I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Dni robiły się coraz chłodniejsze, więc były to ostanie chwile, w których mogła odwiedzić kilka miejsc, bez zakładania na siebie góry ubrań. Welt smacznie spał, jak zwykle przeczekując najgorsze godziny dzienne, a ona nie zamierzała go budzić. Po prostu wygodnie ułożył się w torbie i spał. Spojrzała na panoramę Magnolii, zastanawiając się, kiedy w końcu odbudują Kardię po ostatnich "ekscesach". Nie była w mieście, by wywoływać kolejne problemy. Na rękach niosła dwa bukiety kwiatów, a w sakiewce miała dwa niewielkie znicze. Spojrzała jeszcze raz na miasto, po czym ruszyła przed siebie, w stronę miejskiego cmentarza. Ogromny cmentarz miasta Magnolia, otoczony płotem będącym połączeniem kutego żelaza i kamiennego muru. Najspokojniejsze miejsce w całej metropolii. Podzielony na kilkadziesiąt sektorów, urzeka spokojem grobów i zielenią drzew. Jej matka spoczywała tam już od piętnastu lat, a tuż obok niej znajdował się pusty grób jej ojca. Co roku starała się odwiedzać groby, by utrzymać je w jako takim schludnym wyglądzie, jednak w tym roku nie była pewna, czy uda jej się przyjść tak jak zawsze - w listopadzie. Końcówka września wydawała się dobrym momentem, by to zrobić. Liście jeszcze nie zaczęły się porządnie złocić, a ostatnie promyki letniego słońca próbowały się przedrzeć przez chmury. Odetchnęła... Gdzie był sektor, w którym spoczywali rodzice? Droga była niby wciąż ta sama, ale wszelkie niuanse jej uciekały.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Gdy zgasną światła Nie Gru 02 2018, 01:50
Nie tylko Mor zatrzymała się by podziwiać panoramę Magnolii. Nieco później niż ona na drodze pojawiła się jeszcze jedna osoba. Spomiędzy długich, sięgających do pasa włosów, które mężczyzna rozpuścił luźno, gdzieniegdzie przebijały się czarne pasma, wyraźnie kontrastując z tymi białymi, których zdecydowanie było więcej. Ubrany był w drogie kimono - także białe - z czerwonymi wstawkami, jednak metalowe buty jakie nosił mocno nie pasowały do tego stroju, tak samo jak napierśnik z kołnierzem, tego samego koloru. U jego pasa wisiał miecz z biało-czarną rękojeścią. Kolejnym dziwnym elementem jego wyglądu była opaska na lewym oku, na której znajdował się haft przedstawiający białego lisa. Jego twarz od prawej skroni do lewego policzka przecinała cienka, ledwo widoczna blizna.
Spojrzenie szarozielonego oka z pionową źrenicą oderwało się od zdającego się trwać w błogiej ciszy i spokoju miasta i przeniosło się na znajdujący się w oddali cmentarz. Al Sorna ruszył dalej, kierując się w jego stronę, tam bowiem udała się osoba z którą chciał się spotkać. W rękach trzymał prosty, ale elegancki bukiet kwiatów, przeznaczony do położenia na groby. Rozmyślając nad czymś głęboko, ani się obejrzał, a już przekroczył bramy oddzielające żywych od martwych. Teraźniejszość od przeszłości. Uśmiechnął się ponuro, gdy pomyślał o tej metaforze. Szybko jednak spoważniał, gdy zobaczył dziewczynę stojącą na drodze.
Nie zatrzymując się, ruszył dalej, wymijając ją. Spojrzał przelotnie na jej twarz, jednak szybko odwrócił wzrok. Wyglądało na to, że wszystko z nią w porządku, chociaż wyglądała na zagubioną. To...dobrze. - Tędy. - rzucił cicho.
Dzięki siatce szpiegowskiej oraz przy pomocy Heaven Ward udało mu się ją w końcu wytropić. Specjalnie wybrał do tego zadania osoby, które nie miały wcześniej kontaktu z Mistrzynią GH, one zaś składały mu przez ostatni tydzień raporty. Gdy doniesiono mu o tym, gdzie znajduje się Mor oraz gdzie prawdopodobnie się udaje, przybył do miasta, żeby z nią porozmawiać, wcześniej zlecając na wszelki wypadek przeszukanie cmentarza pod kątem pochowanym na nim osób o nazwisku "Byakushitsune". Zdziwił się, gdy okazało się, że pochowano tam matkę Nanayi. Mimo wieloletniej znajomości nigdy nie powiedziała mu o tym. Jego celem nie było uczczenie pamięci, a rozmowa, jednak odrobina szacunku wobec zmarłych nie zaszkodzi.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Gdy zgasną światła Nie Gru 02 2018, 02:58
