I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Nieduża kawiarnia na głównym rynku Artail, otoczona księgarniami, maszynowniami, bibliotekami i bóg wie jeszcze czym. Z reguły jest tu bardzo głośno, tak czy siak, nie tylko ze względu na ilość przechodniów. Wnętrze starano się jakoś wyciszyć, ale każde otwarcie drzwi wywołuje kaskadę hałasów. W środku znajdują się minimalistyczne i nowoczesne meble, jednak nie brakuje "smaczków" dla wielbicieli bardziej klasycznych dekoracji, jak świeczniki, ozdobne donice czy nieduże obrazki. Trzeba też dodać, że ściany pomalowano na słoneczne kolory, a z sufitu zwieszają się kwiaty.
Wyznaczonym miejscem spotkania była ta oto kawiarnia, co mogło sugerować, że pierwszy bankiet odbędzie się właśnie w Artail. Przy wejściu miał powiedzieć kelnerce, że przyszedł tu w sprawie spotkania informacyjnego, a reszta szama się załatwi. Kim była tajemnicza pracodawczyni? O tym miał się przekonać już wkrótce.
Autor
Wiadomość
Jester
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 03/11/2016
Temat: Re: Kawiarnia "Termin" Sob Lis 05 2016, 03:17
Jester dopił ostatek swojej kawy i położył spokojnie kubek na stole. Spoglądał i zastanawiał się nad słowami Nanayi. Czyżby ktoś się o to martwił, że szpieg mógł zostać złapany? W końcu takie ryzyko podjął gdy tylko wydano mu ten rozkaz. Nigdy się jednak nie zastanawiał nad tym, że ktoś może zapewnić mu bezpieczne miejsce, czyżby miał wtedy ukrywać się na sterowcu? Nie chciał tego, to zabiłoby go w tym samym momencie. Sama myśl, że nie wypełnił tego napawała go niepewnością do tego co robi. Wziął głębszy oddech i przemyślał to na spokojnie. Zbierał się przez dłuższą chwile nad odpowiedzią co było normalne, w końcu te słowa nie były raczej rzucane na wiatr. - Znudziło czy nie, zawsze znajdzie się coś do roboty nawet w policji. Wszystko ma swoje plusy, w szczególności to, że na razie pączki są tanie – chyba próbował zażartować z tej sytuacji, ale niestety nie był dobry w humorze tego stylu, jego żarty z reguły były mniej miłe i tylko nieliczne osoby o bardzo złym humorze mógłby go zrozumieć. - Wolę nie zaglądać za często, L4 nie dostaje się od ręki – dodał – Męczeńska... czy ja wiem... Wole to niż godzinami mieć nad głową kapitana czy innego goryla, który będzie próbował wydusić ze mnie informacje. Poza tym, że nie mam rodziny jedynie mi to ułatwia – rzucił krótko – Przynajmniej zaoszczędzam na prezentach na święta, tylko znicze trochę drogie, a jeszcze dochodzą bilety do Magnolii – powiedział trochę ciszej końcówkę zdania. Na pytanie czy wie kto urzęduje jedynie zaprzeczył głową – Dowiem się – powiedział, nie zna imion osób, w końcu niezbyt się nimi interesował. - Będę próbował i tak się przenieść do Ery jak to tylko możliwe. Na razie wole nie wychodzić z tym zbyt szybko, może w głównej centrali będzie mi o wiele łatwiej się czegoś dowiedzieć. Teraz co najwyżej będę mógł popytać się kto zalega z mandatami w Hargeonie. Znam jednak parę osób, które mogą mi powiedzieć co nie co, ale to już poza murami posterunku - westchnął. Jester zamówił kolejną kawę i tym razem wie, że nie będzie jej tak bardzo słodził, jak mu cukier skoczy to już w ogóle będzie koniec świata.
Fiołek
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 01/11/2016
Temat: Re: Kawiarnia "Termin" Sob Lis 05 2016, 20:09
Fiołek nijak wzruszyła się pogróżkami Erzy, na które zareagowała minimalnym uniesieniem kącika ust do góry. Był pewny siebie, jednakże jasnowłosa była chyba ostatnią osobą na tej ziemi, która chciałaby krzywdy Nanayi. Kobieta lubiła Byaku na swój pokrętny, dziwaczny sposób i darzyła ją szacunkiem. Nie zamierzała w żaden sposób stawać na drodze Mistrzyni GH, nawet jeżeli jakimś cudem wylądowałaby w szeregach rady, w co jednak wątpiła. Fiołek to osoba, która nie lubi się podporządkowywać jakimkolwiek normom. Jest freelancerką, dobrze było jej z tym życiem, które miała. To, czy postanowi dołączyć do Grimorie stało pod znakiem zapytania. Musiała to przemyśleć, zastanowić się, jakie korzyści by z tego miała. Bo nie oszukujmy się, to one są w tym wszystkim najważniejsze. – Jaśminową z miodem poproszę – Oczywiście miała na myśli herbatę. To było coś, co kojarzyło się jej z błogimi czasami dzieciństwa, zanim została wydana za mąż, zanim to wszystko się wydarzyło… Jak źle się czuła, była smutna czy chora, matka zawsze przygotowywała jej właśnie herbatę jaśminową z miodem. Ulubiony trunek Geriell… Słowa Jestera w pewien sposób ją zaciekawiły. Spojrzała na policjanta. Hargeon… Tak dawno tam nie była, tak samo jak w Magnolii, w mieście, w którym ma swój