HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Okoliczna wioska - Page 3




 

Share
 

 Okoliczna wioska

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyWto Wrz 18 2012, 12:54

First topic message reminder :

Mała wieś znajdująca się w parę kilometrów od Akane Resort. Wokoło otaczają ją pola uprawne, zaczynając od złocistego złota na lewo, a na rosnących warzywach na prawo kończąc. Wracając jednak do wioski zbudowana została w całości z drewna. Znajduje się w niej gdzieś z dwadzieścia domów, w tym jedna karczma i sklep. W centrum tej "miejscowości" wykopana została studnia, która jest najbliższym źródłem wody. Do wsi prowadzi tylko piaszczysty szlak.

MG

Cóż trójka naszych bohaterów, czyli Kurone, Roko i Houjin zmierzała w kierunku wioski. Panu mg nie chce się decydować szliście tam na piechotę, czy skorzystaliście z transportu, więc sami rozstrzygnijcie. Tak czy siak panował w tej chwili wszechobecny spokój. Mimo to nie mogliście stwierdzić, czy coś się w wsi nie dzieje, gdyż mieliście przed sobą jeszcze kawałek drogi. Na niebie słońce znajdowało się jeszcze całkiem wysoko, więc panowała pora wczesnopopołudniowa i z tego względu było całkiem gorąco.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora

AutorWiadomość
Houjin Kyouma


Houjin Kyouma


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 08/09/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyNie Paź 28 2012, 15:22

Cóż Kurone zaczęła działać po swojemu starając się zrobić tutaj całkowitą rozróbę. Przywołała jakieś drzewo i swojego pupilka z rodziny potworowatych. Ehh widać muszę dać małej lekcję, żeby nie wchodziła tutaj od tak i oznajmiała, że jestem z nimi. Na pewno wkradło się zwątpienie po słowach Kurone do myśli ich przywódcy, które musiałem szybko rozwiać. Tak więc rozpocząemł działanie.
- NAGRYWANIE
Wydałem komendę, aby nagrywało się każde wypowiedziane przeze mnie słowo, a następnie przywołałem jeden ze swoich wynalazków. Swojego robota zagłady, który miał pojawić się za jej Sabaanto. Miał on za zadanie chwycić chowańca za ogon z dala od jego otworów gębowych, aby go nie pogryzły. Moment przywołania swojego robota jest skoordynowany z czasem, aby móc łatwo złapać potwora za ogon. Nie w momencie, gdy gdzieś nim wywijał, ale w takim, aby pochwycenie było jak najpewniejsze. Kiedy złapie ogon wykorzystując swoją olbrzymią siłę rzuca kilka razy na boki saabanto, aby ten po prostu nie dał rady dalej walczyć. Przy okazji może też uderzyć nim niczym maczugą prosto w drzewca. Oczywiście o ile będzie za daleko to tego nie robi. Priorytetem jest zniknięcie Saabanto. Gdyby nie udało się złapać ogona z jakiś tam przyczyn, robot robi krok do przodu i po prostu uderza potworka w głowę starając się go znokautawać. Potem jeszcze kilka razy uderza swoją niezwykłą siłą, aby dobić chowańca towarzyszki. Robot był zaklęciem wyzszej rangi więc jakoś powinno się to udać.
- Wezwałem robota zagłady, aby chwycił za ogon saabanto i rzucił nim kilka razy o ziemię. - oznajmiłem do mikrofonu, który ciągle miałem na uszach. Dalej opisałem efekt tej akcji
Po tych sławach podszedł bliżej przywódcy bandytów dając mu jasno znak. Będę z tobą walczył przeciwko tym magom. To chyba najlepszy dowód lojalności? Ty pomożesz mi, ja tobie i razem je pokonamy.
- Cóż jak widzisz słusznie Cię przed nimi ostrzegałem - powiedziałem do dowódcy, ciągle jednak komentując walkę do mikrofonu - Nie wierz tej dziewczynie, to moja znajoma z dzieciństwa, która chciała mnie powstrzymać przed przyłączeniem się do was. Uznała, że was rozbije i uniemożliwi mi to. Cóż chyba właśnie pokażę nieco w walce swoją przydatność. Kuszami i taką bronią raczej jej nie pokonasz. Moje wynalazki byłyby skuteczniejsze. Podobno jednak masz jakąś inną metodę walki.
Jeżeli jakiś atak dziewczyn będzie wymierzony we mnie to jeżeli jest to możliwe blokuję go karwaszami, jeżeli nie, odskakuję w tył, przy cięciach, i w bok przy rąbaniach i pchnięciach. Bok ten dalszy od przywódcy. Gdyby korzenie chciały zrobić mi krzywdę to wzbijam się w powietrze. Gdyby Roko ruszyła na mnie lub robota z mieczem, to zanim dobiegnie strzelam ostrzegawczo w jej stronę swoim swoim karwaszem z bronią palną. Celuję mniej więcej w lewy dolny bok. Jeżeli nic nie zrobi nie zwrócę na nią zapewne uwagi. Przynajmniej na razie. Całość walki jest relacjonowana w mikrofonie. Oczywiście po faktach z jakimś 3s opóźnieniem. Wolę jednak zrobić unik, aniżeli ryzykować starcie z bronią.
Powrót do góry Go down
Roko Scarlet


Roko Scarlet


Liczba postów : 32
Dołączył/a : 09/09/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyPon Lis 05 2012, 16:21

Roko ruszyła do ataku. Zaczęła biec slalomem po drodze wyczarowując noże kuchenne, tasaki i małe sztylety, a następnie rzucając nimi na oślep w rozbójników, próbując trafić chociaż jednego, a przy odrobinie szczęścia może nawet Houjina. Jeżeli on ją zaatakuje to postara się uniknąć ataku. Gdyby nic nie zrobił (co jest raczej nieprawdopodobne) zignoruje go i zajmie się bardziej precyzyjnie resztą rozbójników. To znaczy zatrzyma się w pewnym od nich oddaleniu i będzie dalej obrzucała ich ostrymi przyborami kuchennymi, tym razem celując w nogi. Jednocześnie próbuje osłaniać Kurone, żeby miała większe szanse na zrobienie krzywdy Houjinowi i rozbójnikom.
Powrót do góry Go down
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyPon Lis 12 2012, 20:42

