I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
~Miejsce to położone jest głęboko we wschodnim lesie i niesamowicie trudno jest tu trafić. Rzadko zdarza się, by ktokolwiek w ogóle zabłądził w te okolice, droga tutaj bowiem jest żmudna, ciężka i nieprzyjemna, nic także nie wskazuje, by ewentualny trud miał zostać w jakikolwiek sposób zrekompensowany. Nawet jednak jeśli już ktoś jakimś cudem by tutaj trafił, spędzić by wcześniej musiał wśród lasu długie godziny, zanim ten dopuściłby go do tego miejsca~
~Wygląd z zewnątrz~ ~Przy czym sam domek rozmiary ma niezbyt duże, a nawet za jednorodzinny ciężko byłoby go wziąć~
Wen-Tang nie miał prostego życia ze swoją kartkową busolą. Strzałka zdążyła zakręcić nim to tu, to tam, czasami nawet wydawać się mogło, że specjalnie prowadzi go jakąś krętą ścieżką, byle tylko wydłużyć jego wędrówkę. Raz nawet chłopak zauważył, że przechodzi drugi raz przez dokładnie taki sam teren! ...a może to tylko zdawało mu się i takie wizje czy myśli podsycane były tylko dozą irytacji wynikającą z przedłużającej się drogi? Ciężko było to określi. Fakt, faktem jednak był taki, że po pewnym czasie wskazówka przestała latać na wszystkie strony, a poczęła wskazywać w jednym konkretnym kierunku, czasem tylko delikatnie skręcając to tu, to tam. Wen dziarsko na ile mógł omijał kolejne przeszkody terenowe, podnoszący się teren, wyrastające nagle przed nim kolejne rodzaje drzew. Strzałka nie uwzględniała takich rzeczy jak np. ogromny głaz, który Wen musiał ominąć, a następnie powrócić na trasę, uparcie bowiem nakazywała mu pójść dokładnie tą drogą, którą sama proponowała i niespecjalnie szczęśliwa była z wszelkich zmian przez chłopaka do trasy wprowadzanych. Na szczęście jednak jakiś konsensus chyba był wypracowany, oto bowiem w pewnym momencie oczom chłopaka, który wyłaniał się z mocno zalesionego terenu ukazała się polanka... z normalną dróżką (!) na końcu której znajdował się najprawdziwszy domek. Przed domkiem zaś była studnia, a na jej krawędzi siedziała mocno posunięta już w latach osoba, na oko... koło 60-70tki? Ciężko było powiedzieć. Tak czy siak, osoba ta, kobieta o siwych włosach, miała w rękach kartkę i pióro, nic jednak nie zdawała się w tym momencie pisać. Strzałka na papierze Wena wskazywała natomiast bezpośrednio na domek.
...tymczasem z kolei "opętana" ręką chłopaka pozwalała sobie czynić coraz śmielej. W tym momencie zajęła się wyrywaniem pojedynczych włosów Tanga, urozmaicając sobie zabawę szarpaniem go za ucho co kilka chwil. Zdecydowanie nie było to przyjemne, dodatkowo Wen czuł dziwne mrowienie w okolicach boku ciała, tego właśnie przy "chorej" ręce.
Autor
Wiadomość
Izumi
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 17/02/2014
Temat: Re: Niemożliwy dom Nie Cze 08 2014, 00:50
- Zastanawiało cię kiedyś to, że prawie każde zdanie kończysz niemal jak pytanie? - mruknęła w kierunku chłopaka Izumi, jednocześnie delikatnie kołysząc zawartością szklanego instrumentu, który znalazł się w jej ręce. Wen mógł łatwo dojrzeć, że był to kolejny płyn już dzisiejszego dnia - ten o dziwnym kolorze złotego z czarnymi refleksami, które przywodziły na myśl widok plam ropy na oceanicznej wodzie. Płyn ten znajdował się w obu naczyniach, a dziewczyna właśnie z nim w ręku podniosła się i zbliżyła w kierunku Wena, który w tym czasie zdołał już złapać kilka innych naczyń, książek czy innych papirusów. Oko dziewczyny przez chwilę spoczęło na odłożonych przez Wena przedmiotach, a następnie powróciło znowu do lustrowania twarzy chłopca. - I dość szybko porzucasz obrany wcześniej temat. Nie, nie zamierzam cię pouczać. To twój wybór. A mówiąc o nich, jeśli twoim wyborem jest akurat to miejsce, to niech tak będzie. Dla ciebie. - dziewczyna wyciągnęła swoją dłoń, krawędzią trzymanego w niej naczynia dotykając praktycznie ust chłopaka. Chyba było jasne co powinien z podanym płynem zrobić.