grób. Przypadek, że to właśnie tam Jester jeździł zapalić znicz? Zapewne, przecież Drail nie żył… Oficjalnie już żaden Roxen nie chodził po tym świecie. Trzeba przyznać, że Fiołek czuła się nieco… skonfundowana i nawet ODROBINĘ, było to po niej widać. Jednak szybko się opanowała i spojrzała po raz kolejny na Nanayę. – Twoje oczekiwania? – zapytała. Wiadomo, mówiła, że nie będzie jej ograniczała i tak dalej, i tak dalej. Jednakże przynależność do gildii wiązała się z jakimiś obowiązkami, które musiałaby wypełniać. – Po staremu – dodała po chwili, odpowiadając na pytanie Nan. Czyli była bardziej żywa, niżeli wszystkim się wydawało, żyła trochę w cieniu, ale jeżeli ktoś coś od niej potrzebował, to zawsze miał możliwość się skontaktować. Przestała pracować oficjalnie jako najemnik, ale to nie oznaczało, że przestała nim być. Teraz działała po prostu jeszcze bardziej dyskretnie.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Kawiarnia "Termin" Sob Lis 05 2016, 21:23
Bursztynowe tęczówki wpatrywały się intensywnie w Nanayę. Na twarzy Ezry pojawił się lekki grymas, jednak szybko z niej zniknął. To nie czas ani miejsce na kłótnie. Poza tym... Wszelkie kłótnie z Nan były bezowocne, dziewczyna zawsze twardo obstawała przy swoim zdaniu, do czego już się przyzwyczaił. Nie to żeby mu się to podobało, ale mówi się trudna, musiał to jakoś przeżyć. Surowe spojrzenie nieludzkich oczu złagodniało nieco. - Nie grożę im. - zaczął spokojnie cichym głosem, w którym pojawiły się - o dziwo - łagodne nuty - Jedynie informuję ich o konsekwencjach. W tej kawiarni jest jedna osoba której powierzyłbym własne życie i tak się składa, że nie jest to nikt z tej dwójki.
Białowłosy poruszył dłonią jakby chcąc dotknąć rudowłosej, ale zamiast tego szybko zacisnął ją w pięść, wcześniejszy ruch był prawie niedostrzegalny. Nie. To nie miało sensu, nie w stosunku do Nanayi. Nawet jeśli martwił się o swoją przyjaciółkę, to najlepiej zrobi, jeśli nie będzie tego okazywał. Mistrzyni GH i tak prawdopodobnie nie przejmie się zbytnio jego prywatną opinią, opinią osoby której na niej zależy. Dobrze wiedział jak trudny ma charakter, zresztą on sam posiadał podobny. Nie była już tą samą niewinną dziewczyną sprzed pięciu lat. Miała ważniejsze rzeczy na głowie, a on nie powinien jej rozpraszać. Będzie wspierał ją z tyłu, pozostając w cieniu. Jakakolwiek by nie była ich wcześniejsza relacja umarła wraz z momentem objęcia przez dziewczynę władzy. Z jego głosu zniknął wcześniejszy ton, teraz ponownie był pozbawiony jakiegokolwiek ładunku emocjonalnego. - Jesteś ważna dla gildii, Mistrzyni. Jeśli mi rozkażesz to poświęcę życie w obronie jakiejkolwiek osoby którą mi wskażesz. To moja powinność względem gildii...i ciebie. Przepraszam na chwilę, nie czuję się najlepiej.
Mag wstał od stolika i skierował się do łazienki, pytając wcześniej o drogę dziewczynę przy barze. Gdy tylko zniknął z oczu swoim rozmówcom wsparł się ręką o ścianę, łapiąc równowagę. Świat wirował wokół, a on powłócząc ciężko nogami jakoś dotarł do umywalki i z trudem przemył twarz zimną wodą, w czym nie pomagała dziura w jego dłoni. Cóż, nie powiedział o niej Nanayi. Tak samo jak o walce w Dojo. Odchylił brzeg kimona sprawdzając, czy ciągnąca się przez biodro i cały tułów, a kończąca na plecach blizna naprawdę tam jest. Była. Była i nie chciała zniknąć. Białowłosy był tylko człowiekiem. Co prawda człowiekiem władającym magią i obeznanym z jej rozmaitymi odmianami, ale jednak tylko człowiekiem. I wciąż nie mógł dojść do siebie w pełni po walce z Isamu oraz późniejszych wydarzeniach, miał istny mętlik w głowie. Był pewny że umierał, wojownik praktycznie przeciął go na pół. A jednak jakoś udało mu się przeżyć. Spojrzenie Al Sorny spoczęło na ostrzu spoczywającym przy jego pasie, podarunku od Adversariusa. Udało mu się odkryć jak działa miecz i zaiste był przerażającą bronią. Mag posiłkując się zębami ściągnął rękawicę, wpatrując się w liczne rany kłute, pokrywające wnętrze dłoni, rezultat wcześniejszego treningu. Klinga była potężna, jednak żądała sporej ceny za swoje usługi. Ostrze wyssało z niego sporo krwi, jednak białowłosy musiał sprawdzić jakie są jego limity podczas władania tym mieczem. I prawie przypłacił to życiem. Jednak udało mu się poznać w pełni moc broni, co z pewnością przyda mu się w przyszłych potyczkach. Gdyby tylko wcześniej wiedział o tym, że Nanaya wybiera się na to spotkanie...przełożyłby swój trening na inny dzień. Mimo tego postanowił jej towarzyszyć.
Pora wracać. Ta uparta kobieta jest gotowa wpakować się w najgorsze bagno jeśli tylko na chwilę spuści się ją z oczu...