/Dobra trochę się zwlekało to czas ruszyć XD/

MG

Wiele chcieliście zrobić, ale nie zauważyliście jednej z istotnych rzeczy, przez co prawie wszystkie działania mogłyby zostać zneutralizowane, no ale los jednak nie okaże się taki okrutny. Gdy Kurone próbowała coś powiedzieć okazało się, że mimo, iż porusza ustami nie wydobywa się z nich żaden dźwięk, podobnie z Houjinem, który nie mógł słownie aktywować swego ustrojstwa. Ogłuchliście? Staliście się niemowami? A, może ktoś aktywował czar uciszający każdy dźwięk? Cóż musicie sami to rozwiązać, By ochronić się przed strzałami dziewczyna użyła kolejnego przyzywańca, niejakiego giganta, cóż on akurat wystarczył na taki atak. Pomysł Roko z unikiem też pewnie by wypalił, jednak towarzyszka wyręczyła ją w tej robocie stawiając giganta. A co do pierwszej ofiary, to została złapana przez krzaczek (mowa o zaklęciu Kurki). Przy duszeniu nie było słuchać ale oznaką życia/przytomności było szarpanie się, a gdy to ustało, można było być pewnym, iż koleś jedno z tych właśnie stracił. No ale Kurone o nie wystarczyło, bo w końcu jak używa się many to hurtem i przyzwała kolejnego demonka. Ten oczywiście zaczął rozrabiać, a jak trafił jednego ze strzelców (tego z łukiem, to wleciał przez ścianę do chatki i tyle człowieka widzieliśmy. Naukowiec natomiast by zwiększyć swą wiarygodność postanowił dołączyć do walki wzywając swego blaszaka. to jednak narobiło tylko większego bałaganu no ale po kolei. Niby udało mu się potworka złapać i nim pomachać na wszystkie strony, ale to przyczyniło się do zburzenia dwóch tutejszych chałup i powalenia kolejnego z bandytów (z sztyletem). Przy okazji w między czasie odrobinę ogon się ześlizgnął przez co jeden z otworów gębowych znalazł się wystarczająco blisko by dziabnąć jeden z palców robota. no ale to było akurat mniej ważne, gdyż zabawa przyzywańców była raczej nie na rękę liderowi i on sam postanowił ją zakończyć w trymiga. Jakimś cudem w sekundę znalazł się przez stworami, a następnie położywszy rękę na demonie kurki sprawił, że ten wystrzelił w powietrze niczym pocisk, a trafiwszy w robocika ten także poleciał. Trzeba przyznać, że w chwili rozpoczęcia tego dziwnego zjawiska wszyscy poczuli jak powietrze zadrżało, jakby wypuszczona została jakaś potężna fala. Jednakże przyzywańcom nie dane było długo przebywać w przestworzach, gdyż kreatury trafiły na giganta i przewaliły go lądując na nim. Demonek zniknął, a pozostała dwójka została nieco uszkodzona. Szef bandy zamierzał ponownie gdzieś ruszyć, lecz Kurka na czas to zobaczyła i związała mu nogi swym krzaczkiem. Niby to nic, gdyż ten dobywszy swego miecza szybko rozciął korzonki, lecz to wystarczyło. Mianowicie w między czasie różowłosa postanowiła zaatakować, bo wcześniej przez rozróbę stworów nie bardzo miała jak działać. Tak czy siak rzuciła ostrzami w w trzech pozostałych, czyli kuszników i ostatniego tylko ze sztyletem. tych pierwszych szef zdążył uratować zbijając sztylety swym mieczem, ale ostatni dostał w brzuch i padł. wtedy oczywiście bełty natychmiast poleciały w stronę Roko. Lider zaczął też zaczął nadbiegać w jej stronę z ostrzem w ręku. To w sumie mogłoby być wszystko, lecz kurka poczuła, że coś patrzy na nią, jeśli zerknęła w kierunku lasu, to zobaczyła 4 strzały nadlatujące.

Obecne dane na temat wroga:
Szef - miecz w drewnianej "pochwie"
2-ch - z kuszą i jednym sztyletem
+ plus co najmniej 4 (wsparcie)

Niezgrana grupa
Kurone: 64mm (konik też)
Roko: -
Houjin 74mm (za skrzydła jeszcze)

By nie było burdelu w walce to ustanawiam tury:
dziewczyny atak o ile obronicie się przed tym co was zaatakowało
naukowiec obrona, chyba że chcesz pomóc pannom
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Go??

Gość



Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyNie Lis 18 2012, 17:30

Pewno ze spojrzała~! I od razu zaczęła biec co by wyminąć strzały. Skoro strzały z prawej, to Kurko biegnie prosto. No i tutaj szok, bo nie słyszy co mówi. Ale mały, idziemy dalej. Miała to zachować na później ale chyba później nadeszło, Kurka się trochę pobawi. A przynajmniej coś sprawdzi. No więc tworzy giganta. 3 tonowe coś co ma pojawić się kilka milimetrów nad szefem by zaraz spaść i go przygnieść nie dając możliwości uniku. Ofc co by nasz kochany naukowiec nie uratował szefa, to z racji że kontroluje roślinkę to wystrzeliwuje korzenie (porządniejsze, grubsze) i go oplątują, choć skoro nie może uruchomić słownie zaklęcia to raczej nie będzie większym problemem. Gigant pierwszy z kolei chwyta robocika Houjina i próbuje go zgnieść lub choćby przytrzymać. No i co dalej? Przy dwóch kolejnych z kuszami też wyskakują korzenie próbujące oplątać ich i uniemożliwić wystrzał. Ofc Kurka cały czas jest gotowa na wszelakie odskoki.
Powrót do góry Go down
Roko Scarlet


Roko Scarlet


Liczba postów : 32
Dołączył/a : 09/09/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyWto Lis 20 2012, 14:24

Roko w pewnym momencie zorientowała się, że nie może mówić. Ale trudno, nie ma co gadać w takiej sytuacji, trzeba działać. Widząc lecące w jej stronę bełty spróbowała uniknąć ich, a jednocześnie biegnącego do niej lidera bandy, uskakując w bok. Wolała nie marnować magii. Używając PWM wyczarowała więcej sztyletów i tasaków i posłała je na lidera mając wielką, na prawdę wielką nadzieję, że w niego trafi. Po tym zrobiła to samo tylko, że bronie posłała w kierunku Houjina. Giń zdrajco, giń!, pomyślała.
Powrót do góry Go down
Houjin Kyouma


Houjin Kyouma


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 08/09/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptySob Lis 24 2012, 09:57

Cóż widocznie dziewczyny nie doceniały treningu bojowego, który im zafundowałem. A tak pięknie się to zapowiadało, a mogły tak ładnie poćwiczy swoje umiejętności. W momencie, kiedy zostałem opleciony przez roślinkę w sumie nic nie zrobiłem. Nie miałem ochoty z nią walczyć skoro tylko uniemożliwiała mi ruch. Nie było to nic niebezpiecznego. Jednak sztylety Roko wręcz przeciwnie. One mogły dosyć łatwo zabić. Kiedy jednak poleciały na mnie wszystkie jednocześnie [nie mam napisane jak je posłała, a nie będę tutaj wypisywał miliona sposobów ich wysłania i obrony na nie więc założę taką wersję] ja tylko teleportowałem się za pomocą swojej maszyny teleportującej na bok jednocześnie uciekając z pułapki pnączy, której użyła na mnie Kurone. Swoją drogą ciekawiło mnie dlaczego wszyscy nie możemy mówić. Poczuł też dziwną falę jakby przestworza zadrżały. Czyżby przywódca rebeliantów posiadał coś co oddziaływałoby na powietrze? Powodowało zakłócenia fali m.in dźwiękowych? Jeżeli tak to wydawała się to całkiem korzystna umiejętność. Dlatego właśnie Houjin został zmuszony do ręcznego włączenia mp3, ponieważ jego głos nie pozwalał robić mu to automatycznie. Sięgnął do kieszeni i po prostu nacisnął znany mu przycisk. Co zaś tyczy się robocika, którego gigant Kurone próbował zmiażdżyć. W sumie tutaj też brakuje mi nieco informacji na temat tego jak go próbuje zgnieść... Zakładam, że próbował objąć go na wysokości swoich ramion i zgniatać. Jeżeli tak to wygląda to mój Robot starał się wystawić swoje długie rączki na klatę giganta i uniemożliwić mu tym samym objęcie go w całości. Robi to zanim golem jeszcze go pochwyci. Jeżeli jednak już zostanie złapany nie czekając długo, aż blacha zacznie pękać przeciska swoje obie ręce, między dwoma rękami ściskającymi go giganta rozpychając je od środka na zewnątrz, aby przeciwnik przez nagłą siłę od środka, która zwiększała szerokość golema po prostu go puścił.
Powrót do góry Go down
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyWto Lis 27 2012, 13:17

/Łojej, cieszcie się, że jam waszym mg, bo zapewne Don już by kogoś zabił czyimś zaklęciem... Ale jeśli się nie ogarniecie, to czarno to widzę./

