I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jest to znajdujący się na obrzeżu miasta kamienny budynek, w kształcie sześcianu. Nie ma w nim okien, jest obrośnięty bluszczem i ogółem wygląda na opuszczony. Ze wszystkich stron otacza ogrodzenie t z drutu kolczastego.
MG: Niya dotarła na miejsce, gdzie według wytycznych miał się znajdować obiekt jej misji. O profesorze mogła wiedzieć tyle, że uchodził za szalonego i jakby tego było mało, chciał zniszczyć świat. Takie krążyły po okolicy plotki. Zlecenie zostało nadane przez miejską spółdzielnię, która zaniepokoiła się pogłoskami, oraz tym, że profesor od dłuższego czasu nie opuszczał swojego domu. Stojąc przed płotem z kolczastych drutów, wysokim na dwa i pół metra, mogła usłyszeć ciche brzęczenie. Przy furtce, nad którą też wił się kolczasty drut, nie było żadnego dzwonka. Jedynie trzy żółte tabliczki z napisami: "Uwaga! Zły pies!", "Nieupoważnionym Wstęp Wzbroniony" oraz "Tu rządzi Gracjanek".
Niya
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Nie Kwi 30 2017, 18:19
Zniszczenie świata - jakiż to oklepany cel. Iluż to było złoczyńców, których jedyną ambicją była destrukcja znanego nam otoczenia. Mowa o świecie, a na myśli jest co? Cała planeta? Świat nie zamykał się tylko na niej i tutaj tkwił główny problem, który zawsze bawił Niyę. Wszyscy mieli zawężone spojrzenie. Likwidacja ludzkości to nie koniec świata. Nie można było powiedzieć o tym, że cel ten był prosty. Jedynie ktoś szalony lub niezmiernie ambitny mógłby dążyć do czegoś podobnego. Jaka ironia - wszyscy tacy brani byli za szaleńców, a czy dało się wyżej podnieść poprzeczkę? Uczniowie klas, którzy zawsze starali się osiągać najwyższe oceny uznawani byli za ambitnych. Mordercy, którzy starają się dokonać największego mordu nie są uznawani za takich. Szkoda. W takim porównaniu Malinka byłaby tym dziwnym, pilnym uczniem, który zawsze do swojej pracy dokłada masę upiększeń i uwielbia ją wykonywać. Niya podjęła się tego zlecenia z prostego powodu - plan profesora brzmiał ciekawie. Zakładała, że to oczywiście czyste bzdury, bo ktoś, kto uchodzi za szaleńca w opinii publicznej nie brzmi wiarygodnie. No i fakt, że wszyscy wiedzą o jego ambitnym przedsięwzięciu - nikt by nie rozpowiadał czegoś podobnego. A jednak miała potwierdzić lub zaprzeczyć tym spekulacjom. Nie interesował ją zarobek w tym przypadku. Jakby rzeczywiście profesor chciał zniszczyć świat, to dlaczego mu w tym nie pomóc? Oczywiście jak byłoby to wykonane w ciekawy i odpowiadający Malince sposób. Bo ot tak zabicie wszystkich ludzi bez zadania im cierpienia, to nuda i należy natychmiast przeszkodzić profesorowi! Jednak... gdyby z nieba zesłać ogień? Śmierć poprzez spalenie była jedną z najboleśniejszych. Jednoczesny krzyk agonii całej planety byłby transcendentalną przyjemnością, która mogłaby wynieść Niyę na zupełnie nowy stopień świadomości. Oczywiście sama też chciałaby spłonąć z innymi - masochizm również miał swoje potrzeby. I tak to stała przed dziwacznym sześcianem bez okien. Miejsce z pewnością przyjemne dla kogoś niespełna rozumu, kto planuje anihilację ludzkości. Zero promieni słonecznych, zero poczucia upływu czasu. Inna sprawa, że sam budynek był odgradzany przez płot, bardzo wysoki płot. Panna Framboisier mogłaby próbować się wspiąć po nim, jednak na końcu i tak był drut kolczasty, a brzęczenie wskazywało na to, że konstrukcja była pod napięciem. Przy furtce żadnego dzwonka, więc ciężko było poinformować o swojej wizycie. Wejść nieproszonym też niezbyt można było, bo Niya zakładała, że informacja o niebezpiecznym psie może być prawdziwa. Profesor dołożył starań, by nikt mu nie przeszkadzał w jego sześcianie, zatem warto było założyć, że zwierzak również bronił jego posesji. Na start należało zacząć delikatnie - ewentualnie później wymyśli się jakąś niekonwencjonalną metodę. - Halo! Profesorze! Chciałam panu pomóc w pańskim planie! - krzyknęła bez skrępowania, bo czemu miałaby się wstydzić swoich złych intencji w tym miejscu? Powinien ją rozumieć. Zresztą była wysłana przez spółdzielnię, więc w razie czego mogła się tłumaczyć, że był to jedynie sprytny trik, aby dostać się do środka. Jeżeli jednak nikt ani nic jej nie odpowiedziało, to rozpoczęła powolny spacer dookoła posesji, aby się jej lepiej przyglądnąć. Może gdzieś była luka w zabezpieczeniach?