Wciąż z wyciągniętą w ten sposób ręką trwała, gdy kolejne westchnięcie opuściło jej usta. - Zapomnij o kruku. Tłumaczenie żartów to najgorszy czyn jakiego można się dopuścić. Nie było tego. Nashi. -
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Niemożliwy dom Pon Cze 09 2014, 21:43
Słysząc uwagę Izumi, jedynie wzruszył ramionami. Być może tak było, pewnie dlatego że najczęściej odzywał się wtedy, kiedy musiał o coś zapytać więc dość logiczna była właśnie taka kolej rzeczy. Porzucał temat? Tego w zasadzie nie zauważył ale to w zasadzie nie miało znaczenia... prawda? A może miało? A co jeśli miało i to był jego kolejny błąd? Nie, nie, nie, nie. Nie ważne. W każdym bądź razie liczyło się to co było a nie to co sobie ubzdurał. A właśnie zdobył przyjaciółkę a to całkiem fajna sprawa. W pewnym momencie dostał od dziewczyny nowe naczyńko z nowym płynem. Ten wyglądał dziwnie, jak jakiś przeterminowany syrop który z niesamowitym uporem chce uciec z naczynka. Ale Izumi nie miała powodów by go otruć, mogła zrobić to już herbatą. Więc Baelong z uśmiechem wychylił zawartość naczynka, czekając na nieznane efekty. A nóż widelec to był jedynie syrop na kaszel?
Izumi
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 17/02/2014
Temat: Re: Niemożliwy dom Czw Cze 12 2014, 01:40
Chwilę po tym jak chłopak wychylił zawartość naczynia Izumi uśmiechnęła się delikatnie, aczkolwiek nie był to wcale uśmiech radości czy zaufania. Raczej był to spokojny uśmiech osoby, która pewne rzeczy wolała zachować dla siebie, a w zamian za to posłużyć się czymś tak nienachalnym, by komuś coś zasugerować. Co prawda Wen do tej pory nie zdawał się być zbyt bardzo podatny na aluzję, ale to nie przeszkadzało kobiecie dalej próbować. - Nie powinieneś tak łatwo... - zaczęła mówić srebrzystowłosa, ale Wen miał w tym momencie problemy z dokładnym usłyszeniem jej słów. I było to całkiem dziwne, bo żaden hałas mu nie przeszkodził, żadna osoba nie weszła dziewczynie w słowo, a i on raczej miał czyste uszy tego dnia. Działał za to wzrok i dlatego chłopak normalnie mógł obserwować, jak przed wypiciem swojej dawki substancji Izumi siada na swoim fotelu, dopiero wtedy pozwalając znajdującemu się w naczyniu płynowi przelać się przez swoje usta. Tego co było z nią dalej jednak już chłopak nie pamiętał. Nogi ugięły się pod nim, a po chwili jego ciało zaliczyło bolesny, bezpośredni upadek z podłogą.
~~
Wydawało się jednak, że nie minęła nawet chwila, gdy chłopak się ocknął. Miejsce, w którym teraz się znajdował było dość nietypowe. Mogło kojarzyć się z tym, jak wyglądały chmury z bardzo bliskiej odległości, pod stopami miał z resztą białą, dziwnie pofalowaną podłogę, a wszędzie wokół roztaczała się tajemnicza biało-szara mgiełka, która posiadała niezwyczajną wręcz gęstość, zupełnie jakby bardziej była żelem niż swego rodzaju gazem. Chłopak leżał na plecach w tym dziwnym miejscu, a na swoim brzuchu czuł nieznaczny ciężar. Jedno spojrzenie wystarczyło, by dopatrzył się on obok niego śpiącej srebrzystowłosej "przyjaciółki", która swą głowę pozostawioną miała na jego ciele. Wpatrywała się bez uśmiechu z na wpół przymkniętych powiek gdzieś ponad nich - a nad dwójką tą znajdowało się tylko ciemnogranatowe niebo, przygaszone jeszcze przez unosząca się w powietrzu mgłę. Ciemnomleczna kraina owiana tajemniczością. I stosunkowo pusta, nie licząc dużej przejrzystej tafli czegoś co wyglądało jak woda, tyle że unosiło się w powietrze, powierzchnią skierowaną do Wena, jak lustro.
