Firma Avalon

Firma Avalon to słynna fabryka, zajmująca się produkcją najlepszej biżuterii w całym Fiore. Siedzibę ma ona w Crocus, niedaleko jej centrum. Przypomina ona biały budynek, z ogromną ilością okien i jest odgrodzona niewielkim murkiem. Bardziej wygląda na akademik, ale kto by zwracał na to uwagę...

---

Śnieżnobiałe ściany, błyszczące się nawet z daleka okna, majestatycznie wyglądające podwórko ogrodzone od reszty świata. Tak wyglądała fabryka, której mistrz gildii LS musiał strzec. Biorąc pod uwagę jej wielkość, zapewne nie będzie to prosta sprawa. W każdym razie Matt, który zgłosił się na misję, musiał spotkać się z właścicielem firmy Avalon z samego rana. Dostał on informacje, gdzie znajdowała się owa fabryka, jeżeli tego nie wiedział. W momencie pojawienia się na miejscu, mógł dostrzec poważnie wyglądającego mężczyznę, ubranego w biały garnitur. Miał on blond włosy średniej długości i niebieskie oczy, które wpatrywały się w budynek firmy. Prawdopodobnie był to właściciel całego kompleksu, biorąc pod uwagę z kim miał się spotkać.

Matt po misji u staruszki nie miał lekko. Nawet nie zdążył wrócić na dworzec, gdy nagle poczuł ogromną potrzebę skorzystania z toalety. Niemalże musiał biec. Znalazł się w kabinie i tam od razu. Cyk! Dwójeczka! Jedna, druga, aż się papier toaletowy skończył! I Matt musiał lecieć do sąsiedniej kabiny na dokończenie sprawunków. Takie tortury trwały długo, ale to chyba ta jajecznica mu zaszkodziła. A to Twój Stary! Sabotyr jeden! Grunt, że z trudami, bo z trudami, powrócił do siedziby Lamia Scale.

A tam czekało na niego już kolejne zlecenie. Tym razem wyglądające ciekawie i obiecująco. Gdy tylko więc Matt pozbawił się swoich kłopotów trawiennych udał się do Crocus, a tam, w razie potrzeby posiłkując się pomocą tutejszych mieszkańców udałby się do siedziby fabryki biżuterii. Ta w sumie nie wyglądała jak typowa fabryka, ale kto tam zna się na fanaberiach bogaczy. Dostrzegł jednego mężczyznę. Prawdopodobnie był to osobnik, z którym miał się spotkać. Dlatego też do niego podszedł.
-Dzień dobry, to Pan jest właścicielem firmy Avalon? Matthew Jones, mistrz Lamia Scale. - przedstawił się, oczekując, że to właśnie jest jego pracodawca.

