Lato mija a ja niczyja xD

Czas: Sierpień X801
Lokalizacja: Kawiarnia "Cambio Dolor", Onibus, Wschodnie Fiore



Siedziała przy stoliku w samym rogu lokalu. Pedro co jakiś czas zerkał w jej kierunku czy czasami jej butelka piwa już nie jest próżna. Uśmiechał się przy tym na co Czarodziejka odpowiadała tym samym. Sączyła korzenny browarek już chyba z godzinę. Jednocześnie obserwowała przez ogromne okno wszystko to co działo się na ulicach miasta. Uwielbiała obserwować, nawet jeśli dookoła nic się nie działo. Zanik pamięci sprawił, że nie posiadała nawet wspomnień z dzieciństwa. Chciała jakoś wypełnić ową lukę dlatego czerpała z życia jak najwięcej. Podróże, hulaszcze życie, zapominanie o odwiecznych problemach ludzkości a nawet próbowanie różnego rodzaju używek. Nie miała w końcu nic do stracenia. Od teraz mogła być kim zapragnie.
Pociągnęła mocno z butelki i dokończyła. Zrobiła smutną minkę niczym dziecko po czym wstała i podeszła do lady, za która stał Pedro. Oparła się wymownie i postawiła przed sobą pustą butelkę.
- Pedritto... Masz może coś mocniejszego do zaproponowania? - spytała po czym puściła mu oczko. Na szczęście w pobliżu nie było jego żony toteż nie skończy się to awanturą.

Kiedy Aurora zamawiała kolejny trunek przy barze, do lokalu weszło dwóch mężczyzn. Pierwszy z nich był dość wysoki, miał krótkie czarne włosy i skupione spojrzenie. Kamizelka opinała jego potężny tors, a wyraźnie zaznaczone mięśnie ramion wskazywały na to, że lepiej z nim nie zadziewać. Szybko obrzucił wzrokiem pomieszczenie, a następnie odwrócił się i skinął głową drugiemu nieznajomemu, samemu udając się w stronę stolika na końcu sali, tuż przy ścianie.

Druga z przybyłych osób wyglądała zdecydowanie...niecodziennie. O ile pierwszego z mężczyzn można było opisać jako "mięśniaka", o tyle ten drugi znacząco się od niego różnił. Dosyć niski jak na mężczyznę, z długimi białymi włosami, które gdzieniegdzie przecinały czarne pasma, w dodatku ubrany w białe kimono. Lewe oko zasłaniała mu opaska, a twarz od skroni do policzka przecinała cienka, ledwo widoczna blizna. Szarozielone oko uważnie obserwowało otoczenie. Idąc w kierunku stolika który zajął jego kompan, spojrzał przelotnie w stronę barmana i Aurory, jednak wyminął ich bez słowa. Dziewczyna mogła zauważyć, że nieznajomy nosi przypięty do pasa miecz oraz sporych rozmiarów sakiewkę. Gdy tylko na nią spojrzała, poczuła że przechodzi ją lekki dreszcz. Zupełnie tak, jakby podświadomie bała się zobaczyć jej zawartość. I jeszcze ta dziwna aura... Z czymś jej się kojarzyła, ale z czym?

Nieznajomi zajęli swoje miejsca, a po chwili wyższy z nich podszedł do lady. Czekając bez słowa aż dziewczyna skończy swoje zamówienie - w końcu Aurora była pierwsza - zerknie w stronę białowłosego. Wyglądało na to, że nie czuje się do końca swobodnie w towarzystwie swojego kompana. Chociaż może to jedynie złudzenie?
- Witam. - rzuci, gdy w końcu nadejdzie jego kolej. - Poproszę dwie szklanki oraz butelkę whisky.