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Niemożliwy dom Wto Cze 17 2014, 16:59
To było... niebo? A może coś innego? W gruncie rzeczy Wen spoglądał na miejsce w którym się znalazł z niemałym zainteresowaniem chłonąc szczegóły. Prócz nich, nie było tu zupełnie nikogo, czuł się że nie powinno go tu być, zupełnie jakby był najeźdźcą w tym miejscu. Błędem którego system powinien się jak najszybciej pozbyć. Całkiem miłe miejsce.
Widzę że Izumi opiera o niego głowę, starał się nie poruszać ani też za bardzo nie oddychać, żeby jej nie przeszkodzić. Starczyło mu ciche i spokojne wpatrywanie się w tą krainę i w nowo poznaną przyjaciółkę. Czy potrzebował czegoś ponad to? Raczej nie. Dlatego leżał tak i wpatrywał się w taflę nad sobą. Ciekawiła go ona w pewien sposób. Czym była? Czy patrząc w nią, dojrzy coś ciekawego? Cóż, pozostało spróbować...
Izumi
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 17/02/2014
Temat: Re: Niemożliwy dom Sro Cze 18 2014, 17:09
- A więc? - zapytała po dłuższej chwili milczenia z obu stron Izumi, która wciąż jednak nie poruszyła się nawet milimetr, chyba uznając, że jest jej na tyle wygodnie, że nie ma sensu by w jakikolwiek sposób zmieniać swoją pozycję. Poza tym, ona raczej nie miała żadnego biznesu tutaj do załatwienia, więc nie miało znaczenia, w jaki sposób tutaj leży i czy w ogóle leży, czy może siedzi, czy nawet tańczy, jakkolwiek to ostatnio było niezbyt z jej strony prawdopodobne. - Co zamierzasz? - kolejne pytanie, aczkolwiek tym razem nieco bardziej doprecyzowujące jej intencje. - Nie chciałeś czegoś tutaj osiągnąć? Mało osób decyduje się na wycieczkę krajoznawczą akurat w to miejsce... - dziewczyna dalej z uporem maniaka wpatrywała się w sufit, starając się nie przenieść wzroku w żadne inne miejsce, zupełnie jakby groziło to oślepieniem. Ale przecież tak nie było, Wen doświadczał na własnej skórze tego, że było tu całkiem bezpiecznie. - Tafla. - znów krótko powiedziała dziewczyna, starając się zwrócić uwagę chłopaka na jedyny nieco odmienny element krajobrazu. - Z tak daleka pewnie niczego w niej nie zobaczysz... - dodała jeszcze zanim zamilkła, biorąc jeden głęboki oddech.
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Niemożliwy dom Nie Lip 06 2014, 12:54
Z początku chłopak nie zrozumiał o co chodzi dziewczynie, zaraz jednak wytłumaczyła początkowe pytanie, czy też może raczej, rozszerzyła je. W każdym razie na początku odpowiedziało jej milczenie, potem jednak Wen odpowiedział.-Powinniśmy wrócić.-Nie bał się, jego głos nawet nie drżał. Ciężko wytłumaczyć aktualnie to co czuł Baelong, ale jedną rzeczą której był pewien to fakt, że ich dwójki nie powinno tu być. Był wdzięczny za pokazanie mu tego miejsca, nawet bardzo, ale więcej robić nie chciał. Nie dlatego że się bał, czy nie interesowało go, co po prostu uważał to za niesłuszne. Wręcz obrazoburcze. Dlatego postanowił wycofać się z miejsca w którym nie powinien być i nie patrzeć na rzeczy, które nie zostały przeznaczone do wglądu jakiegokolwiek człowieka. tak przynajmniej uważał, może się mylił, kto wie. Ale tego zdania postanowił się trzymać.-Dziękuję.-Dodał jeszcze z uśmiechem, by pokazać Izumi swoje zadowolenie, mimo że nie osiągnął w zasadzie tego, po co tu przybył.