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Sro Maj 03 2017, 22:00
MG: Początkowo miejsce mogłoby się wydawać opuszczone. Wszakże nic nie odpowiedziało na zawołanie dziewczyny. Bynajmniej nie od razu. Po chwili brzęczenie się nasiliło i huknęło głośnym dźwiękiem, niczym przez megafon. - Spieprzaj, bo psami poszczuję! - głos, choć wzmocniony przez megafon, brzmiał piskliwie i wściekle. Ale wściekle, wcale nie oznaczało, że groźnie. Co do innych przejść na teren posiadłości, Niya mogła zauważyć całkiem wysokie drzewo, którego jedna z wyższych gałęzi rosła nad płotem i drutem kolczastym. Zaś psa póki co nie było nigdzie widać.
Niya
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Sob Maj 06 2017, 02:31
Sprawa zaczęła nabierać kierunku. Okazało się, że brzęczenie niekoniecznie musi być znakiem, że ogrodzenie jest pod napięciem - mogło ono być szumem z głośnika, przez który Niya słyszała profesora. Wciąż nie wykluczała opcji z rażeniem prądem, ale poddała ją wątpliwości. Sam profesor nie brzmiał w żaden sposób charyzmatycznie. Do rozgarniętych też nie należał. Chciał Malinkę poszczuć psami, a znajdowała się poza posesją, więc aby tego dokonać to musiałby otworzyć bramę, czyli wpuścić dziewczynę do środka. Mężczyzna ten brzmiał również tak, jakby coś go mocno zdenerwowało. Typowy obraz szalonego profesora, to jakiś choleryk z obsesjami. Tutaj raczej pasowało. Przejście się wokół mieszkania zaowocowało znalezieniem alternatywnej drogi, z której czarnowłosa jeszcze nie chciała korzystać. Takie wtargnięcie na siłę zapewne wiązałoby się z atakiem, a nie zamierzała walczyć z psorkiem. Przynajmniej nie od początku. Wróciła zatem do wejścia. Gdzieś tutaj musiał być mikrofon, bo w tym domu bez okien z pewnością nie było słychać zewnętrznego świata, a więc też jej wcześniejszego wołania. - Radzę mnie wpuścić po dobroci, bo chcę tylko porozmawiać. Nie lubię jak mi się odmawia. Robię się wtedy... niegrzeczna. - powiedziała już normalnie, bez krzyczenia. Czasami udawało jej się brzmieć groźnie (Drapieżca lvl 1), chociaż nie zawsze. Rzadko było to jej świadomą intencją. Teraz też nie próbowała nastraszyć profesora, a zwyczajnie go poinformować o konsekwencjach, aby był świadomy. Naprawdę nie zamierzała mu robić krzywdy i nie była wrogo nastawiona. Potrzebowała jedynie potwierdzić lub zaprzeczyć plotce i ewentualnie dopytać o szczegóły. Jeżeli otworzył, to Niya spokojnie wchodzi do środka, chociaż gotowa byłaby na ewentualną obronę, gdyby rzeczywiście był tutaj "zły pies". Jeżeli brama nie została otwarta, to Panna Framboisier postanowiła skorzystać z mało wygodnej drogi, która zakładała wspięcie się na drzewo. Całkiem wysokie drzewo, a później zeskoczenie z całkiem wysokiej gałęzi. Ponad dwa i pół metra zeskoku to jeszcze nie jest wynik "połamiesz sobie nogi", ale wciąż mogło skutkować bolesną przyjemną niespodzianką. Problemem Malinki mógłby być jej niewielki wzrost, ale jakoś musiała przecież wejść na to drzewo, prawda? Może nie była duża, ale siły jej nie brakowało jakimś cudem (Siłacz i Mocarz lvl 1), więc mogła w razie czego podciągać się, by