MG

Cóż strzały poleciały ale Kurka jakoś uniknęła stania się poduszką na igły, choć jej górna część odzieży nie miała takiego szczęścia i przyozdobiona została dwoma otworami. Dziewczyna zdecydowała się zaatakować lidera. Czy mądrym posunięciem było ignorowanie pozostałych agresorów? Cóż pewnie się okaże. Roko w sumie też dała radę uniknąć obrażeń i przeszła do ofensywy Niestety musiała przystopować ze względu na giganta który który przycienił teren przed nią i sam sobą zdekoncentrował trochę dziewczynę.Co do samego lidera widząc,że stało się coś z oświetleniem przekręcił tylko trochę głowę by zobaczyć co się stało. W następnej sekundzie natomiast schylił się odrobinę by po chwili znaleźć się 2 metry za naszą różowłosą. Taa... umiał się poruszać całkiem szybko. Jeśli się przyjrzeć to końcówka jego ostrza wydawała się odrobinę czerwona, z kolei Roko poczuła ból na lewym ramieniu. Jeśli tam zerknęła, to zauważyła, że ma tam płytką 5-cio centymetrowej długości ranę. Cóż może blizna nie pozostanie. Mag z kolei odwrócił się z lekkim, acz pewnym uśmiechem. Czyżby ostrzeżenie? Być może... Co do samego golema naszej Kurki, to wniósł on pewne niszczenie w szeregach wroga, gdyż łapskiem i głową przygniótł tych co ostatnio strzelali do panny Scarlet i wyłączył ich z dalszej walki. W między czasie Kurone postanowiła uziemić naszego naukowca. Jednakże panna dysponująca masą ostrzy postanowiła chłopaka nadziać. Jedno z ostrzy leciało w ramię, a drugie w środek klatki piersiowej, więc w takim wypadku szaleniec zdecydował się zwiać i przeniósł się nieco na bok. Dlatego też był bezpieczny. Po chwili Kurka odwróciwszy się postanowiła związać 2 strzelców z 4. Problem w tym, iż gdy korzonki pojawiły się ci czterej już wystrzelili. No ale dwóch z nich ma narazie z głowy. Ale niestety to nie był koniec problemów naszej panny od przywołańców, gdyż zjawiło się jeszcze dwóch kolesi z tomahawkami. Jeden za nią, o którym narazie nie wie, a drugi po lewej, każdy z nich rzucił w biedną dziewczynę jedną ze swych siekierek. Czy da radę tego uniknąć? Dowiemy się pewnie w następnym poście. A, tak pozostała jeszcze sprawa siłujących się olbrzymów. Gigant objął blaszaka na wysokości ramion, po czym zaczął na niego naciskać. Niestety puszka była plecami do czegoś co go tuliło, więc pierwszy manewr odpadał, a co do drugiego, to niby przecisnął ręce, ale było pytanie czy dotrwają do końca tej walki. Cóż gdyż wyglądało, że obydwóm wcześniejsze lądowanie nie posłużyło. Ręce giganta z wolna poczęły pękać, a w ramionach robocika coś nieciekawie iskrzyło. Różo włosa też nie miała spokoju, gdyż lider szajki chyba nie zamierzał kończyć zabawy. Jego ostrze zaczęło dziwnie drgać choć on wcale nie poruszał ręką. Następnie ruszył z kopyta w stronę Roko, jak narazie zwykłym biegiem. Może czas poważniej z nim walczyć? Ktoś też chyba powinien zająć się tymi rozbójnikami...

Obecne dane na temat wroga:
Szef - miecz w drewnianej "pochwie"
2-ch - z tomahawkami.
+ plus co najmniej 4 (wsparcie)

Niezgrana grupa
Kurone: 48mm (konik też)
Roko: - Płytka 5cm rana na lewym ramieniu.
Houjin 74mm (za skrzydła jeszcze)

By nie było burdelu w walce to ustanawiam tury:
atak - rozbójnicy i szaleniec (chyba że chcesz pomóc dziewczynom, ale wtedy zaznacz to w poście)
obrona - pannice (ale możecie zdejmować każdego poza naukowcem)
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Houjin Kyouma


Houjin Kyouma


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 08/09/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptySro Lis 28 2012, 19:50

Zacznę może od akcji, która wykonał mój wspaniały twór jakim był wielki Robot zagłady. Co prawda został on schwytany przez chowańca Kurczaka, ale nie dał się tak łatwo zmiażdżyć gigantowi. Skoro ten był odwrócony do niego tyłem ręce, którymi go ściskał były prawdopodobnie z przodu. Bez zastanowienia więc, póki ręce były całe przełożył je na zewnątrz chwytając giganta za przedramię lub coś co miał na podobnej wysokości. następnie schyla się jednocześnie przerzucając giganta przez lewy bark tak, aby ten znalazł się na ziemi przed nim. Lekko zgina kolana, aby mieć łatwiejszy ten zabieg. Potem oczywiście puszcza jego część ciała, którą chwycił. Jeżeli to nastąpi zaczyna go okładać pięściami po brzuchu i innych partiach ciałach w tym miejscu. Jeszcze zanim przeciwnik stanie. Jeżeli braknie mu zasięgu to nieco zgina kolana, aby okładać go tak jak zamierzał. Jeżeli jednak nie uda się przerzucić go do przodu to próbuje w tył. Odpycha się z całych sił nogami licząc, że jego ciężar, bo w końcu był z metalu przeważy na przeciwnika i przewróci powodując jednocześnie, że mój robor wyląduje na nim miażdżąc resztki jego życiowej energii. Tak Plan był idealny. Co natomiast ja robiłem w tym czasie? W sumie to obserwowałem otoczenie. Chciałem zrozumieć na czym może polegać magia przywódcy zbójników. Obserwowałem ruchy jego miecza, samo ostrze oraz powietrze wokół niego i nas. Próbowałem coś powiedzieć i zrozumieć czemu straciłem dar mowy. Jako naukowiec musiał poznać obecną sytuację, aby wygrać z ciemnotę ludzką. Nie wygrywałem przecież mięśniami, a inteligencją.
Powrót do góry Go down
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyWto Gru 18 2012, 20:58

/Ech nie sądziłem że będą do tego zmuszony, ale skoro dziewczyny nie chcą grać to trudno/

MG

No więc zacznijmy od Kurki. Cóż dziewczę nieźle se radziło i mimo zużywania gigantycznych pokładów many byłaby w stanie wytępić wszystkich szaraków, jednakże skupiała się na zbyt wielu sprawach i za późno dostrzegła tomahawki by za reagować, a co dopiero by odskoczyć przed strzałami. Niedługo później 4 "pociski" wbiły się jej w klatkę piersiową, a jedna z siekierek w plecy pomiędzy łopatkami a druga w ramię. Nasza przywoławczyni odkaszlnęła krwią, po czym padła na ziemię, zapewne martwa. Tym samym jej golemki zamieniły się w piasek i robocik szalonego nie musiał się już wysilać. Co do naszej pani rycerz to starała się walczyć na równi z szefem tej szajki, a przynajmniej tak wyglądało bo póki co ani jednego poważnego czaru nie użyła. Czyżby niedoceniana go? Możliwe... Niby jej stara taktyka sprawdzała się na szarych rozbójnikach, lecz nie na ich liderze. Miała szansę się o tym przekonać, bądź nie, gdy ten zniknął i ponownie pojawił za nią z mieczem ustawionym wysoko poziomo, a jej głowa w strugach krwi wylądowała pod nogami zabójcy. To chyba byłoby na tyle w kwestii pomocy wieśniakom, chyba że nasz naukowiec z mieni stronę ale raczej teraz se nie poradzi...
Tak czy siak koleś w ciemnych okularach odetchnął zadowolony, gdy wtem podbiegło do niego jego paru ludzi.
-Szefie, jak zwykle twe zastosowanie magi dźwięku jest niesamowite. - Rzucił jakiś grubszy brodaty. - Ta wiem, ale nie czas na zachwycanie się. Znajdźcie naszych rannych i opatrzcie ich. - Odparł z lekka zmęczony po czym zbliżył się do naukowca.
- Skoro nam pomagałeś chyba mogę ci zaufać, choć serio nie wiem czego szykasz w naszej bandzie. - Odrzekł luźnym tonem.
Gdy teraz wszyscy byli już na widoku Houjin mógł zauważyć 10 sprawnych ludzi i 3 niezdolnych do walki.