Ezra uśmiechnął się ponuro do lustra, tatuaże dookoła jego oczu skutecznie maskowały cienie pod oczami powstałe z niewyspania. Cóż, pora do nich wracać. Chłopak naciągnął ponownie rękawicę. Całe życie walczył sam, przez ponad dekadę walczył i zabijał, najpierw jako zwykły człowiek, później jako mag. Nie potrzebuje niczyjej litości. A już ostatnią rzeczą jakiej chciał było rozpraszanie Mistrzyni GH. Odepchnął się lekko od umywalki, kierując się w stronę sali.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Kawiarnia "Termin" Sob Lis 05 2016, 23:30
Słysząc zamówienie Fiołek, pokiwała głową. Dobry wybór, choć Nanaya nie przepadała za słodzoną zieloną herbatą. Nie zamierzała jednak rzucać swoich komentarzy, bo o gustach się nie dyskutuje. Na wzmiankę o pączkach, uśmiechnęła się życzliwie do Jestera, choć to nie pączki ją interesowały. Wolała konkrety, a jak na razie otrzymywała stek bzdur na temat policyjnego życia. Westchnęłaby, ale nie było to na miejscu. Okazywanie zniecierpliwienia czy irytacji na spotkaniach z magami nie wróżyły dobrze powodzeniu zadania lub zdobywaniu zaufania. A będąc zupełnie nową na stanowisku mistrza, nie posiadała go wiele wśród członków gildii. Mimo to słuchała z uwagą co magowie mieli do powiedzenia. Takie było jej zadanie. - Nie każę ci przecież przychodzić do mnie. Przecież mogę wpaść do ciebie, to nie powinno być problemem, prawda? - zapytała mężczyznę w czerwonym kubraku, jakby to było coś zupełnie normalnego, by wpaść w odwiedziny do znajomego. Obserwowała jego reakcje na te słowa, ale pokiwała głową z zadowoleniem, gdy Jester zaoferował jak najszybsze zapoznanie się z innymi policjantami z Hargeonu. Najwyższy czas. Przemilczała jednak na razie komentarze związane z rodzinnymi sprawami mężczyzny i jego podejściem do śmierci. Czytała w aktach... Przeniosła wzrok na Ezrę. Zachowywał się niecodzienne. Rozumiała, że mógł nie ufać dwóm nowo poznanym osobom, jednak ona była gotowa zawierzyć swoje życie każdemu członkowi Grimoire a także kilku osobom spoza kręgu gildii, w tym Fiołek. Może to dlatego, że wobec większości nie czuła nic więcej niż zobowiązanie i brała pod uwagę możliwość zdrady? Widziała jednak, że się martwił, a to nieco ją poruszyło. Na tyle, by w jej oczach na chwilę pojawiło się coś więcej, niż chłodna obojętność. Ostatecznie jednak tylko pokiwała głową i pozwoliła białowłosemu się oddalić, w głowie mając zanotowane, że Al Sorna rzadko mówił o złym samopoczuciu.
- Jedyną rzeczą, która jest związana z dołączeniem, jest współpraca. Nie wszystkie moje zlecenia można wykonać w pojedynkę, a lepiej być pewnym sukcesu, niż późniejszego zgrzytania zębami. To wszystko - odpowiedziała na pytanie Fiołek, delektując się herbatą. Dobrze było słyszeć, że u kobiety wszystko jakoś się układało bez większych zgrzytów, jednak problemem pozostawał Jester i Ezra. Zupełnie nie miała pojęcia, co chodzi po ich głowach. Odetchnęła, patrząc na policjanta. Tragedia, która wstrząsnęła rodem Roxenów... Wciąż żywa, wciąż nie dająca o sobie zapomnieć. - To już pięć lat, prawda? - powiedziała miękko w stronę Jestera, chcąc poruszyć tą strunę w jak najłagodniejszy sposób możliwy. Prawdą było, że jeżeli nie rozwiąże tego żalu teraz, kiedyś oboje mogą tego żałować. Fakt faktem, bycie skatowanym przed policyjnego osiłka było kiepską alternatywą dla śmierci na własnych warunkach, ale skutek był ten sam - i nie podobał się Nanayi. Każda śmierć osłabiała Grimoire. Co prawda dla niej była to tylko pustka, ale odegranie choć minimalnego współczucia dawało jej przewagę. - Znów zostawisz fiołki na jej grobie? - zapytała, wciąż miękko, choć powodowała nią bardziej ciekawość. Wyczytała to w papierach Tsukiko. Z drugiej strony... Przerzuciła spojrzenie to na Fiołek, to na Jestera, po czym wzięła łyk herbaty bez uśmiechu na twarzy. Zdała sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy i chyba dobrze było zostawić tą dwójkę samych. Liczyła na ich inteligencję. Kiedy Nanaya w spokoju piła herbatę, Ezra zdążył wrócić. Rudowłosa obdarzyła go długim i uważnym spojrzeniem, jakby szukając jakiejś wady, której wcześniej nie było, po chwili jednak dała spokój i wróciła do kontemplacji filiżanki. Zapyta go później, nie było sensu robić scen.
