Sala główna

First topic message reminder :


Nadszedł czas. Tak. Czas spotkania mistrzów zwołanego przez samą Takano. Czas, by zasięgnąć porady, podjąć decyzję i rozwiać wszelakie wątpliwości, a przede wszystkim wszystko to by chronić kraj i obywateli. Takano stawiła się jako pierwsza, z tytułu zorganizowania całego przedsięwzięcia. Czekała. Dopóki wszyscy się nie zjawią, mogła tylko czekać w sali. Usiadła na jednym z krzeseł, przeglądając dokumenty przywiezione na taczce, popijając przy tym herbatę.

Dziewczyna obejrzała się po zebranych. Przedstawicielka VP, trochę milcząca ale wydawała się być w porządku. Przedstawiciel DHC, który otwarcie oznajmił że on i jego gildia nie kiwną palcem bezinteresownie i trzeba będzie im zapłacić za to, żeby liczyć na ich pomoc. Nie ważne czy chodziło o dobrą sprawę czy o złą, jeśli sięgnie się do portfela mieć się będzie po swojej stronie DHC. To dawało Cass już jako takie pojęcie jaką osoba jest ich mistrz i jak wygląda sama gildia.
- Czyli rozumiem, że równie dobrze jutro bądź jeszcze dziś po ty spotkaniu może się z panem skontaktować takie Grimoire. A wy jak tylko rzucą wam mieszek przed twarz nie zawahacie się do nich dołączyć wystąpić przeciwko innym legalnym gildiom? Dobrze wiedzieć... - zapytała retorycznie po czym zakończyła to szybkim stwierdzeniem zanim hipcio zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Dobre w tym człeku było chociaż tyle, że nie owijał w bawełnę i otwarcie mówił jak się sprawy mają.
Mistrz LS za to wzbudził w niej wielką ciekawość. Oboje otrzymali po wiadomości od pani z Pegasusa, a on swoją właśnie odczytał. Aby nie podążyć za jego przykładem Dusthert odwróciła się ku Takano, która znów zabrała głos.  

Cass popatrzyła na mistrzynię Fairy Tail mrugając kilkakrotnie ślepiami wracając myślami do początku spotkania, czy tam momentu w którym się pojawiła. I faktycznie, nie przedstawiła swojej osoby tylko zakomunikowała, że zastępuje panią Sophie.
Pacnęła się lewą dłonią w czoło, trzeba było cholerka się poprawić.
- Faktycznie, nie przedstawiłam się... - zaczęła przepraszająco. Wstała z miejsca i stanęła prawię na baczność. - Jestem Cassandra, Cassandra Dusthert. -  przedstawiła się po czym lekko się ukłoniła.
- Wybaczcie, zapomniałam się. Pierwszy raz biorę udział w takim spotkaniu. Wiecie, nerwy i te sprawy... - mówiła nie bardzo się nad tym zastanawiając. W końcu stwierdziła, ze lepiej jak już się zamknie. Jeszcze raz pochyliła głowę i zajęła swoje miejsce.
Potem tylko słuchała. Pokiwała głową zgadzając się z Takano. Brała udział w tym całym zamieszaniu z inkwizycją w Magnolii, ale akurat nie z wodzem miała okazję się z mierzyć.
I słuchała do czasu, aż Takano powiedziała coś kłopotliwego, przynajmniej dla niej samej. Mistrzyni FT chciała, żeby opowiedziano się czy wesprze się ją i jej gildie w misji przeciwko Blatazarowi czy nie. O ile Cass nie widziała powodu dla którego nie miałaby pomóc o tyle samo nie czuła się odpowiedzialna, żeby decydować o całej gildii. Ona na pewno wiedziała, że tak to będzie wyglądać... - myślała przedstawicielka MC o Olivii zaciskając zęby. Liczyła, że któryś z mistrzów szybciej odpowie, ale wyglądało na to że i tym razem ona pierwsza odpowie.
- Ja postaram się pomóc. - zakomunikowała Takano tak po prostu.

// Pisane drugi raz po tym jak mi się przeglądarka zwiesiła więc jak coś jest nielogicznie czy chaotycznie to sorry. (v.v)/  //

[NPC MODE]

Hipcio uśmiechnął się do siebie pod nosem. Bawiły go reakcje tych ludzi. Jak by pierwszy raz spotkali się z terminem "Najemnik". Pokazywało to tylko jak zacofane w swoich poglądach są legalne gildie. Dobro Fiore? Dla DHC nie miało to znaczenia. Najemnicy byli potrzebni zawsze, nie ważne kto władał, jakie były czasy... najemnik zawsze się przyda. Nie zadaje pytań, nie ma kodeksu moralnego czy etycznego i zawsze dobrze wykonuje powierzoną mu pracę... lub umiera, oczywiście. Wstał więc i skłonił się grzecznie, bo to że nie zamierzał pomagać nie znaczyło że nie ma za grosz kultury. Skoro już o groszach mowa...-Świetnie, tak więc już się będę żegnał... jeśli legalne gildie dojdą do wniosku że jednak pomoc najemników jest im potrzebna to za odpowiednią sumę... wiecie gdzie nas szukać.-I bez zbędnych ceregieli opuścił pomieszczenie.