Mężczyzna odwrócił się w stronę mistrza gildii Lamia Scale, słysząc jego pytanie. Lamijczyk mógł czuć, że jest oceniany przez niego już po samym wyglądzie. Trwało to minutę lub dwie, nim w końcu blondyn się odezwał.
- Zgadza się. Jestem Dean Avalon, właściciel tej wspaniałej firmy. Lamia Scale, hm... nie posiadacie zbyt dobrej reputacji. Mam nadzieję, że przynajmniej na mistrzu można polegać. Proszę za mną. - powiedział profesjonalnie, nie wkładając do słów żadnych uczuć. A następnie ruszył w stronę budynku, licząc na to że nastolatek za nim podąży.
- Jak pan już powinien wiedzieć, podejrzewam że moja fabryka zostanie zaatakowana przez magów konkurencyjnej firmy. Ostatnimi czasami mocno ich wyprzedziliśmy w branży. Przewiduję, iż to jest powód ataku, który podobno ma nastąpić. Pańską robotą jest zapewnienie ochrony mojej firmie. Nie może pan pozwolić konkurencji zdobyć i uszkodzić żadnego przedmiotu z tego miejsca. - wyjaśnił mu beznamiętnie pracodawca i otworzył drzwi prowadzące do wnętrza budynku. Matt był w stanie zauważyć, że znaleźli się teraz w holu. Białe ściany, gdzieniegdzie złote ozdobienia. Typowy hol bogaczy, tak można było go nazwać. Po jego prawej stronie mógł dojrzeć schody na górę, a obok nich znajdowało się małe pomieszczenie przypominające recepcję. Wędrowały po niej dwie kobiety, obie ubrane w stroje pokojówek. Jedna była blondynką, a druga miała białe włosy. Po lewej mistrz gildii był w stanie zauważyć parę kanap, lampy, jakieś kwiatki i drzwi, prowadzące w głąb budynku.
- Shiro, zawołaj Lexi. Niech oprowadzi ona tego maga. Ma on pomóc nam w ochronie. - rzucił szef firmy Avalon, i słysząc to białowłosa się ukłoniła. A potem udała się schodami na górę, najpewniej przyprowadzić tą całą Lexi.
- Zaczekaj tutaj na pokojówkę. Ona Cię oprowadzi po miejscu i pokaże gdzie wszystko jest. Jakieś pytania, na które tylko ja będę w stanie odpowiedzieć? - zapytał się blondyn, patrząc kątem oka na Matta. Jeżeli nie było żadnych pytań, to wyszedłby z holu drzwiami po lewej stronie, zostawiając lamijczyka samego.

Matty nie przejmował się opinią ani słowami dyrektora. Doskonale wiedział, że gdy został mistrzem gildii, opinia o Lamia Scale już była nadszarpnięta. Teraz miał okazję pokazać Lamię od tej lepszej strony. I liczył, że to mu się uda. Tak czy inaczej fabryka fabryki nie przypominała. I z zewnątrz i na pierwszy rzut oka wewnątrz. W sumie to na razie nie mógł nic więcej zrobić poza zadaniem kilku pytań.
-Ilu jeszcze jest ochroniarzy? Czy są miejsca szczególnie narażone na atak lub miejsca, które należy szczególnie chronić? Czy jest dostęp do dachu? Jest gdzieś rozpisana kolejność patroli lub wart innych ochroniarzy? - nie wiedział na ile z tych pytań mogła odpowiedzieć Lexi, a na ile właściciel, ale wolał to załatwić, póki był on jeszcze w pobliżu. W razie czego skieruje go z odpowiednimi pytaniami do odpowiednich osób, prawda?

Właściciel wysłuchał pytań mistrza gildii, i natychmiastowo zaczął na nie odpowiadać.
- Poza Tobą, jest jeszcze trójka ochroniarzy. Wszyscy zostali wynajęci niedawno tak jak ty. Każdy ma jednak przydzielony jeden sektor i za niego odpowiada. Z tego powodu sam patrolujesz i sam ustalasz sobie warty. Jak coś zniknie z innego sektora, nie poniesiesz za to konsekwencji tak długo jak swój ochronisz. Prawdopodobnie najbardziej narażony jest magazyn i sama linia produkcyjna, przynajmniej według mnie. Do dachu nie ma dostępu, chyba że zniszczysz sufit na najwyższym piętrze. - odpowiedział chłopakowi, po kolei lub nie, i udał się w swoją stronę. Po paru minutach, na miejscu pojawiła się nowa osoba, ubrana również w strój pokojówki. Również miała białe włosy, ale sięgały one tylko do barków. W przypadku Shiro natomiast, kończył się one po środku pleców. Z twarzy wyglądały prawie identycznie, miały nawet taki sam błękitny kolor oczu.
- Dzień dobry. Jestem Lexi i mam pana oprowadzić po budynku, a także miejscach pod pana nadzorem. Na czas zadania otrzyma pan również kwaterę, którą później panu pokaże. Jest pan gotowy, panie... - zakończyła niekomfortowo, nie znając tak naprawdę imienia osoby którą miała oprowadzać. Cóż... nikt nie powiedział bidulce.