Fiołek
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 01/11/2016
Temat: Re: Kawiarnia "Termin" Sob Lis 05 2016, 23:59
Fiołek spojrzała na Erzę, który postanowił się ulotnić tylko przez chwilę, by po raz kolejny skupić swój wzrok na przyjaciółce. Kelnerce, która przyniosła jej zamówienie nawet nie podziękowała, jedynie skinęła nieznacznie głową i od razu ujęła filiżankę, by upić kilka łyków i odstawić ją z powrotem, ciągle mając niezmienny wyraz twarzy. Analizując całą sytuację, w której się znalazła, właśnie dowiadywała się dosyć istotnych informacji – GH miało szpicla w szeregach policji. Jednakże „problem” polegał na tym, że ona nie zamierzała nikomu tego mówić. Dlaczego? Nigdy nie była wielką fanką rady i organom im poddanych, stawali na drodze i ograniczali. Ci, którzy siedzieli na wysokich stołkach, niewiele potrafili i niewiele wiedzieli, a zachowywali się jakby rozumy całego świata pozjadali. Powiedzmy, delikatnie, że Fiołek nie przepadała za takim typem ludzi. Dlatego też Nanaya mogła być pewna tego, że to, co zostało wypowiedziane w tym gronie, w nim pozostanie, a chociaż ze strony jasnowłosej. – Współpraca... – mruknęła jedynie pod nosem, by znów sięgnąć po filiżankę i upić z niej kilka łyków. Nie była jej nauczona. Zawsze wszystko robiła sama od początku do końca i pracowanie z innymi przychodziło jej raczej ciężko z jednego powodu… To oznaczało zależność, wspólne podejmowanie decyzji i odpowiedzialność za drugą osobę. A nie chciała na swoich barkach nieść tego ciężaru. Wolała działać sama i mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie, gdy coś spierdoli. Przez następne słowa Nanayi zapewne spadłaby z krzesła, gdyby nie była sobą. Fiołek jednak zachowała stosowny spokój. Uniosła wzrok znad filiżanki jaśminowej herbaty, by ze spokojem i gracją odłożyć ją na stolik. Spojrzała zarówno na Nanę, jak i Jestera, nadal zachowując stosowny spokój i opanowanie, choć łatwe to nie było. Cóż to za insynuację Byaku tutaj snuła? Że niby ten oto mężczyzna jest jej bratem? Drail nie żył. Tak samo jak Geriell. Jej już nie było… wraz z śmiercią Geriell, narodziła się Fiołek. Ostentacyjnie odsunęła krzesło od stolika, szurając nim i wstała powoli, patrząc na zgromadzonych, bo Erza zdążył już wrócić. Dłuższą chwilę milczała, jednak w końcu postanowiła się odezwać. – Czas na mnie – powiedziała jedynie, by potem zerknąć na przyjaciółkę. – Odezwę się – dodała jeszcze, skinęła całej trójce głową na pożegnanie i po prostu się odwróciła na pięcie, kierując swe kroki w stronę wyjścia. Na kamiennej dotychczas twarzy pojawił się szok i niedowierzanie. Fiołek zacisnęła dłonie w pięści. Gdyby nie rękawiczki, zapewne wbiłaby paznokcie niemalże do samej krwi. Przeszłość właśnie pukała do jej drzwi. Przeszłość, o której wolałaby zapomnieć.
Ostatnio zmieniony przez Fiołek dnia Pon Lis 07 2016, 11:56, w całości zmieniany 1 raz
Jester
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 03/11/2016
Temat: Re: Kawiarnia "Termin" Nie Lis 06 2016, 00:47
W sumie wpaść do niego jest chyba lepszym wyjściem niż żeby on musiał taszczyć siebie na sterowiec, jedynie pokiwał głową robiąc jedynie krótkie „yhym” zgadzając się z Nanayą co do tego. Widząc odchodzącego Ezre nic nie powiedział, on go w sumie mało co interesował, zwłaszcza po jego słowach, na które tym bardziej miał wydziabane. Przecież wie co ma robić. Wziął łyka kolejnej kawy, którą lekko posłodził i jedynie słuchał o tym jak Nanaya tłumaczy współpracę Fiołek. Nie zdziwiło go to, że chodzi o pracę solo, w końcu sam do tego przywykł, na posterunku raczej nie ma zbyt dużo osób z Grimoire, chyba, że w celach to już inna sprawa. - Ta, pięć... zaraz skąd ty... – powiedział po czym zrozumiał że musiała to wyczytać w jego aktach, które posiadała Tsukiko. W końcu nawet nie musiał starej mistrzyni nic mówi, by ta od razu znała całą jego przeszłość. Chociaż nawet nie wspominał o tym, że niedługo będzie piąta rocznica, że będzie musiał tam jechać i zrobić to co każdego roku... Czyżby czytała mu w myślach? Nie, to musiał być zwykły zbieg okoliczności, to nie mogło mieć na celu nic więszkego. Musi, prawda? Prawda?! Nie chciał nawet myśleć co ona miała przez to na myśli. Jednak tekst o fiołkach dał mu do myślenia, nigdy o tym nie myślał w ten sposób. Przecież ta dziewczyna, Fiołek to przecież przypadek, coś pospolitego, nie może mieć to większego znaczenia dla niej... To nie tak miało być, przyszedł tutaj po to? Właśnie akurat by w tym miejscu rany, które się zabliźniały zostały rozdrapane? Na twarzy Jestera mogło zostać zauważone nietypowe ruszanie się w kąciku ust, podrygiwanie jakby próbował z całych sił zabić smutna minę, która pchała się na jego twarz jakby nie chciał nawet myśleć o tym, że ta o to dziewczyna to zmarła siostra. Czyżby przez 5 lat niepotrzebnie to robił? Czyżby jego fiołki tego roku miały nie pojawić się razem ze zniczem na grobie? Już nawet miał przygotowaną sadzonkę z nimi na tę okazje. Jednak czemu... po co... tyle ile on zrobił by o tym zapomnieć... Zostawił rodziców, którzy już nie żyją bo ich obwiniał o to wszystko... A