrywkowy i nie przejmuje się większością rzeczy.
Historia: Samael urodził się w dość dużej prowincji zwanej Assalen, która mieściła się gdzieś na odległej pustyni. Jego ojciec był aktualnym królem tej krainy, która potem okazała się być państwem militarnym. Niestety, był nim tylko, dlatego, że ożenił się z dziedziczką tronu Emilią Swift z dynastii Swiftów, której rodzina zawędrowała aż tutaj po podbiciu wszystkich państw północno zachodnich. Chłopak rósł i rósł, chociaż trwało to tyle samo, co dorastanie każdego innego dziecka, to mogłoby się wydawać, że stawało się to szybciej. W wieku dziewięciu lat matka powiedziała mu, jak brzmi jego pełne imię... Samael Saren Swift. Z początku trudno mu było je zapamiętać, lecz po kilkunastu dniach pamiętał je w całości i biegał wkoło mówiąc każdej napotkanej osobie jak się nazywa z uśmiechem na twarzy. Pewnego dnia ojciec zabrał go w pewne dziwne miejsce, gdzie nigdy nie był. Gdy weszli do środka słychać było dźwięk kutej stali, pary latały pod dachami, a wkoło był niesamowity żar. Mowa rzecz jasna o kuźni. Nagle przed kucnął jego ojciec.
***
-Słuchaj synu, zanim poślubiłem Twą matkę, pracowałem tu, jako kowal. Wykuwałem bronie i zbroje dla rycerzy oraz dla siebie.
Chłopczyk lekko zmieszany nie do końca rozumiał, o co chodziło tacie.
-Chcę abyś tak samo jak ja umiał wykonywać pracę kowala…a nóż, może kiedyś to Ci się przyda.
Uśmiechnął się i wszedł z synem głębiej pokazując mu i tłumacząc, na czym dokładnie polega praca kowala. Chłopaka zainteresowała bardzo tym zawodem. Przychodził tu systematycznie przez jakiś czas patrząc jak jego poddani w zadziwiający sposób tworzą uzbrojenie dla rycerzy jego ojca.
Pewnego dnia, gdy Samael stał oparty o ścianę przyglądając się pracy podszedł do niego jeden z tutejszych kowali.
-Witaj mały. Chcesz spróbować coś wykuć?
Chłopak uśmiechnął się tylko i przytaknął głową. Już po chwili zadowolony poszedł za kowalem do pomieszczenia gdzie pracować mógł jeden kowal na raz. Mężczyzna podszedł z nim do wielkiego ‘’gara’’ z lawą. Chłopak mało się tym zainteresował, więc poszedł oglądać inne przyrządy do wykuwania mieczy. Po jakimś czasie stanął obok kowala i dokładnie przyglądał się jak wykuwać miecz.
***
Mijały lata, a młody Swift uczył się wykonywać miecze i tarcze z drewna oraz zwykłej stali. W wieku osiemnastu lat wyjechał wraz z ojcem do krajów sąsiednich, aby podpisać pokój między obiema prowincjami. Jednak zabieranie Samaela nie było dobrym pomysłem…w drodze powrotnej zostali zaatakowani przez grabieżców, którzy rabowali wszystko i nie zostawiali nikogo przy życiu. Król Asseln’u był tak zajęty pomaganiem straży w walce z bandytami, ze nie zauważył, gdy jego syn uciekł z pola bitwy. Chłopak błąkał się godzinami po wielkim lesie. Kilka dni później znalazł wyjście z lasu i podążał ku niemu jak najszybciej. To, co zobaczył przeszło jego wszelkie oczekiwania. Dostrzegł jak dwie armie, liczące sporo ponad dziesięć tysięcy ludzi, stały naprzeciw siebie.. Na samym początku była piechota, potem, potem ciężko zbrojni rycerze, a na tyłach liczne zastępy łuczników. W pewnym momencie wszyscy na raz zaczęli na siebie nacierać. Sa’el nie chcąc, aby ktokolwiek został ranny wybiegł na środek polany, na której się znajdowali i z krzykiem wpadł pomiędzy zderzającą się o siebie piechotę. Nagle coś rozbłysło i wszystkich wokół rozrzuciło po całym terenie. Chłopak skulił się i uniósł w powietrze nie wiadomo jak. Dookoła niego pojawiła się kula, a następnie jak gdyby nigdy nic…zniknął.