Kiedy otrzymała drinka od razu siorbnęła przez słomkę i lekko się skrzywiła. Mocne to było, trzeba przyznać. Pedro aż się uśmiechnął pod nosem na co Czarodziejka zareagowała groźnym spojrzeniem.
Pojawianie się dwójki nowych gości przykuło uwagę kobiety. Wiodła za nimi wzrokiem cały czas niczym jakieś wścibskie babsko, które za chwilę zapyta "A czyim ty jesteś synkiem?" (true story z wioski!). Mięśniak całkiem niezły towar a ten drugi? Dosyć niecodziennie wyglądał jednak kim była Aurora żeby to oceniać. Postanowiła jednak na chama się dosiąść dlatego uśmiechnęła się do chłopaczka stojącego za nią w kolejce by zakupić alkohol po czym go wyminęła i powędrowała do stolika przy którym siedział Białowłosy.

- Przepraszam ale postanowiłam umilić wam czas spędzony w tej knajpce, swoim towarzystwem. Nie dziękujcie. - powiedziała zajęła miejsce naprzeciw chłopaka w długich włosach. Postawiła przed sobą swojego drineczka i obejrzała się czy tamten Duży już idzie.
- Jestem Aurora. Jak wam mija ten wieczór? - przedstawiła się i kulturalnie spytała o samopoczucie. Zazwyczaj to wystarczyło aby w jakiś sposób zagaić rozmowę lub podłapać wątek. Po raz kolejny siorbnęła napoju przez słomkę i się wykrzywiła w nieładnym grymasie.
Kiedy Mięśniak już się zjawił to popatrzyła na niego, potem na Białowłosego, to znowu na tego Dużego i zaliczyła facepalma! Zrobiła się czerwona jak buraczek i opuściła wzrok.
- Boże ale ja jestem niekulturalna! Przyszliście na randkę a ja wam przeszkadzam? Przepraszam! - powiedziała cała zaczerwieniona. Chwyciła drinka i wstała chcąc się ukłonić w geście przeprosin.

Ezra zdziwił się lekko, widząc że dosiada się do niego nieznajoma. W dodatku wyglądała na jedną z tych, które ciężko spławić. Mistrz Grimoire Heart westchnął ciężko w duchu. Jak zwykle sprawy się komplikowały. Chciałby chociaż raz załatwić swoje interesy w spokoju. Ale nie, za łatwo by było...

Al Sorna szybko oceni swoją nową...towarzyszkę do rozmowy. Jego uwagę zwróciły nietypowe włosy. Cóż, sam miał podobne, ale był w końcu półdemonem, więc czy wtedy też się liczy?
- Jakże wspaniałomyślnie. - odpowie neutralnym tonem. Jego towarzysz dopiero wracał do stolika, ale sądząc po minie nie za bardzo miał na to ochotę. Zwłaszcza, że najwyraźniej obawiał się iż niespodziewany kompan do rozmowy popsuł białowłosemu humor. A to nie kończyło się zazwyczaj dobrze. Szermierz przeniesie spojrzenie na dziewczynę. - Z sekundy na sekundę coraz ciekawiej.

Gdy "mięśniak" dotrze w końcu do stolika, postawi ostrożnie zamówiony alkohol. Zamrze jednak w bezruchu, słysząc słowa Aurory. Jeśli wcześniej był poddenerwowany rozmową z przełożonym, to teraz wręcz emanował przerażeniem. Mężczyzna spojrzy z obawą na swojego Mistrza, jednak ten z ciekawością będzie przyglądał się dziewczynie.

Przez twarz Al Sorny przemknie lekki grymas, jednak nie będzie on wywołany dziwnymi insynuacjami, a raczej odwałem się do siły wyższej. Bogowie ogólnie nie byli towarzystwem z którym chciał zadawać się ostatnio. Nasiliło się to jeszcze bardziej od czasu, gdy przeszedł częściową przemianę.
- Nie masz za co. Siadaj. - rzuci obojętnym tonem. Jeśli dziewczyna miała na celu obrażenie go, to najwyraźniej jej nie wyszło. Ezra spojrzy na swojego towarzysza, a następnie westchnie ciężko w duchu. Szeregowi członkowie gildii i informatorzy... Czego więcej można się po nich spodziewać?