Nie reagowała na kroki za sobą czy przed sobą. Dookoła byli inni ludzie, w ciszy oddający cześć swoim zmarłym przodkom. Ludzie przychodzili i odchodzili w swoim własnym tempie... Nikły uśmiech błąkał się po jej ustach, gdy obserwowała innych i szukała tego jednego miejsca, w którym kiedyś umarła cześć jej osoby. Gdy po raz pierwszy zaczęła odwiedzać grób matki, nie rozumiała, dlaczego przychodzą w takie ponure miejsce, a wszelkie próby tłumaczenia sześcioletniej dziewczynce, że oto przyszła przywitać się z mamą były marne... Prowadziły do płaczu. Zapewnienia, że mama jest w lepszym świecie tylko częściowo zagłuszały tą dziecięcą rozpacz, lgnącą do miłości matki. Dlaczego nie mogła być razem z nimi, tylko w tym dalekim, dalekim miejscu poza jakimkolwiek zasięgiem? Pisała listy, które nigdy nie dotarły. Gdy zaginął ojciec, razem z Kugo odnaleźli skrytkę, w której ojciec przechowywał wszelkie pamiątki po kobiecie, którą kochał. Jako dziesięciolatka, rozumiała już więcej. Tym razem jednak martwiła się o tatę, który nigdy nie wrócił do domu... Odetchnęła cicho, próbując zebrać własne myśli. Miała dużo czasu na rozmyślanie - gdy tylko dotrze do właściwego miejsca. Stawiała kolejny krok, rozglądając się po mniej lub bardziej ozdobnych nagrobkach, gdy znajoma postać wyminęła ją i ruszyła dalej. Najmniej spodziewana osoba. Wmurowało ją w ziemię, gdy patrzyła na plecy mężczyzny, nie bardzo wiedząc, jak się zareagować. Chciał, żeby za nim ruszyła, ale... Niepewność, jak powinna się zachować po tym, gdy opuściła gildię była niezwykle silna. Wiedziała, że byli tacy, którzy z wielką chęcią ruszyliby po jej głowę. Wiedziała za dużo. Mimo to... Gdyby ktoś chciał pozbawić jej głowy, właśnie by to zrobił bez najmniejszego problemu, więc po chwili wahania ruszyła za Ezrą. Zmienił się. Chociażby z wyglądu mniej przypominał osobę, którą pamiętała. Czy można się zmienić aż tak, w tak krótkim czasie? Spojrzała na białe chryzantemy w bukiecie. Coś o tym wiedziała, choć niekoniecznie chciała to przyznać. Nie zamierzała podejmować rozmowy, przynajmniej nie na drodze, w otoczeniu uszu, które mogły słyszeć za dużo. Zastanawiała się jednak, gdzie zamierzał ją zaprowadzić. "Całkiem przypadkowo" też posiadał kogoś bliskiego pochowanego na tym cmentarzu? Wiedziała, ze to niemożliwe, a mimo to jakieś kąśliwe uwagi czaiły się w jej umyśle. Zostawiła je jednak dla siebie. To nie było odpowiednie miejsce na wszczynanie kłótni i rozdrapywanie ran, obwinianie się nawzajem i kolejne próby dokopania sobie nawzajem, jakby każde próbowała się przekrzyczeć niczym dzieci w zabawie "kto ma najgorzej". Nie było to ważne, a żadne z nich na tym nie zyskiwało. Jedynie traciło. A w miejscu, które wyrastało z ziemi niczym triumf każdej straty, utrata kolejnych byłaby jeszcze większym ciosem. Kolejne zaskoczenie, niczym gorąca fala zawstydzenia i zażenowania przyszła, gdy dotarli przed nagrobki jej rodziców. To TU chciał ją zaprowadzić? Gdyby tylko mogła, ukryłaby swoją czerwoną twarz przed światem. Była wzburzona i było to widać jak na dłoni, jednak milczała, wpatrując się niemo w oba nagrobki. Dlaczego tu był? Chciał ją poniżyć do końca? Dalej mówić, jaką to okropną osobą, jaką manipulantką, jest? Przygryzła wargę, po czym odetchnęła. Nie miało... Nie, nie powinno to już mieć żadnego znaczenia... Przyklęknęła, by wyciągnąć stare kwiaty z niedużego wazoniku na płycie nagrobnej i ostrożnie uprzątnąć pomnik z liści i innych śmieci, które zdążyły się nagromadzić dookoła przez rok. Kana Byakushitsune. Tougu Byakushitsune. - Dlaczego tu jesteś? - zapytała cicho, nie odrywając się od pracy. Wprawnie zajęła się starymi kwiatami, uprzątnęła chwasty, które narosły dookoła, zmiotła stare gałązki... Wzięła w dłoń jeden z bukietów i uwolniła kwiaty z folii, by jeden po drugim ułożyć je w wazonie.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Gdy zgasną światła Nie Gru 02 2018, 03:49
Ruszy za nim?
Ezra z trudem przewalczył chęć obejrzenia się. Równie dobrze Mor mogła odwrócić się i uciec, spodziewając się z jego strony zasadzki. Nie byłoby to niczym dziwnym. Prowadząc dziewczynę w stronę grobu jej matki - oraz pustego grobu jej ojca - przez jego głowę przelatywało tysiące scenariuszy, setki sposobów w jakie mógł zacząć poprowadzić rozmowę. A jednak milczał.
Milczał także przez cały czas, gdy dawna Mistrzyni sprzątała nagrobki swoich bliskich. Siedział na ławeczce znajdującej się przed nimi, obserwując leniwie przepływające po niebie chmury oraz kolorowe liście zwiastujące rychłe nadejście zimy. Starał się na NIĄ nie patrzeć, dając jej chociaż namiastkę prywatności w tym bądź co bądź intymnym momencie. Wiedział, że nie powinno go tu być. Mógł przecież wybrać inny moment. Czy podświadomie wybrał ten moment, licząc na to, że Mor będzie tutaj bardziej odsłonięta? Że łatwiej będzie do niej dotrzeć? Chyba nie. A przynajmniej chciał w to wierzyć. Leżący na uboczu cmentarz miał tą zaletę, że nie było tu zbyt wielu ludzi, co ograniczało osoby które mogły ich zobaczyć razem lub podsłuchać. Energetyczna ręka oparła się na rękojeści jego "nowego" miecza. Al Sorna zamknął oczy, zaś jego umysł wypełniła świadomość Hyouki. Czuł się...dziwnie. Córka Isamu w niczym nie przypominała Depore. Nadal czuł nieziemskie poczucie straty gdy myślał o demonicy. A jednak świadomość, że nie był nadal sam była pocieszająca. Wydarzenia z Dojo sprawiły, że na nowo przemyślał wiele spraw. Spokojnie. Nie przyszedłeś tutaj się kłócić.