Roko i Kurone - Dziękuję za grę ale już nie po korzystacie se z tych postaci.
Houjin 74mm (za skrzydła jeszcze)
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Houjin Kyouma


Houjin Kyouma


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 08/09/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyCzw Sty 03 2013, 18:11

// Okej Melciu, koniec żałoby po śmierci dziewczyn, która trwała dwa tygodnie... Biorę się do roboty.

Patrzałem jak ginęły dziewczyny, których w sumie... nie planowałem nigdy zabijać. Jedna z dziewczyn była mi co prawda prawie obojętna to fakt, dopiero co ją poznałem, ale i tak nie powinna była zginąć. Nie wiem kim była, ale na pewno nie zasłużyła na taką przypadkową śmierć. Szczególnie przez moją ochotę na sprawdzenie siły dziewczyn, nieco zabawy udając nowego towarzysza zbói. Bardziej jednak zabolała mnie śmierć Kurone mojej bliskiej przyjaciółki z dzieciństwa, z którą byłem naprawdę zżyty przez te wszystkie lata. Najchętniej upadłbym w tej chwili na kolana i zaczął szlochać.Zrobiłbym to, gdyby nie fakt, że w wyniku takiej akcji mogłem stracić zaufanie szajki i tym samym przypłacić za to bezsensowną śmiercią. Jednak wewnętrznie duszę miałem naprawdę rozdartą, pełną goryczy. Przecież to przez mój błąd zginął ktoś tak bliski mojemu sercu, gdybym nie udawał, że jestem po stronie bandytów i nie rozpoczął tej beznadziejnej walki być może nikt by nie zginął, wszyscy wróciliby szczęśliwie do domu. Tak to bez wątpienia była moja wina. Na moich oczach zginęła bliska mi przyjaciółka, chyba najlepsza jaką miałem oraz bogu ducha winna dziewczyna. Jak mogłem do tego dopuścić! Czy zawsze byłem taki nierozważny, niemyślący o konsekwencjach, skupiony tylko na swoich badaniach? To przez moją wymuszoną ekscentryczność musiały zginąć. Teraz było jednak za późno. Zacisnąłem zęby i szukałem tylko jednego... zemsty! Nie mogłem dopuścić, aby ta szajka dalej istniała. Musiałem spełnić ostatnią wolę Kurone i zabić ich wodza, maga władającego magią dźwięku. Uwolnić osadę tak jak one to chciała, zawsze uśmiechnięta dziewczyna, która zawsze chodziła koło mnie, a swoim uśmiechem potrafiła w jednej chwili poprawić mi humor. Nie mogłem darować draniowi, że przez niego zginęła. Choćbym miał przypłacić to życiem, jego duszę musiałem wziąć ze sobą. Inaczej nie mógłbym po drugiej stronie spojrzeć mojej przyjaciółce w twarz. Teraz moja dalsza walka była chęcią zemsty na przeciwniku. Czekałem na dogodny moment, który nadszedł, gdy przywódca szajki zbliżył się do mnie. Zaczął mówić, ale nie słuchałem jego słów. Byłem wściekły. Nie wiedziałem czy gratuluje mi walki czy też chce dołączyć do jego szajki. Nie obchodziło mnie to... Chciałem tylko i wyłącznie jego krwi. W jednej chwili zaatakowałem wroga z całą wściekłością, która we mnie wzbierała. Wyciągnąłem rękę, niby w geście dołączenia do bandy? Czy może innym. Nie wiem jak to dla niego wyglądało. Ważniejsze jednak było to, że w chwili wyciągnięcia do niego ręki w teoretycznie przyjaznym geście wystrzeliłem. Wystrzeliłem prosto w jego klatkę piersiową nie zastanawiając się jakie mam z nim szanse. Chciałem go zaskoczyć, być może nie domyślał się, że pod rękawami kiltu mam schowaną taką broń. Chciałem zobaczyć jego krew. Jeżeli uderzenie z jakiś powodów nie zabiło przeciwnika musiałem użyć maszyny klonującej, aby sklonować się w trzech postaciach. Razem utworzyliśmy trójkąt wokoło naszego przeciwnika i zaatakowaliśmy go pięściami. Z każdej strony niemalże jednocześnie, ale uważając, aby nie schylił się i abyśmy nie uderzyli w siebie. Celowaliśmy pięściami w głowę. Skroń, nos nieważne nie myślałem wtedy o tym. Chciałem po prostu jego śmierci, szybkiej śmierci. Jeżeli spróbuje się uchylać niech szykuje się na kopnięcie stopą nogi prosto w głowę. Jeżeli będzie próbował uciec między naszą dwójką przed atakiem obrywa od dwóch między, którymi będzie się przeciskał w twarz z łokcia tego bliższego przeciwnikowi. Widziałem już również jego szybkość. Jeżeli faktycznie będzie próbował szybszego poruszania się czy teleportu aktywuję swój GUSN, aby mój umysł pracował 10 razy szybciej, a tym samym, abym widział wszystko 10 razy wolniej. W końcu impulsy nerwowe przekazywane przez oczy są analizowane 10 razy szybciej. W czasie gdy minęła 1s w normalności dla mnie minęło 10s. Chciałem dojrzeć jego ruchy. Jeżeli faktycznie tak się staje ciekawi mnie jaką ma kontrolę ciała przy tej prędkości. Pewnie niewielką. Mniej więcej staram się odkryć w którym miejscu przeciwnik będzie się znajdywał w najbliższej chwili i tak uderzam na odlew, tak jak młotkiem z boku przeciwnika, aby uderzył z dodatkowymi obrażeniami spowodowanymi przez jego obecną szybkość. Jeżeli będzie poza zasięgiem pięści to ponownie strzelam w miejsce, w którym powinien być. Przynajmniej wg mojego GUSNA. Mniej więcej wtedy reszta bandytów powinna odkryć zdradę. Mam to gdzieś dla mnie liczy się ich przywódca jednak nie mogę zginąć za szybko. Przywołuję jeszcze jednego robota, aby obecnie mieć 2 w swoim władaniu. To one mają z dwóch stron osłaniać mnie przed ewentualnymi atakami ze strony reszty szajki. Jeżeli będą atakować bronią dalekiego zasięgu to starają się przyjąć to na siebie. Jeżeli bronią krótkiego dystansu to starają się zmiażdżyć swoich przeciwników wbijając ich w ziemię i pozostawiając jedynie krwawy placek. Ich głównym celem jest ochrona mnie, aby członkowie szajki nie przeszkadzali mi w morderstwie tego, przez którego zginęła Kurone.
Powrót do góry Go down
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptySob Sty 12 2013, 01:39