wyjść wyżej lub nawet obejmować pień, by wspinać się po nim jak po słupie - co wymagało trochę siły. Jakiś sposób musiała znaleźć. Gdyby udało się wyjść, to nie śpieszyłaby się z zeskokiem. Spojrzałaby dokładniej na cały teren, który widziała z drzewa i dopiero po upewnieniu się, że ma w miarę bezpieczne lądowanie, to usiadłaby na krańcu gałęzi i zsunęła się z niej, aby w ten sposób zmniejszyć odległość nóg do ziemi i nie zeskakiwać, bo to dodałoby trochę impetu do lądowania. Oczywiście lądowałaby na lekko ugięte kolana, które miały dogiąć się do końca, stawiając wciąż opór - na zasadzie wytłumienia siły. Nie chciała skręcić kostki czy uszkodzić nóg na sam start jej zadania, bo to byłoby żałosne. A co po wylądowaniu? Przygotowanie do ewentualnej walki.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Nie Maj 07 2017, 04:46
MG: Niya próbowała negocjacji, ale jak to zazwyczaj bywa, gdy nie ma się bezpośredniego kontaktu z rozmówcą można mówić co się tylko chce. Profesor raczej należał do rodzaju typowych hejterów i to takich niezbyt wyszukanych. - Jak chcesz porozmawiać, to znajdź sobie psychiatrę... Albo tego... Weterynarza! - zatrzeszczał głos. - Bulwo! Prukwo! Maszkaro! Nic mi tu nie możesz zrobić! Szczeżujo! Tak więc dziewczyna musiała przystąpić do drugiego planu, którym było przedostanie się przez drzewo. Wspięła się bez większych problemów i bez większych problemów także udało jej się zeskoczyć. Znalazła się terenie posiadłości profesora. Miała przed sobą skalny blok, bez okien. Jedynym wejściem zdawały się być nieco wklęśnięte w budynek stalowe drzwi, obrośnięte bluszczem, nieco już przyrdzewiałe, ale wciąż zdawały się wyglądać na wytrzymałe.
Niya
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Pią Maj 12 2017, 12:21
Na teksty profesora Niya mogła odpowiedzieć jedynie westchnięciem, które zakończyła - co dziwne - radosnym uśmiechem. - Nic Ci nie mogę zrobić, co? - mruknęła do siebie zadowolona i ruszyła realizować swój plan. Drzewo okazało się mniej wyzywającą przeszkodą, niż zakładała. Zazwyczaj w takich sprawach przeszkadzał jej niewielki wzrost jakim się cechowała, ale tym razem było, całe szczęście, inaczej. Wspięła się i zeskoczyła za płot całkiem sprawnie. Wyszło prościej niż zakładała, ale prawdziwym problemem okazywał się być dom. Skalna bryła bez okien, a jedynie z metalowymi drzwiami, które wyglądały na całkiem solidne. Już pomijając renomę, jaką miał profesor i inne jego cechy - takie mieszkanie musiało należeć do jakiegoś dziwaka. Psa w dalszym ciągu nie było widać. Niya postanowiła go jednak poszukać, bo coś czuła, że będzie w stanie wykorzystać go przeciwko psorkowi. Przynajmniej mogła spróbować, a jak nie, to go wyeliminuje i jeden problem z głowy - wtedy będzie mogła stukać i pukać do środeczka ile tylko zechce bez obaw, że coś ją zajdzie od tyłu i przeszkodzi w przywitaniu. Spokojnym spacerkiem ruszyłaby wokoło posiadłości, by odnaleźć psiaka lub nawet kilka psiaków. Przy okazji z bliska przyglądnęłaby się domostwu, żeby określić, czy nie istnieje alternatywna droga do środka. Nie od razu zaatakowałaby zwierzaki - jej