Mattowi przyszło do głowy jeszcze jedne pytanie. Jeśli zdołał, zadałby je jeszcze właścicielowi, a jak nie, to Lexi, która miałaby go oprowadzić.
-Dziękuję za informację. Czy byłaby możliwość skorzystania z jakichś krótkofalówek, do komunikacji? Niekoniecznie między ochroniarzami. - oj tak. Był magiem GD, a to oznaczało, że jeśli zachowa komunikację pomiędzy duchami, będzie mógł ochraniać znacznie większy obszar i w razie problemów skomunikować się pomiędzy nimi. Oj tak, byłby to dobry bajer. Cieszyło go też to, że odpowiada tylko za przydzielone mu sektory, choć gdyby się okazało, że jakiś inny został zaatakowany... kto wie, może gdyby pomógł wtedy innym, poprawiłby znacząco reputację Lamia Scale? -Mów mi Matty. Miło mi poznać Lexi. - powiedziałby do pokojówki, uśmiechając się miło. Liczył, że będzie on odpowiadał za maksymalnie 4 sektory w fabryce, choć szczerze powiedziawszy wolałby odpowiadać za 3 lub tylko 2. W ten sposób mógł zmaksymalizować bezpieczeństwo tych obszarów. A o to w końcu chodziło, prawda?

Właściciel zniknął, nim mistrz gildii zdążył zadać mu pytanie na temat krótkofalówek. Zmusiło go to do zadania tego pytania dziewczynie odpowiedzialnej za oprowadzanie go po tym miejscu.
- Na ten moment nic takiego nie posiadamy. Jest jednak szansa, że szef będzie w stanie coś załatwić. Zapytam się go o to jak już będzie pan wiedział gdzie co się znajduje. - odpowiedziała mu na jego pytanie. Jeżeli chłopakowi się poszczęści, to otrzyma potrzebny mu przedmiot nim coś złego się stanie. A może nic się nie stanie, i będzie to zwykła, spokojna misja? Tego nie mógł być jeszcze pewien.
- Wzajemnie, Matty-sama. - odpowiedziała magowi LS, kiedy ten powiedział że miło ją poznać. Miała ona lekki uśmiech na swojej twarzy, czyli zdobył u niej parę punktów. Przynajmniej na to wyglądało. Po chwili zaczęła go oprowadzać po budynku.
- Zajmuje się pan sektorem nr 2. Jest on tuż obok naszej recepcji. - powiedziała, prowadząc lamijczyka w stronę, w którą udał się szef firmy Avalon. Przechodząc przez drzwi. Chłopak był w stanie ujrzeć długi korytarz. Miał on pewnie z 60 metrów długości, a na jego końcu znajdowały się kolejne drzwi. Zauważył także, że po jego lewej strony były schody, prowadzące na piętro wyżej. Poza tym, oprócz nich po tej stronie znajdowały się tylko okna, chociaż była ich cała masa. Natomiast po prawej stronie znajdowały się drzwi. I to nie jedne. Łącznie, chłopak doliczył się 4 sztuk. Dziewczyna wstąpiła w pierwsze i pozwoliła mistrzowi Lamii wejść do środka. Dojrzał on w tym pomieszczeniu to, co czyniło fabryke fabryką. Masa niezbyt znanych mu maszyn, pracujących nad tworzeniem kolejnych towarów, i mężczyźni przemieszczający się profesjonalnie po pomieszczeniu z pudłami w dłoniach lub narzędziami.
- To tutaj wytwarzana jest 1/4 wszystkich towarów które sprzedajemy. Wszystkie maszyny działając za pomocą magii naszego szefa, dlatego są one w stanie zmieniać swoje funkcji i produkować inne przedmioty, tak długo jak zażyczy on sobie tego. Dość niesamowita zdolność, jeżeli mam być szczera. To jest jedno z pomieszczeń, które będzie pod Twoją ochroną. Tak długo jak maszyny nie zostaną zniszczone, wszystko powinno być dobrze. Podobno wytworzenie ich zabiera bardzo dużo czasu i jest mimo wszystko dość kosztowne, więc powinien pan starać się unikać uszkodzenia ich. Wymiary tego pomieszczenia to 40x20 metrów. Jest ono wysokie na 30 metrów. Znajduje się tutaj też balkon, na który można wejść z drugiego piętra. Jakieś pytania co do tego pomieszczenia? - skończyła swoją wypowiedź i zapytała się towarzyszącego jej maga. No, trochę dziewczyna miała informacji w głowie.