[z/t]

Czytając list spojrzał z lekkim poirytowaniem na posłańca, po czym wrócił do lektury. Doprawdy żałował, iż nie wywalił tego do kosza przed otwarciem. Ech, że te w śród mistrzów byli ludzie, którzy lubili zawracać ludziom głowę bez powodu. Niby białowłosy rozumiał gest, jednakże w obecnej chwili nie miał ochoty go docenić, tym bardziej, że po części odbierał go jako żart. Naturalnie w między czasie zwracał uwagę na wypowiedź Takano i pozostałych. Westchnął słuchając obszernej przemowy mistrzyni FT zastanawiając się czemu nie mogła tego streścić do dwóch krótkich zdań. Co do rozmów z przedstawicielem DHC i jego odejściem, to Ragna z zniechęceniem odprowadzał tego osobnika wzrokiem. Cóż nie lubił jak ludzie patrzyli na sprawę powierzchownie. Jednakże nie widział sensu w próbie dołączenia do tej części rozmowy.
- Właściwie twój człowiek, też go widział w tamtym mieście, więc też powinnaś o tym wiedzieć - Rzucił bez emocjonalnie, gdy nów wspomniano o Baltazar. - Co do połączenia sił mogę spróbować, o ile nie będziemy działać na ślepo. - Odparł niechętnie.
Miał ochotę wspomnieć jeszcze by nie brała do współpracy psychopatów jak ten Pheam. Lecz uznał, iż nie będzie to w dobrym tonie i wybuchłaby z tego awantura, więc się powstrzymał.

(NPC)
Kobieta nie odczuła spojrzenia Ragny, sama nie wiedziała co było w liście i jakoś mało ją to interesowało, wolała skupić się na ważniejszych aspektach spotkania.
- Cóż, Pegazus nie miał jeszcze okazji spotkać Baltazara, jednak jeśli prawdą jest, że stoi za tymi wszystkimi wydarzeniami... hmm, do tego te wszystkie tajemnice jakie się za nim kryją, to doprawdy jest niepokojące. Dlaczego jednak działa manipulując innymi organizacjami jak Inkwyzycja? Może nas testuje? Czeka na coś? Albo sam dopiero zbiera własne siły... cokolwiek by to nie było - możecie liczyć na pomoc Pegazusa, mówię to w imieniu Mistrza Viviena. Co do ciebie Cassadnro, nie denerwuj się - znakomicie ci idzie, jeśli można.. co tak właściwie robi obecnie twa Mistrzyni?

Szkarłatnowłosa uniosła łapkę i pomachała nią na pożegnanie panu z DHC licząc, że z czymkolwiek przyjdzie się ich małemu sojuszowi zmierzyć to sobie z tym poradzą. Ogólnie to była zadowolona, niemal że szczęśliwa że pozostali, i pan Ragna i przedstawicielka Pegasusa zdecydowali się przyłączyć. Co prawda mistrz Lamii podał warunek, ale Cass była przekonana że ten warunek nie będzie problemem. Problemem dla przedstawicielki syrenek było następne pytanie skierowane do niej. Najpierw uśmiechnęła się do pani z VP i skinęła głową w odpowiedzi na jej pochwałę. Tak jest~ Świetnie ci idzie, oby tak dalej. - pomyślała sobie. Ale co do pytania... Na Dusthert spoczywała odpowiedzialność za gildię MC, nie była pewna czy powinna wyjawiać mistrzom tego co została w gabinecie mistrzyni kiedy chciała zdać jej raport. Jeszcze wzięli by gildię syrenek za niegodną zaufania i niekompetentną skoro dopuściły do czegoś takiego w murach własnej siedziby. Jeszcze by wykluczyły Mermaid Crest ze wspólnoty i co wtedy? Naprawdę w takim wypadku Cass mogłaby mieć kłopoty. Lepiej więc było tego nie robić.
- Tak właściwie... - zaczęła spoglądając na panią z VP. - Tak właściwie to nie wiem. Po powrocie z misji nie zastałam Pani Sophie. Zostałam wyznaczona na jej przedstawicielkę i przybyłam tutaj nie czekając na jej powrót. - odpowiedziała nie kłamiąc przy tym, ale też nie mówiąc prawdy. Starała się brzmieć przy tym spokojnie i beztrosko.
- Przepraszam, że nie mogłam udzielić lepszej odpowiedzi. Ale proszę się nie martwić, przekażę list Pani Sophie jak tylko się z nią zobaczę. - dodała jeszcze uprzejmie. Dawno tego nie robiła, ale doskonale pamiętała jak należy się zachowywać w obecności ważnych osób, kiedyś była do tego przyzwyczajona.