pierwszym celem było zwyczajnie wykryć je i ocenić sytuację. Nic więcej. Jakby jednak nie było żadnego śladu obecności "złego psa", to podeszłaby do drzwi i zwyczajnie spróbowała je otworzyć. Ot tak. W sumie spodziewała się, że może klamka jest pułapką lub ma jakieś zabezpieczenia, ale niezbyt jej to przeszkadzało. Ból był dla niej przyjemnością, więc jedyne zagrożenie jakie rozumiała, to wyeliminowanie poprzez obrażenia lub paraliżującą przyjemność. Obie opcje nie należały do najgorszych, bo uderzały prosto w jej masochizm, chociaż ot tak zaspokajanie go samotnie nie było tak ciekawe, jak otrzymywanie "bólu" od ukochanej osoby. Jeżeli zaś drzwi były zamknięte, to postanowiłaby zwyczajnie zapukać - czemu nie? Nie liczyła, że profesorek jej otworzy, ale chciała dać mu znać, że dostała się za ogrodzenie, czyli pokonała pierwszą przeszkodę. To też mogło sprowokować go do wypuszczenia psów skądś, na co od początku liczyła Niya.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Sob Maj 13 2017, 22:26
MG: Bez pośpiechu Niya zaczęła ekspansję terenu, w poszukiwaniu pieska. Tyle, że tego nigdzie nie było. Czyżby tabliczka ostrzegawcza była tylko dla zmyłki? To się dopiero miało okazać. Dziewczyna ostatecznie skupiła się na drzwiach, które jak spróbowała otworzyć, to te okazały się być zamknięte. Ale kiedy zapukała, rozległ się głos profesora. - Jak się ty tu... Toż to włamanie jest! Zbrodnia! Ożesz ty jędzo jedna! Żeby nie było, że nie ostrzegałem! - wtedy też drzwi zaczęły ze zgrzytem otwierać się do wewnątrz. Bardzo powoli się rozchylały, więc trochę to trwało. Kiedy już otwarły się do końca, wtedy Niya mogła zobaczyć ciemny korytarz, a z ciemnego korytarza zaczęła wyłaniać się pies. A raczej coś co psa przypominało, pod pewnym względem. Był wielkości jamnika i w całości wykonany z metalu. Zamiast ogona dyndała mu antenka, a oczy były dwiema czerwonym diodami. Pies zaczął szczekać, a jego głos był mechaniczny i jednostajny. - Reks! Bierz jom! - krzyknął z głośników profesorek, z wyraźnie słyszalnym błędem wymownym. Wtedy pies zaczął człapać w kierunku dziewczyny, nieustannie powtarzając swoje mechaniczne "hau, hau".
Niya
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Wto Cze 06 2017, 23:35
Było już jasnym to, że z profesorem nie będzie się dało porozmawiać normalnie. Nawet jakby Niya spotkała go teraz i stanęła w miejscu gotowa do rozmowy, to ten pewnie zacząłby wykrzykiwać jakieś obelgi oraz próbować ją wyrzucić ze swojej posesji. Wychodziło na to, że nie warto nawet było próbować, a najlepiej będzie go obezwładnić i wtedy próbować dyskusji. Najpierw należało się jednak zająć innym problemem. Drzwi zaczęły się uchylać, więc Malinka postanowiła przygotować się do walki. Wystawiła prawą dłoń przed siebie i pstryknęła palcami, korzystając z PWM Favourite Toy. Jej ulubiona broń, czyli Kanabō, pojawiła się w ręce. Obróciła nią niczym kijem i oparła ją sobie swobodnie o prawe ramię, będąc jednocześnie gotową, by chwycić maczugę drugą łapką i porządnie zdzielić potencjalnego oponenta. Wejście mozolnie się otwierało, aż w końcu metalowe drzwi odsłoniły