Izumi
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 17/02/2014
Temat: Re: Niemożliwy dom Nie Lip 06 2014, 19:06
- Dziwny z ciebie młodzian, Wen. - odpowiedziała Izumi po kolejnej kilkudziesięciu sekundowej przerwie spędzonej w ciszy, którą chyba wykorzystała na trawienie jego słów, nawet pomimo ich niewielkiej ilości. Słyszała jednak sposób w jaki wypowiedział swoje słowa i to być może na tonie i emocjach w nim wyczuwalnych skupiła się kobieta, im właśnie poświęcając więcej czasu. - Nie będę o nic pytać. Nie ma za co. - odpowiedziała w końcu, najwyraźniej dając mu znać, że nie zamierza wyciągać z niego na siłę informacji o tym, co miał zamiar tu osiągnąć i po co tu w ogóle przybył. Zadawanie zbyt wielu pytań było niemile widziane, a czasem wręcz niepożądane. Wen mógł w każdej chwili z własnej inicjatywy się odezwać - zapytać o coś, poprosić o radę czy po prostu porozmawiać. Chcąc to zrobić nie musiał się ograniczać i martwić o cokolwiek. Izumi jednak nie miała zamiaru mówić tego na głos ani uświadamiać o w tej kwestii w jakikolwiek sposób.
Chwilę później ręce dziewczyny zakryły oczy chłopaka, zupełnie znienacka odcinając im dostęp do światła i widoków, które przed nim się rozciągały. Wen nie był w stanie powiedzieć ile czasu spędził w ten sposób, nie widząc nic poza ciemnością, lekko rozżarzoną przez promieniującą z żył dziewczyny krew. Wystarczy zakryć własnymi dłońmi żarówkę, by móc zaobserwować coś, co zdecydowanie w mniejszym stopniu widział młody przyjaciel Izumi.
Gdy ręce kobiety opadły Wen chwilę musiał przyzwyczajać wzrok do światła. Kiedy już to się stało...
Samochód przejechał tuż obok nich. Pędząc nim kierowca nie zwrócił nawet uwagi na dwójkę ludzi, która nagle znalazła się po środku najprawdziwszej autostrady. Betonowa powierzchnia, nagrzana od widocznego na niebie słońca, szybko sparzyła chłopaka w ręce. Długie kilometry drogi rozciągały się zarówno przed Baelongiem, jak i za nim. Poza autostradą widać było tylko spękaną, czerwoną pustynię, bez piasku, a jedynie z wyjałowioną ziemią i jeden budynek z napisem Drive Inn, szeregiem niewielkich domków i parkingiem samochodowym na którym były teraz może ze dwa samochody. To nie było miejsce, z którego wyruszyli we wcześniejszą dziwną podróż.
- ...powinniśmy się stąd ruszyć. Jesteśmy na drodze. - powiedziała tylko Izumi, ręką wskazując wspomniany wcześniej budynek. Było ciepło. Cholernie ciepło. Dziewczyna jednak kompletnie zdawała się nie odczuwać gorąca, nawet pomimo swojego stroju. Mimo swoich słów nie ruszyła się też z miejsca.
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Niemożliwy dom Pią Lip 11 2014, 20:25
Dziwny... dziwne. Chciał być normalny, ale zawsze wszyscy mieli go za dziwadło. Co robił nie tak? Dlaczego nie mógł być... taki jak każdy? Czy jego nienormalność sprawiała że ludzie czuli się do niego zrażeni? Izumi nie zdawała się zrażona do jego osoby mimo jego dziwności. Czy to znaczy że też była dziwna? Kiedy spowiła go ciemność, zdziwił się. Aczkolwiek szybko odnotował że to dłoń Izumi zakrywa jego oczy, więc był spokojny i po prostu czekał. Czekał na to, co dziewczyna mu pokaże.
