Karin:Klub był... dziwny, tak, to było odpowiednie określenie. Skąd ten dym, szisza, papierosy, zielsko... magia? Muzyka też nie nakręcała do zabawy. Czy ludzie w Neverbeen tak spędzali wolny czas? Chyba nie, skoro klon dostał trochę normalniejszy klub. Czuła lekki niepokój, ale to miejsce chyba miało w taki sposób na gości. Uśmiechnęła się do siebie i skierowała do baru. Tak, nawet barman musiał być tutaj specyficzny. Od razu podziękowała za drinka z najmilszym uśmiechem, na jaki było ją stać w tych okolicznościach.
- Trafne oko. Nie jestem stąd. - Rozglądnęła się po lokalu, próbując ocenić jak bardzo zaludnione było miejsce. No i wiadomo, wygląd Bruxy, piorytet do wyszukania wzrokiem.
- Ciekawe miejsce, swoją drogą. Jest takich więcej w mieście? - zagaiła barmana, licząc, że z własnej woli opowie jej coś o tym klubie. Upiła także drinka, bo skoro dają za darmo alkohol to się pije. Sprawa PWM mocno ją zaniepokoiła, ale próbowała tego nie okazywać. Czy to kwestia tego miejsca (
#trafneinaczejwnioski)? I dlaczego to też oddziaływało na klona?
Klonrin:Dobry ziomek kopia za to przebywał w innym klubie, który nawet wpasował się w gust muzyczny Karin. Klonrin poszedła do baru, zamówiła co miał zamówić (a raczej chyba dostała jakiś neverbeeński zamiennik), upiła łyczka i uśmiechnęła się do przyglądających się jej mężczyzn. No i szukanie wzrokiem bruxy. Najwyżej pochodzi po lokalu, jeśli nie dałoby się załatwić tego pozostając przy barze. Jeśli podejrzanej na pewno tutaj nie będzie, to spróbuje się dostać do strefy VIP. Yyy, najlepiej po prostu otwierając drzwi. Albo pukając, jeśli są zamknięte.
No i obie Karyny trzymają swoje drinki ciągle w dłoni, pilnując, wiadomo jak to w klubach bywa.