długi, ciemny korytarz z wyczekiwanym "obrońcą" na końcu. Chciała schwytać psa, aby spróbować szantażu oraz trochę poznęcać się nad zwierzakiem, lecz widok zbliżającego się celu ją rozczarował. - Jak mam torturować maszynę?! - jęknęła naprawdę niezadowolona i nie czekała na robota - sama ruszyła w jego stronę, czyli do środka. Kto wiedział czy drzwi nagle się nie zamknął za mechanicznym ujadaczem? Cóż, profesor robił raczej wrażenie osoby, której wynalazki były dosyć... ekscentryczne i niekoniecznie skuteczne, więc zapewne zamykałyby się jeszcze wolniej, niż otwierały. O ile to możliwe. Niya zatem weszła do środka pomieszczenia spokojnym, nieskrępowanym krokiem. Jej oczy utkwione były w psie. Kiedy znajdowała się bliżej niego, to złapała za Baiser* drugą rączką i przygotowała się do uderzenia. Atak miał nastąpić zwyczajnie z wykroku, gdy tylko robot znajdzie się w odpowiednim zasięgu. Malinka może i wyglądała na malutką, kruchą dziewczynkę, ale miała trochę siły w rękach. Źródło tej mocy było i jej nieznane, ale hej - nie mogła narzekać. Więc uderzyła prosto w łeb psiny z całej siły, jaką tylko miała. Nie zamierzała powstrzymywać się, bo i tak zwierzę było tylko maszyną, a więc nie dało się zadać mu bólu. - Obrzydliwe. - mruknęła, a na myśli oczywiście miała psa. Nie dało się walczyć z gorszym przeciwnikiem niż taki, co nie odczuwa cierpienia. Koszmar sadystów. Przynajmniej ból mógł zadawać, więc z dwóch części charakteru Niyi, to chociaż masochistyczna mogła być mniej-więcej zadowolona w razie czego. Malinka zakładała, że jeden cios wystarczy, ale jeżeli nie, to poprawi tyloma kolejnymi, aż wreszcie robo-pies padnie. Nie siliła się na jakieś uniki, bo nawet liczyła, że lekko oberwie. Jej sadyzm był mocno zirytowany faktem, że ataki nie zadają żadnego bólu, więc głód rósł. Dobrym zastępstwem mógłby być masochizm, ale nie nalegała na to, bo czekała na nią jeszcze droga przez dziwaczne mieszkanie jeszcze dziwniejszego profesora.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Sro Cze 07 2017, 01:26
MG: Pies-maszyna szczeknął i jednocześnie z Niyą rzucił się do ataku. Jednak walka między nimi nie trwała długo. Biorąc pod uwagę spory rozmiar broni dziewczyny i dość niewielki rozmiar pieska oraz wszelkie działania matematyczne i fizyczne, robot poleciał w głąb korytarza, w coś uderzył i rozległ się cichy odgłos trzaskania elektrycznego. No i tyle z psiego zagrożenia, za to Niya mogła się poszczycić tym, że weszła do środka. Przed sobą miała jednak ciemny korytarz. Zanim jednak zdążyła się ruszać z okolicznych głośników zatrzeszczał głos profesora. - Ty zdziro! Cóż zrobiłaś Reksiowi!? Aghrr... Pożałujesz tego! Ale proszę bardzo! Chodź! Idź! Zobaczymy zaraz jak to będzie ci miło i przyjemnie! Zobaczysz jakież to miłe niespodzianki ci przygotowałem! Jeśli ci jeszcze życie miłe, to czym prędzej zawrócisz! Bwahahahahahahahahahahaha! - profesor zakończył swoją wypowiedź szaleńczym śmiechem i ani przez całą swoją wypowiedź w jego głosie nie dało się wyczuć nawet odrobiny zawahania. Wręcz przeciwnie. Profesorek zdawał się być bardzo pewny siebie...