Szermierz prawie odruchowo przytaknął, słysząc głos dziewczyny w swojej głowie. Z rozmyślań wyrwało go jednak pytanie Nanayi. Czy też raczej Mor, jak teraz się przedstawiała osobom postronnym. Szarozielone oko przeniosło swoje spojrzenie z nieba i drzew na nią. Pytała o to, dlaczego się z nią spotkał czy o to dlaczego wybrał akurat to miejsce? A może o oba? - Mam ci coś do przekazania. - odpowiedział spokojnie, przyglądając się postępującym porządkom. - Uznałem, że przy okazji mogę złożyć kwiaty tutaj. Zamilkł, kontynuując jednak po chwili, z lekkim wahaniem w głosie: - Są dla twoich rodziców. I dla moich, kimkolwiek byli i gdziekolwiek spoczywają. Wolałbym, by leżały na grobie kogoś kogo kiedyś chciałem poznać, a nie kompletnie obcych osób. O ile oczywiście pozwolisz.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Gdy zgasną światła Nie Gru 02 2018, 18:11
Uparcie ignorowała obecność drugiego człowieka za swoimi plecami. Po części dlatego, że nie miała już nic mu do powiedzenia, po części też dlatego, że nigdy wcześniej nie miała towarzystwa w tak ważnym dla niej miejscu. Zanim jeszcze Kugo przepadł jak kamień w wodę, przychodzili razem, ale po tym... To był już piąty rok, gdy odwiedzała rodziców samotnie. W tym roku wyjątkowo w towarzystwie, o które nie prosiła. W towarzystwie, które wiedziało, gdzie ją znaleźć i w jakim celu zmierzała. Nie ukrywała, że takie podchody jej się nie podobały. Nie chciała, by ktokolwiek z Grimoire się z nią kontaktował, bo patrząc na to, co gildia czyniła z tymi, którzy opuścili szeregi kontakt oznaczał tylko jedną rzecz - śmierć. A jej życie było miłe i nie zamierzała go tracić z żadnej ręki, choć w z tyłu głowy była całkowicie świadoma swojego nazwiska na czarnej liście. Czy chciała się podporządkować temu uczuciu ciągłego strachu i niepewności? Zdecydowanie nie. Umiotła kilka ostatnich zbłąkanych listków z grobu matki, słuchając tego, co chciał jej powiedzieć Ezra. I... nie dowiedziała się niczego, co byłoby warte słuchania, poza tym, czego on chciał. Mógł wysłać jej list. Lub zrobić to przez jednego z informatorów, skoro to najpewniej oni poinformowali go o tym, gdzie może się znajdować. Tymczasem beztrosko się przed nią pojawił, paradując w drogim kimonie, niemalże przyciągając wzrok każdego przypadkowego przechodnia... Ciężkie westchnięcie wyrwało się z jej ust. - Jeżeli zamierzasz złożyć kwiaty na czyimś grobie, najpierw oddaj mu należną cześć - odpowiedziała cicho, rzucając mu na kolana parę materiałowych rękawiczek. Uraczyła go przy tym przelotnym spojrzeniem. Nie podobało jej się to, co robił, ale tez nie miała prawa mu odmówić tego normalnego odruchu. Nawet pomimo tego, że "zabiła jego człowieczeństwo". - Uprzątnij grób mojego ojca, tak jak swoim zmarłym, a nie będę mogła nic powiedzieć - dodała, patrząc już na epitafium swojej matki. Złożyła ręce do modlitwy. Znowu tu jestem, mamo. Tym razem nie jestem sama, choć myślę, że gdybyś go poznała, nie byłabyś szczęśliwa... W tym roku znów zabiłam ludzi, choć wcale nie musiałam. Ze wszystkich sił próbuję się zmienić, jednak czy można naprawić coś, co już się tak bardzo zepsuło? ... W końcu nie mieszkam sama, choć nie jest to mój narzeczony. To kot... Myślę, że w tym wieku ciągle stałabyś nad moim uchem, pytając o wnuki, zamiast o to, jak ma się mój kot... Mam nadzieję, że tam, gdzie jesteś, jest z tobą i tata. Wciąż nie wiem, co się z nim stało. Jeszcze do niedawna miała jakiś zalążek nadziei, ale... Chwilę trwała w tej nieruchomej pozycji. Ludzie mówili, że taka rozmowa mogła oczyścić z żalu i bólu, ale... Dla niej było tylko jeszcze dobitniejszym pokazaniem jej własnej bezsilności wobec praw rządzących tym światem. Może właśnie tak powinno być? Uśmiechnęła się delikatnie. Religia i wiara jednak miały to do siebie, że próbowały choć trochę zmniejszyć ten ciężar z maluczkiego człowieka. Wszak każdy był częścią wielkiego boskiego planu! Gdyby Mor jeszcze wierzyła w boga... - Co takiego chciałeś mi przekazać? - spytała, znów przelotnie patrząc na mężczyznę. Było jasne, że unika konfrontacji z jego osobą.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Gdy zgasną światła Nie Gru 02 2018, 19:10
Al Sorna skinął krótko głową, słysząc jej słowa. Nie starał się nawet zbytnio wyłapać jej spojrzenia swoim. Założył powoli rękawiczki, poprawiając je tak by dopasowały się do dłoni i zaczął sprzątać dokładnie drugi grób. Chociaż z pozoru wydawać by się mogło, że jest spokojny, to Mor mogła dostrzec, że jego mięśnie napinają się nienaturalnie. Zupełnie tak, jakby był spięty i nie chodziło tutaj raczej o rozmowę z nią. W pewnym momencie, przecierając nagrobek, zawahał się na krótki moment, gdy jego dłoń miała dotknąć jego powierzchni. Była to jedynie krótka chwila, zaraz potem mag przystąpił do dalszego porządkowania miejsca spoczynku. jednak widać było, że nie czuje się tutaj komfortowo. Najwidoczniej przebywanie na poświęconej ziemi było dla niego dosyć nieprzyjemnym przeżyciem.