Takano była zadowolona. Pojawiły się deklaracje pomocy, połączenia sił, więc nie zostało chyba nic innego, jak zacząć działać. Rozumiała Ragnę i faktycznie, wysyłanie kogokolwiek gdziekolwiek na zasadzie "a nuż się uda" było bezsensu. - Rzeczywiście, jedna z moich podopiecznych też tam była. Prawie bym zapomniała. Cóż, natłok dokumentów. - no i spotkanie. Niektóre rzeczy mają prawo gdzieś się schować w kątach pamięci, nie bardzo będąc zainteresowane faktem, że zaraz mogą być potrzebne. - Cassandro, faktycznie, dobrze ci idzie. Nie ma co się martwić. - uśmiechnęła się do dziewczyny przyjaźnie, po czym postanowiła powoli zmierzać do końca zebrania. - Ze względu na trwające obecnie egzaminy ciężko mi będzie posłać ode mnie kogoś konkretnego. Co więcej, myślę, że do przeszukania Eagvill Peak przyda się więcej jak dwie osoby, tak też proponowałabym wysłać po jednym magu z każdej gildii jeśli jest taka możliwość. Pozwoliłoby to też zapobiec sytuacji, że któryś z mistrzów nie otrzymałby raportu. Jeżeli ma ktoś jakieś pytania, pomysły czy zastrzeżenia prosiłabym je wygłosić teraz. Nie ma co przedłużać niepotrzebnie spotkania.

Przysłuchiwał się rozmowie, która na szczęście chyba w końcu zmierzała ku końcowi. Co do Baltazara i jego metod działania, to nie bardzo wiedział jak się odnieść. Cóż ten człowiek był nie przewidywalny, nie można było się spodziewać co mogłoby mu strzelić do głowy, dlatego próba odgadnięcia jego myśli była zbyt upierdliwa. Jeśli zaś chodziło o reprezentantkę MC, to niby rozumiał intencje reszty, lecz nie czuł się upoważniony do komentowania skuteczności jej działania. Jakby nie patrzeć to osąd na temat skuteczności powinien wyrażać mistrz danej osoby. Poza tym, nie miał chęci do zabierania głosu w tej sprawie. Gdy natomiast usłyszał wymówkę Takano westchnął. Doprawdy, czy ona myśl, iż tylko ją zawalają robotą papierkową. - Ta z wielką chęcią wytknąłby to mistrzyni Fairy Tail. Mimo wszystko się powstrzymał, gdyż nie uśmiechała mu się upierdliwa kłótnia. Pod koniec rozmowy pojawiła się jedna kwestia, w której należało się wypowiedzieć.
- Po jednej osobie? Cóż grupa czteroosobowa chyba tam se poradzi. Jednakże wątpię by Baltazar jeszcze przebywał w Eagvill Peak , w końcu podobno zrobił to co zamierzał w tamtym miejscu. - Rzucił niechętnie uwagę racząc się szklanką wody.

Przedstawicielka syrenek wyszczerzyła się na moment słysząc pokrzepiające słowa tym razem od Takano. To było dla niej jak najbardziej mile widziane. Początkowo obawiała się trochę, że to ona została wysłana na to spotkanie, ale jak widać może niepotrzebnie. Czuła się znacznie pewniej niż na początku. Było coraz lepiej przynajmniej z perspektywy Cass, nawet mistrzowie zaczęli dochodzić drobnymi kroczkami do jakichś konkretów i wyglądało na to, że spotkanie powoli ma się ku końcowi. Wtedy dopiero Dusthert będzie mogła odetchnąć z ulgą, bo tak długo jak spotkanie się toczy może się coś wydarzyć.
- Dla mnie też brzmi to w porządku. Po jednej osóbce z gildii to doskonała ilość, czwórka to już grupa w której każdy będzie miał kogoś od siebie, a jednocześnie nie nazbyt liczna drużyna. A co do tego, że tam już nie spotkamy Baltazara panie Ragna... Cóż, prawda ale chyba tamto miejsce jest najbardziej prawdopodobne znalezienia jakichś poszlak naprowadzających na jego trop, prawda? - zapytała.
- Więc zgadzam się z tym. Tylko gdzie będzie miała się zebrać ta grupa? I Kiedy? - zapytała zawczasu coby nie zapomnieć. Jeszcze by jej umknęło coś tak ważnego i dopiero miałaby sajgon, gdyby powiedziała to Olivii. - Sama bym się przeszła, bo brzmi to ciekawie. Tylko czy mnie do tego wybiorą? - pomyślała na głos odchylając się do tyłu i zaczynając bujać na dwóch nogach krzesełka przy jednoczesnym wgapieniu się w sufit. Zaraz jednak wróciła myślami do spotkania i patrzyła na przedstawicieli pozostałych gildii.