Niya
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Sob Cze 10 2017, 14:29
Trzask był znakiem, że Reksio został już wyeliminowany. I bardzo dobrze, gdyż walka z takim przeciwnikiem dostarczałaby Niyi jedynie irytacji, a żadnej przyjemności. No, może poza masochizmem, który mógłby dostać powód do zadowolenia. W każdym razie - przeciwnik został wyeliminowany, zaś dziewczyna westchnęła tylko zawiedziona sytuacją, w jakiej się znalazła. Liczyła, że ta misja potoczy się nieco inaczej, a wyszło na to, że musi włamywać się i przedzierać przez dom pełen pułapek, aby na końcu potwierdzić tylko czy rzeczywiście profesor chce zniszczyć świat, czy nie. Rozczarowanie rosło, ale było zbyt późno, by się wycofać. Teraz już chciała dokończyć swoje zadanie i oddać się swojej pasji. - Daj sobie spokój. Chcę tylko porozmawiać. - odezwała się, chociaż nie miała nadziei, iż cokolwiek to da. Oparła o ramię swój Baiser i spokojnym, nieśpiesznym krokiem ruszyła wgłąb korytarza. Znudzona mina wskazywała na jej poziom ekscytacji tym wszystkim. Pułapki, brak widoku profesora - to nawet nie mogło podchodzić pod przyjemny masochizm. Ból był niebezpośredni i wymierzany bardziej przez maszynę, niż samego człowieka, więc ani sadyzm, ani masochizm nie mogły zostać zaspokojone zbytnio w tym momencie. Jedynie w minimalnym stopniu, bardzo surowym, który skupia się na fizycznych doznaniach, a nie psychicznych. Korytarz był ciemny i, według słów profesora, pełen niebezpieczeństw. Niektóre pewnie dało się wykryć, ale Niya nie przykładała zbyt wielkich starań do tego. Szła powoli i patrzyła przed siebie oraz pod nogi. Jak coś zauważyła, to dobrze, bo wtedy mogła to ominąć, ale nie siliła się na ślimacze tempo spacerku i badanie każdego milimetra podłogi czy ścian. Od czasu do czasu zerkała też na sufit, gdyż i tam mogło czaić się niebezpieczeństwo. W razie czego unikałaby lub blokowała swoim Baiserem - taki był plan. Szukała oczywiście jakiegoś wyjścia, przejścia do kolejnego pomieszczenia, bo chodziło o odnalezienie profesora. Może i brzmiał pewnie, ale równie pewny był, że Reksio rozwiążę problem Malinki, a jednak był zerowym zagrożeniem, więc Niya nie miała zbyt wysokich oczekiwań odnośnie systemu zabezpieczeń, które na nią czekały.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Pon Cze 12 2017, 21:43
MG: - Chcesz rozmawiania?! Więc rozmawiaj, póki masz czas, ale i tak nie jesteś niczym więcej, niż tylko chodzącym mopem! - wyostrzył swe wyzwiska profesorek, kiedy to Niya przemierzała korytarz jego siedziby. Było w niej dość ciemno, ale droga wydawała się być prosta. Żadne zagrożenia na niej też się nie pojawiały, więc dziewczyna nie miała się zbytnio czym martwić. Aż do czasu, kiedy wyminęła zepsutego Reksia i stanęła przed ścianą... Bo dalej to już korytarz się kończył i nic nie było. Żadnego przejścia dalej, ani skrętu. -Mwahahahahahahaha! To twój koniec! - ryknęło z głośników i wtedy coś zabrzęczało. Z sufitu wyłoniły się trzy działa laserowe, celujące w głowę dziewczyny. Z podłoża i ze ścian zaczęły się pojawiać kolejne działa. Nawet na korytarzu, z którego szła, pojawiła się ogromna armata Dużo dział... Niya mogła poczuć, że z każdej strony celowała w nią jakaś mordercza broń... Wszystkiemu towarzyszył nieprzyjemny odgłos jej ładowania...