Gdy skończył porządki, zdjął rękawiczki i ostrożnie położył bukiet na grobie. Następnie wyprostował się, przyglądając się napisowi na nagrobku. Z lekkim grymasem, złożył ręce do modlitwy, co przyszło mu z niejakim trudem, jednak nie był w stanie odmówić modlitwy w myślach. Już miał warknąć z irytacji, ale powstrzymał się jakoś. Zamiast tego skupił się na swoich własnych myślach, poświęcając się zadumie.
Życie było niezwykle ulotne. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że sporo o tym rozmyślał. W dodatku jako demon - nawet jeśli był nim jedynie częściowo - prawdopodobnie będzie żył dużo dłużej niż większość osób jakie zna. O ile nikt go wcześniej nie zabije, to skazany będzie na obserwowanie jak zwykli ludzie starzeją się i umierają, a ich miejsce zajmują następni. Czy da radę przyzwyczaić się do tego nieustannego festiwalu śmierci i narodzin? Nie był pewien. Wiedział natomiast, że prędzej czy później, on sam także się zmieni. Nawet teraz dostrzegał, że jego charakter ulega przemianom. Nie był już tą samą osobą, która dołączyła do Grimoire, ale i nie był też mężczyzną, który zniszczył Kardię. Co czekało na niego w przyszłości? Ezra zerknie ukradkiem na Nan- Na Mor, a w jego głowie szaleć będą ponownie emocje. Poczucie zdrady, samotność, gniew, żal, miłość. O tak, chociaż starał się do tego nie przyznawać, to nadal ją kochał. Chyba... Może było to jedynie poczucie przywiązania, które mylił z miłością? Cokolwiek to było, nie chciał, by patrząc w przeszłość czuł jedynie negatywne emocje.
Mag pokłoni się lekko, składając hołd pamięci obojgu z rodziców Mor. Zerknął na dziewczynę, szanując jej chęć uniknięcia konfrontacji. - Przede wszystkim to, że Magnolia może stać się całkiem niebezpiecznym miejscem. Zwłaszcza okolice siedziby Fairy Tail. Więc lepiej żebyś na siebie uważała.- odpowie spokojnie. - Oraz to, że przejąłem kontrolę nad gildią i pozbyłem się co bardziej...zapalczywych członków, którzy mogliby chcieć zemścić się na byłej Mistrzyni. Pozostali zaś nie będą mieli w najbliższym czasie okazji do uganiania się za zbiegiem
Szermierz zamilknie na chwilę, po czym będzie kontynuował wypowiedź: - Żeby było jasne - nie zrobiłem tego dla ciebie. Nie pasowali do mojego obrazu Grimoire. Brakowało im posłuszeństwa, więc musiałem temu jakoś zaradzić. - powie chłodnym tonem. - Nie musisz więc się obwiniać, że to z twojego powodu.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Gdy zgasną światła Nie Gru 02 2018, 20:52
Początkowo jedynie słuchała - cichych dźwięków czyjeś pracy tuż obok swojego ucha. Szelestu uprzątanych liści, trzasku gałązek, brzdęku metalu i świstu jedwabiu. Nierównego oddechu drugiej osoby. Ostatecznie niepewnie zerkała w bok, przyglądając się jego pracy, a wraz z obserwacją przychodziło pewne nieprzyjemne uczucie zrozumienia. Gryzące poczucie, że rozumie pobudki drugiej osoby, których nie chciała zaakceptować. Odwróciła się i zaczęła przygotowywać drugi bukiet, widząc, że Ezra kończy porządki nad drugim grobem. Pozwoliła mu na chwilę własnych myśli, podczas gry ona układała kwiaty w wazoniku. Choć, czuła, że to nie jest dla niego najlepsze miejsce. Odetchnęła. Nie musiała nad tym rozmyślać, już podjęła decyzję, że tak właśnie będzie najlepiej dla niej samej. Wyciągnęła znicze i zapałki, by podpalić knoty i ustawić je na boku pomników. Magnolia wciąż była niebezpie... Och. Gest, który wykonała głową nie był ani potwierdzeniem, ani zaprzeczeniem informacji, którą właśnie usłyszała. W świetle następnej informacji, była to jeszcze cenniejsza rada. A wiec został mistrzem... Na jej ustach pojawił się niespodziewany uśmiech. Była zadowolona z takiego obrotu spraw w gildii, choć mogło oznaczać to więcej problemów dla niej samej. Nie ważne. Wiedziała, że od teraz wiele się zmieni. Wstała z kolan i otrzepała sukienkę, patrząc na nagrobki rodziców. Jak teraz rysowała się jej przyszłość? - Zabiłeś ich? - zapytała cicho, przeszukując swoją sakiewkę w poszukiwaniu niedużego zwoju. Nie liczyła się odpowiedź. W ich świecie śmierć była codziennością. Chciała jedynie wiedzieć, czy ma kolejnych ludzi na sumieniu. Rozwinęła zwój i za pomocą swojej magii stworzyła kilka świetlistych kwiatów nad oboma grobami. Ich delikatne światło z pewnością będzie rozświetlać to miejsce nocą. Zastanawiała się nad tym chwilę, po czym wyrecytowała formułkę ze zwoju, który rozpadł się w pył. Spojrzała raz jeszcze na oba groby i westchnęła. - Chodźmy stąd, to nie jest najlepsze miejsce dla ciebie - stwierdziła, zbierając wszystkie swoje śmieci i pakując je do niewielkiej torby. Zastanawiała się. Ile z tych zmian zależało od niego, a ile od niej samej? Poprawiła torbę na ramieniu i po raz pierwszy od momentu, gdy pojawił się tuż obok, spojrzała prosto na Ezrę. - Idziesz? Postawię ci herbatę - zaproponowała, po czym spuściła wzrok, nieco speszona i ruszyła do bramy wyjściowej, by po drodze wyrzucić śmieci.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Gdy zgasną światła Pon Gru 03 2018, 01:17