ta po prostu sobie żyje z tym jakby nigdy nic się nie stało? Nie, to nie może być to... Jednak myślał o tym intensywnie, czuł się jakby ostatnie 5 lat smutków i rozterek co powinien zrobić pękły jak bańka mydlana. Gdy tylko dziewczyna powiedziała, że idzie Drail jej nie powstrzymał, jedynie sięgnął do swojej kieszeni po portfel i wyciągnął z niego starą wstążkę. Zacisnął nią w pięści a energia sama wskazała drogę za idącą dziewczyną (Patrz spell wskaż mi drogę). Ciśnienie się w nim zagotowało i wstał od razu od stolika za odchodzącą już dziewczyną. Na jego nadgarstku owinęła się fioletowa wstęga z energii (Mów mi spider-man C), która od razu poleciała w stronę Fiołek, by obwinąć się ciasno na jej nadgarstku, by pociągnąć dziewczynę w tył, by zwróciła na niego uwagę. - Puk... puk... Pamiętasz ten kawał? –powiedział krótko Błazen pod nosem – Geriell...– w jego oczach jedynie było widać żal, brak zrozumienia i złość . Jego pięść z obwiniętą wstęgą drżała jak z zimna, jakby 5 długich, jebanych lat czekała na to, by znaleźć kogoś kto go za nią złapie i powie „Jest już dobrze”. Czego miał teraz oczekiwać? Powie kim jest? On i tak już to wie, stara wstążka sama powiedziała wszystko. Był teraz pewny tego kim ona jest... - Mam nadzieje, że podobały ci się kwiatki, Fiołku -
Cóż, Ezrę z pewnością wiele ominęło. Chłopak momentalnie wyczuł zmianę atmosfery przy stoliku. W dodatku wyglądało na to, że spotkanie zbliża się ku końcowi, Fiołek nawet wstała i ruszyła w stronę wyjścia. I to dosyć nagle... Przed czym powstrzymał ją ten chłopak...Jester, tak? Wyglądał przy tym na bardzo zdenerwowanego.
Białowłosy zerknął na Nanayę, kładąc dłoń na rękojeści miecza, w jego oczach widać było wyraźne pytanie. Powinien się wtrącić i przerwać tę dziwną scenę? Dziewczyna za barem mogła wszystko zauważyć i wezwać policję, a tego przecież by nie chcieli. A z pewnością nie Al Sorna. Ezra zmarszczył lekko brwi, słysząc słowa chłopaka. Coś o jakichś fiołkach. Wzruszył lekko ramionami, nie jego sprawa, nie zamierza dociekać. Jeśli jednak ta para idiotów nadal będzie zwracała na siebie uwagę, to wkroczy pomiędzy nich, nie przejmując się zbytnio tym kto i jak mocno oberwie.
Coś ty im nagadała Nan...
Na głos powiedział jednak jedynie: - Może przestaniecie zachowywać się niczym para klaunów i nie będziecie zwracać na nas uwagi? Ciężko byłoby wytłumaczyć obecność...naszej gildii w kawiarni. W dodatku mam wrażenie, że policja nie miałaby zbytniej ochoty na przesłuchiwanie nas... Rozwiązaliby problem na miejscu.
To wszystko wydawało się być tak bardzo irracjonalne, że Fiołek nie dopuszczała do swojej świadomości możliwości, że to może być prawda. Nagle przeszłość zaczęła pakować się drzwiami i oknami, pomimo tego, że przez ostatnie pięć lat próbowała się od niej odciąć, zapomnieć i zacząć coś zupełnie nowego, byle tylko nie przeżywać tego, co się stało. Jedno spotkanie, które wydawało się być czymś zupełnie niewinnym, namieszało w idealnie poukładanej egzystencji Fiołek i to całkiem mocno. Program zaczął szwankować, pojawiła się w nim luka, przez którą nie wiedziała, jak ma się zachować. Chciała wyjść, zatrzasnąć za sobą drzwi, jednak nie potrafiła nacisnąć tej pieprzonej klamki, jakby czekając… Właśnie, na co? Ramiona jasnowłosej delikatnie drżały. Próbowała się opanować. Zachować trzeźwość umysłu – to była jej cecha charakterystyczna. Zachowanie spokoju w podbramkowych sytuacjach zwykle nie sprawiało kobiecie problemu. Aż do teraz. System się przegrzewał, za dużo bodźców naraz do niego dochodziło… Jeden mały błąd w oprogramowaniu, jedna aluzja ze strony Nanayi, a tyle zdziałała. Po cholerę ona tutaj w ogóle przychodziła? Fiołek poczuła, jak coś owija się na jej nadgarstku i ciągnie w tył. Wzięła głęboki wdech i odwróciła się w stronę Jestera. Twarz wydawała się być niewzruszona, jednakże fiołkowe oczy mówiły same za siebie. Były zwierciadłem tego, co się właśnie działo w… Geriell? Jak walczyła sama ze sobą, nie pozwalając na otwarcie się starych ran. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiła, tylko spoglądała na Jestera… Nie wiedząc, co mu odpowiedzieć. Wtem postanowił się odezwać Erza. Ależ on narwany… – Za dużo gadasz – powiedziała do Erzy, który swoją paplaniną bardziej zwracał na nich uwagę niż Jester i Fiołek. Kobieta znów spojrzała na… brata. On jednak żył? Oboje wsiąknęli, znikając z życia opinii publicznej. Otworzyła usta, z zamiarem powiedzenia czegoś… jednak tego nie zrobiła. Żadne słowa nie były odpowiednie. Nic nie opisywało tego, co nią kierowało, postępując tak a nie inaczej. Nie było jednak sensu, żeby udawała, że nie ma pojęcia o czym on gada… – Drail... – Po raz pierwszy od tych pięciu lat brakło jej słów. Zwykle nie mówiła wiele, bo nie czuła takiej potrzeby. Teraz jednak… pojęcia nie miała, co powinna powiedzieć. Spoglądała na brata ze smutkiem w oczach, gdzieś w ich kącikach czaiły się nawet łzy. Pięć lat. Wydaje się być niewiele, ale wystarczająco dużo, by się zmienić. Nie byli już tymi samymi ludźmi co dawniej. Zmienili się do tego stopnia, że nie poznali siebie na samym początku.