MG

Heh, nie ma to jak hipokryzja. Nasz kochany pan naukowiec próbował teraz zwalić całą odpowiedzialność na biednego lidera zbójeckiej szajki, a przecie to Houjin utrudniał wszystko swoim przyjaciółką zamiast im pomagać. Jeśli tylko by ich nie zdradził zapewne teraz balowaliby w tej wiejskiej karczmie zadowoleni z tej misji. Szaleniec jednak próbował wyzbyć się prawdy i obarczyć odpowiedzialnością ta to w sumie mniej winnego szefa bandytów. No niestety tym razem naukowiec postanowił odwrócić się od szajki i zaatakować lidera. Cóż zdradzał co chwila, może grał potrójnego agenta lub kolesia z jeszcze większym numerkiem? Tak czy siak te szczegóły nie są ważne i przejdźmy dalej.
Hmm, Houjin chciał zaskoczyć przeciwnika ale chyba nie nie wziął pod uwagę bonusów płynących z posiadania magii dźwięku. Mężczyzna słysząc nawet najcichszy trzask odskoczył tuż przed strzałem w prawo. Cóż to z pewnością nie był idealny unik, a raczej coś na ostatnią chwilę, tak więc on dostał lecz gdzie indziej niż planowałeś. Mianowicie odrobinę śrutu zahaczyło o rękę nieco poniżej ramienia. Naturalnie automatycznie chwycił się za to miejsce i spojrzał na szaleńca zaskoczonym, a zarazem wkurzonym spojrzeniem Pojawienie się twych klonów potraktował z przymrużeniem oka, najwyraźniej nie uważał ich za zbytnie niebezpieczeństwo. Nawet to, że ze trzech stron na niego ruszono nie zrobiło na nim większego wrażenia. Właściwie, gdy tylko trójka zbliżyła się na odległość 1,5 m, facet w czerni wyciągnął miecz i prostym pchnięciem przebił klatkę klona znajdującego się na prawo. Zrobił przy tym ze dwa kroki w tamta stronę by mieć jeszcze jakiś czas reakcji na obronę przed pozostałą dwójką. Czemu nie zrobił tego z oryginałem? Cóż może jeszcze nie doceniał swego oponenta. Tak czy siak zaraz po tym jak jeden z klonów zniknąć skoczył przed siebie odwracając się w stronę pozostałych. Zapewne w ten sposób chciał zyskać jeszcze moment, gdyż później nie było już okazji by podejść... Jego miecz ogarnęły dziwne wibracje, po czym zamachnął nim jakby posyłając jakąś faję w stronę naukowców. Mogli oni dostrzec zbliżające się zakrzywienie, któremu towarzyszył dziwny szum. Raczej czas na unik jest minimalny.
Co do samych robotów Stanęły tak jak planować nasz szaleniec i nawet zdeptały dwóch nieostrożnych bandytów z kolei pozostała ósemka poczęła z wolna okrążać te pole bitwy strzeżone przez stalowych rycerzy ciekaw co planują...

Houjin 46mm (za skrzydła jeszcze)
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Houjin Kyouma


Houjin Kyouma


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 08/09/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyNie Sty 13 2013, 14:59

Byłem wkurzony, mocno wkurzony. W zasadzie niewiele informacji było w stanie dotrzeć teraz do mojego umysłu. W uszach tętniła mi krew świadcząca o dużym ciśnieniu krwi wewnątrz organizmu. Gdybym myślał na spokojnie zapewne zauważyłbym zwiększoną produkcje adrenaliny, która zwiększała wiele fizycznych aspektów ciała. Serce biło mi szybciej powodując zwiększoną reakcję na wszelkie wydarzenia, które miały miejsce. Adrenalina zwiększyła na krótki czas pojemność moich płuc dzięki czemu byłem w pewnym stopniu odporny na zmęczenie. Zatamowała również poczucie bólu czy zmęczenia w pewnym stopniu nie czyniąc ze mnie co prawda nieczułego robota, ale kogoś komu ból mniej przeszkadzał. Adrenalina jednak nieco spowolniała zdolność logicznego myślenia i przynosiła agresywne zachowanie. Miałem to dosłownie gdzieś. Wystarczała mi myśl, że trzeba zarąbać każdego bandytę zaczynając od szefa szajki, który spowodował śmierć Kurone. Musiałem odpokutować za swój poprzedni grzech, swoją pychę i dumę. A jako jedyną nadzieję na zbawienie widziałem zamordowanie przeciwnika. Jeżeli wcześniej byłem szalonym naukowcem stan w tamtej chwili można było nazwać jedynie tym szaleństwem. Nigdzie tam nie było nic mądrego, żadnego bodźca, który mógłby uznać mnie za badacza. Zapewne to samo myśleli o mnie w tej chwili przeciwnicy. Skupiłem się na walce. Przeciwnik użył na mnie swojego ataku. Silnego podmuchu dźwięku. Może i byłem wtedy w trybie berserka, ale moja stara jaźń naukowca dalej pozostała. Dalej myślałem analitycznie tak samo jak zwykle. Przeciwnik władał magią dźwięku, więc jego atak musiał być falą dźwiękową. Cholernie szybką falą, która rozchodziła się w powietrzu i cięła wszystko na swej drodze. Atak niezwykle bolesny. Musiałem uciec nie mogłem dać się tak łatwo pokonać, nie zabijając wcześniej szefa szajki. Postanowiłem wykorzystać, a może nawet poświęcić skrzydła, które ciągle zdobiły moje plecy. Odskoczyłem więc na bok pomagając sobie w tym celu silnym podmuchem wiatru skierowanym w stronę fali dźwiękowej. Po pierwsze taki podmuch mógł zwiększyć szybkość i zasięg mojego odskoku przez nagłe machnięcie tym wynalazkiem. Po drugie nie wracałem skrzydeł za plecy. Zastawiłem nimi swoje ciało z przodu po machnięciu, aby wykonane z dobrego materiału skrzydła stanowiły pewną osłonę przed atakiem. Po trzecie sam podmuch wiatru również spowodował powstanie fali w powietrzu. Zapewne nie tak silna jak fala dźwiękowa wywołana magią, ale z pewnością o jakiejś tam sile. Kierunek podmuchu przy uniku był taki sam jak cięcia, ale zwrot przeciwny. Powinna więc spowodować interferencję fal w kierunku wygaszenia w pewnym stopniu ataku przeciwnika. Zapewne wartość siły fali dźwiękowej była znacznie większa, a taki podmuch mógł niewiele wpłynąć to zawsze miał jakiś skutek. Być może nie zatrzyma ataku, ale spowolni go i da mi kilka milisekund więcej. Mogło to okazać się zbawienne w tej obronie. Kiedy poczułem pod nogami ziemię dopiero wtedy odsłoniłem się skrzydłami nieco je prostując. Byłem oczywiście gotowy na kolejny atak. Jeżeli przeciwnik postanowił wykonać go zaraz po pierwszym cięciu tworzę nowego klona, który ma mnie zasłonić przed atakiem przyjmując go najzwyczajniej na świecie. Jeżeli po ataku lub w jakimkolwiek punkcie walki przeciwnik zniknie mi z pola widzenia tworzę klona za sobą, aby przyjął niespodziewany atak. Jeżeli ataki będą z przodu w formie cięć równoległych do ziemi odskakuję do tyłu ew. wspierając się podmuchem skrzydeł o ile nie zostały one zniszczone przy pierwszej obronie. Jeżeli atak idzie w postaci pchnięcia lub rąbania z góry odskakuję na bok i staram się nagle zmniejszyć dystans. Do takiej odległości, aby uniemożliwić przeciwnikowi efektywne wymachiwanie mieczem. Jeżeli atak nadejdzie z boku staram się odwrócić i wykonać unik adekwatnie do tego co opisałem wyżej. Jeżeli atak będzie z tyłu jak nie dostrzegę wroga pojawia się nie tylko klon, ale również odskok od ataku. Jeżeli będę miał jakąś okazję na przeprowadzenie swojej akcji, nie będę zmuszony do ciągłej obrony przystępuję do niżej opisanych akcji. Jeżeli skrzydła zostały w jakikolwiek sposób zniszczone przy obronie przywołuję kolejną nową parę skrzydeł. Nie zniszczonych jeszcze. Mogły się one przydać w dosłownie każdym momencie. Starałem sobie również przypomnieć czy gdzieś w pobliżu znajdował się może jakiś zbiornik wody. Fale dźwiękowe rozchodziły się tam dużo wolniej więc takie miejsce mogło okazać się wyjątkowo korzystne dla mnie. Widziałem, że przeciwnicy zaczynają okrążać moje roboty. Kazałem więc nieco się im rozproszyć i zacieśnić przy walczących, aby nie udało się przeciwnikom przedostać przez tą barierę. Niech podążają za wrogami. Przy okazji użyłem GUSNA. Ataki przeciwniki były zbyt szybie, a technika ta mogła umożliwić mi obserwację jego ataków. Dzięki temu w spowolnionym dziesięciokrotnie świecie mogłem podejmować decyzje szybciej. Nie zwiększało to co prawda mojej szybkości, ale dzięki szybszej pracy mózgu mogłem podejmować akcje szybszą i lepiej przemyślaną. Nie myślałem wtedy, żeby zachować swoje asy w rękawie. Jeżeli chciałem pokonać potężnego zabójce Kurone musiałem użyć wszystkich swoich sztuczek. Nie ograniczam się jednak tylko do tego. Przywołuję kolejnego robota zagłady. Pragnąłem, aby pojawił się on tuż nad głową przeciwnika nie dając mu dużych szans na unik. Miał spaść na przeciwnika i zmiażdżyć swoim ciężarem szefa szajki. Jeżeli ten spróbuje wykonać unik... W tym momencie strzelam. Dzięki GUSNowi jestem w stanie szybko poznać miejsce, w które przeciwnik odskoczy. Na tyle szybko, że po odskoku poznam miejsce gdzie odskoczy i wyceluję zanim upadnie na ziemię i będzie zdolny do kolejnego uniku. W razie gdyby jednak udało mu się to zrobić wykonuję kolejny atak również w systemie GUSN, który wcześniej opisałem. Jeżeli będzie taka możliwość klon, który jeszcze przeżył stara się obejść przeciwnika od tyłu i złapać go od tyłu i przytrzymać w celu łatwiejszego celowania z broni prawdziwego Houjina. Klon przytrzymuje przeciwnika wsuwając mu ręce pod pachy i przytrzymując przedramionami barki. Może i długo tak nie wytrzyma jednak da nieco czasu, aby wykonać strzał w przeciwnika. Houjin musiał to w końcu skończyć i nie zamierzał się poddawać. Z włączonym GUSNem systemem, szybkiego reagowania starał się ciągle unikać ataków przeciwnika wg w/w zasad.
Powrót do góry Go down
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyPią Sty 18 2013, 23:37