***
Po przebudzeniu ostatnią rzeczą, jaką pamiętał to widok licznej armii z dwóch krain oraz świst lecących jak jeden strzał głuszących przez okrzyki ludzi. Podniósł się z ziemi i łapiąc za głowę z bólu rozejrzał się wkoło. Był na tej samej polanie, tylko jakby coś było w niej innego. Było tutaj na pewno o wiele więcej drzew. Wstał, aby przejść i rozejrzeć się po okolicy, jednak, gdy tylko się odwrócił znowu upadł, lecz tym razem z przerażenia. Jego oczom ukazał się człowiek ubrany na czarno. Rozszerzył usta najszerzej jak mógł, chciał wstać i uciekać lub krzyczeć, ponieważ wyglądał on naprawę przerażająco. Jednak był tak przerażony, ze nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku, a jego ciało wydawało się jakby sparaliżowane. Wtem postać przemówiła.
-Wreszcie się obudziłeś Samaelu.
Mężczyzna chciał zapytać skąd zna jego imię, lecz ten znowu mu w tym przeszkodził.
-Wiem jak się nazywasz…Samuelu Swift. Jestem zabójcą, który przybył tu na polecenie Twego ojca dziesięć lat temu. Pewnie teraz chcesz zapytać, co mam na myśli? Hehehe – mężczyzna zaśmiał się i spojrzał na księcia z uśmiechem.- Pochodzisz ze świata zwanego,,Ziemią’’. Ten świat także się tak nazywa, lecz jest równoległy do Twego i tutaj rzeczy, które u Ciebie były tylko legendami, są prawdziwe i są to rzeczy na porządku dziennym. Mamy rok 774 n.e. Przybyłeś tutaj nie wiedząc niczego o magii, więc pozwól mi...Książę, że nauczę Cię o niej, co nieco.
Jedyną odpowiedzią, jaką dał Raziel były potakujące kiwnięcie głowy. Potem spojrzał w niebo opierając się rękoma o ziemię i uśmiechając do Boga. Zostanie magiem…to było to, czego od tak dawna pragnął. Szczerze powiedziawszy nie zbyt interesowały go wojny rycerzy czy też polityka. Jedyne często tak naprawdę pragnął, to magia.
***
W ten sposób zaczął się trening młodego Kethlera na wielkiego maga trenowanego przez skrytobójcę. Trenował intensywnie przez ponad cztery długie lata i dzięki temu nauczył się wszystkiego o tym świecie, jak w nim przetrwać, jak posługiwać się magią i komu ufać, a komu nie. Niestety, pewnego dnia w jego siedemnaste urodziny 777 roku jego sensei…zniknął. Nie zostawił po sobie niczego, żadnego listu, wskazówki...Niczego…tak wydawało się Zabójcy aż do momentu, gdy wszedł do ich jaskini. Na samym środku jego łóżka leżał strój. Gdy chłopak go rozłożył ujrzał strój barmana. Wiedział, ze to miało być z okazji jego urodzin oraz czwartej rocznicy jego treningu. Zrzucił z siebie stare już ubrania i założył nowe, czystsze. Od tamtej pory postanowił, że to będzie jedyne ubranie, jakie będzie nosił. Po za tym…i tak już więcej nie urośnie. Stwierdził, że i tak nic już go tutaj nie trzyma, więc wyruszy w świat. Jednak przed tym dokładnie przeszukał całą jaskinię, miał nadzieję, ze znajdzie tu coś, co mu się przyda na dobry początek. Znalazł kilka bochenków chleba, dwie butle wody, oraz jedną torbę myśliwego. Włożył to wszystko do torby. Gdy miał wychodzić zauważył coś na stole. Był to naszyjnik z jego rodziny. Podniósł go i zawiesi go sobie na szyi, jaką pamiątkę po rodzinie. Wyszedł ze swego,,domu’’ i zasłonił wejście liśćmi, tak, aby nikt go nie znalazł i ruszył w drogę, na poszukiwania jakiegoś przejścia do swego świata oraz ludzi, którzy mogliby mu w tym pomóc.