Są takie momenty, w których człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że powiedział coś bardzo niewłaściwego i to był jeden z tych momentów, w których Nanaya wiedziała, że to się dobrze nie skończy. Wystarczyło tylko spojrzenie na Fiołek i Jestera by wiedzieć, że Byaku powiedziała coś, co niepotrzebnie odkopało stare rany, choć zrobiła to przez przypadek, zupełnie nieumyślnie. Czasami chyba lepiej było trzymać język za zębami... No nic, wraz z odłożeniem filiżanki przez Fiołek rudowłosa już wiedziała, że raczej nie zobaczy jej w szeregach Grimoire, ale z drugiej strony, może to i lepiej, że wie (choć sposób był co najmniej niefortunny)? Pokiwała głową, rozumiejąc, że jasnowłosa kobieta chce jak najszybciej opuścić lokal i nie zamierzała jej w tym przeszkadzać. - Do zobaczenia, Fiołku - pożegnała się z dziewczyną i zamierzała w spokoju dokończyć herbatę, zanim całkowicie pożegna się z Jesterem i zajmie się dziwnym zachowaniem Ezry, ale... Policjant uprzedził ją, będąc w całkowitym rozchwianiu emocjonalnym z powodu tej jednej wiadomości. Nanaya westchnęła ze zrezygnowaniem, całkowicie odstawiając filiżankę na stół. Raczej już jej nie dokończy. Użycie magii jednoznacznie o tym mówiło. To nie tak, że nie rozumiała, jakie emocje targają mężczyzną. Och, rozumiała je nawet zbyt dobrze. Sama przeżywała ten sam szok i złość, gdy dowidziała się, że Kugo żyje, nie mogła jednak pozwolić, by emocje jednej osoby przysporzyły kłopotów im wszystkim, o co było zatrważająco łatwo. - Proszę, puść ją - zwróciła się w stronę Jestera spokojnie, wbijając w niego chłodne spojrzenie. Sprawy rodzinne mogli załatwić później, po przemyśleniu wielu różnych spraw, bo nawet Fiołek zachowywała się inaczej, niż zwykle. Nic dobrego z tego nie wyniknie, jeżeli sprawa się przeciągnie. Jeżeli pierwsza prośba nie poskutkowała, mistrzyni Grimoire już nie zważała na uprzejmości. Jej spojrzenie stało się chłodniejsze, a na twarzy nie było choć cienia życzliwości: - Puść ją. Nie mam zamiaru powtarzać po raz trzeci. Całkowicie zignorowała słowa Ezry, które przynajmniej dla niej nie miały większego sensu. Chyba faktycznie było z nim coś nie tak. Cokolwiek by się działo, zamierzała wstać i stanąć między dwójką magów. Była niewielka szansa, że będzie musiała użyć magii, by zakończyć ten bezsensowny spór, jednak wolała, by to wszystko zakończyło się w najbardziej spokojny sposób z możliwych. - Starczy. Oboje macie o czym myśleć, z mojej winy, ale nie w tym miejscu i nie dzisiaj - stwierdziła stalowo chłodnym tonem, wpierw patrząc na Fiołek, po czym przenosząc wzrok na Jestera. To on był najbardziej narwany w tym wszystkim i wpierw to on musiał odpuścić.
Przeszywający wzrok jedynie lustrował jego siostrę jakby miał ją zaraz rozszarpać z tego wszystkiego. Tyle się wydarzyło, tyle rzeczy zmieniło od czasu gdy ją ostatni raz widział. Nie odrywał wzroku z jej ślepi, które dla niego w tym momencie były jednocześnie żywe i martwe ze względu na to, że nie chciał dopuścić do siebie informacji ze ona żyje... To nie była rana... to była blizna, która została na jego psychice i próbowała pęknąć niczym balon spadający na szpilkę. Gdy tylko usłyszał słowa Ezry odwrócił w jego stronę głowę i odezwał się zaraz po Fiołek. - Nie wpierdalaj się – krótko, zimno bez większych emocji w głosie, ale niestety zaraz musiała się wtrącić Nanaya, która w tym momencie próbowała zatrzymać huragan, który wywołała. Kto wiatr sieje ten zbiera burzę mawiają... Pewnie miała dobre intencje, ale nimi jest wybrukowane piekło. Puść ją w tym momencie odbijało się echem w jego uszach, jakby tego sam chciał jednak nie mógł. Pięść zacisnęła się jedynie na jego wstędze, która w tym momencie trzymała ją za nadgarstek. Niby nic, ale czuł że to nie tak powinna wyglądać. Gdy mistrzyni powtórzyła po raz drugi całe pasmo zaczęło się rozpadać pomału wypuszczając Fiołek ze swoich objęć. Jester jedynie ruszył do przodu rzucając w stronę stolika: - Za pierwszym zrozumiałem – wziął głęboki oddech ale nie ochłonął, a raczej zbierał siły, by tylko rzucić krótkie – Odezwę się – stanął przed Fiołek gdy ta tylko wymówiła jego imię. - Draila już nie ma, pozostał tylko Błazen – po czym rzucił wstążką, którą trzymał jak swój największy skarb pod nogi Geriell. Jak szybko się pojawił tak szybko wyszedł już nie chcąc na nią patrzeć.