Kiedy padła odpowiedź na jej pytanka to było już chyba wszystko. Zebranie miało na celu omówienie wydarzeń związanych ze wzmożoną aktywnością GH i Baltazarem czego Cass się dowiedziała. A skoro mistrzowie i reprezentanci gildii wymienili się opiniami i zgodzili się co do następnych kroków spotkanie chyliło się ku końcowi. Więc po dojściu do porozumienia gdzie i kiedy spotkanie się odbędzie syrenka zaczęła się zbierać.
- Skoro wiemy już gdzie mają spotkać się reprezentanci naszych gildii i wszystko zostało omówione, będę się zbierać. Czy jest coś jeszcze co chcieliście poruszyć na tym spotkaniu? - zapytała. Nie? Zatem: - Więc ruszam złożyć raport. Miło było poznać mistrzów gildii i nie tylko ich. - uśmiechnęła się do przedstawicielki Pegasusa. No i opuściła zebranych.

[z/t]

Całe towarzystwo powoli się rozchodziło, tylko jedno pytanie Ragny wymagało odpowiedzi. Nie zatrzymywała Cass, wszak raczej nic, co by zostało wypowiedziane w tym pomieszczeniu raczej na nic by nie wpłynęło. - Zapewne tak, jednak nie można wykluczyć możliwości, że da radę znaleźć jakiekolwiek poszlaki, gdzie go szukać. - proste, prawda? Nawet jeśli go nie będzie, to może znajdzie się coś, co pomoże go znaleźć. Obecnie nawet to starczyło przy informacjach, jakie posiadali... a ich nie posiadali, więc wszystko było na wagę złota. - Cóż, skoro to już wszystko to też będę się zbierać. W razie czego jest poczta. Za tydzień w Eagvill Peak. -powiedziała, w razie gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości. - Do następnego razu. - rzuciła na pożegnanie (chyba, że ktoś ją jesz cze zatrzyma) po czym wraz z taczką wypełnioną dokumentami, ruszyła do wyjścia.

z/t

Widząc, że ludzie w końcu się rozchodzą w końcu poczuł ulgę. Ta zdecydowanie był zmęczony tym spotkaniem. Cóż jakby nie patrzeć był zmuszony brać udział w decyzjach uciążliwych emocjonalnie i słuchać ludzi za którymi nie koniecznie przepada, a to przy dłuższym oddziaływaniu raczej nie jest zdrowe. Natomiast jeśli chodziło o Baltazara i szukanie po nim śladu to nie zamierzał odpowiadać już w tej kwestii. W zależności od wyniku, każdy mógł mieć rację, więc nie chciał marnować energii na sprzeczki. Zamiast tego pożegnał krótkim "Do widzenia." zarówno Cassandre i Takano, po czym odprowadził je wzrokiem. Następnie sam postanowił się zbierać w końcu nie było sensu w dalszym gniciu w tym miejscu.
- Cóż to nadszedł czas i na mnie. Żegnam. - Rzucił zmęczonym tonem do ostatniej obecnej tu osoby i opuścił pokój.
Ta jedyne o czym teraz myślał to o powrocie na swoją kanapę, drzemce i zapomnieniu o reszcie świata, w końcu należał mu się jakiś odpoczynek od tych upierdliwości.

[zt]

Zaraz z mroźnej północy, udałem się do Clover, gdzie przesiedziałem kilka dni, rozglądając się za możliwym zleceniem... Wiedziałem, że zbliża się spotkanie Mistrzów Gildii, a że ktoś musiał być obecny z ramienia Rady, postanowiłem po prostu przeczekać...
No i nie byłoby lepszej okazji do ujrzenia nowego Mistrza Lamii, jak właśnie owe spotkanie...