Mistrz Grimoire Heart nie odpowiedział na pytanie. Obserwował w ciszy jak dziewczyna wyczarowuje magiczne kwiaty, a następnie zbiera swoje rzeczy. Przekazał już to co miał przekazać, powinien więc się zbierać, prawda? Nie sprawiło mu problemu zauważenie, że Mor nie czuje się komfortowo w jego obecności. Zresztą nic dziwnego, zważywszy na okoliczności ich ostatniego spotkania. Do tego on sam nie czuł się za dobrze. Poświęcona ziemia zdecydowanie mu nie służyła. Już miał pożegnać się i odejść, gdy...
Mor odwróciła się w jego stronę, po raz pierwszy od początku spotkania. Źrenica maga mimowolnie rozszerzyła się ze zdziwienia, jednak wyglądało na to, że jego rozmówczyni tego nie zauważyła, spuściła bowiem szybko głowę w dół. Szermierz chłonął wszystkie szczegóły jej twarzy w tym krótkim momencie, gdy zebrała w sobie dość...odwagi?...cierpliwości? ...by stanąć z nim twarzą w twarz. Uśmiechnął się lekko, chociaż uśmiech ten nie sięgnął jego oczu. - Prowadź. Z chęcią zmienię okolicę.
Idąc za Mor w stronę wyjścia, wpatrywał się w jej plecy. Cóż, jak do tej pory spotkanie nie przebiegało źle. Liczył się z tym, że dziewczyna ucieknie, albo zaatakuje go gdy tylko go zobaczy, jednak do niczego takiego nie doszło. Mimo wszystko... - Dwóch. - rzuci nagle cicho. Następne słowa wypowiedział wypranym z emocji głosem.- Zabiłem dwóch. Dotarłem do ośmiu osób które chciały cię wytropić. Sześciu z nich wysłałem na misje z dala od Fiore. Jeden z pozostałych próbował zaatakować mnie ukradkiem, więc zabiłem go na miejscu. Co do drugiego... Ezra zamilkł na chwilę, lecz odezwał się szybko ponownie: - Nie wiedziałem, że miałaś w gildii tak...oddanych fanów. Po wszystkim znalazłem w jego kwaterze kolekcję interesujących przedmiotów. Chcesz poznać szczegóły, czy ci ich oszczędzić?
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Gdy zgasną światła Pon Gru 03 2018, 22:03
Przemierzając alejki cmentarza w stronę wyjścia czuła się nieco mniej zagubiona, niż w momencie wejścia na teren nekropolii. Może to dlatego, że znała już drogę? Rzuciła jeszcze ostatnie spojrzenie w stronę niknących grobów rodziców, wzdychając cicho, po czym ruszyła pewniejszym krokiem. W tym czasie Ezra podzielił się kolejnymi strzępkami informacji. Dwoje ludzi. Nikły uśmiech pojawił się na jej twarzy. Myślała, że w jej sprawie umrze dużo więcej lekkomyślnych magów. Obecny Mistrz Gildii wyświadczył jej przysługę, pozbywając się szaleńców za nią. Mniej... zwracała na siebie uwagę w ten sposób, a na tym przede wszystkim jej zależało. Fakt, że jeszcze sześciu znajdowało się "gdzieś" świadczył, że w pewnym momencie chcąc nie chcąc będzie musiała pozbyć się nachalnych magów. A szkoda... Wyrzuciła śmieci do kontenera przy bramie, słuchając dalszych informacji. - Naprawdę uważasz, że interesują mnie chore fantazje mężczyzn? - zapytała, patrząc na niego chłodno przez ramię. Poirytowała ją ta wzmianka na tyle, że wszelkie zmieszanie jego osobą szybko jej przeszło. Wbiła zielone spojrzenie prosto w jego twarz, widocznie trzymając swoją irytację na wodzy. Dopiero wtedy zrozumiała skalę zmian, jaką przeszedł w tak krótkim czasie. Westchnęła i machnęła ręka; nie było sensu złościć się na martwych. Ci rzadko mogli ponownie zagrozić. Minęła bramę i zatrzymała się, by wyrównać krok z mężczyzną. Do niedużej herbaciarni, zapewniającej odpowiednią dyskrecję, był kawałek, a ona nie zamierzała co chwila się odwracać lub powtarzać po trzy razy. Poczekała więc chwilkę. - Nie powinieneś mówić mi o przejęciu gildii. Co, jeżeli kiedyś te informacje przestaną być kontrolowane? - rzuciła po jakimś czasie, poprawiając szalik wokół szyi. - Wątpię, by Rada była zainteresowana, ale... nigdy nie wiesz, komu przydadzą się takie nowiny - dodała, próbując się jakoś wytłumaczyć. Wiedziała, że wydanie jakichkolwiek informacji było całkowicie pewnym wyrokiem śmierci, chociażby ze strony wszelkich wtyczek i kontaktów, których reputacja mogła na tym ucierpieć. Magnaci rzadko chwalili się swoimi powiązaniami z podziemiem. Wciąż mogła próbować udawać mistrza gildii, próbując odciągnąć uwagę od prawdziwego mistrza, ale była niemal pewna, że przyniesie to niepożądane skutki. Więc nawet nie zamierzała próbować. - Jak... - Zawahała się. Nie były to najprzyjemniejsze wspomnienia i wciąż nie do końca się z nimi pogodziła. Zamaszystym ruchem odgarnęła włosy na bok, jak gdyby chciała się pozbyć własnej słabości. - Jak rozwija się twój kontrakt? - Nie wiedziała, jak najdelikatniej to ująć i sprawić, by jej głos nie brzmiał niesamowicie sucho czy wręcz pogardliwie. Ta pogarda należała się komuś innemu.[/b]
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Gdy zgasną światła Pon Gru 03 2018, 22:31
Ezra - o dziwo! - nadal był w pełni spokojny, nie reagując w żaden sposób na irytację widoczną w postawie i mimice Mor. Mag nie przejął się zbytnio jej chłodnym spojrzeniem. Chociaż wiedział, że było to pytanie retoryczne, odpowiedział na nie: - Nie sądzę. Wiem jednak, że masz tendencję do obwiniania się za każdym razem gdy ktoś zginie, zwłaszcza jeśli jego śmierć jakoś wiąże się z twoją osobą. - wzrok maga skupił się na oczach dziewczyny, jakby próbując zajrzeć do jej wnętrza. Szermierz nadal zachowa pozbawiony emocji ton. - Miałem raczej na celu uświadomienie ci, że tym razem nie warto się przejmować.
Al Sorna zrównał swój krok z Mor, idąc obok niej bez słowa. Gdy tamta się odezwała, wzruszył lekko ramionami, co było jednym z niewielu gestów podczas tego spotkania, wyrażających jego opinię. Zerknie na nią, odpowiadając: - Nie widzę tutaj żadnego problemu. Wątpię, żebyś przekazała komuś tą informację. Rada i tak wie, że Grimoire nadal funkcjonuje po tym co wydarzyło się w Kardii. Nawet jeśli mają mój rysopis, to mój wygląd nieco się zmienił. Zresztą, nie przejęli się nawet na tyle, by chociażby wystawić za mną jakiś list gończy. Poza tym... - zamilknie na chwilę, rozmyślając o czymś, lecz zaraz podejmie znów przerwany wątek. - Już niedługo informacja ta stanie się znana publice. Jak już wspomniałem, Magnolia nie jest aktualnie zbyt bezpiecznym miejscem. I raczej nie stanie się bezpieczniejsza w najbliższej przyszłości. Koniec ukrywania się.
Mistrz GH dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że była to dosyć poważna deklaracja, jednak upewnił się, że nie ma nikogo w pobliżu, kto mógłby ją podsłuchać. Kolejne pytanie Mor sprawiło, że półdemon zamilkł na dłuższy czas. Po chwili podniósł do góry lewą rękę, odsłaniając energetyczne ramię i spojrzał na nie. - Jeszcze...- urwał, jakby niepewny tego co sam chce powiedzieć. - Jeszcze nie w pełni oswoiłem się z myślą, czym się stałem. Jak sama widziałaś, przemiana ma pewne...słabe strony. Ma jednak też swoje plusy. Wydaje mi się, że ostatnio udało mi się udowodnić swoją przydatność. Al Sorna spojrzy na Mor, a w jego oku widać będzie znużenie. Najwidoczniej ostatni okres nie był dla niego łaskawy, bowiem odsłonił nawet przed nią swoją słabość, czego za często nie robił. Zazwyczaj był na to zbyt dumny. Pytaniem pozostawało to, czy to jak się zmienił było dobre, czy też złe. - Powoli się przyzwyczajam, chociaż myśl o tym, że jeśli stanę się w pełni demonem, będę żył dużo dłużej niż inni, jest nieco...dziwna.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Gdy zgasną światła Pon Gru 03 2018, 23:51
Owszem, miała tendencję. Życie pozostawało życiem, niezależnie do jakiego parszywca należało. Nawet w świecie magii wskrzeszenia wymagały niesamowitego poświęcenia lub mocy, a to również nie należało do najłatwiejszych. Mimo wszystko była poza bezdenną rozpaczą i bezsilnością związaną z kolejnym grzechem na własnych ramionach. Teraz po prostu chciała nieść ten ciężar tak, jak na wojownika przystało, dlatego ostatecznie Ezra się mylił. - Gdybyś tego nie zrobił, zrobiłabym to ja. Przejmowałabym się jedynie ciałami, których nie miałabym jak uprzątnąć. Życie za życie. Moje jest mi jeszcze drogie - skwitowała jedynie. Kiedyś nie powiedziałaby tych słów tak lekko. Nawet, gdy objęła stołek mistrza - grając maskami, ukrywając własną depresję, poczucie odpowiedzialności za śmierć innych