Niya
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Czw Cze 15 2017, 13:42
Profesor musiał być naprawdę mało spostrzegawczy lub bardzo zdenerwowany, że nie zauważył, iż jego wyzwiska w żaden sposób nie działają na Niyę. Może gdyby go lubiła oraz widziała, to wtedy jej masochizm uruchomiłby się i czułaby pewną przyjemność z tego, że ktoś ją poniża, ale teraz? W żadnym wypadku. Czysta nuda i nic więcej. Spacerkowała sobie dalej korytarzem, który okazał się niezbyt długi. Zanim jeszcze doszła do końca swej ścieżki, to postanowiła odezwać się do profesorka. - Zostałam wysłana przez ludzi, którzy chcą Ci przeszkodzić w zniszczeniu świata. Mam dowiedzieć się czy rzeczywiście coś takiego planujesz, czy nie. Nie wiedzą jednak, że nie mam nic przeciwko zagładzie, więc mogę Ci pomóc. Jeżeli nie chcesz współpracować, to zwyczajnie wykonam dla nich zadanie, ale jeżeli chcesz... mogę ich oszukać, a Ty dalej będziesz pracował nad swoim planem. Decyzja należy do Ciebie. - i nagle dotarła do ściany. Dom był dziwaczny, więc nie zwracając uwagi na pierwsze działka, postanowiła uderzyć z całej siły swoją pałką w mur naprzeciwko. Było to jedyne wejście do domu, więc gdzieś musiało się znajdować przejście dalej. Mogło być dosłownie naprzeciwko, a ściana była tylko przeszkodą i to w dodatku fałszywą. Cóż, miało się okazać czy rzeczywiście. Jeżeli było dalej przejście, to ruszyłaby nim w spokoju, a jeżeli nie... no to pozostało zmierzyć się z laserami. Odwróciła się i spojrzała na ogrom zagrożenia jakie na nią czyhało. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że się przestraszyła. Nie czuła się w niebezpieczeństwie, gdyż Reksio ją zawiódł. Zresztą jak profesor i jego zabezpieczenia. Sadyzmu nie mogła zaspokoić, ale jeżeli te działka rzeczywiście są uzbrojone, to może masochizm? Rozłożyła ręce na boki, uśmiechnęła się radośnie i uniosła głowę do góry. - Dajesz! Pokaż na co Cię stać! - nie miała zamiaru unikać, bo skoro to lasery, to i tak nie zdąży. Może przynajmniej w ten sposób rozwalą ścianę za nią i będzie mogła dalej przejść o ile przeżyje? Kto wie. W każdym razie - teraz chciała zaznać trochę bólu, a raczej przyjemności. - Na co czekasz?! - krzyknęła podekscytowana nadchodzącymi wydarzeniami. Ten odgłos ładowania tylko sprawiał, że stawała się coraz bardziej zniecierpliwiona.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Czw Cze 15 2017, 19:38
MG: - Żałosna istoto! Nie potrzebuję nikogo do wykonywania moich planów! - ryknął głos z głośnika, kiedy Niya próbowała negocjować z profesorkiem. Potem zaś pojawiły się lasery, którymi dziewczyna niezbyt się przejęła. Nawet zaczęła prowokować do ich odpalenia. Ich trzeszczące odgłosy świadczyły o tym, iż niebawem naprawdę to mogło nastąpić. - Mwahahahahahaha! Głupia! Teraz umrzesz! GIŃ! - warknęło z głośników, a potem nastała cisza. Wystrzały jednak nie nastąpiły i nic nie usmażyło dziewczyny. Zamiast tego mogła poczuć, że grunt pod jej nogami gdzieś zniknął, a kiedy grunt zaczyna znikać, to zwyczajowo zaczyna się spadać. Tak i oto Niya pogrążyła się w mroku przepaści, uderzyła w coś śliskiego i zaczęła zjeżdżać w dół. Trwało to krótką chwilkę, aż wpadła do sześciennego pomieszczenia. Było w nim pełno monitorów, na których widniały okolice domu profesora, przeróżne panele kontrolne i był tam też fotel. Ten odwrócił się w stronę Niyi ukazując niewysoką, zgarbioną postać, z rudą czupryną i grubymi okrągłymi okularami. - Kurwa! Nie ten guzik! - krzyknął piskliwym głosem rudzielec, po czym niezdarnie uśmiechnął się do dziewczyny, ukazując krzywe zęby. - To ten... Paktujemy?