- Możesz odejść. Zdasz mi raport jutro. - rzuci, tamten zaś skłoni się lekko i z widoczną ulgą ruszy w stronę wyjścia, po drodze regulując zapłatę. Mag skupi swoją uwagę na Aurorze:
- Siedzisz tutaj od dłuższego czasu i alkohol uderzył ci do głowy, czy zawsze zachowujesz się w ten sposób? - rzuci, wpatrując się w nią. Ezra uśmiechnie się lekko, jednak uśmiech ten nie sięgnie jego oczu. No...oka.
- Jestem Kyo. Brak kultury brakiem kultury, ale mama cię nie nauczyła, że niebezpiecznie jest zadawać się z nieznajomymi? Zwłaszcza kiedy załatwiają interesy?

Stała tam zakłopotana kiedy to patrzyła, jak dwoje mężczyzn przekłada swoje spotkanie, które ewidentnie nie było randką tylko meetingiem biznesowym. Trochę zaniemówiła bo w sumie nie do końca wiedziała jak wybrnąć z tej kompromitującej sytuacji. Mogłaby odejść jednak ta dziwna emanacja bijąca od chłopaka nie pozwalała jej zignorować tej osoby.

- Przepraszam... Wygłupiłam się - powiedziała zniżonym głosem siadając ponownie przed mężczyzną. Głowię miała nieco spuszczoną i powoli siorbała drinka przez słomkę. Już tyle wypiła że teraz już nawet jego smak jej nie przeszkadzał. Wzięła głęboki oddech, odegnała wstydliwe myśli i wyprostowała się na krześle zerkając na chłopaka.

- Kyo. Miło mi - wydukała przeczesując włosy prawą dłonią jednocześnie odsłaniając część twarzy. Co chwila jej spojrzenie wędrowało w okolice tajemniczej sakiewki, która to wręcz krzyczała do Aurory. Nie mogła jednak go po prostu zapytać wprost. W tym momencie jednak już wiedziała, że ma przed sobą maga.

- Niebezpiecznie? A co takiego mogłoby się stać? Poza tym... Jestem dziewczynką, która doskonale potrafi o siebie zadbać. - powiedziała i na koniec puściła mu oczko po czym ponownie sięgnęła ustami po słomkę biorąc niewielkiego łyczka.

- Jesteś magiem prawda? Widać i czuć to od razu. - zaczęła nowy temat zupełnie od czapy. Ale w sumie tematy dotyczące wykonywanych zawodów są dosyć częstymi podczas casualowych pogawędek. Jak się nie uda podtrzymać rozmowy i chłopak nadal będzie odpowiadał dwoma czy trzema słówkami to ten podryw się nie uda.

- Cóż... Było minęło. - odpowiedział szermierz, wzruszając lekko ramionami. Wyglądało na to, że Ezra trafił za pierwszym razem. Dziewczyna wyglądała na ewidentnie wstawioną. Gdy wyprostowała się w końcu, przyjrzy się jej z zaciekawieniem, gdy tylko odsłoni część twarzy skrytą do tej pory pod grzywką.

Korzystając z tego, że Aurora brała łyk swojego drinka, otworzył butelkę whisky i nalał sobie nieco do szklanki. Zerknął w jej stronę, sprawdzając ile zostało jej alkoholu i skinie lekko głową.
- Chcesz trochę? - zapyta, spoglądając jej w oczy. Pośle jej lekki uśmiech. - Mógłbym przykładowo okazać się nałogowym podrywaczem, gustującym w pięknych kobietach.

-Owszem, jestem. Ty jak widzę także.
Słysząc komentarz o magu, Ezra wzruszy lekko ramionami. Czyli miał przed sobą osobę władającą magią. Cóż... Sam nie należał do grona osób, które potrafiły odróżnić maga od zwykłego człowieka, ale wiedział że takowe istnieją. Jego uwagę wzbudziło za to co innego. Zauważył, że dziewczyna zerka co chwilę na jego sakiewkę. A to już było...niecodzienne. Dlatego pochyli się lekko w jej stronę, spoglądając uważniej w oczy i  użyje swojej PWM, aby wyzwolić falę demonicznej mocy magicznej, którą do tej pory starał się tamować. Zwykły człowiek nie byłby w stanie jej wyczuć, ale wiedział już że jego rozmówczyni do nich nie należy. Pozostawało pytanie, kim jest... Jeśli miał do czynienia z łowcą demonów, to sięgnie po miecz, by skrócić ją o głowę zanim zdąży zareagować. Jeśli zaś była jedynie osobą potrafiącą wyczuwać demony, może zechcieć lepiej ją poznać.