MG

Cóż nasz naukowiec był w trybie berserka, ale takiego myślącego, co można by nazwać sprzecznością, nie? No, ale że on jest szalony, to przymknie się na to oko. Przechodząc jednak dalej Houjin postanowił zrobić najrozsądniejszą rzecz jaka była możliwa w takiej chwili, a mianowicie odskoczyć z pomocą skrzydeł. Czy coś takiego starczyło by uniknąć tego typu ataku? No więc ta czynność z pewnością pozwoliła przeżyć naukowcowi, lecz bez "ofiar" się nie obyło. Cóż jako, że fala poruszała się niezwykle szybko, to naukowiec wiele się nie oddalił, no ale przechodząc do szczegółów, to nasz geniusz mógł skreślić se z listy aktywnych zaklęć skrzydła i klona, gdyż ta dwójka z pewnością oberwała. Cóż o tego drugiego tak właściwie tylko zahaczyło, gdyż wtedy blisko przebywał, no ale to wystarczyło. Przy okazji oberwał jeszcze kitel i koszula (czy co tam nosisz pod spodem). Tak pozatym poszczęściło mu się. Co do planu z podmuchem zapewne by zadziałał. gdyby nadszedł równo z falą dźwiękową, jednakże pojawił się on z lekkim opóźnieniem, przez co przez chwilę, o mało nie cofnęło ostatniego bohatera do tyłu. Trzeba przyznać, że miał wiele pomysłów na atak, jednakże lider nie bardzo zamierzał atakować. Chyba uważał, że przygniecenie szalonego masą ataków mogłoby być zbyt proste i popsuć zabawę. Nie doceniał naukowca? Być może, ale chyba nie ma powodu do narzekania. Przechodząc jednak dalej Houjin uzbroił się w nową parę skrzydełek i po krótkim zastanowieniu stwierdził, że najbliższy zbiornik wodny jest przy samym borcie co dawało z niecałe 3 kilometry drogi. To z kolei był chyba trochę za długi kawałek drogi. Cóż naukowiec łatwo przewidziałplany prostych bandytów i szybko robocikami rozbił świeżo tworzoną formację. Paru chyba nawet zrezygnowało i wróciło do rannych, jednak niektórzy ciągle myśleli jak zaatakować. Naturalnie żaden z ludzi nie odważył się być blisko tych puszek, więc szybko się cofali. Szaleniec postanowił także podkręcić obroty w swej mózgownicy, czy przydatnie? Cóż zapewne się okaże. Widząc cień nad sobą automatycznie spojrzał w górę, po czym... Nie nie uciekł, a zamiast tego szybko przyłożył dłoń do torsu robota, który zapewne miał go przygnieść. Houjin mógł wówczas zauważyć towarzyszący temu wredny i pewny siebie uśmiech. Jako że ten nie zrobił odskoku naukowiec nie strzelił i może to był błąd, gdyż to cię wtedy stało, należało do dość groteskowych obrazów. Przez jeszcze milisekundę robod obniżył swą pozycję, przez co bandyta prawie przykucnął, a jego mięśnie wydały się trochę napięte, lecz to była jedna z miej ważnych spraw. Zaraz po tym gdzie blaszak się zatrzymał zaczęło powstawać olbrzymie wgniecenie w pancerzu zabawki naukowca, gdzie lider szajki trzymał dłoń. Towarzyszyły temu olbrzymie wibracje w powietrzu tak samo jak poprzednio, więc nikogo chyba też nie z dziwiło, iż ten złom wystrzelił prosto w powietrze.
- Wkurzający gruchot. Przez niego nadwyrężyłem se mięśnie. - Rzucił luźno.
Czemu zachował taki spokój i nie zaatakował? Cóż wyjaśniał to chyba olbrzymi szary cień, który zmniejszał swój rozmiar i przyciemniał z każdą chwilą. Nawiasem mówiąc nasz profesor stał w jego centrum. Ciekawe ile czasu zostało na reakcję, chyba już tylko parę sekund. W takiej chwili chyba nie ma czasu na jakiekolwiek atakowanie...

Houjin 10 mm
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Houjin Kyouma


Houjin Kyouma


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 08/09/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptyPon Sty 21 2013, 10:32