Niya
Liczba postów : 62
Dołączył/a : 02/04/2017
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Nie Cze 25 2017, 02:28
Tak agresywnie wypowiedziane słowo "giń" wzbudziło w organizmie Niyi przygotowanie do nadejścia... nie śmierci, nie! Rozkoszy! Tak, Malinka czekała na nagłe uderzenie obezwładniającej przyjemności, która może doprowadzić do zgonu. Może, ale nie musi. Pierwsza sekunda ciszy jedynie poszerzyła już i tak szeroki uśmiech dziewczyny, gdyż myślała, iż profesor droczy się z nią, ale przedłużający się brak wystrzału zaniepokoił ją. I nagle znikł grunt pod stopami. Gdzieś zaczęła spadać, gdzieś się zsuwać, a jej masochizm mówił jasno. Oby na dole były kolce! Brak możliwości zaspokojenia sadyzmu wzbudzał podwójne masochistyczne pożądanie, które też narastało przez brak otrzymania bólu. Ciężko wyrazić rozczarowanie Niyi, gdy wylądowała na twardej posadzce, która nijak miała się do wymarzonych kolców. Liczyła na ból, a tego upadku nawet nie poczuła. Ciężko też wyrazić radość, którą poczuła, gdy zobaczyła profesorka w swoim pomieszczeniu, z którego wszystko kontrolował. Był tutaj zupełnie bezbronny, a przynajmniej tak wydawało się Malince. Jej wygłodzony sadyzm odezwał się w umyśle niczym ryk lwa w najcichszą noc. Nie mogła powstrzymać się od niesamowicie szerokiego uśmiechu, a z drugiej strony - dlaczego miałaby to robić? Słaba była w kontroli samej siebie, jednak teraz wcale nie musiała tego robić. Nawet chichotała lekko z zadowolenia. Podniosła się na proste nogi i przytuliła do siebie swoją ulubioną zabaweczkę do zadawania bólu - Baiser. Patrzyła wprost na profesora i widziała jak mówi, lecz nic do niej nie docierało. Była ogłuszona własnymi pragnieniami. - Czas zaspokoić głód. - oblizała wargi i opuściła lekko główkę zanim wypowiedziała te słowa, by następnie ruszyć w stronę swojej ofiary krokiem, który zdradzał, że próbowała iść spokojnie, jednak ekscytacja nie pozwalała jej, zaś ochota na cierpienie pchała ją z całych sił do przodu. Niby powoli, ale jednak pośpiesznie. Zacisnęła mocniej dłonie na swojej maczudze, by zaraz po zbliżeniu się do profesora wykonać jedno machnięcie z całej siły, ile jej tylko miała w sobie, a celem było jedno z kolan mężczyzny. Pragnęła je wyłamać, a gdyby uniknął jakimś cudem, to powtórzyłaby ruch. Jeżeli upadłby, to natychmiast złamałaby mu kolejnym atakiem prawe ramię, by nie mógł skorzystać z tej ręki. Co dalej? Cóż, to zależało już od efektu unieruchomienia ofiary. Jeżeli wszystko się powiodło, to niedługo miało dojść tutaj do najokrutniejszej zbrodni, jaką widziała Oshibana.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: GTA Sp. Z.Ł.O Nie Cze 25 2017, 23:22
MG: Centrum dowodzenia profesorka znajdowało się kilkanaście metrów pod ziemią i raczej nikt niepowołany nie miał tam dostępu. O świadków więc Niya nie musiała się obawiać. Początkowo profesorek tylko się uśmiechał, licząc na to, że dziewczyna nie zrobi mu krzywdy. W końcu odwołał się do odwiecznego prawa rokowań. Tylko czy kogoś ono tu obchodziło? Być może zbyt późno zorientował się w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł, ale czyż mógł jeszcze cokolwiek zrobić? Zaledwie zerwał się ze swego fotela, próbując uciec, ale w unikanie ciosów nie był zbyt dobry. Natomiast Niya miała wystarczająco dużo siły, broń też właściwą i spore chęci. Noga profesorka po zadanym ciosie wręcz zawinęła się wokół Baisera, po czym zwiotczała niczym wypełniona wodą dętka. Niestety, przyjemny odgłos trzaskanych kości został zagłuszony przez przeciągły okrzyk bólu. Profesorek padł przed siebie, okularki zleciały mu z nosa i stłukły się. Próbował wyciągnąć po nie ręce, ale wtedy dziewczyna zmiażdżyła mu jedną z nich. Odgłos łamanej kości znów zagłuszył okrzyk. Z oczu szalonego naukowca zaczęły spływać potoki łez, a on sam pomiędzy jękami, a kolejnymi okrzykami powtarzał nieustannie. - Ja nie chciałem... Przepraszam... Przepraszam... Bweeeeee! - i ryczał jak mała dziecko, które wypadło z kołyski i którego nikt nie miał zamiaru podnieść.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.