Mag uniesie rękę do lewego oka i przesunie w górę przepaskę, odsłaniając szkarłatną tęczówkę oraz kompletnie czarne białko. Spojrzenie oka o pionowej, nieludzkiej źrenicy spocznie na Aurorze, zaś sam Al Sorna uśmiechnie się drapieżnie.
- Nawet duże dziewczynki mają czasem kłopoty, kiedy się ze mną zadają.

Krótki wybuch demonicznej energii zniknie tak nagle jak się pojawił. Mag poprawi swoją opaskę, a następnie upije łyk swojej whisky. Cały czas będzie jednak gotowy do zareagowania.

Twój ruch, kocie.

Siedziała tam nieco zaczerwieniona jednak z każdym łyczkiem drinka rozluźniała się coraz bardziej. Stała się nieco weselsza i w zasadzie po chwili już nawet nie myślała o tym jak bardzo się wygłupiła. Wtedy nadszedł ten smutny moment kiedy słychać że w szklance zrobiło się pusto. Kyo jednak niczym rycerz na białym koniu zaproponował swój trunek.
- W zasadzie to... Nigdy nie piłam whisky! Dawaj! - powiedziała z szerokim uśmiechem i podsunęła mu szklankę. Od razu spróbowała i mocno pożałowała. Na jej twarzy pojawił się zabawny grymas sygnalizujący, że chyba ten alkohol nie przypadł jej do gustu. Przełknęła jednak ponieważ to bardzo niekulturalne wypluwać... Tak! To brak kultury!
- Podrywaczem? I co? Obezwładnisz mnie tekstem na podryw, który stosujesz by zaimponować dziewczynkom w wieku 17 lat? - powiedziała puszczając mu oczko i delikatnie się uśmiechając. Niby nie znała tego chłopaka ale jakoś czuła, że mogła pogadać z nim tak "na luzie".

Wtedy jednak poczuła charakterystyczną energię, którą doskonale znała. Sygnatura demona znaczyła, że Kyo jest opętany przez demona, był nim, lub w jakiś sposób korzysta z jego mocy. Nieco się zapowietrzyła i wyprostowała próbując udać że niby nic się nie stało. Oko, które odsłonił tylko utwierdziło dziewczynę w przekonaniu. Postanowiła jednak zachować zimną krew...
- A więc demon tak? Ale jakby niezupełnie... - zaczęła analizować energię, której zasmakowała przed chwilą. Przekręciła delikatnie głowę w prawo tak jakby to miało jej pomóc w analizie.
- A tamta niespodzianka? - tu wskazała na sakiewkę przypiętą do pasa chłopaka. Czuła się jakby w sekundę wytrzeźwiała.

Ezra z rozbawieniem przyglądał się reakcji Aurory na alkohol. Mimo wszystko musiał przyznać, że zasłużyła na naklejkę "Dzielna dziewczynka!". Pomimo tego, że ewidentnie jej nie smakowało, jakoś to przełknęła. Jednak nie zamierzał jej torturować. Uniósł rękę, odzywając się głośno:
- Barman, poproszę jeszcze butelkę MagiColi dla koleżanki. - zawoła, a następnie zwróci się do dziewczyny. - Drink powinien ci bardziej posmakować.