A to co mu pokazała było dziwne bardzo dziwne. Ziemia pokryta dziwnym materiałem. Dziwne magiczne samochody szybkie jak najszybsze pociągi i ten żar lejący się z nieba. Wen rozglądał się lękliwie po nieznanej sobie krainie. Czy to było piekło?-Gdzie?-Spytał tylko bezradnie Izumi, ciekaw gdzie wylądował. Było mu gorąco, potwornie gorąco, nie było tu drzew czy to piekło? I ten dziwny budynek z dziwną nazwą. Baelong zaczął się denerwować i może lekko bać, ale czy było w tym coś dziwnego? Dlatego też w pierwszym odruchu, zamiast zaufać Izumi, z lękiem odsunął się od dziwnego budynku. Po chwili jednak jakby dotarło do niego że to coś może go przejechać i szybko zszedł z drogi na piasek. Ale czy powinien pójść do budynku? Spojrzał niepewnie na Izumi
Izumi
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 17/02/2014
Temat: Re: Niemożliwy dom Sob Lip 12 2014, 00:21
Wen nie ruszył się z miejsca. W teorii mógłby to zrobić, ale przeszkadzały mu w tym wybitnie pewne okoliczności losu. Mianowicie, wciąż leżał on na ziemi, a na nim wciąż leżała Izumi. To jedno nie zmieniło się od momentu, w którym byli w miejscu najbliżej położonym tego, do którego pierwotnie chciał zawitać Wen. Dziewczyna zdawała się jednak wyczuć niepokój jaki ogarnął chłopaka. Niespodziewanie dla siebie samej zaśmiała się cicho, lecz sam śmiech nie trwał zbyt długo. Nie był to jednak śmiech osoby, która miała się czego obawiać, nie był to śmiech kogoś kto był zestresowany i tylko w ten sposób mógł odreagować. Był to zwykły pogodny śmiech. Zaraz jednak po nim głos Izumi ponownie rozbrzmiał pełen tej swojej dziwnej obojętności lub neutralności. - Nie bój się. Wszystko jest w porządku. - odpowiedziała mu dziewczyna. - ...może nie do końca, ale nic ci nie grozi. Ufaj we mnie. - głos dziewczyny zabrzmiał teraz nieco inaczej niż jeszcze chwilę wcześniej. Może Wenowi się zdawało, może nie powinien nawet na to zwracać uwagi, ale brzmiał jakby mocniej. Bardziej stanowczo, mimo tego, że wciąż czuć w nim było tą roztargnioną nutę.
Dziewczyna w końcu o własnych siłach zeszła z Wena i stanęła obok niego, czekając aż i on się podniesie. Dopiero teraz dwójka zeszła z drogi na bok, na piasek. - Na pierwszy rzut oka to Stany Zjednoczone. Dawno tu nie byłam. Bardzo dawno. - wyjaśniła dziewczyna Wenowi, choć nie przejęła się zbyt specjalnie tym, by wyjaśnić mu czym są owe "Stany Zjednoczone". Chłopak być może miał największego pecha w swoim życiu. Sam nie był zbyt ciekawski, nie męczył innych wieloma pytaniami mimo swoich wątpliwości, a trafił na osobę, którą chyba tylko konkretne pytania mogły zmusić do konkretnych odpowiedzi. Ręka dziewczyny uniosła się na dziwny dla oczu Wena budynek. - Powinniśmy tam pójść. Dasz radę? Dalej się boisz? - pytanie dziewczyny nie brzmiało ani trochę niegrzecznie. Choć słowa faktycznie mogła wyglądać na niemiłe, a wręcz złośliwe, po jej głosie Wen mógł poznać, że ta faktycznie pytała się go o jego problem z lękiem w tym miejscu. I raczej nie uważała go za ten lęk za jakiegoś tchórza. Ot, chciała wiedzieć.
Izumi
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 17/02/2014
Temat: Re: Niemożliwy dom Pon Sie 11 2014, 16:22
To nie było. Kilka spojrzeń na twarz Wena uświadomiło ją, że choć chłopak tytułował się jej przyjacielem i był w stosunku do niej podejrzanie grzeczny i kulturalny, to jednak to nie było to. Ten tutaj nie miał w sobie tego czegoś, co mogłoby świadczyć o tym, że przy boku dziewczyny będzie bezpieczny. Wręcz przeciwnie, głos z tyłu głowy dziewczyny podpowiadał jej, że lepiej będzie, jeśli w tym konkretnym miejscu chłopaka nie będzie. Że lepiej będzie jeśli odeśle go bezpiecznie do domu. Nie cieszyłaby jej kolejna krew kolejnego przyjaciela znowu na własnych rękach i twarzy.