Cóż faktycznie zgodnie z moimi obliczeniami zbiornik wodny znajdował się dla mnie za daleko, aby próbować do niego dotrzeć. Prawdopodobnie, albo nie zdążyłbym, ponieważ przeciwnik dysponował sporą prędkością, albo dałby za wygraną i puścił mnie pozwalając uciec. Nie pragnąłem ucieczki mimo, że walka wydawała się niemalże beznadziejna. Nie poddając się chciałem pomścić zabitą w tym miejscu Kurone. Nie mogłem ryzykować, że przeciwnik mi ucieknie. Moim celem było pokonanie go właśnie w tym miejscu. Również atak mimo, że był prawie udany został odwrócony przeciwko mnie. Zaskoczony umiejętnościami przeciwnika nie wystrzeliłem, a w wyniku tegu zmarnowałem swoją szansę. Gdybym go postrzelił zapewne straciłby nieco siły, a robot zwaliłby się na niego całym swym ciężarem. To mogło się udać jednak widocznie zawaliłem sprawę. Nie można jednak gdybać, co przeciwnik zrobiłby, a trzeba walczyć dalej. Z nadzieją, bo właśnie zobaczyłem, że ten skurczybyk jest możliwy do pokonania. Czułem jednak również, że moja magiczna moc powoli się kończy. Nie miałem już sił na wezwanie kolejnego robota. Jednak plan ataku odstawmy na później. Na ziemi powoli zaczął pojawiać się mały cel. Widocznie przeciwnik wykorzystał mojego robota zagłady, aby powstrzymać nie tylko mój atak, ale również go skontrować i zmusić mnie do obrony przed podobnym atakiem. Tutaj jednak miałem małą przewagę nad tworem. Mianowicie stworzyłem go i to ja nim sterowałem. To był dla mnie olbrzymi plus w tej wymianie ciosów. Po pierwsze mój mózg myślał obecnie na 10krotnie wyższych obrotach. Nie powinno więc wiele czasu zająć wysłanie robotowi, którym sterowałem, aby przyjął taką pozycję, abym miał jak największą możliwość uniku. Oczywiście poleciłem mu, aby w locie najlepiej obrócił się tak, aby upadł stojąc w lekkim rozkroku dla zachowania równowagi. Jeżeli jest zbyt mało czasu to tak, aby przynajmniej rozszerzył nogi, abym mógł uciec między nie. Chodzi o to, aby pozycja robota po spadnięciu była najbardziej optymalna do uniku. Sam jednak nie liczę tylko na to szczęście. W końcu nie wiem ile mikroprocesorów zostało przy okazji obrony przeciwnika zniszczonych. Być może ruchy robota nie były już możliwe. W tym wypadku unik jest konieczny. Również tym razem do uniku używam skrzydeł. Tak jak poprzednio odpycham się nimi na bok, na ten bok, w który mam największą szansę na unik. Decyzja ta została podjęta, gdy spojrzałem na cień. Tam gdzie był najkrótszy wydawało się, że szansa na unik jest największa. Odpycham się nadając ciału dodatkowy pęd tak jak ostatnio. Jeżeli jednak to będzie niewystarczające to tuż przed zderzeniem, które moje oko powinno uchwycić i przeanalizować skoro wszystko działo się 10 razy wolniej używam ponownie teleportacji. Czas od ostatniego użycia powinien pozwolić mi na ten zabieg. Dzięki teleportacji taki unik powinien być możliwy nieco bardziej. Jeżeli jednak samo odepchnięcie skrzydłami wystarczy nie widzę powodów, aby marnować moją przydatną umiejętność. Jeżeli przeciwnik wykona po tym jakiś atak, a ma na to dogodną okazję staram się to dostrzec. W sumie tutaj również z pomocą przychodzi GUSN, bo atak przeciwnika jest teoretycznie 10 razy wolniejszy. Jeżeli to nastąpi teleportuję się, jeżeli nie wykorzystałem tego wcześniej i/lub zasłaniam skrzydłami o ile jeszcze je posiadałem. Jeżeli jednak uzyskam możliwość chwilowego ogarnięcia rozważam kolejną możliwość ataku. Zdawałem sobie sprawę, że mój pojemniczek z Magiczną mocą jest na wyczerpaniu. Niewiele mogłem teraz zrobić, nie wiedziałem jak pomścić Kurone. A musiałem to zrobić, bo przecież przez moją arogancje zginęła bardzo droga mi przyjaciółka z dzieciństwa, która zawsze była dla mnie bardzo miła, troszczyła się o mnie, akceptowała moje zachowanie.... Jednak przeciwnik stojący przede mną zamordował ją... Gdybym był nieco mniej pewny siebie mogłem uniknąć tego scenariuszu. Tak definitywnie przyłożyłem rękę do jej śmierci... Ale to właśnie przywódca szajki zakończył jej żywot. Nie mogłem mu tego darować, nawet jeżeli nie miałem już siły walczyć. Jedynym dla mnie odkupieniem tej winy mogło być pokonanie przeciwnika, spełnienie ostatniej woli Kurone, mojej bliskiej przyjaciółki z dzieciństwa, która zawsze mi towarzyszyła. Kurone na pewno chciałaby, abym pokonał przeciwnika, który ją zabił i uwolnił od niego mieszkańców wioski. Już wcześniej mogłem łatwo uratować życie, ale... czy miałoby ono dalej sens? Musiałem jakoś udowodnić samemu sobie, że nie zdradziłem przyjaciółki i pokonać maga dźwięku nie ważne za jaką cenę. Jednak moja obecna ilość mocy nie pozwalała mi na to... Miałem plan, ale do tego potrzebowałem więcej sił. Znałem tylko jeden możliwy sposób...
ODBLOKOWANIE DRUGIEGO ŹRÓDŁA MAGII! Nie raz już o tym czytałem w końcu nie jestem najgłupszy. Jestem naukowcem, geniuszem, który wie więcej niż przeciętny człowiek. Nie byłem głupi dzięki czemu szansa na odblokowanie drugiego źródła wydawała mi się możliwa, jeżeli spełniłbym wszystkie podręcznikowe wymogi, które musiały zostać spełnione. Wierzyłem, że dam radę przeprowadzić na sobie ten eksperyment... Bo czym w końcu jest odblokowanie drugiego źródła jak nie eksperymentem na własnym ciele? A to właśnie była jedyna droga do osiągnięcia celu nawet jeżeli była bardzo niebezpieczna i ryzykowana postanowiłem ją podjąć. Nie mogłem teraz się wycofać, musiałem pomścić życie mojej przyjaciółki z dzieciństwa inaczej nie mógłbym spojrzeć sobie w oczy. Gniew, który rozpalał teraz moje ciało musiał znaleźć wyjście, musiał zostać ukojony krwią przeciwnika, jego życiem. Dlatego podjąłem próbę odblokowania drugiego źródła magii. Szybko przeanalizowałem czy jestem w stanie spełnić wszystkie warunki... "1.Aktywacja drugiej magii może odbywać się tylko podczas walki..." oczywiście trwała ona w najlepsze, doszło już do wielu wymian ciosów, a moje ciało powoli zaczynało się męczyć i odczuwać skutki długotrwałej walki. " 2.Nie mogę mieć ani krzty magii w pierwszym pojemniczku". To właśnie była najbardziej ryzykowna część planu. Teraz posiadałem jeszcze odrobinę magicznej mocy, jednak zbyt mało, aby zagrozić przeciwnikowi. To jednak mogło się szybko zmienić. Jeżeli moje skrzydła uległy zniszczeniu przywołuję nowe... Jednak jeżeli nie uległy zniszczeniu... Jestem zmuszony przywołać na swoje ciało drugą parę skrzydeł, które pojawiłyby się nieco niżej. Miałbym wtedy łącznie dwie pary skrzydeł. Zapewne dziwnie by to wyglądało, jednak nie tylko pozbawiało mnie resztek magii, ale również dawało szansę na lepsze uniki. [Jeżeli MG nie zgodzi się na jednoczesne przywołanie dwóch par skrzydeł to: Postanawiam poświęcić pierwsze skrzydła. Nie mam innego wyjścia jeżeli chcę pokonać wroga. Jeżeli tego nie zrobię, prawdopodobnie nie pomszczę Kurone. Uderzam wtedy z całej siły w jedno skrzydło, aby uległo zniszczeniu i dopiero wtedy przywołuję nową parę pozbawiając się resztek magii.]. Mając już całkowite zero magicznej mocy byłem bardzo łatwym celem. Z powodu olbrzymiej utraty mocy ciężko sapałem. Pierwszy raz mój pojemniczek z magiczną mocą osiągnął zero. Uczucie to nie mogło należeć do przyjemnych. Nie miałem jednak teraz czasu na odpoczynek czy regenerację mocy. Musiałem dalej walczyć i przypominać sobie kolejne warunki odblokowania magicznej mocy. "3.Walka powinna odbywać się na terenie najbardziej sprzyjającym przeciwnikowi" - Ciężko było znaleźć bardziej korzystny dla niego teren. Walczyłem przecież z przywódcą szajki bandytów w ich bazie. Nie dość, że miał ludzi, którzy pragnęli mu pomóc walki, to czuł się w tym miejscu jak w domu. Miał z pewnością lepsze nastawienie psychiczne. Osada na pewno była zaprojektowana w taki sposób, aby w jak największy sposób umożliwić korzystanie z mocy ich wodzowi. Głupio byłoby ją projektować tak, aby utrudniała mu walkę. Największą jednak zaletą terenu była przewaga liczebna wroga w postaci jego ludzi. "4.Aktywacji powinny towarzyszyć naprawdę silne emocje". Czy moje emocje były naprawdę silne? Nie wątpiłem w to. W końcu na moich oczach zginęła bliska mi przyjaciółka, którą znałem od kilkunastu lat. Razem spędziliśmy dzieciństwo, wspólnie się bawiliśmy... Dalej pamiętam jej uśmiech. Była chyba jedyną osobą, która akceptowała moje dziwactwo i mimo tego lubiła mnie. A teraz zginęła również jak dziewczyna, która wyruszyła wspólnie z nimi. Poza tym zginęły przez jego głupotę. Nie mógł ich nie pomścić, spełnić ich ostatniej prośby... Gdyby tego nie zrobił okazałby się prawdopodobnie najgorszym człowiekiem na ziemi... Tak, emocje i motywacja na pewno były wystarczające [pisałem o niej też w poprzednich postach zaraz po śmierci dziewczyn]. "5. Co więcej przeciwnik musi być widocznie silniejszy od maga" - również ten warunek był spełniony. Mimo licznych ataków, szastaniem magiczną mocą na lewo i prawo, przemyślanych akcji nie udało się do tej pory nawet zranić przeciwnika. Jedynie lekko nadwyrężyć mu mięśnie. Wydawało się, że przeciwnik bawił się ze ze mną. Jego siła była naprawdę imponująca, dlatego wybrałem się na tą misję razem z dziewczynami. W trójkę mieliśmy jakąś szansę, a teraz ... teraz jedyną nadzieją było odblokowanie drugiego źródła. Nie potrafiłem co prawda określić dokładnie rangi maga, ale wątpliwości nie ulegało, że jego siła z pewnością przekracza moc maga 0. "6. Uruchomienie drugiego źródła musi być sprawą życia i śmierci" - Raczej wątpiłem, aby przeciwnik postanowił oszczędzić mnie w wypadku przegranej. A nie posiadając magicznej mocy nie mogłem nawet mierzyć się z przeciwnikiem. Dopiero odblokowując drugie źródło zyskiwałem jakąś szansę. Choć nawet w tym wypadku powodzenie akcji nie było do końca pewne. Nie mogłem tutaj zginąć nie pokonując przeciwnika. Nie miałbym jak spojrzeć w niebie w twarz Kurone, gdybym go nie pokonał. Musiałem dalej walczyć. To były już chyba wszystkie warunki, które musiałem spełnić. Tak, aktywacja drugiego źródła stawała przede mną otworem... Jedyna szansa na pokonanie przeciwnika pojawiła się i świeciła blaskiem w tunelu. Może i wydaje się, że moje przemyślenia trwały dosyć długo i przeciwnik mógł uniemożliwić mi w trakcie myślenia tą próbę przypominam jednak, że myślałem 10 razy szybciej. Więc wszystkie te przemyślenia trwały naprawdę krótko. Miałem szansę odblokować drugą moc... Tak jak wyczytałem w naukowych książkach zagłębiłem się w swojej duszy i zacząłem wyszukiwać drugiego pojemnika z magiczną mocą, tego, który jeszcze nie był pusty. Chciałem z niego właśnie zaczerpnąć magiczną moc do moich dalszych działań. Chciałem wykorzystać drzemiącą we mnie moc do pomszczenia mojej przyjaciółki. Byłem również przygotowany na uniki. Takie ogólne jak napisałem w poprzednim poście.
NASTĘPUJE PRÓBA AKTYWACJI DRUGIEGO ŹRÓDŁA MAGII!
Powrót do góry Go down
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 EmptySob Sty 26 2013, 12:58