Dalszą rozmowę kontynuować będzie gdy tamten odejdzie.
- Nie... Raczej nie. Nie staram się raczej wyrywać siedemnastolatek. No i nie sądzę, że teksty podobnego kalibru podziałałyby na ciebie. Wyglądasz na bardziej dojrzałą. - czy jej się wydawało, czy kończąc to zdanie bezczelnie spojrzy na jej cycki?
Al Sorna oprze się wygodniej, przyglądając z pozoru obojętnie reakcji na swoją demoniczną aurę. Musiał jednak przyznać, że Aurora zachowała zimną krew.
- Spokojnie, nie gryzę. - rzuci, uśmiechając się lekko. - Można powiedzieć, że częściowo stałem się jednym z nich. Wypadek przy pracy. Nie spodziewałem się, że natknę się na kogoś wyczuwającego demoniczną aurę. To raczej niecodzienny talent. Jesteś w jakiejś gildii? Szkoda, żebyś się zmarnowała siedząc samotnie w tym mieście.
Upije kolejny łyk whisky i pochyli się w jej stronę, by sprzedać jej lekkiego pstyczka w nos. Jego ruch był tak szybki, że Aurora nie zdążyła zareagować. Spojrzy jej w oczy, a na ich dnie tym razem czaić się będzie powaga:
- Coś, czym lepiej się nie interesować, bo można oszaleć. Dosłownie. Więc zmieńmy może temat. Nie wiesz gdzie mogę znaleźć nocleg w tym mieście?

Kiedy Pedro przyniósł butelkę MagiColi dziewczyna od razu dolała znaczną część do szklanki, w której znajdowało się whisky. Od razu siorbnęła po raz kolejny i tym razem smak był o wiele lepszy.
Kiedy ten spojrzał na jej cycki ta tylko wywróciła oczyma. Następny... Może jakoś by zareagowała ale już dawno temu się do tego przyzwyczaiła. Generalnie co drugi facet to robił w towarzystwie Aurory. Ba! Nawet przechodząc obok na ulicy. Oni na serio myślą że tego nie widać?

- Wyczuwanie demonów to tylko część moich zdolności. Powiedzmy że też mam z nimi sporo wspólnego... - powiedziała i poczęstowała go niewinnym uśmiechem tak jakby próbowała udawać niewinną i grzeczną dziewczynkę.
- Co do gildii to... Nie przynależę do żadnej. Szczerze powiedziawszy zdarzył się pewien wypadek w wyniku, którego straciłam pamięć. Więc nawet gdybym była członkinią to zapomniałam. Ale raczej nie bo miałabym znak... Prawda? Nosicie symbole? - opowiedziała spuszczając nieco wzrok i wbijając w podłogę. Wspomnienia utraty pamięci, czyli w zasadzie brak jakichkolwiek wspomnień było dla niej nieco przytłaczające. Nie chwaliła się tym za bardzo ale odrobina alkoholu rozplątała jej język.
Po pstryczku w nos mrugnęła dwa razy ze zdziwienia i już miała zareagować kopniakiem pod stołem prosto w krocze ale się opamiętała.
- Nocleg? Szczerze powiedziawszy to nie bardzo ponieważ dziś dopiero tu przywędrowałam. - oznajmiła i spojrzała za okno. Miasto zapewne ma jakiś hotel lub noclegownie. Może Pedritto by coś wiedział?

Szermierz uśmiechnie się i lekko puknie palcem w opaskę:
- Widziałem, że się z nimi zadajesz. Chociaż nie mogę powiedzieć, że znam dokładne źródło twojej mocy. - odpowie, upijając kolejny łyk. Słysząc informacje o braku pamięci, zmarszczy lekko brwi. - Cóż... To niedobrze. Pomijając fakt, że ktoś może cię ścigać, samo to że jesteś obdarzona demoniczną energią może sprowadzić kłopoty. Powiedzmy, że przez sytuację z Norgath takie osoby stały się ostatnio mniej lubiane. Delikatnie mówiąc.

Al Sorna westchnie ciężko:
- Członkowie gildii noszą symbole, owszem. Ale ostatnimi czasy pełno jest magów, którzy decydują się pozostać samotnikami. Co nie zmienia tego, że nadal powinnaś posiadać znak, jeśli należałaś do gildii. Zaś co do noclegu... Nie wiesz czy twój...znajomy ma pokoje do wynajęcia? Nie mam ochoty szukać na ślepo, zwłaszcza że mam jeszcze zamiar nieco wypić.