Chłopak się nie ruszał, być może sparaliżowany ze strachu, więc ruszyła się Izumi. Podeszła do niego i wyszeptała do ucha kilka słów, których ten i tak nie zapamiętał. Chwilę później pchnęła go zdecydowanie, bardzo mocno w klatkę piersiową, tak że ten przewrócił się boleśnie na plecy. Chwilę później pochłonęły go mroki i ciemność.
A następnie chłopak obudził się z dala stąd niczego nie pamiętając i nie mając w głowie nawet najmniejszego wspomnienia związanego z Izumi czy miejscami, które mu pokazała. Dobrej nocy Wen. Dzień dobry Wen.
Sama dziewczyna natomiast niedługo później wróciła do swojego domku, gdzie chyba zamknęła się na jakiś czas.
[zt Wen]
Silas Wingates
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 25/02/2015
Temat: Re: Niemożliwy dom Czw Gru 03 2015, 01:28
Po opuszczeniu skromnych progów sklepu magicznego, niemalże natychmiast wybrał się w podróż do miejsca, gdzie według słów sprzedawcy - ktoś miał mu wszczepić lakrymę. Oczywiście ówcześnie zawitał na statek gildii, by się odpowiednio przygotować, bo przecież nie wiedział ile zejdzie mu droga. Dlatego wziął jakiś suchy prowiant oraz wodę, która pomoże mu przetrwać ewentualne trudy. Następnie ruszył. Mimo, że nie miał mapy, to i tak wiedział, gdzie iść. Choć nie można powiedzieć, że dzięki temu droga była prostsza, ale to i tak było zadziwiające, że nawet na moment nie zwątpił w kierunek, który obrał. Jednak magia, to magia, nie można było jej lekceważyć. Ani nazbyt rozmyślać nad tym jak działa. A gdy wreszcie dotarł na miejsce - jego oczom ukazał się domek. Niezbyt okazały, lecz czuł, że to miejsce docelowe. Lecz za nim zbliżył się do budynku, przystanął na kilkanaście minut w cieniu drzew i krzaczorów, wykorzystując do ukrycia swej osoby odpowiednią pwm. Chciał przez chwilę poobserwować teren, a gdy się upewnił, że nic mu nie odgryzie głowy - ruszy do drzwi, cały czas bacznie lustrując teren dookoła siebie. - Zgubiłem drogę, czy właściciel owego domostwa pomoże strudzonemu wędrowcowi? - zawołał, ówcześnie zapukawszy trzy razy. Następnie odsunął się nieco od 'wrót' i czekał... na cokolwiek. Oczywiście cały czas mając się na baczności.
Izumi
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 17/02/2014
Temat: Re: Niemożliwy dom Czw Gru 03 2015, 16:48
- Nie kłam. Strudzony może i jesteś, ale nie da się tutaj znaleźć przypadkiem. -
Silasa dobiegł głos gdzieś sponad niego samego. Jego głowa uniosła się do góry i dopiero teraz mężczyzna mógł dostrzec dziewczynę siedzącą na dachu. Wcześniej jej tam nie było, przyglądał się przecież temu miejscu zanim podszedł bliżej. Musiała wyjść zza tylnej części dachu, a może jakimś cudem ją przeoczył? Tak czy siak patrzyła teraz wprost w oczy mężczyzny, świdrując je swoim spojrzeniem, wwiercając się nim niemal w rdzeń jego duszy. Mężczyźnie wydawało się przez chwilę, że nawet to niewielkie pół-kłamstwo, które uczynił było bardzo dużym błędem, a kobieta dokładnie wiedziała o wszystkim. Ale jakim "wszystkim"? Wzrok dziewczyny wyraźnie pytał nie tylko o powód jego wizyty, ale także o to "jak" się tu znalazł. Ona była przekonana z jakiego powodu, że taki przypadek/wypadek nie był możliwy do zaistnienia.