Na zebranie udałem się wcześniej, niż o umówionej godzinie, by przypadkiem nie wejść jako ostatni.
Zasiadłem na przydzielonym mi miejscu i czekałem na pojawienie się innych.

///(nie wiem, czy siedzę z wami przy stole, czy gdzieś z boku, skoro muszę tu być, to przynajmniej wyznaczcie mi miejsce)///

Najbardziej wyczekiwanym przeze mnie gościem był właśnie Mistrz Lamia Scale, chociaż byłem prawie w stu procentach pewien, że nie będę zadowolony z wyboru...
Niemniej, jak przystało na przedstawiciela rady, miałem swój notes, swój długopis i inne duperele, no i jak przystało na oficjalne spotkanie, witałem się z każdym przybyłym...

Matty się stresował. Kłamstwem byłoby powiedzenie czegoś innego. Nie był doświadczonym mistrzem. Przywódcą może i tak, wszak władał magią, polegającą na Gwiezdnych Duchach, która niejako wymagała od niego współpracy i ogarniania wraz z koordynacją działań tych istot. Ale bycie legalnym przedstawicielem całego ugrupowania magów to jednak spory obowiązek. Który rzucił sobie na barki w wyniku głosowania i walki. A teraz miał się stawić na zebraniu zwołanym przez Radę. Musiał dobrze wypaść. W podróży i tuż przed nią na szybko przeglądał akta. Musiał wiedzieć co i jak jak najszybciej, choć pewnie nie dało się tego ogarnąć w tak krótkim czasie. A wiedział, że musiał się teraz zebrać w sobie i wypaść jak najlepiej. Przed wejściem głęboko odetchnął i przełknął ślinę. Musiał się uspokoić. I to pomogło. Pewnym, acz delikatnym ruchem pchnął drzwi, wchodząc do głównej sali budynku, w którym Mistrzowie Gildii mieli zwyczaj się spotykać.

Sam Matty na to spotkanie ubrał się elegancko. Nawet się w garnitur wcisnął. Klasyczny, czarny, ale zawsze coś. Widząc Lianga ulżyło mu. Domyślał się, że będzie obecny na spotkaniu przedstawiciel Rady. A skoro miał być nim jego towarzysz z gildii, czuł się spokojniejszy. Choć naturalnie, nie dał tego po sobie poznać. Podszedł bliżej stołu, witając się z drugim Lamijczykiem lekkim uśmiechem i słowami:
-Witaj Liang. - to powiedziawszy zasiadł przy miejscu oznaczonym specjalnie dla mistrza Lamii Scale. -Liczę, że po powrocie do gildii, pomożesz mi wybrać kolejnego przedstawiciela Lamii do senatu. - dodał jeszcze, a następnie nalał sobie do szklanki trochę wody. Takie standardowe wyposażenie w sumie. Na razie mogli pogadać jak dwóch magów LS ze sobą. Na sprawy służbowe przyjdzie czas jak wszyscy mistrzowie się zbiorą... ciekawe jacy oni są.

W pojawieniu się Mistrza FT nie było wielkich filozofii. Alezja weszła do sali obrad, skłoniła się zebranym, po czym w milczeniu zasiadła na swoim miejscu. Nie wyglądała na osobę skorą do żartów. Ostatnie miesiące, podczas których była nieobecna i w zasadzie nie wiadomo było, gdzie zniknęła po Hueso, mocno się odbiły na jej nastroju. Nie do końca była na bieżąco z ostatnimi zdarzeniami. Zakładała, że to spotkanie pomoże jej nadrobić zaległości.

Ubrana była w "fejtowo/zerowy" sajberowy garniak.

Fiołek była raczej obecnym Mistrzom Gildii nieznana. Być może ktoś z DHC mógł ją kojarzyć, aczkolwiek nie liczyła na to aż tak bardzo. Odeszła z gildii dobre kilka lat temu i na dodatek nie udzielała się tam zbyt mocno… No i zmieniła się trochę od tamtego czasu. Jej anonimowość w świecie magii jednak skończyła się w momencie, w którym postanowiła zostać mistrzynią Mermaid Crest. Był to świadomy wybór kobiety. Trzeba przyznać, że była odrobinkę zaskoczona, gdy zobaczyła zaproszenie na obrady, jednakże nie miała nic przeciwko. Tym lepiej. Przedstawi politykę Syren, ich plany na przyszłość.
Weszła do sali, ze spokojem wymalowanym na twarzy. Ubrana była tak jak zawsze – żakiet, biała koszula i ciemne spodnie. Skinęła wszystkim na przywitanie, nie mówiąc jednak ani słowa. Zasiadła na jednym z krzeseł, blisko okna, i czekała, co będzie dalej.