Fiołek czuła, że grunt osuwa się jej pod nogami. Jakby grawitacja się zwiększyła, nad którą nie miała kontroli. Coś ciągnęło ją w dół, sprawiało, że nie była w stanie zrobić chociażby kroku… Czy otworzyć ust. Spoglądała na Jestera, kompletnie zagubiona w tym wszystkim. Próbowała zrozumieć, co czuł… jak bardzo go skrzywdziła tym, co zrobiła. Zachowała się wtedy egoistycznie. Myślała o sobie. Miała wrażenie, że tak będzie lepiej, dla wszystkich. Najwidoczniej się myliła. Nikt nie jest idealny, nawet ona… Nie powiedziała nic. Nie zareagowała na słowa Nanayi, a gdy wstążka, którą trzymał Drail upadła pod jej nogi i ten postanowił wyjść… stała jak wryta przez dobre kilka minut, patrząc beznamiętnym wzrokiem przed siebie, by w końcu utkwić go we starej wstążce. Pochyliła się, by podnieść ją z ziemi i zawiązać na szczycie warkocza. Nie mogła tego tak zostawić… Byaku miała rację co do jednego – nie zaszczyci swoją osobą Grimorie Heart. Nie po tym wszystkim. Może to i lepiej, że wyszło to właśnie teraz? Mimo chłodnej kalkulacji, nie potrafiła tego ocenić. Nie mówiąc nic, odwróciła się na pięcie i po prostu wyszła z kawiarni. Musiała znaleźć Draila. Jak już przeszłość zapukała, to niegrzecznie byłoby jej nie otworzyć, prawda?
Ezra wpatrywał się w policjanta zimnym, oceniającym spojrzeniem. Spojrzeniem seryjnego mordercy. Gdyby tamten wykonał chociażby jeden ruch, jeden gest wskazujący na to, że zamierza zaatakować Nanayę... Białowłosy rozszarpałby go na strzępy, zanim Mistrzyni zdążyłby spaść chociaż włos z głowy. Całkowicie zignorował obraźliwe słowa skierowane w jego stronę. Jeśli tamtemu ma to pomóc się uspokoić i nie robić z siebie idioty w kawiarni, otwarcie używając magii, to proszę bardzo, niech się powyżywa. Ezra może by się przejął, ale żaden normalny człowiek nie obraziłby się gdyby jakiś robak zaczął go nagle obrażać. Bo tym właśnie tamten był w oczach AL Sorny. Nędznym robakiem, nikim. To samo zresztą tyczyło się "najznamienitszej zabójczyni we Fiore". Chłopak miał ochotę parsknąć śmiechem, jednak ograniczył się jedynie do spojrzenia pełnego pogardy. Jak ktoś tak rozchwiany emocjonalnie mógł być dobrym zabójcą na zlecenie? Na kogo ona polowała, na staruszki? I na bogów, czy ten żałosny mężczyzna naprawdę był ich kontaktem w Policji? Z takim temperamentem wystarczy jedna porządna prowokacja, by wydał im listę członków GH oraz ich współpracowników.
Wyglądało na to, że jednak obejdzie się bez rozlewu krwi. I dobrze, białowłosy wolał nie pakować się w kłopoty. Nie kiedy był osłabiony i przez to Nanayi mogła stać się krzywda. Gdy dwójka błaznów opuściła kawiarnię westchnął ciężko i założył rękę za oparcie, rozsiadając się wygodniej. Spojrzenie bursztynowych tęczówek spoczęło na Nan. - I ty oczekujesz, że zawierzę własne życie komuś, kto nie potrafi panować nad własnymi emocjami? W publicznym, zatłoczonym miejscu, w samym centrum miasta, tuż pod bokiem Policji Magicznej? Ta para idiotów mogła nas wszystkich wpakować prosto w łapy Policji i Rady. - z Ezry opadła wcześniejsza maska obojętności i pewności siebie, teraz wyraźnie widać było po nim, jak bardzo jest zmęczony, zwłaszcza po jego oczach. Białowłosy starał się skupić wzrok na Nan, jednak jak na złość był on rozmazany, widział ją jakby przez mgłę. Skrzywił się z niezadowoleniem i zamknął oczy, odchylając głowę do tyłu. Blizna na klatce piersiowej ściągnęła jego skórę, więc szybko powrócił do wcześniejszej pozycji, zerkając szybko na klatkę piersiową. Nanaya chyba nie zauważyła, prawda? Jeszcze tego tylko brakowało, żeby się z nią pokłócił.
- Zabawna parka. - Nieładnie tak podglądać, wiesz? - Oj tam, mi też należy się nieco zabawy.~ Ezra westchnął ciężko w myślach. Bywały takie dni kiedy miał serdecznie dość Depore.