wyżerało jej resztki spokoju ducha. Zapierała się, broniła, odrzucała samą myśl, że się przejmuje czymś takim, jak ludzkie życie... Była "zła", przewodziła ludźmi, którzy za każdy akt słabości mogli ją zabić, a więc udawała, że jest taka sama... Nie była. Teraz jednak to akceptowała. Uśmiechnęłaby się, jednak nie było jej do śmiechu. Słuchała dalej, patrząc, jak budynki powoli się zmieniały. Zmieniały się twarze przechodniów, sposób ich zachowania, to, jak patrzyli na nieznajomych. Wkrótce mieli stać się ofiarami, a miasto przemieni się w pole bitwy... Po raz kolejny. Przymknęła oczy, zastanawiając się, co to dla niej znaczy i coś ją tknęło. Czy Fin nie miał posterunku w Magnolii? To nieco komplikowało jej osobistą sytuację, ale nie miała na to wpływu. Pokiwała głową, rozumiejąc, co zamierza obecny mistrz gildii. Patrząc na to z tej perspektywy, dobrze, że odwiedziła rodziców teraz. Później mogło to być utrudnione. - To, że nie ma za tobą listu nie znaczy, że nie znają twojego wizerunku - odparła lekko, patrząc na ozdobną fasadę jednej z kamienic. Byłoby jej szkoda... - Mogę spróbować dowiedzieć się czegoś z posterunku, ale nic nie obiecuję - dodała jak gdyby od niechcenia, po czym spojrzała na uliczkę. Musieli skręcić, więc pokierowała ich w lewo. Herbaciarnia była coraz bliżej, dlatego też nie napierała na odpowiedź. Zapewne była tak samo trudna w udzieleniu, jak zadanie tego pytania. Otworzyła drzwi do lokalu i podeszła do kontuaru, zamawiając prywatny pokój. Uśmiechała się przy tym do kelnerki, która patrzyła na dwoje dość... podejrzliwie. Kto jak kto, ale Ezra potrafił... przykuwać do siebie uwagę w miejscach publicznych. Zamówiła od razu dwa czajniczki herbaty i kruche ciasteczka, i niemalże pognała do pokoju urządzonego w stylu orientalnym. Im mniej byli na widoku, tym lepiej. Szybko też przejęła zamówienie od kelnerki, przez co wyglądała niczym panikująca nastolatka, ale wewnętrznie była spokojna. Wszystko miała zaplanowane. Kiedy w końcu usiadła naprzeciw Al Sorny, mogła wysłuchać, co miał do powiedzenia w następnej kwestii. Obserwować kolejne zmiany, które w nim zaszły. Ręka. Półdemon. Nalała im obojgu herbaty i obserwowała go, mając w ręku kubeczek. Nie patrzyła prosto na jego twarz, skupiała wzrok bardziej gdzieś pomiędzy podbródkiem a szyją, ale nie umykało jej uwadze nic, co robił. Upiła łyk. Był zmęczony. Może nawet trochę przytłoczony? Spojrzała na kubek. - Nie wiem, przez co przechodzisz i nie zamierzam o to pytać, ale uważam, że to nie jest coś, czym powinieneś przejmować się... teraz. Nie wiesz, czy nie umrzesz podczas kolejnej bitwy, lub ktoś nie postanowi się ciebie pozbyć, tylko dlatego, że stoisz mu na przeszkodzie. Skup się na tym, co masz teraz... - powiedziała po chwili. Zaczęła się zastanawiać. Czy w ogóle wiedział, w jakim ona jest stanie? Nie pamiętała. Może. Odetchnęła. Gdy się nad tym zastanawiała, nie miała mu nic do powiedzenia. Powiedziała już wszystko.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Gdy zgasną światła Nie Gru 16 2018, 01:48
Mag obserwował zachowanie Nanayi przez całą drogę, jednocześnie analizując to jak się wysławia oraz co mówi. Gdy w końcu dotarli do herbaciarni, zaczekał cierpliwie na swoją herbatę, a następnie dokończył swoją wypowiedź. Upił ostrożnie łyk gorącej herbaty, a następnie ostrożnie odstawił filiżankę na stolik. Gdy usłyszał kolejne słowa Mor, parsknął cicho. Próbował się opanować, ale chichot narastał, by w końcu wyrwać się z jego gardła. Zaśmiał się na głos, szczerze rozbawiony. Koniec końców udało mu się zapanować nad sobą i spojrzał na swoją dawną miłość.
- Wybacz. - powie, upijając kolejny łyk. - Oczywiście będę wdzięczny za wszelką pomoc. Postaram się jakoś nagrodzić twój trud. Masz rację, nie mam się co przejmować. Już niedługo znienawidzi mnie całe Fiore, więc faktycznie istnieją duże szanse na to że zginę. Pogodziłem się jednak z tym. Łatwo jest umrzeć.. Spojrzy w oczy dziewczyny, poważniejąc: - ...trudniej jednak żyć. Zwłaszcza kiedy wiesz, że śmierć nie będzie końcem. Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby Mefisto wypuścił tak łatwo takie wszechstronne narzędzie jak ja. Zaś jeśli go zawiodę... - powie cicho, dopijając swoją herbatę i nie zważając na to że może poparzyć sobie język. - Masz teraz przed sobą czystą kartę. To zaś moje problemy i nie powinienem cię nimi zanudzać.