Silas Wingates
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 25/02/2015
Temat: Re: Niemożliwy dom Czw Gru 03 2015, 19:02
Pojawiła się dosłownie znikąd. A może już tam była? Nie, nie, to niemożliwe, aż tak ślepy nie był, by nie zauważyć niewiasty na dachu; a właśnie, to była niewiasta. I mimo, że jego mózg był zaprzątnięty czym innym, zdołał całkiem trafnie ocenić, że urodę to miała całkiem zgrabną. Choć to jej spojrzenie... było dość niepokojące. Prawie czuł jak penetruje jego duszę. Tak jakby już wszystko o nim wiedziała. - Środki ostrożności, Pani. - zgiął się szybko w pół, zrywając tym samym kontakt wzrokowy i równie szybko odzyskując panowanie nad sytuacją. - Istotnie nie jestem tu przypadkowo, wskazówki jak tu trafić otrzymałem od pewnego sprzedawcy z Clover. Powiedział on również, że jesteś w stanie mi pomóc z pewną 'rzeczą'... - urwał, prostując się i przegrzebując ubrania, by po chwili pokazać pewne 'zawiniątko' z cienia. A raczej owinięte cieniem. Po chwili ten zniknął i ukazał lakrymę. - Powiedział, że możesz mi ją wszczepić. Ale rzecz jasna to są jego słowa, z którymi niekoniecznie musisz się zgodzić, tak więc ja zapytam: Pani, czy mogę liczyć- nie, czy mogę prosić cię o pomoc w wszczepieniu tej lakrymy? Rzecz jasna zapłacę odpowiednią cenę, jeśli jakiejś sobie zażyczysz. - po tych słowach ponownie się skłonił. Jeszcze głębiej i... dostojniej? Cóż, można to tak nazwać. W końcu był szlachcicem, niedoszłym królem i zdrajcą. Kto jak kto, ale kłaniać to on się potrafił wręcz perfekcyjnie. Choć z drugiej strony - mogło to być dla niego uwłaczające. Ale wielkiego wyboru nie miał. Jeśli nie pobrudzi sobie główki, to nie będzie wstanie dokonać zemsty.
Izumi
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 17/02/2014
Temat: Re: Niemożliwy dom Czw Gru 03 2015, 20:43
Kobieta przyglądała się mu przez cały czas gdy mówił, także gdy skłonił głowę. Choć zerwał kontakt wzrokowy z nią, to i tak czuł na swym karku nieprzyjemne mrowienie, zupełnie jakby jej wzrok fizycznie próbował przebić się przez jego skórę. Być może był to pierwszy raz gdy mężczyzna spotkał kogoś o tego rodzaju spojrzeniu, którego nawet gdy nie "widziało się" wprost, to wiedziało się, że ono tam jest, wpatrzone wciąż w sylwetkę mężczyzny. Nie przerywała mu jednak, pozwalała na wypowiedzenie wszystkich słów aż do końca, do samego końca. Następnie mężczyzna usłyszał zaś zmęczone westchnięcie, trochę przypominające mu to samo, które słyszał u sklepikarza z Clover, choć jednocześnie jednak inne, bardziej... doświadczone. Jakkolwiek powiedzieć tak o westchnięciu było trochę dziwniej, to niosło w sobie większą wagę niż tamto, wciąż pozostając przy tym tylko westchnięciem i niczym więcej.
Kobieta zsunęła się zwinnie z dachu, po chwili lądując miękko na ziemi obok Silasa. - Podnieś głowę. - usłyszał mężczyzna z jej ust, a jej głos nie brzmiał agresywnie ani niechętnie w stosunku do niego, raczej wyrażał coś w rodzaju cichego zrozumienia sytuacji i pogodzenia się z losem. - Wiem kim jest osoba, która tu cię przysłała, nie sądziłam tylko, że wie ona jak się tu dostać. Nie sądziłam, że ten fakt mnie zaboli. - w głosie kobiety słychać było dziwny smutek, którego źródła Silas nie był w stanie w tym momencie zidentyfikować, a który jednak był dla niego lepiej niż słyszalny. On go niemal odczuł wraz z kobietą. Wyglądało na to, że była ona naprawdę niesamowita, jeśli chodziło u uzewnętrznianie swoich stanów emocjonalnych w sposób jasny, ale dziwnie nienachalny. Z kolejnymi słowami poczekała do momentu aż Silas podniósł głowę, tak że mogła spojrzeć mu prosto w oczy.