MG

Naukowiec dość szybko zorientował, że w jego stronę spada pewien "pocisk", dlatego też przedsięwziął pewne środki i spróbował nim sterować co jednak miało tylko częściowy wpływ, gdyż robot opadanie miał opanowane do perfekcji, w przeciwieństwie do akrobacji w powietrzu. No ale przechodząc do konkretów panu szalonemu przy kontroli "pikującej" maszyny i paru susach udało się wylądować między kostkami uszkodzonego gruchota. Cóż lider szajki, jakoś nie bardzo miał ochotę na dalsze ataki, więc więc nie było konieczności by marnować dalsze krople many, która i tak już zmierzała ku kresowi. Houjin mimo to miał i na to jakiś plan, zamierzał użyć nie do końca przebadanej metody, podchodząc czysto technicznie do każdego z elementów tego "eksperymentu". Cóż czy robił wszystko właściwie? Tego raczej nie wiedział, a przeznaczenie miało okazać mu wkrótce. Póki co jednak przelał ostatnią kroplę swej nadzwyczajnej siły by osiągnąć postać niemal serafina. Lider szajki przyglądał się z rozbawieniem temu jak naukowiec marnował ostatki swej mocy. Z łatwością to stwierdzał, gdyż było to po naszym szaleńcu bardzo dobrze widać. Jednak chyba nie wszystko poszło zgodnie z planami geniusza. W między czasie dało się usłyszeć krzyki bandytów, Którzy raczej nie mieli już sił biec, a roboty nie ustępowały.
- Ech, nie chce mi się marnować many na te blaszaki, więc wypróbujmy tego... - Mruknął niechętnie i nieci leniwie wyjmując jakiś drobny obiekt.
Nie minęło dużo czasu, a przedmiot się zaświecił, a jego blask dosięgnął też Houjin. Gdy się to skończyło szaleniec zauważył że trzyma w jednej dłoni ten przedmiot a w drugiej miecz, a kawałek od siebie stoi on sam. Z jakiegoś dziwnego powodu miał wiedzę też na temat czarów dźwiękowych. Gdy jednak spojrzał na zachowanie własnego siała zauważył dziwny uśmieszek, a jego czary jeden po drugim zostawały odwoływane. Trzeba przyznać, że to wydawało się dość szokujące. Lecz po paru sekundach, naukowcowi ponownie zrobiło się biało przed oczami, a następnie "wrócił" on do siebie.
- Heh, więc fragment pozwala tylko na tyle. Cóż, to i tak udany test. - Ozwał się zadowolony głos szefa bandytów. - No, czas to kończyć. - Rzucił poważniej po czym znikł, a szum i odgłos szurania dało się usłyszeć za szaleńcem.
Houjin poczuł natomiast, jakby dostał w klatkę piersiową z młota kowalskiego. Przez to padł na kolana, a przed oczami zaczęło mu ciemnieć.
- Nie martw się dostałeś tylko z rękojeści. Za dobrze się bawiłem, by cię jeszcze zabijać. - Rzucił luźno. - A, ta jeśli następnym razem będziesz chciał przedłużyć nasze starcie, to w razie braku many, użyj tego, o ile będziesz mieć odwagę. - Dodał, po czym naukowiec poczuł jak coś lekkiego uderza o jego głowę, chyba jakiś pojemnik, w którym coś zagrzechotało.
Tak, czy siak nie mógł tego dokładnie stwierdzić, gdyż leżał już przytomny, a jego świadomość z wolna się oddalała.
- Dobra... spadamy... Weźć... ...ty i rannych, a resztę zos... - Takie urywki usłyszał Houjin, po czym oddał się błogiej nieświadomości.

Naukowiec obudził się wieczorem, w łóżku, w jakimś czystym, choć nieco zniszczonym pokoju. Spoglądając przez okno mógł zauważyć, iż znowu jest w wiosce. Po dziesięciu minutach zjawił się przewodniczący wioski.
- Jestem rad, iż po anonimie udało nam się pana znaleźć i opatrzyć, choć trochę nam przykro z powodu pańskich koleżanek. W razie, czego wioska sfinansuje pogrzeb. - Odparł spokojnym i trochę posępnym tonem. - A, ta tutaj, jest pojemnik, jaki znaleźliśmy, przy panu. - Odrzekł wskazując na biały plastikowy słoiczek znajdujący się na szafce nocnej obok łóżka.
Jeśli nie był zatrzymywany, to wyszedł zostawiając geniusza samego.

Obrażenia: Połamane prawie wszystkie żebra i ogólne wyczerpanie. 72h w tej klinice.
Nagroda: 20.000 klejnotów, 17PD, pojemnik z jakąś pastylką o nie do końca znanej właściwości.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Sponsored content





Okoliczna wioska - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Okoliczna wioska   Okoliczna wioska - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Okoliczna wioska
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» Wioska Nes
» Wioska
» Wioska Domery
» Wioska Etearna
» Wioska Zugaikotsu

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.