Chłopak cieszył się, że sprawił jakiś rodzaj radości przewodniczce. Zawsze to coś. Wysłuchał uważnie dziewczyny i wyjął klucz Oriona.
-Chciałbym wybrać się na balkon, a także zapytać, ile wejść i wyjść jest z tego pomieszczenia oraz ile jeszcze pomieszczeń należy chronić, zanim ruszymy dalej. - powiedział spokojnie, uśmiechając się sympatycznie, licząc, że dziewczyna go zaprowadzi. Dopiero na balkonie powiedziałby -Open! Gate of the Orion, Orion! - tym samym przywołując Oriona. -Widzisz stąd dostatecznie dużo Ori, by zająć się tym obszarem? - spytałby spokojnie swojego gwiezdnego ducha. Przy dobrych wiatrach, obstawi sobą oraz swoimi przywołańcami wszystkie pomieszczenia. Tylko krótkofalówek do kontaktu między osobami brakowało. -Czy chodzi tylko o ochronę przed zewnętrznym zagrożeniem, czy pracowników też należy kontrolować? - pytanie to zadał ciszej, bo nie zostało to doprecyzowane, a nie chciał podkopywać morale załogi fabryki.

Dziewczyna kiwnęła na jego prośbę i bez większego zamyślenia była w stanie odpowiedzieć na pytania chłopaka.
- Poza tym pomieszczeniem są jeszcze dwa. Magazyn i... centrum kontroli w pewnym sensie. W nim przechowywane są wszystkie dokumenty odnoszące się do prac w tym sektorze. Są tam też informacje o maszynach w razie gdyby się popsuły i inne zapasowe rzeczy. Takie mini biuro. Najbardziej skryte dokumenty są jednak u szefa, więc to pomieszczenie pewnie ma mniejszy... priorytet. Do tego pomieszczenia są 4 wejścia. Jedno prowadzi do magazyny, a reszta na korytarz, którym przed chwilą pan widział. W sumie 7 wejść, jeżeli liczymy  z balkonu. W końcu bez większego problemu można zeskoczyć z niego. 2 u góry prowadzące na korytarz i jedno przejście do centrum kontroli. A. I powinien pan też pilnować korytarzy. Nie chcielibyśmy żeby ktoś przedostał się do innych sektorów, chociaż to pewnie nie jest wymagane. Nie odpowiadałby pan za szkody w innych miejscach. - powiedziała pokazując palcem coś nad ich głowami. Był to balkon, całkowicie metalowy. Jego podłoże było złożone z metalowych kratek i cały otoczony był barierkami tego samego materiału. Bez większego problemu można było zobaczyć co się na nim dzieje. Żeby wejść na balkon trzeba było się cofnąć z powrotem do holu i wejść na górę po schodach. Ciężko było powiedzieć czy to plus czy minus, ale po chwili znaleźli się na balkonie. Lamijczyk przyzwał swoje ducha, a ten ustał na barierce i rozejrzał się po pomieszczeniu. Niektórzy pracownicy przestali pracować widząc jego obecność, ale Lexi machnęła parę razy ręką by nie interesowali się.
- Hmm... na pewno widzę większą część pomieszczenie. Maszyny jednak ograniczają trochę moje pole widzenia. Jeżeli ktoś znałby się na robocie byłby w stanie przekraść się, ale to tylko Ci naprawdę wyspecjalizowani w skradaniu się. Moja efektywność w tym obszarze to jakieś 78% standardowej. - przekazał posiadaczowi swojego klucza i zeskoczył z barierek, żeby stać jak normalny człowiek na balkonie. Nawet jeżeli był gwiezdnych duchem, zwracanie na siebie uwagi nie mogło nic dobrego przynieść. Matt zadając ostatnie pytanie dziewczynie, zobaczył że poczuła się niekomfortowo z tym pytaniem.
- Nie mam pojęcia Matty-sama. Wydaje mi się że chodziło o zewnętrzne i nie chciałabym podejrzewać nikogo z naszej... załogi. Jest to jednak możliwe. Nie wszyscy do końca zgadzają się z szefem w kwestii jego zachowania. Jest czasami dość... ostry i ekscentryczny. Plus firma dobrze sobie na rynku radzi. Pewnie znalazłby się ktoś chcący ją przejąć... - powiedziała trochę nieśmiało i cicho, nie lubiąc tego tematu. Zresztą, czy można było jej się dziwić? Przyjaciele w takim wypadku mogliby stać się wrogami, a takich myśli raczej nikt nie lubił.