- Czemu chcesz tej mocy? - zapytała bezpośrednio, a wszelkie wcześniejsze emocje zniknęły z jej głosu. Mężczyzna nie był w stanie zidentyfikować tonu czy nastroju z jakim wypowiadane były te słowa.
Silas Wingates
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 25/02/2015
Temat: Re: Niemożliwy dom Czw Gru 03 2015, 21:52
A mówią, że spojrzeniem nie da się zabić - błąd, choć może to niezbyt trafne porównanie, lecz ewidentnie kobieta nie dość, że chciała przejrzeć jego duszę, to jeszcze dobierała się mu do jego karku. Istotnie jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkał, choć słyszał. I trzeba przyznać, że nie należało to do najmilszych doznań. Kim była ta kobieta? Zareagował na jej westchnięcie niemal natychmiast, lecz za nim się obejrzał, ta z gracją zsunęła się z dachu i wylądowała obok niego. Poleciła mu podnieść głowę, ale za nim to zrobił, z jej ust padły kolejne słowa, które blondyn odczuł wręcz na własnej skórze. Smutek. Czemu ją zabolał? Choć właściwie pytanie powinno brzmieć: czemu on również go odczuł? Przecież go to nie obchodziło, nie obchodziło go jakie relacje łączą ją i sprzedawce. Rodzina? A może dawni kochankowie? To było nieistotne, a jednak mu się udzieliło... kim ona do diabła była? Gdy wreszcie uniósł głowę, ponownie napotkał jej spojrzenie. Lecz tym razem nie próbowało ono go przejrzeć, właściwie to nie mógł nic z niego wyczytać. Jak i również z tonu jej głosu. Jakby czar prysł i pozostała tylko pustka. To nastawienie zdecydowanie bardziej mu odpowiadało, choć i tak było niepokojące. - Czemu jej chce... ka? - powtórzył pod nosem. Co za upierdliwe pytanie. Zawsze, ale to zawsze musi się trafić takie niewygodne pytanie. Na przykład, czemu chce pan u nas pracować? By kurwa mieć co do gara włożyć, czy to nie oczywiste? Jak chcesz być silniejszym, to też musi się coś takiego przytrafić. Czemu chcesz być silniejszy? By móc lać po mordzie silniejszych od siebie. Czemu chcesz lać po mordzie silniejszych od siebie? Bo tak ten świat działa. Jesteś słaby = nic nie znaczysz. Czemu więc- dość. To do niczego nie prowadzi. Były dwie opcje: prawda, bądź kłamstwo. Lecz jeśli powie prawdę, może go kopnąć w dupe i powiedzieć, żeby poszukał sobie innego frajera. Nie wiedział kim jest kobieta, a i więc mogła być równie dobrze jakąś obrończynią sprawiedliwości, bądź innym pacyfistą. Więc kłamstwo. Ale i tu był problem - czuł, że jeśli skłamie po raz drugi, mimo, że za pierwszym razem jedynie 'badał' teren, co było zgodne z prawdą, może wyjść na tym jeszcze gorzej. Poza tym nie w smak mu było okłamywanie kobiety, nawet jeśli czuł się w jej obecności nieco 'nieswojo'.
- Powiadają, że zemsta jest słodka, a ja chciałbym zaznać tej słodyczy. Dość trywialny powód, czyż nie? - rozchylił usta na podobne uśmiechu i nawet na chwilę nie odwrócił wzroku. Tym razem nie miał zamiaru z nią przegrać. Zabrano mu wszystko i zepchnięto do rynsztoka. Jego nazwisko już nic nie znaczyło. Był tylko zwykłym zdrajcą, który przyłączył się do jeszcze większych szumowin. Czy ktoś taki mówiłby o zemście ot tak? Jeśli chodziło o determinację, to miał jej aż nadmiar. Był gotów na wszystko.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.