Po co sam materac, jak można kupić całe wielkie łóżko z takim materacem? Chyba, że takie rzeczy kupuje się osobno, a ona nic o tym nie wie. Mniejsza z tym, będą mieli taki bajer i już. Spokojnie więc konsumowała śniadanie, gdy Jun zaczął niepewnie rozmowę. Spojrzała więc na niego pytająco zastanawiając się, co też chodzi mu jeszcze po głowie. Słysząc, że mieliby nadłożyć drogi i iść do Magnolii, Kendre zdumiała się lekko, lecz gdy czarnowłosy wyjaśnił w jakim celu, powróciła do swojej jajecznicy z bekonem i skinęła głową.
- W porządku. - Zgodziła się. - Jest duże prawdopodobieństwo, że bliżej Magnolii znajdziemy też coś ciekawego do roboty.
Na tym rozmowa się skończyła. Jeśli chodzi o Juna, Kendre była ugodową kobietą, ponieważ nie było sensu się kłócić o takie pierdoły. Była przyzwyczajona do długiego marszu, więc jej nie ubędzie, jeśli nadłożą drogi. Poza tym będzie spokojniejsza, jeśli jej ukochany powiększy swój arsenał, zwiększając tym samym swoje bezpieczeństwo. Skinęła głową, gdy zaproponował, że ich wymelduje i pójdzie do księgarni, aby potem spotkać się z nią pod hotelem, więc gdy wyszedł. Kendre poskładała naczynia po śniadaniu, ogarnęła się jeszcze w łazience i biorąc swoje rzeczy, wyszła z pokoju, zamykając go na klucz. Oddała go w recepcji, dziękując za gościnę i wyszła, czekając na czarnowłosego. Przywołała jeszcze tylko krótkim gwizdnięciem Shara i gdy ptak spoczął jej na ramieniu, była gotowa do drogi. Ruszyli, gdy tylko Jun się pojawił, zmierzając w stronę Magnolii.
[zt]