Jester puścił Fiołek. Dobrze. Nie wyglądał na zadowolonego, a w tym przypadku musiał ustąpić. Przynajmniej tymczasowo w kawiarni Termin nie dojdzie do magicznego wybuchu spowodowanych złością Jestera i determinacją Fiołek. Sprzątanie tego bałaganu mogłoby zająć całkiem sporo czasu... Westchnęła ciężko, rozumiejąc, że na razie rodzeństwo musi ochłonąć i samemu rozwiązać swoje sprawy, dlatego też usunęła się z drogi i tylko obserwowała dwójkę, dopóki magowie nie opuścili kafejki. Pozostał jeszcze jeden problem, który nagle się rozgadał... Przeniosła chłodne spojrzenie na Ezrę, który zdążył się rozsiąść i wygłosić swoje obawy na temat dwójki. Częściowo mogła się z nim zgodzić. Gdyby doszło do użycia czarów, to kto wie, jak szybko skończyliby w areszcie za zakłócanie porządku. No i pewnie z wilczym biletem wstępu do kawiarni w Artail, co akurat Nanayę bardzo by zasmuciło. Z drugiej strony... Chyba nie był odpowiednią osobą, by udzielać Byaku reprymendy. Rudowłosa wpatrywała się w niego chwile, po czym podeszła i stanęła nad nim z założonymi rękoma. - Rozbierz się - powiedziała obojętnie, patrząc prosto w bursztynowe oczy mężczyzny. Z jej wzroku nie dało się niczego wyczytać. - Chyba, że mam ci pomóc - dodała po chwili, wciąż tym beznamiętnym tonem. Mężczyźni mieli ten jeden problem, że próbowali ukryć swoje słabości. Widziała to zbyt wiele razy w zamku Millenium, by teraz dać się oszukać. Pytanie tylko, co takiego ukrywał Ezra?
- Ohohohoho, no proszę! Mistrzyni GH jest niewyżytą seksualnie bestią? - Depore, proszę... - No już już, spokojnie. Tylko żartowałam.
Spojrzenie Ezry było równie beznamiętne co ton Mistrzyni GH. Obserwując jej twarz odsunął się wraz z krzesełkiem i wstał. Przez krótki moment na jego twarzy pojawił się ponury grymas, który chyba miał być uśmiechem.
Nic ci nie umknie, co?
Białowłosy wsunął rękę pod kimono, na wysokości barku, z lewej strony i zsunął w dół materiał. To samo zrobił z prawą stroną ubioru. Jego twarz była pozbawiona wszelkich emocji, obserwował Nanayę w ciszy.
Oczom dziewczyny ukazała się cienka blizna, która wyglądała na całkiem świeżą. Ciągnęła się ona przez cały tułów maga, wchodząc pod spodnie hakama i biegnąc dalej przez biodro, aż na plecy. Nawet niedoświadczony w sztuce walki mieczem człowiek z pewnością mógł się domyślić jak paskudne i potężne było cięcie które ją zostawiło. Właściwie trudniejszym pytaniem byłoby to, jak białowłosy mógł je przeżyć. Wężowe oczy czujnie wpatrywały się w swoją starą przyjaciółkę. Al Sorna nie oczekiwał od niej jakiejkolwiek reakcji, dziewczyna się zmieniła i to bardzo. Czasem zastanawiał się, gdzie podziała się tamta dawna Nanaya. Martwił się o stan psychiczny rudowłosej. I nie zamierzał go pogarszać, sprawiając żeby martwiła się o niego. - Mam nadzieję, że spodni nie muszę zdejmować? - powiedział sucho, unosząc rękę, by poprawić kimono. - Żyję, nic mi nie jest. Nie musisz się martwić, masz na swojej głowie ważniejsze sprawy. Nie martw się, nadal jestem przydatny dla gildii.
Uczucia Nanayi były niczym z kiepskiej komedii lub psychodelicznego filmu niezależnego, w którym reżyser bardzo chce ukazać tragizm postaci, jednak wychodzi mu pokraczna wersja człowieka. W jednej chwili była kimś, kto przejawia niezwykłą empatię, w drugiej mistrzem gildii, w trzeciej zmęczoną zmienianiem masek dziewczyną, ale gdzieś tam w środku po prostu czaiła się pustka, której nie była w stanie niczym zapełnić. Próbowała być normalna, ale nie potrafiła. Nie potrafiła wrócić do tej porywczej i irytującej baby, która najpierw mówiła, później myślała, a najbliższych obdarzała wianuszkiem sarkastycznych uwag. Gdzieś to wszystko zniknęło. Były momenty, w których wciąż tliła się iskierka dawnej Nanayi, ale szybko przygaszały ją obowiązki mistrza i rzeczy, o których wolała nikomu nie mówić. Zresztą, jak mogłaby mówić o rzeczach, których nie rozumiała? Obserwowała, jak Ezra ściąga górne poły kimona i... Tak. Na jej twarzy przez sekundę pojawiło się zszokowane zrozumienie, po czym na powrót przybrała obojętny wyraz, tym razem jednak bardziej... smutny? Nie odezwała się, dopóki białowłosy nie powiedział wszystkiego, co chciał, po czym westchnęła, wyciągając dłoń w jego stronę. Przyłożyła ją do jasnej blizny, na wysokości klatki piersiowej, przekazując niedużą ilość energii, by ukoić napięte mięśnie. - Nie wiem, co o mnie myślisz, w chwili obecnej... - zaczęła cicho, jednak urwała i skupiła się na dalszych obserwacjach ciała mężczyzny. Tu rana, tam blizna, tu jedna wielka katastrofa... Gdzie uznała, że była potrzeba, powoli je leczyła, dopóki tylko Al Sorna się nie cofnie pod jej dotykiem. - Byłeś poważnie ranny, wciąż odczuwasz skutki tej rany... Mówisz mi, że mam się nie martwić? - Podniosła wzrok, by spojrzeć mu prosto w oczy. - Jak możesz być tak okrutny?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.