Pokręci lekko głową, odsuwając się od stolika i widocznie zbierając do odejścia. - Pomimo swojej pozycji, nie mam nic, nikogo kto mógłby dotrzymać mi towarzystwa na tej drodze. Zatem pozwolę sobie wyrazić samolubne życzenie - żyj, Mor. Żyj i ciesz się życiem za nas oboje. A kiedy odejdę, zapal czasem i dla mnie jeden ze zniczy. - popatrzy jej w oczy i wstanie. - Wystarczy mi świadomość, że jesteś szczęśliwa. A w każdym razie szczęśliwsza niż ze mną.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Gdy zgasną światła Czw Gru 27 2018, 01:15
Nie... spodziewała się, że wybuchnie śmiechem. Było to niemalże szokujące wydarzenie, ale... z drugiej strony odczuła jakieś przyjemne ciepło. Nie chodziło nawet o sam fakt, że słowa, które wypowiedziała go rozbawiły, a bardziej o sam fakt, że tak dawno nie słyszała, by śmiał się prosto z serca, niemalże niewinnie. Mimowolnie nieznacznie się uśmiechnęła, choć nie wiedziała, co powinna myśleć, zwłaszcza po słowach, którymi ją uraczył. Rozumiała, że zamierzał zrobić coś znaczącego w Magnolii i wiązało się to z wielkim ryzykiem, jednak od kiedy ludzie ich sortu przejmowali się tym, że znienawidzi ich ktoś zupełnie przypadkowy? Chyba, że zmieniło się w nim coś, o czym nie wiedziała. Czy na dobrze? Przekrzywiła nieznacznie głowę, słuchając jego trosk i obaw. Dziwne... Rzadko kiedy się tak odsłaniał... Upiła kolejny łyk herbaty, zastanawiając się nad fenomenem, który przed sobą widziała. - Dziwne. Zmieniłeś się - powiedziała na głos swoje myśli, nie zmieniając pozycji. Po chwili jednak uniosła głowę, już pewniej patrząc prosto w oczy mężczyzny. Było to doprawdy dziwne uczucie - jakby wszelkie chmury przysłaniające słonce postanowiły zniknąć, zostawiając tylko błękitne niebo i jasne promienie światła. Coś zdecydowanie się zmieniło. Czy to po prostu oni dorośli? Czy może świat postanowił wykonać zwrot o sto osiemdziesiąt stopni? - Rób, jak uważasz - stwierdziła, zamykając oczy. - Żyj tak, byś później nie miał żadnych wyrzutów i żali. To sobie postanowiłam. Nie robię tego dla ciebie. Więc też nie mogę przyjąć twojego życzenia. Jeżeli zamierzasz żyć i być szczęśliwy, nie mogę zrobić tego za ciebie - dodała, dopijając herbatę. Była spokojna, może nieco smutna tym, że tak właśnie postrzegał swoje obecne życie. Nie do końca ona tak je widziała, ale też nie mówił jej wszystkiego. Mimo to, był niecodziennie wylewny i prostolinijny. Nie mogła powiedzieć, że jej się to nie podobało. Uśmiechnęła się w jego stronę. - Nie zabij się przez to, że masz tylko wielki plan przed sobą. - Nie zamierzała go zatrzymywać. Nie miało to żadnego znaczenia w chwili obecnej, a im mniej będą widywani razem, tym lepiej. Zwłaszcza w tym mieście. Mimo wszystko nurtowały ją nowe informacje. Rzeczy, o których nigdy nie wiedziała... - Chociaż może... masz ochotę na grę? - rzuciła wyciągając na stolik dwie miseczki z czarnymi i białymi kamieniami.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Gdy zgasną światła Sob Lut 16 2019, 00:21
Szermierz uśmiechnął się lekko, jednak uśmiech ten nie sięgnął oczu, które pozostały poważne. Poważne i jakby zapatrzone w dal... A może w przeszłość? - Zmieniłem się... Być może Na- - przerwał zdanie w połowie i pokręci lekko głową, jakby samemu chcąc przywołać się do porządku. - ...Mor. Wszyscy się zmieniamy. Od śmierci Depore czuję się...dziwnie. Jakby bardziej ludzko, chociaż poniekąd coraz mniej we mnie z człowieka. Początkowo nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Zupełnie tak, jakby gniew - mój i jej - zapalał się i gasł na przemian. Można powiedzieć, że wtedy... W kam-
Przerwał nagle w połowie, jakby nie chciał poruszać tego tematu. Przecież Nanaya dała mu jasno do zrozumienia, że nie zamierza pytać o to co przechodzi. Spojrzy jej prosto w oczy. - Przepraszam. Nie zamierzam się tłumaczyć, ale nie myślałem wtedy do końca racjonalnie. I na tym zakończmy tą kwestię.
Dalsze słowa dziewczyny skwitował krótkim skinieniem głowy. Nie zamierzał przeszkadzać jej w układaniu sobie nowego życia. - Spróbuję. Postaram się ograniczyć kontakt z tobą o ile nie będzie to absolutnie konieczne. Żegnaj.
Nie spodziewał się, że go zatrzyma. Spojrzy na nią z góry, zastanawiając się nad tym co zrobić. Powinien odejść? Zgodzić się? Koniec końców usiadł ponownie na swoim miejscu, przyglądając się z zaciekawieniem Mor. - Na czym ma polegać i jaka jest stawka? - rzuci krótko.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.