Mistrz Lamia Scale spokojnie wszystko kalkulował. Trzy pomieszczenia, on sam mógł w tej chwili korzystać z pomocy trzech gwiezdnych duchów. To dobrze rokowało, bo mówiło jednocześnie, że licząc go, mają jedną nadprogramową osobę do patroli. Nawet go to cieszyło. Pozwalało na spokojnie obstawić pomieszczenia i zachować jedną rezerwową osobę. A jak jeszcze ogarną krótkofalówki, to będzie bardzo spoczko. Wysłuchał uważnie słów dziewczyny, chcąc zapamiętać jak najwięcej potrzebnych mu informacji.

Wysłuchał również uważnie słów Oriona. Zawsze coś, nawet całkiem nieźle.
-Okej, zostawiam to pomieszczenie tobie. Jeszcze ktoś będzie patrolował, najpewniej albo ja, albo Cep, więc liczę, że ogarniemy większość pomieszczenia. Zwróć też uwagę, na ewentualne podejrzane zachowania. - powiedział do swojego przywołanego towarzysza dzierżącego łuk. Warto być przygotowanym na wszystko.

-Lexi-san, możemy iść dalej? - zaproponował, gdy ustalił już wszystkie szczegóły ze swoim duchem. -Czy może coś jeszcze powinienem wiedzieć o tym pomieszczeniu? - dopytał jeszcze, czekając aż jego przewodniczka zdecyduje, czy mogą iść dalej, czy jednak jeszcze chwilę tu spędzą.

MG

Lexi oprowadziła Matta po kolejnych pomieszczeniach, a mag opracował strategię, która pozwoliła mu obserwować wszystkie pomieszczenia i mieć pewność, że żaden szkodnik, to znaczy mag z konkurencji, się nie przedostanie niezauważony. A po tym przyszedł czas na właściwą część zadania. Czyli pilnowanie, by nic nie zostało zepsute. I Matt czekał. Obserwował. Kontrolował. Godziny mijały, jednak nic niepokojącego się nie działo. Raz czy dwa myślał, że dostrzegł jakiś podejrzany cień, jednak szybko okazywało się to być jedynie złudzenie. Powoli robiło się to męczące, jednak dzielnie trzymał straż. I wytrzymał, choć z niemałym trudem.
Rankiem Lexi przyszła poinformować Matta, że nic nie zostało zniszczone ani ukradzione, dziękując mu. Z miejsca uiściła też nagrodę za wykonanie zadania bezbłędnie oraz pokierowała go do wyjścia. Mag mógł być z siebie zadowolony, bo wykonał zadanie, z drugiej strony... czy nie było za łatwo?

Podsumowanie
+ 83k (po uwzględnieniu wszystkich bonusów i minusów pieniężnych)