Umiejętności: Sprinter - lvl.1
Skrytobójca - lvl.1
Mistrz broni egzotycznej - lvl.1
Ekwipunek: ~Torba myśliwska.
~Kilka bochenków chleba.
~Dwie butle wody.
~Naszyjnik rodu Kethler (Pamiątka rodzinna)
Rodzaj Magii: Ciosy Skrytobójcy. - Magia ta opiera się na dążeniu użytkownika do zostania doskonałym zabójcą. Dzięki temu może kontrolować ostrza, cienie oraz potrafi się doskonale kryć w zakamarkach świata. Jak każda magia ma jednak swe słabe punkty. Niestety wie o nich tylko czarodziej i nie chcę ich ujawniać z przyczyn oczywistych.
Pasywne Właściwości Magii ~Zamiana palca/paznokcia w niewielkie ostrze. Nie jest ono jednak na tyle silne, aby przecinać góry.
~''Wyjmowanie'' z kieszeni mini bomb. Trafiają one przeciwnika, jednak ich efekt jest jak ''ukąszenie pzez komara''. Niekiedy, jednak potrafią odwrócić uwagę przeciwnika.
Zaklęcia: ~Noże widmo.Ranga: C
Użytkownik może wytworzyć noże z czarnej energii, które będą leciały w stronę przeciwnika. Ostrza te potrafią zranić przeciwnika i wbić mu się w kość, jednak po zatrzymaniu się (wbiciu w coś) znikają..
~Wzrok cieni.Ranga: C
Użytkownik zmienia swój zwykły wzrok na wzrok cieni dzięki czemu jego oczy są bardziej wyczulone na ciepło. Czyli może widzieć ludzi i zwierzęta przed drzewa oraz rzeczy martwe, ponieważ organizmy żywe wytwarzają o wiele ciepłą niż rośliny lub np. budynki. Użytkownik potrafi to mieć aktywne przez 4 posty, potem 4 odpoczynku. Może używać 5 postów ale może poskutkować to krótkotrwałą ślepotą i uszkodzeniem oczu.
~Widmo.Ranga: D
Użytkownik oddziela swój cień od siebie i wysyła go aby odwrócił uwagę przeciwnika. Cień może odejść od właściciela maksymalnie na 15 metrów. Po zdemaskowaniu wraca do swego właściciela.
~Łańcuchy zagłady.Ranga: B
Skrytobójca używa cieni swego otoczenia aby zastawić pułapkę na przeciwnika. Po aktywacji zmieniają się w łańcuchy lecące w przeciwnika z ogromną szybkością. Gdy zdołają go obwiązać łapią przeciwnika za nogi, ręce, klatkę piersiową i ramiona (obwiązują te kończyny wkoło)Przy wykonaniu tej techniki w odpowiedniej kombinacji może ona nawet i uśmiercić swego przeciwnika. Na założenie pułapki potrzebne jest jej wcześniejsze ustawienie. Łańcuchy mogą się utrzymać maksymalnie 3 posty, a ich założenie trwa jeden post.
~Cieniste Kształty.Ranga: C
Gdy użytkownik znajdzie się w pobliżu cieni może wytworzyć z niego broń lub tarczę, która pochłania niektóre ataki, np. światło rangi D. Po za tym, jest to zwykły ekwipunek z niewielkim dodatkiem cienia. Tarcza/bron utrzymuje się przez 3 tury.